HR – Rozdział 3



Q-boys prawdę ci powie


    Dochodziła siódma. Lokatorzy akademika „Słonecznik” rozpoczynali nowy dzień. Niektórzy dopiero się budzili, niektórzy już wychodzili ze swoich pokoi, a niektórzy…

    – 97… 98… 99… 100.

    Odgłos liczenia ucichł i zmienił się w ciężkie dyszenie. Następnie, po wyłączeniu budzika, lokator pokoju 919 zamierzał wziąć prysznic. Teerayusiri Yothin, znany jako Team, wstał i zabrał ręcznik, idąc do łazienki.

    Nie poszedł dziś do klubu, ale nie przestawał trenować w swoim pokoju. Dopieszczał swój brzuch. Wcześniej długo leniuchował, teraz jego sześciopak wreszcie zaczynał być bardziej widoczny. Od czasu rozpoczęcia studiów jego mięśnie wyraźnie się powiększyły. Był w lepszej formie od powrotu z obozu kilka miesięcy temu.

    Ubrany w schludny studencki mundurek, wysoki pierwszoroczniak wiązał krawat z poirytowanym wyrazem twarzy. Team mógł tylko czekać na dzień, w którym już nie będzie musiał go nosić, ponieważ mimo ciągłych prób nadal nie umiał zrobić prawidłowego węzła. W końcu chłopak poddał się, zostawiając nieporządny supeł. Odwrócił się, żeby wziąć kluczyki do samochodu, i wyszedł, nie zapominając po drodze wysłać do swojego najlepszego przyjaciela wiadomości z prośbą, by zrobił mu kanapki z awokado.

    O ósmej rano wydział wypełniony był sennymi studentami. Team usiadł przy kamiennym stole, na którym w pudełku czekały na niego przepyszne kanapki.

    – Hej, a to co?! – wykrzyknął, zauważywszy, że mają wewnątrz nie tylko awokado, o które prosił, ale także pierś z kurczaka, tuńczyka, szynkę i ser.

    – To dla ciebie – powiedział Pharm, chłopak, którego Team poznał podczas dnia orientacyjnego i który szybko stał się jego najbliższym przyjacielem. Syn właścicielki restauracji świetnie gotował, a jego potrawy smakowały tak dobrze jak domowe.

    – W takim razie to dla kogo? – zapytał Team, wskazując na drugie pudełko. Zapytał, bo Manow siedziała tuż obok nich i jadła kanapkę wyjętą wcześniej ze swojego plecaka.

    – No właśnie, dla kogo to jest? – Dziewczyna przełknęła ostatni kawałek, a potem uśmiechnęła się porozumiewawczo. – To dla tej osoby, prawda?

    Team uniósł brwi i zmrużył oczy.

    – Och, no co? – Pharm zaprotestował z rumieńcem na twarzy.

    – Aha, złość oznacza, że się przyznajesz. – Team machnął palcem w przód i w tył. – Spoko, zaraz idę do szatni klubowej, bo muszę zostawić rzeczy. Przekażę to twojemu Phi, nie martw się.

    Team wstał, wziął pudełko i włożył je do plecaka, nie przejmując się miną przyjaciela, który zaniemówił.

– Zaraz, zaraz. – Pharm złapał go za rękę i przyciągnął do siebie. – Chodzisz nieodpowiednio ubrany! Dostaniesz upomnienie – stwierdził, wskazując na jego krawat.

    – Ech, więc go zawiąż. – Team poklepał przyjaciela po głowie.

    Klik!

    – Manow! – Pharm odwrócił się, by spojrzeć na koleżankę. – Na jaką stronę zamierzasz przesłać nasze zdjęcia?

    Dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało, opuściła rękę, w której trzymała telefon, po czym włożyła go z powrotem do torby.

    – Nie bądź taki. Spójrz, widzisz tamten stół? Aż piszczą. Myślę, że zrobiły wam już mnóstwo zdjęć.

    Team zerknął we wskazanym przez przyjaciółkę kierunku. Siedzące tam dziewczyny od razu zaczęły krzyczeć i gwizdać. Młody mężczyzna tylko wzruszył ramionami, bo nie obchodziło go, czy nieprawdziwa plotka o tym, że umawia się z przyjacielem, rozejdzie się po okolicy. Teraz świat stanął wreszcie otworem na tego rodzaju relacje. Na stronie uniwersytetu, w mediach społecznościowych pojawiały się zarówno pary heteroseksualne, jak i gejowskie oraz lesbijskie.

    – Słuchaj, myślę, że nawet jeśli P'Dean zobaczy zdjęcie, to zrozumie, że to bzdura. – Team podrażnił się z przyjacielem, a potem uciekł. Chłopak właśnie szykował się, żeby go uderzyć, a pływak wiedział, że dokuczanie Pharmowi równałoby się śmierci głodowej.

    W klubie pływackim było teraz trochę ludzi, ponieważ niektórzy uczestniczyli w porannym treningu. Team wepchnął swoje ubrania i torbę do szafki, a następnie zaczął szukać P'Deana.

    P'Dean – prezes klubu pływackiego ich uniwersytetu – był najprzystojniejszą osobą w klubie, ponieważ pochodził z Bliskiego Wschodu i uznano, że miał najpiękniejsze oczy. A co najważniejsze, bardzo wyraźnie flirtował z przyjacielem Teama.

    Szukając odbiorcy pudełka z kanapkami, chłopak musiał kombinować, by uniknąć spotkania z jego namolnym zastępcą.

    – P'Dean. – Team pomachał ręką, gdy zobaczył wysoką postać prezesa, który rozmawiał z kolegami.

    – Proszę, Pharm to przygotował – powiedział Team, wręczając mu pudełko.

    Oczy prezesa klubu spojrzały na nie łagodnie i ciepło, co jeszcze bardziej podekscytowało Teama.

    Hmmm, Pharm wybrał właściwą drogę.

    – A dla mnie?

    Zadane znienacka pytanie padło zza pleców Teama i równocześnie pojawiła się ręka, obejmująca jego ramiona.

    – To tylko dla P'Deana. Pharm zrobił je specjalnie dla niego – odpowiedział Team, wyjmując kanapkę z własnego pudełka. Zanim jednak zdążył ją ugryźć, zniknęła mu z ręki i wylądowała w ustach nieproszonego gościa.

    – Hia, co robisz?! To moje śniadanie!

    – Jesteś taki głośny. – Win dojadał kanapkę, nie przejmując się protestami juniora. – O której zaczynają się twoje zajęcia?

    Team mógł tylko westchnąć i wziąć drugą połowę kanapki.

    – O dziewiątej.

    – No to chodź ze mną na śniadanie. – Nie czekając na odpowiedź, blond wiceprezes złapał Teama za ramię i radośnie wyciągnął go z klubu pływackiego.

    W głównej stołówce nie było wielu osób. Win postawił na stole dwie miski specjalnej zupy z makaronem. Team pospiesznie odłożył telefon, a jego oczy rozbłysły. Któż nie byłby szczęśliwy, gdyby znalazł osobę chcącą go nakarmić?

    – Hia, ale w tym nic nie ma.

    Team przyjrzał się klarownej zupie. Była gładka i przejrzysta jak jedzenie dla dziecka.

    – Rano zwykle gotuję coś takiego. Spróbuj. Dodaj dużo soku z limonki.

    Team skrzywił się, ale już nie narzekał. Był w całkiem niezłym nastroju.

    – Och, Ai'Win je tutaj śniadanie?

    – Uhmm, to chyba pierwszy poranek, kiedy widzę, jak tutaj jesz!

    Kilku rosłych studentów zatrzymało się, by ich przywitać. Team zerknął na nich i uniósł ręce do wai, bo uznał, że to trzecioroczni seniorzy. Cała trójka wpatrywała się w niego z zainteresowaniem.

    – Po prostu sobie idźcie. Nong wciąż je.

    Nong!

    Team miał gęsią skórkę.

    Och, czy to nie jest dziwne być tak nazywanym? Ale chyba nie zabrzmiało to wcale tak źle?

    – A więc Ai'Win opiekuje się Nongiem – skomentowali.

    Win tylko się uśmiechnął, podczas gdy siedzący obok niego junior odczuwał coraz większy dyskomfort.

    – To jest Ai'Team, pierwszoroczniak w klubie.

    – Och, więc to ten chłopak, o którym mówiłeś, że jest dobry w pływaniu? Świetnie! Postaraj się być z nim blisko, to będziesz miał swojego spadkobiercę, spadkobiercę diabła, Ai'Win. Trudno znaleźć kogoś takiego jak on – powiedział senior, klepiąc Teama po ramieniu tak mocno, że jego twarz prawie utonęła w misce z makaronem.

    Junior mógł się tylko uśmiechnąć i spokojnie kontynuować jedzenie.

    Win porozmawiał jeszcze przez chwilę ze swoimi przyjaciółmi, a potem zgodził spotkać się z nimi w auli. Kiedy odeszli, wyciągnął rękę i delikatnie pogładził palcem podbródek osoby siedzącej przed nim.

    – O co chodzi?

    – O nic. – Team odepchnął rękę seniora. – Hia, o której zaczynają się twoje zajęcia?

    – O 9:00, tak samo jak twoje. Jest dopiero 8:30, więc posiedźmy chwilę i porozmawiajmy.

    Nie czekając na odpowiedź, nalał wody do dwóch szklanek i podał jedną juniorowi. Team wziął ją i wypiwszy kilka łyków, podejrzliwie spojrzał na rozmówcę.

    – Hia, dlaczego lubisz opiekować się innymi ludźmi?

    Win wypił wodę ze swojej szklanki i milczał przez dłuższą chwilę.

    – Może dlatego, że jestem środkowym dzieckiem.

    – Środkowym dzieckiem?

    Win skinął głową.

    – Jestem Phi, bo mam młodszego brata, ale jestem też Nongiem, bo tak mówi do mnie starszy brat. Moje rodzeństwo to idioci, więc opieka nad nimi stała się dla mnie nawykiem. Mój Nong jest w czwartej klasie. Był niegrzeczny od dziecka. A co z tobą?

    Team znieruchomiał.

    – Ze mną?

    – Masz rodzeństwo czy nie?

    – Jeśli od tych samych rodziców, to nie.

    Tym razem wiceprezes klubu nie dopytywał o szczegóły. W oczach Teama zauważył wyraźne zmieszanie. Postanowił zachować w sercu pytania, które chciał zadać.

    – To co mam ci jeszcze powiedzieć?

    – Hmmm?

    – Zafarbowałem włosy i zrobiłem sobie tatuaże, bo chciałem zwrócić na siebie uwagę.

    Team zakrztusił się wodą, którą pił. Otworzył szeroko oczy i wskazał na głowę Wina.

    – Cholera, Hia, zachowywałeś się jak przedszkolak? Aua! – Kiedy został uderzony w czoło, szybko zamilkł.

    – Byłem wtedy zwykłym dzieciakiem. Rozumiesz, prawda? Faza buntu. Ojciec i matka troszczyli się tylko o moich braci. Na trzecim roku opuszczałem zajęcia i oblałem. Pod koniec roku szkolnego ufarbowałem włosy, przekłułem uszy i zacząłem robić sobie tatuaże. – Młody mężczyzna wzruszył ramionami. – Gdy zaczął się kolejny rok, moje stopnie były świetne, więc nikt mnie nie skarcił. Poza tym nigdy nie stwarzałem problemów. Wygrałem szkolne zawody akademickie i zdobyłem złoty medal w koszykówce i tenisie.

    Team otworzył szeroko oczy.

    – Nie musisz się przechwalać.

    Senior roześmiał się.

    – Mówię prawdę. Ale wyszło na dobre, bo ojciec dowiedział się o moich problemach. Zorientował się, że dziecko, które kocha, ma wady.

    – Rozumiem. Ale Hia… Dlaczego wciąż to robisz?

    – Głupol! To się nazywa bycie cool. Na początku robiłem to, żeby zwrócić na siebie uwagę ojca, ale potem zdałem sobie sprawę, że robię to, bo lubię, więc co roku pojawia się coś nowego.

    Podciągnął rękaw, by pokazać łańcuchy i drut kolczasty wokół ramienia.

    – Tatuaż na moim brzuchu… Myślę, że widziałeś go już wcześniej.

    Team zacisnął szczękę, a jego twarz nagle zrobiła się czerwona.

    – Cholera, jak niby miałem go widzieć?

    Tej nocy był oszołomiony, a w bungalowie panowała ciemność! A potem był zbyt zajęty… czymś innym.

    Bęc!

    – Hej! Dlaczego mnie uderzyłeś?! – Chłopak zmrużył oczy i delikatnie potarł czoło.

    – Jak mogłeś nie widzieć? Jesteśmy razem w klubie pływackim, zapomniałeś?!

    – Och, racja…

    Team widywał Hia w kąpielówkach prawie codziennie, ale nigdy nie zwrócił uwagi, jaki tatuaż miał na brzuchu.

    Wiceprezes klubu uśmiechnął się lekko, unosząc jedynie kąciki ust. Jego bystre spojrzenie pociemniało, jakby zobaczył coś zabawnego. Wysoka postać pochyliła się w stronę Nonga i powiedziała cichym, ledwo słyszalnym głosem:

    – Ale tatuaż pod kąpielówkami widziałeś tylko ty.

    – Drań!

    Twarz Teama znów poczerwieniała. Uniósł stopę, żeby kopnąć Wina w goleń. Senior tylko się uśmiechnął, a skrępowany student szybko wstał, by odejść od stołu.

    – Pójdę już na zajęcia!

    Podniósł miskę, by ją odnieść, ale nie zapomniał zabrać ze sobą również miski seniora.

    Win pokręcił głową. Choć często słyszał jego przekleństwa, wiedział, że Team był dobrym człowiekiem. Lubił słuchać, co mówił, obserwować, jak potrafił być uparty i szalony. I często wyglądał, jakby się czymś martwił. Win zastanawiał się, jak junior czuje się w swoim domu. Chciał się tego dowiedzieć, więc postanowił, że poprosi, by chłopak go tam ze sobą zabrał.


***


    Zajęcia z ekonomii międzynarodowej na trzecim roku były tego dnia dość chaotyczne. Wykładowca podzielił wszystkich na grupy, każąc znaleźć tematy i przygotować raport do prezentacji na początek przyszłego miesiąca. Ocena miała stanowić około 10% oceny semestralnej. Dlatego wokół tablicy i profesora tłoczyli się studenci.

    – Smakowało ci śniadanie? – zapytał Dean, robiąc notatki, aby móc sporządzić listę tematów, które sugerowali studenci.

    – Było dobre.

    – Widzę, że wszyscy dobrze się bawicie – droczył się z nim kolega, którego spotkał w stołówce.

    – Zanim wszedłem, zobaczyłem, jak je zupę, wpatrując się w Nonga. Jego spojrzenie wyglądało na zdesperowane.

    – Jakie spojrzenie? – wtrącił inny przyjaciel.

    – Wyglądało to tak, jakby chciał połknąć tego Nonga w całości.

    – Och! – rozległ się gromki okrzyk całej grupy. – Przystojniak? Na którym jest roku? – pytali wszyscy, śmiejąc się do łez.

    – Pierwszy rok, więc jeszcze nie przystojniak – odpowiedział Win, tłumiąc śmiech.

    Im więcej myślał o minie juniora tego ranka, tym bardziej go to bawiło.

    – Och, jak to?

    – Będzie przystojny… za rok.

    – Czyli na razie to ładny chłopiec? – Wszyscy zamilkli, czekając na odpowiedź.

    Win tylko uniósł brwi i stwierdził:

    – Tak i to bardziej zrzędliwy niż większość z was.

    Grupa zebrała się, by porozmawiać o projekcie, ale teraz temat zmienił się na chłopca z pierwszego roku, którym interesował się ich przyjaciel. Win tylko potrząsnął głową, patrząc na swoje notatki, a Dean wziął długopis, żeby zakreślić temat, który prawdopodobnie wybiorą.

    – Win.

    – Hm?

    Win uniósł brwi i zobaczył wpatrujące się w niego z niepokojem oczy.

    – Zapomniałeś, że to chłopak z naszego klubu?

    – Wiem.

    Dean odłożył długopis na stół i wciąż nie odwrócił spojrzenia. Win westchnął, wyciągając kartkę, by coś na niej napisać.

    – Wiem, Dean. Wiem, co robię.


***


    Apsik! Apsik! Apsik!

    – Fuj… – Manow zrobiła zniesmaczoną minę. Dziewczyna w pośpiechu wyjęła z torby chusteczkę i podała ją koledze. – Masz.

    – Niech to szlag! Dlaczego tak kicham? – Team wydmuchał nos, aż zrobił się czerwony.

    – Bless you! Mówi się, że jeśli kichniesz trzy razy, ktoś o tobie myśli. – Pharm roześmiał się i natychmiast poczuł rękę przyjaciela owijającą się wokół jego szyi.

    – Jesteś obcokrajowcem czy Tajem? Pilnuj, w jakim języku mówisz.

    Team potargał miękkie włosy kolegi, aż stały się jednym wielkim bałaganem. Pharm marudził pod nosem, próbując doprowadzić je do ładu, a siedzące w sąsiedztwie dziewczęta piszczały z podekscytowania, widząc ich bliskość. Chłopcy nie musieli zgadywać. Ich zdjęcia z pewnością zostaną zamieszczone na stronie uczelni.


***


    Strona z uroczymi studentami uniwersytetu (strona Q-boys)

    „Tegoroczne pierwszoroczniaki już trafiają do naszych serc. Patrzcie! Spójrzcie na uroczych Nong Teama i Nong Pharma z Wydziału Ekonomii”.

    #TeamPharm #LittleDog

    ~ zdjęcie Teama przytulającego i targającego włosy Pharma, obaj radośni ~

    Komentarz: Skąd admin ma takie fajne zdjęcie pierwszoroczniaków?

    Komentarz: Jak administrator uzyskał zdjęcie?

    Komentarz: Ci Nongowie są słodcy!

    Komentarz: Ta para jest urocza. Zostańcie razem na zawsze!

    Komentarz: Hej! Spójrzmy na klub pływacki. Nong Team jest bardzo przystojny.

    Komentarz: Nong Team w zeszłym miesiącu skończył 18 lat. Więc jest na pierwszym roku.

    Komentarz: Nong Pharm też jest uroczy.


***


    – Zobaczcie!

    Głos kogoś z grupy ponownie przykuł uwagę wszystkich tych, którzy próbowali skupić się na wykonywanym zadaniu.

    – Kim on jest?

    – To chłopak, którego Ai'Win zabrał dziś na śniadanie.

    Win szybko chwycił iPada i otworzył stronę Q-boys, by spojrzeć na najnowsze opublikowane zdjęcie.

    – A ten drugi? Jest bardzo słodki. – Koleżanka wskazała właściciela lekko falowanych włosów, a na jej twarzy pojawił się uśmiech.

    – Nong Pharm? Widziałem go też na innym zdjęciu. Jest przystojny jak koreański oppa.

    – To nie on! – Zanim Win zdążył zaprzeczyć, odezwał się Dean, który miał kamienną twarz i patrzył na nich, jakby chciał ich zjeść żywcem.

    – Ech!

    – Nie odrywaj się od pracy.

    – Naprawdę? Nong, który jadł śniadanie, nie był Nong Pharmem. Ten Nong nie jest tym, który jadł z Ai'Winem – powiedział ktoś mocno ironicznym i powątpiewającym tonem.

    Zanim prezes klubu pływackiego wpadł w szał, Win uratował sytuację, puentując dyskusję żartobliwym tonem:

    – To student, który jadł ze mną śniadanie – odparł, wskazując palcem na drugiego chłopaka ze zdjęcia.

    Cała grupa milczała, wpatrując się w ekran.

    – Hej, przepraszamy! – wykrzyknęły dziewczyny z grupy.

    – Spoko – odpowiedział Win, śmiejąc się.

    – Hihihi! Nakarmiłeś dziecko. W komentarzach napisali, że ten Nong skończył 18 lat dopiero miesiąc temu – dodała dziewczyna przyglądająca się zdjęciom.

    Win pospiesznie kliknął komentarz, by go zobaczyć. Jego oczy robiły się coraz większe. Choć widział dane osobowe Teama, nie zwrócił uwagi na jego datę urodzenia.

    – Cóż, przynajmniej jest już pełnoletni – powiedział jeden z jego przyjaciół, klepiąc go po ramieniu.

    Ale Winowi zakręciło się w głowie.

    – Nasza wycieczka z juniorami była trzy miesiące temu… – powiedział Dean, bawiąc się długopisem.

    Cholera, zrobiłem to z Teamem, kiedy miał tylko siedemnaście lat!



Tłumaczenie: Baka

Korekta: Juli.Ann & paszyma



 Poprzedni 👈             👉 Następny


Komentarze

  1. Yeeeeeessssssu! I trzeba czekać na kolejny rozdział Mami ratuj😂😇😆😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Córuś, drodze wyjątku wcieliłam się w rolę korektora. Spróbuj urobić Bakę. To jej tłumaczenie. 🤣

      Usuń
    2. Chyba tak zrobię, może wybłagam dwa rozdziały w tygodniu 🙏🙏🙏🙏🙏🙏🥲

      Usuń
  2. Ta nowelka jest tak komfortowa, że czyta się ją z uśmiechem na twarzy. Żadnej przemocy, wulgarności, zastraszania - tylko akceptacja i troskliwość. I takie powinny być wszystkie BL.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zupełnie jak 7 Wishes. Milutka i bez dramatów. 😄

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty