HR – Rozdział 11

 


Rozdział 11

Właściwy czas, właściwe miejsce

 

    W miarę jak zbliżał się dzień ostatecznej selekcji, Team stawał się coraz bardziej niespokojny i nie mógł spać. To była kolejna noc, gdy po godzinie przewracania się po łóżku postanowił zmarnować czas, wstając i otwierając komputer, by pograć w gry. Gdy tylko się zalogował, jego znajomi z sieci odezwali się, jakby od dawna na niego czekali.

    [Cześć! Nong Pooh, jak się miewasz?]

    Team się roześmiał. Pooh (Puchatek) to nick jego bohatera w grze, w której stał się najprzystojniejszą i najbardziej muskularną postacią.

    – Byłem zajęty, Phi. Ostatnio musiałem często brać udział w zajęciach klubowych.

    Tym, którego głos go przywitał, był senior z tej samej drużyny o nicku Barbaden.

    Team nie był uzależniony od gier, ale czasami dzięki temu seniorowi był online prawie codziennie. Był to ktoś niezwykle drażliwy. Gdy stawał się porywczy, był tak cholernie zabawny, że ludzie nie byli w stanie się na niego złościć.

    [Ponieważ cię tu nie było, byłem taki samotny. Zawsze mnie tu atakują!] – zawodzący głos zabrzmiał przez mikrofon.

    Team tylko potrząsnął głową.

    – Czy to nie Phi był tym, który zawsze złościł się na innych?

    [Nie obrażaj mnie. Moje serce jest spokojne jak nurt rzeki]

    Team zaśmiał się głośno i nie mógł przestać.

    – Phi, jesteś cholernie zabawny. Jesteś podobny do mojego seniora, więc czuję się z tobą dobrze.

    [Och, senior czy faen*]?

    (* แฟน – faen to określenie partnera bez ukierunkowania na jego płeć)

    – …

    [Dlaczego milczysz? Nie odpowiesz?]

    Chłopak przewrócił oczami. Nawet to mieli wspólne… Dokuczanie było dokładnie takie samo.

    Kiedy wahał się i zastanawiał, czy powinien przestać przyjaźnić się z tym Phi, czy nie, głośno zabrzmiało powiadomienie o dołączeniu kolejnego znajomego, który pojawił się online. Kiedy zobaczył jego nicka, natychmiast się uśmiechnął.

    – Ach, pojawił się Phi T-Rex.

    [Gdzie! Pospiesz się i dołącz do mnie. Dzisiaj to nim się zajmijmy!] – Drażniący ton nagle zmienił się we wściekły i natarczywy.

    Team uniósł brwi.

    – Nadal walczysz z T-Rexem? Jest dobry w tej grze. Bywa naprawdę zręczny.

    [Co jest w nim takiego dobrego? Zawsze się drażni. Słuchaj, zastrzelę go! Dlaczego stajesz po stronie wroga, Ai Pooh!]

    – Nie jestem po jego stronie, hej!

    [Poczekaj, zobaczysz! Na pewno go zabiję!]

    – Phi, zaczekaj na mnie!

    Team szybko udał się za nim. Śmiał się z Phi, który złościł się jak zawsze. Team lubił z nimi grać i rozmawiać, mimo że nigdy nie widział ich twarzy. Pomagało mu to zapomnieć o zmartwieniach. Zanim zdał sobie sprawę, że powinien przestać, niebo zaczęło się rozjaśniać.

 

***

 

    Podczas dzisiejszej przerwy obiadowej pierwszoroczny gang Wydziału Ekonomicznego gościł nową przyjaciółkę, piękną dziewczynę z długimi, czarnymi włosami sięgającymi do pasa. Jej zielono-szare oczy były czarujące. Nic dziwnego, że klub aktorski wspierał tę bohaterkę.

    – Ach, Pharm już ją poznał. Więc to tobie ją przedstawię. – Manow czule uścisnęła ramię przyjaciółki. – To Del, młodsza siostra P'Deana. Jest studentką pierwszego roku na Wydziale Literatury.

    Team otworzył szeroko oczy. Dziewczyna przed nim wyglądała przyjaźnie i uroczo, w przeciwieństwie do swojego starszego brata, który zazwyczaj wyglądał nieprzystępnie i groźnie.

    – Och, gdybym nie zobaczył koloru jej oczu, nie uwierzyłbym.

    Del zachichotała radośnie.

    – A to jest Team. Jest juniorem w klubie P'Deana.

    Team machnął ręką.

    – Proszę, powiedz P'Deanowi, żeby był dla nas miły.

    – A tu jest Pharm, którego już poznałaś. Twój brat i on… Och! Pharm! Dlaczego to zrobiłeś?! – Dziewczyna krzyknęła, gdy przyjaciel uszczypnął ją w ramię.

    – Manow! – powiedział Pharm z wściekłością.

    Studentka delikatnie potarła ramię, a potem szybko odwróciła się do przyjaciółki.

    – Widzisz, Del? Jest bardzo zaciekły.

    Del natychmiast zrobiła poważną minę.

    – Tak, P'Dean też tak mówił.

    – Co? Nie! – Pharm otworzył szeroko oczy i natychmiast wstał. Za co beształ P'Deana? Nic nie pamiętał.

    Team spojrzał na przyjaciela, który wydawał się być zagubiony w swoich myślach, więc złapał Pharma za głowę i kołysał nią w przód i w tył.

    – O rany. – Wciąż zadumany Pharm wpatrywał się w dwie dziewczyny, których oczy błyszczały, a potem odwrócił się do uśmiechniętego Teama. Wtedy zdał sobie sprawę, że ten mu dokucza.

    Śmiech nie ustawał, a ponieważ nie mieli zajęć, cała czwórka rozmawiała przez chwilę, dopóki Manow i Del nie poszły kupić przekąsek i wody. Dało to sennemu Teamowi szansę na położenie głowy na stole i ziewanie. Nie spał prawie całą ostatnią noc, grając w gry, a poprzedniej nocy czytał mangę. Teraz był bardzo śpiący.

    – Masz bardzo duże worki pod oczami. Wyspałeś się wystarczająco? – Pharm uniósł grzywkę przyjaciela, by wyraźnie mu się przyjrzeć. Twarz, która zawsze była taka wesoła, tego dnia była trochę blada.

    – Spałem – odpowiedział chłopak ochrypłym głosem.

    Ale to było tylko kilka godzin…

    – Powinieneś natychmiast po zajęciach wrócić do swojego pokoju i iść spać. Twój klub jest dziś zamknięty, prawda?

    Pharm dobrze pamiętał, że P'Dean powiedział, że tego dnia klub był zamknięty, by wszyscy mogli odpocząć przed ostatecznymi eliminacjami.

    Team zerknął na przyjaciela, uśmiechając się radośnie.

    – Och, ostatnio dużo wiesz o klubie pływackim, co nie?

    Pharm omal nie zakrztusił się wodą, którą pił, a potem niespodziewanie uderzył w czoło swojego przemądrzałego kolegę.

    – Poczekaj tylko. Powiem P'Deanowi, żeby ukarał cię ciężkim treningiem!

 

***

 

    Niebo o 18:30 było pomalowane słabymi, niebieskawo-fioletowymi kolorami i pozostawiało bardzo mało światła. Jednak zatłoczony budynek wydziału miał zapalone chyba wszystkie lampy. Mieszczący się tuż obok klub pływacki był zupełnie ciemny, ale docierała do niego słaba poświata. Basen wydawał się samotny, gdy w wodzie nikogo nie było. Team włączył na minimum jego wewnętrzne oświetlenie, a poblask ze strony wydziału pomagał uczynić atmosferę mniej przerażającą.

    Team ryzykował, że zostanie przyłapany na zakradaniu się. Intruz stał na brzegu basenu, wpatrując się tępo w swoje odbicie w wodzie. Początkowo był zdeterminowany, żeby wrócić do pokoju, ale czując silne zdenerwowanie, wiedział, że nie uśnie. Postanowił więc zakraść się do klubu, by poćwiczyć przez kilka godzin. Miało mu to pomóc poczuć się bardziej komfortowo i lepiej spać.

    Stanął na podeście. Wziął głęboki oddech, dotknął koniuszkami palców platformy i powoli odtworzył obraz treningu, atmosfery zawodów, okrzyków i głosów sędziów.

    Gotowy!

    Start!

    Odgłos pluskającej wody, chłopiec wyciągający ręce i prący do przodu, raz za razem. Odwrócił się na drugim końcu basenu i ruszył z powrotem. Gdy tylko dotknął krawędzi, szybko spojrzał na zegar. Kiedy odwrócił głowę, mocno uderzył twarzą o powierzchnię wody, by dać upust irytacji gromadzącej się w sercu, a potem wspiął się na platformę i był gotowy do powtórki. Zanurkował, by pływać, aż osiągnie upragniony wynik.

    Muszę być szybszy.

    Znów…

    … i jeszcze raz

    Czuł, jakby zimna woda raniła mu skórę. Nie wiedział, ile czasu minęło. Nie pamiętał, ile powtórek zrobił. Wiedział tylko, że chce pływać szybciej, a zamiast tego zwalnia. Wysoki puls powodował, że rytm uderzeń jego ramion był nieprawidłowy. Był mocno sfrustrowany, a kiedy ponownie zawrócił, ból w nogach zatrzymał go, powodując, że jego ciało zaczęło tonąć w lodowatej wodzie.

    Skurcz?!

    Oczy Teama rozszerzyły się. Starał się utrzymać na powierzchni, ale gdy tylko próbował się poruszyć, jego mięśnie odmawiały współpracy.

    Przed wejściem do basenu należy najpierw rozgrzać ciało.

    „Dlaczego jesteś taki leniwy, co? Tak nie wolno! Najpierw musimy się rozgrzać i rozciągnąć mięśnie. To bardzo ważne, rozumiesz?”

    Panika spowodowała, że woda dostała mu się do ust i zaczął się dusić.

    Phi, proszę, pomóż mi!

    Obraz przed nim zaczął blaknąć. Zmęczenie spowodowane brakiem snu sprawiło, że nie miał już siły, by wydostać się na powierzchnię. W jego oczach błysnął cień kogoś znajomego.

    Chcę zobaczyć… Żałuję, że nie mogę go zobaczyć, przynajmniej jeszcze raz…

    Hia…

    Skok!

    Plusk!

    Tuż przed utratą przytomności Team poczuł, jak silne ramię obejmuje jego klatkę piersiową i ciągnie go w kierunku brzegu.

    – Team!

    Jeszcze przed resuscytacją usta młodego mężczyzny instynktownie otworzyły się, próbując znaleźć tlen. Powietrze wypełniły odgłosy gwałtownego kaszlu.

    – Uspokój się. Powoli weź oddech, weź oddech. Tak, w ten sposób. Weź głęboki oddech. Dobry chłopiec.

    Team krztusił się i wypluwał wodę, aż jego twarz zrobiła się czerwona. Skurcze nóg nadal były bolesne, ale nie tak bardzo jak wcześniej. Gdy jego oddech wrócił do normy, niedoszły topielec podniósł głowę, by spojrzeć na wybawcę przekrwionymi oczami.

    – Hia…

    Właściciel blond włosów, który wciąż miał na sobie studencki mundurek, był cały mokry. Włosy, które wcześniej miał związane w stylu samurajskim, były rozczochrane. Twarz, na której zawsze widniał uśmiech, teraz wyglądała bardzo surowo i przerażająco.

    – Dzisiaj klub jest zamknięty, nie wiedziałeś? – Jego głos był niski, ciężki. Pięści Wina były mocno zaciśnięte.

    – Ja… – Team ledwo odważył się spojrzeć mu w oczy.

    – Wejście na basen bez zgody osoby upoważnionej jest złamaniem regulaminu. Możesz zostać wyrzucony z klubu. – Dzikie oczy seniora wpatrywały się w chłopaka, który był teraz bardzo blady. – A gdybym nie zauważył światła i nie przyszedł sprawdzić, czemu jest zapalone, to co by się stało?!

    Win poczuł ukłucie w sercu. Wracając z zajęć, przechodził obok klubu i dostrzegł podświetlony basen. Myślał, że zapomniał wyłączyć światła, więc przyszedł sprawdzić. A zamiast tego zobaczył kogoś tonącego. Gdyby nie przyszedł na czas…

    – Odpowiedz mi, Team! Dlaczego to zrobiłeś?! – Win złapał chłopaka za ramię i zmusił go do nawiązania kontaktu wzrokowego.

    – Chciałem poćwiczyć.

    – Co takiego?!

    – Chciałem tylko poćwiczyć, żeby jutro uzyskać dobry czas!

    – Co za popieprzony pomysł! – krzyknął Win, a jego oczy były bardziej czerwone niż u osoby, która omal nie utonęła. – Prawie się utopiłeś, ty draniu! Prawie umarłeś na moich oczach, rozumiesz?!

    – Ja…

    Plask!

    Senior uderzył go w twarz z taką siłą, że student się zachwiał. Team płakał, czując smak krwi w ustach. Chciał się wytłumaczyć, ale kiedy zobaczył ból w oczach mężczyzny, nie mógł nic powiedzieć.

    – Hia, ja…

    – Gdybym przyszedł minutę później… Nie, nawet tylko trzydzieści sekund później, mogłeś już leżeć na dnie basenu, rozumiesz?!

    – Ja…

    Chłopak pochylił głowę, opierając ją na barku wściekłego mężczyzny.

    To prawda. Jeszcze kilka chwil i byłbym martwy…

    Team był zszokowany, gdy został nagle bardzo mocno przyciągnięty i przytulony, a jego twarz znalazła się na klatce piersiowej Wina. Całe ciało seniora drżało jak u przerażonego zwierzęcia. Poczucie winy Teama było tak przytłaczające, że nie mógł nic powiedzieć, ale podniósł ręce i odwzajemnił uścisk. Delikatnie pogłaskał mokre plecy Wina, żeby go pocieszyć.

    – Nie rób tego ponownie.

    – Mhmmm…

    – Moje serce pęknie.

    – Mhmmm…

    Team przytulił seniora mocniej, a z jego oczu popłynęły łzy. Nie tylko on został zraniony. Zranił też Hia.

 

***

 

    W jadącym samochodzie atmosfera była napięta, ale spokojna. Team trzymał lód przy policzku, by zmniejszyć obrzęk. Na jego kolanach leżała torba ze sklepu spożywczego, przy którym zatrzymali się jakiś czas temu. Zawierała jakieś tabletki, przekąski, kilka prostych potraw i innych rzeczy.

    – Jak tam twoja noga?

    – Już nie boli.

    Team delikatnie masował udo. Nadal było trochę sztywne, ale nie bardzo.

    – Musisz natychmiast położyć na nim szmatkę nasączoną ciepłą wodą. Jeśli idziesz pływać bez rozgrzewki, sam prosisz się o to, by łapały cię skurcze!

    Chłopak miał wrażenie, że przez karcące, ale zasłużone krzyki zaraz ogłuchnie.

    – A wyspałeś się dziś?

    Team, który nie odzywał się od dłuższego czasu, odpowiedział z wahaniem:

    – Spałem.

    – Ile godzin?

    – Pięć…

    – Pozwól, że zapytam cię jeszcze raz… – Ton prowadzącego auto nie był żartobliwy jak zwykle. – Twoje oczy są ciemniejsze niż u pandy.

    Team unikał jego wzroku, udając, że wyciera wodę z topniejącego lodu spływającą ku jego koszulce.

    – Trzy. Nie, dwie.

    Win zacisnął zęby i stuknął palcami w kierownicę, by stłumić frustrację. Przeklinał w sercu setki razy. Ten chłopak był tak cholernie uparty. Nie wiedział, co robić.

    Kiedy światło zmieniło się na zielone, obrócił kierownicę i ruszył w nieoczekiwanym kierunku. Team, widząc nieznaną drogę, spojrzał na mężczyznę zdezorientowany.

    – Hia, dokąd idziemy? Droga do akademika jest prosto.

    Chłopak był zaskoczony. Dzisiaj Hia Win zachowywał się bardzo dziwnie i Team naprawdę nie mógł się niczego domyślić.

    – Zmieniłem zdanie. Chcę, żebyś zanurzył się w ciepłej kąpieli, a potem dobrze spał. Jutro musisz zjeść dużo pysznego jedzenia, by odzyskać siły.

    – Co to ma wspólnego z tym, że nie wracam do akademika?

    – Przekonasz się – odparł Win z zimnym spojrzeniem. – Po prostu zabieram cię do mojego domu.

    – Hia!

 

***

 

    Dom wiceprezesa klubu pływackiego był bardzo nowoczesny i Team nigdy sobie nie wyobrażał, że będzie tak wyglądał. Rezydencje takie jak ta oglądał chyba tylko w serialach. Były tam zazwyczaj ozdobne smoki, wazony, które wyglądały na bardzo drogie (nawet tak duże, że zmieściłby się w nich człowiek) i wiele czerwonych rzeczy. Ale wnętrze domu Hia odbiegało od tego kanonu. Tylko kilka rzeczy, które zobaczył Team, było w bardzo chińskim stylu. W pomieszczeniu, do którego weszli, znajdował się okrągły stół jadalny i witryna z białego marmuru, nowocześnie wykończona. Wszystko bardzo pasowało do domu właściciela hotelu.

    – Tata pojechał na targi do Hongkongu, a mama powinna wrócić do domu później. Starszy i młodszy brat poszli już do swoich pokoi – powiedział Win, popychając stojącego na środku, zdezorientowanego juniora, żeby poszedł do salonu i usiadł. Sam udał się do kuchni, by podgrzać jedzenie.

    Team siedział sztywno, rozglądając się dookoła. Na ścianie wisiała duża fotografia mężczyzny i kobiety. Domyślił się, że to rodzice Hia. Była też gablota pełna różnych trofeów. Przez jakiś czas chłopak siedział prosto, trzymając się za uda, a potem, zdając sobie sprawę, że jest sam, zaczął się rozluźniać i opadł na oparcie sofy.

    Po co się tak spinam? Nie spotkałem jeszcze nikogo z rodziny Hia, do cholery.

    Wyczerpany chłopak zamknął oczy. Pomyślał o wielu rzeczach, które się dzisiaj wydarzyły: o tym, że prawie utonął, o gniewie Wina, o tym, że został przez niego uderzony, a potem zaciągnięty do domu. Kiedy już zaczął się uspokajać, strach nagle powrócił, a jego serce zaczęło znowu szybko bić.

    Gdyby Hia nie zdążył, to…

    – O co chodzi?

    Zimny dotyk na czole sprawił, że całe ciało Teama podskoczyło. Otworzył szeroko oczy, by spojrzeć na osobę, która stała i wpatrywała się w niego. W jednej ręce trzymała nowy worek z lodem, a w drugiej podgrzane jedzenie.

    – Wciąż cię boli? Jak zjesz, to zażyj lekarstwo. Jeśli chodzi o maść na skaleczenie na twarzy, weź prysznic i umyj zęby przed jej nałożeniem.

    Team skinął głową. Wziął okład z lodu i przyłożył go do policzka, ale kiedy sięgnął po pudełko z jedzeniem, senior je odsunął.

    – Sam cię nakarmię.

    – Nie ma mowy! – Team zmrużył oczy. Bolał go tylko policzek i czuł lekki ból w nodze. Jego ręce były sprawne.

    Win w ogóle się tym nie przejmował. Nabrał na łyżkę smażony ryż z kiełbasą i nakłonił Teama do otwarcia ust.

    – Jeśli będziesz się tak wzbraniał, to nie skończysz przez godzinę. Ale jeśli się poddasz, zjesz w ciągu kilku minut.

    – Och! – Chłopak wyglądał tak, jakby zrozumiał, że nie ma szans, więc zamierzał się pospieszyć i zjeść, by nie wstydzić się zbyt długo. Otworzył usta i czekał, aż Hia nakarmi go ryżem jak pisklaka.

 

***

 

    Po wykąpaniu się w gorącej wodzie i zażyciu lekarstwa wciąż zdezorientowany chłopak leżał teraz na dużym, miękkim łóżku. Wszystko działo się tak szybko, że nie miał nawet okazji zwiedzić pokoju Hia Wina.

    Obrócił się na posłaniu. Potajemnie powąchał piżamę i ukrył twarz w poduszce. Otaczał go znajomy zapach, który sprawiał, że czuł się spokojny, kiedy kładł się spać w pokoju w akademiku. Był to świeży zapach, który sprawiał, że czuł się komfortowo.

    – Rusz się trochę. Ja też chcę spać.

    Win właśnie wyszedł z wanny i uniósł stopę, by szturchnąć nią chłopaka. Kiedy wspiął się na łóżko, odwrócił się i dotknął czoła Teama.

    – Nie jesteś już gorący.

    – Hmmm, to musiało być dlatego, że byłem w szoku. Tak wiele się wydarzyło.

    – Jeśli jutro dostaniesz gorączki, nie pozwolę ci wziąć udziału w eliminacjach.

    – Hiaaaa – błagał Team.

    – Nie ma takiej potrzeby. Wiemy, że jesteś dobry. A to tylko kolejny wyścig kwalifikacyjny. – Mężczyzna zrobił poważną minę i delikatnie pogłaskał chłopaka po włosach. – Za każdym razem, gdy jest ważny konkurs lub selekcja, tak się stresujesz?

    Team zacisnął szczękę i odwrócił twarz. To było coś, o czym nie wiedziała nawet jego rodzina. Nikt nie wiedział. Bał się, że jeśli ktoś dowie się o jego koszmarach, zabronią mu pływać i nic mu w życiu nie zostanie.

    A co z Hia? Gdyby wiedział wszystko, czy miałbym szanse?

    Win westchnął ciężko. Wiedział, że nie powinien zmuszać Teama do mówienia mu wszystkiego, ale jeśli jego problem mógł spowodować kolejny poważny incydent, taki jak dzisiaj, to nie było w porządku. Powinien spróbować z nim o tym wkrótce porozmawiać.

    Team zacisnął pięści i powoli uniósł głowę, by spojrzeć na twarz, której brwi wciąż były zmarszczone.

    Jesteś dla mnie ważną osobą. Czy mogę ci zaufać?

    – Hia. – Team lekko pociągnął za koszulkę Wina.

    – Hmm?

    – Po egzaminie… opowiem ci wszystko.

    Czy mogę w ciebie uwierzyć, Hia?

    Win poklepał go po plecach, jakby przekonywał małe dziecko, że wszystko jest w porządku. Obaj spojrzeli na siebie i poczuli, jak skorupy na ich sercach zaczynają pękać. Team wyprostował się i delikatnie pocałował miejsce między brwiami Wina, a potem opuszkami palców potarł je, jakby chcąc je wygładzić.

    Senior uśmiechnął się, po czym lekko stuknął czołem w czoło Teama.

    Ten facecik jest dość uparty.

    – Słodkich snów.

    – Słodkich snów, Hia.

    Nie trzeba wiele robić.

    Nie ma potrzeby, by wypowiadać słodkie słowa miłości.

    Spróbujmy się zrozumieć i trzymajmy się razem.

    Kiedy nasze ciała i umysły są zmęczone, to właśnie spokój ducha napędza nas do dalszego działania.



Tłumaczenie: Baka

Korekta: paszyma & Juli.Ann



 Poprzedni 👈              👉 Następny

Komentarze

Popularne posty