BTS – Rozdział 30






SCENA TRZYDZIESTA

[Pat]


Niedawno odkryłem, że dopóki mój mózg działa, a ja wciąż oddycham, mogę żyć.

Ceremonia zaręczyn była prosta i tradycyjna, tak jak zarządziła starszyzna. Wszyscy uśmiechali się z zachwytu. Nawet pewna osoba z zimnym sercem polubiła zdjęcie przesłane na platformę społecznościową. Pomimo bólu obaj wiedzieliśmy, że złamane serce nie zabija, choć pozostawia poważne uszkodzenia wewnątrz. Życie... toczyło się dalej.

Pięć miesięcy minęło tak szybko, że nawet ja byłem zaskoczony, iż wytrzymałem tak długo. Słońce wschodziło i zachodziło jak zawsze. Punch i ja dowiadywaliśmy się o sobie coraz więcej. Par mieszkała w domu i jeździła na uniwersytet nowiutkim nissanem March.

Dom obok… Pran już tam nie mieszkał, a jego sąsiad, dotychczas źle zachowujący się młody człowiek, zmienił się w Napata, który nosił garnitur i krawat do pracy w swojej rodzinnej firmie. Był taki jak inni ludzie, którzy ukończyli maszynę produkującą pracowników biurowych zwaną uniwersytetem i wkroczyli do świata pracy.

Budziłem się wcześnie i szedłem do dużego, wysokiego budynku. Pracowałem w klimatyzowanym, kwadratowym pokoju z widokiem na tysiące podobnych budynków. Każdego dnia musiałem rozwiązywać nowe problemy i czasami wymagało to mojej wiedzy inżynierskiej. Dni mijały z tym samym, starym uczuciem… Tęskniłem za przeszłością, która miała nigdy nie wrócić.

– Kto zatwierdził to zamówienie?

Siedziałem wygodnie oparty w średniej wielkości sali konferencyjnej w dziesięciopiętrowym wieżowcu, odwracając wzrok od ekranu projektora. Mój tata siedział u szczytu stołu i zadawał pytania niskim głosem, stukając palcami w wypolerowany, mahoniowy blat. Osoba, która miała odpowiedzieć, instynktownie odwróciła wzrok. Najwyraźniej pracownicy wszystkich szczebli uważali mojego wściekłego ojca za onieśmielającego.

– Ono zostało podpisane za czasów szefa Kanlonga, proszę pana. Po zmianach niektóre szczegóły w projekcie TOR zostały zmodyfikowane. Dlatego zatwierdzona wersja różni się od tej, którą otrzymaliśmy.

– I dział sprzedaży się tym nie zajął?!

– Zajęliśmy się tym, proszę pana, ale zostaliśmy oszukani. Firma SR Corp. również była zainteresowana tym projektem. Zakładam, że dział zaopatrzenia nie omówił tej sprawy z Kanlongiem, co skutkowało błędną specyfikacją. Poinformował nas o tym później, więc mogliśmy zmienić dokument aukcyjny na czas.

– Ale czy zrobiliśmy już zamówienie?

Słuchając, rzuciłem okiem na bladą twarz kierownika sprzedaży. Wydali mnóstwo pieniędzy, ale nie udało im się przygotować projektu. Jeśli wszystko zostanie zrujnowane z powodu braku elementów, ktoś będzie musiał ponieść gigantyczną karę. Mój tata przejął średniej wielkości firmę budowlaną od mojego dziadka. Nasze zasoby finansowe nie były wystarczająco duże, by poradzić sobie ze szkodami, jeśli wszystko się opóźni. Obecny problem polegał na tym, że projekt, który mieliśmy przejąć, wymagał specjalnych zakupów. Niestety, SR Corp. wykupiła dostępne produkty, mając nadzieję, że przejmie projekt.

– Czy zapasy w fabryce są wystarczające?

– Produkują je, ale to spowolni cały proces.

– Kary będą ogromne. Ten cholerny kutas celowo postawił nas w trudnej sytuacji.

Wszyscy zamilkli. Ten „cholerny kutas” to SR Corp., firma ojca Prana. Teraz, gdy oficjalnie tu pracowałem, rozumiałem, dlaczego obie rodziny były w złych stosunkach. Po części chodziło o to, by przechytrzyć się nawzajem w bezwzględnej konkurencji. Zastanawiałem się jednak, czy powodem, dla którego dwaj biznesmeni żywią do siebie tyle nienawiści, nie było po prostu to, że prowadzili ten sam rodzaj działalności.

– Naprawdę ich nienawidzę. Gdybym mógł, wynająłbym rewolwerowca, żeby rozwalił im łby i załatwił sprawę na dobre – wymamrotał prezes, przyciągając moją uwagę. Jego zacięty wyraz twarzy irytował mnie.

– Gdyby mogli, zrobiliby to samo z tobą – powiedziałem cicho, ale i tak wszyscy to usłyszeli. Kilka osób wybuchło śmiechem. Mimo że zgodziłem się poślubić dziewczynę, którą wybrali moi rodzice, i pomagać tacie w pracy, gdy tylko poprosił, moja stłumiona buntownicza strona falowała pod powierzchnią jak prąd morski, który od czasu do czasu tworzył wiry.

– Uważaj na słowa! Powiedz mi mądralo: jak rozwiązałbyś ten problem? – warknął mój ojciec. Sytuacja, w której się znajdowaliśmy, była jednym z kilku testów, które musiałem zdać. To jednak bułka z masłem, jeśli porzucimy nasze ego.

– Chcesz, żebym to ja za to odpowiadał?

– Tak, dogadaj to z Manopem. W porządku więc… Jak tam projekt w Chumphon? Pokażcie mi raport z postępu prac.

Na ekranie projektora wyświetlany był program postępów w kolejnym projekcie. Popijałem kawę, żeby nie zasnąć, i od czasu do czasu spoglądałem przez okno. Patrzyłem na ceramiczny kubek i myślałem o kimś. Chciałbym o nim zapomnieć, ale to stanowisko pracy wciąż mi o nim przypominało.

Szczerze? Wszystko mi o nim przypominało.

Dostałem pozwolenie na korzystanie z mojej starej sypialni niedługo po tym, jak Pran wyjechał za granicę. Zdobywałem zaufanie rodziców poprzez randki z Punch, jednocześnie każdego dnia tracąc siebie. Po kolacji wymówiłem się od sprzątania stołu i poszedłem prosto do sypialni na górze. Pran nigdy nie przychodził do tego pokoju. Nawet gdyby mógł, nie pozwoliłbym mu ryzykować wspinaczki na dach, żeby tu przyjść. To irytujące, że ktoś inny mógł tu wchodzić i wychodzić, jakby to był jego własny pokój.

– Po południu poszłam z twoją mamą na zakupy i kupiłam ci kolejne pudełko do przechowywania rzeczy w szafie. Postawiłam je na właściwym miejscu. – Pokiwałem głową i włączyłem laptopa, ignorując Punch, która kontynuowała: – Mówiłam ci już kilka razy, żebyś najpierw używał piżamy leżącej na wierzchu. Jeśli będziesz je tak beztrosko wyjmował, wszystko, co złożę, zamieni się w bałagan.

– Po prostu to zostaw.

– Pat, sprzątanie twoich rzeczy jest męczące.

– Powiedziałem, żebyś to zostawiła. Idź i zajmij się swoimi sprawami.

– Dlaczego nie weźmiesz prysznica, zanim siądziesz do laptopa?

Nie odpowiadałem. Punch objęła mnie od tyłu i przycisnęła nos do mojego szorstkiego policzka, ale ten intymny dotyk w ogóle na mnie nie działał. Nie wywoływał u mnie żadnego podniecenia. Byliśmy wystarczająco blisko, by się pocałować. Unikałem tego przez większość czasu, ale nie do tego stopnia, by sprawić, żeby zwątpiła w moje uczucia.

– Śmierdzisz, Pat.

Spędzanie czasu z Punch tak bardzo różniło się od tego, gdy Pran był obok mnie… Kiwnąłem głową w milczeniu i przewijałem kanał, by zobaczyć, jak radzą sobie moi przyjaciele. Poom zdobył stypendium na studia za granicą, Gon pracował w Chiang Mai i regularnie zaglądał do barów.

– Kto to jest? Nigdy wcześniej go nie widziałam.

To było najnowsze zdjęcie osoby, która kiedyś była u mojego boku. Pran miał na sobie ciemny płaszcz i machał ręką, by odepchnąć aparat, przez co zdjęcie było rozmazane. Osobą, która go oznaczyła, była ta, z którą obecnie mieszkał. Zauważyłem, że zwykle meldowali się razem w wielu miejscach, choć nie byłem pewien, jaki rodzaj relacji ich łączy. Pran rzadko aktualizował swój status na platformach społecznościowych, więc sprawdzałem zdjęcia, na których go oznaczano. Wciąż był taki sam z tą martwą i arogancką twarzą, a tym razem tłem zdjęcia była jego sypialnia. Byłbym wściekły, gdybym nie dostrzegł Fragranta leżącego za nim na poduszce. Wiedziałem, że straciłem go dawno temu, ale nigdy nie spodziewałem się, że Pran zabierze go na drugą stronę świata. Zabawne, że to wystarczyło, by w niewypowiedziany sposób ukoić moje zmiażdżone serce.

– Nie odpowiadasz mi, Pat! Weź prysznic i siądź do laptopa później, dobrze?

Całowała mnie w policzek raz za razem, aż w końcu odwróciłem wzrok z irytacją.

– Przestań się wygłupiać, Punch.

– Znowu zrobiłeś się poważny.

– Muszę coś przemyśleć. Najpierw cię odwiozę, a później wrócę wziąć prysznic.

– Mam zostać na noc? Mogę przygotować ci gorącą kąpiel.

– Nie przejmuj się tym – odmówiłem, ciężko wzdychając. – To nie jest dla ciebie dobre. Chodź, odwiozę cię do domu.

– Pat, pobieramy się za kilka miesięcy…

– Poczekajmy do tego czasu. – Rzuciłem jej surowe spojrzenie. Spojrzała na mnie smutnymi oczami. Najwyraźniej chciała zrobić krok naprzód. Kobieta spotykająca się ze swoim przyszłym mężem nie mogła czuć się pewnie, widząc, jak płytki jest nasz związek. Par wiele razy wspominała, że Punch chciałaby, abym bardziej jawnie okazywał wobec niej swoje pożądanie. Sądząc po tym, jak się zachowywałem, obawiała się, że żenię się z nią tylko ze względu na rodzinę i że w ogóle nic do niej nie czuję. Mówi się, że kobiety wyczuwają takie rzeczy lepiej niż mężczyźni. Chyba nie mogę się z tym kłócić.

– Wciąż mamy czas, Punch. Nie musimy się spieszyć – pocieszałem ją, patrząc na narzeczoną swoimi sztucznie łagodnymi oczami. Tak mi było żal tej dziewczyny…

Około dziesiątej wróciłem do domu z piwem, które kupiłem po drodze. W wartym miliony domu panowała cisza, nie było żadnych wspólnych zajęć. Zachowywaliśmy się wobec siebie obojętnie, chłodno i nie było sposobu, byśmy się pogodzili. Mogłem przestać się buntować i grzecznie wykonywać rozkazy rodziców, ale nie byłem już dawnym Patem, najstarszym synem, który ciągle żartował, by wywołać uśmiech na twarzy swoich bliskich.

Jak powiedziała Par, wszyscy o tym wiedzieli, ale to ignorowali.

Wszyscy wiedzieli, że moje życie zmieniło się diametralnie, ale postanowili przymknąć na to oczy. Mówienie, że mam się dobrze i wszystko jest w porządku, było haniebnym kłamstwem, które miało ukryć fakt, że nie potrafiłem zaakceptować nieszczęścia, które na siebie sprowadziłem, poddając się normalności, jaką sędziowie – moja własna rodzina – uznali za jedyną właściwą.

Zasłony były rozsunięte. Otworzyłem piwo i popijałem je z butelki, wyglądając przez okno. Po drugiej stronie znajdował się zamknięty od miesięcy balkon sypialni Prana. Przypomniałem sobie te łobuzerskie dni, kiedy bez strachu podążałem za głosem serca, wyraz twarzy Prana, gdy pukałem do jego drzwi, a nawet jego zmartwione oczy, gdy patrzył, jak skaczę z balkonu, wchodzę na dach pokryty dachówką i wspinam się z powrotem do swojego pokoju. Zrobiłbym to jeszcze tysiąc razy. Uspokoiłoby mnie to bardziej niż siedzenie w tym bezpiecznym, ale pustym pokoju.

Pukanie przerwało ciszę chwilę po tym, jak zacząłem pić. Mój głos brzmiał ochryple, gdy pozwoliłem komuś wejść. Światło z zewnątrz sączyło się przez szczelinę otwartych drzwi. Odwróciłem głowę i odkryłem, że to nie moja siostra, jak się spodziewałem. Mama zmarszczyła brwi i włączyła delikatne, pomarańczowe światło.

– Dlaczego siedzisz po ciemku, Pat?

– Idę spać zaraz po kilku drinkach.

– Znowu pijesz? – Mama mamrotała i wzdychała. Gdy Pran wyjechał za granicę, zacząłem polegać na alkoholu, by móc zasnąć. Nie robiłem tego, by zwrócić na siebie uwagę. Noce, kiedy zdawałem sobie sprawę, że Pran odszedł na zawsze, były po prostu nie do zniesienia. – Boję się, że staniesz się alkoholikiem.

– Nie będę nim – powiedziałem pokornie. – To tylko tyle, by poczuć senność.

Kontynuowałem popijanie piwa, a mój gość usiadł na materacu. Leżałem na podłodze, opierając się plecami o łóżko.

– Odwiozłeś Punch do domu? Dobrze się dogadujecie? Zauważyłam, że ostatnio stałeś się dość cichy.

– Było w porządku.

– Ślub jest za kilka miesięcy, kochanie.

Przełykałem piwo przez dłuższą chwilę. Kiedy nie mogłem złapać oddechu, odstawiłem butelkę obok siebie i zamknąłem oczy.

– Wiem.

– Nie zachowujesz się jak odpowiedni przyszły pan młody.

– Przepraszam, mamo… – wymruczałem. – Przepraszam za to, że nie potrafiłem być milszy. – Czasami się uśmiechałem, ale pod uśmiechem kryło się zwykłe odrętwienie. Jednak kiedy pojawiał się mój smutek, pod nim krył się nieustający, prawdziwy ból serca. Odkryłem, że możemy udawać śmiech, ale nigdy nie możemy udawać smutku, nie czując go naprawdę. – Starałem się, jak mogłem.

– Pat… Czy ona nie jest dla ciebie miła? Pokłóciliście się?

– Punch jest świetna – powiedziałem szczerze. Jeśli ktoś był winny, to na pewno nie dziewczyna, która nigdy nikogo nie skrzywdziła. – To ja jestem zły.

Wciąż nie mogłem pojąć, jak można być winnym, kochając kogoś. Dlaczego ktoś ocenia moje uczucia, moją miłość, potrzebę i pożądanie do Prana jako wielki grzech? Usłyszałem ruch. Mama zsunęła się z łóżka i usiadła obok mnie na podłodze, a jej oczy podążały za moim wzrokiem utkwionym w domu naprzeciwko.

– Mamo, mogę cię o coś zapytać? – Odwróciłem się do niej z oczami pełnymi pytań. – Dlaczego nasze rodziny tak bardzo się nienawidzą?

– Pat, to było dawno temu. Po prostu musisz wiedzieć, że twój tata nigdy im nie wybaczy.

– Zrobiłem wszystko, co mi kazałaś i oddałem ci swoje życie, a nie mam prawa o niczym wiedzieć?!

Spuściłem wzrok i otworzyłem kolejne piwo. Siedzieliśmy w ciszy, aż trzecia butelka była pusta. Wziąłem czwartą, a potem piątą. Wtedy moja mama zaczęła odpowiadać na pytanie, które tkwiło w mojej głowie od dłuższego czasu.

– Tata był jedynym synem twojego dziadka. Firma została mu przekazana po jego śmierci. To jedyna spuścizna, jaką mu zostawił – zaczęła moja mama, dzieląc się historią, która wydarzyła się przed moimi narodzinami. – Tata cenił tę firmę, Pat. Zarządzał nią wraz z byłymi współpracownikami. Wielu z nich odeszło lub zrezygnowało, by pracować gdzie indziej, ale tata nigdy się nie poddał. Robił wszystko, by ją utrzymać. Rok przed twoimi narodzinami zaplanował obniżenie wydatków na pozyskiwanie projektów, aby rozwinąć biznes. Wykorzystał cały budżet, by ulepszyć naszą działalność. – Pokiwałem głową. Przyćmione światło w sypialni sprawiało, że w lustrze było widać jej zmęczoną twarz. – Wcześniej dowiedzieliśmy się, że nasi nowi sąsiedzi również prowadzą ten sam rodzaj działalności, więc czasami wymienialiśmy się wiedzą. Jednak gdy nasza firma ograniczyła wydatki, ich firma poszła na całość. Ostatecznie SR Corp. zdobyła każdy projekt w tamtym roku. Powstali kilka lat po nas, ale byli w stanie dorównać do naszego poziomu w krótkim czasie. To wtedy twój tata uznał, że wszystko, co powiedział im w zaufaniu, było planem, aby być blisko nas i uzyskać informacje o tym, jak otrzymywać zlecenia.

– Tata uważa tak, nawet jeśli nie udało nam się ich zrealizować częściowo dlatego, że zdecydował się zmienić nasz biznesplan?

– To było coś więcej, Pat. Nie możesz oceniać sytuacji tylko na podstawie tego faktu. Firma była w krytycznym stanie. Twój tata z trudem płacił pracownikom, a krewni, którzy z nim pracowali, odwrócili się od niego. W końcu został sam. Było już za późno na zmianę polityki. Skończyły nam się pieniądze. Nie było nas stać nawet na jedzenie. – Mama zacisnęła dłonie, dręczona okrutną przeszłością. – Tata podjął decyzję i zaciągnął pożyczkę, aby zainwestować. W końcu dostał zlecenie, ale mieliśmy do czynienia z kryzysem gospodarczym. Zatrudniająca nas firma nie wysłała zapłaty i zniknęła bez śladu. Dostawca, u którego kupowaliśmy produkty na kredyt, pozwał nas, ponieważ nie byliśmy w stanie mu zapłacić.

– Kiedy to było?

– Zanim się urodziłeś. Twój tata walczył z całych sił. Próbował szukać pomocy, ale jej nie znalazł. Poza tym wszyscy wiarygodni klienci wybrali SR Corp. Oni zaniżali ceny i dostawali mnóstwo dużych zleceń. Kiedy twój tata schował dumę do kieszeni i chciał pożyczyć od nich trochę pieniędzy, powiedzieli, że nie mają. Jak to możliwe? Zdobyli więcej projektów niż my w naszych najlepszych czasach. Twój tata mówił też o politykach, których przekupili.

– Mogli mieć własną metodę składania ofert i prowadzenia projektów.

– Nikt nie wiedział, jak to robili, Pat. Pakorn był młodszy od twojego taty i miał mniejsze doświadczenie w branży budowlanej. Lubiliśmy go i chcieliśmy pomóc mu odnieść sukces, ale porzucił nas, gdy sięgnęliśmy dna. W końcu zbankrutowaliśmy. Jak już mówiłam, firma była jedyną rzeczą, którą twojemu tacie zostawił dziadek. A on wstydził się przyznać, że nie jest w stanie jej utrzymać. – Mama zacisnęła usta. – To był naprawdę ciężki czas, którego sobie nie wyobrażasz. Tamtego dnia w domu było bardzo cicho. Nie było nawet słychać powiewu wiatru. Myślałam, że moje ciało osłabło z powodu stresu, a tata stracił apetyt i cierpiał z powodu braku snu. Musiałam jechać do szpitala sama. Kiedy dowiedziałam się, że jestem z tobą w ciąży, nie wiedziałam, czy powinnam się cieszyć, czy smucić. Ledwo byliśmy w stanie się wyżywić, a mieliśmy mieć dziecko. – Mama spojrzała na mnie. Jej oczy były pełne uczucia i szczerej wdzięczności. – Kiedy otworzyłam drzwi, tata miał wycelowany w głowę pistolet dziadka. Poddał się, ale postanowił zawalczyć ponownie, gdy dowiedział się, że będzie ojcem. On bardzo cię kocha i nie chce, byśmy wiązali się z tą okrutną rodziną.

Ciężko oddychałem, gdy wreszcie poznałem sekret skrywany przez ponad 20 lat. Głęboka uraza z tamtego dnia wciąż eskalowała i nikt nigdy nie miał okazji o tym porozmawiać. Moi rodzice uważali rodzinę Prana za potwory, ale ja wierzyłem, że każdy ma swoje powody. I nie zawsze może to być korzystne dla drugiej strony. Mama kontynuowała:

– Na szczęście odbyło się wtedy kolejne przyjęcie z okazji rocznicy dyplomu. Twój tata nigdy wcześniej nie brał w nich udziału. Tym razem dołączył i odzyskał kontakt ze swoimi seniorami. Rodzina matki Punch dała nam kolejną szansę i pomogła nam przetrwać, Pat. Chcę się im odwdzięczyć. Możesz zająć się Punch zamiast nas, żeby Duang mogła być spokojna?

Zacisnąłem mocno usta i dopiłem piwo.

– Mamo… Jeśli byli dla nas mili, nie powinniśmy robić tego ich córce.

– Pat.

– Próbowałem, mamo. Tak bardzo się starałem. Próbowałem otworzyć przed nią serce i dbać o nią tak, jak tylko mężczyzna potrafi. Ale w głębi duszy Punch wie, że daleko nam do bycia kochankami. – Łza spłynęła mi po twarzy. Odwróciłem wzrok, by ukryć smutek, ale wszystko wylewało się ze mnie jak z pękniętej tamy. – Nie chcę jej skrzywdzić. Nie chcę zranić ciebie i taty. Dlatego staram się zapomnieć, że moje życie należy do mnie. Staram się tak bardzo, że czasami jestem zły na siebie, że mam serce.

Położyłem głowę na jej kolanach. Może to piąta butelka piwa sprawiła, że szlochałem jak małe dziecko. Ciepła dłoń dotknęła moich pleców. Nie mogłem zapewnić mamy, że mój wysiłek przyniesie owoce, na jakie liczyła.

– Czy to takie bolesne, Pat?

– Próba pokochania kogoś nie boli. Bolesne jest zapominanie, że jestem zakochany, a moja miłość nie jest możliwa. Pran i ja nie zrobiliśmy nic złego. Był miły dla mnie i Par, tak miły, że ty i tata nigdy w to nie uwierzycie, bez względu na to, jak bardzo będę się starał wam to opowiedzieć.

– Zrobiliśmy to wszystko, bo nam na tobie zależy.

– Więc dlaczego czuję, jakbym się dusił i miał umrzeć?

Mama przyciągnęła mnie w objęcia. Była taka ciepła i kochająca, ale nie łagodziło to bólu, który naprawdę czułem. Zamknąłem oczy i pozostałem w jej uścisku przez dłuższą chwilę, dając upust wszystkim stłumionym uczuciom. Tak długo, że zasnąłem pod wpływem alkoholu, jak każdej poprzedniej nocy.

Rano moje wspomnienia były niejasne i udawałem, że zapomniałem o tym wybuchu emocji. Leżałem na miękkim łóżku, a słońce świeciło. Wstałem i przywitałem wszystkich bez emocji, jakbym w głębi duszy nie czuł bólu. Mama patrzyła na mnie zmęczonym, wyczerpanym wzrokiem. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, odwróciła głowę.

Po południu analizowałem przyczyny obecnego problemu naszej firmy, zgodnie z tym, co zostało powiedziane na spotkaniu, o tym, że nasza oferta została przyjęta, ale SR Corp. wykupiło potrzebne nam elementy budowlane. Analizując sprawę bez uprzedzeń, uznałem, że firma sąsiada też popełniła błąd i ma problem. Nie próbowali celowo sprawić, że zabraknie nam materiałów, jak oskarżał ich mój ojciec.

Z tym całym konfliktem w tle było bardzo możliwe, że te dwie rodziny mogły się źle zrozumieć, a nigdy nie zdobyły się na to, by odbyć szczerą rozmowę.

Nie dostali tego kontraktu, a mimo to wydali pieniądze na produkt, którego nie mogą wykorzystać gdzie indziej. Musieli być tak pewni siebie, że zamówili materiały przed ogłoszeniem wyników – rozmyślałem, opierając się plecami o skórzaną poduszkę. Skubałem opuszek palca, podczas gdy mój mózg pracował. Po wielokrotnym zastanowieniu się nad tą sprawą doszedłem do wniosku, że obie firmy miały kłopoty.

– Manop, myślisz, że sprzedadzą nam te elementy? To bardzo duży projekt. Czekając, aż wyprodukują nowe, ukończymy go z opóźnieniem, niezależnie od tego, jak szybki to będzie proces.

– No wiesz, Pat… – zaśmiał się sucho kierownik sprzedaży. Obaj wiedzieliśmy, na czym polegał rzeczywisty problem. – Myślę, że nie będą chcieli nic nam sprzedać, nawet jeśli podwoimy cenę. Podobna sytuacja miała miejsce już wcześniej. Na szczęście wtedy klient zaakceptował naszą wymówkę i przesunął terminy.

– Nie chcę podejmować takiego ryzyka. Ten projekt jest wart miliony. Jeśli nie odpuszczą, średni dzienny koszt kary będzie dość wysoki.

– Jestem załamany. To moja wina, że nie dopilnowałem formalności.

– W porządku, Manop. Błędy zdarzają się cały czas. Klient też jest trudny. Na szczęście dostaliśmy telefon i w porę zmieniliśmy treść dokumentu aukcyjnego – zaśmiałem się cicho, zachowując się zupełnie inaczej niż mój tata, który zbyt poważnie traktował wszystkie błędy. – Zrób mi przysługę. Przygotuj kosz owoców i umów mnie na spotkanie z panem Pakornem.

– Jesteś tego pewien? A co, jeśli…

– Zapomnij o moim ojcu. Nasza firma jest ważniejsza. Zamierzam po prostu kupić produkt, a nie prosić o rękę jego syna – zażartowałem, czując, jak bardzo ranią mnie moje własne słowa.

Manop westchnął zmartwiony, ale zgodził się zrobić to, o co prosiłem. Po kilku próbach kontaktu Pakorn w końcu zgodził się spotkać ze mną w piątek po południu. Pojechałem tam własnym samochodem, nie mówiąc nic ojcu. Tylko kilku odpowiedzialnych za projekt kolegów i ja wiedzieliśmy o tym spotkaniu. Musiałem zobaczyć się z nim osobiście i okazać mu jak najwięcej szacunku. Stając się dorosłym, nauczyłem się, że nie wszystko dzieje się z korzyścią dla nas. Nawet jeśli nie chciałem robić interesów z firmą ojca Prana, konfrontować się z nim czy cokolwiek innego, nadal musiałem okazać swoją dojrzałość, stawiając na pierwszym miejscu firmę, a nie sprawy osobiste.

– Dzień dobry.

Pokój prezesa otworzyła sekretarka. Przywitałem się z Pakornem i położyłem kosz owoców na dużym stole z czarnego szkła. Jego oczy były spokojne i chłodne, a spojrzenie równie obojętne jak zawsze.

– Mów, co masz do powiedzenia. Nie owijaj w bawełnę. Nie mam zbyt wiele czasu.

– Dobrze. Przejdźmy do rzeczy. Chciałbym omówić projekt Chiang Dao, który uzyskała nasza firma P&P. Jest tam element, który wymaga określonej specyfikacji. Skontaktowałem się z fabryką i okazało się, że proces produkcji będzie zbyt powolny, a wszystkie zapasy sprzedali już pańskiej firmie.

– Byłeś sprytny i dostałeś projekt. Przyszedłeś tu po to, żeby zebrać pochwały?

– Nie, proszę pana – powiedziałem grzecznie i zacisnąłem dłonie na kolanach. – Myślę, że obie firmy mają problemy.

– Nie mam żadnego problemu.

– Proszę, niech mi pan pozwoli powiedzieć coś o przeszłości. Wiem, że nasze firmy gardziły wzajemnie swoimi strategiami. Jednak gdy mój ojciec zrezygnuje, planuję zmodernizować zarządzanie firmą. Antagonizmy między nami nie przynoszą nikomu korzyści. Zamiast utrzymać płynność finansową, straciliście pieniądze tylko po to, by chronić swoją dumę. Przepraszam, jeśli zabrzmiało to obraźliwie, ale jestem tu, by zażegnać konflikt.

– W dzisiejszych czasach młodzi ludzie myślą, że wszystko potrafią zrobić z łatwością. – Pakorn krytykował, a ja spuściłem wzrok. Historia, którą opowiedziała mi mama, dała mi pewien wgląd w konflikt między naszymi rodzinami. Mimo to była to tylko jedna strona medalu.

– Dla mnie to wszystko wydarzyło się dawno temu. Nie musimy tkwić w przeszłości. Bez względu na to, na czym polegał konflikt, świat się zmienił. Popyt jest większy, ale rośnie też liczba konkurentów i bezwzględnych kapitalistów. W rezultacie staliśmy się małymi firmami budowlanymi, mimo że kiedyś świetnie prosperowaliśmy.

Pakorn westchnął i powiedział:

– Nie boisz się, przychodząc tutaj?

– Cóż, trochę… Ale muszę prosić o pańską przychylność, by ocalić moją firmę.

– Cóż za słodki, przymilny gaduła – powiedział, a jego usta wygięły się w pogardliwym grymasie. – To dlatego Pran zboczył z właściwej drogi.

– Nigdy nie mówiłem w ten sposób do Prana, on jest rozsądną osobą. Nauczył mnie wielu rzeczy – poprawiłem go, uśmiechając się mimowolnie, gdy przypomniałem sobie czas, który spędziliśmy razem na studiach. Dokuczał mi każdego dnia, ale to był mój najszczęśliwszy czas. – Był opanowany i mnie nie rozpieszczał, ale za zimną fasadą kryła się jego miękka strona. Pran jest miły. Naprawdę dobrze go pan wychował.

– Pran nigdy nie dawał żadnych oznak, że ma takie skłonności.

– Ja też nie. Nigdy nie myślałem, że zakocham się w nim tak mocno. Czułem się swobodnie, gdy byliśmy razem. Martwiło mnie tylko to, że nie dbał o siebie. Za każdym razem, gdy pracował nad swoim projektem, dawał z siebie wszystko i nie spał całą noc. Nie jadł, jeśli go do tego nie zmuszałem, i nie spał, jeśli go nie błagałem. A kiedy wydawał się bardzo zestresowany, musiałem wyciągać go, żeby mógł się trochę zrelaksować. Dlatego chcę się nim opiekować tak bardzo, jak tylko mogę. – Spuściłem wzrok, zdając sobie sprawę, że Pakorn nie chciałby, żebym opiekował się jego synem. – Ale okazało się, że to on opiekował się mną. Dzięki niemu stałem się bardziej dojrzały i rozważny.

– Bardziej dojrzały? Słyszałem, że uciekłeś z domu.

Zaśmiałem się. Rozmawialiśmy teraz na zupełnie inny temat, ale powietrze było mniej napięte. Nie patrzyłem Pakornowi w oczy, ale czułem, że jest szczęśliwy i dumny, słysząc, jak dzielę się dobrymi opiniami o jego synu.

– Ma pan rację. Byłem pochopny i porywczy. Tę lekkomyślną i samowolną osobowość odziedziczyłem po ojcu. – Zacisnąłem usta. – Poddałem się i wróciłem do domu, bo Pran przypomniał mi, że bycie upartym nie usprawiedliwia naszej miłości. Skończyło się na tym, że miałem mu za złe, że ze mną nie uciekł. Zanim zrozumiałem jego intencje, straciłem szansę, by mu podziękować.

– Jesteś taki sam jak twój ojciec – zachichotał mężczyzna w średnim wieku, wpatrując się w koniuszki swoich palców. – Nui jest uparty i nikogo nie słucha. W dodatku jego żona nigdy go nie ostrzega i ciągle mu pobłaża.

– Tak, to mój ojciec. Na szczęście ja miałem Prana.

Ale na nieszczęście już go nie mam. To przeszłość.

Jego ojciec przeniósł wzrok z koniuszków palców na mnie.

– Naprawdę chciałem cię zabić za zepsucie Prana w ten sposób. Chociaż kiedyś rozmawiałem z jego mamą o tym, że nasz syn nigdy nie miał dziewczyny.

– To prawda. Nigdy o tym nie pomyślałem, ale Pran zawsze był singlem.

– Ech… – westchnął, zamykając oczy. – Czy twój ojciec wie, że tu jesteś?

– To uparty człowiek. Nie mogłem mu tego powiedzieć – zaśmiałem się gorzko i oczyściłem gardło, wracając do sedna sprawy. – Jest jeszcze jedna rzecz, o której chciałbym porozmawiać. Pracuję z tatą od pół roku. Miałem do czynienia tylko z kilkoma aukcjami. Zauważyłem jednak, że nasze firmy traciły w niektórych sytuacjach, na przykład gdy potrzebowaliśmy wspólnika. Czasami musieliśmy współpracować z niekompetentnymi firmami, co prowadziło do porażki. Nie wypowiadam się jako doświadczony biznesmen, więc moje słowa mogą nie być całkiem rozsądne. Mimo to… wierzę, że w głębi duszy wie pan, co straciliśmy.

Pakorn milczał. Jego zachowanie bardzo przypominało mi Prana. Ilekroć prosiłem go o zrobienie czegoś wbrew jego woli, nie poddawał się od razu. Zamiast tego milczał, by zastanowić się przed podjęciem decyzji. Jeśli dzieci kopiują niektóre cechy osobowości swoich rodziców, to nie dziwię się, że Pran jest takim pasywno-agresywnym facetem.

– Jeśli źle coś zrozumiałem, to proszę o radę. Wkrótce przejmę firmę mojego taty, więc muszę nauczyć się więcej od profesjonalisty.

Mężczyzna stukał pomarszczonymi palcami w szklany stół, przyglądając mi się uważnie. W porównaniu do mojego taty był o wiele spokojniejszy. Wydawało się też, że teraz, gdy grzecznie z nim porozmawiałem, otworzył swoje serce nieco bardziej, w przeciwieństwie do jego podejścia do mojego dawnego „ja”.

– Sądząc po twoich wcześniejszych zachowaniach, nigdy nie myślałem, że będziesz tak dobrze wychowany.

Moja rodzina wybuchłaby śmiechem, gdyby mnie teraz zobaczyła. Podobnie jak wtedy, gdy nikt nie chciał uwierzyć, że stałem się szalony dla Prana.

– Przepraszam za to, jak się wobec pana zachowywałem.

Pakorn nie przyjął moich przeprosin ani ich nie odrzucił. Pozostał spokojny, tak samo imponujący jak zawsze. Mimo to instynktownie wyczułem pewne zmiany, które kryły się za tym spokojnym wyrazem twarzy.

– Zastanowię się nad tym.

– Może pan podnieść cenę.

– Mogę? – warknął i uśmiechnął się drwiąco. – Nie zyskałeś zbyt wiele na poprzednim projekcie. Wasza firma zaniżyła koszt do tego stopnia, że prawie musieliście dopłacić.

– Nasza sytuacja jest prawdopodobnie taka sama jak wtedy, gdy SR Corp. musiało podejmować nierentowne projekty, by utrzymać firmę podczas kryzysu gospodarczego – uśmiechnąłem się. – Gdyby mój tata nie był tak chętny do pozyskiwania tylko wysoce dochodowych projektów, dostawałby więcej zleceń.

Pakorn zaszydził:

– Jakie to niefortunne dla P&P mieć tak głupiego prezesa jak Nui.

– Często ludzie pod wpływem stresu czują, że nie mają wyboru. Mój tata musiał się tak czuć.

– A winę zrzucił na innych! – Pakorn parsknął śmiechem. Oczywiście, gdy wrócił temat mojego ojca, prezes konkurencyjnej firmy stał się szorstki. – Wysłał kogoś, by mieszał nam w interesach przez lata, zanim odpuścił. Był tak zaślepiony w swojej urazie, że nie potrafił się zmienić. Gdyby nie trzymał się tak mocno spódnicy Duang, nigdy by się nie podniósł. – Zacisnąłem wargi. Jego głos był pełen urazy. – W końcu sprzedał syna, żeby się jej odwdzięczyć.

– Przepraszam za przeszłość – powiedziałem, przełykając dumę.

Ponieważ zamilkłem, Pakorn złagodniał, jakby zdając sobie sprawę, że wszystko, co powiedział, było konsekwencją przeszłości. Spojrzał na mnie w zamyśleniu.

– Jesteś bardziej dojrzały niż ostatnim razem, gdy cię widziałem.

– Jak już mówiłem, mam szczęście, że mogę kochać Prana.

– Powiedziałeś, że go kochasz, ale wkrótce się żenisz.

– Tak. – Zacisnąłem usta, przytłoczony emocjami. Pokój wypełnił się ciszą na dłuższą chwilę, gdy pojawił się temat niezwiązany z pracą. Byłem pewien, że myślimy o tej samej osobie. – Czy mogę zapytać o jedną rzecz związaną z Pranem?

– O co chodzi?

– Czy wszystko z nim w porządku?

– Tak, rozpoczął nowe życie. Wiele rzeczy się zmieniło. Jestem wdzięczny za twój podziw dla niego. Cóż, te haniebne czyny… Pomyśl o tym jak o okresie dzikiej młodości. Zacznij od nowa. Przy okazji… Życzę szczęścia w małżeństwie.

Gdy to usłyszałem, moja uprzejmość zamieniła się w ból. Coś w sercu ojca Prana było niezachwiane. Wciąż tkwiło tam przekonanie, że mój związek z jego synem był tymczasowy i nierealny.

– Jeśli ktoś znajdzie szczęście w tym małżeństwie, to będą to starsi, którzy wolą, by wszystko szło zgodnie z ustalonymi przez nich zasadami – uśmiechnąłem się, ukrywając swoją agonię i próbując odzyskać oddech, zanim napotkałem wzrok Pakorna, ujawniając prawdę, której nie chciałem pokazywać. – Jeśli chodzi o ślub, nie mam z niego żadnej radości. Ale skoro to może zadowolić wszystkich, to nie mam wyboru. Dzieci rodzą się po to, by odwdzięczyć się rodzicom, prawda? – Spuściłem wzrok, by nie pokazać za dużo. – Dlatego w końcu zarówno Pran, jak i ja byliśmy zmuszeni do zaakceptowania losu, którego nie wybraliśmy… Proszę mi wybaczyć. Zabrałem panu już zbyt wiele czasu.

Pożegnałem się i wstałem, wciąż próbując powstrzymać łzy. Ostatnio bywałem tak wrażliwy, jakbym był w okresie dojrzewania. Na samą myśl o kimś moje serce ściskało się tak mocno, że myślałem, że zaraz pęknie.

Spojrzałem na prezesa SR Corp., a gdy odwzajemnił moje spojrzenie, w jego oczach dostrzegłem coś znaczącego. To było coś intensywnego i niezrozumiałego dla mnie…



Tłumaczenie: Baka 

Korekta: paszyma 

    


 Poprzedni   👈              👉  Następny

Komentarze

Popularne posty