HTSLMBH – Rozdział 1

 


 

Czas uciekać!


    „Jak... Jak? Co powinienem zrobić…? Jak…? Kla... Kla... Pomóż mi, proszę”.

    Tuż przed utratą przytomności jedynym, co widział Techno, była twarz patrzącego na niego faceta. W jego ostrym spojrzeniu migotała tajemnica, zupełnie jakby coś przed nim ukrywał. I to było wszystko, co udało mu się ujrzeć, za to uczucie dotyku na skórze było prawdziwe i przytłaczające, chociaż nie miał pojęcia, skąd w ogóle się brało. Oblał go gorący rumieniec, serce dudniło w piersi, a oddech był szybki i płytki. Zupełnie jakby czyjeś dłonie pieściły całe jego ciało. Miał wrażenie, że wyraźnie czuje lekkie ugryzienia i liźnięcia wilgotnego języka, podczas gdy w uszach rozlegał się szept, a gorący oddech owiewał jedno z nich.

    „P’No, P’No!”

    „Chcę więcej... więcej... więcej, proszę”.

    Nieznajomy, głęboki głos odbijał się echem w jego głowie, podczas gdy Techno obejmował szyję faceta pochylającego się nad nim i z zapałem odpowiadał na dotyk ciała wnikającego w jego wnętrze.

    Był gorący i głęboki, bezgranicznie namiętny.

    Nieomal go rozsadzał.

    Ale równocześnie sprawiał, że ’No poczuł się tak... dobrze.

    Wyraźnie słyszał odgłosy dwóch ciasno przytulonych, ocierających się o siebie ciał, zmieszane z urywanymi oddechami.

    Prawie... prawie... więcej.

    „Kla... więcej...”

    SZOK.

    Nagle zanurzony w otchłani namiętności Techno, otworzył szeroko oczy, gdy z ust wydostało się to imię, a to, co ujrzał, zupełnie go zaskoczyło.

    Zorientował się już, że tą osobą był... Kengkla!

    Facetem, który uśmiechał się do niego, mówiąc:

    „Jesteś teraz moją żoną”.

    Wrrrrrrrrrrrr……..

    SZOK!!!

    Dotyk, dotyk, dotyk.

    W jednej chwili przerażony Techno podskoczył w łóżku. Oczy miał szeroko otwarte, zupełnie jakby przed chwilą ujrzał ducha. Cały był zlany potem, a jego urywany oddech był ciężki jak po trzygodzinnej grze w piłkę nożną. Wciąż nie czuł się jak we własnym pokoju. Obraz, który nadal się nie rozwiał, przedstawiał wsuwającego się w jego ciało… juniora, który nieustannie powtarzał:

    „Jesteś teraz moim chłopakiem”.

    – Uhm, nie, nie, nie, to nie jest prawdziwe!

    Techno podniósł obie ręce, by złapać się za włosy, i potrząsał głową, nie potrafiąc zaakceptować prawdy. Wciąż jeszcze ciężko dyszał, ale gdy rozejrzał się wokół, z ulgą stwierdził, że znajduje się we własnym łóżku. Dzięki temu spostrzeżeniu jego oddech powoli wracał do normy, mózg zaczął pracować i mężczyzna rozciągnął usta w uśmiechu.

    To był sen. Tylko sen!

    Omal nie uniósł w górę pięści, by zacząć boksować powietrze. Przecież dopiero się obudził, więc ta historia musi pochodzić z jego zakręconej wyobraźni, która pozwoliła sobie na tak przewrotne żarty.

    Zgadza się. To pewnie jakiś podświadomy wpływ tego, że Type ma chłopaka, może po prostu za dużo o tym myślę. Ale dlaczego widzę obraz siebie i Kengkla?

    Tak, to tylko sen. 

Na samo wspomnienie młody człowiek był nieomal bliski płaczu. Z całą pewnością zbyt wiele myślał o swoim najlepszym od czasów liceum przyjacielu, który wzbogacił się o męskiego partnera. Nie powinien się dziwić, że wyobraźnia płata mu makabryczne figle, skoro tak doskonale orientuje się w życiu miłosnym Tharna i Type’a. Przedstawił to sobie, a raczej podświadomość podsunęła mu te szalone sceny.

    – Ale dlaczego to musi być akurat Kengkla? – mruknął pod nosem Techno, po czym potrząsnął głową.

    Czyżby dlatego, że Kengkla jest tak cholernie przystojny jak Tharn? Czy ja zwariowałem?

  Techno westchnął głęboko, oszukując samego siebie, by móc wreszcie poczuć ulgę. Nieco uspokojony odwrócił się z zamiarem sprawdzenia godziny na smartfonie.

    PIP!

    Nowa wiadomość.

    ODCZYTAJ!

    Techno stuknął w ekran komórki i omal jej nie upuścił, gdy jego oczom ukazało się powiadomienie:

    [Kla: Dzień dobry! Odbiorę cię z domu. ^^]

    Co!? A dlaczego on miałby mnie odbierać?

    Krótka wiadomość i emoji uroczych oczek nie były w stanie wywołać uśmiechu na twarzy czytającego, który zamiast tego głośno się rozpłakał. Na dodatek wyglądało to tak, jakby Kengkla wiedział, że Techno odczytał już jego wiadomość, bo niemal natychmiast pojawiła się kolejna.

    [Kla: Jestem taki podekscytowany! Dziś odbiorę mojego chłopaka i zawiozę go do pracy.]

    – Chłopaka? Co?!

    Techno, próbując zaprzeczyć prawdzie, odrzucił telefon, jakby był oślizgłym robakiem, po czym przez jakieś dziesięć minut głośno lamentował. Gwałtownie odsuwając się ze wstrętem od smartfona, niemal wylądował na podłodze.

    Ból spomiędzy pośladków zdążył już zniknąć, ale rzeczywistość wciąż była obecna.

    W ubiegły piątek wieczorem... uprawiał seks!

    Od minionej soboty miał najprawdziwszego… chłopaka!

    Cofnij, cofnij, cofnij.

    Nie, to nieprawda! To nie może być prawda. Nie mam chłopaka, nie mam żadnego! Nie chcę mieć faceta. Chcę dziewczynę. Boże, dlaczego jesteś dla mnie taki podły? Pomagałem Type'owi w jego miłosnych zmaganiach przez prawie pięć lat. Jestem wykończony! Dlaczego musiałeś zesłać na mnie tego cholernego dzieciaka? Nie zniosę tego dłużej!!!

    W końcu nie potrafiąc już dłużej uciec od prawdy, z całej siły przyłożył w łóżko, a jego oczy zwilgotniały, jakby znowu miał się rozpłakać. Młody człowiek rzucał się po łóżku jak jakaś biedna główna aktorka melodramatu.

    Czy istniała jakaś 180-centymetrowa aktorka?

    PIP.

    Wyglądało na to, że Bóg nie chciał, aby Techno dłużej jęczał, ponieważ jego komórka znów zaczęła pikać. Mężczyzna przekrzywił głowę, by niechętnie rzucić okiem na wyświetlającą się wiadomość.

    [Kla: Będę za 30 minut.]

    [Kla: I zjemy wspólnie śniadanie. ^0^]

    – Nawet jeśli wysyłasz emoji takie jak ten wielki uśmiech, to ja z pewnością nie będę tak głupi, by tu na ciebie czekać! – wykrzyknął Techno do swojego smartfona, po czym błyskawicznie wyskoczył z łóżka i podbiegł do szafy, by chwycić garnitur, jednak nagle się zatrzymał. – Cholera! – przeklął głośno, patrząc na mokrą plamę na spodniach piżamy.

    Proszę, nie bądź naiwny ’No. To nie twoje siki tylko sperma…

  Nie miał czasu na wypranie bielizny zanim reszta domowników się obudzi, więc szybko zdjął poplamioną i założył świeżą. W ekspresowym tempie skończył się ubierać i równie szybko uwinął się z myciem zębów. Następnie pobił wszelkie rekordy, poświęcając mniej niż trzy sekundy na umycie twarzy. Chwycił swoje rzeczy i pobiegł do motocykla.

    – Nie jestem głupkiem, żeby na niego czekać.

    BUM!

    Techno opuścił dom w tym samym momencie, w którym jego brat otworzył drzwi własnej sypialni, po czym potrząsając głową, powiedział zwięźle do słuchawki:

    – Już go nie ma. – Słowa te skierowane były do przyjaciela, który zadzwonił do Technica, jedynego brata faceta, który właśnie dał drapaka. Kengkla nie wydawał się być z tego powodu zły. Zamiast tego zachichotał i rozbawionym głosem powiedział:

    [Tak myślałem. W porządku, każdy pies ma swój dzień.]

    – Więc zdajesz sobie sprawę, że jesteś takim psem? – powiedział chłopak znużonym głosem do słuchawki, w której ciągle jeszcze rozlegał się śmiech.

    [Jeśli dzięki temu będę mógł go mieć, to jestem gotów być nawet i psem. Do zobaczenia na uniwersytecie.]

    Po tych słowach Kengkla natychmiast się rozłączył. Technic wzruszył ramionami i wrócił do swojego pokoju, by przygotować się do wyjścia na wykłady, myśląc o swoim najlepszym przyjacielu.

    Jego najlepszym przyjacielu poznanym na pierwszym roku.

    Jego najlepszym przyjacielu nazywanym niesamowicie przystojnym.

    Jego najlepszym przyjacielu, o którym wszyscy mówili, że wygląda jak postać z powieści... Był nie tylko przystojny, ale równocześnie miły i hojny, prawdziwy dżentelmen. Student, który wygrał w konkursie na Księcia Wydziału. No cóż, Technic był jedyną osobą, która znała prawdziwego Kengkla.

    – W każdym razie, to nie mój interes. Jeśli Kengkla lubi ten typ, to już jego sprawa.

    Ten typ... Taki jak jego brat.

    Starszy brat Technica był wspaniały wyłącznie jeśli chodziło o wysoki wzrost i towarzyskie usposobienie. Natomiast jego wygląd celnie skwitował kiedyś najlepszy przyjaciel Techno, Type:

    „Twój młodszy brat jest przystojny, dlaczego ty jesteś taki brzydki?”

    Więc jeśli dzięki jego działaniom starszy brat będzie miał przystojnego chłopaka, to Technic jest gotowy do użyczenia pomocnej dłoni.


***


    – Techno, dlaczego jesteś dziś tak wcześnie?

    – Arghhhhhhhhh.

    – Hej, co się dzieje?

 Pracownik rządowy w Ministerstwie Zdrowia Publicznego, w Departamencie Doradztwa Rekreacyjnego, który zjawił się w pracy wcześniej niż zwykle, nie dość, że nie zjadł jeszcze śniadania, to nawet nie przywitał się z kolegami. Techno po prostu siedział i trzymał się za głowę, jakby nie mógł czegoś zrozumieć. Słysząc pytanie koleżanki, zaskoczony głośno krzyknął. Na ten dźwięk wszyscy współpracownicy spojrzeli wprost na niego.

    – Techno, co się dzieje?

    – Pum, a o co ty się go czepiasz?

    – Wcale się nie czepiam. Przyjechał i wciąż siedzi w tej samej pozycji, wyglądając przy tym naprawdę poważnie. To do niego niepodobne. Ja go jedynie lekko dotknęłam, a on zareagował wrzaskiem.

    Koledzy Techno, którzy zazwyczaj się nim opiekowali, chcieli się dowiedzieć, co właściwie się dzieje. Żaden z nich nie znał powodu, dla którego ich zazwyczaj uroczy współpracownik wydaje się być czymś do takiego stopnia zaaferowany.

    Chociaż Techno nie był zbyt wybitny, był przyjazny i wyluzowany. Pracował tu zaledwie od roku, ale zdążył się już ze wszystkimi zaprzyjaźnić. Nierzadko zdarzało się, że nawet koledzy z innych działów zapraszali go na lunch, natomiast on rewanżował się im, zapraszając wszystkich w każdą środę do gry w piłkę nożną.

    Tak więc gdy tak wesoły facet wyraźnie zmagał się z jakimś problemem, nie było się czemu dziwić, że wszyscy się martwili.

    – Nic się nie stało, po prostu mam problem... z rodziną. – Młody człowiek przerwał na chwilę, ponieważ nie był pewien, co właściwie spowodowało ten jego nietypowy problem. Nie wiedział również, z kim mógłby o tym porozmawiać.

    Na początku pomyślał o swoim najlepszym przyjacielu. Zupełnie nie dbał o to, że ktoś mógłby nazwać go niewdzięcznikiem, bo w pierwszej kolejności nie pomyślał o zwierzeniu się rodzicom.

    Niestety! Ja go molestowałem, ale to mnie bolał tyłek. Jeśli powiem ojcu, to najprawdopodobniej najwyżej zarobię kopa.

    Tak więc jego najlepszy przyjaciel Tiwat zwany Typem był pierwszą osobą, która pojawiła się w jego głowie. Ale Type nienawidził gejów, mimo że był już ze swoim chłopakiem od ponad czterech lat. Gdyby Techno ni stąd, ni zowąd powiedział mu, że uprawiał seks z mężczyzną, to nawet nie chciał wyobrażać sobie jego reakcji.

    Czy przyjaciel powiedziałby, że ’No dostał to, na co zasłużył? A może by z niego drwił?

  Zagubiony w negatywnych myślach Techno westchnął, po czym uśmiechnął się niezręcznie do swoich starszych kolegów, równocześnie potrząsając głową. I dokładnie w tym momencie brzęknęła jego komórka.

    [Kla: Nie widziałeś mojej wiadomości?]

    Nie, nie, nie, nie przeczytam twojej wiadomości. Nie przeczytam! Wykluczone!

    Techno potrząsnął głową i nieomal użył długiej linijki, by jak najdalej odepchnąć telefon. Spojrzał jednak na powiadomienia, które jedno po drugim zaczęły ukazywać się na ekranie smartfona.

    [Kla: Przyjechałem do ciebie, ale już wyszedłeś.]

    [Kla: Nie unikasz mnie, prawda, Phi?]

    [Kla: P’No, jeśli cię zdenerwowałem, to bardzo cię przepraszam.]

    [Kla: Z pewnością ci przeszkadzam.]

    [Kla: Przepraszam.]

    Jak bardzo chcesz sprawić, żebym czuł się winny?

    Techno, który unikał swojego juniora od samego rana, trzymał się za głowę, myśląc o przystojnej twarzy, która z pewnością stała się smutna... Jak nieszczęśliwy musiał poczuć się Kengkla, gdy zorientował się, że on na niego nie czeka?

    Na samą myśl o tym osobnik o miękkim sercu, jakim był Techno, powoli zbladł.

    Dobra! Zróbmy to!

    [Brrr... Brrr... Halo P’No!!!]

    Techno zdecydował się zadzwonić do Kengkla, ponieważ słusznie założył, że jeśli dalej będzie robił uniki, sprawa stanie się jedynie jeszcze bardziej skomplikowana. Mężczyzna postanowił być szczery i otwarcie poinformować go, że nie zamierza być jego chłopakiem. Nie byłby za nic odpowiedzialny. Po prostu jeden szybki cios i ucieczka, kogo to obchodzi?

    – Eeee... Kla.

    Techno nie zdążył mentalnie przygotować się na tę rozmowę, ponieważ Kengkla odebrał połączenie natychmiast po drugim dzwonku, więc to, co tak bardzo chciał z siebie wyrzucić, po prostu utknęło mu w gardle.

    [Phi, to naprawdę ty? Ale mi ulżyło. Nie odpisałeś na moją wiadomość, więc zacząłem się o ciebie martwić. Wszystko w porządku? Zazwyczaj niemal natychmiast odpisujesz. Jeśli wszystko w porządku, to dobrze. Byłem u ciebie rano, ale Technic powiedział, że już wyszedłeś. Powinienem był napisać do ciebie wczoraj wieczorem, żeby nie tracić dwóch godzin, by dotrzeć do twojego domu. To moja wina.]

    Skoro tak mówisz, to co mam powiedzieć?

    Techno, który celowo unikał swojego juniora, opuścił głowę, kładąc ją niemal na blacie biurka, gdyż poczucie winy niesamowicie mu zaciążyło. Im dłużej słuchał tego dziecinnego, podekscytowanego głosu, tym bardziej miękło mu serce.

    Gdyby Kengkla był irytującym bachorem, Techno na pewno by go spoliczkował, ale tak dobrego dzieciaka... Nie mógł tego zrobić.

    – Spieszyłem się dziś rano. Rozładowała mi się bateria, właśnie doładowałem ją w biurze i dopiero teraz zobaczyłem twoją wiadomość.

    [Co za ulga, że mnie nie unikałeś.]

    BÓL.

    Poczucie winy sprawiało mu prawdziwy ból.

    – Nie, nie unikałem.

    [To dobrze. Myślałem, że nie będziesz chciał dotrzymać słowa.]

    BÓL.

    Młody człowiek czuł się teraz tak przygnieciony poczuciem winy, że jego serce z sekundy na sekundę bolało coraz bardziej.

    [Przepraszam. Powinienem był wiedzieć, że ktoś tak odpowiedzialny jak ty będzie się o mnie troszczył, prawda?]

    BUM.

    Zamiast zadać cios Kengkla, jego własne poczucie winy zaatakowało Techno, dosłownie wdeptując w ziemię jego serce.

    – Muszę pracować, Kla. Pogadamy później!

    [Na razie, P’No!]

    Nie mogąc znieść słuchania tego głębokiego, słodkiego głosu, w którym wyraźnie dało się usłyszeć szczęśliwe nuty, szybko się rozłączył, po czym opuścił w dół głowę i przywalił nią o blat biurka.

    To zachowanie sprawiło, że jeden z kolegów natychmiast znalazł się u jego boku. Współpracownik pomyślał z pewnością, że Techno ma jakiś nagły atak epilepsji, podczas gdy ten w najmniejszej mierze nie odczuwał fizycznego bólu. Zżerało go po prostu przytłaczające poczucie winy. Ale jak miał wyrazić zgodę na umawianie się z facetem, podczas gdy przez całe życie patrzył tylko na dziewczyny? Co za bałagan!

    Więc... muszę uciekać. Nie będę czekał, aż ktoś mnie zabije!

    Ta myśl sprawiła, że momentalnie się wyprostował i nie zwracając uwagi na pulsujące z bólu czoło, potrząsnął głową. Zdecydował się.

    Muszę się go pozbyć. Chłopak pokroju Kengkla bez wątpienia spotka kogoś eleganckiego i przystojnego. Odsunie się ode mnie!

    Ale było coś, o czym Techno jeszcze nie wiedział... Chłopak taki jak Kengkla wolał kogoś tak wyjątkowego jak on.


***


    – A kiedy ty zjawiłeś się u mnie w domu? Bo ja cię dziś tam nie widziałem!

    Po tym, jak jego najlepszy przyjaciel rozłączył się z Techno, czekający na rozpoczęcie wykładów Technic nie mógł powstrzymać się od pytań. Był pewien, że dziś rano Kengkla nie przyjechał do ich domu, bo i po co? Przecież telefonicznie sprawdził co słychać u jego „chłopaka”. Natomiast bawiący się komórką Kla podniósł znad niej wzrok i bez mrugnięcia okiem udzielił odpowiedzi.

    – Moja dusza już od dawna jest przy twoim bracie. Nie wiesz o tym?

    – Pfff!

    Gdyby Technic mógł napluć swojemu przyjacielowi w twarz, to na pewno by to zrobił.

    – Odpuść sobie. Kla, myślę, że powinieneś przestać. Mój brat od zawsze lubił wyłącznie dziewczyny. Nawet jeśli jesteś przystojny jak grecki bóg, to i tak nie spojrzy na ciebie w ten sposób – poradził przyjacielowi. Wiedział przecież, że Techno nie zwracał szczególnej uwagi na miłość, ponieważ interesowała go tylko piłka nożna i spełniał się w roli kapitana drużyny uniwersyteckiej. Nawet jeśli jego starszemu bratu zdarzało się flirtować z dziewczynami, to jednak nic z tego nie wychodziło.

    Właściwie powodem, dla którego nie był w stanie oczarować żadnej z nich, był… niesamowicie przystojny Kengkla.

    Zawsze, gdy tylko zorientował się, którą dziewczynę polubił Techno, zaczynał z nią flirtować, a kiedy traciła dla niego głowę, błyskawicznie ją porzucał.

    To było powodem, dla którego po dzień dzisiejszy senior nie zdołał poderwać żadnej dziewczyny, mimo że przyjaciół miał mnóstwo, więcej niż niejedna supergwiazda.

    Gdy brzydkie kaczątko i piękny biały łabędź uderzały to tej samej kobiety, wynik był z góry przesądzony.

    Nagle…

    – ’Nic, jesteś moim najlepszym przyjacielem i bratem Techno, ale to nie znaczy, że możesz mówić, co chcesz.

    STOP.

    Jedno zdanie Technica sprawiło, że ten z pozoru niewinnie wyglądający przystojniak spojrzał na niego ostrym wzrokiem, jednoznacznie przekazując, że nie życzy sobie z jego strony żadnych interwencji. Młodszy brat Techno westchnął ciężko, a następnie machnął ręką.

    – W porządku, ostrzegałem cię i próbowałem odwieść od tego przez trzy lata, odkąd wyznałeś mi, że go lubisz – powiedział Technic, wzruszając ramionami.

    Dobra... Kengkla jest poważny i szczery. Od trzech lat nie spuszcza oka z mojego brata, więc nie ma szans, by zmienił zdanie w wyniku moich słów.

    – Dobra! Nie chcę się w to mieszać, więc powinieneś przestać mnie w to wciągać.

    Słysząc to, Kengkla podsunął mu pod nos swój luksusowy telefon, co sprawiło, że Technic przenosił wzrok z niego na ekran smartfona.

    – Voucher na 3 000 bahtów do restauracji Riverside... Jestem pewien, że tym razem możesz mieć Fangfang, Księżniczkę Wydziału Księgowości.

    Kengkla uniósł brwi, jakby prosił przyjaciela, by przyjął kupon, co sprawiło, że Technic wyciągnął dłoń w kierunku telefonu, by sprawdzić, ale...

    UNIK.

    Przystojny młodzieniec szelmowsko błysnął zębami w uśmiechu, po czym odsunął komórkę, by psotnie zapytać:

    – Ale będziesz mi musiał pomóc... Zgadzasz się?

    W momencie, gdy spotkały się dwie pary oczu, w jednej z nich lśniła pewność dotycząca oferty, natomiast w oczach drugiego chłopaka wyraźnie migotało wahanie. Technic nie był pewien, czy powinien wymieniać brata na kupon do znanej restauracji. Chwilę później podjął decyzję…

    ZGODA.

    Technic wyciągnął rękę.

    – Deal!

    – ...

    – ...

   Kengkla bez wahania wysunął swoją, by uścisnąć dłoń przyjaciela, tak jak robiono to przy zawieraniu umów w interesach. W pięknych oczach zapłonął przebiegły blask.

    – Wyślę ci voucher, a w zamian ty musisz mi jutro pomóc.

    – Tak jest. – Technic ostatecznie zaakceptował ofertę.

    – Cześć, P’Kla. Cześć, P’Nic. O nie!

    W tym momencie zza pleców usłyszeli dziewczęcy głos. Obaj odwrócili się i ujrzeli zmierzające w ich kierunku z pudłami w objęciach juniorki. W kartonach znajdował się sprzęt do ćwiczeń i nieszczęśliwym trafem jeden z nich przechylił się, gdy niosąca go dziewczyna próbowała ukłonić się (*wai) starszym kolegom.

(* Tajski sposób powitania polegający na złożeniu płasko dłoni tak, aby każdy palec dotykał swojego odpowiednika na wysokości klatki piersiowej, a opuszki palców dotknęły czubka nosa.)

    – Pomogę ci.

   Podczas gdy Technic wciąż wygodnie sobie siedział, Kengkla odruchowo rzucił się, by chwycić pudełko.

    Gdzie się podział twój chytry uśmieszek?

    Teraz jego przystojną twarz zdobił jedynie grzeczny uśmiech pomocnego kolegi. Kengkla obiema rękami chwycił pudełko, schylając się, by dziewczynie łatwiej było umieścić mu w ramionach również drugie.

    – Pozwól, że ci pomogę. Jesteś taka malutka. To dla ciebie zbyt nieporęczne. Nie daj Boże, jeszcze upadniesz. – Kengkla wypowiedział te słowa głębokim i miękkim głosem, wydającym się fascynować słuchaczki.

Następnie spojrzał wymownie na Technica, który z westchnieniem rezygnacji podszedł do drugiej juniorki, aby pomóc jej z pudełkami.

    – Dziękuję, jesteś taki miły, Phi.

    – ’Nic i ja chętnie wam pomożemy. To naprawdę drobiazg. Dokąd powinniśmy je zanieść?

    – Do sali na drugim piętrze, proszę.

    Dziewczyny z zachwytem patrzyły na uśmiechającego się do nich przystojniaka, który bez ociągania ruszył w odpowiednim kierunku. Pozostawiony w tyle Technic westchnął po raz kolejny i nie mając wyboru, podążył za swoim przyjacielem.

    Potrafisz oszukać każdego na wydziale, ale nawet nie myśl o moim bracie.

    Cóż, Technic był ciekaw, czy Techno wie, że osobnik, z którym przyjdzie mu się spotykać, jest wilkiem w owczej skórze.

    Zapomnij! Mam już kupon do restauracji. Bracie, musisz zatroszczyć się o siebie sam.


***


    W pomieszczeniu rozległ się dzwonek komórki.

    Przestań do mnie dzwonić. Boję się!

    Ledwo ciemność nocy przykryła niebo, starszy z braci położył się w łóżku, przykrywając kocem, a już chwilę później usłyszał straszny dźwięk wydobywający się z leżącego na nocnej szafce telefonu, który zawibrował, nieomal spadając na podłogę.

    Jego właściciel mógł założyć się, że dzwoni jego nowy chłopak. Bez wahania postanowił więc zignorować rozmowę.

    Rzecz w tym, że tego popołudnia Kengkla wysłał mu krótką wiadomość...

    [Odbiorę cię wieczorem. Skończyłem już zajęcia.]

   Oczywiście Techno nie chciał, żeby Kengkla pojawił się w tym biurze. Gdyby powiedział wszystkim, że są kochankami, to z pewnością straciłby swoją szansę u młodszej koleżanki z działu finansowego, szybko więc odpisał:

    [Dzisiaj mam plany z przyjaciółmi.]

    Tylko tyle. Gotowe. Następnie wrócił prosto do domu i nie obchodziło go w tamtym momencie, czy ktoś nie pomyśli, że nie jest wart swojej rządowej pensji.

    Później rodzice patrzyli z zaskoczeniem, jak starszy z synów jedzący zazwyczaj obfite posiłki, stwierdził, że nie jest głodny, i po wzięciu kilku kęsów wstał od stołu, by położyć się wcześniej spać. Leżący na łóżku Techno bez powodzenia próbował zasnąć, bo... jutro znów przyjdzie mu unikać tego przystojniaka.

    Ale…

    Podniósł się.

    – Nie mogę spać! Dlaczego on ciągle wydzwania?!

    Zlany potem mężczyzna zdecydował się sprawdzić wiadomości. Oczywiście, że się pocił. Przy takim upale zakopał się pod kocem po sam nos.

    Techno chwycił swój smartfon i sprawdził wyświetlające się na ekranie powiadomienia.

    [Kla: Techno, jestem w sklepie z *Tako, który tak bardzo lubisz.]

    (*Tajski pudding z polewą kokosową)

    [Kla: Możesz odebrać telefon? Chcę wiedzieć, czy chcesz trochę.]

    [Kla: Techno, już kupiłem kilka dla ciebie. Zamrożę je i dam ci później.]

    [Kla: Dobranoc.]

    Lawina wiadomości sprawiła, że wściekły Techno... zmiękł.

   Tak więc powodem, dla którego Kengkla zadzwonił, nie była chęć zawracania mu głowy, ale pytanie, czy chce deser. Ta cecha charakteru sprawiała, że Techno bardzo lubił tego dzieciaka, który zawsze z oddaniem troszczył się o innych. Ale teraz... Techno zaczynał we wszystko wątpić.

Mężczyzna bał się i był niepewny z powodu słowa „chłopak”.

    Ale najgorsze jest to, że to ja go molestowałem i sprawiłem, że się we mnie zakochał. – Sama myśl o tym sprawiała, że Techno chciał po prostu umrzeć.

  Miał gigantyczne poczucie winy, że zmienił najwspanialszego, najdoskonalszego faceta w geja, który się w nim zakochał.

   Czy jeśli Kengkla koniecznie chciał umawiać się z facetem, nie powinien przynajmniej znaleźć kogoś słodkiego i uroczego? Czy to nie brzmiało o wiele lepiej?

    Nie wiem. Nie chcę o tym myśleć! Chcę spać. Chcę uciec. Nie chcę go widzieć!

    Po tym Techno zablokował komórkę i odrzucił ją poza zasięg dłoni. Położył się na łóżku i ponownie przykrywając kocem, powtarzał jak mantrę:

    – Chcę uciec... uciec... Uda mi się uciec... Uda mi się uciec… Uda... Uda…

    Dopóki nie zasnął.


***


    Arghhhhhhhhhhhhh. Jak to możliwe, że Kengkla jest tutaj?!

  Następnego ranka Techno na palcach stąpał po schodach, będąc naprawdę zaszokowanym od momentu, gdy tylko ujrzał parkujące przed jego domem złoto-brązowe metaliczne, luksusowe Audi. Opierający się o nie osobnik nie był nikim innym jak facetem, którego starał się unikać.

 – W porządku. Uspokój się, Techno. Mogę przejść tyłem. Muszę tylko dostać się do garażu. – Mężczyzna próbował się uspokoić i dzierżąc w dłoniach buty, zamierzał przemknąć chyłkiem przez podwórko.

    Dotarłszy do miejsca, w którym trzymał swój motocykl, spojrzał na gwóźdź, na którym zazwyczaj wisiał kluczyk i ku swojemu zdumieniu i rozpaczy ujrzał na nim kolorową karteczkę:

    Zabieram twój motor.

    ’Nic!

        Cholera!

    Buty wyślizgnęły mu się z dłoni i z głośnym hałasem upadły na podłogę. Jego oczy, które właściwie nie były ani za duże, ani za małe, w tej chwili niemal wypadły mu z orbit. Ich dom znajdował się na końcu bocznej ulicy, więc jeśli nie miał samochodu ani motocykla, to o tak wczesnym poranku nie było szans na złapanie w pobliżu taksówki.

    Techno odwrócił się więc, by spojrzeć na front domu i pomyślał coś zupełnie przeciwnego do tego, w co zdołał uwierzyć przed snem:


    Nie uda mi się uciec, nie uda mi się i nie uda! Nie uda!!!



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma



Poprzedni 👈             👉 Następny 



Komentarze

Popularne posty