HTSLMBH – Rozdział 2

 



Hojny facet (?)


       Co powinienem zrobić? Jest taki przystojny...

    Chociaż emocje dosłownie w nim wrzały, gdy okazało się, że jedyny brat bez pytania zabrał mu motocykl, to było wszystko, o czym w tej chwili potrafił myśleć. 

    Ten dzieciak był tak cholernie przystojny, że Techno czuł się nie tylko zirytowany, ale również zazdrosny. Był tak atrakcyjny, że nawet nie potrafił się na niego złościć. 

      Kengkla był wysoki, ale w żadnym wypadku chudy. Umięśniona w wyniku ćwiczeń zabójcza sylwetka sprawiała, że wyglądał w swoim uniwersyteckim mundurku o niebo lepiej niż Techno w garniturze. Ponadto w tej chwili jego piękna twarz była uśmiechnięta, dzięki czemu można było zobaczyć uroczy dołeczek. Bystre, żywe oczy juniora błyszczały szczęściem i było jasne, że nikt nie potrafiłby się oprzeć, by nie spojrzeć na niego jeszcze raz. 

    Jednak tym, co sprawiało, że Kengkla wyglądał jeszcze atrakcyjniej, nie była jego godna uwagi sylwetka opierająca się o piękny samochód, ale...

       – Jedz i szybko rośnij.

       – Ćwir, ćwir, ćwir.

       Młodzieniec łamał rogaliki na małe kawałki i rzucał je ptakom, których radosny świergot unosił się w porannym powietrzu. A sposób, w jaki student się uśmiechał, patrząc na dziobiące chleb ptaki, był nie tylko uroczy, ale świadczył również o tym, jaki jest hojny. 

      Założę się, że każda dziewczyna mogłaby się w nim zakochać. A ten idealny facet przyjechał akurat… po mnie?

       Czy on jest moim szoferem, a ja jego szefem?

     Techno, który po cichu zamierzał ulotnić się z domu, stojąc w pobliżu luksusowego samochodu, spojrzał na swoje odbicie... Był po prostu wysokim facetem ubranym w jasną koszulę i spodnie, z plecakiem, którego używał od ostatniego roku studiów. Wyglądał zupełnie inaczej niż ten dzieciak prezentujący się świetnie w swoim mundurku.

         To muszą być z jego strony jakieś żarty! 

      Po raz kolejny porównując ich do siebie, poczuł olbrzymią ulgę, widząc różnice w wyglądzie i charakterze. Modny Kengkla nie miał z nim nic wspólnego. Nie było więc możliwości, by junior tak na serio mógł się zakochać. Wykluczone. To, co wydarzyło się między nimi w pamiętny piątek, musiało być pomyłką. Techno, czując większą ulgę niż wcześniej, uspokojony zbliżył się do adonisa, zamierzając zachowywać się wobec niego jak miły starszy brat. Ale…

      – Dzień dobry, P’No! – Gdy tylko Kengkla spostrzegł swojego chłopaka, szybko stanął naprzeciw niego z szerokim, radosnym uśmiechem. Jego oczy... błyszczały jaśniej niż tysiące gwiazd.

       Cholera! Te oczy przyprawiają mnie o gęsią skórkę!

       – Dzie… Dzień dobry.

       Czy Tajowie zawsze witają się w ten sposób? Jak w dramach? 

       Techno zachichotał nerwowo, po czym poczuł się odrobinę oszołomiony, gdy… 

       – Pozwól, że ci pomogę. – Właściciel samochodu zbliżył się do niego, energicznie wyjął mu z dłoni pełen dokumentów plecak, po czym uśmiechnął się promiennie i… otworzył mu drzwi auta!

       Mam już 23 lata, ale nigdy nie otworzyłem w ten sposób drzwi przed żadną kobietą.

       Co jest ze mną nie tak? Dlaczego potrzebuję faceta, który okazuje mi tego typu uprzejmość? 

       – Kla... Chyba...

     – Co? Wszystko w porządku? – Urocza twarz, szeroki uśmiech i oczy pełne nadziei sprawiły, że Techno poczuł, jak w jednej chwili mięknie mu serce. Wszystko, co chciał powiedzieć, zniknęło z jego umysłu. Czując się wyczerpanym, potrząsnął powoli głową, po czym podchodząc do przedniego siedzenia, wymamrotał:

       – Nie musisz mnie odbierać. Właściwie mogę pojechać sam.

       – Nie. Technic powiedział mi, że zamierza pożyczyć dziś twój motocykl. Nie mogę przecież pozwolić, żeby mój „chłopak” zmuszony był jechać autobusem.

       Chło… Chło… Chłopak!!!

       Młodzieniec uśmiechnął się radośnie, mówiąc te słowa, na co słuchający poczuł się absolutnie zszokowany. Serce prawie mu stanęło, po czym zaczęło szaleńczo walić w piersi. Wsiadający do samochodu senior wbił wzrok w juniora, z którego twarzy zniknął czarujący uśmiech. Kengkla delikatnie podrapał się po policzku.

       – Wstydzę się, gdy tak na mnie patrzysz, Phi.

       Shit!

       Techno nie był w stanie nic powiedzieć. Po prostu patrzył na studenta, którego słowa omal nie stały się ostatnim gwoździem do jego trumny.

       – Kiedy taki przystojniak jak ty patrzy na mnie w ten sposób... To... dość krępujące.

       Może powinieneś przebadać sobie oczy, smarkaczu?

       We wnętrzu przystojniaka (wyłącznie w oczach Kengkla) rozległ się pełen niedowierzania krzyk, a jego zaciśnięta na klamce dłoń wyraźnie zadrżała, ponieważ właśnie zdał sobie sprawę, że nie potrafi poradzić sobie z przyjacielem swojego brata. Na dodatek całkiem prawdopodobne, że w jego oczach coś się ukazało. Coś, co popchnęło juniora do zrobienia tego, czego Techno absolutnie się nie spodziewał.

       POCAŁUNEK.

       – !!!

       – Przepraszam, nic na to nie poradzę.

       – Ty… Ty... Ty... Poca... pocałowałeś mnie.

       Techno wyraźnie się zacinał. 

       Kto by uwierzył, że nagle ten młodzieniaszek zbliży się, delikatnie pocałuje go w usta, po czym się wycofa? Zaskoczony senior patrzył w błagające, pełne pasji oczy. To słodki szept, który usłyszał z ust Kengkla po pocałunku, sprawił, że Techno zaczął się jąkać.

Zanim senior skończył zdanie, stojący przed nim młody człowiek wycofał się ze słowami:

       – Ponieważ jesteś taki uroczy.

       Co? Uroczy?

       Wszystkim, co Techno chciał powiedzieć prosto w tę oszałamiająco przystojną twarz, było: „Co jest, kurwa?!!!” Ale jedynym, co potrafił zrobić, było zajęcie miejsca i wpatrywanie się bez słowa we właściciela samochodu, który po raz kolejny uśmiechnął się do niego i zamknął drzwi. Kengkla umieścił plecak seniora na tylnym siedzeniu, po czym zasiadł za kierownicą.

       – Przywiozłem ci śniadanie, Phi. Maślane croissanty i cappuccino. Jest jeszcze gorące, więc możesz zająć się posiłkiem, podczas gdy ja będę prowadził. – Junior chwycił papierową torbę z logo słynnej ekskluzywnej marki i podał Techno. Ten ostatni wciąż był oszołomiony, czując ciepły dotyk, który wciąż utrzymywał się na jego ustach.

       Ten dotyk był tak miękki i delikatny, że wysyłał z ust na policzki ciepło, które chwilę później objęło całą jego twarz. Pozwolił też będącemu jeszcze do niedawna prawiczkiem, niedoświadczonemu Techno, który nigdy wcześniej nikogo tak nie dotykał, poznać smak pocałunku.

       Znajomy pocałunek…

       – Za to przed chwilą… przepraszam – niespodziewanie odezwał się Kengkla, a gdy senior na niego spojrzał, ujrzał malujące się na jego twarzy poczucie winy. – Powinienem być bardziej cierpliwy. Jeśli poczułeś się niekomfortowo, to przepraszam... Ale jesteś taki słodki, Phi!

      – Och! Hmm… – Zaskoczony mężczyzna nie był w stanie nic powiedzieć, więc jedynie odchrząknął, podczas gdy myśli dosłownie szalały mu w głowie. 

       Jestem przystojny? Słodki? Całuśny? Technic… Z twoim przyjacielem zdecydowanie jest coś nie tak! 

       – A poza tym… ciągle myślę o tamtej nocy.

       WYPLUCIE.

       – Ekhm, ekhm! – Popijający dla uspokojenia kawę Techno w jednej chwili się zakrztusił, plując nią dookoła. Kengkla próbował mu pomóc, ale ten, potrząsając mocno głową, przysunął się bliżej drzwi i chwycił serwetkę, by osuszyć usta. Głos starszego z nich wyraźnie drżał, kiedy zwracał się do usłużnego młodzieńca. 

       – Ja… Myślę, że nie powinniśmy rozmawiać o tamtej nocy. Proszę. – Głos powoli łagodniał, co sprawiło, że kierowca w jednej chwili zbladł.

       – Nienawidzisz…

       – Nie, nie! Nie nienawidzę, ale to trochę... Eee… Tamtej nocy byłem pijany. Nie chcę o tym rozmawiać, to mnie krępuje. – Patrząc na pobladłą twarz kierowcy, senior poczuł, jak jego serce niemal natychmiast mięknie. Pospiesznie więc wypowiedział słowa mające go pocieszyć, ponieważ nie chciał, żeby ten czuł się winny. 

       Sprawiłem, że tak dobry chłopak zupełnie przeze mnie oszalał! 

      Było mu źle z tym, że nie potrafił sprawić, by tak nie było, ale poczuł ulgę, gdy tylko spostrzegł, że Kengkla znów się uśmiechnął. Nie trwała ona jednak długo, ponieważ chwilę później zszokowany usłyszał kolejne słowa:

       – Nie martw się, tej nocy byłeś naprawdę seksowny, Phi.

       UPADEK.

       Rogalik wypadł mu z ręki, a oszołomiony Techno odwrócił się gwałtownie i ogromnymi oczami gapił się na Kengkla, który rozbawiony miękko zachichotał.

       – Jesteś jak małe dziecko, Phi. Proszę, jedz porządnie – upomniał łagodnie junior, podając croissanta, który wylądował mu na kolanach. Senior całkiem rozsądnie włożył pieczywo do torebki, zdając sobie sprawę z tego, że nie jest w stanie bez zakrztuszenia się zjeść śniadania. Jak miałby, skoro słowo „seksowny” odbijało się echem w jego głowie. 

       Mam 23 lata i nikt wcześniej nie nazwał mnie przystojnym, słodkim czy uroczym. Ale dziś usłyszałem wszystkie te słowa. A najgorsze z nich to... seksowny!

       W końcu nie mógł zrobić już nic, jak tylko siedzieć bez słowa i pozwolić, żeby Kengkla zawiózł go do biura. Nie zwracał uwagi na jego wyraz twarzy. Gdyby na niego spojrzał, to z pewnością dostrzegłby płonące oczy, które zamierzały „zjeść” siedzącego obok faceta. 

       Wilk w ludzkiej skórze nie zaatakował od razu. Dbał o swoją przyszłą ofiarę i karmił ją, by – kiedy będzie gotowa do zjedzenia – stała się szczęśliwym posiłkiem. Techno nie miał pojęcia, że ten czarujący, kochający zwierzęta chłopak urodził się mięsożercą…


***


       – P’Pum, napijemy się dziś wieczorem?

       – Masz jakieś plany? A skończyłeś już ze wszystkim, co miałeś na biurku?

      Po tym, jak Techno dotarł do biura, zjadł śniadanie, nie delektując się nim, i powoli odzyskiwał rozsądek. Gdy tylko się to stało, zaczął myśleć o tym, jak uciec od swojego miłego juniora. Nie wiedział, co sprawiło, że Kengkla był tak zaślepiony, by do tego stopnia interesować się facetem takim jak on.

       Kiedyś, gdy był kapitanem uniwersyteckiej drużyny piłkarskiej, zawsze polegał na swoim najlepszym przyjacielu, który był jego zastępcą. Tak więc chociaż znał wszystkie sztuczki na boisku, to osobą, która je planowała, był Type, a nie on sam. Teraz gdy ’No zdecydował się nie opowiadać mu o swoich przeżyciach z juniorem, jego umysł podsuwał mu jedynie kiepskie, a nawet bezsensowne pomysły.

       Uciekaj!

       Sposób na ucieczkę przed przyjacielem brata skrystalizował się w głowie Techno, gdy spojrzał na siedzącą przy biurku obok seniorkę. Młodzieniec zapytał o wspólne wyjście, ponieważ wiedział, że P’Pum, mała, ale nieustraszona kobieta, posiadała samochód. Gdyby odjechał po pracy z nią, miałby wymówkę dla juniora. Ale starsza koleżanka jedynie go zbeształa, wytykając stosy papierów leżące na jego biurku.

       – Nie martw się, Phi! Do wieczora skończę. 

       – Jesteś pewien? Pamiętasz, że w ciągu najbliższych dwóch tygodni odbędzie się impreza? Masz już wszystko gotowe? – zapytała seniorka poważnym tonem, rzucając mu zacięte spojrzenie. Techno roześmiał się mało radośnie, zdając sobie sprawę, że w najbliższym czasie Ministerstwo Zdrowia Publicznego otworzy stoisko na wystawie. I to oni są za nie odpowiedzialni.

       – Oczywiście, że pamiętam. Jak miałbym zapomnieć?

       Właściwie to istotnie wywiało mu to z głowy, bo zupełnie niespodziewanie miał teraz… chłopaka.

       BUM! 

       – Hej, Techno! Proszę cię, pracuj, a nie odpoczywaj! – krzyknęła Phi, gdy chłopak uderzył głową w stół, po czym podniósł ją i zmarszczył brwi.

       Wczoraj seniorzy wyraźnie się o niego martwili, a dziś wydawali się absolutnie nie przejmować jego stanem. Większość z nich doszła po prostu do wniosku, że ich kolega na pewno ma złamane serce. Zbiegiem okoliczności dziewczyna pracująca na dole, którą Techno obrał sobie za obiekt westchnień, ogłosiła, że ma chłopaka, więc wszyscy mu współczuli. Wiedzieli jednak, że ich junior nie będzie zbyt długo się smucił i w miarę szybko przyjdzie do siebie. A cóż innego niż góry pracy mogło być lepsze, by nie skupiał się na niespełnionej miłości? 

       Techno mruknął pod nosem, myśląc równocześnie: 

       Nie wiecie, że pewien przystojniak się we mnie zakochał.

       Oczywiście nie mógł tak powiedzieć. Dlaczego miałby komukolwiek o tym opowiadać? 

       – Napijmy się dziś wieczorem.

       – Nie mogę, mam plany – odmówił inny senior. 

       Techno miał wielu znajomych seniorów, z którymi mógł spędzać czas, więc przez cały dzień chodził po biurze, prosząc wszystkich po kolei, by umówili się z nim na wieczór. Jednak albo była to wola boska, albo kara, ale odpowiedzi, które słyszał, mimo różnej treści niosły to samo przesłanie.

       – Mam dziś plany na wieczór.

       – Wybieram się na zakupy, dziś jest pchli targ.

       – Przepraszam, moja żona prosiła, żebym wrócił dziś wcześniej do domu.

       – Muszę odebrać dzieci ze szkoły i się nimi zająć.

       Ale na tym nie dosyć! 

       – Techno, czy możemy odwołać mecz piłki nożnej w tę środę? Nikt nie jest tego dnia wolny.

       – Co?! – Te słowa sprawiły, że mężczyzna głośno krzyknął, patrząc na machającego do niego seniora, po czym z otwartymi ustami wrócił do biurka.

      ’No nie wiedział, czy tylko mu się wydawało, ale mógłby przysiąc, że poczuł owiewający go lodowaty wiatr, który niemal ściął go z nóg. Miał ochotę złapać się rękami za głowę i wrzeszczeć.

         Nikt nie jest po mojej stronie!!!

      Nie, nie, nie! Chwilkę! Mogę mu po prostu powiedzieć, że mam plany. Nie musi mnie odbierać. Zamiast tego mogę iść na zakupy.

       Techno, który tego dnia nie zrobił niemal nic, był tak zatopiony w wymyślaniu sposobu na pozbycie się Kengkla, że nie bał się nawet, że ktoś go opieprzy. Wymyśliwszy doskonałą wymówkę, pstryknął radośnie palcami i wyjął telefon, by wysłać SMS-a. Postanowił nie dzwonić, uznając, że lepiej będzie nie słuchać głosu juniora. 

       Pójdę na zakupy. To takie proste. W ten sposób się go pozbędę. 

       Uśmiechnął się radośnie, włożył komórkę do plecaka i pogwizdując pod nosem, wrócił do pracy. Nie przyszło mu, niestety, do głowy sprawdzić, dlaczego osobnik, uwielbiający wysyłać mu wiadomości, akurat na tę nie odpowiedział.


***


       – Cześć, P’No.

       STOP

       – Kim on jest? Taki przystojny!

       – Co to za boski młodzieniec?

       Gdy tylko kończyły się godziny pracy, Techno zazwyczaj stawał się równie radosny jak wtedy, kiedy chodził jeszcze do szkoły. Wreszcie mógł robić to, na co miał ochotę. Była to jego ulubiona pora dnia. Ale nie dzisiaj! Dzisiaj chciał, by jego praca trwała do godziny 20:00. Albo jeszcze lepiej – nawet do 21:00! A co tam! Był nawet gotów przepracować calusieńką noc, byle móc uniknąć widoku tego przystojnego faceta.

       Przystojniaka, który odłożył komórkę, gdy tylko ujrzał Techno. 

       Adonisa, który sprawiał, że wszyscy się na niego gapili... A zwłaszcza seniorzy! 

       Jako że Techno nie dysponował dziś własnym środkiem transportu, zamierzał poczekać na autobus z kolegami. Ale teraz ci ciężko pracujący i zwykle surowi seniorzy wlepiali słodkie spojrzenia w przystojnego młodzieńca, jakby był najbardziej seksownym facetem świata.

       Oczywiście ten seksowny facet to nie ja.

       – Witam wszystkich!

       Kengkla z czarującym uśmiechem na ustach grzecznie witał i żegnał każdego z nich, nazywając ich „Phi”.

(Phi – to określenie każdego, kto jest starszy od mówiącego, umieszczane przed jego imieniem. Dosłownie oznacza właściwie starszego brata lub siostrę).

       Seniorka, która trzyma mnie teraz za ramię, ma 45 lat, a ten pan z przodu, którego również nazywasz Phi, przejdzie w przyszłym roku na emeryturę! 

       Oczywiście Techno zachował te myśli dla siebie. Nie chciał kłopotów, więc obdarzał wszystkich jedynie pustym uśmiechem. 

        – Możesz mi mówić Paa? Nie bądź taki słodki... Przy okazji, znasz Techno? – Seniorka, która pozwoliła przyjacielowi jego brata nazywać ją Paa, zadała mu to pytanie, dorzucając uśmiech wielgachny jak antena satelitarna. Kengkla uśmiechnął się grzecznie, ale niesamowicie atrakcyjnie.

(Paa – określenie kobiety, która jest starsza od rodziców mówiącego, umieszczane przed jej imieniem. Paa dosłownie oznacza ciocię, siostrę rodziców).

       – Tak, znam. Techno to mój…

       – Brat... Brat!!!

     W tym momencie oczy Techno stały się olbrzymie jak spodki, gdy z krzykiem przerwał rozmowę, zanim Kengkla zdążył się przedstawić. Zaskoczony jego wybuchem student miał teraz twarz bez wyrazu, a mężczyzna rzucił się i pośpiesznie wyjaśnił swoim kolegom.

       – Jest moim bratem.

       – Wyglądacie zupełnie inaczej. Jak masz na imię, chłopcze?

       – Nazywam się K… Keng…

       – Och! Właśnie zdałem sobie sprawę, że musimy gdzieś iść. Przepraszam, ale się spieszymy. Na razie! – ’No absolutnie nie chciał, by Kengkla się przedstawiał, a tym bardziej, żeby ktoś go o coś pytał.

       Mężczyzna, który jeszcze tak całkiem niedawno stracił dziewictwo, chwycił chłopaka za ramię i pociągnął za sobą przez parking. Ale dobrze wychowany młodzieniec nadal próbował grzecznie wszystkich pożegnać.

       – Więc… Muszę już iść. Do widzenia wszystkim. Miłego popołudnia.

       – Uważaj na siebie... Hej! Przyjacielu, ty też powinieneś pożegnać swoich seniorów jak twój młodszy brat!

       Techno, nie czekając na dalsze besztanie, ciągnął za sobą studenta, zmuszając go, by szedł tak szybko, jak to możliwe, i miał jednocześnie ochotę płakać po niemiecku (jeśli niemiecki płacz różnił się od tajskiego), tym bardziej że...

    Pracuję tu od roku. Wszyscy mnie kochają! A ty dopiero co się zjawiłeś i już dostałem łatkę źle wychowanego?!

      Wciąż jęcząc w duchu, dopóki nie weszli na pusty parking, nie zauważył, że wyraz twarzy młodzieńca stawał się coraz bardziej poważny.

       – Phi.

      – Co? – zapytał zwięźle Techno, oglądając się za siebie, by sprawdzić, czy nikt ich nie śledzi, po czym spojrzał na swojego juniora.

       Widok pięknej, wyrażającej stres, smutek i zranienie twarzy sprawił, że na chwilę zamarł, a następnie usłyszał wypowiedziane niepewnym tonem słowa Kengkla.

       – Nie chcesz powiedzieć nikomu, że się spotykamy?

       Użyj mózgu, obaj jesteśmy mężczyznami!

    Techno zdecydowanie chciał nim potrząsnąć, ale nieszczęśliwa mina, przygaszone oczy i lekko opuszczone w dół usta sprawiły, że w jednej chwili zrobiło mu się przykro.

      – Myślę… Co miałbym ci powiedzieć? Obaj jesteśmy mężczyznami, a ja pracuję dla ministerstwa, więc nie chcę przysparzać sobie problemów – usprawiedliwił się szybko, w duchu gratulując sobie, że był w stanie wymyślić wiarygodne wyjaśnienie, które sprawiło, że twarz przystojniaka wyglądała już lepiej, chociaż było widać, że wciąż czuje się zraniony.

      Ta twarz sprawiała, że senior był niespokojny.

       Jest uroczy, więc kiedy tak się zachowuje, to czuję się cholernie winny. 

      – Rozumiem... Ale... Przepraszam... Może jestem zbyt egocentryczny. Powinienem był pomyśleć o twojej reputacji.

       BÓL.

       Kiedy Kengkla mówił o jego reputacji, to dlaczego był tak zraniony?

       Opinii o mnie nie można porównywać z twoją! Powinieneś martwić się o siebie, a nie o mnie! 

       To właśnie pomyślał Techno, chcąc złapać go za głowę i potrząsnąć, ale…

       CHWYT.

       PRZESTRACH.

       – Uhm… Kla.

      Kengkla chwycił go nagle za ręce, podczas gdy jego senior z drżeniem rozglądał się dookoła. Po chwili z ust przyjaciela jego brata popłynęły słowa:

      – P’No, nie będę cię martwić. Nie powiem nikomu, że się spotykamy, ale kiedy jesteśmy razem, sami... to jesteśmy parą, prawda? 

        Ja po prostu chcę teraz umrzeć! 

       Życzący sobie szybkiej śmierci Techno wciąż mrugał, patrząc na Księcia Wydziału, który błagalnym głosem grał na współczucie. Jego ręce trzymały mocno jego dłonie, a głos był równocześnie szczery, zdeterminowany... i błagający. Ten proszący gest i uderzająco atrakcyjna twarz sprawiły, że serce seniora zadrżało. 

       Oczywiście, że tak. Spróbuj wpatrywać się w kogoś przystojniejszego od siebie!

       – Kla... ja.

       – Proszę Phi... Jesteśmy kochankami, prawda? Prawda?

       Zatroskana mina juniora sprawiła, że ’No wbrew własnej woli skinął głową.

       UŚMIECH.

     Gdy tylko senior wyraził zgodę, Kengkla ukazał w radosnym uśmiechu białe zęby, ściągając tym samym całą uwagę na swoje urocze usta. Oczy młodzieńca rozbłysły tak promiennie, że przez chwilę Techno poczuł się wręcz oślepiony. To było tak, jakby aura chłopaka walnęła go prosto w oczy i mężczyzna nie był już w stanie absolutnie nic powiedzieć.

       – Jestem taki szczęśliwy. Kocham cię jeszcze bardziej.

       Naprawdę chcę umrzeć.

       Dziś rano Techno wciąż jeszcze łudził się, że junior ubzdurał sobie jedynie, że się w nim zakochał, a ten stan utrzyma się najwyżej ze trzy dni. Miał nadzieję, że wystarczy przeczekać, a wszystko wróci do normy. Teraz gapił się w jego twarz i prawie się załamał. Przed chwilą Kengkla wyznał mu miłość, patrząc na niego szczerymi oczami z niekłamanym zachwytem na pięknej twarzy, a Techno… zaczął się wzruszać.

       Czy osoba, która z nikim się jeszcze nie umawiała i nigdy wcześniej nie zdobyła żadnej dziewczyny, mogła się temu oprzeć?

       – Ekhm... Kla...

      – Chcesz iść na zakupy? Dostałem twoją wiadomość. Dzisiaj wykładowca odwołał zajęcia, więc udało mi się na czas po ciebie przyjechać. Chodźmy więc i przy okazji coś zjedzmy. Nie jadłem nic od rana – zmienił temat właściciel słodkiej twarzy, w którą nadal wpatrywał się Techno.

       – Ekhm... – wspiął się na szczyty elokwencji senior.

       – Chodźmy. Co powinniśmy zjeść? Kuchnia japońska? A może coś z grilla? Technic powiedział mi, 

że uwielbiasz grillowane jedzenie i jadasz je zawsze, gdy wychodzisz z przyjaciółmi.

       Senior nie odzywał się, podczas gdy młodzieniec entuzjastycznie wysuwał propozycje. Uśmiech i promienne oczy sprawiły, że mężczyzna, który nigdy nikomu nie złamał serca, potrafił jedynie odpowiedzieć:

       – Grillowane jedzenie… brzmi dobrze.

       – Okay.

       Po tym, jak podjęli decyzję, Kengkla po raz kolejny promiennie się uśmiechnął i skierował w stronę samochodu. Wciąż naturalnie trzymał Techno za rękę, której nie puścił aż do momentu, kiedy znaleźli się obok jego luksusowego auta. Senior dał się bez słowa prowadzić, zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego, że jego ręka wciąż znajduje się w mocnym uścisku ciepłej dłoni.

       – Jaki rodzaj grillowanego jedzenia lubisz? Byłeś ostatnio zajęty, miałeś dużo stresu? Wydaje mi się, że jesteś szczuplejszy niż wcześniej.

       – Cokolwiek chcesz. Nie jestem wybredny.

       – W takim razie wybiorę. Umieram teraz z głodu. Mógłbym zjeść całego ciebie. 

       – Hmm…? – Techno mruknął jedynie, w zasadzie nawet nie słuchając, więc Kengkla uśmiechnął się i kontynuował:

       – Nic, tak sobie tylko gadam. Jedźmy już, bo utkniemy w korku.

     Prowadzony za rękę Techno podążał o pół kroku z tyłu, więc nie był w stanie dostrzec nieco złośliwego uśmiechu, który sprawiał, że przystojna twarz stała się obliczem przebranego za anioła szatana.

       Tak, dobrze zrozumiałeś.

       Kengkla nie łaknął jedzenia, tylko mężczyzny znajdującego się teraz u jego boku. 

       Jeszcze nie teraz, nie mogę go jeszcze mieć. Moja zdobycz byłaby zaniepokojona.

       Kengkla wielokrotnie to sobie powtarzał, pamiętając powiedzenie: 

     „Lepiej mieć jutro kurę niż dzisiaj jajko”. Jeśli był pierwszy raz, będzie również i drugi. Tylko nie dzisiaj. Jeszcze nie teraz.

    Jego oczy zdradzały wszystko, o czym myślał, ale nikt poza Technikiem nie przejrzałby jego podstępnego planu.

       Dla Kengkla Techno nie różnił się niczym od wróbla, który nigdy nie zauważał zbliżającego się niebezpieczeństwa.




Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma



Poprzedni 👈             👉 Następny 


Komentarze

Popularne posty