LITA 1 [P&R] – Epilog





Epilog


     Kap, kap…

     Późnym popołudniem ciemne, burzowe chmury pokryły niebo nad Bangkokiem i niedługo potem lunął deszcz, przyczyniając się do utworzenia gigantycznych korków. Ale dla dwóch mężczyzn, którzy znajdowali się bezpiecznie pod dachem, dźwięk deszczu nie różnił się od pięknej muzyki, przy której jeszcze niedawno przeżywali cudowne rozkosze. 

– Nieźle pada, P’Phayu.

– Wygląda na to, że będzie lało całą noc.

Phayu oderwał wzrok od ekranu telewizora, na którym ze średnią uwagą oglądał film, i przeniósł go na okno. 

– Wiesz? W przeszłości nigdy za nim nie przepadałem, mimo że moje imię również oznacza deszcz – odezwał się Rain, szczerząc zęby w uśmiechu, gdy przypomniał sobie pewną starą historię. – Moja poprzednia szkoła była daleko od domu, musiałem wstawać o 5 rano, a gdy padał deszcz, wcale nie było łatwo tam dotrzeć. Pamiętam, że za spóźnienia często zbierałem ochrzan od nauczyciela. Szczerze mówiąc, nie znosiłem deszczu. Ale teraz to się zmieniło. – Młody człowiek spojrzał na osobę siedzącą obok i radośnie się roześmiał.

– Dlaczego?

– Cóż… Teraz, kiedy pada deszcz, za każdym razem mam przed oczami Burzę! Myślę, że to zabawne, bo w końcu jaki człowiek lubi burzę? – zażartował Rain, pamiętając, jak spóźniony Phayu wchodził na imprezę Code Line przy akompaniamencie grzmotów doskonale pasujących do jego imienia. Nic dziwnego, że seniorzy rzucali wtedy zabawne docinki. 

– Tak, ja również nigdy nie lubiłem deszczu, ponieważ kiedy porządnie leje, muszę zostawiać motocykl w garażu. Ale zmieniłem zdanie.

– Tak? A to dlaczego? – zapytał figlarnie student, wiedząc, do czego zmierza ukochany. 

– Ponieważ kiedyś, w środku niezłej ulewy pewien chłopak… trzymał mi nad głową parasol, podczas gdy ja zmieniałem koło. 

Szok!

     Co on powiedział?! 

     Żartobliwy uśmiech zniknął z twarzy Raina, zastąpiony zdumieniem, podczas gdy on sam wbił spojrzenie w rozmówcę. W mgnieniu oka w podnieceniu zacisnął dłonie na silnych ramionach kochanka, a następnie energicznie nim potrząsnął. 

– P’Phayu, pamiętasz?!

– A kto twierdził, że nie pamiętam? – Phayu położył rękę na włosach Raina, po czym zaczął się nimi bawić.

– Phi, co ty mówisz? W dniu studenckiej imprezy, na której zjawiłeś się spóźniony, przywożąc ze sobą burzę, spytałeś mnie, kim jestem! – Chłopak nie zamierzał porzucać tematu.

– No cóż, tak naprawdę nie znałem przecież twojego imienia.

– Ale P’Phayu, powinieneś był powiedzieć, że mnie pamiętasz! Poczułem się cholernie zawiedziony, myśląc, że tylko ja pamiętam ciebie.

– A teraz, gdy już wiesz, że o tobie nie zapomniałem, czy to w jakikolwiek sposób zmienia naszą historię? – zapytał Phayu, sprawiając, że podekscytowany Słodziak przestał potrząsać jego ramieniem. Rain zastanowił się przez chwilę i doszedł do wniosku, że być może wystartowaliby inaczej, ale biorąc pod uwagę to, co wydarzyło się później w mieszkanku nad warsztatem, to ich losy z pewnością potoczyłyby się dokładnie tak samo. I tak pewnie uparłby się, żeby z nim wygrać.

– Nie, Phi.

– Tak więc nie ma co roztrząsać. W końcu i tak udało ci się skraść mi serce i zostać moim ukochanym.

     Rain nie zamierzał się sprzeczać. Czuł się naprawdę szczęśliwy jako połówka tego cudownego faceta, więc przestał myśleć o przeszłości i przytulił się do silnego ciała. 

– Nie mogę się kłócić, chociaż kiedy spotkałem cię po raz drugi, wstrętnie z tobą flirtowałem. 

– To się nazywa przyciąganiem uwagi. – Phayu uśmiechnął się kącikiem ust. 

– Ale P’Phayu, daję ci słowo, że nie zepsułem auta celowo, żeby cię poderwać. Nawiasem mówiąc, kto by pomyślał, że padnie akurat w dniu, w którym znów znalazłeś się w pobliżu. Miałem cholerne szczęście, że tam byłeś. A tak między nami, skoro jesteś tak doskonałym mechanikiem, powinieneś wiedzieć, że naprawdę zepsuło się samo, bez mojej pomocy. – Ciągle jeszcze nie mogąc przeboleć uwagi Phayu o tym, że uszkodził pojazd, żeby go poderwać, Rain nie zawahał się, by dorzucić ostatnie zdanie. 

– Wiem.

– Ale twierdziłeś, że przy nim majstrowałem! 

– Wiedziałem, że tego nie zrobiłeś.

    Czekaj, czekaj. Dlaczego ty to powtarzasz? 

    Warain spojrzał w twarz swojego podstępnego faceta i stwierdził, że P’Phayu promiennie się uśmiecha. Natychmiast poczuł rozlewające się w jego wnętrzu ciepło i przyspieszone bicie serca. Kochanek zawsze tak na niego działał, nawet jeśli jeszcze przed chwilą przeżywał rozkosz w jego ramionach.… 

     Stop! Co? Co?!?!?!

Oczy chłopaka w jednej chwili szeroko się otworzyły, kiedy wbijał pełen podejrzeń wzrok w mężczyznę. 

– Hej, nie mów mi, że...

– Mhm, sam go zepsułem. 

– Hę? – Rain sapnął i patrzył z niedowierzaniem na Phayu, który przyznał się właśnie do motoryzacyjnej manipulacji. 

– Nie zapomniałem o słodkim chłopcu, który nie potrafił sam zmienić koła. Od pierwszego spotkania uważałem, że jesteś uroczy, szczególnie kiedy wyszedłeś z samochodu i rozłożyłeś mi nad głową parasolkę. Już wtedy mnie do ciebie ciągnęło, a na dodatek powiedziałeś, że jestem przystojny. Rain, nie byłeś w najmniejszym stopniu świadomy, jak na mnie patrzysz… Już wtedy najchętniej bym się z tobą podroczył, ale było późno, no i ten panujący wokół chaos… Ale w dzień imprezy ujrzałem przed lokalem znajomo wyglądający samochód. Domyśliłem się, że jesteś w środku, więc tym razem nie pozwoliłem przemknąć okazji koło nosa. Byłem zdania, że należy pomóc losowi. – Rain wpatrywał się w niego, bo wyjaśnienie Phayu rzucało inne światło na początek ich znajomości. – Włożyłem śrubokręt pod samochód, wycelowałem i stuknąłem. No cóż, na szczęście wszystko poszło zgodnie z moim planem. Wyciek z chłodnicy był wierutnym kłamstwem, ale problem z rozrusznikiem był jak najbardziej prawdziwy. Właściwie wystarczyłoby lekkie puknięcie, by uruchomić go na tyle, byś mógł dojechać do domu, ale musiałem zrobić coś, żeby cię zatrzymać. To dla ciebie przykre, ale w naszym wypadku deszcz nieodmiennie był moim sojusznikiem. 

Patrzący na swojego manipulatora Rain czuł całą masę kotłujących się w nim, tak sprzecznych z sobą emocji, że nawet nie potrafił ich opisać. Ale w tej chwili jedna wątpliwość wysunęła się na czoło.

– P’Phayu! A co byś zrobił, gdyby udało mi się ruszyć i awaria wystąpiłaby dopiero później, hę? Tkwiłbym nocą gdzieś pośrodku drogi?

     Ten Phayu to ostry gracz. Ograł mnie po mistrzowsku, ale za to posunięcie należy mu się lanie! 

     Phayu przytulił do siebie upartego chłopaka, ale tym razem zazwyczaj chętny pieszczotom Rain natychmiast wywinął się z jego ramion, więc partner musiał się wytłumaczyć. 

– No już dobrze. W życiu nie pozwoliłbym, żebyś utkwił na środku wielopasmowej drogi. Jeśli mój podstępny plan istotnie by nie wypalił, zamierzałem rzecz jasna pojechać za tobą aż do domu. Nie jestem aż tak zły, by dopuścić do tego, żebyś się gdzieś rozbił. Ale byłem pewien, że silnik nie zaskoczy, a ty, Deszczyku, nie będziesz miał szans na wezwanie kogokolwiek, bo wszystkie warsztaty o tej porze były już pozamykane. Poszło jak po maśle, zgodnie z planem. – Phayu uśmiechnął się szeroko i patrząc na twarz chłopaka, nie mógł powstrzymać się od wyciśnięcia pocałunku na jego policzku.

     Kto potrafiłby się oprzeć tak uroczej buzi? 

– Powiedz mi lepiej, mądralo, co byś zrobił, gdyby twoje knowania się nie powiodły? – zapytał zaciekawiony Rain.

Na to pytanie absolutnie niezrażony Phayu uśmiechnął się jeszcze szerzej. 

– Och, wiedziałem już, że jesteś moim juniorem w Code Line, więc z łatwością zastawiłbym na ciebie pułapkę. Nie miałeś szans, żeby się wywinąć. Ale przyznam, że wszystko poszło płynniej, niż można było się spodziewać. A twoje spojrzenia, którymi obrzucałeś mnie w barze, dodawały mi otuchy. Spostrzegłem już wtedy, że nie jestem ci obojętny. – W głosie Phayu zabrzmiała taka pewność, że Rain poczuł występujące na twarz rumieńce. 

– Jakie tam znów spojrzenia? – bąknął.

– Oj, patrzyłeś na mnie z wyraźnym zachwytem, już od momentu, kiedy postawiłem stopę w pubie. A później… dokładnie widziałem, jak irytował cię widok tej pannicy, która ocierała się piersiami o moje ramię. 

            Skąd wiesz? Za dużo widzisz! 

    W tamtym czasie zupełnie nieświadomy charakteru swojego zachwytu nad Phayu młodzieniec mógłby przysiąc, że nie myślał o nim jako o potencjalnym kochanku, a raczej zachwycał się jego umiejętnościami i gotowością udzielenia pomocy przy ich pierwszym spotkaniu. Później ubzdurał sobie nawet, że go nienawidzi. Rain wciąż niepewnie patrzył w twarz swojej połówki.

– Czy to możliwe?

– Wszystko jest możliwe.

– Och! – Rain potrząsnął gwałtownie głową, bo właśnie do niego dotarło...

     Co ten Phayu powiedział? Czy to istotnie możliwe, że spodobał mu się od pierwszego wejrzenia? Na dodatek jego facet wyznał, że to zadziałało w obie strony. 

– Możliwe, że spodobaliśmy się sobie od pierwszego spotkania.

– Hej!

      Nie czytaj mi w myślach!

      Rain podniósł wzrok i spojrzał w duże oczy Phayu, który z lekko uniesionymi brwiami, z zabawy jego włosami przerzucił się na delikatne głaskanie głowy. Pieszczoty były tak przyjemne, że Rain miał ochotę zwinąć się w kłębek i mruczeć jak zadowolony kociak. 

– Hej co? Nie wierzysz, że wpadłeś mi w oko od pierwszej chwili, Rain? 

Młodzieniec poczuł się radośnie, ponieważ najwidoczniej obaj podobnie czuli i myśleli. Podczas gdy Phayu polubił go przy pierwszym spotkaniu, on – nawet nie zdając sobie z tego sprawy – również poczuł pociąg do swojego wybawcy. 

– Mogę w to uwierzyć, Phi. – Rain uniósł nos jak ktoś, kto ma przewagę, nawet jeśli był w pełni świadomy, że nie było tu przegranych i obaj odnieśli zwycięstwo. Zyskali przecież najlepszy pod słońcem związek, o jakim Rain nawet nie ośmielił się marzyć. Bo prawdę powiedziawszy, nigdy nie podejrzewał, że los rzuci go w ramiona faceta. Cholernie zajebistego, owszem, ale jednak faceta. Warain nigdy nie wahał się mówić tego, co akurat chodziło mu po głowie… 

– Ale Phi, nie potrafiłeś nawet ze mną flirtować. Jedyne, co doskonale opanowałeś, to irytacja na sam mój widok. 

      Przed oczami Raina ukazała się scena z uczelnianej toalety. Phayu pocałował go wtedy, powodując, że Rain czuł się zdruzgotany, pewnie głównie z powodu podniecenia, które poczuł wbrew własnej woli. Warain myślał dotąd, że ich związek rozwinął się właściwie dlatego, że zdecydował się na jakąś szczeniacką zemstę, a jego przystojniak w ciągu kilku ostatnich minut całkowicie zmienił mu punkt widzenia. Krytyka jego umiejętności flirciarskich doprowadziła Phayu do wybuchu głośnego śmiechu. 

– Jeszcze się nie zorientowałeś, Deszczyku? 

Rain potrząsnął głową. Najwidoczniej nie potrafił czytać w myślach tak dobrze jak Phayu.

– Rain, czy w szczenięcych latach kiedykolwiek podniosłeś w górę spódnicę dziewczynki, która ci się podobała?

– Nie... Eee, nie jestem pewien. – Chłopak zastanowił się przez chwilę, po czym wzruszył ramionami i pytająco spojrzał na rozmówcę. Czy robił to, czy nie… Jaki związek z nimi miałby mieć ten fakt? 

– No cóż, być może nie jesteś taką osobą – kontynuował Phayu. – Ale ja nie droczyłem się z tobą wyłącznie po to, żebyś zwracał na mnie uwagę. Ja zwyczajnie lubię wyraz twojej twarzy, kiedy się z tobą przekomarzam.

– Powiem tylko dwa słowa, mój mężu: zaburzenia psychiczne!

– No cóż, nie kłócę się – odpowiedział żartobliwie Phayu.

     No owszem, dokładnie w ten sposób drażnił się z dziewczynkami, które mu się podobały. Porzucił ten nawyk, gdy był w gimnazjum, i był pewien, że go na zawsze pogrzebał. Ale tylko do czasu, gdy natknął się na tego cudownego chłopaka o wielkich oczach i białej skórze, który nie potrafił oderwać od niego zachwyconego spojrzenia.

– Czy wiesz, dlaczego się z tobą droczę, Deszczyku?

Policzki chłopaka pokryły się uroczym rumieńcem. 

– Bo... mnie lubisz.

– Tak. Ale nie tylko dlatego. Flirtowałem z tobą, bo cię lubię, Rain, ale droczyłem się, bo wyglądasz niesamowicie seksownie, kiedy jesteś wzburzony, a twoje oczy ciskają błyskawice. Mam wtedy ochotę natychmiast się z tobą kochać! Pewnie zaraz oberwie mi się za to wyznanie.

     Istotnie przez sekundę Warain miał ochotę zbluzgać swojego psychola, ale nie potrafił. Wręcz przeciwnie, w doskonałym nastroju przytulił się do jego ramienia.

– Nieee, przepadło, Phi. Jestem beznadziejnie zakochany w moim psychopacie, ale Phi… Jeśli spotkasz na swojej drodze kogoś, kto jeszcze bardziej niż ja zareaguje na to twoje dokuczanie, to bądź uprzejmy w ogóle się z nim nie droczyć. Pamiętasz, co zrobiłem Topowi? Jeśli tak, to radziłbym ci powstrzymać się od przekomarzanek z kimkolwiek innym. – Rain wymownie spojrzał na jego krocze, sugerując, że kara będzie jeszcze bardziej dotkliwa niż u porywacza. 

   W najmniejszym stopniu niewystraszony Phayu uznał jego groźbę za szalenie uroczą. Szybkim ruchem chwycił swojego Słodziaka i usadowił sobie na kolanach. 

– Już ci to kiedyś powiedziałem, Rain… Nigdy nie będziesz mną rozczarowany z tego powodu. Jesteś jedynym, z którym kiedykolwiek będę się droczył, i jedynym w moim sercu.

      Rain pomyślał, że ten facet czasem potrafi doprowadzić go do białej gorączki, ale potrafi też o wiele więcej… W niektórych sytuacjach niemal do omdlenia z rozkoszy. Tak jak powiedział – przepadło. Kocha tego psychola i bierze go z całym dobrodziejstwem inwentarza. Phayu przytulił ciaśniej siedzącego mu na kolanach chłopaka, który z radością wtulił się w silne objęcia kochanka. 

      Na zewnątrz niebo zaczęło się zmieniać, a do padającego deszczu dołączyły odgłosy grzmotów i rozświetlające mrok błyskawice. Rain pomyślał, że kocha dźwięki burzy, szczególnie teraz, gdy wtulony w ciepłe ramiona wyraźnie czuje, jak trzepocze mu serce. I bynajmniej nie z obawy przed burzą, a raczej przez uczucia do Burzy. Nie miało też żadnego znaczenia to, że P’Phayu był mężczyzną, bo ten człowiek był kimś, kogo kochał. Ten facet całkowicie podbił jego serce i Rain nigdy nie będzie potrafił ani chciał przed nim uciec. 

– Tak bardzo kocham Burzę – wymamrotał z uczuciem Rain.

– Burzę w sensie pogody czy takiego jednego faceta? – Właściciel burzowego imienia domagał się uściślenia. Wtulony w niego chłopak odchylił głowę i posłał mu tak szeroki uśmiech, że widać mu było wszystkie zęby, po czym wycisnął pocałunek na ustach partnera, pozwalając sobie przez kilka sekund delektować się smakiem jego warg. 

– Bez względu na rodzaj. Lubię je obie – wyszeptał z lekko przyspieszonym oddechem, kiedy z wysiłkiem oderwał się od ust kochanka.

W odpowiedzi dotarł do niego miękki głos Phayu.

– Ja też zakochałem się w moim Deszczyku.

      Wśród szalejącej na zewnątrz burzy, we wnętrzu domu słychać było przepełniony szczęściem śmiech. Słodka atmosfera miłości przenikała wszystko wokół, a żaden z nich nie chciał przerwać ciasnego uścisku, delektując się uczuciem płynącym z bliskości ukochanej osoby.

      Rain spojrzał w stronę okna, po czym odwrócił się, by pieścić wzrokiem twarz mężczyzny, który nauczył go wielu rzeczy, a co najważniejsze... pozwolił mu poznać własne serce. Chłopak uśmiechnął się radośnie, po czym złożył głowę na jego ramieniu. 

      Tak, pokonał tę Burzę! I pokochał… Burzę, która podarowała mu miłość, ukołysała i wypełniła szczęściem jego serce.


     Rain na zawsze już będzie kochał mężczyznę o imieniu Phayu.


KONIEC



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma



Poprzedni 👈             



 

Komentarze

  1. Kurcze ale to było fajne. Pomimo, że znam serial doskonale, z przyjemnością zatopiłam się w lekturze. Dziękuję Ekipie za tłumaczenie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za tłumaczenie

    OdpowiedzUsuń
  3. Katarzyna Kwiecińska12 stycznia 2025 02:24

    Uwielbiam Phayu i Raina ❤️❤️❤️
    Jedna z moich ukochanych nowelek 😍

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty