LITA 1 [P&R] – Rozdział 23 [18+]

 




Love Storm [18+]


     – P’Phayu, co robisz?

     W ciągu ostatnich kilku dni pierwszą rzeczą, jaką Rain czuł po przebudzeniu, były ciepłe ramiona, w które ciaśniej się wtulał, po czym natychmiast znów zapadał w sen. Tego ranka ocknął się na dźwięk jakiegoś ruchu w sypialni, a gdy nie otwierając oczu, wyciągnął dłoń, by zlokalizować swoją osobistą, żywą poduszkę, domacał się jedynie pustego materaca. Otworzył zaspane oczy, by sprawdzić, co się dzieje. Jego facet, który kilka dni temu został brutalnie pobity i musiał skłonić się do stóp pewnego palanta, zdążył już wstać, a nawet się ubrać. Jego strój wyraźnie wskazywał na to, że Phayu wybiera się do biura. 

– Idę do pracy, by zarobić pieniądze na rachunki mojej żony. Ma przed sobą jeszcze wiele lat studiów – odpowiedział poważnie, zupełnie jakby płacenie za Raina należało do jego obowiązków. 

– Mój ojciec płaci czesne, a nie ty! – Rain wybałuszył oczy, po czym wstał i złapał swojego stanowczego faceta za ramię. – Miałeś zostać w domu przez cały tydzień, a dziś jest dopiero trzeci dzień.

     Marszcząc czoło, chłopak spojrzał na upstrzoną siniakami twarz partnera. Musiał przyznać, że jego oblicze wyglądało jeszcze bardziej przerażająco niż pierwszego dnia po pobiciu. Czerwone ślady zaczęły zmieniać kolory – przez zielony i niebieski aż do purpury i fioletu. A różne ich odcienie sprawiały, że jego kochanek wyglądał jak chodząca paleta malarska. Warain spojrzał z troską na tę stronę twarzy Phayu, która była całkowicie zdominowana przez kolor purpurowy.

– Phi, możesz sobie twierdzić, że nie boli cię już tak bardzo jak pierwszego dnia i jesteś w stanie pójść do pracy, ale czy ty koniecznie chcesz wystraszyć kolegów? Jak tylko cię zobaczą, to pomyślą, że wpadłeś pod ciężarówkę. 

– Jeśli nie będę pracował, to nie uda mi się z tobą wyjechać. – Phayu westchnął, szykując się na ciężką przeprawę. Znał już przecież swojego Uparciuszka i przewidywał, że ten będzie się o niego martwił. Dlatego właśnie planował wymknąć się, zanim chłopak się obudzi, ale wyglądało na to, że nie będzie to łatwe. I istotnie, bo gdy tylko Rain usłyszał odpowiedź, bez dalszej dyskusji pociągnął go z powrotem na łóżko.

– Jeśli rzeczywiście nie uda ci się wyrwać na dłużej, zawsze możemy wyjechać na weekend. Zrób sobie przerwę, żeby dojść do siebie, zamiast gonić do roboty! – powiedział dziarskim głosem. Zamierzał zatrzymać męża w domu bez względu na to, jakich argumentów miał użyć, nie wykluczając tych siłowych. – Podróż nie zając, nie ucieknie. W ostateczności przesuniemy wyjazd na następną przerwę semestralną. A teraz musisz odpocząć. – Rain szybko zaczął rozpinać mu koszulę, zanim jego mąż zrealizuje swój absurdalny plan powrotu do pracy. – Zdejmij to.

– Powiedz lepiej, że chcesz znów zobaczyć mnie nago – zażartował Phayu, który jeszcze tak do końca nie zrezygnował ze swojego planu. – A wiesz… W tej materii jestem jak najbardziej skłonny do kooperacji. 

– Poczekaj chwilę, a zobaczysz, czego jeszcze chcę – odpowiedział sarkastycznie Rain, dysząc z wysiłku przy rozbieraniu Phayu, który nie zamierzał współpracować. – Twierdzisz, że już ci lepiej? Sprawdźmy więc, czy istotnie wróciłeś do sił. 

     Bum!

– Auć, Rain, to boli!!!

Nawet jeśli chłopak bardzo nienawidził tego pomysłu, to bez wahania przyłożył partnerowi w brzuch, celując w ogromnego, fioletowego siniaka. Zaskoczony Phayu jęknął z bólu, jego szeroki uśmiech wyraźnie zbladł, a mężczyzna przyłożył rękę do bolącego miejsca. 

– Gratulacje. Zostajesz w łóżku – powiedział młodzieniec, sięgając ręką do paska spodni. – Podnieś biodra, Phi, jesteś za ciężki.

– …

     Nie uzyskawszy odpowiedzi, Rain spojrzał w górę i widząc bladą twarz, natychmiast poczuł wyrzuty sumienia, bo pewnie zbyt mocno przywalił. 

– P’Phayu, czy to bardzo boli? Przepraszam! Ja tylko nie chciałem, żebyś w tym stanie opuszczał dom. – Patrząc z przerażeniem na cierpienie partnera, chłopak pożałował użycia siły. Delikatnie pogłaskał jego ramię, czekając, aż ból ustąpi. – Błagam, powiedz coś – nalegał drżącym głosem, wahając się, gdzie dotknąć. Nie sądził, że Phayu będzie w tak złej kondycji, bo już wczoraj zachowywał się tak, jakby czuł się o niebo lepiej. Ale najwidoczniej teraz cierpiał i to przez niego. – Phi, przepraszam.

– Rain...

– Tak? 

Szybko.

– Auć! P’Phayu! Co ty wyprawiasz? Puść! Puść mnie, uważaj na swoje rany. Będzie cię jeszcze bardziej boleć – protestował Rain, ponieważ kochanek, nie pozwalając mu się wywinąć, błyskawicznym ruchem przyciągnął go do siebie. Rain leżał teraz całym ciężarem na swoim facecie, dokładnie przylegając ciałem do miejsc, w których znajdowały się siniaki. Próbował wysunąć się z jego objęć, ale nie był w stanie walczyć z siłą stalowych ramion, które mocno go trzymały. Ze strachu, żeby go nie urazić, chłopak zrezygnował z bardziej energicznych ruchów. 

– Mhm. Bardzo mnie teraz boli, więc musisz mnie pocieszyć, Rain. Zatroszcz się o to, żebym w pełni wyzdrowiał!

– P’Phayu! – wykrzyknął Warain, obawiając się, żeby partner nie zrobił sobie krzywdy, ale po spojrzeniu w górę ujrzał dziwnie błyszczące oczy i podejrzany uśmiech. Najwidoczniej... został oszukany.

      Jeśli naprawdę aż tak by bolało, to czy byłbyś w stanie tak szeroko się uśmiechać? I co to błyszczy w twoich oczach? Ty chyba na serio nie myślisz o tym, by…?

Myśli Raina urwały się, ponieważ dobiegł go chytry głos jego faceta. 

– Porządnie mi przydzwoniłeś! Bardzo mnie boli. Teraz musisz mnie pocieszyć.

Po tych słowach Phayu wycisnął pocałunek na miękkim policzku, po czym ukrył twarz we wgłębieniu ramieniapartnera. 

– Phi! Nie możemy… 

– Nie wierć się. Bądź moim lekarstwem i przestań się szamotać, bo naprawdę mnie zaboli. 

     Rain zesztywniał, czując delikatne pocałunki na szyi. Rozkoszując się zapachem skóry swojego Słodziaka, Phayu wydał z siebie pełen zadowolenia pomruk. Chłopak chciał już otworzyć usta, żeby powiedzieć, że nie brał jeszcze prysznica, ale natychmiast je zamknął, bo przecież dopiero co się obudził i nie umył również zębów. 

– Och, P’Phayu – wyrwało mu się wbrew zamiarom chwilę później, kiedy poczuł na skórze szlaczek pocałunków i pieszczoty dłoni. – Nie, Phi, wciąż jesteś poraniony.

– Dlatego właśnie chcę, żebyś mnie pocieszył. 

– Ugh, nie mogę się na to zgodzić – zaprotestował Warain, który po chwili poczuł, jak dłonie kochanka zjeżdżają mu po plecach, by lekko go przekręcić i wsunąć się pod piżamę. Nie kochali się od kilku dni, więc podniecenie pojawiło się, gdy tylko poczuli swój dotyk. 

Pocałunek.

Phayu wycisnął pocałunek na okrytym cienkim materiałem ramieniu, jednocześnie pieszcząc dłońmi plecy, po czym poruszywszy nieznacznie biodrami, wyszeptał mu do ucha:

– Ale twój mały Rain nie powiedział „nie”.

– Huh! – Zakłopotany chłopak jęknął, ponieważ jego zdradziecki fiut obudził się do życia i z sekundy na sekundę coraz bardziej się rozpychał. – Phi, ach! 

– Bądź dobrym człowiekiem i pociesz swojego męża. – Phayu użył dłoni, by docisnąć szczupłe biodra do swoich, wykonując przy tym posuwiste ruchy. Jęknął głośno, czując, jak przez ubranie ocierają się o siebie ich członki. Jego ciepłe usta kontynuowały zabawę, ani przez chwilę nie próżnując. Mężczyzna doskonale znał wszystkie wrażliwe punkty na ciele ukochanego, więc wykorzystał tę wiedzę, żeby rozpalić w nim ogień. 

– Tylko trochę – wyszeptał Rain, czując, jak mięknie, podczas gdy inna część jego ciała stawała się coraz twardsza. Chłopak bezwiednie poruszał biodrami, tak jak zainicjował to jego kochanek. Oddech Phayu wyraźnie przyspieszył, a ruchy stawały się coraz bardziej niecierpliwe. Rain podniósł oczy, by spotkać się ze wzrokiem partnera. Podczas gdy jedna para oczu patrzyła błagająco, w drugiej błyszczało wahanie, ponieważ Rain obawiał się, czy nie zaognią się rany kochanka. Ale w końcu... 

W oczach zakłopotanego Waraina pojawiły się łzy, kiedy ciepłe wargi przylgnęły do jego ust. 

– Jeszcze nie myłem zębów, Phi.

– Nie szkodzi, nie mam nic przeciwko.

Z głośnym jękiem Rain poddał się pieszczotom, sam również ich nie szczędząc i z rozkoszą gładząc ciepłą skórę partnera. 

Drrrrrr! 

– Ach, Phi! Twoja komórka.

– Pieprzyć to. – Jego usta muskały szyję Raina, podczas gdy dwie duże dłonie szykowały się do zdjęcia piżamy z przyciskających się do jego ciała bioder. Phayu pomyślał, że ostatnią rzeczą, jakiej w tej chwili potrzebował, była rozmowa telefoniczna z jakimś natrętem. Nawet jeśli to pilne zlecenie, to będzie musiało poczekać, bo niektóre rzeczy są w tej chwili pilniejsze. 

W końcu telefon zamilkł, a Phayu zmienił pozycję, kładąc Raina na plecach. 

– P’Phayu. – Rain podniósł obie ręce, by przytulić się do kochanka, a jego usta sięgnęły do warg Phayu. Nawet jeśli...

Drrrrrrr!

– Niech to szlag! – przeklął głośno Phayu.

– Może najpierw odbierzesz? 

– Zapomnij o tym. – Mężczyzna wzruszył ramionami, bo teraz było coś, co interesowało go o wiele bardziej.

– Ach, ach...

     Telefon zamilkł, a Phayu wykorzystał okazję, by przesunąć ręką w miejscu, w którym wyraźnie prężył się twardy członek Raina, po czym przyssał się do ust młodego kochanka. Tak bardzo go pragnął…

Bum!

– Hej! Phayu, Pai ciągle dzwoni, żeby powiedzieć... Ups!

Nagle – ku frustracji obu kochanków – otworzyły się drzwi sypialni. Mężczyzna uniósł z irytacją głowę i spostrzegł w progu zaskoczonego i skrępowanego bliźniaka. 

– Eee, przeszkodziłem wam?

– Myślisz, że skoro jesteś moim bratem, to zawaham się przed tym, żeby cię zabić? – warknął głośno sfrustrowany Phayu, myśląc mało uprzejmie o tym, że najwyraźniej wszyscy uparli się, żeby odmówić mu przyjemności. 

      Leżący pod nim Warain patrzył na niego równocześnie z fascynacją i rozbawieniem. 

      P’Phayu jest taki zajebisty, kiedy zachowuje się jak dzikus. W tej chwili jest tak pociągający, że bez wahania poświęciłbym dla niego dziewictwo, gdybym wciąż je miał.

Saifah zdążył w międzyczasie domyślić się, w czym przeszkodził tej parze gołąbków, i z wysiłkiem ukrył cisnący mu się na usta uśmiech, zanim faktycznie padnie trupem z rąk Phayu.

– Już dobrze, dobrze. Ale to naprawdę ważne. Dzwonił do ciebie Pai, a skoro nie odebrałeś, to wybrał mój numer. Teraz już widzę, dlaczego nie chciałeś rozmawiać. Ups! Sorry – dodał, widząc ciskający pioruny wzrok brata. – Nie musisz się tak na mnie gapić. Pai ma zamiar się tu zjawić, bo ma do ciebie jakiś interes… 

– Nie pozwól mu przejść przez próg! – rzucił wściekły Phayu. 

– Jasne, bracie. Przecież widzę, że moment jest istotnie niekorzystny… 

Ding dong!

– O! Zdaje się, że zdążył już dojechać. 

– Drań!

      Phayu przeklął pod nosem, a jedyne, czego chciał, to jak najszybciej pozbyć się nieproszonego gościa. 

     Co to, do cholery, w ogóle ma znaczyć? Czy ten nachalny Pai ma chociażby odległe pojęcie o tym, że o tak niechrześcijańskiej porze nie należy pchać się z wizytą?

     Pomstując w duchu na dziadowski timing przyjaciela, sfrustrowany mężczyzna pomyślał, że nie pozostaje mu nic innego jak tylko błyskawicznie wysłuchać, po jaką cholerę się tu zjawił, i natychmiast się go pozbyć. 

– Idę do roboty. Nie zabij go przypadkiem, nie mam zamiaru pomagać ci w pozbyciu się trupa. 

     Saifah pomyślał, że najlepiej będzie zmyć się stąd w tempie przyspieszonym. Phayu wydaje się być mało przyjazny, a on nie musi robić tłoku w jego sypialni. 

     Mężczyzna nie miał w tej chwili pojęcia, jak zachłannym wzrokiem gapi się na niego jego młody kochanek. Nawet jeśli twarz i ciało Phayu były posiniaczone, wzrok Raina ślizgał się po silnych mięśniach nagiej klatki i ramion, a po chwili zahaczył o rozpięty guzik spodni, myśląc, że na szczęście nie zdążył mu ich jeszcze zdjąć, bo Saifah miałby niezłe przedstawienie. Twarz partnera wyglądała w tym momencie tak bezwzględnie, że przykuwała całą uwagę chłopaka, który wpatrywał się w niego, czując, jak cały płonie. 

     Ten facet jest tak cholernie seksowny – kołatało mu się w głowie. Najwidoczniej nie potrafił ukryć swoich myśli, bo Phayu jęknął, po czym ochrypłym głosem powiedział:

– Rain, nie patrz na mnie w ten sposób! Jak ja mam się opanować? 

Ugh!

     Nie potrafiąc zmienić tego, co w tej chwili czuje, Warain zasłonił twarz dłońmi, bo Phayu wyglądał na zestresowanego, walcząc ze sobą, by przynajmniej minimalnie opanować szalejącą w nim burzę emocji. Nie miał najmniejszej ochoty, by zejść na dół i przyjąć gościa, zostawiając w łóżku swojego ponętnego kochanka, któremu tłukły się w głowie jedynie słowa:

     Kim jest ten P’Pai, żeby pchać się o świcie w odwiedziny? 

     Prawdę powiedziawszy, Raina w najmniejszym stopniu nie obchodził nieproszony gość, ponieważ wszystkie jego myśli zajmował w tej chwili jego cholernie seksowny mąż!

     Phayu z najwyższą niechęcią wstał z łóżka, a po zapięciu spodni i założeniu koszuli poszedł do łazienki, by opłukać twarz zimną wodą. W końcu Prapai niekoniecznie musi od razu na wejściu zorientować się, czym zajmował się ze swoim chłopakiem jeszcze kilka chwil wcześniej. 


***


     Żegnając się przed wyjściem z domu, Saifah nie darował sobie, by nie mrugnąć do Raina, posyłając mu równocześnie rozbawiony i współczujący uśmiech. 

     Chwilę później w drzwiach pojawił się Prapai z wielkim koszem owoców jako prezent dla chorego, mimo że ten nie miał najmniejszej ochoty oglądać swojego przyjaciela.

– Kiedy wychodzisz? – zapytał „kurtuazyjnie” Phayu na powitanie.

– Dopiero co przyszedłem. – Pai udawał, że nie dotarł do niego mało subtelny przekaz, że powinien jak najprędzej się pożegnać, a zamiast tego obrzucił kumpla uważnym spojrzeniem i po chwili dodał. – Widzę, że twoje obrażenia wcale nie są tak okropne, jak twierdził Saifah. Myślałem, że będzie gorzej.

– Jeszcze gorzej? P’Pai! – rzucił oburzony beztroską gościa Rain. 

– Oczekiwałem połamanych żeber czy kończyn, a tu widzę, że całkiem dobrze wyglądasz – dodał Prapai pod adresem chorego, zupełnie jakby bawił go stan pacjenta, na co Phayu jedynie pokręcił głową, widząc, że gość wygodnie rozwala się na kanapie. 

– Więc właśnie. Skoro przekonałeś się, że tryskam zdrowiem, to może byś sobie poszedł? – zapytał gospodarz z mało zapraszającym wyrazem twarzy.

– Dopiero co przyjechałem. Co to za maniery? Nie ma nawet szklanki wody dla gościa?

– Pójdę po nią, Phi. – Rain szybko zgłosił się na ochotnika.

– Nie trzeba! Ja to załatwię. – Phayu bez ociągania udał się do kuchni w nadziei, że w ten sposób uda mu się szybciej pozbyć natręta. 

– Czy ja w czymś przeszkodziłem? – zapytał niepewnie Prapai, patrząc jak chłopak Phayu chwyta poduszkę, by ukryć w niej zarumienioną twarz.

– Nie, Phi, w niczym nie przeszkadzasz.

Szybkie zaprzeczenie i zachowanie onieśmielonego młodzieńca wystarczyło mu za odpowiedź.

     Mhm, już rozumiem, dlaczego Phayu jest tak niegościnny. 

– Dobrze, w takim razie lepiej przejdę do sedna.

– Hmm. – Z nosem zakopanym w poduszce Rain spojrzał podejrzliwie na przyjaciela męża, mrużąc przy tym oczy. Nagle odniósł wrażenie, że odwiedziny u chorego Phayu były jedynie pretekstem. Z jakiegoś powodu nie mógł pozbyć się myśli, że Pai ma jakiś interes do niego. I istotnie. Chwilę później okazało się, że intuicja go nie zawiodła. 

– Jak nazywa się twój przyjaciel, który był z tobą na wyścigach? 

Rain przez chwilę patrzył w milczeniu na pytającego, który szybko dodał: 

– Wtedy, gdy gonili cię ochroniarze.

– Och, Sky... Ai’Sky? Dlaczego chcesz wiedzieć, Phi? – zapytał zaskoczony chłopak, ponieważ nie podejrzewał, że ta dwójka się zna.

– Nong Sky?

     Co za urocze imię. 

– Chciałbym dostać od ciebie jego numer.

Prapai natychmiast zorientował się, że druga strona jest wobec niego podejrzliwa, ponieważ Rain nie tylko zwęził oczy, ale dodatkowo zmarszczył czoło. Wyglądało na to, że wcale nie będzie łatwo dostać to, czego chciał. Kto by pomyślał, że ten chłopak zamierza chronić przyjaciela i utrudnić mu dostęp do niego? Prapai obdarzył go szczerym uśmiechem, chcąc przekazać, że nie ma wobec Skya żadnych złych zamiarów, po czym przyjacielskim tonem wyjaśnił: 

– Czy kolega nie powiedział ci, że tego dnia zadbałem o jego bezpieczeństwo, wyprowadzając go z imprezy? Nong Sky zapomniał czegoś w moim samochodzie, więc chciałbym mu to oddać. Osobiście – dodał, widząc, że Rain otwiera usta, żeby odmówić, ewentualnie wyrazić chęć posłużenia za kuriera. – Nong Rain, proszę, czy mógłbyś dać mi jego numer? 

     Rain wyraźnie się zawahał, myśląc: – Jeśli chcesz dostać numer mojego przyjaciela, to powinieneś poczekać, aż spytam go o zgodę. 

– Och, pospiesz się i szybko wypij. – W tym momencie wrócił z kuchni Phayu i postawił przed przyjacielem szklankę z wodą, której Prapai nawet nie dotknął. 

     Rain poczuł podwójną presję. Nie tylko ze strony Prapaia, który wyglądał, jakby mu się nigdzie nie spieszyło, ale i ze strony Phayu, który najchętniej wykopałby nieproszonego gościa za drzwi. Wyglądało na to, że jeśli Pai nie dostanie numeru Skya, będzie siedział tu do skończenia świata, a mąż wygląda na coraz mniej gościnnego. 

     Sorry, Sky, na przeprosiny zapłacę za twój posiłek. – Przepraszając w myślach przyjaciela, Rain postanowił zrobić, o co go proszą.

– Dobrze, Phi, numer mojego przyjaciela… 

W końcu numer telefonu Skya trafił w ręce gościa, który nagle zaczął się spieszyć.

Szybko... 

– Doskonale, w takim razie już wychodzę. Wracaj szybko do zdrowia – zwrócił się do Phayu. 

     Patrzący za nim Rain stał się jeszcze bardziej podejrzliwy, ponieważ mężczyzna wydawał się nie tylko być w dobrym humorze, ale na jego twarzy pojawił się jakiś tęskny wyraz. 

     Jeśli chodzi tylko o zwrot rzeczy Skya, to dlaczego P’Pai jest tak podekscytowany? O co tu chodzi? Sky?! Co przede mną ukryłeś? 

   Myśląc o tym, chłopak zaczął się zastanawiać, czy nie powinien przypadkiem zadzwonić do przyjaciela, by wyspowiadać mu się z przekazania numeru i ostrzec przed telefonem od Paia. Wszystkie te pomysły niemal natychmiast wywietrzały mu z głowy, gdy Phayu starannie zamknął drzwi sypialni, po czym z jednoznacznym uśmiechem zbliżył się do łóżka.

– Phi, poczekaj chwilę. Muszę najpierw zadzwonić do Skya, by go uprzedzić. 

    Nie zdążył jednak wiele zdziałać, ponieważ – nie zważając na słabe protesty swojej połówki – Phayu szybko chwycił go za nadgarstek. 

     A co tam… W końcu i tak nie jestem w stanie czegokolwiek zmienić. 

– Tym razem nikt i nic mi nie przeszkodzi, Rain. Nawet ty. 

     Chwilę później Phayu nieźle się zdziwił, ponieważ zanim zdążył cokolwiek zrobić, został pchnięty na łóżko, a kiedy klapnął tyłkiem na materac, Rain natychmiast zajął miejsce na jego kolanach, jednoznacznie ocierając się pośladkami o jego męskość. Nie tracąc ani chwili, ściągnął górę od piżamy i natychmiast odrzucił ją na podłogę. 

– Phi, czyżbyś myślał, że ja zamierzam pozwolić komukolwiek po raz kolejny nam przerwać? – zapytał drżącym głosem, zarzucając mu ręce na szyję i skubiąc ucho.

Chwilę później dwie pary oczu spotkały się, a potem... rozpoczął się gorący pocałunek.

Pocałunek, którego żadna ze stron nie miała zamiaru unikać. Gdy Phayu będzie gonił, Rain wyjdzie mu naprzeciw, a jeśli Phayu się cofnie, to on ochoczo podąży za nim i pożądliwie będzie ssał jego język. Mężczyzna niecierpliwie odrzucił własną koszulę i przytulając się do szczupłego ciała partnera, jęknął, czując na piersi jego nagą skórę. Kochankowie niecierpliwie się o siebie ocierali, czując błyskawicznie ogarniające ich pożądanie. 

– Uum, aargh... Mmh… – Rain na chwilę oderwał usta od warg kochanka, po czym pchnął go do pozycji leżącej i zmysłowo wyszeptał: – Phi, jesteś ranny, pozwól, że to ja zajmę się tobą. Postaram się być delikatny – wymruczał z jednoznacznym uśmieszkiem. 

     Chwilę później mała postać obsypała pocałunkami szeroką klatkę, by następnie do igraszek dołączyć język. Rain w podnieceniu lizał gładką skórę, a po dotarciu to sutka zaczął go ssać, jednocześnie zaciskając palce na drugim. Na sekundę odsunął wargi, by dmuchnąć ciepłym oddechem w sterczący guziczek, a słysząc jęk kochanka, wymruczał coś z zadowoleniem i przeniósł usta na drugi sutek. Równocześnie z coraz większą żądzą mocno ocierał się członkiem o penisa partnera. Ciała obu facetów stanęły w ogniu, podczas gdy ich oddechy i jęki mieszały się ze sobą, a pożądanie wzmagało się z każdą sekundą.

Szybko!

    Nawet pozwalając chłopakowi przejąć inicjatywę, Phayu nie próżnował. Kładąc dłonie na szczupłych biodrach kochanka, ścisnął mocno jego tyłek, powodując, że młodzieniec zadrżał na całym ciele i nie chcąc już dłużej czekać, szybko sięgnął do szuflady, by wyciągnąć żel i prezerwatywę. 

– Unieś biodra – wyszeptał Phayu do znajdującego się na górze chłopaka, po czym pozbył się jego piżamy i szybko nawilżając palce, wsunął dwa z nich w wąski kanał. Rain jęknął przeciągle, czując, jak kochanek pieści jego wnętrze, rozsyłając dreszcze wzdłuż kręgosłupa.

– Ach, uch! Phi! – Młodzieniec powrócił do cudownych ust partnera, które tak bardzo lubił całować, wydając z siebie słodkie jęki za każdym razem, kiedy palce Phayu wsuwały się w jego wnętrze na całą ich długość. Chłopak poruszał dodatkowo biodrami, nadając impet pchnięciom. Teraz nie tylko nie odczuwał już bólu, jak za pierwszym razem, ale też wyraźnie czuł, że to nie wystarczy. Chciał, żeby Phayu mocno w niego wszedł, chciał poczuć go jak najgłębiej. 

– Naprawdę chcę cię zerżnąć, Rain! – warknął Phayu, podczas gdy oczy jego młodego kochanka zalśniły niepohamowaną żądzą. 

– Pieprz mnie, Phayu! – Po tych słowach Rain zsunął spodnie wraz z bielizną z bioder partnera, nie tracąc czasu na resztę, po czym rozerwał opakowanie prezerwatywy. Tym razem nie założył mu jej dłońmi, ale… włożył ją do ust, po czym pochylił się nad sterczącym dumnie penisem.

– Rain, nie musisz tego robić.

– Chcę… – wymamrotał niewyraźnie, po czym pochylił się nad pulsującą męskością i wziął ją do ust, by – używając języka – umieścić prezerwatywę w odpowiednim miejscu. Nigdy wcześniej tego nie robił, więc zadanie wcale nie okazało się takie łatwe. Patrzący na niego Phayu omal nie zemdlał, nie odrywając zachwyconego wzroku od ponętnych ust przesuwających się po jego fiucie. Mężczyzna dyszał ciężko, myśląc, że niezdarność jego Słodziaka niechybnie go zabije. 

– Trudne… – wymruczał gniewnie Rain i pomagając sobie palcami, umieścił prezerwatywę w odpowiednim miejscu. 

– Chodź tu, ty zły chłopcze. – Phayu złapał go za ramiona i przyciągnął bliżej, by pożądliwie wpić się w jego wargi. 

– Phi, moje usta smakują jak prezerwatywa.

– A ja to, kurwa, kocham. – Phayu zgniótł jego wargi, nie dbając zupełnie o nic. Wiedział tylko, że chce posiąść tego chłopaka, chce go naznaczyć. Chce napiętnować go zarówno psychicznie, jak i fizycznie, by upewnić się, że ten ani na chwilę nie zapomni, kto jest jego właścicielem. W przypływie prymitywnej żądzy, nie zwlekając już ani chwili, leżący na plecach mężczyzna wsunął się między gorące pośladki, by centymetr po centymetrze twardym penisem podbić na zawsze słodkie wnętrze kochanka.

– Ach!

     Rain przytulił się mocno do jego szyi i wzdrygnął, gdy duża dłoń mocno chwyciła jego biodra, by powoli, ale stanowczo wepchnąć w niego twardego jak stal kutasa. Chłopak poczuł, jak we wnętrzu jego serca rozlewa się ciepłe uczucie, a oczy zachodzą mu łzami. 

P’Phayu potrafił dotknąć jego duszy. 

– Aaach! Phi... P’Phayu. Mocniej! Głębiej! Phi!

     Rain wydawał z siebie drżące jęki, gdy Phayu zaczął się w nim poruszać. Nie mógł się powstrzymać. Chciał, żeby jego kochanek widział, jak bardzo Warain czuł się szczęśliwy. Ale na tym nie koniec. Chciał więcej. Chciał, żeby ten facet bezlitośnie go pieprzył. Mocno. Głęboko. Bez opamiętania. Chciał dać mu tyle samo rozkoszy co on jemu. 

– Rain... Mój Deszczyk...

Im częściej kochanek wzywał jego imię, tym bardziej Warain stawał się nieznośny. Chciał, by Phayu rozwalił mu umysł.

     W całym pokoju rozlegały się odgłosy uderzających o siebie ciał, synchronizujące się z głośnymi jękami, urywanymi oddechami i dźwiękami wydawanymi przez łóżko. Phayu płynnym ruchem przekręcił Raina na plecy, kładąc sobie na ramionach jego nogi, by zgodnie z życzeniem kochanka głębiej wbić się w leżące pod nim ciało. 

    Mężczyźni wymieniali gorące pocałunki, nie zawsze trafiając w usta, podczas gdy penis Phayu z impetem wbijał się w ciało Raina, który nie szczędził sił, nabijając się szaleńczo na penetrującego jego wnętrze członka. Chłopak czuł się tak, jakby oszalał, gdy po odrzuceniu wszystkich hamulców partnerzy rzucili się w wir pożądania. Zapach potu i seksu docierał do nich, podsycając płonącą w nich żądzę, a celem każdego z nich stała się chęć okazania partnerowi szaleńczego pragnienia i miłości. 

– Nie dam już rady, Phi… Ja już… nie mogę czekać… 

– Śmiało, Rain, nie powstrzymuj się. Pozwolę ci dojść… tyle razy, ile tylko zechcesz – wyartykułował Phayu niskim głosem, pomiędzy silnymi pchnięciami.

Przez zasłonę łez Warain spojrzał na sufit, spazmatycznie chwytając powietrze, ponieważ tylko kilka kroków dzieliło go od orgazmu, którego fale coraz silniej narastały w jego ciele. 

– Mój ukochany chłopiec. 

– Phiiii!

Z głośnym krzykiem na ustach Rain trysnął spermą na brzuch kochanka i mimo że drżał, czując targające nim fale orgazmu, nie przestawał się poruszać, instynktownie wyczuwając, że Phayu znajduje się o krok przed wytryskiem. 

     Warain nie powiedział tego głośno, ale doszedł natychmiast po usłyszeniu, jak partner nazwał go ukochanym. Chwilę później poczuł silne spazmy, które przeżywał Phayu, tryskając spermą w jego wnętrzu. W pokoju słychać było ciężkie i spazmatyczne oddechy obu mężczyzn, podczas gdy starszy z nich opadł bez sił na ciało kochanka. Tuż przy jego uchu rozległ się przepełniony uczuciem głos Raina:

– Ty również jesteś... moim ukochanym, Phi. 

     Phayu leżał na nim, dopóki jego oddech się nie uspokoił, po czym położył się obok i wziął go w objęcia. Delikatnie pogłaskał mu włosy i nie mógł się powstrzymać, by nie schylić się i w czułej pieszczocie nie przejechać czubkiem nosa po miękkim policzku. Tuż przy uchu Phayu usłyszał szept swojego Słodziaka:

– Deszcz nigdy nie ucieknie przed burzą.

     Chłopak przypomniał sobie, jak Phayu powiedział mu kiedyś, że to nie pogoda, a on sam sprawił, że Rain już podczas ich pierwszego spotkania był niespokojny w jego towarzystwie. Imię „Phayu” oznacza burzę, a „Rain” deszcz. Więc skoro deszcz nie jest w stanie uciec przed burzą, to on nigdy nie będzie potrafił uciec przed Phayu. 

– Nigdy nie pozwoliłbym na to, by deszcz uciekł przed tą burzą – oznajmił miękkim głosem Phayu, po czym dał swojemu Deszczykowi słodkiego buziaka, na który kochanek chętnie odpowiedział. 

     Tak, mały deszcz nie da rady uciec przed wielką burzą, a w sercu Waraina na zawsze pozostaną wyryte dwa słowa: Love Storm.



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma




Poprzedni 👈             👉 Następny 




Komentarze

Popularne posty