TT [Tom 2] – Rozdział 32 [18+]

 



Tęsknię za tym złośliwym człowiekiem 


     – Aaach, hmm… Och… 

     Słońce przebijało się przez chmury i wpadając przez okno do sypialni, oświetlało sylwetkę samotnego mężczyzny, będącego jej właścicielem. Młody człowiek z zamkniętymi oczami leżał na łóżku. Koszulę miał podciągniętą powyżej brzucha, a spodnie opuszczone w dół i dysząc z podniecenia, dotykał swojego ciała. W miarę jak rosło jego pożądanie, potrzeba spełnienia stawała się coraz bardziej nagląca.

     Od niespełna trzech tygodni Type spędzał semestralną przerwę w domu rodziców na południu. Najbardziej zabawna i relaksująca w powrocie do rodzinnego gniazda była możliwość robienia w nim tego, na co ma się ochotę. Oprócz pomocy ojcu przy drobnych naprawach nie musiał robić niczego, co zbytnio psułoby mu wakacyjny nastrój. Mógł zwyczajnie relaksować się, spędzając czas na błogim lenistwie. Niestety, jego dotychczas ulubiony sposób spędzania wakacji coś zakłócało. Wcale nie czuł się tak do końca odprężony. Nie wiedział, czy stracił zainteresowanie morzem, które przecież kochał od dziecka, czy raczej bruździł mu obowiązek wykonywania drobnych prac, czy to dlatego, że... Może zmęczony był próbami przypodobania się przyjacielowi i koniecznością zaakceptowania osobistych uprzedzeń? A może był raczej zdenerwowany czyjąś nieobecnością...? 

     Jeszcze niedawno budził się wcześnie każdego ranka i przekomarzał z osobą śpiącą po drugiej stronie łóżka. Teraz był całkowicie wyciszony, mógł wstawać, kiedy chciał, ale nie czuł na sobie spojrzenia niebieskich oczu. A najważniejsze i na dodatek szalenie nieznośne było to, że seksualne napięcie, któremu dawał ujście kilka razy w tygodniu, nagle przestało być rozładowywane przez mężczyznę, z którym dzielił pokój w Bangkoku. Tłumione emocje musiały w końcu znaleźć ujście i w związku z tym Type zmuszony był „wziąć sprawy we własne ręce”. Młody człowiek coraz energiczniej pieścił swojego członka, ciągle czując, że to nie wystarcza. 

     To naprawdę nie wystarcza. 

– Ach... hmmm... hmmm... – Leżąc na łóżku, powoli wciągał powietrze i zaciskał zęby, czując narastającą przyjemność, która niczym morskie fale obmywała jego rozpalone ciało. Umysł również nie próżnował, wyczarowując mu obrazy miękkich ciał przepięknych kobiet. Właściciel sypialni jęknął na samą myśl, że mógłby wsunąć twardego członka w gorącą, ciasną wilgoć. 

– Tak… Ach… Dobrze… – Type usilnie starał się skupić, ale kobiece sylwetki powoli zaczęły się zamazywać, mimo że przy ich pomocy chciał dać upust coraz silniej napierającym na niego pragnieniom. Niestety… 

     „Wiem, że to lubisz, Ai’Type”.

– Kurwa! 

     Młody człowiek nie był w stanie zatrzymać przekleństwa, które z siłą huraganu cisnęło mu się na usta. Obraz pięknej kobiety w jego umyśle został błyskawicznie wyparty przez wielkiego faceta o niebieskich oczach. Intruz, który bezczelnie wdarł się w jego myśli, szeptał mu do ucha nieprzyzwoite słowa. Type po raz kolejny przeklął, tym razem wyłącznie wewnętrznie, a nabrzmiały penis, którego trzymał w dłoniach, krzyczał, domagając się uwolnienia. Przez chwilę bezskutecznie próbował wypędzić nieproszonego gościa z myśli, ale po chwili poddał się i czekał, co będzie dalej. 

     „Pomogę ci, Ai’Type. Zobaczysz, że ci się spodoba. Przekonasz się, że poczujesz się lepiej niż wtedy, kiedy pomagały ci te wszystkie dziewczyny”.

Ochrypły głos Ai’Tharna dobiegł do niego, zupełnie jakby współlokator szeptał mu do ucha, znajdując się tuż obok. Type zwiększył ucisk na swojej męskości i z zapałem zaczął się pieścić coraz intensywniej. Myślał teraz wyłącznie o człowieku, który trzymał w dłoniach jego penisa, i niemal czuł na nim dotyk jego gorących warg. Tak… To prawda, przyjemność była wielokrotnie silniejsza niż wtedy, gdy Type uprawiał seks z kobietami. W końcu kto mógłby znać i zaspokajać potrzeby jego ciała lepiej od tego mężczyzny? 

– Ach... hmmm… – Oddech Type’a stał się jeszcze bardziej urywany i szybszy, podczas gdy umysł serwował mu wyrazisty obraz twarzy sprawiającego mu przyjemność, młodego mężczyzny, który z mistrzostwem zawsze doprowadzał go do gigantycznych orgazmów. Zły uśmiech. To właśnie ten niesamowicie przystojny facet, który teraz pojawił się w jego głowie, spowodował, że Type zaczął tracić zainteresowanie kobietami, aż w końcu całkowicie przestał ich pożądać. Młodzieniec czuł, że pożądanie wzmaga się z taką prędkością i siłą, że zaraz eksploduje. Było to tak wspaniałe uczucie, że nie mógł się powstrzymać od coraz szybszego ruchu rąk, ale to ciągle nie wystarczało. To jeszcze nie koniec! Type coraz mocniej zaciskał zęby, czując złość na własne dłonie, które do spółki z obrazem wysokiego mężczyzny potrafiły dostarczyć mu tak niesamowicie silnych emocji. Jednak dotyk palców na męskości przestał mu wystarczać, ponieważ w myślach miał nie tylko twarz chłopaka, ale również cudowne pieszczoty, którymi ten potrafił go obdarzać. W uszach wyraźnie rozbrzmiewały mu pomruki Tharna i chłopak miał ochotę głośno krzyczeć. 

– Kurwa! 

Type, który nigdy wcześniej nie przejmował się subtelnością ani bogactwem pieszczot i zawsze powtarzał, że nie może dotykać swoich sutków, teraz podwinął koszulę, zagryzł usta, po czym drugą dłonią delikatnie dotknął ciemnobrązowego guziczka. Zamknął oczy, czując się tak dobrze, że doznał w sercu ukłucia na samą myśl o cudownych emocjach, których dostarczały mu własne dłonie. Im bardziej drapał, ściskał i pocierał swoje wrażliwe sutki, tym gorętsze uczucie ogarniało jego ciało. Na szczęście miał ubranie, w które mógł się wgryźć, by stłumić nieco jęki rozkoszy wyrywające mu się z ust, bo w innym wypadku musiałby je wypłakać. 

     „Podoba ci się tutaj”.

     Nie, nie podoba mi się to, do cholery, nie podoba mi się! Nie! 

Type usilnie walczył ze swoją podświadomością podsuwającą mu obraz Tharna, który nie tylko pieścił jego męskość, ale którego palce docierały również do innego miejsca. Podniecony chłopak z całej siły powstrzymywał swą dłoń, by się tam nie dotknąć. 

     Ai’Hiaa!

Type nagle się zdziwił, gdy mężczyzna z Bangkoku, który zadomowił się w jego umyśle, użył języka, by polizać część, którą Type uważał za brudną i nawet myśl o dotknięciu jej w ten sposób uznawał za obrzydliwą. Teraz ujrzał w wyobraźni miękki język Tharna przesuwający się powoli w górę i jego dłonie odsłaniające miejsce ukryte między pośladkami. Po chwili zwinny język kochanka znalazł się głęboko w środku. 

– Ach... – wyjęczał oszalały z podniecenia młody człowiek, który wcześniej nie włożyłby palca do ust, a teraz gotów był zrezygnować ze swojej godności, by dokładnie go wylizać nawet po tym, kiedy zanurzony był w środku. Sama ta myśl wywołała dreszcze i spowodowała, że poślinił palce, by powędrować nimi pomiędzy pośladki.

– Ach… Um… Naprawdę nie mogę w to uwierzyć! – Type wsuwał i wysuwał palce, jednocześnie pieszcząc swoją męskość. Czuł, jak całe jego ciało trzęsie się od targających nim doznań. Cichy jęk, tłumiony przez wciśniętą do ust koszulę, wydobywał mu się z gardła, podczas gdy pieszcząc palcami swój gorący kanał, oczami wyobraźni widział wsuwający się i wysuwający z ciasnej dziurki język Tharna. 

– Mam przejebane! – wystękał Type, sapiąc głośno, po czym dodając kolejny palec, wciąż wsuwał je do środka. Jego dłonie nie dały się powstrzymać, wreszcie rozkoszując się doznaniami, których odmawiał sobie od tygodni. Doświadczał teraz równocześnie penetracji dziurki i tarcia męskości. Za każdym razem, kiedy jego palce po wycofaniu wbijały się na nowo w ciasny kanał, doznawał krótkiego wstrząsu, a powietrze ulatywało mu z płuc. Jego dłonie poruszały się coraz szybciej i bardziej chaotycznie. 

    To jest cudowne! Ai’Tharn, szybciej, mocniej! Hmmm… 

Prędkość poruszania ręką Type’a wzrosła, a oczy nie zdążyły się zacisnąć, kiedy poczuł na dłoni strużkę wilgoci, a całe jego ciało wypełniła obezwładniająca przyjemność. Czuł skurcze orgazmu również na palcach, które nie wysunęły się jeszcze spomiędzy jego pośladków. Intensywne spazmy, jakich już od niespełna trzech tygodni nie odczuwał, zalewały go wysokimi falami. Dzisiejsze spełnienie nie mogło równać się z poprzednimi. Type wytarł spermę, po czym wrzucił papier pod łóżko, zamierzając posprzątać później. Teraz nie był w nastroju do zbierania śmieci, bo...

     Jestem skończony! – pomyślał po tym, co się właśnie stało, ponieważ uważał, że to nie do przyjęcia. Przecież to głupie, by pomagać sobie palcami w ten sposób. Podniósł rękę i przyłożył nią z całej siły w materac, żeby dać upust emocjom, ale po chwili znów ogarnęło go niesamowite uczucie szczęścia. Nie może się już cofnąć, prawda? On też stał się... taką osobą, zgadza się? Im bardziej Type chciał wyglądać poważnie, tym mniej poważny stawał się wyraz jego twarzy. Ale jedno było pewne… Nikogo nie można było za to winić. 

     – Niech to szlag! To wszystko moja wina – powiedział ciężko, chowając głowę w poduszkę, bo wciąż nie mógł się tak do końca pogodzić z tym, co się właśnie stało.

     – Type, synu, obiad gotowy!

     – Tato, nie jestem głodny!

     Nie mogę teraz jeść i nie chcę! Cholera! Niech to szlag! 

Nieważne, ile razy ojciec wołał go do stołu, Type nie zamierzał wykonać najmniejszego ruchu. Leżał w łóżku, bardziej przypominając trupa niż żywego człowieka, nie będąc w stanie zaakceptować wydarzenia sprzed kilku chwil. 

     Ai'Hiaa! Kurwa! Co ja zrobiłem? Co to miało być? Ach, Type!!! Jak to nazwać? I co teraz?



***


     W niedzielne popołudnie rodzina Tharna zebrała się w salonie, gdzie ojciec starannie polerował golfowe kije. Matka siedziała na kanapie, z uwagą oglądając program kulinarny, podczas gdy najstarszy syn grał w tenisa przez Wii. Młodszy z braci wraz z najmłodszą w rodzinie siostrzyczką siedzieli przy fortepianie, gdzie Thanya grała dla niego nowo poznaną melodię. 

– P’Tharn, jak myślisz, czy udało mi się dobrze zagrać? – zapytała dziewczynka, chcąc poznać opinię studiującego muzykę brata. 

– Dobrze, jest lepiej niż wcześniej – zaczął Tharn, chwaląc siostrę, która wiedziała, że na tych kilku słowach raczej się nie skończy. I istotnie, okazało się, że się nie myliła. 

– Ale w środku melodii grasz trochę za szybko. – Dziewczynka przytaknęła nerwowo, po czym odnajdując nuty odpowiedniego fragmentu, zagrała go jeszcze raz, starannie dbając o to, by zadowolić brata. Widząc tę scenę, najstarszy z rodzeństwa gestem dłoni zatrzymał najmłodszą latorośl i nie mogąc się oprzeć, zapytał:

– Thanyu, dlaczego zawsze wierzysz w słowa P’Tharna? Myślę, że bardzo dobrze zagrałaś. 

– P’Thorn, a jak miałabym uwierzyć w twoje? Nieważne, jak źle gram, i tak mówisz, że dobrze mi poszło. – Thanya zrobiła pauzę i wykrzywiła twarz w zabawnie upiorny grymas pod adresem brata, wywołując śmiech całej rodziny.

– Thanya ma rację, Thorn. Ach, spójrz na siebie, jesteś tak niesamowicie stronniczy, że nawet twoja siostra o tym wie. – Ojciec nie pożałował sobie ironii… 

– To nie jest żadna stronniczość, po prostu jestem szczery. – Broniąc się, lekko urażony Thorn odwrócił się do taty, podczas gdy wszyscy słuchający śmiali się i kręcili głowami.

– No, no, nieważne, czy jesteś entuzjastą i czy wierzysz w to, co mówisz. Bez wątpienia jesteś bratem, który najbardziej kocha swoją siostrę – powiedział Tam, amerykańskiego pochodzenia ojciec, ku jeszcze większemu rozbawieniu rodziny. 

– To dlatego, że moja siostra jest taka urocza. Dzięki genom mamy wygląda jak laleczka.

– Hej, a co z genami ojca? – zaprotestował rodzic, wywołując kolejną salwę śmiechu. 

– Wystarczy, nieźle się ubawiłam. Pójdę raczej zatroszczyć się o obiad. Mamy dziś gości. – Z tymi słowami mama skierowała się do kuchni, zamierzając zrobić listę składników potrzebnych do potraw, które miały zostać przygotowane na dzisiejszy wieczór. 

     Tharn od dawna miał ochotę na chińskie dim sum i zieloną zupę curry, które znajdowały się w dzisiejszym menu. Jednak po spojrzeniu na ekran wibrującej komórki natychmiast pożegnał się w myślach z wymarzonym posiłkiem. 

– Mamo, tato, nie wracam dziś do domu na obiad – rzucił w pośpiechu.

– Hej, Tharn! – Thorn odwrócił się, ponieważ brat po pożegnaniu z siostrą natychmiast chwycił kluczyki i pobiegł do samochodu. – Tharn! Dzisiaj przychodzi na obiad Ai’San. Myślę, że powinieneś zostać w domu i z nim porozmawiać – zawołał, na co młodszy brat, żegnając się grzecznie, złożył ręce, po czym odpowiedział: 

– Przeproś P’Sana w moim imieniu. Nie jestem pewien, kiedy przyjadę. 

Po tych słowach Tharn szybko zajął miejsce za kierownicą i odjechał należącym do brata audi, zostawiając rodzinę stojącą na progu i patrzącą za szybko oddalającym się pojazdem. 

– Dlaczego P’Tharn wyleciał jak do pożaru?

Thorn wydał z siebie długie westchnienie, słysząc pytanie Thanyi o nietypowe zachowanie brata, a gdy odwrócił twarz w stronę rodziców, spostrzegł, że oni również wzdychają. 

– Widzieliście? Był taki szczęśliwy. Ciekaw jestem, z kim ma zamiar się spotkać? – padło z ust zaciekawionego chłopaka, na co mama zareagowała: 

– Zapomnij o tym. To jego sprawa. Czy mamy prawo się wtrącać? Swoją drogą, miał taki promienny uśmiech…

     Każdy w rodzinie natychmiast domyślił się, że Tharn spieszył się na spotkanie z ukochaną osobą i… że jest to mężczyzna! 

     Wiadomość, która wyświetliła się na ekranie smartfona, była krótka: 

      [Jestem z powrotem w Bangkoku.]

    Tharn wciąż dzwonił do osobnika, od którego ją otrzymał, ale – ku strapieniu podekscytowanego wcześniej chłopaka – adresat nie odbierał. Nie wiedząc, gdzie w tej chwili znajduje się ta osoba, młodzieniec popędził do jedynego miejsca, w którym mógłby ją znaleźć. 

     Ich nowe mieszkanie znajdowało się blisko tylnego wejścia na uczelnię, w kilkunastopiętrowym apartamentowcu posiadającym własny basen. Do mieszkania przynależał duży parking, dlatego Tharn postanowił pojechać do rodzinnego domu i wziąć auto, by zacząć go używać. Miejsce parkingowe było tak wygodnie usytuowane, że można było dojechać z niego windą bezpośrednio na piętro, na którym znajdowało się ich mieszkanie. Chwilę później Tharn dotarł do ich lokum, które było kilka razy większe od pokoju w akademiku. W apartamencie znajdowało się wielkie łóżko typu king-size, duża kanapa ze stolikiem, a także telefon stacjonarny na biurku. Mieszkanie wyposażone było również w małą kuchnię, chociaż brakowało w niej jeszcze naczyń. Ale co najważniejsze, mieli teraz własną łazienkę i ładny, duży balkon. 

     Z łazienki dobiegał dźwięk prysznica, oznajmiając Tharnowi, że człowiek, którego szukał, jest tutaj! Młodzieniec nie mógł powstrzymać się od uśmiechu. 

     Jak dawno go nie widziałem? 

     Dopiero teraz, gdy o tym pomyślał, uświadomił sobie, jak bardzo za nim tęsknił. Mimo że Type był bardzo złośliwy i czasem bezwzględny aż do przesady, to fakt, że nie widział go przez jakiś czas, sprawił, że naprawdę zapragnął znaleźć się u jego boku. 

     Szum wody ucichł, po czym dało się słyszeć ciche dźwięki wskazujące na to, że Type wyciera ręcznikiem mokre ciało. Chwilę później do Tharna dotarł odgłos kroków. Pomyślał, że Type będzie zszokowany, widząc go czekającego w drzwiach, gdy tylko je otworzy. Tiwat wyszedł z łazienki, a jedynym, co zakrywało jego nagość, był owinięty wokół bioder ręcznik. Mokre włosy wyglądały, jakby nieco mu urosły, a gdy bystre oczy perkusisty przesunęły się po jego sylwetce, chłopak ujrzał pokrytą kropelkami skórę w tym samym złocistym kolorze, jaki zapamiętał. Ten widok sprawił, że przyglądający mu się Tharn zaczął się ślinić. Znalazł się już całkowicie pod urokiem Type’a, choć jeszcze o tym nie wiedział.

– Spóźniłeś się.

– Spóźniłem? – zapytał wyrwany z przyjemnych myśli, patrzący na współlokatora z uśmiechem Tharn.

– Tak, spóźniłeś się. Powinieneś stawić się przede mną natychmiast, gdy tylko wysłałem ci wiadomość – powiedział stanowczo Type, prychając. 

Tharn zmarszczył brwi, po czym zaprotestował: 

– Stawić się? Nie jestem szczeniakiem, który cały czas za tobą chodzi i słucha rozkazów. Type odwrócił głowę i ku przerażeniu Tharna zrobił nieprzyjemny grymas. Tak, ten facet, którego nie widział od prawie miesiąca, był dokładnie tym samym aroganckim i wyniosłym Typem… 

     I tyle mam z mojego pośpiechu… Ale czego ja się spodziewałem? Słodkiej twarzy? Akurat! Tak samo jadowity jak zawsze. 

– Nie jestem szczeniakiem – powtórzył powoli. – Jestem twoim chłopakiem.

– Jesteś pewien? – zapytał Type, najwyraźniej wciąż nie mogąc zaakceptować słowa „chłopak”, i gestem nakazał mu się odwrócić. 

     Wszystko stało się tak nagle. Gdyby Tharn w porę nie chwycił go za ramiona, dałby mu zapewne nieźle popalić. Z ulgą pomyślał, że refleks go nie zawiódł i wpatrując się uważnie w twarz swojego kolczastego Słodziaka, ozdobił usta uśmiechem. 

– Czy ty przypadkiem o czymś nie zapomniałeś? 

Tiwat, jak zwykle, stał przed nim z ponurą miną, ale nie szykował się do ucieczki. Po prostu patrzył mu w twarz z niedającymi się nazwać emocjami. 

– O czym miałbym zapomnieć?

– A o tym! 

     Gdy tylko padły te słowa, ciepłe usta, jakby chcąc skosztować dawno utraconego smaku, wylądowały na wargach mężczyzny, który właśnie skończył kąpiel. Tharn nie zawahał się wsunąć języka i pozwolić im zatańczyć razem w ustach. W pierwszej chwili pomyślał, że Type go odepchnie. Nie spodziewał się, że będzie tak chętny do współpracy i bez wahania odwzajemni pocałunek. Intensywne pieszczoty ust sprawiły, że po całym ciele Tharna rozeszło się znajome mrowienie, a gdy chwilę później nieznacznie się wycofał, natychmiast usłyszał zimne słowa: 

– Nie zapomniałem, że się spóźniłeś! 

Tharn zamarł na kilka sekund, zanim zareagował. I chociaż wsiadł w samochód natychmiast po otrzymaniu wiadomości, postanowił się nie sprzeczać. 

– Dobra, dobra, przepraszam za spóźnienie.

     Po tych słowach natychmiast zaatakował na powrót jego usta. Tym razem popchnął Type’a wprost na ścianę, nie zamierzając wypuścić go z objęć. Podczas niesamowicie długiego i słodkiego pocałunku zdjął ręcznik okrywający biodra partnera i z jękiem do niego przylgnął. Jego facet obwiniał go nie tylko o zbyt późne dotarcie do mieszkania, ale również o to, że nie pocałował go natychmiast po ponownym spotkaniu. Ta nowa wersja Type’a, której nigdy wcześniej nie doświadczył, nieco go zaskoczyła, a w osłupienie wprowadził go fakt, że Type potarł dłonią przód spodni całującego go pożądliwie mężczyzny. Chwilę później do uszu podnieconego Tharna dobiegł wzgardliwy głos, poprzedzony ostentacyjnym prychnięciem:

– Jeden pocałunek, a ty już się napaliłeś? 

W reakcji na kpiące słowa perkusista natychmiast pociągnął za sobą mężczyznę, który je wypowiedział, i popchnął go na łóżko. 

– Nie bądź taki arogancki! – rzucił bez tchu, pieszcząc wzrokiem nagie ciało swojego chłopaka. 

– Hę, zamierzasz mnie tu obrażać? – zapytał Type niskim, ochrypłym głosem, ponieważ jego ciało również bezsprzecznie zaczęło reagować. 

– Skoro ty nie potrafisz trzymać buzi na kłódkę, to dlaczego ja mam się wysilać?

– Ai’Hiaa! – szarpnął się Type, nie mogąc powstrzymać drżenia, gdy jego penis znalazł się w uścisku dłoni partnera. Tęskniący za jego smakiem Tharn nie zawahał się przed opuszczeniem głowy, by zręcznie zacząć go lizać.

– Tak bardzo tęskniłeś za moim małym Typkiem, że pochłaniasz go tak, jakbyś był wygłodniały? 

     Zawsze, gdy pomagał mu ustami, Type trzymał mocno jego głowę, w obawie, żeby się nie cofnął. Wydawał przy tym gardłowe pomruki, których Tharn uwielbiał słuchać. To lepsze od słów, które wypluwały wcześniej jego usta. Nieważne. Zbyt leniwy, żeby się kłócić, Tharn bez wahania przejął inicjatywę. 

– Hmmm... Ach! – Type jęczał coraz głośniej, unosząc biodra za każdym razem, gdy Tharn lizał go czubkiem języka. Chwilę później Type patrzył w kompletnym oszołomieniu na swojego partnera, spazmatycznie chwytając powietrze, podczas gdy jego ciałem wstrząsały spazmy oszałamiającego orgazmu. Był tak spocony, jakby przebiegł maraton, a jego zarumienione policzki i urywany oddech wyraźnie wskazywały, jaki rodzaj „treningu” właśnie przeżył.

     Jak on to zrobił? Przecież ledwo mnie dotknął…

       Rozmyślając o wyczyniających cuda ustach Tharna, mężczyzna wyciągnął rękę, próbując jej ruchem zachęcić kochanka do wydania jęku, który chciał usłyszeć, ale… 

– Hej, co ty robisz?! – wykrzyknął Tharn, czując dłoń Type’a na swoim niesamowicie nabrzmiałym członku i to akurat teraz, kiedy przed oczami malowała mu się perspektywa wejścia do środka. Type nie odsunął się, a zamiast tego pchnął go na plecy, omal nie zrzucając z łóżka. 

Jak on tak szybko odzyskał energię? – pomyślał oszołomiony perkusista, patrząc na partnera, który jeszcze niedawno z trudem oddychał.

Zdumiony i podejrzliwy wyraz jego twarzy sprawił, że Type z przekąsem zapytał:

– Co sobie pomyślałeś?

– To ja pytam o to ciebie, Ai’Type! – powiedział Tharn ze złością. Był zły całkiem na poważnie, ponieważ dopiero co zafundował mu orgazm, a ten nie pozwolił mu kontynuować. 

     W co on gra? Chyba mnie tak nie zostawi? 

– Czego chcesz? Czy ja ci nie pomogłem? Cholera! – warknął sfrustrowany, zupełnie pozbawiony rozumu Tharn, by po chwili w absolutnym szoku usłyszeć zaskakującą odpowiedź Type’a: 

– Ja... też chcę ci pomóc.

– Ai’Hiaa! Co?! – rzucił z rozpędu Tharn. Przez chwilę miał ochotę pokazać partnerowi środkowy palec jako wyraz „szacunku” za to, że został przez niego ograny. Po chwili jednak czarowne słowa przedarły się do jego umysłu, a na twarzy bezwiednie pojawił się pełen zachwytu uśmiech. 

– Przepraszam. Nie spodziewałem się, że to zrobisz.

     Nie było powodu ganić Tharna za zbyt pośpieszną reakcję, bo w końcu to Type zawsze cierpliwie czekał, aż on wyjdzie z inicjatywą. Wcześniej Tiwat nieodmiennie unikał rozpoczynania pocałunków i dopiero kiedy Tharn całował go pierwszy, on na nie odpowiadał. Tharn zdjął T-shirt, ciągle jeszcze tak do końca nie mogąc przestać dziwić się słowom partnera. Widział wyraźnie, że mężczyzna chce czegoś więcej i nie zamierza jeszcze kończyć, ale jego słowa… Nagle Type bez ociągania zdjął mu spodnie, odrzucając je na podłogę. 

– Co robisz? Miałeś mi pomóc.

– Do diabła z tobą, Tharn!

– Nie, bo jeśli mi nie pomożesz, to obawiam się, że później nie będziesz w stanie wytrzymać tego, co ci zrobię.

– Ai’Sukinsyn – warknął Type, rzucając Tharnowi ostre spojrzenie.

     Przysunął się trochę bliżej niego, żeby polizać tę obrzydliwą część. Raz, drugi... Na początku był niechętny, ale kiedy już zaczął, dał z siebie wszystko. Chciał dać mu przynajmniej część tej rozkoszy, której doświadczał, kiedy usta Tharna pieściły jego męskość. Poruszał się powoli, a sądząc po jękach i wyrazie zadowolenia na twarzy partnera, jego dotyk sprawiał mu ogromną przyjemność. Pamiętał, które pieszczoty dawały jemu samemu największą satysfakcję, więc teraz kopiował ruchy swojego kochanka. Przejeżdżał językiem po całej długości penisa, krążył wokół żołędzi, ze szczególną delikatnością liżąc najwrażliwsze miejsce. 

     Podniecenie Tharna sięgało zenitu! Nie miał pojęcia, skąd Type wiedział, gdzie dotykać, by doprowadzić go nieomal do szaleństwa. Drżał niekontrolowanie na całym ciele i z trudem chwytał powietrze. 

– Ai’Type... Cudownie... Tak, to jest to! – jęczał urywanym głosem, co było najlepszym doświadczeniem, jakie kiedykolwiek spotkało Type’a. Przez brak praktyki działał przecież wyłącznie instynktownie, ale spontaniczne reakcje Tharna nakręcały również jego. Mimo przeżytego niedawno orgazmu męskość Tiwata stała się na powrót twarda i pulsująca, a ciało pokryło się gęsią skórką. 

– Jesteś naprawdę wspaniały! – Tharn nie mógł wyjść z zachwytu. – Teraz ja! 

Perkusista szybko podciągnął chłopaka w górę i przewrócił go na plecy. Chwilę później Type poczuł na penisie gorące usta współlokatora. 

– Przygotuj się na ostrą jazdę, Ai’Type. Trzeba nadrobić stracone tygodnie. 

– Zamknij się.

– Mówiłem ci, że mnie potrzebujesz, prawda? – Tharn pieścił jego członka, po czym położywszy nogi Type’a na swoich ramionach, zaczął przygotowywać go na to, co miało za chwilę nastąpić. Po tym, jak trzy palce poruszały się rytmicznie we wnętrzu kochanka, Tharn oderwał usta od męskości Type’a, by polizać jego dziurkę. 

Czując język partnera między pośladkami, Type głośno wykrzyczał jego imię, wysuwając w górę biodra, i równocześnie zacisnął palce na prześcieradle. Ten ruch sprawił, że Tharn nie mógł się oprzeć złośliwemu uśmieszkowi. 

     Ten facet robi się teraz taki wrażliwy! I cudownie reaguje na każdy mój dotyk.

– Twój język... Ach! Tharn, dość tego. Ja już... – wyjęczał Tiwat, dając do zrozumienia, że pragnie poczuć go w sobie. Po chwili złapał jego głowę i pociągnął w górę. Obaj z jękiem zatopili języki w swoich ustach, równocześnie ocierając się o siebie nabrzmiałymi do granic możliwości członkami. 

      Tharn nie potrafił czekać ani chwili dłużej. Szybko oderwał się od ust kochanka, po czym unosząc w górę jego biodra, centymetr po centymetrze zaczął zatapiać się w jego ciele, chociaż niczego nie pragnął bardziej niż wbić się w niego jednym ruchem, aż po sam koniec. 

– Ach! – wyjęczał Type, czując lekki dyskomfort.

– Ai’Type, tak mocno się zaciskasz. Chwilę, poczekaj, nie chcę jeszcze kończyć. Jesteś tak ciasny, cudowny. Chwilkę, nie poruszaj się – jęknął Tharn. 

     Czując najprawdziwszą mękę, z ogromnym wysiłkiem, w minimalnym stopniu zapanował nad szalejącym w nim ogniem. Miał zamiar zacząć poruszać się powoli, ale Type nie miał ochoty czekać i jednym płynnym ruchem nabił się na sztywnego kutasa, oddychając z ulgą i ponaglając do szybszych ruchów. Tharn zaczął się poruszać w niesamowicie ciasnym wnętrzu, czując po chwili, jak coraz płynniej wsuwa się i wysuwa. Widząc, że leżący pod nim mężczyzna z trudem chwyta powietrze, pomyślał, że może nie powinien zbyt energicznie naciskać. 

     Type nie mógł już znieść tej delikatności. Nie jest przecież z porcelany, do jasnej cholery! Z całej siły wypchnął biodra w przód, by wyjść mu naprzeciw.

– Wejdź głębiej, Ai’Tharn! Zrób to! Tam! Tak! Tam! – błagał i żądał na przemian, na co Tharn przestał się hamować i wbijał się z impetem raz po raz w oczekujące go ciało kochanka, trafiając precyzyjnie w najbardziej wrażliwe miejsce i wyrywając coraz głośniejsze jęki i okrzyki z jego ust. Jeszcze chwilę trwała ich szaleńcza gonitwa, aż Tharn z krzykiem osiągnął szczyt i nie przestając się poruszać, kilka sekund później usłyszał krzyk kochanka i poczuł wilgoć spermy na brzuchu. 

Tharn opadł obok niego na łóżko, po czym cicho wyszeptał: 

– Tak bardzo za tobą tęskniłem.

     Nie chciał ukrywać swoich uczuć, aczkolwiek podejrzewał, że jego Słodziak raczej nie będzie zachwycony, słuchając podobnych deklaracji. 

– Brakowało mi… twoich umiejętności. – Słysząc te słowa, Tharn spojrzał na kochanka, który zamknął oczy i odwrócił głowę. Kiedy usłyszał go wypowiadającego to zdanie, zinterpretował je jako dowód na to, że on również za nim tęsknił, chociaż nie zamierzał tego przyznać i wyraził to na swój własny sposób. Poza tym… wyznał, że go pragnie, prawda?

– Jeśli chcesz, żebym zrobił to jeszcze raz, po prostu powiedz! 

– Szukasz guza? 

     Mimo że Type zrobił groźną minę, nie zamierzał posuwać się do rękoczynów. Cofnął się i czekał, aż uspokoi się jego oddech. Po chwili przysunął się tak blisko, że usta obu mężczyzn ponownie znalazły się o centymetr od siebie. Czując na twarzy gorący oddech kochanka, jako pierwszy przycisnął wargi do jego ust i wsunął język do ich wnętrza. Jego ciało znów zapłonęło gotowością. Nawet nie podejrzewał, jak bardzo tęsknił za dotykiem i bliskością Tharna. Podczas gdy w jego głowie pojawiły się myśli, do których nigdy by się nie przyznał, w umyśle Tharna również coś błysnęło. 

     Gdy Tiwat coraz namiętniej całował jego usta, mężczyzna pomyślał, że wcześniejsza deklaracja, chociaż w niczym nie przypominała słodkiego wyznania, to stanowiła jednak przyznanie się do tego, że lubi jego umiejętności. 

     A jak na Type’a to naprawdę duży krok.



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma



Poprzedni 👈             👉 Następny 




Komentarze

Popularne posty