BK – Rozdział 15
Wyznanie
Sypialnia
Pete'a
Pete chodził w kółko po pokoju, nie potrafiąc się uspokoić. Po
tym, jak Kao odjechał wraz z Sunem do jego kawiarni, chłopak udał się prosto do
domu, nie chcąc pokazywać przyjaciołom, jak bardzo jest wściekły i zazdrosny.
Bezskutecznie próbował się czymś zająć, a nawet pójść spać, byle tylko
nieustannie nie rozmyślać o przyjacielu. Niestety żadna z tych metod nie
przyniosła oczekiwanych rezultatów.
Pete musiał przyznać, że nie tylko postępowanie Kao doprowadzało
go do szaleństwa, Fongbeer wcale nie ustępowała mu pola. Ta namolna dziewczyna,
uparcie próbowała się z nim skontaktować. Zgaszony chłopak nie był w stanie
przed nią czegokolwiek udawać, postanowił więc nie odbierać telefonów ani nie
odpowiadać na wiadomości, którymi ta panienka go zasypywała.
Wciąż
łaził w tę i z powrotem, będąc zbyt niespokojnym, żeby wreszcie usiąść.
Przystanął na chwilę, zastanawiając się co powinien teraz zrobić.
Próbował złapać Kao zarówno przez Messengera, jak i LINE, ale ten zignorował
jego wiadomości. Gdy, doprowadzony do ostateczności, wybrał jego numer, okazało
się, że przebywający w kawiarni Suna chłopak, najnormalniej w świecie wyłączył
telefon. Zupełnie jakby chciał uniknąć z nim kontaktu. Było tak, jakby Kao nie
życzył sobie, by Pete mu przeszkadzał. Dlaczego, do cholery, wyłączył ten
dziadowski telefon? Sfrustrowany Pete, omal nie rzucił o podłogę własnym.
Westchnął głęboko, by dać upust palącej złości, ale emocje wciąż się w nim
gotowały.
„Jestem skłonny trzymać się z dala od innych facetów, jeśli jasno
postawisz sprawy między nami”. „Czy ty próbujesz się na mnie odegrać?” „Nie. Po
prostu jestem zdania, że mamy takie same prawa! Przecież powiedziałeś, że nie
jesteś pewien swoich uczuć. Zgodziłeś się, żebyśmy zaczęli jako przyjaciele,
ale skoro w tym samym czasie spotykasz się z kimś innym, to znaczy, że ja
również mogę tak robić”.
Czuł się jakby słowa Kao, które utkwiły mu w głowie, wciąż
naciskały popychając go do podjęcia decyzji. Mimo że próbował je od siebie
odpędzić, to wyryły mu się one w pamięci na trwałe i nie przestawały dręczyć
jego umysłu. Nie opuszczą go, dopóki nie podejmie jakichś kroków.
Właśnie
tak... muszę coś zrobić!
Około
godziny 23.00
Dom
Kao
Gdy w kawiarni było dużo klientów, Kao pomógł Sunowi podawać do
stolików zamówienia. Po zamknięciu lokalu mężczyzna zaprosił go do wspólnego
zjedzenia kolacji i zgłosił się na ochotnika, aby odwieźć Kao do domu. O tej
porze w okolicy restauracji, do której się udali, trudno było znaleźć taksówkę
a tym bardziej transport publiczny. Obecny na kolacji Mork jak zwykle miał
podrzucić Rena do domu swoim motocyklem.
– Czy zamierzasz walczyć z Morkiem aż do starości? – zapytał Kao,
gdy Sun wjeżdżał w ulicę, przy której znajdował się jego dom.
Rozmawiali
spokojnie, dopóki chłopak nie wspomniał ponownie o Morku. Na początku było mu
żal Rena, któremu nieodmiennie przypadała rola rozjemcy między przeciwnikami.
Ale kiedy jedli dziś wspólnie kolację, Kao stwierdził, że obserwowanie jak
skaczą sobie do oczu, było naprawdę szalenie zabawne. Z jakiego powodu człowiek
taki jak Sun, do tego stopnia, po dziecinnemu, mógł sprzeczać się dosłownie o
wszystko z przyjacielem swojego brata? Kao nigdy nie przypuszczał, że
kiedykolwiek przyjdzie mu oglądać mężczyznę w takim stanie.
–
Dlaczego zawsze o nim mówisz? Wkurzam się, gdy tylko słyszę jego imię.
–
Myślę, że uwielbiasz się z nim kłócić. Wystarczy, żeby zrobił nawet najmniejszy
gest, a ty natychmiast stajesz do boju. – Kao zaśmiał się, przypominając sobie
sceny z restauracji.
Wystarczyło,
żeby Mork na sekundę skrzywił twarz, a Sun natychmiast go za to beształ. Bardzo
prawdopodobne, że to właśnie było powodem, dla którego przyjaciel jego brata
tak bardzo lubił go prowokować.
–
Jeśli tak łatwo dajesz się podpuszczać, to wcale się nie dziwię, że Mork
znalazł w tym zabawę.
– Jak
mogłem mu odpuścić? Nie widziałeś jego min?
–
Czasami beształeś go bez najmniejszego powodu. Gdyby Mork był dziewczyną,
pomyślałbym, że potajemnie się w sobie zadurzyliście, a teraz bez powodu
walczycie, ponieważ nawet taki sposób jest dobry, byle tylko móc ze sobą
rozmawiać.
– Z tą
twoją wyobraźnią powinieneś koniecznie pisać książki, byłbyś bogaty.
–
Zadziorny komentarz. – Kao zaśmiał się radośnie z reakcji Suna.
Nawet
jeśli on, niebędący w zbyt bliskich relacjach z Morkiem, wspomniał o nim tylko
po to, by dokuczyć Sunowi, to reakcje mężczyzny dostarczały mu doskonałej
rozrywki.
– A co
z tobą? Słyszałem, że ty i Pete też byliście kiedyś w złych stosunkach.
–
Gdzie o tym słyszałeś? Pewnie od Rena – odpowiedział sam sobie. – Faktycznie.
Ren umawiał się wtedy z dziewczyną Pete'a i sytuacja eskalowała. Cóż, stare
dzieje.
–
Odniosłem wrażenie, że jesteś z nim teraz w bardzo bliskich relacjach.
–
Dlaczego tak myślisz?
– Za
każdym razem, gdy wspominam jego imię, zawsze znajdujesz wymówki, żeby go
bronić. Poza tym Pete wydaje się wobec ciebie bardzo zaborczy.
– Jest
po prostu lojalny wobec przyjaciół. To wszystko. – Kao szybko stanął w jego
obronie, aby zapobiec podejrzeniu o ich sekretny związek.
– A
tak przy okazji, czy ty jesteś zły na Pete'a za tamten incydent?
–
Wtedy naprawdę byłem.
Pamiętał, że wpadł w zupełny szał, kiedy zobaczył pobitego Rena i
był gotów zgłosić tę sprawę na policję, gdyby brat go nie powstrzymał,
informując o przyczynach bójki. Sun zrozumiał, że wmieszanie w to stróżów prawa
mogło zrujnować też akta jego brata. Ren był ofiarą, ale był też winny
flirtowania z dziewczyną Pete'a.
– To
było naprawdę dziecinne, a na dodatek nie miałem ochoty wtykać nosa w nieswoje
sprawy. – dodał Sun.
– Ha!
Więc dlaczego go wetknąłeś, kiedy Ren zaprzyjaźnił się z Morkiem?
–
Znowu ten cholerny Mork, rozmawialiśmy przecież o Pete’cie. Nie odwożę cię
przecież do domu, tylko po to, aby po drodze rozmawiać akurat o tym
facecie.
– To o
czym chcesz pogadać?
W tym
momencie Sun zaparkował swój samochód przed domem Kao. Noc była cicha i chłodna
a atmosfera wspaniała do nawiązania szczerej rozmowy.
–
Cóż... o nas.
Zarówno Kao, jak i Sun zamilkli, a gdy ich oczy mimowolnie się
spotkały, chłopak nagle poczuł zmianę w panującej wokół nich atmosferze i
zrobiło mu się dziwnie. Chociaż zawsze bardzo cenił sobie jego towarzystwo, to
jednak mężczyzna był dla niego wyłącznie bratem przyjaciela.
Kao
natychmiast zrozumiał, co oznaczały jego słowa i poczuł się nieswojo. Nie
chciał, aby Sun powiedział cokolwiek więcej, ponieważ obawiał się, że każde
kolejne zdanie może wyłącznie zniszczyć ich przyjaźń.
– Cóż,
muszę już iść. Dzięki za odwiezienie. Wracaj bezpiecznie.
Pospiesznie wysiadł z samochodu i poszedł w stronę domu. Sun,
który miał właśnie zamiar skierować ich rozmowę na zupełnie inne tory, mógł
jedynie westchnąć i odjechać. Słysząc odgłos ruszającego samochodu, Kao
odetchnął z niemałą ulgą. Po cichu otworzył drzwi, nie chcąc budzić matki i
siostry, które z pewnością już spały. Cały czas myślał o Sunie. Od tej pory
będzie musiał nieco się od niego zdystansować i zastanowić nad każdym słowem,
które pod jego adresem wypowie. Nawet jeśli tak do końca nie był pewien, czy
Sun istotnie myśli o nim w ten sposób, to doświadczenie z Fongbeer ciągle
jeszcze go prześladowało. Było jasne, że należało się usunąć i zabezpieczyć
przed ewentualnymi problemami. Od dziewczyny mógł odciąć się z łatwością,
ponieważ ich relacje nie były bliskie, więc Kao nie czuł się z jej powodu
smutny. Ale z Sunem… To coś zupełnie innego. Zawsze lubił i szanował tego
mężczyznę, więc naprawdę nie chciał, aby ich relacje miały się zmienić, a tym
samym zakończyć tę przyjaźń. Chłopak westchnął.
Dlaczego mam wrażenie, że w moim życiu nagle pojawiły się
nieoczekiwane problemy.
Ponownie westchnął, po czym otworzył drzwi swojej sypialni, chcąc
rzucić się na łóżko i zapomnieć o wszystkich komplikacjach. Zupełnie nie
oczekiwał widoku, który go powitał. Stanął jak wryty, nie mogąc zrobić nawet
kroku do przodu, ponieważ ujrzał przed sobą odwróconego plecami Pete’a.
Niespodziewany gość ze skrzyżowanymi ramionami opierał się o biurko. Po chwili
odwrócił twarz w jego stronę, zupełnie jakby już od jakiegoś czasu czekał na
jego powrót. Biurko ustawione było w pobliżu okna wychodzącego na ulicę i Kao
zorientował się, że z miejsca, w którym stał nie mógł przeoczyć, że to Sun
odwiózł go do domu. Zimne oczy Pete'a, zdawały się płonąć wewnętrznym ogniem.
Kao poczuł się niewytłumaczalnie zdenerwowany.
– Jak
dostałeś się do mojego pokoju?
Zignorował
mordercze spojrzenie Pete’a, ponieważ wcale nie był zadowolony, że przyjaciel
bez zapowiedzi, a tym bardziej pozwolenia, tak zwyczajnie znalazł się w jego
sypialni.
–
Zamknij drzwi, żebyśmy mogli porozmawiać. – nakazał mu cicho Pete.
– Nie
ma mowy! Nie ufam ci.
–
Dlaczego...? Boisz się, że coś ci zrobię? – głos Pete’a się podniósł, a oczy
Kao rozszerzyły.
Szybko zamknął drzwi, bojąc się, że jego matka i siostra usłyszą,
co Pete właśnie powiedział. Nie chciał, żeby ktokolwiek wiedział o ich
sekretnym związku. Ten facet nie miał absolutnie żadnego wstydu
–
Możesz mi teraz powiedzieć, jak dostałeś się do mojego pokoju?
– Co w
tym takiego trudnego? Po prostu wszedłem. – Pete wzruszył ramionami. – Nie
odpowiadałeś na moje teksty na Messengerze i LINE, a na dodatek wyłączyłeś
telefon. Dlatego przyjechałem, żeby cię zobaczyć. Powiedziałem twojej mamie, że
mamy projekt, nad którym musimy pracować. Poprosiła, żebym zjadł z nią kolację,
a potem kazała mi zaczekać w twoim pokoju.
Pete nie uważał, że zrobił coś złego. Mimo że jego serce płonęło
żywym ogniem, udało mu się nawet zachować uprzejmość i beztroskę wobec matki
Kao i Gib, udając, że między nimi nic się nie wydarzyło. Kobieta prawdopodobnie
mu ufała, ponieważ Pete’owi zdarzało się już tu nocować. Początkowo był
zaskoczony, że matka lub siostra telefonicznie nie powiadomiły chłopaka o jego
wizycie, ale potem przypomniał sobie, że ten wyłączył przecież telefon.
Kao był zły, bo wyglądało na to, że znowu przegrał z Petem. Ale
kto mógł wiedzieć, że ten nieznośny facet posunie się tak daleko, by wtargnąć
do jego pokoju?!
–
Dlaczego więc na mnie czekałeś? – Kao od razu przeszedł do rzeczy. Chciał mieć
to już za sobą. Chciał, żeby Pete po prostu wyszedł. W tej chwili był tak
wyczerpany, że marzył jedynie o pójściu spać.
– Nie
mów mi, że przyjechałeś aż tutaj tylko po to, żeby sobie ze mną powalczyć.
– Masz
szczęście, że nie czekałem na ciebie przed domem i nie pozwoliłem twojemu
Sunowi mnie zobaczyć.
–
Wydawało mi się, że już to przegadaliśmy.
–
Powiedz mi szczerze... czy próbujesz doprowadzić mnie do szału?
–
Mówiłem ci, że nie. Po prostu robię to, co i ty robisz. To jest jak najbardziej
uczciwe!
Pete zaniemówił. Wpatrywał się w Kao ze złością... Był zły na
siebie, że się w nim zakochał, naiwnie myśląc, że Kao jest niewinnym i miłym
facetem, kiedy w rzeczywistości był dość wredny. Gdyby nic do niego nie czuł,
to nie byłoby takie bolesne, gdy przyjaciel nagle zdecydował się na jakąś
dziwaczną zemstę.
Co
ważniejsze, powodem, dla którego wciąż rozmawiał z Fongbeer, nie było przecież
to, że grał na dwa fronty. Kao powinien był to zrozumieć. Wiedział przecież
jaką osobą ona była. Dlaczego musiał tak okrutnie na niego naciskać?!
– Cóż,
co by było, gdybym ci powiedział, że... przestanę rozmawiać z Fongbeer i
wszystkimi innymi dziewczynami. Co ty na to? – Pete z całej siły starał się
zachować spokój.
– Nie
możesz tego zrobić, Pete. – Kao zdobył się na nikły uśmiech.
–
Dlaczego? Już tak zrobiłem. – powiedział stanowczo i wyjął telefon z kieszeni
spodni.
Otworzył LINE i podsunął mu komórkę. – Oprócz ciebie miałem
kontakt jedynie z Fongbeer, wiesz o tym. Ale zanim tu przyszedłem, powiedziałem
jej, że chcę to zakończyć.
Kao nie wydusił ani słowa, a spoglądając na ekran zobaczył, że
Pete wysłał do dziewczyny SMS, kończąc
ich relację i przepraszając za sprawienie przykrości. Zauważył, że wiadomość
została przeczytana, ale nie doczekała się odpowiedzi. Z pewnością Fongbeer
poczuła się naprawdę okropnie.
– Chcę być z tobą – powiedział poważnie Pete. – Czy możemy być
razem... jak prawdziwa para?
–
Żartujesz sobie? – Kao wbił w niego pełen niedowierzania wzrok.
– Tak
myślisz?
–
Nadal nie jestem pewien.
–
Czego? Co chcesz, żebym jeszcze zrobił?
– Co
się stanie, jeśli Fongbeer tak łatwo nie odpuści? Mówię ci, że nie będę znowu
nikomu pomagał w pocieszaniu. Nie chcę się angażować w problemy między tobą a
nią. – powiedział całkiem poważny Kao, bo chociaż szkoda mu było dziewczyny, to
musiał dbać o własne uczucia.
–
Zerwałem z nią kontakt. Co ona może zrobić, jeśli nie ma szans, by się ze mną
pogodzić? Ja już wybrałem ciebie. Przecież dokładnie tego chciałeś. Jasnego
postawienia sprawy. Zadeklarowałem się.
Kao nie odpowiadał, a Pete nie mógł już dłużej pozostać na
miejscu. Po chwili, tak powoli, że Kao nie mógł domyślić się, co zamierza
zrobić, dał krok do przodu. Zanim milczący chłopak się zorientował poczuł na
ustach zachłanny pocałunek.
Być może Pete wierzył, że lepiej wyrazi swoje uczucia za pomocą
dotyku. Jego niespodziewany atak rzeczywiście zmiękczył Kao, ale jednak chłopak
nie dopuścił, aby to emocje przejęły kontrolę. Nie zamierzał pozwolić, żeby to
Pete zawsze decydował za nich obu, nie biorąc pod uwagę jego zdania.
Odepchnął go więc, zanim ogarnęło ich zgubne uczucie, sprawiające,
że zapragnęliby czegoś więcej. Wytrzymał jego spojrzenie, chcąc zasygnalizować,
że jest jak najbardziej poważny.
–
Mówiłem ci, że nadal ci nie ufam.
– Więc
co muszę zrobić, żebyś mi zaufał, Kao?
–
Potrzebuję czasu... Na razie poczekajmy i zobaczymy, jak to się potoczy.
Kao
nigdy więcej nie pozwoli sobie na zranienie, kierując się wyłącznie głosem
serca. Wierzył, że Pete wybrał, ale równocześnie zastanawiał się, czy nie
kierował się wyłącznie chęcią wygrania. Jeśli się podda, to jaką ma gwarancję,
że chłopak nie zrobi tego ponownie? Musi być stanowczy i cierpliwy. Tylko czas
pokaże, jak wyglądać będzie ich przyszłość.
–
Bardzo mnie skrzywdziłeś, Pete. Jeśli naprawdę chcesz być ze mną w związku,
musisz mnie przekonać, że jesteś szczery. Chcę być pewien, że nie robisz tego,
bo chcesz ze mną wygrać, albo zabić nudę, tak jak to robiłeś wcześniej.
–
Nigdy nie byłem z tobą tylko po to, aby zabić nudę! Nie wolno ci tak myśleć,
Kao.
– To
udowodnij to... i zobaczymy!
Pete czuł się tak, jakby świat się rozpadł. Nie rozumiał, jak on, facet,
który zawsze miał przewagę, nagle stał się tym gorszym. Nigdy się przecież nie
wysilał, nie musiał. To on był adorowany. Ale skoro zakochał się w Kao, to co
mógł powiedzieć? Mógł tylko przyjąć każdy warunek i postarać się rozwiać jego
wątpliwości, bez względu na to, jak bardzo bolało go serce.
Kilka
dni później
Kafeteria
na Wydziale Inżynierii
Uniwersytet
N
Relacje między Kao i Pete'em stawały się coraz lepsze. Kao
ograniczył kontakt z Sunem, a Pete nie patrzył nawet w kierunku dziewczyn.
Fongbeer również zniknęła z horyzontu.
Pete początkowo martwił się, więc zadzwonił, aby upewnić się, że
z nią wszystko w porządku, ale dziewczyna nie odebrała. Nie przychodziła
również na ich wydział. Pete mógł się domyślić, że czuła się naprawdę zraniona.
Może już go znienawidziła. Sam czuł się źle z tym, że ją zranił, ale nie miał
przecież innego wyjścia. Musiał tak postąpić, zanim jego relacje z Kao
nieodwracalnie się pogorszą.
Pete przyznał, że był egoistą, ale ten incydent dał mu też lekcję,
że musi się dobrze zastanowić, zanim coś zrobi. Nie wolno mu działać pod
wpływem emocji. Jeśli miał się z kimś umówić, musiał pomyśleć o uczuciach tej
osoby, a nie cały czas stawiać siebie na pierwszym miejscu.
Pete i Kao nie byli jeszcze oficjalnie parą, ale się nią czuli.
Będąc w towarzystwie innych zachowywali się jak najlepsi przyjaciele, natomiast
na osobności traktowali się zupełnie inaczej. Ich spojrzenia i dotyk wyraźnie
wskazywały na zakochaną parę. Kao jednak nie do końca to akceptował, bo chciał,
aby Pete naprawdę się czegoś nauczył. Facet taki jak on powinien wiedzieć, że
czasem trzeba zaczekać.
– Więc wy dwaj wreszcie się pogodziliście? – zapytał na wpół
zirytowany June, mający dość ich ciągłego przedstawienia.
Gdy
walczyli, wzbudzali w innych nerwowe uczucia i chęć grania rozjemców, ale
teraz, gdy znów się pogodzili, traktowali ich jak powietrze. Zachowywali się
jakby byli do siebie przyklejeni. Nawet nie poinformowali przyjaciół o swojej
sytuacji. Ile razy już tak było? Uwielbiający wtykać nos w cudze sprawy June,
miał tego serdecznie dość.
– To
nie jest tak, że o coś walczyliśmy – odpowiedział Kao.
– Wow!
To jest niedopowiedzenie roku! Kiedy Sun przyszedł cię stąd odebrać, Pete stał
tam ponury i wyglądał, jak opętany przez złego ducha. Pociągnął cię za sobą,
żeby porozmawiać na osobności. Myślałem, że znowu wybuchnie awantura.
– Po
prostu rozmawialiśmy. To nic takiego – dodał Pete.
–
Wyglądacie podejrzanie. Czy między wami jest coś nie tak? Kto to widział, żeby
do tego stopnia popadać ze skrajności w skrajność? Raz wrogowie, a raz papużki
nierozłączki.
–
Mówiłem ci, że nic się nie dzieje! Dlaczego wciąż o to pytasz? – Pete udawał
złość, żeby ukryć prawdę.
– Daj
sobie spokój, June. To dobrze, że się pogodzili. Czy nie masz dość ich kłótni? –
odezwał się Thada.
– Może
ty nie masz tego dość, ale ja zdecydowanie mam, więc proszę, przestańmy mówić o
przeszłości. A wy skończcie z tymi walkami, jasne? – Sandee obrzuciła
wszystkich spojrzeniem, zatrzymując się dłużej na tych dwóch, którzy
nieodmiennie dbali o nerwową atmosferę w ich paczce.
– Tak,
mamooooo! – wykrzyknęli chórem kochankowie i grzecznie się ukłonili.
Sandee mogła mieć tylko nadzieję, że jej przyjaciele naprawdę
przestaną ze sobą walczyć!
Tłumacz:
Juli.Ann
Korekta:
Baka
Komentarze
Prześlij komentarz