BK – Very Special Chapter [Sun & Mork]
Bardzo specjalny rozdział: Pierwsza do łóżka idzie żona [Sun
& Mork]
Trzy
miesiące później
Blue
Sky Café
Niemal wszyscy przyjaciele poczuli się niesamowicie
zdziwieni, kiedy odkryli, że Mork i Sun się ze sobą umawiają. Ale nie Ren. Był
on przecież najlepszym przyjacielem Morka i młodszym bratem Suna, nie mógł więc
nie wyczuć zmian. Mimo że na początku czuł się z tym naprawdę dziwnie, to
jednak szybko zaakceptował uczucia między dwoma najbliższymi mu mężczyznami.
Ren nie był przeciwny homoseksualizmowi, ponieważ słusznie
uważał, że miłość jest lepsza od nienawiści. Nie miało więc dla niego
znaczenia, że dwaj faceci, których kochał, są gejami. Po prostu cieszył się, że
są razem i są szczęśliwi. Powodem, dla którego Ren czuł się z tym początkowo
nieswojo, było coś zupełnie innego. Nigdy wcześniej nie widział brata
umawiającego się z mężczyznami.
Podczas studiów Sun przeżył dwa związki z kobietami i nic
nie wskazywało na to, żeby w najmniejszej mierze interesowali go mężczyźni. A
co do Morka… Ten facet był cholernie męski i nieustannie wdawał się w bójki.
Kto, choć przez chwilę, pomyślałby, że może być gejem? Ren rozumiał, dlaczego
coś do siebie czują i czemu w końcu się przed sobą otworzyli. Wiele się
przecież wydarzyło, zanim zdecydowali się przejść na wyższy poziom, a wszystkie
te przeżycia stworzyły silną więź. Ren z zazdrością pomyślał, że obaj poznali
zarówno swoje mocne, jak i słabe strony i potrafili je zaakceptować.
Tak czy inaczej, Sun i Mork nie afiszowali się ze swoim
związkiem. Zachowywali się zupełnie normalnie, nie klejąc się do siebie, jak
zdarza się to zakochanym, i nie obnosili się z faktem bycia kochankami. Z
drugiej strony również tego nie ukrywali, udzielając szczerych odpowiedzi,
jeśli pytano o ich uczuciowy status.
Incydent, który wydarzył się w kawiarni, nie pociągnął za
sobą konsekwencji w postaci zemsty Boya i jego pomagierów. Chłopak Apple wraz
ze swoją kliką zostali aresztowani zaraz po przybyciu policji, a jako dowód ich
napaści posłużyły nagrania z kamer monitoringu zamontowanych w lokalu Suna.
Sprawa została załatwiona ugodowo głównie dlatego, że Boy i jego ludzie
przyznali się do rozpoczęcia bójki. W ramach zadośćuczynienia – głównie po to,
żeby dać im nauczkę – Sun zażądał od nich odszkodowania za wyrządzone szkody
materialne. Ponadto, kiedy Boy dowiedział się, jak wpływowi byli rodzice Morka
i jak potężnym wsparciem się cieszyli, żaden z ich paczki nie zbliżył się już
więcej do kawiarni. Podobnie zresztą jak Apple, która również się tam więcej
nie pokazała.
To wydarzenie przyczyniło się do wzmocnienia więzi między
Morkiem i Sunem. Nadal się co prawda sprzeczali, ale w ich przepychankach nie
było już dawnej agresji i niechęci. Sun, zgodnie z wcześniejszym
postanowieniem, jeszcze raz podziękował Morkowi i korzystając z okazji,
ostrzegł go przed jego wybuchowością. Nie posłużył się przy tym zbyt mentorskim
tonem, a raczej wykazał zrozumienie i troskę, dzięki czemu Mork go posłuchał.
Prawdopodobnie przemyślał swoje postępowanie, ponieważ wyraźnie było widać, że
starał się bardziej kontrolować swój temperament. Renowi aż trudno było
uwierzyć, że ostrzeżenia brata przyniosły tak nieoczekiwanie pozytywne
rezultaty. On sam również bardzo się z tej przemiany ucieszył i poczuł ulgę,
ponieważ od zawsze martwił się o przyjaciela.
Mimo że Sun zatrudniał pracowników, to Mork i Ren każdego
ranka i wieczoru zjawiali się w kawiarni, aby mu pomóc. Im obu nie zdarzało się
już wdawać w bójki, ponieważ nieustanne besztania starszego brata najwidoczniej
przyniosły zadowalające rezultaty. Dawny Mork z najwyższym trudem powstrzymywał
się, żeby nie przyłożyć Sunowi, natomiast jego nowa, ulepszona wersja stała się
nieoczekiwanie posłuszna. Zresztą trudno powiedzieć, czy jego ugodowość
wynikała z rozwijającego się uczucia, czy raczej niechęci do wysłuchiwania
nieodmiennych reprymend Suna.
Ren i Mork przyczynili się do tego, że kawiarnia stała się
bardziej popularna wśród żeńskich bywalczyń. Dziewczyny tłumnie zjawiały się
tam przed lub po lekcjach i w weekendy. Blue Sky Café otrzymała wiele
pozytywnych opinii w mediach społecznościowych – na znanych stronach
internetowych, fanpage'ach i Twitterze. Pojawiało się tam coraz więcej wpisów
zachęcających smakoszy do odwiedzenia tego lokalu. Do zachwytów nad doskonałą
kawą i pysznymi deserami dołączyło ewidentne oczarowanie przystojnym personelem,
który opisywano jako wysokiej klasy słodycz dla oczu.
W sobotę rano tradycyjnie Mork i Ren zjawili się w
kawiarni, aby pomóc Sunowi.
– Nie ma jeszcze klientów. Powinieneś najpierw coś zjeść.
– Mork położył na talerzu przyniesione z domu kanapki i podsunął je zajętemu
porządkowaniem lady Sunowi. Do otwarcia kawiarni zostało jeszcze dziesięć minut
i Mork nie rozumiał, dlaczego Sun musi się spieszyć, skoro na zewnątrz nie
czekali żadni klienci, więc z całą pewnością nikt nie rzuci się do lokalu w
chwili jego otwarcia.
– Zjem
po skończeniu przygotowań. Jest sobota, wiesz? Nasi klienci przyjdą wcześniej.
–
Nikogo nie widzę.
– Nie
w tej chwili, ale zaufaj mi, że będą tu zaraz po otwarciu kawiarni.
– Hej,
mama zrobiła ci kanapki. Nie zjesz chociaż kęsa?
–
Koniecznie jej podziękuj.
–
Wyrzucę je, jeśli ich nie zjesz – nalegał Mork, martwiąc się, że Sun bardziej
dbał o pracę niż o własne zdrowie.
Przecież gdy Mork i Ren imprezowali, to Sun ciągle
narzekał, że intensywne balangi rujnują ich zdrowie. Ale sam wcale nie dbał o
własne. Nigdy nie jadał porządnych śniadań. Gdyby zachorował, Mork byłby
pierwszą osobą, która zaśmiałaby mu się w twarz.
– Kto
powiedział, że ich nie zjem? Powiedziałem, że zjem, jak uporam się z
przygotowaniami.
–
Dlaczego jesteś tak cholernie uparty? – westchnął Mork, podsuwając widelec z
kawałkiem kanapki pod usta zapracowanego faceta.
Właśnie
tak!!! Sun spojrzał w górę, napotykając delikatny uśmiech rozchodzący się na
tej przystojnej twarzy. Oczy Morka zaiskrzyły, a Sun wzdrygnął się,
dostrzegając w nich uczucia, które w tej chwili wydały mu się krępujące.
–
Nakarmię cię, bo nie wierzę, że w najbliższym czasie zjesz. W razie potrzeby je
w ciebie wepchnę. – Mork próbował ukryć swoje zakłopotanie. Nawet jeśli byli
parą, wciąż jeszcze nie był zbyt dobry w wyrażaniu uczuć. Przyznawał, że był w
tym kiepski!
–
Dlaczego musisz być dla mnie taki niemiły?
– Nie
wystawiaj mojej cierpliwości na próbę.
Zamiast przestraszyć się surowej miny Morka, Sun po prostu
zachichotał i zjadł podsuniętą mu kanapkę. Było dla niego jasne, że chłopak
tylko udawał wrednego, a tak naprawdę się o niego martwił. Kto wie? Może sam te
kanapki zrobił, ale był zbyt zakłopotany, żeby powiedzieć prawdę, przypisując
ich przyrządzenie swojej mamie. Sun wiedział, że pod powłoką twardziela jego
facet skrywał nieśmiałość.
–
Smakuje ci?
– Mhm,
bardzo. – Sun wzruszył ramionami. – Ale ich smak wydaje mi się znajomy.
Zupełnie jak tych, które ty mi przyrządzasz.
Mork
przez chwilę poczuł się oszołomiony, ponieważ nie podejrzewał, że Sun tak
szybko go przejrzy. Udał, że nie słyszy i jak gdyby nigdy nic wgryzł się w
drugą połowę kanapki. Sun chciał mu po prostu dokuczyć.
–
Jesteś słodki, wiesz o tym?
Wyższy od Morka Sun odłożył wszystko, podszedł do niego
bliżej i położył ręce na krawędzi blatu, dzięki czemu wyglądało to tak, jakby
go od tyłu przytulał. Nie tylko to... Sun przysunął swoją twarz bliżej i
wyszeptał:
– Więc
to ty je zrobiłeś czy twoja mama?
– Hej!
Mork szturchnął go łokciem, aby zmusić do odsunięcia się,
ale Sun nawet nie drgnął. Wytrzymał jego wzrok, posyłając mu tak intensywne
spojrzenie, że serce Morka głośno zabiło. Czy Sun zamierzał spalić go na
popiół?
–
Ekhem!
Sun
odrobinę odsunął się od partnera, słysząc wymowny kaszel brata. Jego bystre
oczy zwróciły się w stronę właściciela głosu, który wyszedł z magazynu z tacą
pełną szklanek, nie czując się ani odrobinę winny temu, że im przerwał.
– Hej,
zachowujcie się! Nie jesteście na tym świecie sami – powiedział Ren, chociaż
właściwie wcale nie chciał psuć im zabawy.
Wiedział, że takie sytuacje są między zakochanymi jak
najbardziej normalne, aczkolwiek w tym momencie czuł się nieźle zirytowany. W
przeszłości musiał ich rozdzielać, ponieważ nieustannie się ze sobą kłócili, a
teraz… Ciągle trafiał na ich czułości… Tych dwóch nigdy nie myślało o Renie,
kiedy zbierało im się na amory. Wiedzieli, iż Ren aprobuje ich związek, więc w
jego obecności nawet nie silili się na dyskrecję. Ren coraz częściej marzył o
tym, aby zdobyć dla siebie jakąś dziewczynę.
–
Dlaczego musiałeś nam przerywać? Jeśli jesteś zazdrosny, to poderwij sobie
jakąś laseczkę.
– Co?
Sun! Przecież w kółko powtarzałeś mi, żebym skupił się na nauce, zamiast latać
za spódniczkami. A teraz, kiedy znalazłeś sobie chłopaka, mówisz mi, że też
powinienem poszukać sobie sympatii! – Ren naprawdę miał ochotę nim potrząsnąć,
zamiast tego zacisnął jedynie zęby.
Po prostu poczekaj, a zobaczysz! Znajdę sobie jakąś
wystrzałową dziewczynę i będę obnosił się z czułościami na oczach
wszystkich.
Ledwo
drzwi kawiarni zostały otwarte, a już wkroczyło kilku klientów, w tym trzy
nastolatki, które Sun i Mork doskonale znali z widzenia.
–
Wasze zamówienia. Dwie Mocha Frappé, jedna gorąca czekolada i jedno ciastko
truskawkowe – powtórzył Sun. – Coś jeszcze?
– Czy
mogę dostać twój numer? – Zapisujący zamówienia Sun spojrzał w twarz ładnej
dziewczyny.
–
Numer? – wymamrotał pod nosem oparty o kuchenny zlew Mork, czekając na
odpowiedź Suna.
Czując
niezręczną ciszę, dziewczyna nagle się zarumieniła.
– Hej,
ja tylko żartuję – powiedziała zakłopotana, podczas gdy przyjaciółki zaczęły
jej dokuczać.
Właściwie
to Mork i Sun wiedzieli, że potajemnie podkochiwała się w Sunie. Przychodziła
tu prawie codziennie i nie spuszczała oczu z właściciela kawiarni.
– W
takim razie poczekajcie na zamówienie.
–
Okaaaaaaaay. – Pannica przeciągnęła głos, obdarzając Suna powłóczystym
spojrzeniem.
Mork zwykle nie przejmował się dziewczynami, które z
zachwytem przyglądały się Sunowi. On sam nigdy ostentacyjnie nie wyrażał swoich
uczuć, ale patrząc na onieśmielonego kochanka, musiał przyznać, że zachowanie
tych nachalnych panienek zdecydowanie mu przeszkadzało.
– Czy
przed chwilą nie byłeś zbyt nieśmiały? – zapytał go zimnym głosem, patrząc, jak
przyrządza kawę dla tej ładnej dziewczyny.
– Co?
Nie, skądże.
–
Jesteś pewien?
–
Jesteś zazdrosny? – Sun spojrzał na Morka i zachichotał. – Nigdy wcześniej nie
widziałem, żebyś był o mnie zazdrosny. To urocze.
– Nie
jestem. To irytacja.
–
Jesteś przerażający, gdy stajesz się zazdrosny.
Mork westchnął. Wyraźnie mówi przecież, że wcale nie jest
zazdrosny, a Sun w kółko twierdzi, że jest zupełnie inaczej. Mimo że Sun wcale
nie był zainteresowany tą smarkulą, to zdawał się czerpać przyjemność z
patrzenia na okazującego zazdrość kochanka.
–
Jeśli nie czujesz się z tym dobrze, to może sam zaniesiesz zamówienie do ich
stolika? – Sun postawił napoje oraz ciasto na tacy i przesunął ją w kierunku
Morka.
– Nie
ma potrzeby.
– Sam
to powiedziałeś.
–
Wiem!
Mork odchrząknął, a jego oczy uważnie śledziły
zmierzającego w stronę tych panienek mężczyznę. Problem w tym, że Sun był miłym
facetem. Na dodatek był nie tylko sympatyczny, ale również uprzejmy,
inteligentny i schludny. Do tego zawsze idealnie się ubierał i był tak
cholernie przystojny i męski, że mógłby mierzyć się z bohaterami jakiejś
koreańskiej dramy. Mork uwielbiał również jego spokój i skromność. Uwielbiał
to, że fantastyczny wygląd Suna łączył się z cudowną osobowością. Wcale więc
nie był zaskoczony, że jego facet przyciągał zarówno dziewczyny, jak i
chłopaków.
Kiedy Sun powiedział mu, że go lubi, prosząc, by został
jego chłopakiem, Mork zastanawiał się, co tak właściwie Suna do niego
przyciągnęło. Był przecież łobuzem nieustannie wdającym się w bójki i właściwie
nie przypominał w niczym faceta pasującego do tego wzoru cnót. Był na dodatek
przeciętny, jeśli chodziło o naukę. A w porównaniu z osobowością Suna też nie
miał się czym pochwalić. Był zdania, że jedyną dobrą rzeczą, którą posiadał,
był jego wygląd, jednak Sun przekonał go, że lubi go takiego, jakim jest. Mork
zastanawiał się nawet, czy Sun chciał go okiełznać tylko dlatego, że był uparty
i nigdy mu nie ulegał.
Ale teraz, kiedy spędzali ze sobą więcej czasu, ucząc się
siebie nawzajem, Mork zrozumiał, że Sun naprawdę go kochał. W przeciwnym razie
nie przedstawiłby go przecież swojemu pracującemu za granicą ojcu. Sun poprosił
też Morka, aby ten przedstawił go swojej rodzinie, nie zamierzając kryć się z
ich związkiem. Chociaż Mork nie był pewien, czy jego rodzice zaakceptują fakt,
że ich jedyny syn jest gejem, to zabrał go na spotkanie z nimi. Skoro Sun
przedstawił go swojemu ojcu, to dlaczego Mork nie miałby być na tyle odważny,
żeby zrobić to samo...? Obaj poważnie traktowali swój związek, więc w końcu i
tak musieliby stawić czoła rodzinom. Mork był niesamowicie szczęśliwy, że
rodzice tak ciepło przyjęli jego ukochanego. Poprosili go nawet, żeby zajął się
Morkiem, który niejednokrotnie przysparzał im problemów. A teraz Sun stał się
dla nich ulubionym synem.
–
Mówiłam poważnie, kiedy prosiłam o twój numer. – Głos dziewczyny przywrócił
Morka do rzeczywistości.
Ren
podszedł do niego i widząc, że ten uważnie obserwuje Suna i dziewczynę,
ostrzegawczo szturchnął go łokciem.
–
Spokojnie, człowieku. Mój brat nie myśli o niej inaczej jak tylko o klientce.
–
Przecież nic nie powiedziałem.
– Ale
rzucasz im mordercze spojrzenia.
Ren
znał swojego przyjaciela na tyle, by wiedzieć, że gdyby jego wzrok mógł ciąć
jak nóż, to Sun byłby już w kawałkach.
– Mój
brat nie jest graczem. Zaufaj mi! Jest oddany temu, kogo kocha. Gołym okiem
przecież widać, że on dosłownie za tobą szaleje. Nie ma się czego obawiać.
– Tak?
Ale przecież zerwał ze swoją byłą! Dlaczego?
– Nie
mam pojęcia. Był chyba zbyt wielkim dżentelmenem, jak sądzę.
– Hę?
– Mork z zaciekawieniem odwrócił się do Rena.
–
Nigdy nie widziałem, żeby kiedykolwiek ją przytulał lub chociaż raz pocałował.
Nie ciągnęło go do niej, więc się rozstali.
–
Naprawdę?
Mork chciał raczej powiedzieć: „Nie wierzę”, ale bał się,
że Ren zapyta, dlaczego w to wątpi, a nie miał zamiaru wyjaśniać, że Sun w
niczym nie przypominał dżentelmena. Wręcz przeciwnie, od kiedy zaczęli się
spotykać, ten facet nie potrafił utrzymać rąk przy sobie! W życiu by nie
pomyślał, że Ren mógł mieć tak błędny obraz własnego brata.
–
Naprawdę nie możesz dać mi swojego numeru? A może masz już dziewczynę? –
Panienka wciąż się upierała.
Mork z
niesmakiem słuchał słodkiego głosu i patrzył, jak gapi się wielkimi oczami na
jego kochanka. Inni faceci z całą pewnością już by się poddali, dając tej
smarkatej uwodzicielce to, o co prosiła.
– Ech,
niemożliwe. Przychodzimy tu bardzo często i ani razu nie widziałyśmy tu twojej
dziewczyny – wtrąciła jej przyjaciółka.
Sun
nie miał pojęcia, co w tej sytuacji powiedzieć, ale jedno spojrzenie na
stojącego z nachmurzoną miną i skrzyżowanymi na piersi rękami Morka
wystarczyło, żeby zdecydował się jasno postawić sprawę.
– No
cóż, istotnie mam sympatię i bywa tu codziennie.
–
Naprawdę? Kłamiesz! Nigdy nie widziałam cię tu z żadną dziewczyną.
–
Ponieważ mój partner nie jest dziewczyną – wyjaśnił niepozostawiającym
wątpliwości tonem mężczyzna, wprawiając swoje rozmówczynie w osłupienie.
Patrzyły na siebie zupełnie tak, jakby nie potrafiły w to uwierzyć, a później –
szukając potwierdzenia – wlepiły wzrok w Suna.
– To
prawda, jest mężczyzną – powiedział stanowczo Sun i odwrócił się w stronę
Morka.
Dziewczyny również spojrzały w jego kierunku, ale chłopak
uniósł jedynie w górę brwi. Ren z irytacją zacisnął wargi, patrząc na
przyjaciela, w którego oczach wyraźnie malowało się: „To ja jestem zwycięzcą”.
Cholerny arogant.
Kiedy po zamknięciu kawiarni wszyscy wrócili na kolację do
domu braci, Mork zadzwonił do matki, uprzedzając ją, że ze względu na późną
porę nie wróci na noc. Rodzicielka rzecz jasna nie miała nic przeciwko temu,
ponieważ często nocował u Suna. Po jedzeniu i umyciu naczyń Ren i Mork oglądali
razem telewizję, podczas gdy Sun zajął się składaniem zamówień na zaopatrzenie
kawiarni. Ren nie odrywał wzroku od Morka, zupełnie jakby wahał się, czy zadać
mu jakieś pytanie.
–
Możesz powiedzieć, dlaczego się na mnie gapisz? Nie wydaje mi się, żebym był
ciekawszy niż telewizja – zapytał Mork, nie odrywając oczu od ekranu.
– Nic
takiego… Tylko… – Ren wzruszył ramionami. – Myślę o chwili, w której Sun nazwał
cię swoim chłopakiem, szokując tym te dziewczyny. Musiały być nieźle skołowane.
Sam wiesz przecież, że obaj wyglądacie niesamowicie męsko, więc nikt nie
podejrzewa waszych preferencji.
– Czy
to ma znaczenie? Dlaczego? Myślisz, że na randki mogą umawiać się wyłącznie
mężczyźni, którzy bardzo się od siebie różnią? Jeden z nich musi być dziewczęcy
czy nawet zniewieściały? Myślałem, że chociaż ty nie trzymasz się stereotypów.
– Nic
takiego nie powiedziałem. Jestem tylko ciekawy jednej rzeczy.
–
Czego…?
–
Który z was jest topem, a który bottomem?
Mork omal nie zadławił się przełykanym właśnie chipsem.
Szybko chwycił szklankę z napojem i jednym duszkiem ją opróżnił, po czym wbił
zszokowany wzrok w przyjaciela, bezgłośnie krzycząc: „O co ty, kurwa, właśnie
zapytałeś???!!!”
Ren
zupełnie nie przejął się jego wyrazem twarzy, a zamiast tego powiedział:
– Po
prostu mi powiedz, naprawdę chcę to wiedzieć.
–
Nawet jeśli jesteś moim najlepszym przyjacielem i bratem mojego chłopaka... To
nie znaczy, że możesz wtykać nos w moje sprawy łóżkowe. To jest stanowczo zbyt
osobiste. Kto by ci na to odpowiedział, ty skurwielu?! Czy ciebie też ktoś
pyta, w jakiej pozycji się bzykasz?!
– Czy
musiałeś być aż tak niegrzeczny? Jestem po prostu ciekawy.
– Nie
powiem ci. Możesz sobie zgadywać.
–
Dlaczego musisz to przede mną ukrywać?
– A
dlaczego miałbym ci się z tego spowiadać? Ty chyba zbyt długo przebywałeś na
słońcu!
– Więc
powiedz mi jedną rzecz, a nie będę cię pytał o nic więcej.
–
Co...? – zapytał groźnie Mork, żeby zniechęcić Rena do zbyt intymnych pytań. –
I lepiej, żeby to było dobre pytanie! Jeśli zadasz mi jakieś natrętne czy
nietaktowne, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że twoja twarz spotka się z
moją stopą!
– Czy
też jesteś taki zawzięty, kiedy jesteś z Sunem?
– Po
prostu wyduś z siebie to pytanie albo zamknij gębę. – Mimo że Ren nieco się
wystraszył, to jednak zdecydował zapytać.
–
Słyszałem, jak te dziewczyny mówiły coś w stylu, że jesteście taką parą, że
„pierwsza do łóżka idzie żona”. Co to znaczy?
– Ty
gówniarzu! Miałeś nie zadawać łóżkowych pytań!!! – ryknął Mork, zaciskając ręce
na jego szyi. Nie był wcale pewien, czy Ren zapytał, bo go ten temat ciekawi,
czy po prostu próbował działać mu na nerwy. Przyjaciel nie był przecież typem
osoby, która uwielbiała wtykać nos w cudze – zwłaszcza osobiste – sprawy. A
teraz wiercił mu dziurę w brzuchu, zachowując się jak najbardziej wścibska
istota pod słońcem!
– Czy
wy ze sobą walczycie? Słychać was w całym domu. – Sun spojrzał na szamoczących
się chłopaków.
– To
nic takiego – odpowiedział Mork.
Jednak... Ren wciąż przenosił wzrok z Morka na Suna,
najwidoczniej nie tracąc nadziei na odpowiedź. Natomiast Mork wyglądał tak,
jakby miał szczerą ochotę skręcić mu kark. Sun usiadł obok Morka, więc Ren
uznał, że powinien dać im trochę czasu dla siebie, mimo że aż płonął z
ciekawości, by dowiedzieć się czegoś więcej.
– Chce
mi się spać. Idę do łóżka. Nie zapomnij zamknąć drzwi na klucz, Sun. – Ren udał
ziewnięcie, by uwiarygodnić swoje kłamstwo, po czym poszedł do swojego pokoju.
Mork spojrzał na niego nieco zdezorientowany.
– A z
tym co? Przed chwilą rozmawiał jak zwykle, a teraz zachciało mu się spać?
–
Domyślny chłopak – Stwierdził Sun, patrząc z uśmiechem za oddalającym się
bratem.
–
Powiedziałeś mu, żeby się zmył, prawda? – Mork natychmiast przejrzał go na
wylot.
– A
co? Nie podoba ci się to? – wymruczał Sun.
Mork zacisnął wargi w irytacji, ale po chwili odprężył
się, ponieważ nie musiał już kontrolować swojego zachowania i mógł bez
taksujących spojrzeń przyjaciela okazywać uczucia Sunowi. Bez wahania położył
więc głowę na jego kolanach i uśmiechnął się na widok wyrażającej zadowolenie
twarzy. Po chwili uśmiech mężczyzny nieco zbladł, kiedy patrzył na
rozmawiającego z nim kochanka, który nie odrywał oczu od gry na swojej
komórce.
– Ren
zapytał mnie, który z nas jest na górze, a który na dole.
Sun
spontanicznie się roześmiał, bo brat zadał mu niedawno to samo pytanie, a nie
uzyskawszy odpowiedzi, najwyraźniej postanowił maglować o to przyjaciela.
– I co
mu odpowiedziałeś?
– Kto
by się wyrywał do tego typu wyjaśnień? To dobrze, że ty też mu nie
powiedziałeś. Jeśli kiedykolwiek mu powiesz, to cię, kurwa, zabiję! –
Zdenerwowanemu Morkowi znów wyrwało się przekleństwo.
–
Zabijesz? Aż tak mnie zerżniesz, że padnę trupem??! – Sun wyczarował
zachwyconą, pełną oczekiwania minę.
–
Perwers! – Młody kochanek oderwał wzrok od ekranu i w milczeniu spojrzał w
twarz swojego niebezpiecznego faceta. Ten z pozoru grzeczny i łagodny człowiek
z każdym dniem stawał się coraz bardziej zboczony.
–
Mówię serio… Jak coś mu wypaplasz, to bez skrupułów usunę cię z tego
padołu.
–
Znaczy nici z ostrego, trwającego godzinami seksu? A tak się przed chwilą
ucieszyłem na myśl o tym, że dziś wieczorem będziesz na mnie szalał.
– Sun!
– Mork wstał i rzucił Sunowi mordercze spojrzenie.
–
Powiedziałeś mi, żebym nikomu nie mówił, więc dlaczego miałbym? Nie rozmawiam z
nikim o moim życiu intymnym. Ty stanowisz, rzecz jasna, wyjątek.
Mężczyzna
ani przez chwilę nie bał się jego twardych, obliczonych na zastraszenie
spojrzeń. Doskonale wiedział, że jego młody partner ukrywa pod nimi
rozczulające zakłopotanie. Tak samo jak wiedział, że Mork bardzo go kocha, więc
nigdy nie użyłby wobec niego przemocy.
–
Ufff. Jak to dobrze, że jesteś z tych, co dotrzymują słowa.
–
Skoro jestem takim grzecznym chłopcem, to czy nie sądzisz, że zasługuję na
nagrodę?
– Jaką
nagrodę?
– A
taką…
Zamiast odpowiedzi mężczyzna zbliżył swoją przystojną
twarz do jego i przycisnął gorące usta do warg Morka, demonstrując mu, jakiego
rodzaju nagrody oczekuje. Zaatakował go tak szybko jak wytrawny myśliwy, ale
chłopak doskonale znał jego ruchy. Patrząc w spragnione oczy kochanka, Mork
wiedział, co planuje zrobić. Aczkolwiek… Nie zamierzał go powstrzymywać.
Początkowo Sun delikatnie go całował, wyrażając tym
przepełniające jego serce uczucia. Po chwili jednak subtelne pocałunki stały
się bardziej gorące i pożądliwe, powodując, że obaj nie byli w stanie oprzeć
się nadciągającej burzy pożądania. Pocałunki Suna – drażniące, namiętne i
intensywne – rozpaliły ich tak szybko, że obaj ciasno do siebie przylgnęli,
wzajemnie się o siebie ocierając.
–
Kontynuujmy w moim pokoju. Bardzo cię pragnę, Mork.
Nie czekając na jego reakcję, Sun szybko wyłączył
telewizor. Mork patrzył na swojego faceta, którego Ren opisał jako dżentelmena
stroniącego od zbytniej bliskości ze swoją byłą dziewczyną. To było
niewiarygodne, że charakterystyka podana przez przyjaciela absolutnie nie
przystawała do zachowania jego namiętnego i niepohamowanego kochanka.
Najbardziej frustrujące było to, że Mork nigdy nie był w stanie mu się oprzeć.
– Pośpiesz się, nie każ mi czekać. – Sun złapał Morka za
rękę i pociągnął go w górę.
Widząc, że ten niezbyt chętnie się rusza, mężczyzna
położył dłonie na jego plecach, popychając go w kierunku schodów. To było
naprawdę szalone, ale Mork przez chwilę symulował opór, choć przecież i tak nie
potrafił mu odmówić. Kilkanaście sekund później znaleźli się w sypialni Suna,
starannie zamknąwszy za sobą drzwi. Sun, nie zwlekając ani chwili, bez
skrępowania okazywał nie tylko swoją miłość, ale również pożądanie, które czuł.
Jego młody kochanek był jedyną osobą, która kiedykolwiek tego od niego
doświadczyła. Sun i Mork byli jedynymi, którzy znali status „top” czy „bottom”,
kiedy wyrażali wobec siebie własne pragnienia, nie dbając o sztywny podział
ról. A w tym życiu Sun był jedynym, któremu Mork pozwalał dosłownie na
wszystko. Ulegał tylko Sunowi... Tylko i wyłącznie jemu.
–
Koniec –
Tłumacz:
Juli.Ann
Korekta:
Baka
P.S.
Kochani
💜
Udało nam się dotrzeć do końca. 🥂🍾
Dziękujemy,
że spędziliście z nami czas na lekturze.
Bardzo
dziękuję mojej korektorce Bace, z którą w niepełna rok udało mi się
przetłumaczyć trzy książki. Bez jej wsparcia nigdy by mi się to nie udało… A
właściwie to nawet bym nie zaczęła 💜
Specjalne podziękowania dla ekspertki od przecinków - paszyma. 💜 LOL. W ostatnim rozdziale żaden przecinek nie uciekł.
Dziękuję 💐 bardzo za tłumaczenie ♥️ Jesteście SUPER 🥂
OdpowiedzUsuń🥰❤️
OdpowiedzUsuń