BK – Special Chapter [Pete & Kao]
Stare powiedzenie [Pete & Kao]
Miesiąc
później
Wydział
Inżynierii
Uniwersytet
N
Po tym, jak Pete i Kao zdecydowali potajemnie ze sobą chodzić,
sytuacja między nimi powróciła do normalności. Nie! W rzeczywistości było o
niebo lepiej, ponieważ nie mieli już ze sobą prawie żadnych problemów. A to, że
wspólnie pokonali wiele trudności, dodatkowo wzmocniło ich przyjaźń. Obaj
zgodnie postanowili utrzymać ich życie miłosne w tajemnicy, aby móc na co dzień
kontynuować rutynę. W związku z tym na uczelni byli jedynie parą przyjaciół,
którzy starannie dbali, aby publicznie nie okazywać sobie uczuć. Pomimo tego,
że byli tak blisko i nieodmiennie przebywali u swojego boku, nikt nie miał
wobec nich żadnych podejrzeń, głównie dlatego, że rozmawiali również z innymi
studentami, nie wyłączając dziewczyn.
Jednak kontakty z płcią piękną, która okazywała im
zainteresowanie, ograniczały się jedynie do wymiany wiadomości na LINE. Kao i
Pete ściśle trzymali się ustalonych granic. Byli gotowi do prowadzenia
wyłącznie przyjacielskich rozmów, nie dając nadziei którejkolwiek z nich, aby
zapobiec sytuacji, jaka przytrafiła się im z Fongbeer. Dodatkowo Kao i Pete
otwarcie mogli sobie opowiedzieć o wszystkim, bez potrzeby ukrywania tych
znajomości, ponieważ kontakty te istotnie ograniczały się do przyjacielskich rozmów.
Co do Fongbeer... Dziewczyna rozumiała ich o wiele lepiej niż
wcześniej. Nie bez znaczenia był fakt, że Pete osobiście i szczerze ją
przeprosił, więc pozbyła się uprzedzeń wobec niego. Na dodatek nie tylko była w
stanie mu wybaczyć, ale również, zgodnie z obietnicą, utrzymywała w tajemnicy
romantyczny związek między nim i Kao. Nawet, mimo że już się z nimi nie
kontaktowała, to grzecznie witała się, gdy na uczelni krzyżowały się ich
drogi.
Kao nadal czuł się w związku z Pete’m odrobinę niepewnie, głównie
przez to, jak mocno był wcześniej przez niego raniony. Nie należało lekceważyć
faktu, że swego czasu Pete był niezłym graczem. Nie przywoływał jednak
przeszłości, aby nie zranić jego uczuć. Starał się żyć chwilą obecną. Nawet
jeśli czasami Pete zdawał się poświęcać więcej uwagi Sandee niż komukolwiek
innemu, to Kao powtarzał sobie, że była przecież jedyną dziewczyną w ich
grupie. Ponadto doskonale wiedział, że Pete zawsze traktował ją jak młodszą
siostrę, a ona nigdy nie myślała o nim jak o kimś więcej niż o przyjacielu. W
zasadzie Kao nie musiał martwić się ich bliską relacją.
Obu kochankom udało się w końcu przywrócić swoje życie na właściwe tory.
Stopnie uległy poprawie, grupa bardziej się ze sobą zżyła, a ich miłość z
każdym dniem stawała się silniejsza.
Khun Pon bardzo lubił chłopaka swojego syna, a matka Kao równie
mocno polubiła Pete'a, dzięki czemu byli mile widzianymi gośćmi i nic nie stało
na przeszkodzie, żeby spędzali u siebie noce. Kao próbował znaleźć odpowiedni
moment, aby powiedzieć matce o ich związku. W piątek zamierzał zostać w domu i
popracować nad zdjęciami, które zrobił, chcąc dodać znak wodny i wrzucić je na
swój fanpage, tak jak zasugerował mu niegdyś Sun.
Niestety, z powodu swojego upierdliwego chłopaka musiał nieoczekiwanie
zmienić plany.
– Hej,
chodź pouczyć się dziś u mnie. – powiedział Pete, gdy tylko opuścili salę
wykładową. Kao nocował u niego tak często, że mógł jego dom nazywać drugim
domem. – Albo pozwól mi przyjść do ciebie.
– Co z
tobą, Pete? W tym miesiącu nieustannie prosisz Kao, żeby u ciebie nocował, albo
wpraszasz się do niego. – idący obok nich June, posłał im ostrożne
spojrzenie.
Kao i Pete zachowywali się zupełnie normalnie. Żadnemu z nich nie
drgnęła nawet powieka, gdyż zdawali sobie sprawę z tego, jak wścibski był ich
przyjaciel. Gdyby tylko zaczęli się bronić lub wypierać, to dostarczyliby mu
doskonałej okazji, aby spróbował im dokopać.
–
Lekcje są zbyt trudne. Nie łapię żadnej z nich, więc potrzebuję jego pomocy w
nauce.
–
Taaak, to dobrze, że się lubią, dlaczego musisz szukać włosa w zupie? – Thada
jak zwykle nie doszukiwał się ukrytych motywów.
–
Prawda. Ale posłuchajcie, jeśli znowu będziecie się kłócić, to ja nie kiwnę
nawet palcem, żeby wam pomóc. – June uczynił gest, jakby umywał ręce.
– Mam
tego serdecznie dość. – westchnęła głęboko Sandee.
Na samą myśl o tym, co wydarzyło się w przeszłości, czuła się
nieziemsko wyczerpana. Choć minął dopiero jeden semestr, to miała wrażenie,
jakby zużyła pokłady energii, z których powinna korzystać przez cały rok.
Pamiętała o problemach między Petem i Kao, Junem i Kingiem oraz Fongbeer i
zakochaną w sobie parą.
– Nie
będziemy się już kłócić. Wielkie dzięki, mamooo. – Pete i Kao równocześnie się
jej ukłonili.
–
Dobra, powinniście być mi wdzięczni. – mruknęła dziewczyna.
– Nie
powiedziałem, że chcę, żeby się pokłócili. Po prostu drażni mnie to, kiedy
widzę, że ciągle u siebie nocują. Gdyby nie byli mężczyznami, a Pete nie miał
hordy wielbicielek, to całkiem na serio pomyślałbym, że są małżeństwem. – June
nadal nie zmieniał tematu.
Kao zdecydowany był milczeć, całkiem słusznie uważając to za dobre
rozwiązanie. Jednak słowo „małżeństwo”, które wyszło z ust June’a, wywołało u
niego nagłą panikę.
–
Małżeństwo? Serio? Do diabła, w czym masz problem?!
–
Rany! Dlaczego się tak wściekasz? Tak sobie tylko żartowałem.
–
Wcale nie jestem zły. Ale bądź uprzejmy mówić ciszej, bo jeśli dotrze to do
wielbicielek Pete'a, to już po mnie.
–
Spokojnie, koleś. Nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić. – powiedział Pete,
owijając ramię wokół szyi Kao.
Zachowywał się jak dobry przyjaciel, ale jednocześnie posłał mu
zakochane spojrzenie, na co Kao mógł jedynie przewrócić oczami. Mimo że byli
już parą, to Pete nigdy nie przestał z nim flirtować. To było cholernie
denerwujące!
– Fuj!
Chce mi się rzygać. Wy dwaj trzymacie się razem tylko dla korzyści. – June
skrzywił się i miał ochotę ich rozdzielić. – Spójrz na nich, Thada! Jak mam się
nie denerwować? Odkąd się pogodzili, Pete stał się osobistym kierowcą Kao i
zawsze za wszystko płaci, kiedy tylko spędzają wspólnie czas. A Kao został
mianowany jego osobistym korepetytorem.
–
Cóż... o jedną rzecz nie musisz się więc martwić, przyjacielu. – Pete objął
ramieniem szyję June'a i spojrzał na niego z uczuciem.
– A o
co, do jasnej cholery? – chciał wiedzieć June.
– Nie
jestem twoim przyjacielem czyhającym jedynie na korzyści. – rozmówca słodko się
uśmiechnął.
– Ach,
rozumiem. Skoro ja jestem wobec ciebie szczery, to ty również postanowiłeś
odpłacić mi szczerością, prawda? – June odwzajemnił uśmiech.
–
Nieee... Pete próbuje ci powiedzieć, że nie ma z ciebie żadnych korzyści, na
które mógłby się połasić. – uściślił Kao i głośno się roześmiał, widząc, jak
obiekt kurtuazji Pete’a natychmiast przestaje się uśmiechać.
– Kao,
ty skurwysynu!
June błyskawicznie ruszył w kierunku Kao, zamierzając przyłożyć mu
kopa, ale ten rozsądnie schował się za plecami Pete'a. Po chwili trzech
chłopaków zaczęło się ze sobą przekomarzać, pozostawiając kręcących na ten
widok głowami Sandee i Thada.
Echhh... co za dzieciaki!
Dom
Pete'a
W końcu... Kao znalazł się w domu swojego chłopaka!
Nie
zapomniał zadzwonić do matki, żeby się o niego nie martwiła. Rodzicielka nie
powiedziała nic wielkiego, oprócz tego, aby Kao obiecał, że nie będzie
przeszkadzał innym i porządnie się zachowywał. Obaj nie musieli już zabierać
nawet na noc swoich ubrań, ponieważ zatrzymywali się u siebie tak często, że
część ich osobistych drobiazgów znajdowała się w szafie przyjaciela. To było
tak, jakby naprawdę mieli po dwa domy. W zasadzie nie było się czemu dziwić, że
June ciągle powtarzał, że przypominają małżeństwo.
Pete zaparkował samochód przed drzwiami wejściowymi i dał kluczyk
służącemu, pozwalając mu wjechać do garażu, po czym wprowadził Kao do środka.
Udali się razem do salonu, aby przywitać szykującego się do wyjścia ojca
Pete’a.
– Dobry wieczór. – grzecznie pozdrowił Khun Pona Kao. – Wygląda
pan dziś tak przystojnie. Jakieś specjalne plany na wieczór?
– Idę
na przyjęcie. – odpowiedział przyjaźnie Pon.
–
Nudne. Dla biznesmenów. – dokuczał ojcu Pete.
–
Zamknij się, awanturniku. Kilka razy już ci mówiłem, żebyś poszedł ze mną, ale
nigdy nie słuchasz. – mężczyzna zgromił syna, mimo że właśnie uśmiechał się do
Kao. Pete pomyślał kwaśno, że wkrótce zostanie porzucony, ponieważ jego ojciec
wydawał się kochać Kao bardziej od własnego syna. – Czy znów zmusił cię, do
przyjścia? – dodał ojciec Pete’a pod adresem Kao.
– Tak.
–
Tato, wiesz przecież, że nie bryluję w nauce, dlatego potrzebuję go, aby mi w
niej pomógł. – Pete podał ojcu wiarygodną wymówkę, odrobinę nawet przesadzając,
aby nie zostać zbesztanym za zawracanie przyjacielowi głowy.
–
Słyszę, że znów uderzasz w wysokie tony. – prychnął z irytacją Khun Pon. – Kao,
zajmij się, proszę, moim niepoprawnym synem. Jeśli nie będzie się dobrze
zachowywał, to pozwalam ci trzepnąć go w głowę. Może uda ci się w ten sposób
wytrząsnąć mu z jego mózgu głupotę.
– Jak
pan sobie życzy. – padła grzeczna odpowiedź.
–
Tato! Wiesz przecież, że jestem coraz mądrzejszy. Ostatnio otrzymuję całkiem
niezłe oceny. Nie możesz już twierdzić, że jestem głupi. Moje wyniki wyraźnie
się poprawiły.
–
Doskonale, mam nadzieję, że będziesz potrafił utrzymać ten poziom.
– Mój
osobisty opiekun jest mądry i ma doskonałe kwalifikacje. Z całą pewnością nie
będziesz zawiedziony. – Pete objął dumnie ręką szyję Kao, który szybko
szturchnął go łokciem w żebra, aby powstrzymać przed zbytnią poufałością.
Chociaż Khun Pon ich zaakceptował, musieli okazać mu trochę szacunku!
–
Jeśli namówiłeś Kao, żeby pomógł ci w nauce, to dokładnie tym się zajmij. Nie
róbcie czegoś innego. – przekomarzał się z nim ojciec, po czym wyszedł do
samochodu, który jego osobisty szofer zaparkował już przed domem.
Usłyszawszy te słowa, Kao zbladł, natomiast jego niepoprawny syn
nawet się nimi nie przejął. Zamiast tego chwycił ramię przyjaciela i w
doskonałym humorze zabrał go do sypialni.
– To,
co przed chwilą powiedział twój tata, było naprawdę dziwne.
– Tak?
– Pete uniósł w górę brwi.
– Mam
wrażenie, że on się domyśla…
Zmartwiona twarz Kao sprawiła, że Pete nie mógł powstrzymać się od
uśmiechu.
–
Dlaczego się śmiejesz? To poważna sprawa.
– On
wie o tym od wieków. Jest przecież moim ojcem.
Pete
pogłaskał włosy Kao, zanim udał się do łazienki, pozostawiając zarumienionego
gościa, aby ochłonął.
Oznaczało to, że za każdym razem, kiedy Pete go tu sprowadzał,
jego tata orientował się, czym się później zajmowali... Wiedział o tym przez
cały ten czas? Cholera! Jego wizerunek został zrujnowany!
Tej
nocy
Pete próbował pocieszyć Kao, tłumacząc, że jego ojciec zna
przecież potrzeby nastolatków i wcale nie negował ich zachowania. Gdyby
istotnie był niezadowolony, to w zupełnie inny sposób by to okazał. Kao jednak
nie potrafił przestać o tym myśleć. Był tak zażenowany, że nie miał pojęcia,
jak ma stanąć z nim twarzą w twarz.
– Nie
myśl za dużo. Wpadasz w panikę, przecież wiesz. To naprawdę nic
wielkiego.
Po wzięciu prysznica, Pete wyszedł z łazienki i ujrzał
zmartwionego, opartego plecami o wezgłowie łóżka Kao, który z poważną miną
tulił do siebie poduszkę. Jego ukochany wyglądał tak, jakby właśnie nadszedł
ostatni dzień świata.
Pete polecił mu wziąć prysznic, mając nadzieję, że odrobinę go to
odpręży, ale Kao wciąż prezentował chmurną twarz. Pete był teraz trochę zły na
ojca, za to, że rzucił tę niepotrzebną uwagę, do tego stopnia stresując nią
gościa.
–
Jestem niesamowicie zakłopotany. – wyszeptał żałośnie Kao.
–
Dlaczego? – Pete roześmiał się, nieco zdezorientowany. Dlaczego jego chłopak
musiał się nad tym zastanawiać? – Przecież mój tata rzucił to żartem. Wcale nie
miał zamiaru nakłonić nas do celibatu. Będąc w naszym wieku, sam był niezłym
playboyem. Prawdopodobnie stracił dziewictwo przed ukończeniem piętnastego roku
życia.
– Czy
ty wiesz, że plotkujesz właśnie o własnym ojcu?
–
Wiem! Chcę ci tylko wytłumaczyć, że on nie ma z tym absolutnie żadnego
problemu. Czy to nie jest naturalna rzecz, hę? Znasz przecież mojego
tatę.
Pete spojrzał na Kao, widząc, że jego wyraz twarzy stopniowo się
rozjaśnia. Przestał się marszczyć i ewidentnie się odprężył. Gospodarz poczuł
ulgę... Mimo że ta sprawa była prawdziwą błahostką, to widział, że dręczyła
Kao, a on nieodmiennie dbał o uczucia swojego kochanka.
–
Akurat naturalne! Jesteś cholernie zboczony! – prychnął żartobliwie
młodzieniec.
Kao nigdy nie widział, aby jego chłopak, umawiając się wcześniej z
dziewczynami, do tego stopnia się do nich kleił. Skąd brała się obsesja Pete’a
na jego punkcie?
Wykorzystywał
każdą okazję, aby przenocować w domu Kao, albo gościć go u siebie i nawet kiedy
byli wyczerpani nauką, nie potrafił utrzymać przy sobie rąk. Chłopak
zastanawiał się czasami, skąd Pete brał tę swoją niespożytą energię. Czy on
nigdy się nie męczył?
–
Byłem wobec ciebie naprawdę powściągliwy.
–
Nazywasz swoje zachowanie powściągliwym???! – Kao wydawał się być w szoku,
słysząc to niedopowiedzenie.
– Co
to jest?! Skąd twoja przerażona mina? Boisz się mnie? Nie musisz, przecież nie
zjem cię całego. Trochę zostawię sobie na później.
Kao
był tak uroczy, że Pete chciał go po prostu schrupać… Przekomarzał się z nim,
dopóki nie nadeszła pora na sen. Kao wciąż narzekał, ale jego twarz była
czarująco zarumieniona.
–
Cholera, zawsze mnie podpuszczasz…
– A
ty, mój drogi kochanku, zawsze zachowujesz się tak szalenie niewinnie, chociaż
za każdym razem bardzo ci się podoba to, co robimy. Nigdy nie usłyszałem od
ciebie ani słowa skargi, a wręcz przeciwnie. Poza tym, w łóżku bardzo szybko
znika twoja maska przyzwoitego i grzecznego chłopczyka.
–
Pete! – wykrzyknął Kao i przyłożył mu poduszką.
–
Walka na poduszki? Chcesz, żebym się z tobą pobawił? – Pete odrzucił poduszkę w
jego kierunku i nikczemnie się przy tym uśmiechnął. W tym momencie Kao już
wiedział, że Pete szykuje się do ataku.
–
Zatrzymaj się tam! Nie zadzieraj ze mną dziś wieczorem!
–
Czyżbyś miał zamiar grać trudnego do zdobycia, mój drogi? Może powinienem
rzucić się na ciebie i ostro cię wziąć?
–
Spierdalaj!
Kao rzucił w Pete'a kolejną poduszką, ale ten jedynie szelmowsko
się zaśmiał, rzucając ją na łóżko.
–
Jesteś masochistą? Dobra, dam dziś z siebie wszystko, kochanie.
Pete
nagle rzucił się na łóżko i złapał Kao, zanim ten zdążył mu umknąć. Chwilę
później złączyły się ich usta.
–
Pete! Powiedziałeś, że zamierzasz się uczyć. Nawet nie zaczęliśmy, a ty już się
wygłupiasz! – wykrzyknął zarumieniony Kao, który miał ewidentne problemy z
oddechem.
Właściwie
nie zamierzał sprzeciwiać się Pete'owi, ale jego słowa sprawiły, że nie chciał
się tak łatwo poddać. Za każdym razem, gdy mu ulegał, Pete coraz bardziej się
do niego przyzwyczajał i stawał się nienasycony.
–
Uczymy się w południe, a nocą jest czas na bardziej ekscytujące rzeczy. Poza
tym w tej materii też możemy się jeszcze wiele nauczyć. Trzeba z oddaniem się
temu poświęcać. Zamierzam właśnie zaprezentować, jak bardzo jestem ci oddany.
– Nie
ma mowy! Jeśli znów będziesz tak nieokiełznany, to nie będziesz miał jutro sił
na naukę.
– Bez
obawy. Obiecuję, że nie będę zmęczony, nie będę marudził i będę się pilnie
uczył.
Zawsze
znajduję pokłady nowej energii, które korzystnie wpływają na moje wyniki w
szkole.
–
Myślisz, że jestem na tyle głupi, żeby ci uwierzyć?
– To
już zależy od ciebie, ale dziś wieczorem... Nie będziesz mógł się ode mnie
uwolnić. Jesteś tak zabójczo seksowny, że tak słaby facet jak ja, jest jak wosk
w twoich rękach.
Pete chwycił swoją białą koszulkę i ściągnął ją z siebie tak
szybko, jakby nie mógł już ani chwili dłużej wytrzymać, a potem zajął się
ubraniem kochanka. Gdyby Kao mu się opierał... po prostu by ją z niego zerwał.
– Kao,
nie dotykałem cię już od trzech dni. Jeśli nie zrobimy tego dziś wieczorem, na
pewno oszaleję. Pragnę cię tak bardzo, że aż cały się trzęsę. – Pete pochylił
się, szepcząc głębokim, miękkim głosem blisko ust Kao, nie ukrywając tego, jak
bardzo go pożąda.
–
Pete, ty skurwielu!
Kao
był oszołomiony, a oczy rozszerzyły mu się na widok oszalałego z pragnienia
kochanka.
–
Musimy nadrobić ostatnie trzy dni. Zostawiłeś mnie głodującego.
–
Coooo?!
Jedyne co Kao mógł zrobić to wykrzyczeć swoją frustrację, ponieważ
wyraźnie było widać, że absolutnie nic nie powstrzyma jego partnera. Przecież
Pete doskonale wiedział, że Kao i tak za chwilę się podda i wpadnie wraz z nim
w wir pożądania. Nigdy nie potrafił mu się oprzeć. Wystarczyło, żeby ten
perwers go dotknął, a natychmiast płonął jak pochodnia. Zawsze tak było…
Sobota
po południu
Kao zajęty był obróbką zdjęć, ponieważ zamierzał je wreszcie
umieścić na swoim fanpage'u. Siedzący naprzeciwko niego Pete z poważnym wyrazem
twarzy czytał książkę. Od czasu do czasu robił znudzoną minę lub nawet ziewał,
demonstrując, jak mało zajmująca jest jego lektura. W pewnym momencie nie mógł
już wytrzymać i położył głowę na stole jak leniwy kot, gotowy w każdej chwili
zasnąć. Każdy jego ruch i czynność były wyłapywane przez Kao.
Klaps!!!
Kao
metalową linijką pacnął go w ramię, sprawiając, że Pete podskoczył i z urazą na
niego spojrzał.
– Co
to było? Jesteś okrutny. – Pete jęczał jak dziecko.
–
Dlaczego próbowałeś się zdrzemnąć? Czytaj dalej. – powiedział chłodno Kao, nie
patrząc mu w twarz, z obawy, aby nie ulec.
– Po
prostu zrobiłem sobie przerwę. Musisz być taki bezlitosny?
–
Muszę, bo inaczej będziesz ciągle marudził i nie skończysz czytać tej książki.
No już!
– Czy
mogę zrobić sobie pięć minut przerwy?
– Nie!
Jeśli dam ci pięć minut, poprosisz o pół godziny, a potem o godzinę. – Kao był
stanowczy.
Nie
zamierzał mu niczego ułatwiać, ponieważ ubiegłej nocy Pete wcale nie był dla
niego miły. Teraz Kao mu się odwdzięczy. Tak będzie fair. Ten cholernik
godzinami nie pozwalał mu zasnąć! Dosłownie go wykończył!
–
Jesteś złośliwy, a mój mózg umiera, bo czytałem zbyt wiele. Przesilenie.
– Co
do cholery? Przeczytałeś tylko kilka stron.
–
Eeech. Powiem mojemu tacie, że jesteś dla mnie taki wredny. Źle obchodzisz się
z jego jedynym synem.
–
Śmiało, nie muszę ci chyba przypominać, po czyjej on jest stronie? – uśmiechnął
się Kao, na co Pete spojrzał na niego smutnymi oczami, doskonale wiedząc, że
jego tata nieodmiennie był sprzymierzeńcem Kao. – Wczorajszej nocy jakiś
napaleniec obiecał mi, że nie będzie zmęczony, nie będzie marudził i będzie się
pilnie uczył.
–
Widzę, że zapamiętałeś każde słowo. – wymamrotał pod nosem Pete.
–
Oczywiście!!! Mam dobrą pamięć. To dlatego jestem mądrzejszy od ciebie.
– Ale
powiedziałeś, że pomożesz mi się uczyć, więc dlaczego każesz mi to czytać
samemu? Nie poświęcasz mi uwagi!
–
Chcę, żebyś najpierw to przekartkował, a potem ci wyjaśnię, żebyś lepiej
zrozumiał. – powiedział surowo i rozsądnie Kao. – Czytaj dalej... Nie zawracaj
mi głowy wieczorem, jeśli nie możesz tego skończyć.
– Co
do kurwy nędzy?
– O,
widzę, że nagle masz energię, aby krzyczeć, więc może poświęć ją na twoją
lekturę?
Pete mamrotał, ale przestał się kłócić, tym bardziej że Kao
wspomniał o zawracaniu mu głowy wieczorem. Wzmocniony rysującą się na
horyzoncie perspektywą spędzenia nocy w ramionach swojego chłopaka, Pete poczuł
nagłą motywację.
Widząc
jego metamorfozę, Kao nie mógł się nie uśmiechnąć. Teraz gdy byli kochankami,
Pete stał się nie tylko bardziej posłuszny, ale właściwie przestał stwarzać
jakiekolwiek problemy. Sprawiał wrażenie ujarzmionego. Kao nigdy nie spodziewał
się, że Pete będzie tak uległy.
–
Jesteś cholernie słodki, kiedy mnie słuchasz. – pomyślał, że komplement
zmotywuje go do wytężonej pracy.
–
Wiem.
–
Zawsze jesteś taki, kiedy cię pochwalę. Jesteś taki uroczy.
– Po
prostu wierzę w stare powiedzenie.
–
Jakie? – Kao zmarszczył brwi.
– Mówi
ono... „Szanuj swoją żonę, a będzie ci się w życiu dobrze powodzić”.
–
Pete!
Kao uroczo się zarumienił, ale Pete tylko głośno się roześmiał,
niewzruszony jego okrzykiem. Po chwili powrócił do książki, dając mu czas na
opanowanie zakłopotania. Chociaż Kao udawał, że jest wredny dla Pete'a, to on
doskonale wiedział, jak bardzo Kao go kocha... Tak samo, jak Kao był świadomy
tego, że nawet jeśli Pete był takim nienasyconym erotomanem, to szczerze kochał
Kao i nie spotykał się z nim wyłącznie dla zabicia nudy.
Obaj wiedzieli, że chociaż początek ich znajomości nie był zbyt
fortunny, to jednak mieli prawdziwe szczęście, że się odnaleźli i mogli być
teraz równocześnie przyjaciółmi, jak i kochankami.
Tłumaczenie:
Juli.Ann
Korekta:
Baka
Komentarze
Prześlij komentarz