CP – Rozdział 11

  



Wątpliwości


    Kuea Keerati pomyślał, że widzi ducha. Drugiego dnia od zamieszkania z Hia Lianem, ujrzał go zajętego przygotowywaniem śniadania! Jego narzeczony gotował! Hia Lian potrafił gotować! To prawdziwy koniec świata!

    – Dzień dobry, Nu Kuea.

    – Dz... Dzień dobry, Hia.

    To chyba był prawdziwy Hia Lian, na dublera raczej nie wyglądał... Gilayn Wang stał przed kuchenką i robił omlet, który fantastycznie pachniał. Jego wielka dłoń wyłączyła gaz i przełożyła omlet na talerz, by następnie zamieszać kaszę. Kolejnym krokiem było pokrojenie kapusty i usmażenie jej na patelni. Hia Lian wydawał się bardzo zręczny. Sądząc po sposobie, w jaki mieszał łopatką i nabierał sos, można było z łatwością odgadnąć, że nie tylko potrafił gotować, ale był w tym naprawdę dobry. Kuea Keerati poczuł jak burczy mu w brzuchu.

    – Nu Kuea, wyjmij proszę z lodówki solone jajka, limonkę i chili.

    – Dobrze.

    Kuea był naprawdę zdumiony, zupełnie jakby właśnie odkrył na tym świecie nowy cud. On, który powinien umieć gotować, nie potrafił nawet przyrządzić porządnego omletu. Dobrze, że umiał chociaż rozróżnić jajka solone od świeżych czy… stuletnich. Zauważył, że limonka i chili przechowywane były w dolnym pojemniku na warzywa.

    – Pokrój dla mnie solone jajka i limonkę. Nóż jest tam.

    Kurwa! Co on miał zrobić? Musiał pokroić solone jajka? To chyba nie będzie takie trudne do zrobienia… Wystarczy raz je ciachnąć, a jajko rozdzieli się na dwie części. To o wiele łatwiejsze niż modyfikacja jego motoru.

    Drżącą ręką wyjął nóż z eleganckiego bloku, który pasował do loftowego stylu apartamentu Hia Liana. Następny problem to: w którą stronę przeciąć? Jajko jest owalne. Kroi się je wzdłuż, czy w poprzek? Zdaje się, że jadł kiedyś jajka, które były pokrojone wzdłuż? Ok. W takim razie, niech będzie wzdłuż. Dlaczego nie chciał się nauczyć, kiedy Khon Diaw dla niego gotował?! Dlaczego nie próbował uczyć się od matki?! 

        Ale czemu Hia Lian w ogóle gotuje? Ze swoim majątkiem mógł po prostu zamówić jedzenie, wynająć pokojówkę albo coś podobnego! Od dnia jego narodzin aż do teraz, Hia Lian nigdy nie powiedział mu, że potrafi gotować! Chłopak spoglądał z boku, na zajętego robieniem owsianki i smażeniem warzyw narzeczonego. Zmienił pozycję, żeby zasłonić przed Lianem widok deski do krojenia, na której leżały solone jajka i limonka. W przeciwnym razie, Hia Lian od razu dowie się, że on nie ma najmniejszego pojęcia o gotowaniu.

    W porządku. Chwycić nóż i przytrzymać jajko… Raz, dwa, trzy… Ciach! Solone jajko rozdzieliło się na pół, a pewność siebie Kuea zdecydowanie wzrosła. Zrobienie tego po raz drugi było łatwe. Cztery połówki solonego jajka wyszły bez szwanku. Krojenie jajek – odhaczone. Z limonką też będzie umiał sobie poradzić! Przytrzymać ją w jednym miejscu i podnieść nóż… Raz, dwa, trzy…

    – Nu Kuea!!!

    – Tak?

    Jego unosząca nóż ręka, została nagle unieruchomiona od tyłu. Kuea odwrócił się w stronę Hia Liana, który patrzył na niego z ogromnym wyrzutem. Co on takiego zrobił, że go zdenerwował? Kroił przecież tylko jajka i limonkę, tak jak mu kazano.

    – Kto ci kazał podnieść nóż tak wysoko? O mało nie trafiłeś mnie w głowę. I dlaczego używasz akurat tego noża?

    – Ja... Nie mogę?

    – Nie! Jest za duży. Użyj tego średniej wielkości.

    Nóż do siekania został mu odebrany, mimo że Kuea był pewien, że był to najlepszy z możliwych noży! Hia Lian wrzucił go do zlewu i wyjął ten właściwy. Przytrzymał limonkę, docisnął nóż i wprawnie pokroił ją na plasterki.

    – To wszystko. Następnym razem nie podnoś noża tak wysoko. To jest niebezpieczne.

    – Dobrze. Przepraszam.

    Hia Lian nigdy wcześniej go nie skarcił. Kuea poczuł się nagle tak zdenerwowany, że łzy napłynęły mu do oczu. Przypomniał mu się dzień, w którym Hia Lian powiedział, że go nie kocha. Wtedy jego głos był tak samo surowy. Niechciane łzy spłynęły po policzkach.

    – Spróbuj jeszcze raz... Nu Kuea, dlaczego płaczesz? Hmm?

    – Nic… Proszę, wybacz...

    Odwrócił się, ale silne ramię chwyciło go w pasie. Hia Lian odwrócił go w swoją stronę i lekko popchnął na ladę, zamykając w swoich ramionach.

    – Co się stało? Hmm?

    – Nic.

    Zawsze, gdy był zdenerwowany lub czuł się zraniony, miał ochotę płakać. A teraz, gdy Hia Lian zwracał się do niego tak łagodnym tonem, serce zaczęło mu topnieć. Mógł płakać tylko przy nim.

    – Jesteś zdenerwowany, bo cię zbeształem?

    – Hi... N... Nie.

    Jego ręce uniosły się by zakryć twarz, ale Hia Lian odsunął je i pochylił się niżej.

    – Nie skarciłem cię, żebyś był smutny. Martwiłem się, że nóż spadnie i cię skaleczy. Proszę, nie płacz. Przepraszam.

    Hia Lian pokazał swoją łagodną stronę. Nawet uśmiech miał ten sam co kiedyś. Wtedy, kiedy nie ponosił jeszcze tak wielkiej odpowiedzialności i zawsze był dla niego miły. Mężczyzna delikatnie pogłaskał Kuea po głowie, a on się temu poddał... Hia Lian zawsze wygrywał. Bez względu na to, co robił, był dla niego niezmiennie numerem jeden. Jego spojrzenie powędrowało w górę, by spotkać się ze wzrokiem narzeczonego. Zatrzymał się, gdy zauważył, jak blisko siebie się znajdują. Hia Lian zwykle zachowywał dystans, no... chyba że się całowali...

    Jego gładka skóra zaczerwieniła się od szyi aż po czoło. Spróbował odepchnąć Hia Liana, ale ten nie miał ochoty ustąpić.

    – Hia, proszę, odsuń się.

    – Czy to przeze mnie się rumienisz?

    – Nie! Dlaczego miałbym się rumienić? Mówisz bzdury.

    – Tak...? Czyli naprawdę się nie rumienisz?

    Hia Lian był taki upierdliwy! Nawet nachylił się jeszcze niżej! Ich nosy za chwilę się ze sobą zetkną! Zapach drogich perfum i bliskość Hia Liana sprawiły, że serce Kuea zaczęło walić tak jakby miało wyskoczyć mu z piersi.

    T... To była niebezpieczna sytuacja!

    – Hia, jestem głodny.

    – Tak, ja też... Jestem głodny Nu Kuea.

    – Huh...? Um.

    Jego pocałunek był stanowczy i gorący. Kuea próbował walczyć, ale nie mógł go pokonać. Im bardziej się starał, tym mocniejszy był uścisk. Spróbował odwrócić głowę, ale Hia Lian przechylił się, a jego język niestrudzenie torował sobie drogę do ust narzeczonego.

    Kuea nie mógł oddychać, jego nogi osłabły tak bardzo, że ledwo mógł się na nich utrzymać... Kiedy narzeczony się odsunął, Kuea pomyślał, że wreszcie jest wolny. Ale nic z tego... Hia Lian przerwał tylko na chwilę by wyszeptać:

    – Poranny pocałunek.

    I już po chwili pieszczoty warg Gilayna Wanga wyssały duszę Kuea. Mężczyzna patrzył z satysfakcją na jego czerwoną twarz. Gdyby tylko Nu Kuea zwrócił uwagę, przekonałby się, że oczy narzeczonego odzwierciedlają wszystkie uczucia do niego. Lian przycisnął nos do miękkiego policzka.... Skubnął delikatnie ucho, zanim zmusił się do wypuszczenia narzeczonego z objęć. Jego silne ramiona chwyciły zszokowanego chłopaka w talii i przeniosły na blat baru, pozwalając pozbierać mu się po pocałunkach, podczas gdy sam nakrywał do stołu i napełniał miski owsianką.

    – Najpierw zjedzmy.

    Lian przygryzał usta, patrząc na zaskoczonego narzeczonego. Nu Kuea najpierw wbijał w niego wzrok mocno rozszerzonymi oczami, po czym westchnął i odwrócił głowę. Odsunął swoją miskę od Liana, którego ręka była wystarczająco długa, by wsypać do niej różne dodatki.

    – Nie chcę już widzieć twojej twarzy.

    – To może okazać się trudne. Będziesz widywał moją twarz, dopóki się nie zestarzejemy.

    – Powiem mamie, że się nade mną znęcasz.

    – Zastanawiam się jak zareaguje ciocia Kew, gdy się dowie, że cię pocałowałem. Zakładam, że przyspieszy datę ślubu.

    – Nie możesz mi tego zrobić! To było wbrew mojej woli!

    Lian nie wiedział, czy reakcja Nu Kuea jest wynikiem gniewu czy raczej nieśmiałości. Uśmiechając się, oparł podbródek na dłoni i uniósł brew patrząc na swojego narzeczonego.

    – Wierzę, że pierwszy pocałunek był trochę wbrew twojej woli, ale drugi... No cóż… Nie sądzę.

    – Hia!

    – Tak, kochanie?

    – Wybieram się na uczelnię. Nie podwoź mnie. Sam tam dotrę.

    – Nie. Najpierw dokończ posiłek.

    – Straciłem apetyt.

    Gilayn Wang objął ramieniem szczupłą talię narzeczonego, nie pozwalając mu się poruszyć. Śniadanie to najważniejszy posiłek, niezbędny dla zdrowia. Nie miał pojęcia, czy Nu Kuea o siebie dbał. Grał przecież po nocach i jeździł na swoim superbike'u w słońcu i deszczu. Było tyle rzeczy, o które się martwił. Teraz, gdy zamieszkali pod jednym dachem, Lian uważał, że miał wszelkie prawo troszczyć się o narzeczonego.

    – Jeśli nie będziesz jadł, to cię nakarmię.

    – NIE – CHCĘ – JEŚĆ! – Kuea w geście sprzeciwu zacisnął usta.

    No proszę! Master Keerati był niegrzeczny! Ale dla kogoś, kto przez lata doskonale zarządzał pracownikami w lodowni, browarze i Pentagonie, radzenie sobie z niegrzecznym narzeczonym nie stanowiło żadnego problemu.

    – Jeśli nadal nie będziesz jadł, nakarmię cię. A za chwilę będę cię tak długo całował, aż spuchną ci wargi. A może celowo tak się zachowujesz, ponieważ chcesz moich pocałunków? Hmm?

    – Nie strasz mnie.

    – Nie robię tego. Jestem człowiekiem, który dotrzymuje słowa. Możesz mnie wypróbować. Chociaż… Jeśli nie będę mógł się zatrzymać wyłącznie na pocałunkach i zrobię coś więcej, nie powinieneś mnie później za to winić.

    W jego bystrych oczach zalśniło zadowolenie, gdy chłopak bez słowa sprzeciwu zaczął jeść. Nu Kuea przeżuwał jedzenie, a wydęte policzki i chmurna mina dokładnie oddawały jego nastrój. Lian dowiedział się dziś, że wbrew pierwotnemu przekonaniu, jego narzeczony wcale nie potrafi gotować. Pochłoniętemu całkowicie własną frustracją Nu Kuea, nie przyszło nawet do głowy zastanawianie się o czym właśnie myślał narzeczony. Brak umiejętności kulinarnych był zaskakujący, ale nierozczarowujący. 

    Kiedy Nu Kuea stał obok Lady Kewalin na jarmarkach, cały czas pomagał jej układać desery. Lian założył więc, że narzeczony brał również udział w ich przyrządzaniu. Lady Kewalin Keerati idealna w każdym calu dama, uwielbiała przygotowywać desery na jarmarki charytatywne, a Gilayn Wang zawsze kupował wszystko na jej stoiskach. Promienny uśmiech Nu Kuea i jego słodki, wołający imię Liana głos, tak skutecznie go rozpraszały, że nawet nie zdawał sobie sprawy, iż nigdy nie widział go w kuchni. Jego narzeczony najwyraźniej nie interesował się gotowaniem, pieczeniem ani robótkami ręcznymi. 

    To wszystko było kolejnym fałszywym obrazem, który powstał w głowie Liana. A zdał sobie z tego sprawę dopiero na widok Nu Kuea podnoszącego wysoko nóż i zamaszystym ruchem krojącego jajko. W tym momencie Gilayn Wang wstrzymał z przerażenia oddech. Myślał, że Nu Kuea chce go tylko nastraszyć, dopóki ten nie zaczął w ten sam sposób kroić drugiego. Nóż wylądował na desce z donośnym odgłosem, zupełnie jakby Kuea siekał wieprzowinę. Limonka miała być ostatnią ofiarą. Dobrze, że Lian szybko chwycił go za ramię, odganiając tym samym wyraźne widmo odciętych palców. 

    Ręce chłopaka były kolejnym dowodem jego prawdziwego "ja". Z szacunku nigdy wcześniej nie dotykał jego dłoni. Kiedy szli obok siebie, pozwalał Nu Kuea trzymać rękę na jego przedramieniu, albo sam kładł dłoń na jego szczupłych plecach, sprawiając tym samym wrażenie obejmowania go w pasie. Słynny perkusista nie mógł mieć miękkich rąk. Jego szorstkie dłonie miały na palcach zrogowaciałe od nacisku pałeczek perkusyjnych miejsca. Dla Gilayna Wanga szorstkie dłonie narzeczonego również nie były rozczarowaniem, a raczej dowodem na to, ile wysiłku włożył w ćwiczenia i jak wielką radość sprawiała mu gra na perkusji.

    Szczęście Kuea Keerati było również szczęściem Gilayna Wanga. Lian już przecież zaplanował, że Nu Kuea znów będzie grał w klubie Gemini. Nigdy przecież nie chciał, żeby jego młody narzeczony poświęcił cokolwiek, by za niego wyjść. Do niedawna błędnie myślał, że Nu Kuea wolałby być domatorem jak Lady Kewalin. Ale jeśli po ślubie będzie chciał odbyć światowe tournée, to niby dlaczego miałoby być to niemożliwe? Największym wyzwaniem będzie zdobycie zaufania narzeczonego. Chłopak, który tak długo ukrywał swoje sekret wznosząc wysokie mury, nie poczuje się bezpiecznie, gdy ktoś z zewnątrz spróbuje wkroczyć do jego świata. Mimo, że Lian był jego narzeczonym to wciąż był niemile widzianym tam obcym… To on będzie musiał wykonać pierwszy ruch.

    – Podwiozę cię.

    – Dobrze.

    Gilayn Wang poprowadził Nu Kuea do garażu, w którym stało jego czerwone Lamborghini. Sportowy samochód, ze znajdującym się po prawej stronie fotelem kierowcy, był wart czterdzieści pięć milionów bahtów. Lian wziął kluczyk od ochroniarza i uniósł do góry otwierające się jak nożyce drzwi, myśląc, że dla kogoś lubiącego szybkie motory jego Lamborghini będzie równie fascynujące. Oczy Nu Kuea rozbłysły, co starannie próbował ukryć pod neutralnym wyrazem twarzy. Lian nie miał wątpliwości, że chłopak był podekscytowany, choćby przez wzgląd na fakt, że w Tajlandii były tylko trzy samochody tego modelu, a na całym świecie, dziewięćset. To Chenowie sprowadzili ten model, a Lian, jako przyjaciel Yi, otrzymał miejsce na aukcji. Wylicytowana kwota znacznie przewyższała rzeczywistą wartość samochodu.

    – Dlaczego nigdy wcześniej nie widziałem tego auta?

    – Nie jest wygodny. Nie można optymalnie wyregulować siedzeń. Bałem się, że będzie bolał cię kręgosłup.

    – Rozumiem... Lubisz sportowe samochody?

    – Tak, mam ich cztery. Nie kupiłem piątego, bo wróciłeś do Tajlandii. Mercedes Benz wydał mi się lepszy. Jest wygodniejszy.

    Dłoń Liana zmieniła bieg i samochód błyskawicznie przyspieszył na niezatłoczonej drodze, mijając inne pojazdy. Niestety, zaraz po wjeździe do centrum Bangkoku wstrzymały ich korki. Jazda sportowymi samochodami była przyjemniejsza na autostradzie za miastem, gdzie można było jechać z dużą prędkością lub na należącym do Chenów torze wyścigowym.

    – Jak szybko można nim jechać?

    – 350 kilometrów na godzinę.

    Kuea Keerati prawie krzyczał. Na pierwszy rzut oka było przecież widać, że to Lamborghini Aventador. Na świecie było tylko dziewięćset egzemplarzy tego modelu. Był tak drogi, że Kuea nigdy nie będzie mógł sobie na niego pozwolić. Kto by pomyślał, że Hia Lian będzie jednym z trzech właścicieli tego modelu w Tajlandii? Przecież wcale nie wyglądał na kierowcę lubiącego szybką jazdę. Dla Kuea był biznesmenem, który siedział na tylnym siedzeniu, omawiając pracę, odbywając spotkania lub wydając przez telefon polecenia swoim asystentom. Ale sposób, w jaki Hia Lian trzymał kierownicę i zmieniał biegi, a także nowo odkryty fakt, że był właścicielem czterech sportowych samochodów, pokazywał jego nowe oblicze. 

    Po raz kolejny Hia Lian sprawiał wrażenie obcego. Od dnia, w którym powiedział mu, że go nie kocha nigdy nie zachowywał się tak samo. Raz uwodzicielski, innym razem nieprzenikniony, a jeszcze kiedy indziej surowy, ale zawsze absolutnie nieprzewidywalny. I to miał być Hia Lian? Nic w nim nie przypominało Hia Liana! A może ma tajemniczego brata bliźniaka? Prawdziwy Hia Lian mógł przecież zostać porwany, a sobowtór zajął jego miejsce! Czy to nie tak działo się w operach mydlanych? A może był opętany? Czy Kuea powinien pożyczyć wodę święconą od Seena, aby spryskać nią Gilayna Wanga?

    – Jaką jesteś osobą?

    – A co z tobą? Jakim człowiekiem jest Nu Kuea?

    – Ja... Jestem po prostu sobą.

    – Ja też jestem tylko sobą.

    Słowa i uśmiech narzeczonego wywołały spustoszenie we wnętrzu Kuea Keerati.

    Co dokładnie kryło się za słowami Gilayna Wanga?



Tłumaczenie: Juli.Ann     

Korekta: Baka

 

Poprzedni 👈             👉 Następny 


Komentarze

Popularne posty