CP – Rozdział 20

 



Keerati


      Gilayn Wang uśmiechnął się słysząc determinację Kuea Keerati. Rankiem, gdy tylko śpiący w jego ramionach narzeczony otworzył oczy, zamiast "dzień dobry" poprosił o załatwienie sprawy związanej z majątkiem jego rodziny.

    – Jest dopiero dziewiąta, Nu Kuea.

    – Od lat się spóźniam. Czy ty może ... nie masz energii?

    Uśmiech Liana zamarł na widok jego jasnych oczu i zatroskanego wyrazu twarzy. No proszę, Kotek go nie doceniał! Jak mógł myśleć, że nie miał energii po wczorajszym zbliżeniu?! Gdyby nie obawiał się, że Nu Kuea nie wytrzyma powtórki, kontynuowałby teraz dokładnie tam, gdzie skończyli wczoraj.

    – Nie ma potrzeby się spieszyć. Za kilka dni zabiorę cię do mojego biura. Nie musimy zmagać się z tym sami, mój zespół księgowych zajmuje się właśnie opracowywaniem strategii. Po ich wysłuchaniu wspólnie wybierzemy najlepszą opcję.

    Mimo, że Gilayn Wang zdecydował się na restrukturyzację, był gotów wysłuchać opinii narzeczonego, jeśli ten zechce się zaangażować. Postanowił wszystko mu wyjaśnić, na wypadek, gdyby chłopak zasugerował jakieś niepraktyczne rozwiązanie. Mimo braku doświadczenia i zerowej wiedzy na temat biznesu, Lian zamierzał w stu procentach zrealizować jego zamierzenia. Jednak w zasadzie wcale nie chciał, aby Nu Kuea w pośpiechu stał się dorosły i życzył sobie, aby młody student nadal w pełni cieszył się swoim beztroskim życiem.

    – Ale okropnie się martwię...

    – Więc przestań. Pozwól mi, proszę, jeszcze przez godzinę spać z tobą w ramionach, a później o tym pomyślimy.

    – Jest już dziewiąta... Czy masz dość siły, żeby pracować?

    – Jeśli nadal będziesz kwestionował moją kondycję, to dłużej tego nie wytrzymam. Uwierz mi, że z ogromną przyjemnością udowodnię ci, że się mylisz.

    To było wszystko, co wystarczyło powiedzieć, aby Kuea Keerati przestał pytać i ponownie umościł się w objęciach Gilayna Wanga.

        Godzina… hmmmm.

        O jedenastej, po tym, jak przez dwie godziny tulił i całował narzeczonego, Lian z najwyższą niechęcią wstał z łóżka, sprawiając przy tym wrażenie jakby w ogóle nie miał ochoty z niego wychodzić… Kuea był przekonany, że gdyby sekretarka nie zadzwoniła do niego po raz trzeci, Hia zrobiłby coś o wiele bardziej intymnego niż pocałunki.

    Chłopak stanął przed lustrem i położył dłonie na rozpalonych policzkach, pragnąc przestać wreszcie się rumienić. Miał na sobie tylko należącą do Liana piżamową bluzę z długim rękawem i skonsternowany patrzył na swoje odbicie. Jego szyja usiana była malinkami i śladami ugryzień, a usta były całkowicie spuchnięte od namiętnych pocałunków. Prawdopodobnie, a właściwie nawet z całą pewnością, nie będzie mógł pokazać się w takim stanie na uczelni!

    – Może jeszcze trochę pośpisz?

    Hia Lian wyszedł z łazienki z ręcznikiem owiniętym wokół bioder, ukazując liczne zadrapania, które paznokcie Kuea pozostawiły na jego ciele. Patrząc na niego chłopak chciał po prostu zapaść się pod ziemię, żeby uciec przed gorącym spojrzeniem błyszczących oczu... Zabójczy uśmiech, który Lian mu posłał, wcale nie pomagał mu w opanowaniu zawstydzenia. Hmmmm… Łatwiej mógłby poradzić sobie z całą bandą swoich wścibskich przyjaciół niż z narzeczonym, który nie tylko nigdy się nie poddawał, ale nieustannie z nim wygrywał.

    Lian uznał, że ubieranie może zaczekać, zamiast tego podszedł do zarumienionego chłopaka i zanim ten zdążył się uchylić, zamknął go w swoich objęciach.

    – Hmm... Możesz zostać sam?

    – Proszę, ubierz się, bo spóźnisz się do pracy. Czy nie powinieneś już dawno być w biurze?

    – Chyba jestem od ciebie uzależniony. Czy mógłbym dziś tam nie iść i zamiast tego się z tobą kochać? Moja żona najwyraźniej wątpi, że jestem zdolny do energicznych działań.

        Co było z tą jego logiką?!

    Kuea chciał mu przyłożyć, ale Lian postarał się, żeby nie miał zbyt dużej swobody ruchów. Mógł co najwyżej popchnąć czołem jego ramię.

    – Nie jestem twoją żoną! Nie zgodziłem się na to.

    – Posag nie musi być duży, moja mama nie ma wygórowanych żądań, a możliwe, że w prezencie ślubnym podarują ci mój browar. To naprawdę wspaniały interes...

    Śmiejąc się i rumieniąc, Kuea pozwolił, by Hia Lian kołysał go w objęciach stojąc z nim przed lustrem... Jego narzeczony zachowywał się szalenie uwodzicielsko i to nie od dzisiaj. Już od jakiegoś czasu Lian codziennie prezentował mu swoją słodką i czarującą wersję.

    – Czy mogę pocałować mojego chłopaka? Potrzebuję zachęty, żeby pójść do pracy.

    Wow, Hia znowu nazwał go swoim chłopakiem.

    – Przecież już wiele razy mnie całowałeś. Czy to nie była wystarczająca motywacja?

    – Gdybym mógł cię zjeść, już bym to zrobił.

        Idiota!

        Samotne przebywanie w domu sprawiło, że myśli Kuea znów się rozszalały. Teraz, gdy nie było przy nim Liana, znów martwił się o przyszłość rodziny. Na biurku Hia leżały dokumenty, które miał za zadanie przejrzeć. Czuł się zdruzgotany, jakby cały jego bezpieczny świat rozbił się na kawałki, a on nie wiedział, jak się podnieść i poskładać do kupy. Wziął głęboki oddech i chwycił za telefon, by zadzwonić do rodziców. Oni z pewnością będą w stanie wszystko mu wyjaśnić. Z powodu różnicy czasu, w Austrii była w tej chwili siódma rano, ale wiedział, że jego rodzice byli rannymi ptaszkami. Matka zwykle robiła o tej porze śniadanie albo wiązała krawat jego ojcu.

    – Tak, Nu Kuea? Czy coś się stało? Rozmawialiśmy właśnie o tobie.

    – Tata nie idzie dziś do pracy?

    – W Austrii jest święto, kochanie. Poczekaj, włączę kamerę, żeby twój tata mógł się przyłączyć.

        Widok rodziców stojących obok siebie w kuchni, wywołał uśmiech Kuea. Ich przyciśnięte do siebie twarze, nawet w słabej jakościowo kamerze, wyglądały na zabawnie pyzate.

    – Gdzie jesteś, kochanie?

    – W apartamencie Hia Liana. Poszedł już do pracy.

    Głos ojca był niski i łagodny – idealny głos ambasadora. Niestety nie przepadał za Lianem, więc na wiadomość, że Kuea znajdował się w jego apartamencie z dezaprobatą zmarszczył brwi.

    – Dlaczego nie jesteś na uczelni?

    – Jestem chory.

    – Czy nie powinieneś pójść do lekarza? Lian się o ciebie nie zatroszczył?

    – To nie jest nic poważnego, ojcze.

    Kto odważyłby się powiedzieć rodzicom, że opuścił zajęcia na uczelni z powodu kolekcji malinek na szyi? Dobrze, że jego rodzice nie mogli wyraźnie zobaczyć ich przez kamerę. Kuea rozmawiał z nimi o wielu rzeczach, nie dając ponieść się emocjom. Jego ojciec rzadko miał wolny czas, więc chłopak chciał podzielić się mnóstwem historii o jego przyjaciołach ze studiów, czy omyłkowej interpretacji na temat wężowego menu Liana.

    – Tak bardzo za wami tęsknię. Kiedy przyjedziecie do Tajlandii?

    – Czy nie przyjeżdżasz wkrótce do Austrii? Lian powiedział mi, że zabierze cię tutaj podczas przerwy na uczelni. Twojemu ojcu rośnie broda – dodała matka chichocząc.

    Kuea uśmiechnął się na widok zirytowanego wyrazu twarzy taty. Teraz nadeszło najtrudniejsze. Wziął głęboki oddech i zapytał matkę o akty własności. Lady Kewalin na chwilę zamilkła, a chłopak zauważył, że mąż spojrzał na nią z niepokojem.

    – Masz rację, Nu Kuea. Nasza rodzina sprzedała te ziemie Wangom. Przyznaję, że nie jestem dobra w prowadzeniu interesów, a moje życie jest tutaj, u boku twojego ojca. Jeśli sprzedaż miała pomóc nam w spłacie długów, nie widziałam powodu, dla którego mielibyśmy je zatrzymać.

   – Dlaczego nigdy mi nie powiedziałaś, że mamy problemy finansowe? Żyłem sobie beztrosko, nie mając o niczym pojęcia.

    – To nie tak! Nie jesteśmy przecież pozbawieni środków do życia, synku.

    – Huh...?

    – Dobry Boże, kochanie, nasz syn źle to zrozumiał – zwróciła się do męża.

    – Dlaczego mu nie powiedziałaś? Mówiłem ci, żebyś mu wszystko wyjaśniła. Jest teraz oszołomiony, widzisz przecież?

    – Cóż... Lian chciał zatrzymać te ziemie i wnieść je do wspólnoty małżeńskiej, więc pomyślałam, że wtedy ci powiem.

    – Zaraz, nie rozumiem. Proszę, wyjaśnij mi to, mamo.

        Na twarzy Lady Kewalin wciąż widniał życzliwy uśmiech. Tłumaczyła mu wszystko spokojnym głosem, a jej słowa były jasne i zdecydowane. Przyznała, że nie wahała się sprzedać wszystkich swoich aktywów, by pokryć dług zaciągnięty przez jej ojca.

    – Nasza rodzina miała problemy w interesach już wtedy, kiedy przyszedłeś na świat. Twój ojciec i ja rozmawialiśmy o tym, że oboje nie potrafimy poradzić sobie z ich prowadzeniem. Ja nie byłam do tego zdolna, a tata zamierzał pracować w Europie. Jednak twój dziadek obawiał się, że likwidacja firmy splami honor rodu Keerati i ludzie będą o nas źle mówić, chociaż uwierz mi, że te rzeczy nigdy nie były naszym zmartwieniem. Twój ojciec i ja nie mieliśmy nic przeciwko zamknięciu sklepów lub ich wynajęciu. Kiedy byłam tutaj nie miałam pojęcia, że twój dziadek uzyskał pożyczkę inwestycyjną. W ostateczności spieniężyliśmy to co mogliśmy, a mój uparty ojciec zaoferował przejęcie wszystkiego rodzinie Wang. Poradziłam Lianowi, żeby po prostu wszystko sprzedał. Nie musiał składać tej absurdalnej obietnicy, że zatrzyma całość jako ślubny majątek dla was. Po prostu Wangowie zawsze byli nazbyt troskliwi wobec twojego dziadka.

    Kuea Keerati nie wiedział, jak uporządkować swoje uczucia. To nie była wyłącznie ulga. Cieszył się, że Hia Lian okazał szacunek jego rodzinie, ale równocześnie czuł się źle, bo miał wrażenie, że zwyczajnie wykorzystali ich wspaniałomyślność.

    – Chciałam zwrócić Lianowi oryginalne tytuły własności, ale stanowczo odmówił. On od zawsze troszczył się głównie o twoje uczucia i dbał o to, by posiadłość Keeratich pozostała zabezpieczona. To miejsce jest pełne twoich wspomnień z dzieciństwa, ale także wspomnień jego i naszej rodziny.

    Łzy radości i poczucia winy spłynęły mu po policzkach. Jego matka również zaczęła płakać. Rezydencja znaczyła dla nich wszystko, a Hia Lian poświęcił się, żeby ją chronić.

    – Porozmawiam z nim. Dowiedziałem się o tym wczoraj wieczorem i byłem przerażony, że naszej rodzinie nic już nie zostało. To było straszne... Tak bardzo się bałem, mamo.

    – Nie jesteś członkiem jedynie rodziny Keerati, synu – usłyszał od ojca – co prawda nie nosisz mojego nazwiska, ale to nie zmienia faktu, że jesteś jedynym synem ambasadora.

    – Twój tata zawsze mi to powtarza, że jesteśmy rodziną trzyosobową, a jego pensja wystarcza, aby utrzymać nas wszystkich na wysokim poziomie. Nigdy nie pozwolił, by dziadek zapłacił choćby funta za twoją naukę w Anglii.

    Matka uśmiechnęła się przez łzy. Kuea został wychowany tak, by skupić się na podtrzymywaniu tradycji i reprezentacji rodu Keerati, więc nawet nie pomyślał, jak kompetentnym człowiekiem zawsze był jego ojciec. Kamienica, w której chłopak mieszkał, należała przecież do niego, a Chi Lin i bębny też były podarunkiem od ojca. Ale ponieważ praca ambasadora bardzo go absorbowała, Kuea częściej rozmawiał z matką. Czy rodzice nie zaczną się przez niego kłócić? Jak Kuea mógł pomyśleć, że ambasador mógł mieć problemy z utrzymaniem swojej rodziny?

    – Zacząłem się zastanawiać, gdzie zamieszkacie po przejściu ojca na emeryturę i powrocie do Tajlandii. Ja... Byłem taki płytki. Byłem przerażony. Nawet kiedy Hia Lian robił co mógł, żeby mnie uspokoić, nadal nie mogłem przestać o tym myśleć.

    – Dlaczego się tym przejmujesz, Nu Kuea? Możemy żyć wygodnie nawet bez rezydencji. Twoja matka i ja mamy wystarczająco pieniędzy, prawda?

    – Tak. Zaplanowaliśmy, że po przejściu na emeryturę zamieszkamy na wsi. Będziemy czytać książki i uprawiać rośliny, a kiedy ten czas nadejdzie, tytuły "lady" i "ambasador" czy też arystokratyczne nazwisko będą absolutnie bez znaczenia.

    – A co ze mną? Czy nie ma dla mnie miejsca w waszym wielkim planie? Jestem zdruzgotany – zażartował chłopak.

    – Będziesz z Lianem – zachichotała Lady Kewalin – Czy nie chcesz już go poślubić?

    – Nie rób niczego wbrew swojej woli, synu. Nie zmuszaj się. Możesz przenieść się do Austrii. Zostaniemy tu jeszcze przez wiele lat.

    Hia Lian nie byłby zachwycony, gdyby usłyszał słowa ojca... Zdaje się, że wcale nie będzie mu łatwo uzyskać jego błogosławieństwo.

    – W porządku. W takim razie... Powiem mu, że nie ma potrzeby zatrzymywania posiadłości, a jeśli chodzi o ziemie… Może je również sprzedać lub zrobić z nimi co uzna za stosowne. Czy to w porządku, mamo?

    – Już dawno bym się ich pozbyła. To, o co martwi się Lian, to wyłącznie twoje uczucia, synku. Czy jesteś pewien, że będziesz w stanie odpuścić sobie rezydencję?

    – Ja... Nie chcę, żeby Hia Lian był obciążony jej posiadaniem, skoro nawet z niej nie korzysta. W pełni podzielam wasze zdanie, że posiadłość nie jest nam potrzebna. Pozwolę mu jako jej właścicielowi, zdecydować co z nią zrobić.

            To był doskonały pomysł, by skonsultować się z rodzicami przed podjęciem decyzji. Kuea zrozumiał teraz, co Hia Lian miał na myśli mówiąc, że dla niego była to bardziej obietnica niż biznes. Chłopak spędził w rezydencji szczęśliwe dzieciństwo w otoczeniu rodziców, dziadka, Liana oraz jego rodziny, będąc rozpieszczanym przez wszystkich, nie wyłączając pokojówek czy ogrodników. To chyba normalne, że czuł smutek?

        – Ale... Ale mogę być trochę smutny, prawda? Że muszę to zostawić…

  – Oczywiście, że możesz. Nie musimy być silni przez cały czas. Uśmiechaj się, kiedy jesteś szczęśliwy. Płacz, gdy jesteś smutny. Ale nie bądź nieszczęśliwy sam. Nie duś wszystkiego w sobie. Pamiętaj, że oprócz nas i Liana masz u twego boku wielu oddanych przyjaciół.

        

    Kuea płakał jeszcze przez chwilę po tym, jak jego rodzice się rozłączyli, ale tym razem było inaczej niż wczoraj, gdy wylewał łzy ze strachu przed przyszłością. Czuł ulgę. Przynajmniej istniało rozwiązanie problemu. Hia Lian nie musi dźwigać wszystkiego na swoich barkach. Zrobił dla nich aż nadto, a Kuea nie chciał nigdy kojarzyć mu się z kulą u nogi.

    Jednakże, nawet jeśli losy ziem i posiadłości zostały postanowione, nadszedł czas, by młody student poważnie pomyślał o swojej przyszłości. Nie byli już tak zamożni jak kiedyś, pomimo stabilnej i dochodowej pracy ojca. Chciał, żeby rodzice zatrzymali pieniądze, które zaoszczędzili i wykorzystali je po przejściu na emeryturę. Kuea musiał znaleźć pracę! Po ukończeniu studiów nie mógł tak po prostu wykorzystywać rodziców czy Liana.

    Zdecydowanym ruchem otarł łzy i zadzwonił do Khon Diaw. On sam nie był w stanie wymyślić czym powinien się w przyszłości zająć. Jego przyjaciel był wspaniałym chłopakiem, który dostrzegał w ludziach ich mocne strony. Znał go doskonale od lat, powinien więc wiedzieć, w czym Kuea był dobry.

    – Diaw... Gdzie jesteś? Mogę wpaść?

    – Jestem u Hia Yi, ale to ja mogę wpaść do ciebie. Dlaczego jesteś taki zmartwiony?

    – Chcę z tobą pogadać. Czy mogę ci opowiedzieć wszystko, kiedy się spotkamy...? Na pewno znowu będę płakać.

    – Spotkajmy się w twoim sekretnym domu. Zabiorę ze sobą mojego chłopca.

    – Twojego… kogo?!

    – Hehe, przekonasz się, gdy go zobaczysz.

    – Oto on.

    Oczy Kuea Keerati rozszerzyły się na widok szczeniaka rasy chihuahua. Jego sierść była jasnobrązowa z białymi akcentami, a obroża miała jasnoniebieską kokardę z okrągłą, srebrną zawieszką z wyrytym na niej napisem "CHEN". Prezent od Hia Yi... Kuea trzymał na rękach szczeniaczka o wybałuszonych oczach, który szczekał i próbował się z nich wywinąć. Kiedy go wypuścił, psiak wbiegł do domu i..... uniósł nogę, by ulżyć sobie na kole Chi Lina! Na jego Chi Linie!!! Jego ukochanym synu!!!

        – Diaw, on go obsikał!

    – Ugh, przykro mi. Nic jeszcze nie wie, właśnie go trenuję. Dziś rano jak nasikał na nogę Hia Yi, myślałem, że ten mnie udusi.

    Chłopcy chwycili szmatki, żeby wyczyścić nimi zmoczone koło. Kuea miał ochotę skarcić winowajcę, ale jego ogromne oczy sprawiły, że chłopak natychmiast się uspokoił. Cholerny szczeniak… Był tak słodki, że pewnie wszystko będzie uchodzić mu na sucho.

    – Hia Yi wrócił do domu na stałe? – spytał Kuea, nie zastanawiając się długo.

    Khon Diaw zamarł i po chwili odwrócił wzrok. Biorąc pod uwagę nieśmiałą reakcję przyjaciela, coś musiało się wydarzyć.

    – Ja... nie wiem. Hm… Kuea… A te znaki na twojej szyi… to…

    Kuea spalił raka… Diaw od razu zauważył malinki.

    – Ach... No cóż...

    Dwaj najlepsi przyjaciele z zawstydzeniem przyglądali się sobie nawzajem, potykając się o słowa… by po chwili równocześnie wybuchnąć śmiechem.

    – Nie rozmawiajmy o tym, Diaw.

    – Dobra, dajmy spokój… Na samą myśl tylko się rumienię. Ej, Kuea! Dlaczego Hia Lian zostawił ci aż tyle malinek?

    – Powiedziałeś przecież, że nie będziemy poruszać niewygodnych tematów!

    Kuea Keerati zakrył dłońmi gorące policzki, przyjmując taką samą postawę jak Khon Diaw.

    – Cóż, widzę, że ten twój Hia Lian to zaborczy kochanek... Nie tylko naznaczył swoją własność, ale postarał się również o to, żeby nikt tego nie przeoczył...

    – Ej! Przestań!

    Chwycił poduszkę z kanapy i schował w niej twarz. Zachwycony śmiech Khon Diaw sprawił, że jeszcze bardziej się zarumienił.

    – W porządku, nie będę już o tym mówił. Obiecuję.

    Kuea próbował wmówić sobie, że nie będzie się już rumienił. Chciał wreszcie przejść do właściwego tematu. Powoli odłożył poduszkę, by spojrzeć w oczy swojemu najlepszemu przyjacielowi.

    Khon Diaw przysunął twarz jeszcze bliżej.

    – Czy było aż tak cholernie gorąco? – spytał po chwili, wbrew wcześniejszym zapewnieniom.

    – Hia Lian to MVP [1]

            Kuea Keerati umarł ze wstydu, a jego zwłoki były całkowicie różowe!


[1] MVP – Most Valuable Professional – bardzo cenny fachowiec (przypis tłum.)

 


Tłumaczenie: Juli.Ann     

Korekta: Baka

 

Poprzedni 👈             👉 Następny 



Komentarze

Popularne posty