TT [Tom 1] – Rozdział 1

 



Od nienawiści nie ma ucieczki

 

        Głośne wiwaty i gwizdy rozległy się w powietrzu, gdy tylko pływak wynurzył się z wody.

– Człowieku, to było niesamowite!

– Wow, super Ai’Type! Jak to zrobiłeś?

– Powinieneś pokazać nam jak robisz te sztuczki, chłopie!

Uczniowie ze zdumieniem obserwowali, jak ich kolega bawi się, tworząc pianę wyglądającą jak płatki kwiatów, na przezroczystej powierzchni wody zalewającej niebieski podest i podłogę przy basenie.

    Student Tiwat, znany wśród nich jako Ai'Type, pochodził z południowego wybrzeża Tajlandii. Posiadał umiejętności porównywalne z profesjonalnymi nurkami, więc trener dał mu pozwolenie na swobodne poruszanie się po basenie. Korzystał z tego przywileju, gdy inni uczestnicy kursu zmuszeni byli przestrzegać ścisłego protokołu nurkowania. Ostatnią godzinę spędził w większości pod wodą, wykonując różne sztuczki i akrobacje, zabawiając tym kolegów ze swojego wydziału.

    Zajęcia z pływania były przedmiotem obowiązkowym dla wszystkich pierwszoroczniaków z Wydziału Nauk o Sporcie, więc studenci umiejący pływać, korzystali z nich ciesząc się możliwością orzeźwienia. Gorzej miała się sprawa z tymi, którzy tej umiejętności nie posiadali, ponieważ żeby otrzymać ocenę pozytywną i zaliczyć kurs, zmuszeni byli ćwiczyć i do końca semestru nauczyć się pływać.

    Żeby jeszcze trochę podrażnić kolegów, Type bardzo zabawnie uderzył w wodę w stylu "na pieska", co w końcu doprowadziło trenera do wybuchu.

– Tiwat, dosyć tego przedstawienia, zsynchronizuj się z resztą! Przestań wymyślać własne zasady!

– A, ty! Jeśli nie umiesz pływać, to nie musisz stwarzać pozorów, że jest inaczej! Zacznij ćwiczyć, zamiast trzymać się uchwytu, jakby od niego zależało twoje życie! – padło pod adresem Techno.

Dudniący głos trenera mieszał się z odgłosami rozmów i pluskaniem wody. Na kursie znaleźli się dziś wszyscy studenci pierwszego roku, w tym Techno, przyjaciel Type'a od czasów liceum.

Chcąc dowiedzieć się więcej o relacjach między nimi, trzeba cofnąć się do przeszłości, do czasów festiwalu sportów czterosezonowych [Przypis: Coroczna impreza rekreacyjna dla uczniów i nauczycieli odbywająca się w szkołach].

    Type był wówczas w klasie na kierunku nauk ścisłych, a Techno na profilu sztuki. Mieli jeszcze jednego przyjaciela, który doskonale grał w piłkę nożną i dołączył do nich również na tej samej uczelni. Ich liceum miało dziesięć różnychk kierunków, ale na imprezie było tylko pięć kolorów koszul. Tak więc klasy połączono w pięć grup, zgodnie z kolorami ubrań, które miały nosić. W ten właśnie sposób klasa Type’a połączyła się z klasą Techno, nazywanym w skrócie Ai’No. Wcześniej nie byli ze sobą blisko, ale ponieważ poszczególne klasy nie miały wystarczającej liczby ochotników do utworzenia drużyny piłkarskiej, w wyniku ich połączenia wśród rekrutów znaleźli się Type i Techno. Od tego czasu stali się dobrymi przyjaciółmi. Ich drużyna odniosła niemałe sukcesy, a po serii zwycięstw zdobyła nawet mistrzostwo. Obaj świetnie radzili sobie z tym sportem, co sprawiło, że kilka lat później Type ostatecznie zdecydował się na studia właśnie na wydziale sportowym.

     Coś jednak było nie tak. Jak to możliwe, że doskonały w kopaniu piłki Ai’No, był tak denny w pływaniu?! Type śmiał się widząc, jak niepewnie jego przyjaciel zachowuje się w basenie nieustannie trzymając się metalowej barierki. Rany, co za obciach. Techno musiał dołączyć do innych nowicjuszy, z którymi uczył się podstaw pływania w płytkim basenie dla dzieci, znajdującym się w niewielkiej odległości od ogromnego obiektu wodnego.

– Zamknij się – rzucił Techno – i uważaj, żebym ci kopa nie sprzedał!

Mimo swoich zerowych umiejętności pływackich wciąż zachowywał się zrzędliwie, podczas gdy koledzy z kursu zabawiali się w wodny wrestling.

– Ej! – chłopak o opalonej skórze i smukłej sylwetce podniósł ręce, by uniknąć uderzenia stopą w twarz. – Ty idioto! Naprawdę myślisz, że możesz ze mną wygrać? Nie bądź durniem – obrócił ciało, pokazując przyjacielowi prawidłowy sposób uderzania o wodę jako ofensywną taktykę walki. Tym razem upewnił się, że nauczyciel nie patrzy w jego kierunku.

– Nie jestem głupi. W końcu jestem częścią zespołu.

– Masz dobrze rozwinięte wyłącznie nogi, Ai’No. Ale nie ma co gadać o tym co znajduje się w twoim mózgu. – Type bezlitośnie kpił z przyjaciela, opryskując mu wodą twarz.

    Pogoda była dziś tak upalna, że zajęcia na basenie były idealnym sposobem na ochłodę, po całym dniu palącego żarem słońca. Type nie żałował sobie dokuczania kumplowi, aż w końcu, by się zrelaksować, wyczerpani oparli się plecami o betonową krawędź basenu.

– Hej, chcesz później pograć ze mną w piłkę?

– Nie, jestem zbyt leniwy. Wiesz, że nie potrafię dobrze grać. Nie tak jak ty… Ja gram tylko dla zabawy – odpowiedział poważnie Type, rozbawiając tym przyjaciela.

– To zostań trenerem albo może kapitanem drużyny.

– Czy ty w ogóle słyszysz co ja mówię? Masz wodę w uszach, czy co, do cholery? – Oczy Type'a zwęziły się – Poza tym nie chcę, żebyś później płakał, jeśli znów cię pokonam.

 

    Przypomniał sobie rozgrywki w piłce nożnej podczas imprezy „czterech pór roku”. Ledwo wszedł na boisko, od razu otrzymał podanie i ruszając pędem po murawie zdobył spektakularną bramkę. Przeciwna drużyna, nawet zwiększając ilość próbujących go zatrzymać zawodników, nie była mu w stanie w niczym przeszkodzić.

– Nie bądź taki zarozumiały – ripostował No – zabezpieczałem ci tyły!

    Westchnął z rezygnacją, bo wyglądało na to, że zdolności piłkarskie na nic mu się tu nie przydadzą. Najwyraźniej nie wystarczyło biegać po boisku, by nabyć umiejętności utrzymania się na wodzie. Techno popatrzył na swoje, zbielałe od kurczowego ściskania uchwytu, kostki dłoni. Podciągnął się w górę, aby dołączyć do swojego przyjaciela, siedzącego teraz na betonowym podeście.

    – Hm... no dobra, dołączę. Przecież jak mi się znudzi, to zawsze mogę się ulotnić.

– Zaufaj mi, bracie. Nie będziesz się nudził. Poza tym chcę obejrzeć nowych rekrutów, którzy dołączą dziś do treningu. Na wszelki wypadek przygotowałem nawet „rozkład jazdy”.

Jeśli chodziło o sprawy związane z piłką nożną, Techno natychmiast zmieniał swoją postawę z "pokazowy idiota" na "profesjonalista". Dlatego jego przyjaciel nie potrafił zrozumieć, jakim cudem zamiast piłki nożnej wybrał inną specjalizację. Słuchając NON STOP o kretyńskim powodzie, dla którego Techno wylądował nie tam, gdzie sobie życzył, Type miał ochotę walić go kijem po durnym łbie.

„Eee... Gdy składałem podanie na studia, zaznaczyłem nie ten wydział, na którym chciałem studiować.”

        To był najgłupszy powód, jaki Type mógł w całym swoim życiu usłyszeć.

    – Kurde, Ai’Type... Co powiesz na to, żebyśmy po zajęciach powitalnych dla świeżaków poszli coś przekąsić? – Techno w ślad za Typem znowu wszedł do basenu.

– Nic z tego, dziś jem w akademiku. Obiecałem mojemu współlokatorowi, że tym razem kupię mu jedzenie. Stary! Ten facet tak długo mnie rozpieszczał. Ciągle serwuje mi żarcie… Dosyć tego cholernego żerowania!

     – O... Skoro już o tym wspominasz, twój współlokator... Eee... Poczekaj... Co do cholery? Au!!!

Oczy Type'a rozszerzyły się, podczas gdy szybko chwycił za ramię krzywiącego się z bólu przyjaciela.

– Co się, kurwa, dzieje?

– Skurcz!

Zanim się zorientował, Techno puścił poręcz, której się trzymał i poszedł pod wodę jak kamień.

– Ai'Type, Ai'Type pomóż mi! – jego przyjaciel wynurzył się, wołając o pomoc zdławionym przez wodę głosem.

    Type błyskawicznie pospieszył na pomoc, nie mogąc równocześnie uwierzyć w to co widzi. Przecież basen nie był w tym miejscu wystarczająco głęboki, żeby istniało jakiekolwiek niebezpieczeństwo utonięcia! Na dodatek mimo szkolenia jak należy radzić sobie z atakami skurczów, Ai’No zachowywał się dokładnie odwrotnie! Nie do pomyślenia, że tak głupi człowiek mógł w ogóle istnieć na tym świecie!

    – Oj! Ai'No! Stop! Przestań się rzucać, idioto. Nie panikuj, dupku! Cholera!

– Dławię się, umrę, umieram! Ai'Type!

Zamiast przytrzymać się ramion Type'a, owinął ręce wokół jego szyi i zaczął w panice dusić. Na dodatek krzyczał, że się topi, chociaż w rzeczywistości woda nie sięgała mu nawet do brody, a jego stopy płasko przylegały do dna basenu. Histeryzował, nie mając zamiaru się uspokoić i nie słuchał wskazówek przyjaciela, który radził mu zachować spokój i przestać wykonywać chaotyczne ruchy. W końcu jeden z ratowników zauważył zamieszanie i podpłynął w ich kierunku.

    – Co się dzieje? Nic wam nie jest?

– Przepraszam panią, ale mój przyjaciel zachowuje się naprawdę głupio. – Wyjaśnił nieszczęśliwym głosem Type, czując wczepione w swoje włosy dłonie przyjaciela i obawiając się, że za chwilę może zostać łysy…. Techno potrzebował chwili, by odzyskać spokój, po czym puścił go i mamrotał przeprosiny za przeprosinami.

Instruktorka uśmiechnęła się ciepło, rozbawiona uroczym sposobem zachowania chłopaka i skinęła głową.

– Następnym razem nauczę cię, jak reagować w takich sytuacjach. Czujesz się już lepiej? W przyszłości bardziej uważaj. – powiedziała i odpłynęła do innej grupy.

        – Mam nadzieję, że naprawdę jest ci przykro, kretynie! – Type natychmiast zbeształ swojego bezmózgiego przyjaciela. – O mało nie wyrwałeś mi wszystkich włosów! Ocipiałeś? Miałbyś utonąć w tej łyżce wody?! Następnym razem zarobisz kopa w dupę! – przyrzekł Type, przysięgając sobie w duchu trzymać się jak najdalej od Techno na wypadek powtórki tego przedstawienia.

    Kto by uwierzył, że facet, który potrafił biegać tak szybko jak tornado, w wodzie stanie się sztywny jak kłoda?

    – Czekaj, a co właściwie chciałeś mi powiedzieć, zanim rozdarłeś pysk i zacząłeś zachowywać się jak panikarz? – zapytał Type po chwili, gdy już obaj się uspokoili.

– Powiedzieć? Ja? Hmmm... Zapomniałem.

– Zajebiście! Łyknąłeś trochę wody z chlorem i już masz Alzheimera. Kurwa, szybko zadziałało.

Type przeniósł uwagę na nauczyciela, dającego im wskazówki na następną lekcję. Tymczasem stojący obok niego Techno, z wysiłkiem próbował przypomnieć sobie co miał mu powiedzieć, tym bardziej, że niezbyt często zdarzało im się uczęszczać na te same zajęcia.

        Arrrrgh! Dlaczego nie mogę sobie przypomnieć? Miałem mu przecież coś powiedzieć, ale zupełnie wywiało mi to z głowy. Wiem, że to coś niezwykle ważnego i koniecznie powinien to wiedzieć, ale za cholerę nie mam pojęcia, co to takiego jest.

 

 

***

 

    – Niech to szlag, mistrzu! Kiedy stoję obok ciebie wyglądam jak kurdupel. Jesteś ogromny!

– W pobliżu mojej dzielnicy jest klub bokserski, więc mam dużo okazji do ćwiczenia ciosów. Stąd mam teraz cały ten sprzęt (mięśnie).

– Ach… Teraz rozumiem, dlaczego zawsze wyglądasz tak, jakbyś dopiero co wyszedł z siłowni.

    Wszyscy zebrali się w szatni. Type, zajęty wycieraniem ręcznikiem głowy, równocześnie masował jej skórę, chcąc się upewnić, że nie stracił zbyt dużej ilości włosów. Aż dziw, że nie wyłysiałem, pomyślał, przypominając sobie cyrk, który jego przyjaciel odstawił wcześniej.

    Przebierający się studenci robili dużo hałasu, śmiejąc się z jakichś bezsensownych żartów. Niektórzy rozmawiali o dziewczynach, podczas gdy inni gapili się na "niegrzeczne" filmiki, krążące w internecie. Była również specyficzna grupa, która porównywała swoje wymiary, stojąc w kącie i wzajemnie taksując się wzrokiem. Otaczali wielkiego umięśnionego faceta o imieniu Champ, który od dawna był przyjacielem Type’a i No. Nie był może tak wysoki jak Type i również nie tak niski jak Techno, ale za to bardziej umięśniony od nich obu razem wziętych. Nie byli bardzo zaskoczeni, gdy dowiedzieli się, że trenował w klubie bokserskim. Gdyby kiedykolwiek wdał się w bójkę, nie było szans, by jego przeciwnik wyszedł z niej żywy.

    – A co z tobą, Ai’Type? Może dobrze by ci zrobiło, gdybyś chociaż raz spróbował – zasugerował jeden z kolegów – Masz taką dziewczęcą figurę z ładnymi krągłościami. Chyba powinieneś trochę przytyć.

– Nie ma mowy! Właśnie dlatego nigdy nie chodzę na siłownię, ty pieprzony zboczeńcu! – odpowiedział zagadnięty młody człowiek.

– Ej, co z nim?

– Boi się, że skończy z bolącym tyłkiem – odpowiedział w jego imieniu roześmiany Champ, wciągając na siebie koszulę.

Był zupełnie nieświadomy, że to co powiedział nie do końca mijało się z prawdą.

    – Daj spokój, stary. Nie jestem chwalipiętą, ani nic takiego – rozwinął Type – ale chodzi o to… Jestem za przystojny i za uroczy, by być otoczony przez tych ogromnych facetów. Nie wiem, ale wydają mi się zbyt groźni. Raz, kiedy byłem w jednej z tych publicznych łaźni, to nawet nie odważyłem się podnieść mydła. Gapili się na mnie głodnymi oczami…. Na mój zgrabny tyłek! Przerażali mnie jak cholera!

 

    HAHAHAHAHAHAHAHAHA!

Jego przyjaciele wybuchnęli śmiechem, podczas gdy Type potrząsnął głową. To wcale nie było zabawne. Ale oczywiście oni nie byli w stanie tego zrozumieć. Nie mieli najmniejszego pojęcia, jak to jest być obserwowanym przez napalonych facetów. To sprawiało, że mężczyzna czuł się tak przerażony, że zaczynał się pocić. To było o wiele gorsze niż kiedy wykorzystywała cię dziewczyna! Co może z tym zrobić? Nie chodzi o to, że mu się to po prostu nie podoba. On tego, kurwa, dosłownie nienawidzi!

 

    – Aha, w końcu sobie przypomniałem! – pozostali wciąż śmiali się między sobą, gdy w środek dyskusji wskoczył jego młody, cierpiący na Alzheimera przyjaciel, wyglądając na dość zaniepokojonego.

– Co ci się stało? – Type stał, patrząc na niego z nieskrywanym zdziwieniem – Coś znowu nie tak z twoim mózgiem? Za dużo chloru?

– Nie, nie, nie… – Techno patrzył wprost na wysokiego, marszczącego twarz przyjaciela – To ma wiele wspólnego z tobą, Ai’Type – jego głos brzmiał śmiertelnie poważnie, a w miarę mówienia pojawiły się w nim nutki przerażenia. Ku zaskoczeniu Type'a, chłopak chwycił go za ramiona i zaciągnął w kąt, upewniając się, że pozostali studenci nie usłyszą tego, co zamierzał powiedzieć.

– Co się dzieje, Ai’No? – słuchacz wyraźnie tracił cierpliwość.

– Chcę cię zapytać... Czy rozważałeś przeniesienie się do innego akademika?

– Co, wyprowadzić się? Powaliło cię? Dlaczego miałbym się przenosić gdzieś indziej?

 

    Przed rozpoczęciem semestru chłopak zaproponował Type'owi pokój w swoim domu, ale ten stanowczo odmówił. Rodzina No mieszkała w pobliżu uniwersytetu i jego rodzice nie mieli nic przeciwko zamieszkaniu u nich przyjaciela ich syna, ponieważ był im bliski i należał niejako do rodziny. Ale ojciec chłopaka nalegał na co najmniej roczny pobyt w akademiku, nie zgadzając się na mieszkanie poza kampusem. Uważnie się rozglądając, Techno jeszcze raz upewnił się, że nikt nie podsłuchuje, zanim wyszeptał mu do ucha:

– No cóż... Ten chłopak, który jest twoim współlokatorem to... Ai’Tharn?

– Tak, a co? – przytaknął Type.

Nagle przypomniał sobie swojego cholernie atrakcyjnego współlokatora, młodego mężczyznę o jasnej skórze i zwracających uwagę zagranicznych cechach wyglądu. Nie potrafił wymyślić żadnego powodu, dla którego miałby być na niego zły, ale postanowił wysłuchać tego, co Ai’No miał mu do powiedzenia.

– Słyszałem o nim kilka plotek, które sprawią, że ścierpnie ci skóra, a zęby będą dzwonić o siebie jak szalone.

– Hej, hej. Przestań go oczerniać, idioto. – Zbeształ przyjaciela – Moja cierpliwość się wyczerpuje. Można z tobą oszaleć. Wydaje się sympatyczny i jest miłym facetem. Jest perkusistą w jakimś zespole. Co ma być z nim nie tak? – Type dumnie chwalił się przed najlepszym przyjacielem swoim nowym kolegą.

– Ai'Type słuchaj...

– Mam! Nie możesz tego zrozumieć, ponieważ nie jesteś wielkim fanem zespołów muzycznych. Ale można im pozazdrościć… Są świetni i mogą z łatwością wyrywać laseczki, jakie tylko chcą….

– Hej... Ai’Type?

– I wiesz co? Ma w sobie obcą krew, więc możesz sobie wyobrazić jaki z niego przystojniak. Jest kurewsko atrakcyjny w porównaniu do tych wszystkich zwykłych członków takich grup.

– Ai'Type!

– I nie tylko to...

– TYPE!!!

    Techno miał już dość tego, że przyjaciel na każdym kroku zbacza z tematu. Położył więc dłonie po obu stronach głowy wyższego chłopaka i przyciągnął go bliżej siebie, rzucając mu prosto w twarz to, co zamierzał mu dyskretnie powiedzieć. Nie wątpił, że była to dokładnie ostatnia rzecz, jaką ten chciałby usłyszeć.

– Twój współlokator jest gejem, Ai’Type! On jest gejem! – wysyczał mu w twarz tak, by tylko Type mógł go usłyszeć. – Słyszałem, jak mówili, że twój nowy kolega, Ai’Tharn jest gejem.

– ...

    Gdy to usłyszał, młody człowiek z południa dosłownie wrósł w ziemię. Jego oczy były szeroko otwarte, wargi rozchylone, a w mózgu panował kompletny chaos. Jedynym, co wciąż odtwarzało się w jego głowie, było zdanie "on jest gejem", które przed chwilą usłyszał. Z tego, co powiedział Ai’No wynikało, że... W jego pokoju mieszka teraz jakieś stworzenie i tak się składa, że jest to coś, do czego czuje pogardę wprost z najgłębszej części swojej duszy!

Gej...!!!

Ai'Tharn!!!

– Idę zmienić pokój... – wykrztusił niskim szeptem po tym, jak przez kilka minut był w szoku. Czuł się całkowicie ogłuszony. W szatni było jeszcze tylko kilka osób, więc niewielu zauważyło nagłą zmianę nastroju, do niedawna jeszcze radosnego, młodego człowieka. Z pewnością zastanawiali się, jak to się mogło stać, że jego uśmiechnięta twarz potrafiła się tak drastycznie zmienić….

 

...

 

BUM!

    Głośne trzaśnięcie zamykanej szafki zaskoczyło wszystkich obecnych. Type szybko założył uniwersytecki mundurek i pospiesznie oddalił się, nie zerkając nawet na stojącego wciąż obok, oniemiałego przyjaciela. Reszta studentów próbowała dowiedzieć się od niego, co takiego się wydarzyło, ale No obdarzył ich tylko wymuszonym uśmiechem i ruszył za Typem. Nie musiał się nawet domyślać, dokąd ten idzie, bo było jasne, że skierował kroki wprost do biura administracji akademików.

A gdzieżby indziej?

Techno był absolutnie pewien, że znajdujący się w stanie szoku i furii Ai’Type narobi sobie wyłącznie kłopotów i był gotów się założyć, że cała ta sprawa może się skończyć jednym wielkim bałaganem.

 

 

***

 

        Plask!!!

Para rąk z głośnym klaśnięciem wylądowała na recepcyjnej ladzie.

– Potrzebuję zmienić pokój! TERAZ! NATYCHMIAST!!!

 

    Type toczył ostry spór z odpowiedzialną za przydział lokum kobietą, której przerwał oglądanie telenoweli na starym telewizorze. Jej twarz była czerwona, a pięści zaciśnięte, podczas gdy zajęta była wyjaśnianiem całej, niekorzystnej dla niego sytuacji.

– Wszystkie pokoje są zajęte, a w tym roku mamy też ogromną listę oczekujących. Czy zdajesz sobie sprawę, jaki to fart, że masz miejsce, w którym możesz się zatrzymać? Wielu studentów ze starszych roczników zmuszonych było opuścić kampus, by zrobić miejsce dla takich nowicjuszy jak ty. Powinieneś uważać się za szczęściarza, bo nie dość, że masz sypialnie, to jeszcze znajduje się ona w jednym z najlepszych akademików.

– Nie obchodzi mnie to – próbował nieudolnie negocjować świeżo upieczony pretendent na magistra sportu, chcąc koniecznie dostać to na czym mu zależało.

– Potrzebuję innego pokoju jak najszybciej! Czy istnieje lista mieszkańców, którzy chcą zmienić pokój, Paar [ciotko]?

    Sposób, w jaki ją nazwał, natychmiast zepsuł kobiecie humor. Nie była przecież wystarczająco stara, by ją tak nazywać.

– Jeśli ktoś chciał to zrobić, to może sam byś to sprawdził, zamiast przychodzić tutaj i wykrzykiwać bzdury – z wściekłością zmarszczyła brwi.

– Ależ Paar, przecież po to jest właśnie to biuro! Macie obowiązek dbać o mieszkających w akademiku studentów, prawda? – Type kontynuował sprzeczkę, nie zamierzając dać się tak po prostu spławić. Nie obchodziło go nawet to, że w jego pokoju jest łazienka. Wszędzie będzie mu lepiej, byle tylko z dala od gejów i kratoeys. On nie chce mieć w pobliżu siebie żadnego z nich!

    – Ai'Type, uspokój się.

– Jak mam się, do cholery, uspokoić? – Type dał upust swojej frustracji, krzycząc do swojego najlepszego przyjaciela tuż przed jego twarzą.

– Myślałem, że to heteroseksualny facet bawiący się z dziesiątkami ślicznotek… Przez cały ten czas, zazdrościłem mu powodzenia u dziewczyn. Kto by w to uwierzył... On... On... AAARGHH!

    Chłopak był tak zdesperowany, że nawet kobieta po drugiej stronie biurka westchnęła głośno ze współczuciem…

– Wiesz... Jeśli naprawdę masz problemy ze współlokatorem, mogę spróbować wprowadzić dla ciebie jakąś zamianę – zaoferowała kobieta.

        Type był przekonany, że jego obawa przed dzieleniem sypialni z pedałem, to jest jak najbardziej poważny problem.

    – Tak, mam ważny powód, dla którego nie mogę mieszkać z moim współlokatorem, Paar – Type miał zamiar poskarżyć się na Tharn'a, jednak bez zdradzania kobiecie prawdziwej przyczyny.

– Jaki to powód? – kobieta patrzyła na niego podejrzliwie – Lepiej, żeby to było coś poważnego, bo inaczej nie będę mogła nic zrobić.

    Dlaczego moje cholerne życie studenckie musi być tak skomplikowane?

– Mój partner jest...

 

    Stop. Chwileczkę…

 

    Chłopak przerwał, wzbraniając się przed wypowiedzeniem całej prawdy. Jego mózg pracował na wysokich obrotach… Jak się zastanowić, to jego współlokator nie zrobił właściwie nic złego. Type nie był aż tak okrutny, żeby wymyślać jakieś historie tylko po to, żeby go upokorzyć. Był co prawda przekonany o tym, że ten drań skrywa w sobie coś całkiem złego, ale nie zdążył jeszcze tego rozgryźć. Na dodatek nie był pewien, czy Tharn nie ukrywa przypadkiem przed wszystkimi swojej orientacji i nie miał ochoty tu o tym trąbić. Cholera, nie może przecież wyjaśnić kobiecie, że jest zdesperowany i chce zamienić się pokojami tylko dlatego, że jego partner jest gejem!

– Bez względu na powód, Paar. Proszę! Po prostu nie mogę tego znieść. – Błagał z najbardziej żałosną miną, jaką mógł wywołać na swojej przystojnej twarzy.

    Niestety na tym skończyła się cierpliwość kobiety, która w jednej chwili oparła ręce w talii i strzeliła w niego zaciętym spojrzeniem.

– Nazwij mnie jeszcze raz "Paar" to możesz pójść, by poprosić opiekuna o pomoc. Spróbuj tylko. – Ostrzegła go wściekłym głosem.

– Przepraszam, P'. – Type’owi z ogromnym wysiłkiem udało się zabrzmieć przepraszająco.

    Lepiej, żeby z nią współpracował, bo inaczej utknie na zawsze z tym dupkiem Tharnem!

– Nie możesz zmienić pokoju bez ważnego powodu, dzieciaku – recepcjonistka spojrzała na niego ze współczuciem – A drobne problemy typu, że jest leniwy i nie pomaga w sprzątaniu są absolutnie nie do przyjęcia. Zrozum… W sypialni jesteście tylko we dwóch. Możecie wypracować jakiś kompromis, wystarczy otwarcie ze sobą porozmawiać.

    Ta rozmowa zmierzała donikąd. Zdesperowany Type wyraźnie spostrzegł, że kobieta nie pozostawiła mu żadnej nadziei.

– Czy jest jakaś inna opcja, której mógłbym chociaż spróbować? P'?

– Uhm... – kobieta z recepcji musiała z wysiłkiem wziąć się w garść, bo ten bachor inaczej nie przestanie jej przeszkadzać – Co powiesz na to..., jeśli znajdziesz kogoś, kto będzie chciał zamienić się z tobą pokojami, to przyjdziesz z nim tutaj, a ja zajmę się formalnościami?

    Żarty sobie stroi… Zupełnie jakby istniał ktoś, kto chciałby to dla niego zrobić. Prawdopodobnie nikogo takiego tu nie ma, chyba że ten gość jest zagorzałym fanem tego drania Tharn'a. Wtedy Type byłby najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. No trudno, widać przecież, że nic tu nie zdziała, czas się wycofać…

– Dzięki, Paar. – Chłopak obdarzył ją nieprzyjemnym uśmiechem, po czym odwrócił się, nie racząc nawet na nią spojrzeć.

Pracownica biura administracyjnego patrzyła na niego oniemiała, nie mogąc nawet zareagować na obelgę i wykrzyczeć tych wszystkich słów, które cisnęły się jej na usta.

    – Cóż, mówiłem ci… Najpierw musisz się uspokoić – Techno nieudolnie pocieszał przyjaciela po wyjściu z biura. – Sam przyznaj, ten facet nic złego ci przecież nie zrobił. Może jakoś da się z nim żyć bez względu na to, jakiej jest orientacji?

Type rzucił mu mordercze spojrzenie.

– Dlaczego sam z nim nie zamieszkasz? Pozwól, że powtórzę: Nie ma mowy, żebym przebywał w tym samym miejscu co ta ciota.

– Hej, hej, uspokój się, dobrze? – Techno starał się nadążyć za swoim rozgniewanym przyjacielem – Nie rozumiem. Przyjaźnimy się już od dawna, ale nadal nie łapię, dlaczego tak bardzo nienawidzisz gejów? – Techno wydawał się być naprawdę zdezorientowany. – To znaczy kapuję, że nie lubisz być przez nich dotykany, albo że nie znosisz, gdy chcą zmacać twoje klejnoty. To dość niepokojące, wiem, ale.... Nie możesz ich wiecznie nienawidzić, Ai’Type.

    To było coś, nad czym ‘No od lat się zastanawiał. Sam miał wielu znajomych wśród gejów i kratoeys. Wcześniej dla zabawy dokuczał im ściskając ich sutki tak, że śmiali się, wydając z siebie zniewieściałe odgłosy. To była całkiem zabawna banda, dlaczego więc Ai’Type czuł do nich taką antypatie?

Nienawiść do gejów mogła tylko nieznośnie utrudnić mu życie. Są przecież wszędzie. Randki między dwoma mężczyznami stają się w dzisiejszych czasach powszechne. 

    Jego pytanie wprawiło drugiego w osłupienie. Spojrzał na przyjaciela oczami pełnymi gniewu.

– Kiedy mówię, że ich nienawidzę, to znaczy, że gardzę nimi do ostatniego tchu. – Upierał się Type – I w żadnym wypadku nie zostanę w tym samym pomieszczeniu.

    Ku zaskoczeniu Techno, jego przyjaciel wdarł się do akademika i zaczął walić kolejno do wszystkich drzwi.

– Co robisz, ty uparty pacanie! – mniejszy z nich prychnął z przerażeniem, ale nie mając wyboru wiernie podążył za Typem.

 

Puk, puk, puk.

– Tak? – chłopak w okularach o grubych oprawkach otworzył drzwi. W tym momencie Type stuknął Techno w bok nakazując mu, aby to on przejął negocjacje.

 

    Co za idiota! Jak śmiesz wciągać mnie w swoje głupie bzdury?!

 

    – Witam pana. – Techno grzecznie przywitał się z mieszkańcem pokoju, usiłując przybrać radosny i przyjazny wyraz twarzy. – Mój przyjaciel bardzo chciałby... bardzo chciałby...

– Chcę zamienić się z tobą pokojami – burknął Techno.

Jego surowy i nieprzyjazny ton głosu przeraził biedaka do tego stopnia, że błyskawicznie zatrzasnął im przed nosem drzwi, ucinając tym dalszą rozmowę.

– Widzisz? Nie chcą zmieniać pokoju. Chodźmy – Techno próbował się wycofać, ale przyjaciel chwycił go za ramiona i zaczął stukać w kolejne drzwi.

– Nigdzie się nie wybierasz – warknął. – Ty i ja będziemy pukać do każdych drzwi w całym tym cholernym akademiku, dopóki ktoś się nie zgodzi.

– Oszalałeś? Serio, stary…. Nie mam nic wspólnego z tym całym twoim szaleństwem!

 

Puk, puk, puk…

    – Czego? – wysoki chłopak o głębokim, męskim głosie, otworzył drzwi. Poczęstował intruzów ostrym spojrzeniem, które szybko zmieniło się na miękkie, gdy wylądowało na tym przystojnym idiocie Thiwacie, stojącym przed nim z uniesionymi w górę brwiami. Tak nagła zmiana nastroju wyglądała dziwnie podejrzanie, nie mówiąc już o zalotnym spojrzeniu, które Type na sobie poczuł. Po chwili powędrował w kierunku spojrzenia Ai’No i jego oczy rozszerzyły się z zaskoczenia. Ten koleś stał przed nimi zupełnie nagi!!!

– Ehm... mój przyjaciel chciałby… chciałby… mieć… kamerę...

– NIE! – Type gwałtownie zainterweniował, z prędkością światła odciągając stamtąd przyjaciela.

 

    – Shit! – rzucił No… Biedak wciąż był w szoku. – Co to, kurwa, było?!

– Nie wiem. – to było tak, jakby Type próbował przekonać samego siebie – Słuchaj Ai’No my nic nie widzieliśmy, jasne?

– Cholera! Ten facet miał naprawdę dużego! – wykrzyknął chłopak.

– Czy ty koniecznie chcesz umrzeć?! – warknął drugi.

– Sorry.

– Po prostu przejdźmy dalej – zaproponował, zastanawiając się równocześnie czy powinien poszukać w sieci, bo może stanie się cud i znajdzie jakieś tabletki wywołujące amnezję. Potrzebował ich dziesiątki. Kurwa, miał nadzieję, że takowe istnieją!

 

Puk, puk, puk…

    Lokator ledwie uchylił drzwi, by po spojrzeniu w nabzdyczoną twarz Type’a, natychmiast je zatrzasnąć.

– Wyglądam dla ciebie tak strasznie!? – zdesperowany Type kopnął ze złością w drzwi, przysięgając, że następnym razem, gdy zobaczy go na uczelni, skopie studenciakowi tyłek.

Techno złapał go za ramię zatrzymując, nim narobi sobie większych kłopotów.

– Type, wystarczy, koleś. – Próbował powstrzymać pieniacza, który chciał wrócić, by jeszcze raz przyłożyć kopa drzwiom. – Chodźmy do innych akademików, jest ich przecież do wyboru.

 

Puk, puk, puk…

    To był ostatni akademik, jaki im pozostał. Drzwi kolejnego pokoju otworzył mężczyzna trzymający gitarę.

– Witam!

Type poczuł delikatne szturchnięcie w bok. W ten sposób Techno przypominał mu, żeby przyozdobił usta w swój najładniejszy uśmiech, aby wywrzeć jak najlepsze wrażenie na stojącym naprzeciw mężczyźnie, będącym ich ostatnim promykiem nadziei.

– Mój przyjaciel chciałby zmienić pokój. Czy byłbyś skłonny przyjąć go jako nowego współlokatora?

Mężczyzna spojrzał w górę na Tiwata, nie potrafiącego zetrzeć z twarzy kwaśnego wyrazu.

– Przepraszam, nie mogę – potrząsnął głową, wracając do środka.

    Bum!!!

Stopa Type’a wylądowała na ścianie.

– Co z wami jest nie tak, dupki?! – z pomieszczenia wyszedł ten sam facet, ale tym razem zmierzał w ich kierunku wyglądając jak wściekły byk.

– Zwiewajmy!

    Techno i Type błyskawicznie wzięli nogi za pas. Minęła godzina, odkąd zaczęli pukać do drzwi akademików. Większość z mieszkańców nie wróciła jeszcze z zajęć, więc w międzyczasie wzięli udział w imprezie powitalnej, która zakończyła się około 20:00. Po jej zakończeniu pukali do pokoi, których nie udało im się odwiedzić po południu. Niestety ich wysiłki zakończyły się niepowodzeniem, po czym skonany Techno nalegał by się wreszcie rozejść. Zupełnie nie rozumiał sensu tych działań, więc po cholerę się tak męczyć?

 

    Była 21:30, gdy udało mu się w końcu przekonać przyjaciela, na powrót do własnego pokoju. Type był tak zmęczony, że postanowił usiąść na łóżku w oczekiwaniu na powrót Tharna. Był absolutnie zdeterminowany, by skonfrontować się w sprawie jego orientacji, chociaż nie do końca wiedział, jak ma się zachować. Nie zamierzał jednak odstąpić od pomysłu przeprowadzki.

 

    Pięć minut później... usłyszał dźwięk otwierających się drzwi.

– Cześć – przywitał się Tharn – jesteś dziś wcześnie w domu…

Type nie odpowiedział, zbyt zajęty wysiłkiem jakiego wymagało opanowanie niekontrolowanego drżenia nóg i nagłego otępienia umysłu.

– Jesteś głodny? – zapytał.

Chłopak spojrzał w kierunku Tharna i ujrzał w jego dłoni torbę z jedzeniem.

Shit!

    Znowu kupił jego ulubione dania… Co było z tym facetem nie tak? Od pierwszego dnia robił to samo. Cholera wie, dlaczego Type nigdy wcześniej nie potrafił rozgryźć seksualności swojego partnera. Żartował nawet, drażniąc się z nim, że tak bardzo się o niego troszczy. Teraz, gdy o tym myślał, jego słowa nabierały innego znaczenia.

    Tharn próbował podjąć rozmowę o jego dniu na uczelni, ale chłopak w odpowiedzi tylko chrząkał lub mamrotał jakieś niespójne słowa. Sądząc zaś po zirytowanym wyrazie twarzy, wyglądało na to, że czekał na jego powrót. Powoli odłożył na stół torbę z jedzeniem.

    Z jakiegoś powodu Type czuł się niespokojny i zupełnie nie na miejscu. Westchnął, bo przecież nie mógł zaprzeczyć, że ten facet jest naprawdę dobrym człowiekiem. Nie był tylko pewien, jaki był cel jego działań...

– Ai'Tharn!

– Hm?

– Muszę cię o coś zapytać. – Chłopak wyglądał na tak poruszonego, że jego towarzysz z zastanowieniem uniósł do góry brwi, próbując odgadnąć co go tak przygniata.

– Co jest?

– Ai’Tharn... Czy to prawda? Że jesteś gejem?

– ...

    Nastąpiła krótka chwila ciszy. Chłopak, który właśnie przybył do pokoju, stał nieruchomo obok własnego łóżka, ponieważ pytanie Type'a ogromnie go zaskoczyło. Choć przewidywał, że coś takiego może się stać, to jednak zaskoczył go sposób, w jaki jego towarzysz poruszył ten temat i jak ogromny niepokój zdawał się z tego powodu odczuwać.

– Ai’Tharn, zapytałem cię o coś…

– Tak. – Przyznał, po czym odwracając się w kierunku zaniepokojonego chłopaka spojrzał wprost na niego. – Dlaczego pytasz, czy to stanowi jakiś problem?

– Tak! – Type wyglądał poważnie. – I to duży – dodał – pozwól, że powiem ci to wprost… Człowieku… Nie lubię gejów.

– ...

    W pokoju rozległ się dźwięk spadającej na podłogę łyżki. Dla Tharna nie powinno to być zaskoczeniem. W przeszłości spotykał już przecież ludzi, którzy też nienawidzili gejów i nie miał z tym problemu. Tylko, to było naprawdę rozczarowujące, że w wyniku swojej orientacji miał w perspektywie utratę dobrego znajomego, z którym naprawdę chętnie dzielił pokój w akademiku. Wydał z siebie ciężkie westchnienie.

    – Type wydajesz się być świetnym facetem…

– Słyszałeś mnie? Powiedziałem, że nienawidzę gejów – powtórzył z naciskiem.

Głos Tharn'a zaczynał robić się lodowaty.

– Więc? Co chcesz, żebym zrobił?

– Wszystko! Opuścisz ten pokój, albo to ja się wyprowadzę.

– Chyba sobie żartujesz, prawda? – Zaoponował młody człowiek – Więc uważasz, że jestem obrzydliwy, bo jestem gejem? – wyglądał spokojnie, mimo odpychającego zachowania, jakie prezentował ten drugi.

– Zgadza się.

– A co moje preferencje seksualne mają wspólnego z tym, że mieszkasz w tym samym miejscu co ja? – Jego słowa, w miarę postępu rozmowy, brzmiały jednak coraz bardziej wzgardliwie.

– Nic – przyznał – Ale nie chcę mieszkać pod jednym dachem z pedałem!

Ostatnie zdanie Type'a wyzwoliło demona, który zmienił uprzejmą twarz Tharn'a w coś mrocznego i groźnego.

– Jeśli to jest tak gigantyczną przeszkodą, to dlaczego sam się nie wyprowadzisz? Przecież to nie ja mam tu problem, tylko ty.

 

SHIT!

 

    Kiedy ich twarze znalazły się tak blisko siebie? Nos Tharn'a znajdował się o kilka centymetrów od twarzy Type’a, ale to jego oczy przerażały najbardziej. Wpatrywały się w niego z taką intensywnością, jakby były w stanie wyssać duszę.

– Tharn, powiem to jeszcze raz. Nienawidzę gejów. – Wyznaczył granicę Type – Gdybym wiedział, że jesteś jednym z nich, nie wyraziłbym zgody na zamieszkanie we wspólnej sypialni.

– To nie moja sprawa. Nieważne, nie ruszę się stąd. Nawet jeśli oznacza to, że będę zmuszony mieszkać z palantem o tak wąskim horyzoncie.

– Nie mógłbym znieść życia pod jednym dachem z tobą, ty idioto! – Type skoczył na nogi i obaj zaczęli na siebie krzyczeć.

– W takim razie powinieneś sam się stąd wynieść – zaopiniował przystojny młodzieniec i ośmielił się wysunąć niepodważalne twierdzenie – Nie wiem, co cię tak ukształtowało, żeby w tak negatywny sposób o mnie myśleć, ale nawet, jeśli się mnie pozbędziesz, to i tak nigdy nie przetrwasz w społeczeństwie z tą twoją gównianą mentalnością.

    Z każdym wypowiedzianym słowem Tharn robił krok do przodu, nie przerywając kontaktu wzrokowego, aż Type znalazł się oparty plecami o ścianę, z twarzą ledwie o cal od twarzy towarzysza. Był w pułapce!

– Co ty sobie myślisz, że robisz! – Type siłą odepchnął od siebie współlokatora – Odczep się ode mnie!

    Kurwa, ten skurwiel ma naprawdę umięśnioną, silną sylwetkę. Ciężko było go ode mnie oderwać.

    – Gratulacje, mały człowieku. – Na ustach Tharn'a pojawił się złośliwy grymas – Obawiam się, że będziesz musiał mieszkać z tą ciotą przez cały rok, haha. Powodzenia, mój przyjacielu. Mam nadzieję, że będziesz zadowolony z pobytu.

To powiedziawszy, potrząsnął współlokatorem po raz ostatni, zanim z impetem wypadł z pokoju. Type leżał na łóżku wyglądając bezbronnie i wpatrując się z oszołomionym wyrazem twarzy w zatrzaśnięte przed chwilą drzwi.

    Przegrał, ale to nie szkodzi! Ten drań był trudniejszy do opanowania niż sobie wyobrażał. Nie zamierzał jednak łatwo się poddać. Znajdzie sposób, by się go pozbyć, zanim ta sypialnia zamieni się w piekło dla nich obu. Nie ma mowy, żeby na to pozwolił.

A poza tym, chwileczkę... Czy ten facet właśnie nazwał go "małym"?

– Ty pieprzony idioto, nikt nie ma prawa mnie tak nazywać! Przysięgam, że się zemszczę. Możesz być pewien, że znajdę kogoś kto zgodzi się zamienić na pokoje, zanim ten tydzień się skończy! Ai’Palancie!

 

Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka

  

Poprzedni 👈             👉 Następny

 

Komentarze

Popularne posty