SE [Tom 1] – Rozdział 5.1



<11>


    Sangwoo czekał na Jang Jaeyounga z trzema załadowanymi „nabojami”. Nie spodziewał się, że nadejdzie dzień, w którym będzie się niecierpliwił, by wreszcie go zobaczyć. Teraz informatyk dosłownie nie mógł się doczekać, by ujrzeć zdezorientowaną minę wroga. Usiadł w czwartym rzędzie, na drugim miejscu po prawej i w podekscytowaniu czekał. Jego podręcznik był otwarty, ale w tej chwili nie miało to najmniejszego znaczenia. Mimo faktu bycia asystentem Jaeyoung jeszcze się nie pojawił, chociaż profesor zdążyła już przyjść. Sangwoo obrócił się, by spojrzeć na tylne wejście, ale między wpadającymi do środka studentami nie było ani śladu po jaskrawoczerwonym materiale.

    – Szukasz mnie? Jestem tutaj – powiedział mężczyzna z ręką w kieszeni płaszcza, głosem identycznym do Jaeyounga. 

    Sangwoo zesztywniał. Powodem jego niebotycznego zdziwienia był kolor materiału. Krzykliwą czerwień zastąpiła ciemna zieleń. Co więcej, wróg nie nosił okularów. Gdy mężczyzna siadał na z góry zajętym, najdoskonalszym miejscu, zdezorientowany Sangwoo ciągle jeszcze przetwarzał to, co widzi. Sam fakt, że sunbae nie nosił czerwonej kurtki, sprawił, że informatyk poczuł się tak, jakby w bazie danych coś się zepsuło. Ale pomijając wygląd zewnętrzny, ten facet zdecydowanie był Jaeyoungiem. Sangwoo wyjął więc pierwszy nabój, jaki przygotował, umieszczając przegrodę po swojej prawej stronie, ale jego satysfakcja została nieco stłumiona przez dobiegający zza żółtego parawanika śmiech. 

    – Prawdopodobnie wiesz, że w następny czwartek należy zaprezentować skecze. Podczas dzisiejszych zajęć chciałbym zacząć przygotowania. 

    Młodszy student był tego świadomy, ponieważ dokładnie to widniało w sylabusie. Zadanie polegające na zaprezentowaniu przez dwie osoby trzyminutowego występu w języku chińskim było ważnym ćwiczeniem i stanowiło 20% końcowej oceny. Profesor rozdała zadanie pierwszemu rzędowi studentów (asystent nie ruszył się nawet z miejsca) i włączyła projektor.

    – Oto lista par, które muszą wspólnie przygotować skecze, oraz kolejność ich prezentacji. Niektórym z was przypadł niekorzystny termin występu, ale wezmę to pod uwagę przy wystawianiu ocen.

    Sangwoo przebiegł wzrokiem listę i odnalazł swoje imię, ale wielkim problemem było nazwisko figurujące obok. 

    Choo Sangwoo (inżynieria komputerowa) – Jang Jaeyoung (projektowanie wizualne), 14.03 (czwartek). 

    Nie dość, że spośród 30 studentów to właśnie jego wróg przypadł mu w parze, to na domiar złego musieli zaprezentować się jako pierwsi. Już w przyszły czwartek! 

    Gdy Sangwoo podniósł rękę, profesor pytająco na niego spojrzała. 

    – Masz jakieś wątpliwości, studencie?

    – Czy z uwagi na to, że nie będę w stanie podjąć pracy, ponieważ nie podoba mi się członek zespołu, to będę mógł go zamienić, pani profesor? 

    Kobieta z niezadowoleniem zmarszczyła brwi.

    – Nie, osobiste preferencje nie będą brane pod uwagę. Niektórzy studenci są lepsi, a inni mają jakieś braki. Praca zespołowa służy przezwyciężeniu dyferencji i przygotowaniu jak najlepszej prezentacji. Z obawy, że studenci będą o to pytać, poprosiłam asystenta o losowe dobranie par. Nie musisz się więc martwić, że będzie to niesprawiedliwe. Czy masz jakieś inne pytania oprócz zmiany partnera lub daty występu?

    Ten sukinsyn ma problem ze sprawiedliwością, pani profesor...

    Odpowiedziała mu tak stanowczo, że Sangwoo stracił odwagę, by pytać dalej. Jako że został już napiętnowany przez profesora Choi, milczał z obawy, że tutaj również negatywnie się wyróżni. W tym momencie przegroda przewróciła się i upadła na podłogę. Jang Jaeyoung, z podbródkiem wspartym na dłoniach, dziwnie się uśmiechnął. 

    – Po prostu zaufaj swojemu hyungowi. Poprowadzę cię.

    Zamknij się, proszę!

    Sangwoo wepchnął bezużyteczną przegrodę do plecaka. Poczekał chwilę, zanim otrzymał niezbędne materiały, po czym w lewym górnym rogu napisał swój studencki numer oraz nazwisko i imię. 

    [Poniżej znajdują się wyrażenia znane już z „Chińskiego dla początkujących” oraz kilka bardziej zaawansowanych zwrotów. Przygotowując skecz, należy użyć co najmniej 100 poniższych fraz. Proszę się zapoznać i porozmawiać z przydzielonym partnerem.] 

    Sangwoo uważnie przeczytał instrukcje. Około 30% zdań zdążył nauczyć się w przeszłości, rozumiał więc ich znaczenie. 

    Na zajęciach z „Chińskiego dla początkujących” na pierwszym roku otrzymał ocenę bardzo dobrą z części pisemnej. Miał doskonałą frekwencję i uzyskał pełną liczbę punktów na egzaminach, ale za skecz i egzamin ustny wiele punktów zostało mu odjętych. Dlatego by w tym semestrze uzyskać ocenę bardzo dobrą z plusem, wystarczyło zdobyć jak najwięcej punktów za skecz.

    Skoro jednak nie wybrał zbyt wielu kursów, miał mnóstwo czasu na ćwiczenia. Jedyny problem stanowił jego partner, który zapewne zamierzał zrobić wszystko, by mu w tym przeszkodzić. Jednak Sangwoo zbytnio się tym nie martwił. W najgorszym wypadku planował po prostu podczas występu zagrać obie role. Tak czy inaczej, zgodnie z wytycznymi każdy student będzie oceniany indywidualnie. 

    Otworzył notatnik i zapisał swoje pomysły. Zamierzał zrobić to sam, ale Jaeyoung wydawał się nie podzielać jego zdania. Nie patrząc na niego, informatyk powiedział:

    – Wiele pytań i odpowiedzi dotyczy lokalizacji. Użyjmy więc tematu pomocy przy wskazaniu drogi chińskim studentom z wymiany, którzy przybyli na Uniwersytet Hanguk. Ja zagram Koreańczyka, więc ty, sunbae, powinieneś być Chińczykiem.

    Choć nie czekał na odpowiedź, Jaeyoung mruknął:

    – To cholernie tandetne. Byłbym w poważnych tarapatach, gdybym to z tobą zagrał.

    – …

    Jakby się nad tym zastanowić, nieodmiennie krytykował Sangwoo za brak kreatywności. Powiedział, że „Yachae Man” nie było zabawne, a przy dwóch różnych okazjach zarzucił mu brak wyobraźni. Na dodatek dał mu zero punktów w kategorii nowatorstwa przy ocenie akrostychu. 

    – Więc sam coś wymyśl. 

    Sangwoo rzucił ołówek na zeszyt i odchylił się do tyłu na krześle dokładnie tak, jak zawsze robił to Jaeyoung. Potem poczuł, że robi coś ze swoimi ramionami. Naprawdę skrzyżował je na piersi! 

    Po przejrzeniu materiałów z chińskimi zwrotami Jaeyoung zaproponował:

    – Porozmawiajmy o próbie wyłudzenia pieniędzy przez kupca w czasach dynastii Qing.

    – Co?

    – Na początku będzie scena sprzedaży. „Ile to kosztuje? 100 000 wonów za dwie kiście winogron? To za drogo. Proszę, przestań. Przemoc jest nielegalna. Wyjdź przez te drzwi”. Użyjmy wszystkich słówek na temat kupna i sprzedaży...

    Sangwoo szykował się już do parsknięcia, ale poczuł że ta opowieść zaczyna go interesować.

    – „Dzisiejszy dochód to zero wonów. Jestem bardzo biedny. Nie mam pieniędzy”. Użyj tych wyrażeń... „Sprzedałem wszystkie swoje rzeczy. Za resztę pieniędzy kupiłem telefon. Nic mi już nie zostało”. Napisz to... O, to jest dobre. „Jestem oszustem” – kontynuował sunbae.

    Sangwoo zaczął spisywać fabułę w notatniku, sprawdzając w ulotce zdania, które wymienił Jaeyoung.

    – „Dzwonię z komórki, dryń, dryń. Wei*? Mam twojego syna. Daj mi 10 miliardów wonów, żeby mógł wrócić do domu”.

    (*Wei to chińskie halo. Koreańczycy, podchodząc do telefonu, mówią yoboseyo).

    Osoba odbierająca telefon odpowiada: „Nie mam dzieci. Jesteś oszustem”.

    – I co dalej? Co z zakończeniem? – wtrącił Sangwoo.

    – Nie jestem pewien. Jakie byś wolał?

    Sangwoo zastanowił się, ale nie mógł wymyślić, co zrobiłby handlarz, któremu nie udało się wyłudzić pieniędzy przez telefon. W najlepszym wypadku...

    – „Umarłeś z głodu, bo nie było ryżu?” – podsunął informatyk.

    – Tak, to bardzo w twoim stylu. Jest tu dobre wyrażenie. „Jestem głodny. Proszę, daj mi coś do zjedzenia”. Wyrażenia o umieraniu nie ma na liście, ale bez problemu możemy go użyć. „W testamencie przekażę telefon mojemu młodszemu bratu”.

    Sangwoo uporządkował zapisane zwroty i jeszcze raz przeczytał tekst. Chociaż materiał wyglądał trochę dziwnie, zawierał odpowiednią liczbę zarówno łatwych, jak i zaawansowanych wyrażeń.

    Następnie zapytał o coś, co od początku go zajmowało. 

    – Dlaczego akurat dynastia Qing?

    – Profesor pasjonuje się historią, a szczególnie dynastią Qing. Jeśli pokażemy się w kostiumach i fryzurach* z tamtych czasów, prawdopodobnie uzyskamy doskonały wynik.

    (*Powszechna w czasach dynastii Qing fryzura = wygolona do połowy głowa z długim warkoczem).

    – Co to za bzdury?

    – Spójrz tutaj: Skecz przygotowany z uwzględnieniem humorystyki / Kierunek / Staranność przygotowania – 20% oceny.

    Informatyk zastanowił się, dlaczego uwzględniono tę pozycję. Ponadto była to niezwykle ważna część wchodząca w skład oceny, biorąc pod uwagę, że 50% stanowiły „Intonacja / Wymowa / Płynność”, a pozostałe 30% to „Poziom trudności / Spójność dialogu / Gramatyka”.

    Sangwoo zrobił minę wskazującą, że nie rozumie związku, więc Jaeyoung wyjaśnił:

    – Dobrze znam panią profesor, bo jest w naszym klubie.

    – A co to za klub?

    – Teatralny. 

    Rysik w mechanicznym ołówku Sangwoo pękł i zupełnie niespodziewanie trafił Jaeyounga w twarz. Projektant zmarszczył brwi i potarł dłonią policzek. 

    Cholerny Jaeyoung! A więc to też jego sprawka! 

    Spacer Sangwoo był ostatnio zakłócany z powodu harmonogramu Wydziału Teatralnego! Informatyk odwrócił się od Jaeyounga i zaczął układać dialog, udając, że jest sam. Zapisał koreańskie znaczenie zwrotów, których nie znał, skopiował zdania, które znał i które były na liście. Z jakiegoś powodu z ust Jaeyounga nie padło już ani jedno słowo. Był tak cichy, że Sangwoo zaczęło to przeszkadzać. Przecież w normalnych warunkach wróg stukałby o biurko, wyśmiał go lub głośno przewracałby kartki książek, ale teraz nic takiego nie robił. 

    Sangwoo podniósł wzrok, bo poczuł się nieco dziwnie. Napotkawszy jego spojrzenie, zauważył, że projektant, opierając podbródek na dłoniach, nie odrywa od niego oczu. 

    – To ciekawe – powiedział, nadal się wpatrując. 

    Sangwoo natychmiast opuścił głowę. 

    – …

    – To niesamowite, ale... – wyszeptał cichutko Jaeyoung – mamy ze sobą coś wspólnego. 

    Wykluczone, żeby coś takiego istniało! 

    Sangwoo zmarszczył nos, gdy tylko to usłyszał. 

    Jaeyoung znów cicho się zaśmiał.

    – Co za wyraz twarzy. Miałem na myśli charakter pisma. 

    Młodszy z nich poczuł mieszankę nieokreślonych uczuć. Nigdy nie uważał, że ma jakieś szczególnie ładne czy brzydkie pismo. 

    – Nie przeszkadzaj mi.

    – Sangwoo! – Senior niskim i przyjaznym głosem zawołał jego imię. 

    Po dwóch dniach nękania to było nawet zabawne, że teraz udawał miłego.

    – Jesteś taki cool, co?

    Zignoruj.

    – Bez mrugnięcia okiem siedzisz twarzą w twarz z szumowiną, bandytą, sadystą i nawet razem pracujemy nad zadaniem. 

    Zignoruj.

    – Sangwoo.

    Zignoruj.

    – Co myślisz o słowie zemsta?

    Zignoruj.

    – Z tym muszą być związane przecież jakieś emocje, prawda? Wygląda na to, że jestem dla ciebie jak mucha. Chcesz się ode mnie opędzać, prawda? Najlepiej, żebym schodził ci z drogi, co? 

    Zignoruj.

    – Czy to dobrze smakuje, kiedy przetrawiasz słowa swojego hyunga?

    – W naszej rodzinie nie ma żadnych drani. – Nie wytrzymał informatyk.

    – Zaczynasz posuwać się za daleko, Sangwoo.

    – Pracuję. Proszę, bądź cicho.

    – Dobra. Jeśli wyświadczysz mi przysługę.

    – Nie chcę.

    – Zdejmij czapkę.

    To była raczej absurdalna prośba. Sangwoo podniósł wzrok i ujrzał Jaeyounga z podbródkiem wciąż spoczywającym na jego dłoniach. Myślał, że sposób, w jaki na niego patrzy, był nowym rodzajem kpiny, ale jego twarz wyglądała po prostu bezczelnie. Sangwoo postanowił go zignorować.

    Gdy tylko skończył pisać ostatnią linijkę, Jaeyoung zabrał jego notatki. Przejrzał dialog i w protekcjonalny sposób komentował: „Rozumiem” lub „Jest lepiej, niż się spodziewałem”. A następnie zapisał coś ołówkiem należącym do Sangwoo.

    W notatkach, które Jaeyoung mu oddał, nie było już wolnych miejsc. Wypełnił linijki chińskimi znakami wszędzie tam, gdzie Sangwoo pozostawił je puste.

    Dlaczego on taki jest?

    Sangwoo poczuł się zakłopotany. Jakby się nad tym zastanowić, on zapisał tylko treść skeczu. Natomiast Jaeyoung z nim współpracował i wykonał lwią część roboty. Czyżby postanowił przestać go nękać?

    – Co jest?

    – Co jest co?

    – Co?

  – Byłeś zdecydowany gonić mnie aż na koniec świata, żeby z największą przyjemnością mnie nękać. A teraz wygląda na to, że w dwa dni odhaczyłeś swoją urazę. 

    Jaeyoung sprawiał wrażenie kogoś dosyć złożonego. Był bezwartościowym łobuzem i równocześnie nienagannie ubranym, przystojnym pracownikiem restauracji. Po tym, jak raz wpadł w złość, rzucając przekleństwami, potrafił się kontrolować. Cały czas się uśmiechał, ale wczoraj ścigał go tak zajadle, jakby chciał go zabić. Zmusił go do wymyślenia akrostychu, a teraz – zupełnie jakby zapomniał o nękaniu – pomógł mu w zadaniu zespołowym. Jang Jaeyoung był najdziwniejszą osobą, jaką Sangwoo kiedykolwiek spotkał w swoim całym życiu. 

    – Jak wam idzie?

    W tym momencie rozległ się głos wykładowcy. Kobieta przechadzała się po sali, obserwując postępy studentów. Podeszła do ich stolika i pytająco uniosła brwi.

    – Och, jesteś w parze z Jaeyoungiem? W takim razie nie będzie żadnych problemów.

    – Nie, pani profesor. To niemal wszystko dzieło Sangwoo. 

    Dlaczego on się tak zachowuje?

    Informatyk poczuł się speszony nieoczekiwanym pochlebstwem, po którym profesor spojrzała na niego z wyraźną sympatią.

    – Dobrze. Zobaczmy, jakich zwrotów użył Sangwoo.

    Normalnie odpowiedziałby zgodnie z prawdą: „Nie, to Jaeyoung wykonał cały konspekt. Ja byłem tylko tym, który przelał jego słowa na papier”. Niestety, nie był jednak w stanie wydusić z siebie tej pochwały. Sangwoo grzecznie wręczył swoje notatki pytającej, a po chwili usłyszał jej śmiech. 

    – Kupiec z dynastii Qing! To brzmi jak niezła zabawa. Hahaha! Ciekawa treść. Aha! Ale te dialogi tutaj są trochę...

    Jej jasna twarz stopniowo pociemniała.

    – To zbyt wulgarne. Gdzie nauczyłeś się tak przeklinać, Jaeyoung?! Ty to napisałeś, prawda?

    Profesor spojrzała na puste ręce projektanta, bo mechaniczny ołówek znajdował się w dłoni Sangwoo. Pogardliwe spojrzenie profesor przeniosło się więc z Jaeyounga na niego.

    – Popraw te linijki. Jeśli tak to przedstawisz, dostaniesz 0 punktów. Zrozumiałeś?

    – Tak.

    Sangwoo był zmuszony odpowiedzieć w ten sposób, ponieważ kobieta wciąż na nich patrzyła. Jaeyoung uśmiechnął się, gdy profesor oddała notatki i odeszła. Informatyk zacisnął zęby i wymazał dopisane przez Jaeyounga chińskie znaki.

    – W przeciwieństwie do ciebie, wciąż jeszcze chowam trochę urazy.

    Obawiając się, że pozostaną choćby najmniejsze ślady, Sangwoo skrupulatnie wymazał jego notatki.



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma

    


Poprzedni 👈             👉 Następny



Komentarze

  1. Dziękuję za literki i resztę❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Zaczyna robić się ciekawie. Przystojniak Jaeyoung w zieleni i bez okularów podczas próby wykoszenia żeńskiej konkurencji.

      Usuń
  2. och.... współpraca między nimi nie wątpliwie będzie ciekawe.... ależ Jeayoung jest zachłanny jeśli chodzi o Sangwoo ...i nawet sam tego nie zauważa XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, biedny Jaeyoung będzie miał trudny orzech do zgryzienia.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty