SE [Tom 1] – Rozdział 6.6



<100>

 

    – Chyba powinniśmy już iść, prawda?

    Dopiero gdy rozmawiający z panią profesor Jaeyoung o to zapytał, Sangwoo zdołał wreszcie nieco oprzytomnieć. Obaj studenci grzecznie się pożegnali, po czym wyszli z sali. Sangwoo skierował się do łazienki, gdzie szybko zmienił ubranie, po czym wręczył kostium i perukę Jaeyoungowi.

    Po wejściu do następnej sali wykładowej zastali kompletnie nieoczekiwany obrazek. Na idealnym miejscu informatyka nie leżała żadna torba. Sangwoo ze zdziwieniem spojrzał na równie zaskoczonego Jaeyounga. Projektant nie zareagował, jedynie zmarszczył brwi i wyjął telefon.

    Sunbae spojrzał na szybko zajmującego miejsce programistę, po czym wybrał czyjś numer. Rozlegający się w słuchawce głos był na tyle wyraźny, że każde słowo słychać było doskonale.

    – Tak, Hyungnim!

    – Hej, ty draniu! Czy ty sobie ze mnie kpisz? Nie mówiłem ci, żebyś robił to przez dwa tygodnie?

    – Jesteś niesprawiedliwy. Przecież wczoraj nie dałeś mi swojej torby, hyung.

    – Nie dałem ci?

    – Nigdzie jej nie było, hyung. Ani w szafce, ani w sali treningowej. Pomyślałem sobie, że nie muszę już tego robić.

    Jaeyoung milczał przez chwilę, a następnie zakrył oczy dłonią, jakby się nad czymś zastanawiał.

    – Racja… Nie wziąłem jej ze sobą, bo przedwczoraj się upiłem. Kurwa, chyba ktoś ją zwinął.

    – Czy to znaczy, że nie muszę już tego robić, hyung? Przyznam, że to nieco kłopotliwe zadanie. Naprawdę. Zresztą ty i tak nie zamierzasz zajmować na stałe tego miejsca, bo przecież nie będziesz chodził na te zajęcia.

    – Nieważne, stary. Pa!

    – Hyuuuung, jesteś zły? Ach tak, Choi Ji kazała ci powiedzieć, żebyś przyszedł podczas lunchu do pokoju wydziału, bo chce cię zobaczyć, hyung. Zjedzmy trochę słodko-kwaśnej wieprzowiny...

    Z telefonu pobrzmiewał śmiech, dopóki Jaeyoung się nie rozłączył. Nazywano go „hyung”, gdziekolwiek się pojawił. Sangwoo miał wrażenie, że słyszy „hyung, hyung” na końcu każdego zdania. Sunbae włożył komórkę z powrotem do kieszeni, a na jego ustach pojawił się uśmiech.

    – Wygląda na to, że nie będę mógł ci dzisiaj przeszkadzać.

    Dopiero wtedy Sangwoo przypomniał sobie, że przecież był przez niego nękany.

    – …

    – Sangwoo…

    Junior spojrzał na niego, pozostając na swoim miejscu, a Jaeyoung z uśmiechem powiedział:

    – Naprawdę nic nie rozumiem z tych wykładów, zupełnie jakby były prowadzone w jakimś obcym języku. A na widok wykładowcy mam ochotę wybuchnąć śmiechem, bo wygląda zupełnie jak Pororo*. Od teraz możesz uczestniczyć w kursach bez mojej obecności i cieszyć się komfortem.

    (*Pororo to antropomorficzny pingwin, który jest bohaterem animowanego programu telewizyjnego dla dzieci)

    Po tych słowach mężczyzna się odsunął, a Sangwoo po prostu skinął głową.

    – Znowu jesz dzisiaj lunch w uczelnianej stołówce?

    Hoobae znów skinął głową.

    – Jeśli zaproszę cię zamiast tego na posiłek gdzieś indziej, to prawdopodobnie odmówisz?

    Ponowne skinienie głowy.

    – Ok. W takim razie smacznego.

    Jaeyoung postawił kawę w puszce na stoliku i sekundę później zaskoczył Sangwoo, kładąc mu rękę na głowie. Lekki dotyk szybko jednak zniknął. Minęła chwila, zanim chłopak otworzył usta, żeby zbesztać seniora, ale ten już zmierzał w kierunku tylnego wyjścia z sali.

    Sangwoo był trochę zły, bo ten facet ciągle bez ostrzeżenia go dotykał. Następnym razem nie omieszka mu tego wygarnąć! Powie mu, że jego dotyk sprawia, że czuje się niekomfortowo.

    Zajęcia już się rozpoczęły. Sangwoo jęknął sfrustrowany, bo nie miał na kim wyładować swojej złości. Niech to szlag! Profesor istotnie wyglądał tego dnia jak pingwin.

    Chłopak myślał, że skoro odzyskał swoje idealne miejsce, to będzie w stanie się skoncentrować, ale wystąpiły u niego te same objawy, które odczuwał już podczas „algorytmów”.

    Właściwie matematyka inżynierska była przedmiotem, którego Sangwoo uczył się poza zajęciami, w związku z tym doskonale sobie radził, ale nie dzisiaj. W głowie miał pustkę. Zdołał oprzytomnieć dopiero wtedy, gdy wykład dobiegł końca.

    Spożywając samotnie posiłek w uniwersyteckiej kantynie, wyraźnie czuł przygniatający go ciężar. Było zupełnie tak samo jak na początku, kiedy Jaeyoung zaczął go nękać. Wtedy również był dziwnie sfrustrowany i czuł się emocjonalnie przytłoczony, a serce ciążyło mu w piersi jak kamień.

    W czym tkwił problem? W czym tkwił problem? Co to, do cholery, był za problem?

    Jaeyoung.

    To ten facet zawsze był przyczyną problemów Sangwoo. Nieodmiennie zajmował idealne miejsce, wdzierając się w uporządkowany świat juniora i siejąc w nim chaos. Miał cały arsenał sztuczek, których używał bez mrugnięcia okiem tylko po to, żeby zburzyć jego spokój ducha. Dlaczego więc teraz życie Sangwoo nie toczyło się gładko, skoro zniknęła przyczyna problemu?

    Kiedy podczas lunchu student sprawdził komórkę, ujrzał na ekranie wiadomość.

 

Pasożyt3: (Zdjęcie) Dobra robota.

11:03

 

    Jego kciuk zawisł nad przyciskiem odpowiedzi. Sangwoo nie miał mu nic do powiedzenia, więc po prostu schował urządzenie do torby.

    Po zjedzeniu lunchu jego emocje nadal nie opadły. Nie dość na tym. Był tak rozkojarzony, że przeszedł się wokół kampusu dwa razy!

    Nic się nie zmieniło nawet wtedy, gdy dotarł do biblioteki. Czuł się coraz gorzej i był coraz bardziej sfrustrowany. Ten stan przerodził się w końcu w złość, ale Sangwoo nie potrafił nic na to poradzić. Jego wnętrze zdawało się być trawione jakąś nieznaną mu gorączką. Nigdy jeszcze nie przytrafiło mu się coś podobnego. Nie potrafił więc zlokalizować ani źródła, ani przyczyny, dla której to się działo, a tym bardziej znaleźć sposobu na rozwiązanie problemu.

    – Nie poszedłeś do domu?

    Sangwoo istotnie myślał nawet o spakowaniu się i powrocie do domu. Jednak wszystkie te myśli zniknęły w chwili, gdy usłyszał głos Jaeyounga. Sunbae wyjął notatnik, który od niego „kupił”. To było wtedy, kiedy junior oskarżył go o kradzież. Nowo przybyły – jak gdyby nigdy nic – otworzył piórnik Sangwoo i chwycił ołówek. Następnie lekko odchylił się na krześle i skrzyżował nogi, po czym umieścił notatnik na kolanie, przewrócił stronę i zaczął coś bazgrać.

     Tymczasem w Sangwoo zaszła niesamowita wręcz zmiana. Złość, z którą nie mógł sobie poradzić, nagle zniknęła, a jego emocje w cudowny sposób się ustabilizowały. Na uprzednio nieczytelnych stronach podręcznika zaczęły znów pojawiać się litery. Sangwoo poczuł się śmiesznie, gdy bez absolutnie żadnych przeszkód był w stanie skupić się na nauce.

    Mam kłopoty!

    Domyślił się już, że korzystna zmiana spowodowana była obecnością Jaeyounga u jego boku. Natychmiast stało się jasne, że umysł juniora w międzyczasie posiadł nowe ustawienia. Poprzedni „normalny” stan przestał istnieć, ponieważ wdarł się do niego BŁĄD!

    Błędnie zakłada się, że obszar wokół Czarnobyla, gdzie doszło do katastrofy nuklearnej w 1986 roku, jest krainą śmierci. W rzeczywistości jednak dzikie grubodzioby z ekstremalnie wysokim poziomem przeciwutleniaczy w swoich organizmach doskonale się tam rozwijają. Podobnie jak zwierzęta, które przystosowały się do promieniowania, Sangwoo przystosował się do katastrofy, jaką był Jang Jaeyoung.

    Sunbae zachowywał się niezwykle cicho. Jedynie czasami słychać było odgłos ołówka drapiącego po papierze, ale nie było to już tak irytujące jak wcześniej. Sangwoo po raz pierwszy od jakiegoś czasu poczuł przyjemność z uczenia się materiału, który przegapił na zajęciach. I po raz pierwszy od momentu wkroczenia Jaeyounga w jego życie był w stanie tak dobrze skoncentrować się na nauce.

    Ile czasu upłynęło?

    Sangwoo poczuł dumę, że tak szybko przyswoił mnóstwo wiedzy. Dopiero gdy odłożył temperówkę, zdał sobie sprawę, że Jaeyoung rysował kolejny obraz, używając go jako modela.

    – Twoja bejsbolówka się przekrzywiła – szepnął senior z uśmiechem, gdy mężczyźni nawiązali kontakt wzrokowy. Nacisnął lekko na czubek głowy Sangwoo, by poprawić mu czapkę. Tym razem junior nie poczuł jednak złości, ponieważ został uprzedzony. Siedział więc, udając, że nic się nie stało. Problem polegał na tym, że dłoń nie opuszczała czubka jego głowy, a napięcie wyraźnie rosło.

    – Sangwoo, mam ci coś do powiedzenia...

    Jedyny głos, który rozległ się w bardzo cichej bibliotece, zabrzmiał szczególnie głośno. Ciężar nacisku na czubek głowy był znacznie bardziej odczuwalny niż w rzeczywistości. Sangwoo musiał mu koniecznie powiedzieć, żeby zabrał rękę, ale jego usta nie chciały nawet drgnąć. Zupełnie jakby czas się zatrzymał. Powietrze stało się ciężkie, a zmysły bardziej wyostrzone.

    Oczy Sangwoo przyglądały się uważnie każdej części twarzy Jaeyounga. Junior miał wrażenie, że mógłby nawet dostrzec pory w jego skórze, gdyby zdecydował się ich poszukać. Sztuczne światło rozpraszało się na powierzchni brązowych tęczówek.

    Jeśli faktycznie jest fizyczna głębia w jego oczach, to jak daleko sięga?

    Sangwoo zadał sobie to niedorzeczne pytanie, mimo że znał dokładnie budowę gałki ocznej. Kiedy Jaeyoung powoli zamrugał, cień rzucany przez jego rzęsy najpierw się skrócił, a następnie wydłużył.

    Na grzywce mężczyzny Sangwoo dostrzegł źdźbło trawy.

    Czy dzisiaj znowu leżał w tej samej pozycji na trawniku?

    Informatyk bezwiednie wyciągnął rękę i zdjął trawę z włosów seniora. Jaeyoung drgnął i lekko otworzył usta. Jego ponętnie różowy język wysunął się spomiędzy warg, przyciągając uwagę juniora. Sangwoo patrzył, jak język sunbae powoli polizał górną wargę, sunąc od prawego kącika ust do lewego. Ten niesamowicie zmysłowy moment wydawał się trwać nieskończenie długo. Sangwoo doświadczał w tej chwili jakiejś szczególnej teorii względności.

    BŁĄD, BŁĄD, BŁĄD!

    Jego krew szaleńczo krążyła w żyłach. Serce z pasją obwieszczało swoje istnienie.

    Bum, bum, bum!

    Junior poczuł mdłości, jakby nieoczekiwanie nabawił się choroby lokomocyjnej. Pokrył się gęsią skórką. Całe jego ciało sygnalizowało stan zagrożenia. Sangwoo czuł się jednocześnie zakłopotany i sfrustrowany, ponieważ miał pewność, że coś zupełnie nie pasuje do sytuacji.

    Wysychają… Wyschły… Są wysuszone… Wysychają... Są wysuszone…*

    (*Sangwoo najwidoczniej zaciął się, próbując wyrecytować w głowie tekst hymnu Korei Południowej. 동해 물과 백두산이 마 르고 닳도록 하느님이 보 우하사 우리 나라 만세 = Donghae mulgwa Baekdusani mareugo daltorok Haneunimi bo uhasa uri nara manse = Dopóki wody Morza Wschodniego nie wyschną i góra Pektu się nie rozpadnie, niech Bóg ma w opiece nasz kraj!)

    Jaeyoung wstał, a jego dłoń spoczęła na głowie juniora. Usta, które tak bardzo oczarowały Sangwoo, zaczęły powiększać się w polu jego widzenia. Wargi Jaeyounga stopniowo zbliżały się do niego, znikając mu z oczu. Kolczyki w jego uszach i lekko odstające z tyłu włosy mignęły przed oczami Sangwoo, zanim również zniknęły, gdy sunbae się zbliżał.

    Zapach papierosów pobudził zmysł węchu informatyka.

    – Chodź ze mną do kina.

    Gorący oddech musnął jego ucho, a szept przekazał wiadomość w postaci fal dźwiękowych wprost do mózgu Sangwoo. Te fale przekształciły wibracje w sygnały elektryczne, prowadzące do dokładnego rozszyfrowania ludzkich symboli komunikacyjnych.*

    (*Najwyraźniej Sangwoo był tak zszokowany tym szeptem, że mógł uchwycić sens wypowiedzi jedynie w najbardziej kliniczny i logiczny sposób, żeby zachować pewien stopień rozsądku).

    Ciepło przeniosło się z szyi na jego twarz. Wysiłki Sangwoo, by zapanować nad swoim ciałem i umysłem, nie przyniosły żadnego efektu. Obszary kontrolowane przez autonomiczny układ nerwowy pracowały absolutnie poza strefą kontroli rozumu.

    Sangwoo gwałtownie się poderwał i pobiegł w stronę drzwi. Miał wrażenie, że jego krzesło upadło na podłogę, ale był zbyt roztrzęsiony, by być tego pewnym. Popędził do męskiej toalety, gdzie – ciężko dysząc – stanął przed lustrem. Jego twarz wyglądała na wykrzywioną ekstremalnym wysiłkiem, zupełnie jakby miał za sobą co najmniej maraton.

    Sangwoo pochylił się, odkręcił kran i spryskał policzki zimną wodą. Kilkakrotnie przemywał płonącą twarz w nadziei, że uda mu się ją nieco ostudzić.

    Chyba zwariowałem.

    Sangwoo doskonale wiedział, kiedy i w jakim celu sztywniał męski narząd płciowy. Nie mógł sobie przypomnieć fizycznej stymulacji seksualnej, ale przecież wyraźnie poczuł, jak jego podbrzusze się napięło, a genitalia nabrzmiały. To były jakieś absurdalne usterki organizmu, który ewidentnie znalazł się poza kontrolą.

    Po tym, jak Sangwoo gorączkowo ochlapał twarz wodą, spojrzał w górę i ujrzał otwierające się drzwi łazienki. W lustrze nawiązał kontakt wzrokowy z Jaeyoungiem, nie zwracając uwagi na to, że woda kapie mu z brody.

    – Co się z tobą dzieje, Sangwoo?

 


Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma

    


Poprzedni 👈             👉 Następny


   

Komentarze

  1. Ojoj co za rozdział, tak bez ostrzeżenia 🤯🤩 cóż za gorąca atmosfera ❤️💜💙💚💛 Sangwoo przeżył wstrząs życia... A nasz lisek chyba też się nieźle zaskoczył... I to nie tylko pierwszym dobrowolnym dotykiem sangwoo 😏

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 💜❤️💜 I to by było na tyle w kwestii ludzkiego komputera. Biedny Sangwoo. Nikt go nie dotknął a ciało zareagowało… Teraz będziemy mogli czytać o tym, co stanie się z jego teorią, że miłość nie istnieje. A to co jest nią nazywane, jest tylko fizycznym pożądaniem.
      Będzie ciekawie, szczególnie, że chłopak ma analityczny umysł…

      Usuń
    2. Oj nie mogę się już doczekać 😅. Dziękuję za literki ☺️

      Usuń
  2. Kurczę, ale fajna NOVELKA... Dziękuje za literki (Refjaf - nie wiem czemu znów występuję jako anonim)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo trzeba się zalogować kontem Google, żeby być widocznym.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty