SE [Tom 2] – Rozdział 8.2
Cyan
– Wow! Popisujesz się
sztuczkami?
– To nie żadne sztuczki,
tylko umiejętności, draniu.
Teraz znów przyszła kolej
na jego przyjaciela, który tak jak ostatnio przyjął swobodną postawę i po
uderzeniu w bilę zapytał:
– Mówiłeś, że ten hoobae studiuje
inżynierię komputerową, prawda? Jak się nazywa?
– Choo Sangwoo.
– Nie znam. Cóż, nie ma
się zresztą czemu dziwić, nie sposób znać wszystkich.
– Prawdopodobnie go
znasz. Jest między nami tylko dwa lata różnicy. Pamiętasz to mocno zakrapiane spotkanie
pierwszoroczniaków? To ten chłopak, który nie akceptował drinków, którymi wszystkich
częstowałeś.
– Ach, ten świr?! Nie gadaj! Już sobie przypomniałem. Jestem pewien, że jest zajebisty w tworzeniu gier. Ale czy ten dupek potrafi w ogóle pracować nad projektem zespołowym?
Sam chciałbym to wiedzieć.
Jaeyoung, nie udzielając
odpowiedzi, oddał strzał.
Hoobae niemający pojęcia o pracy zespołowej i sunbae, który ma erekcję po usłyszeniu słowa „hyung”.
Tworzymy nadzwyczaj zgraną parę.
Po raz kolejny uderzył w bilę,
która po przebyciu skomplikowanej trajektorii po chwili zniknęła w łuzie. Jak
powiedział kiedyś jego przyjaciel, Jang Jaeyoung był niezłym szczęściarzem.
– Dzisiaj nie ma z tobą
żartów.
Jego komórka zadzwoniła w
momencie, gdy miał zamiar odpowiedzieć przyjacielowi. Zmarszczył brwi i wyjął
hałasujące urządzenie z kieszeni. Znów ujrzał niezapisany numer. Było
oczywiste, że Sangwoo zaczął naciskać, ponieważ nadeszła już północ. Sunbae bez
mrugnięcia okiem odrzucił połączenie.
Przez jakiś czas obaj bez
słowa skupiali się na grze. Jego przyjacielowi udało się nieco nadgonić, ale i
tak było jasne, że nie ma szans na wygraną. Nie upłynęło wiele czasu, a komórka
projektanta znów się rozdzwoniła. Jaeyoung domyślił się, że to z pewnością znowu
Choo Sangwoo, ale tym razem jego oczom ukazał się nieznany mu numer telefonu
stacjonarnego. Postanowił więc odebrać, ponieważ istniało prawdopodobieństwo,
że dzwonił dziadek ze strony jego matki. Staruszek nie używał komórki i zdarzało
się, że dzwonił z miejsc takich jak hotele.
– Halo?
– Tu Choo Sangwoo.
– …
– Jest północ, ale nie
dostałem twojego maila, więc dzwonię. Czy jest jakiś powód, dla którego nie
dotrzymałeś terminu?
Jego suchy głos dotarł do
ucha niezdecydowanego Jaeyounga. Czy powinien mu powiedzieć, że nie chce już
pracować nad projektem i woli zrezygnować (tylko dlatego, że jego przeciwnikiem
był Choo Sangwoo)?
– Och, jestem trochę
zajęty.
– Tak, sunbae. Słyszę dźwięk
toczącej się kuli bilardowej. – W jego spokojnym głosie nie było śladu krytyki,
ale Jaeyoung nie miał nic do powiedzenia.
– W porządku, o ile zdążysz z tym do jutra. Proszę, w przyszłości trzymaj się terminów. – Kiedy Sangwoo zamilkł, Jaeyoung usłyszał płaczące dziecko. Wyglądało na to, że informatyk dzwonił od sąsiadów.Uparty drań!
– Rozłączam się.
– Tak.
Jaeyoung z westchnieniem
schował komórkę do kieszeni. Prawdę powiedziawszy, nie miał ochoty pracować w
takich warunkach, ale nie potrafił zrezygnować. Natomiast teraz jedno było
pewne. Stracił chęć na grę w bilard.
– Zapłacę i pójdę już.
– Co? Tak wcześnie? Co za
nuda.
Nie zwracając uwagi na zirytowanego
przyjaciela, projektant udał się do domu.
.................................
Zacząłem pracować nad tym
projektem.
02:47
Han Sooyoung: I jak jest?
02:47
Żartujesz?
02:48
Han Sooyoung:
hahahahahahahahahahahahahahaha
02:49
Han Sooyoung:
hahahahahaha
02:49
Spróbuj mi wyjaśnić,
dlaczego wybrałaś akurat tę wersję roboczą.
02:53
Han Sooyoung: A czy to ja
wpadłam na ten pomysł? Ten deweloper jest naprawdę uparty. Ciągle prosił mnie,
żebym coś poprawiła, więc po prostu zrobiłam to, co mi kazał^^; będziesz musiał
to tylko odpowiednio dostosować. Potraktuj to jako okazję do zdobycia nowych doświadczeń.
02:55
Bujaj się.
02:55
..............................
⌘W
Projektant nie miał
pomysłu, jak poprawić wersję roboczą „Yachae Man”. Czuł złość, ślęcząc nad tym po
nocy. Prawdę powiedziawszy, cała ta sytuacja była cholernie frustrująca. Nie
dość, że zaczął w romantyczny sposób postrzegać swoją relację z Choo Sangwoo
(który potraktował go jak obcego człowieka), to na dodatek był również
zestresowany przejęciem trudnego do poprawienia projektu.
– Kurwa, co za bagno.
Nie powinien był zadawać
sobie trudu angażowania się w projekt, którego w gruncie rzeczy nie zamierzał
ukończyć. Ale skoro wyraził zgodę, nie pozostało mu nic innego, jak zmierzyć
się z tym wyzwaniem, bo nie zniósłby, gdyby jego nazwisko było kojarzone z
bałaganem, który pozostawiał za sobą.
Natomiast tych kilka godzin, które otrzymał na wymyślenie całkiem nowej koncepcji, to jakaś cholerna pomyłka. Co więcej… Jang Jaeyoung cierpiał na ewidentny brak motywacji. Dlaczego miałby dawać z siebie wszystko dla kogoś, kto miał go w dupie?
Choo Sangwoo.
Na samą myśl o nim sunbae ponownie westchnął. To żałosne. W jakiś niepojęty sposób uzależnił się od tego nieludzkiego kolesia, który myślał, że Jaeyoung może wymyślić projekt w jeden dzień, jeśli tylko zostanie o to poproszony.
Nie chcę go widzieć, ale tęsknię za nim…
Stanowisko Jaeyounga było
w tym sensie niejasne. Pióro wirowało dziko w jego palcach. Wcale nie miał ochoty
na wykonanie nowych szkiców, ale było wiadomo, że nie może tak po prostu zjawić
się na spotkaniu z pustymi rękami. Jaeyoung zdjął skuwkę i wziął się do roboty.
⌘W
– Wiele się po tobie spodziewałem,
ponieważ powiedziałeś, że jesteś oryginalny, ale muszę przyznać, że jestem
rozczarowany.
Jaeyoung był przygotowany
na to, że coś takiego usłyszy, ale teraz te słowa mocno go ubodły. Zirytowany założył
ręce na piersi i przyjął niedbałą pozycję, zupełnie jakby go to nie obeszło.
– Tytuł i plan pozostały
takie same. Zmodyfikowałeś jedynie postaci. Czy ten styl pasuje do naszej
koncepcji, sunbae?
Sangwoo położył na biurku
trzy kartki papieru, na których narysowani byli bohaterowie gry. Palce trzymające
rysunki trudno było nazwać ładnymi, ponieważ pod skórą wyraźnie rysowały się
kości, jednak Jaeyoung zapragnął podnieść do ust jedną z dłoni, by wymacać te
kości językiem. Te same palce poprawiły teraz bejsbolówkę, a następnie wróciły
na swoje poprzednie miejsce pod stołem.
– Mówiłem ci, że to gra dla
dzieci. Naszymi potencjalnymi klientami są młodzi rodzice. Kto przy zdrowych
zmysłach pozwoliłby swoim dzieciom grać w coś takiego?
Jaeyoung ocknął się i
spojrzał w oczy Sangwoo, które częściowo zasłonięte były czapką.
– O czym dokładnie
mówisz?
Zaciśnięte usta
informatyka wyrażały niezadowolenie, kiedy jego palec ponownie się pojawił i
wskazał pierwszą postać. Musiało minąć niewiele czasu, odkąd obcinał paznokcie,
ponieważ były bardzo krótkie. Biały wzór półksiężyca był wyraźnie zarysowany.
– Na przykład ta bakłażanowa
postać. Wygląda jak bandyta z chorą nerką. To nie ma być gra z elementami horroru.
– …
Sangwoo odsunął kartkę na
bok i wskazał na drugą postać.
– To sałata czy seler?
Zupełnie nie widać. To ma być gra edukacyjna, więc nie może tak wyglądać.
Przyszła kolej na trzecią
postać, która również została skrytykowana i odrzucona.
– Logicznie rzecz biorąc,
to niemożliwe, żeby ziemniaki chodziły na cienkich kiełkach. Wyglądają
przerażająco. Czy to naprawdę najlepszy sposób na poruszanie się? Jaeyoung
zmusił się jedynie do uśmiechu, ponieważ zaniemówił. Myślał wcześniej, że
Sangwoo nie ma oka do takich rzeczy, i dlatego przekazał mu pracę bez własnej koncepcji.
Ale ten chłopak miał swoje własne standardy. Co więcej, nie można było tego
wyśmiać, ponieważ to, co mówił, jak najbardziej miało sens. Jaeyoung wpatrywał
się pustym wzrokiem w swoje szkice. W przypadku bakłażana nieco groteskowy
wygląd odzwierciedlał jego własne gusta. Ziemniak był w porządku, aczkolwiek
projektant nie bardzo wiedział, jak poradzić sobie z jego nogami. Dlatego
zmusił go do wykiełkowania, chociaż już podczas rysowania wydawało mu się to
nieco dziwne. Sałata była wynikiem nabazgrania czegokolwiek, by zapełnić trzy
strony. Skrytykowany projektant miał jednak coś do powiedzenia.
– A czego się
spodziewałeś, dając mi na to jeden dzień, ty przeklęty draniu?
W sumie było to siedem
minut pracy, więc nie sposób było grzmieć o całym dniu, ale tego Sangwoo nie
mógł wiedzieć. Mimo że Jaeyoung nad całym projektem spędził mniej niż godzinę,
wciąż uderzał w wysokie tony. Katowanie go nieludzkim harmonogramem było
kolejnym dowodem na to, że informatyk nie znał się na tej branży. Jednak
Sangwoo bez wstydu odpowiedział:
– Nie oczekuję podobnych rzeczy
od byle kogo. Chodzi tu o ciebie, sunbae.
– …
Te słowa zabolały Jaeyounga bardziej, niż mógłby przypuszczać. Wolałby być krytykowany i walczyć, rzucając argumentami, ale po usłyszeniu czegoś takiego poczuł się jak balonik, z którego uleciało powietrze.
Co to jest?
Ucisk w sercu, który projektant
poczuł, był cholernie nieprzyjemnym doznaniem. W głębi duszy Jaeyoung zdawał
sobie sprawę, że te szkice nie były wynikiem jego najlepszych starań.
Choo Sangwoo, nie słuchając
jego dalszych argumentów, po prostu powiedział:
– W takim razie pozostanę
przy pierwotnej koncepcji.
– Nie.
– Więc? Masz przynajmniej
jakąś alternatywę?
Bystre, ale pozbawione
emocji oczy, słabo widoczne pod daszkiem czapki, zwróciły się na Jaeyounga. Dziś
projektant był nawet wdzięczny, że Sangwoo nigdy nie rozstawał się ze swoim
nakryciem głowy.
– Przerobię całą
koncepcję. Od samego początku.
– Ale nie mamy czasu do
stracenia.
– Nie powinno być
problemów, o ile zdążę przed następnym spotkaniem. Kiedy to będzie? Aha, widzę.
W poniedziałek.
Jaeyoung zmarszczył brwi.
Kto, do diaska, organizuje spotkania codziennie? Teraz, gdy bliżej przyjrzał
się harmonogramowi, spostrzegł, że z wyjątkiem weekendu musiał dzień w dzień
stawiać się na meetingi. No tak, Sangwoo w weekendy pracował. Kto wie, czy nie
upierałby się jeszcze przy spotkaniach w soboty lub niedziele. Nie do wiary!
Przecież twierdził, że ma napięty grafik, dlaczego więc nie wybrał
elektronicznej formy komunikacji? Jaeyoung uważał za absolutnie zbędne, żeby
tracić czas na osobiste spotkania.
Wzrok projektanta skierował się na pełne wargi Sangwoo. Czy te usta powstrzymałyby się od bezlitosnej krytyki i powiedziały coś miłego, gdyby przyniósł mu szkice, które by go usatysfakcjonowały?
„Będę z tobą w kontakcie, hyung.”
Niespodziewanie głos hoobae
brzmiał wtedy o wiele czulej niż w rzeczywistości. Słuchając tych delikatnych
dźwięków, w tamtej krótkiej chwili Jaeyoung został… znokautowany. Teraz
projektant potrząsnął głową, by pozbyć się tego niebezpiecznego wspomnienia.
– Jeśli jesteś na to
gotowy, dam ci weekend na poprawki.
Sangwoo sprawiał
wrażenie, jakby robił mu ogromną przysługę, pozwalając pracować przez tych
kilka dodatkowych dni.
– Wyślij materiał mailem
do północy w niedzielę.
– Nie, nie wyślę. Nie
próbuj wywierać na mnie presji, dzwoniąc.
– Dlaczego?
– Bo ja tak nie pracuję. Bywa,
że nie mogę nic zrobić i czasem zdarza się, że dopiero przed upływem terminu powstaje
idealny projekt.
Sangwoo zmrużył oczy. Widać było, że te słowa mu się nie spodobały.
To tykająca bomba, która w każdej chwili może wybuchnąć.
– Jeśli nie umiesz
poradzić sobie z tak znaczną różnicą w stylu pracy, to czy nie jest to dowodem,
że nie masz kwalifikacji do bycia szefem? Nawet jeśli w ten sposób pracuję, to
powinieneś wiedzieć, że nigdy nie spóźniłem się z oddaniem projektu na czas.
– Jak ważny jest ten
projekt?
– Nie wiem. To zależy od
tego, czym się zajmujesz.
– To bardzo niejasna
odpowiedź, sunbae.
Korekta: Baka / paszyma
💚❤️💜💛💙 boss🐰 sangwoo się nie patyczkuje, musztruje swojego projektanta bezlitośnie 🤣 a 🦊 jaeyung zapędzony do kąta nie ma jak się bronić....w końcu jest zakochany 😍 i jeszcze nie wie że te codzienne spotkania mają ukryte znaczenie 😏 czyżby nie taki niewinny 🐰 był także sprytnym liskiem 🦊 😆
OdpowiedzUsuń❤️💜💖💞 Jeszcze się zdziwisz…
UsuńTeż myślałam, że coś źle czytam, kiedy autor odkrywał nowe szczegóły dotyczące Sangwoo. 🤣
I bardzo się cieszę, że się zdziwię:D właśnie dlatego tak mi się podoba ta novelka, że zaskakuje, jest inna a postacie są wielowymiarowe i nie ma nudy:D
UsuńMasz rację. Tak, jak powiedział Jaeyoung, Sangwoo nie można ocenić po okładce, a on sam też nie jest tym, kogo udaje.
Usuń