SE [Tom 2] – Rozdział 12.8

 


<111>

 

    Pokonanie rowerem odległości wynoszącej około 1,8 km, między uczelnią a domem, zajmowało jakieś osiem minut. Średnia prędkość człowieka około 4 km/h. Zgodnie z obliczeniem – idąc pieszo – Sangwoo powinien znaleźć się w domu najpóźniej po upływie 27 minut.

    – Oglądasz EPL* lub NBA**?

    (*English Premier League - angielska liga piłki nożnej

    ** National Basketball Association – amerykańsko-kanadyjska liga koszykarska, o charakterze profesjonalnym)

    – Nie oglądam żadnych lig sportowych, w ogóle sportu jako takiego.

    Sangwoo szedł powoli, pchając swój rower. Było to jedno z najbardziej nieefektywnych działań, jakie kiedykolwiek wykonał w swoim życiu, ale nie miał wyboru, ponieważ sunbae powiedział, że go odprowadzi.

    – Fajnie, ale wygląda na to, że posiadasz wyćwiczone ciało.

    – Oglądanie sportu a jego uprawianie to dwie różne rzeczy. Muszę mieć podstawową siłę fizyczną, ponieważ przez długi czas siedzę przy biurku.

    Niesamowite było to, że mimo rozmowy o błahostkach informatyk nie czuł się niekomfortowo. Sangwoo szedł ulicami, które zwykle mijał każdego dnia na rowerze, i liczył znaki i latarnie, na które zazwyczaj nie zwracał uwagi. W ciepłym powietrzu wyraźnie można było wyczuć wilgoć. Jednak nawet pot, który zbierał się pod paskami jego plecaka, nie był w stanie zepsuć mu nastroju.

    – Podoba mi się jedno i drugie. Chcesz następnym razem zagrać ze mną w koszykówkę?

    – Nie w godzinach pracy.

    Jaeyoung przez chwilę nic nie mówił. Sangwoo spojrzał na jego neutralny wyraz twarzy, po czym ponownie skierował wzrok przed siebie. Oświetlone przez latarnie ulice zabarwiły się na lekko pomarańczowy kolor. Nawet jeśli jego celem było znalezienie się w domu, hoobae czuł żal, że dystans wyraźnie się zmniejszał.

    – Dotarliśmy.

    – Najwyższy czas – skwitował Sangwoo, kiedy po spojrzeniu na zegarek okazało się, że minęły 22 minuty więcej od oczekiwanych 27 minut. Oznaczało to, że szli znacznie wolniej.

Jaeyoung zatrzymał się w alejce tuż przed budynkiem, w którym mieszkał Sangwoo. Informatyk również zwolnił. Przepchnął rower do stojaka, odstawił go w wyznaczonym miejscu i zamknął. Nawet jeśli robił to tak powoli, jak tylko mógł, ta czynność trwała zbyt krótko. Nadszedł czas, by wejść do środka, ale zamiast tego Sangwoo obejrzał się za siebie. Jaeyoung jeszcze nie odszedł. Stojąc z rękami w kieszeniach, przyglądał się Sangwoo. Nie szeptał mu do ucha pikantnych rzeczy ani nie udawał, że śpi. Po prostu tam stał.

    Więc dlaczego?

    Sangwoo zapomniał o tym, że godzinami przebywali razem w studiu, i poczuł niepohamowaną potrzebę przyjrzenia mu się z bliska. Kiedy był z nim, często czuł ucisk w klatce piersiowej. Ani uczucie bijącego szybciej niż normalnie serca, ani krwi krążącej w jego żyłach nie były zbyt przyjemne. W tym momencie Sangwoo czuł się bardziej niespokojny niż kiedykolwiek.

    „Twoja cierpliwość to nie żart” – usłyszał wcześniej.

    Choo Sangwoo był bardzo inteligentną istotą. Jego świat przez 25 lat rządzony był przez wieżę kontrolną zwaną rozumem. Jednak będące zwykle pod kontrolą cielesne pożądanie ostatnio zupełnie się zbuntowało. Bez względu na to, jak bardzo informatyk starał się je wyplenić, było jak nieustanny ból głowy rosnący każdego dnia.

    Sangwoo stracił kontrolę, gdy jego wzrok prześlizgnął się po sylwetce Jaeyounga – przystojnego, wysokiego mężczyzny, skąpanego w pomarańczowym świetle latarni. To był widok, którym Sangwoo nie mógł się nacieszyć bez względu na to, jak długo się w niego wpatrywał. Sunbae był kimś, kto potrafił sprawić, że chłopak czuł się niezwykle spragniony i to wyłącznie z powodu prostego faktu, że stał zbyt daleko. Nawet jeśli było to irracjonalne uczucie, Sangwoo nie potrafił go zignorować. Znajdowało się całkowicie poza jego kontrolą.

    Ostatnio ze wzmożonym wysiłkiem starał się oprzeć nieuchwytnej pokusie, ale bezskutecznie. Podniecenie, o którym myślał, że nad nim panuje, nieustannie się kumulowało, a w momencie, gdy przekroczyło próg, stopy Sangwoo poruszyły się zupełnie bez jego udziału. Nie mogąc już znieść dzielącego ich dystansu, informatyk powoli podszedł do Jaeyounga. Gorączkowo próbował wymyślić jakąś wymówkę, ale bez względu na to, jak długo się nad tym zastanawiał, istniała tylko jedna odpowiedź: Flaga niepohamowanych impulsów, które zajęły szturmem mury mentalnej fortecy Sangwoo, wyraźnie informowała go o tym, że nie może się już dłużej opierać i wolałby stać się dzikusem.

    – Jaeyoung sunbae... Ja...

    Sangwoo zatrzymał się przed mężczyzną, który wpatrywał się w niego, nie poruszywszy się ani o centymetr.

    – Jest coś, co naprawdę chciałem zrobić już od kilku dni – kontynuował hoobae.

    Spojrzenie poważnych, pozbawionych złośliwości oczu sprawiło, że Sangwoo zaczął się denerwować, a gdy otworzył usta, by dodać coś więcej, projektant odpowiedział jednym słowem:

    – Wiem.

    – Mogę?

    – Tak, ile tylko chcesz.

    Sangwoo skinął głową i zbliżył się do Jaeyounga. Skoro otrzymał przyzwolenie, nie musiał się wahać. Tym razem chętnie i z trzeźwym umysłem podszedł do sunbae. Spojrzawszy w brązowe oczy, w których odbijało się piękne, miękkie światło, wyciągnął obie dłonie do policzków mężczyzny. W chwili, gdy uniósł pięty, przyciągając do siebie jego głowę, Jaeyoung nieznacznie się cofnął, ukrywając twarz w cieniu. Położywszy palec na ustach próbującego go pocałować Sangwoo, cichym głosem powiedział:

    – Tym razem delikatnie. Delektując się każdą chwilą. Dasz radę?

    Sangwoo pragnął natychmiast odsunąć przeszkodę i po prostu się na niego rzucić, ale Jaeyoung był tak poważny, że tylko skinął głową. Palec powoli opadł z jego ust. Podążając za wskazówkami, Sangwoo lekko popchnął sunbae w stronę ciemnej ściany i ponownie stanąwszy na palcach, połknął jego usta. Daszek jego czapki zderzył się z czołem Jaeyounga i nakrycie głowy opadło za jego plecami. Informatyk z lubością smakował waniliową nutę balsamu do ust, papierosów i wdychał odurzający zapach Jang Jaeyounga. Gdy wysunął język, poczuł, jak spoczywająca na jego plecach dłoń przestaje się poruszać. No tak. Delikatnie. Nie wiedząc, co robić, hoobae zamknął oczy. To dlatego, że nigdy wcześniej nie był tak niecierpliwy, by kogoś pocałować.

    – Musisz oddychać przez nos.

    W momencie, gdy zastosował się do drugiej wskazówki, Jaeyoung delikatnie wślizgnął się do środka. Jego usta objęły śliskie od śliny wargi Sangwoo i zmysłowo je pocierały. Mężczyzna subtelnie przesuwał po nich językiem i powoli ssał, przyciskając górną wargę. Chłopak miał nadzieję, że wkrótce zrobi coś jeszcze. Był nienasycony. Niecierpliwie przyciągnął do siebie szyję Jaeyounga, który w odpowiedzi przytulił ciaśniej jego talię i połaskotał czubkiem języka wnętrze jego ust.

    Delikatnie, powoli, miękko.

    Sangwoo czuł, że się topi. Jego język wszedł między zęby partnera. Starał się być ostrożny, ale nie szło mu najlepiej. Czubki obu języków spotkały się i zaczęły się o siebie ocierać. Jaeyoung oplótł język Sangwoo, jednocześnie głaszcząc palcami jego ucho. Podczas gdy delikatnie pocierał płatek ucha, jego ramiona automatycznie się wycofały, a po dotknięciu skroni chłopaka cicho wyszeptał:

    – Oddychaj.

    Kiedy Sangwoo wypuścił przez nos zapomniane powietrze, odwrócił głowę, co pozwoliło na głębszy kontakt.

    „Tym razem delikatnie. Delektując się każdą chwilą”.

    Zmysły, których do tej pory używał podczas jedzenia lub czegoś podobnego, zostały pobudzone w inny sposób. Oszałamiająca przyjemność zawładnęła nim całym, nie pomijając analitycznego umysłu. Hoobae ciasno objął szyję Jaeyounga. Bliżej. Bliżej. Jeszcze bliżej. Głębiej. Nieznacznie pociągnął sunbae w swoją stronę. Delikatnie. Język Jaeyounga przejechał po jego zębach i zniknął. To sprawiło, że Sangwoo stał się nienasycony. Jaeyoung przygryzł lekko wargę zębami. Jęk, który informatyk siłą powstrzymywał, wyrwał się z jego ust. Dłoń Jaeyounga pozostała na policzku Sangwoo, kiedy mężczyzna o 90 stopni obrócił głowę, by pod innym kątem pieścić jego wargi. Informatyk czuł, jak z podniecenia brakuje mu tchu. Nie miał wyboru, musiał być tym, który pierwszy się odsunie. Usta Jaeyounga powoli się oddaliły.

    – Miałem trafne przeczucie. Powinienem zacząć wróżyć.

    Hoobae nie był w stanie stwierdzić, czy jego twarz z podekscytowania poczerwieniała.

    – Przegrałem.

    – Mówiłem ci, że to nie są zawody.

    – Nie miałem na myśli, że przegrałem z tobą, sunbae, lecz z pożądaniem.

    – Czy pożądanie nie jest częścią ciebie?

    Nie był to odpowiedni czas na debatę, a to dlatego, że po pocałunku chłopak z ledwością utrzymywał się na nogach. Pragnienie odczuwania jeszcze większej przyjemności ścierało się z chęcią ucieczki. Bał się czegoś silniejszego.

    – Idę.

    – Dobrze.

    Projektant podniósł z ziemi czapkę i założył ją na głowę hoobae.

    – Śpij dobrze, Sangwoo.

    – Ty też, sunbae.

    Zanim Sangwoo stał się bardziej chciwy, pośpiesznie skierował się w stronę wejścia do budynku.

 

    Return 0;

    – Halo?

    – Dotarłeś bezpiecznie do domu?

    – To zaledwie 30 sekund, dlaczego więc miałbym tego nie zrobić? Po co dzwonisz?

    – Chciałem usłyszeć twój głos.

    – Ach tak, mówiłeś, że lubisz słuchać ludzkich głosów.

    – Nie. Zadzwoniłem, bo pragnąłem usłyszeć twój.

    – …

    – …

    – Sunbae…?

    – Tak?

    – Dlaczego jesteś taki uzdolniony?

    – …

    – Dużo ćwiczyłeś?

    – … Kto wie?

    – Jeśli nie masz nic do powiedzenia, to powinniśmy się rozłączyć?

    – Nie. Opowiedz mi o swoim dniu.

    – Miałem dziś zajęcia z kultury popularnej i teorii kultury. Nie rozumiem zbyt dobrze orientalizmu, ale osoba, która uczęszcza na te same zajęcia, dobrze mi wszystko wyjaśniła, więc...

    – Jihye?

    – Tak. Potem zjadłem lunch. Zupę z kości wołowej, przyprawiony makaron ze ślimakami, smażone łodygi wodorostów, jogurt, Gakk…

    – Jedliście razem?

    – Tak. A potem spacer…

    – Z Jihye?

    – Tak. Aha… W piątek mogę być trochę później niż zwykle. Dam ci znać.

    – Dlaczego?

    – Muszę iść z kimś na kolację.

    – Dlaczego?

    – Ktoś powiedział, że ma mi coś do powiedzenia.

    – Sangwoo.

    – Tak?

    – Co my teraz robimy?

    – Rozwijamy grę.

    – A poza tym?

    – Sunbae… czeka na mnie.

    – Na co?

    – Muszę to mówić na głos? Seks.

    – Jak myślisz, dlaczego chcę to z tobą zrobić?

    – Nie wiem. To zależy od ciebie, sunbae.

    – Rozumiem. Możesz dać mi numer Jihye?

    – Dlaczego?

    – Ponieważ od jakiegoś czasu jej nie widziałem.

    – Nie mogę podać ci jej prywatnych danych. Zapytam w piątek o pozwolenie i jeśli się zgodzi, dam ci znać.

    – Okej, rozłączam się. Do zobaczenia na następnym spotkaniu.

    Klik.

    Do zobaczenia jutro, hyung.


 KONIEC TOMU DRUGIEGO


Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma

    


Poprzedni  👈      

Komentarze

  1. Jak nasz J wytrzymał tą opowieść co nasz S robił przez cały dzień, hi... hi...

    OdpowiedzUsuń
  2. ...już koniec??!...ale będzie następny tom niebawem? :) Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję za literki. J.

    OdpowiedzUsuń
  3. 💛💚💜❤️💙 jaeyoung chyba musi zrobić porządek z jihye 🤣🤣 za dużo osiągnął z sangwoo żeby mąciła mu jakaś kobieta 😆 no a 🐰 jest taki nieświadomy jakie emocje kierują nim i innymi że naprawdę mógłby się zgodzić na związek z jihye nieświadomie

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za tłumaczenie

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty