LITA 2 [P&S] – Epilog
Epilog
– Pai, masz jakieś plany?
Chcesz coś ze mną zjeść?
Prapai wyszedł z budynku
firmy, kiedy wieczorne niebo stało się ciemnoniebieskie. Jego bystre oczy rozejrzały
się dookoła, ale zanim napotkały cel, zwróciła się do niego drobna kobieta,
która wydawała się na niego czekać. Zatrzymawszy się przed nim, uśmiechała się
słodko, rzucając mu błagalne spojrzenia. Mężczyzna bez zastanowienia odrzucił
jej ofertę.
– Mam plany, Kun.
– Tylko kolacja. Proszę!
Siedem czy osiem miesięcy
temu Prapai bez wątpienia złapałby przynętę, ale teraz tylko blado się uśmiechnął,
a w jego oczach zabłysła determinacja.
– Naprawdę mi przykro.
Jestem zajęty. I nawet jeśli nadal będziesz wysyłała oczami zaproszenia, to ja
i tak pozostanę zajęty.
Twarz Chophikun poczerwieniała
ze złości. Prapai nieco się odsunął.
– Co jest ze mną nie tak?
– Ta, o której mężczyzna myślał, że zrozumiała aluzję, wciąż domagała się odpowiedzi.
Prapai poczuł się zaskoczony.
Nie spodziewał się, że drobna, ładna dziewczyna będzie tak odważna, by się z
nim skonfrontować. Być może kiedyś nieco za bardzo ją zwabił. Nieporozumienie,
którego teraz nie da się już naprawić.
To twoja wina, Pai.
Właściwie to wtedy trochę
ją zaczepiał. Teraz pospiesznie próbował naprawić swój błąd.
– Kun, nie ma w tobie nic
złego. Jesteś naprawdę wspaniałą kobietą, ale między nami nic takiego się nie
dzieje. Rozumiesz, co mam na myśli?
– Nie.
Prapai już od dawna stosował
zasadę nienawiązywania żadnych tego typu relacji w pracy. Gdyby rzeczywiście
dotknął tej dziewczyny, mógłby jedynie nabawić się migreny. Teraz Chophikun
wyglądała jednak na pewną siebie. Była przekonana, że wszyscy wokół ją lubią.
Ale nie on. Tym bardziej teraz.
Obecnie nie czuł sympatii do nikogo poza tym jedynym. W jego sercu było miejsce
wyłącznie dla słodkiego dzieciaka, który wypełnił każdy jego kącik. Prapai nie miał
zamiaru wpuścić tam kogoś jeszcze.
– Nigdy tak się przy mnie
nie zachowywałeś. Nagle stałeś się taki zimny. Jeśli zrobiłam coś źle, to po
prostu mi powiedz, żebym mogła się poprawić.
O-la-laaa! Mówi jak połowa
pary w poradni małżeńskiej!
On przecież nawet nie był
jej chłopakiem! Nigdy z nią nie flirtował, a tym bardziej nie był z nią w
związku. Po prostu czasem się z nią przekomarzał. Prapai właśnie zdał sobie
sprawę, że nie jest tak dobry, jak mu się wydawało. Nie potrafił czytać w
ludzkich duszach. Miał cholerne szczęście, że znalazł Skya, zanim spełniły się
najgorsze obawy jego rodzicielki. Gdyby się nie zatrzymał, to kiedyś
niewątpliwie nadszedłby dzień, w którym jakaś dziewczyna z dzieckiem w brzuchu
pobiegłaby do jego matki.
Chophikun chwyciła go za
koszulę, a Prapai ze zmarszczonymi brwiami próbował się wyrwać. Uciec.
– Nie zrobiłaś nic źle,
ale też nie musisz niczego naprawiać. Ty i ja nigdy nie byliśmy dla siebie nikim
bliższym i nigdy nie będziemy! Jeśli nadal będziesz naciskać, stanę się wredny!
– Pai!
Cholera!
Mężczyzna, który zaczął
się frustrować, nagle się wzdrygnął. Jego serce zamarło, gdy odwróciwszy się,
by zlokalizować źródło głosu, ujrzał szczupłego, młodego mężczyznę o lodowatych
oczach.
Prapai szybko pokręcił
głową, jakby chciał powiedzieć, że ta scena nic nie znaczy.
Ta kobieta nie ma ze mną
nic wspólnego, naprawdę.
Naphon patrzył na niego
nieruchomym wzrokiem. Nie potrafiąc zinterpretować wyrazu jego twarzy, Pai
poczuł się nieco zdenerwowany.
Po oczyszczeniu swojej
przeszłości chłopak stał się bardziej ekspresyjny, co zresztą Paiowi bardzo się
podobało. Poważnym problemem stał się jednak fakt, że mężczyzna często wpadał
na „byłych partnerów”, rozwścieczając tym swojego młodego chłopaka. Nie nudziły
go próby pogodzenia, ale całkiem na serio miał ochotę zbluzgać samego siebie z
przeszłości. Nie powinien był pieprzyć się z kim popadnie. Za każdym razem widok
czerwonych oczu ukochanego zapierał mu dech w piersiach! Tak jak teraz… Sky spojrzał
na jego dłoń dotykającą Chophikun, a potem wbił wzrok w jego twarz. Następnie
podszedł wprost do nich i...
Chwyt!
Blada dłoń pociągnęła go
za krawat, podczas gdy ręka Chophikun się ześlizgnęła, a kobieta zmuszona była
się odsunąć. Prapai podniósł obie ręce na znak poddania. Spoglądając w oczy Skya,
pragnął pokazać swoją niewinność, błagalnie się uśmiechając.
– Zszedłem natychmiast,
jak tylko zadzwoniłeś, że już jesteś. Koniec pracy, chodźmy do domu. Moja mama
przygotowuje dla nas smaczną kolację.
W rzeczy samej. Prapai
znalazł się przed budynkiem z zamiarem spotkania się ze swoją połówką, a nie z ładną
dziewczyną, która teraz w zakłopotaniu rozglądała się na lewo i prawo.
– Kim ty jesteś? Dlaczego
ciągniesz Paia za koszulę? Puść go! – rozkazała Chophikun, sprawiając, że
właściciel czarnych jak smoła oczu zwrócił na nią spojrzenie i grzecznie
odparł:
– Najmocniej przepraszam.
– Co? Za co? Przeproś raczej
Paia.
Nie tylko Chophikun wyglądała
teraz na zaskoczoną. Sam Prapai ze zdumieniem czekał, by usłyszeć, co Sky ma do
powiedzenia.
– Przepraszam, że mój chłopak
cię niepokoił. Jeśli pozwolisz, zabiorę go ze sobą do domu. Rodzice Paia i jego
wujek czekają na nas z kolacją. – Sky pospiesznie pociągnął go za krawat, pozostawiając
zszokowaną dziewczynę, której dosłownie opadła szczęka. W przeciwieństwie do
radośnie roześmianego Prapaia.
Chwyt!
Kiedy mężczyźni znaleźli
się za rogiem budynku, starszy z nich nie zawahał się przytulić swojego Słodziaka,
który wyglądał na wyraźnie naburmuszonego.
– Nie zaczepiałem jej, to
ona uparła się ze mna rozmawiać. Jestem wyłącznie twoim chłopakiem.
Pai pocałował go w
policzek, na co chłopak podniósł wzrok. Puściwszy krawat, młodzieniec przycisnął
swoje usta do jego warg. Kiedy po chwili się wycofał, wyglądał tak uroczo, że
Prapai zapragnął mocno go pocałować.
– Jesteś tego pewien?
– Oczywiście.
– I nie byłeś na mnie
zły, że tak się zachowałem? Byłem absolutnie niegrzeczny. – Teraz, kiedy jego
złość opadła, chłopak zwrócił się do niego z poczuciem winy w głosie, ale Prapai
pospiesznie go zapewnił:
– Ani trochę! Właściwie
to bardzo się cieszę, że tak się zachowałeś. To jak najbardziej w porządku, że
pokazujesz, że jesteś do mnie przywiązany, wiesz?
Szczęście.
Kiedy mężczyzna ujrzał czerwieniejące
policzki chłopaka, poczuł się niesamowicie szczęśliwy. To było lepsze od
sprawdzania, czy Sky ma czerwone uszy. Jego młody chłopak był teraz o wiele
bardziej otwarty i wyrazisty. I zamiast być nim znudzonym, Prapai lubił go
jeszcze bardziej. Zachowanie Skya wyraźnie wskazywało na opiekuńczość, ale
również zazdrość, a Pai…
– Dziękuję. – Dzieciak dał
mu szybkiego buziaka, a następnie z przygryzioną wargą spojrzał w dół.
– Dobra, teraz obaj czujemy
się już lepiej. Chodźmy więc. Moja rodzina zapewne już na nas czeka. – Prapai ujął
Skya za rękę i poprowadził go na parking, chcąc jak najszybciej dotrzeć na
rodzinną kolację.
W tym momencie mężczyzna o
czymś sobie przypomniał.
– Pamiętasz, jak
powiedziałem Rainowi, że coś u mnie zostawiłeś i zamierzam ci to zwrócić?
– Jasne. Użyłeś tego jako
wymówki, żeby wydębić od niego mój numer, prawda?
Sky doskonale to
pamiętał, a spojrzawszy na swojego partnera, dostrzegł jego szeroki uśmiech i czułe
spojrzenie.
– Mhm, teraz już ci to oddałem.
Na twarzy chłopaka, który
najwyraźniej nie zrozumiał żartu, pojawiło się zmieszanie, na co Pai głośno się
roześmiał.
– Cóż, tamtego dnia
zapomniałeś zabrać ze sobą moje serce. Nadrobiłem więc to niedopatrzenie. Teraz,
gdy już je posiadasz, dobrze o nie zadbaj. Nie podlega zwrotowi!
Mężczyźnie podobała się
słodka, zdezorientowana mina Skya. Chwilę później młodzieniec z wielkim
uśmiechem na ustach nie omieszkał pomarudzić:
– To takie tandetne, ale
cóż…
Obaj mocniej ścisnęli
swoje dłonie.
– Zaopiekuję się nim
najlepiej jak potrafię.
I jak Prapai miałby
patrzeć na kogokolwiek innego? Wyglądało na to, że był pod urokiem tego chłopaka
od pierwszej sekundy, kiedy tylko spotkały się ich oczy.
Tłumaczenie: Juli.Ann
Korekta: paszyma
Jak słodko 🥰❤️
OdpowiedzUsuńSzczerzę się ze szczęścia do monitora jak głupia :) aż żal, że to się zaraz skończy...Juli.Ann <3 paszyma <3 dzięki za możliwość czytania
OdpowiedzUsuń