LM – Rozdział 1 [18+]
Tłumaczenie i korekta dzisiejszego rozdziału nie należały do przyjemnych i zapewne czytanie go również Wam nie sprawi przyjemności.
Lektura przeznaczona jest wyłącznie dla osób pełnoletnich!
!!! Z góry ostrzegamy, że treść zawiera sceny seksu, naszpikowane przemocą seksualną i psychiczną. !!!
!!! Czytacie na własną odpowiedzialność. !!!
Nie ten jedyny [18+]
[Vee Vivis]
– Ekm! Uch...
Wchodziłem
do domu, podtrzymując faceta o wzroście podobnym do mojego. Wałęsał się
wszędzie, obijając się o filary i przeskakując stopnie schodów. Ale w końcu udało
mi się wtaszczyć go na piętro.
Mój dom
znajdował się za uniwersytetem. Był to piętrowy budynek z mieszczącym się z przodu
warsztatem motocyklowym. Z tyłu znajdowała się główna sypialnia rodziców,
kuchnia i łazienka. Była również część wypoczynkowa, co prawda niezbyt duża,
ale za to przytulna. Sypialnie na pierwszym piętrze zajmował mój starszy brat i
ja.
Przyprowadziłem
pijanego chłopaka do mojego domu, myśląc, że może powinienem podziękować mu za
to, że mnie tu sprowadził. Zazwyczaj sypiałem u mojej dziewczyny… Ale to nie
tak, że ją wykorzystywałem. Pokój w akademiku był na jej nazwisko, ale to ja za
niego płaciłem. Nie byłem bogaty, ale na opiekę nad jedną dziewczyną było mnie stać.
– Aaaach,
P'Bar! – wymamrotał i wziął kilka daremnych zamachów na ścianę, ostatecznie
decydując się o nią oprzeć. Zignorowałem go, myśląc, że zrobiłem już
wystarczająco dużo, sprowadzając go tu w jednym kawałku. Podniesienie tego
kolesia zajęło wieki, bo był tego samego wzrostu co ja, nie mówiąc już o
hałaśliwej gadce. Chłopak osunął się, uderzając o podłogę. Po raz kolejny wymruczał
imię Bara, a jego oczy wypełniły się łzami.
– Wstań porządnie,
Mark – zarządziłem, podciągając go w górę za ramiona, ale on odepchnął moje
ręce.
– Nie
jest dobrze! P'Bar… to nie ty. Niedobrze! – wrzasnął, wskazując na moją twarz i
kilkakrotnie potrząsając głową.
– Nie
jestem Barem, ale to ja cię tu przyprowadziłem.
– P'Bar…
zerwij z nim. Zerwij z nim!
– Mark! –
Odsunąłem jego palec i odpowiedziałem: – Jestem tak samo pijany jak ty!
– Dlaczego
ty? Kim ty, do cholery, jesteś? – Ponownie wskazał na moją twarz, opierając się
o ścianę, by się podnieść, po czym zbliżył się do mojej twarzy, zanim znów się
odsunął.
– Uważaj
na swój język! Jestem od ciebie starszy. – Rzuciłem mu surowe spojrzenie.
– Co to
za hałas, Vee? Obudzisz tatę – zbeształ mnie brat, rzucając mi krzywe
spojrzenie.
– Tak,
tak, przepraszam – odparłem, po czym pociągnąłem za ramię nietrzeźwego
chłopaka.
– Puść
mnie! – poskarżył się Mark.
– Do
pokoju, ty draniu! – odparłem, prowadząc go do swojej sypialni.
– Kto to,
do cholery, jest? Nigdy wcześniej go nie widziałem. – Chciał wiedzieć Yoo,
zanim zamknąłem drzwi. Jego bystre oczy skupiły się na Marku.
– Mój
junior – odrzekłem.
– Lubisz
facetów? – zapytał, unosząc brwi.
– Zwariowałeś?
Mam dziewczynę. Dziewczynę! – odpowiedziałem, mimo że przecież o niej wiedział.
Samo
przyprowadzenie faceta do domu nie oznaczało przecież, że zmieniły się moje
gusta.
– Nie
miałem na myśli ciebie – wyjaśnił, wpatrując się w głąb pokoju. Moje oczy podążyły
za jego spojrzeniem i zatrzymały się na juniorze.
– Skąd
możesz to wiedzieć?
– Swój
swojego rozpozna. – Uśmiechnął się figlarnie, po czym wrócił do siebie.
Spojrzałem
na zamknięte drzwi pokoju brata, a następnie ponownie zwróciłem uwagę na faceta
w mojej sypialni.
Yoo był
studentem Wydziału Architektury. Urodził się zaledwie rok przede mną, więc nie
zwracałem się do niego per „Phi” (starszy brat), a jemu to nie przeszkadzało.
Nie spędzaliśmy razem wiele czasu, ponieważ mieliśmy różne zainteresowania. On był
introwertykiem, a ja byłem towarzyski. On lubił zamykać się ze swoimi
miniaturowymi modelami, podczas gdy ja pomagałem ojcu w warsztacie. W
przeciwieństwie do mnie mój brat lubił rysować i projektować. Był biseksualny,
podczas gdy ja miałem orientację hetero. Byliśmy różni, ale zawsze się
rozumieliśmy i kochaliśmy. Chociaż rzadko okazywaliśmy sobie uczucia, nie miałem
problemu ze zrozumieniem jego spojrzenia.
– P'Bar…
– Każdym pomrukiem Mark testował moją cierpliwość. I tak byłem już rozdrażniony
moją dziewczyną i zestresowany studiami, a teraz musiałem radzić sobie jeszcze
z tym nonsensem.
– Dlaczego
jesteś taki zakochany? Czy ty go w ogóle poznałeś? – narzekałem pod nosem,
wyrażając swoje niezadowolenie, chociaż prawdopodobnie i tak tego nie zauważył.
– Nie
wiesz, bo nie jesteś mną – odszczeknął.
– Nie
jestem! Dlatego pytam – syknąłem w odpowiedzi.
– Nie
powiem ci! Nie jesteś P'Barem… Daj mi P'Bara! – zażądał, siadając na krawędzi
łóżka. Szarpnął mnie za kołnierz, przyciągając moją twarz do swojej.
– Puść
mnie, Mark. – Starałem się zachować łagodny ton. Żaden senior nie lubi, gdy
juniorzy ciągną go za ubranie.
– Nie
puszczę cię, P'Bar! Nigdy nie odpuszczę – rzucił, przyciskając twarz do mojej
szyi. Odsunąwszy dłonie od mojego kołnierza, owinął mi ramiona wokół karku.
Zamarłem, ale pozwoliłem mu się objąć. Nigdy nie robiłem takich rzeczy z
mężczyznami, chociaż niektórzy przystojniacy kręcili się wokół mnie. Nigdy jednak
nawet nie trzymałem się z żadnym z nich za rękę. Tak, rozmawiałem z kilkoma,
ale wymieniałem jedynie przelotne uprzejmości. Teraz jednak głęboki głos
rozbrzmiewający tuż przy moim uchu i silne ramiona wokół mojej szyi sprawiły,
że nieoczekiwanie poczułem niepokój.
– Puść
mnie. – Ściszyłem głos, próbując się uwolnić.
– Nie
puszczę. P'Bar, naprawdę cię lubię – zapewnił po raz kolejny.
– Kurwa!
– wykrzyknąłem, czując wilgoć na szyi.
Mark lizał
mnie po niej językiem.
– Aaach!
Bądź mój – powiedział, całując moją szczękę.
– Mark,
dlaczego…? Pozwól mi odejść.
Odepchnąłem
go, ale on pociągnął mnie za sobą. Czy pijani zawsze są tacy silni? Chłopak obejmujący
mnie za szyję popatrzył wprost na mnie. Jego oczy były owalne, poza tym miał proporcjonalny
nos i ładnie wykrojone usta. Nie był najprzystojniejszy, a przynajmniej nie aż tak
jak nowy ukochany Bara „Kan” Tossakan, ale miał swój pociągający urok. Gdyby
ktoś zapytał, dlaczego Mark nie mógł konkurować z Kanem, mimo że tamci nie byli
jeszcze parą, odpowiedź byłaby prosta: on nie był tym jedynym.
To
wymówka używana od wieków. Mark to Mark. Mark nie był Kanem. Bar lubił Kana, a nie
Marka.
– Proszę,
zostań ze mną. Bądź mój.
– Dlaczego
miałbym być twój? Nie. Dlaczego Bar miałby być twój? – zapytałem chłopaka,
który wciąż obejmował mnie za szyję.
– Jeśli
P'Bar zostanie ze mną… P'Bar nie będzie wtedy z Kanem – odpowiedział powoli,
ale z przekonaniem, a w jego uroczych owalnych oczach pojawiła się zazdrość.
Doceniłem jego stanowczość, ale nienawidziłem sposobu myślenia. Bar był moim
przyjacielem i równocześnie jego seniorem. Nie podobało mi się nawet to, że
uważał go za kogoś więcej niż starszego kolegę. To już przesada…
– Bez
względu na to, ile razy mu to zrobisz, nigdy cię nie polubi. Nie odwzajemni
twoich uczuć – stwierdziłem, pochylając się. – Bar lubi Kana. – Powoli i
wyraźnie wypowiedziałem te słowa wprost w twarz Marka. Jego ostre i
przeszywające oczy straciły nieco blasku.
– Lubi
Kana… Lubi Kana?
– Tak. Ugh!
Nie miałem
nawet czasu, by dokończyć moją wypowiedź. Mark przycisnął mnie do siebie i wpił
się wargami w moje usta. Jego wilgotny język torował sobie drogę do wnętrza
moich ust i w końcu udało mu się w nie wślizgnąć. Potrafił dobrze całować… Choć
trochę agresywnie. Jego język docierał wszędzie, próbując wzbudzić we mnie
podniecenie. Najdziwniejsze i jednocześnie najgorsze było jednak to, że zareagowałem
na te pocałunki. Mój język mimowolnie zahaczał o ten, który go szukał. Odchyliłem
twarz, by lepiej bawić się jego językiem. Chłonąłem słodko-gorzki smak whisky,
który wypełniał mu usta. Namiętnie mnie całował, a jego ręce mocno obejmowały
moją szyję, podczas gdy on kusząco się kołysał.
– Dlaczego
go lubisz?! – wykrzyczał w moje usta. – Dlaczego go lubisz, P'Bar?!
– A skąd
mam wiedzieć? I po jaką cholerę na mnie wrzeszczysz? – ripostowałem.
– Hmph!
Tak bardzo go lubisz… Tak bardzo go lubisz…
Uderzenie!
Przekręcił
mnie i położył się na mnie, patrząc z intencją, której nie mogłem odgadnąć. Po
chwili uśmiechnął się, po czym jeszcze raz mnie pocałował, a następnie opuścił
moje usta, by ugryźć i mocno ssać moją szyję.
– Ty
pieprzony draniu! Co ty wyprawiasz?! – Odepchnąłem go i pociągnąłem za włosy,
żeby mógł spojrzeć w moją twarz. Para oczu, która na mnie spoglądała, była
przepełniona wściekłością.
– Zamierzam
cię wziąć! Jeśli będziesz mój, P’Bar… Chcę wiedzieć, co zrobi Kan.
To
rozumowanie było ostatnią kroplą, która przepełniła czarę. Odrobina litości,
jaką do niego czułem, całkowicie wyparowała. W kąciku serca ukryłem poczucie
winy, które miałem przez to, że go pocałowałem. Wpatrując się w jego błyszczące
oczy, wyszydziłem jego złowieszcze myśli.
– Zanim
zrobisz to Barowi, najpierw sprawię, że będziesz mój.
Uwięziwszy
ciało Marka pod swoim, pocałowałem go w szyję tak jak on przed chwilą mnie.
Ssałem go, aż jego piękna skóra usiana była śladami pocałunków. Zdaje się, że
powrócił do zmysłów, ponieważ spróbował mnie odepchnąć. Ale nie miał szans. Nie
miałem zamiaru pozwolić mu na zrealizowanie jego niecnych zamiarów. Złe myśli
zasługują na jeszcze gorsze czyny. Zamierzałem mu to zademonstrować.
– Ugh… Ty
skurwielu! Puść mnie!
Stawiał
opór, gdy przesunąłem dłonie w dół, by rozpiąć mu koszulę. Zaciekle walczył,
jak tylko ktoś tak pijany w ogóle był w stanie, ale jego działanie miało na
mnie niewielki wpływ.
– Tak
bardzo tego chcesz, więc ci to dam – obwieściłem, unieruchamiając obie jego
ręce jedną moją.
– Nie
jesteś P'Barem… Nie jesteś P'Barem… Chcę P'Bara!
– Ale ja
chcę ciebie! – powiedziałem z naciskiem, zniżając głowę, by pocałować jego
klatkę zaczerwienioną wskutek oporu, jaki mi stawiał, kiedy wcześniej próbowałem
rozerwać jego cienką koszulę. Chociaż nie do końca mi się to udało, to jednak
teraz mogłem lizać jego silną, twardą pierś.
– Urgh… Pierdol
się! – przeklął mnie z gardłowym jękiem. Przycisnąłem dolną część ciała do jego
podbrzusza, rejestrując, że ma wybrzuszenie w dżinsach. Jestem facetem, on też.
Oczywiście wiedzieliśmy o takich rzeczach, gdzie było dobrze, a gdzie bolało.
Fakt, że nie byłem wcześniej z mężczyzną, nie oznaczał, że nie wiedziałem, jak
to robić. Uniosłem twarz, by jeszcze raz pocałować wijącego się pode mną chłopaka.
Wsunąłem język do jego ust i gryząc go, chciałem dać mu nauczkę.
Jeśli
chcesz narzucać się innym, co powiesz na to, by najpierw posmakować własnego
lekarstwa?
Wycofałem
się z pocałunku i ponownie sięgnąłem ustami do jego szyi. Odwrócił twarz, ale
to jedynie ułatwiło mi dostęp. Nadal wił się w przód i w tył, ale nie
przeszkadzało mi to w swobodnym badaniu jego ciała.
– Urgh!
Puść mnie, draniu… Puszczaj!
Próbował
się uwolnić, ale ręce, którymi chciał mnie uderzyć, były przyciśnięte do łóżka,
a usiłujące mnie kopnąć stopy zablokowałem swoimi kolanami.
– Puszczę,
ale jeszcze nie teraz – zapewniłem, patrząc mu prosto w oczy.
– Nie
pozwolę ci na to, sukinsynu – odparł, choć w jego pięknych oczach coś zamigotało,
zupełnie jakby nie wierzył w swoje własne słowa.
– Tak? –
zapytałem z uśmiechem.
Wolną
ręką sunąłem po jego ciele przez cienką koszulę, by utorować sobie drogę na
dół. Jego ciało napinało się wszędzie tam, gdzie go dotykałem. Drżał. Gdy dotarłem
do paska spodni, oddech Marka przyspieszył. Jasne ciało prześwitywało przez
czerwony materiał, a włosy wyraźnie się zjeżyły.
– Na
pewno tego nie chcesz? – zapytałem.
Z jego
zaciśniętych ust przez chwilę nie padła żadna odpowiedź.
– Dlaczego?
Tak… – Przerwał ciszę, po czym ugryzł się w język, gdy położyłem dłoń na jego nabrzmiałej
męskości.
– Naprawdę
tego nie chcesz? – zapytałem ponownie, powoli pieszcząc wybrzuszenie przez
materiał dżinsów.
– Ach! Ja…
– Jego odpowiedź była mieszanką jęków i besztania, których nie mogłem zrozumieć.
Mój masaż się nasilał. Niedawno uwolnione nogi Marka poruszyły się lekko, jakby
chciał odsłonić przede mną swoje intymne części.
– Twoje
słowa mówią „nie”, ale twój „młodszy brat” się z tym nie zgadza. – Sugestywnie
mocniej go ścisnąłem, po czym puściłem.
– Dlaczego?!
Ty… skurwielu! – wysyczał przez zaciśnięte zęby, gdy zacząłem rozpinać mu
spodnie. Z kącika jego oczu wydobyła się wilgoć, być może nieróżniąca się od
tej, która sączyła się z wybrzuszenia w jego majtkach. Uśmiechnąłem się
zwycięsko. Jeśli nie wezmę go teraz, nie będę mógł nazywać siebie mężczyzną.
– Hehe!
Besztaj mnie, ile chcesz. Będziesz mój.
–
Pierdolony drań!
– Jaki tam
drań? Nie prosiłeś się o to? – rzuciłem, ściągając mu spodnie wraz z ciemną
bielizną. Nie udało mi się zdjąć jej do końca, bo jego ciało nagle zesztywniało.
Zsunąłem jego dżinsy i majtki poniżej kolan, po czym wbiłem wzrok w nabrzmiałego
członka. Uśmiechnąłem się. Być może trudno będzie mojemu monstrualnemu fiutowi bez
żadnego smaru wejść do małej dziurki tego mężczyzny, ale co z tego? Byłem
agresorem, a nie przyjmującym.
– Aaach...
Oooch!
Pieściłem
go, posuwając w górę i w dół gorącego kutasa. Naciskałem na jego wilgotną
główkę, wywołując spazmy i długie jęki Marka.
– Ja…
chcę to zrobić z P'Barem, a nie z tobą.
Drżał,
choć było to potwierdzenie jego nikczemnych myśli i służyło do wywołania moich
własnych.
– I
dlatego, że tak bardzo chcesz Bara, zamiast niego dostajesz mnie.
– Aaaach!
– jęczał głośno, gdy przyspieszyłem ruchy dłoni w sposób, który dostarczał mu
większych tortur. Mark rozłożył nogi, dając mi pełny dostęp do jego intymnych części.
Ręce, które unieruchomiłem nad jego głową, nieustannie się wiły, aż do momentu,
gdy nieświadomie puściłem jego nadgarstki. Przesunąłem wolną teraz dłoń na
twardy sutek i delikatnie go pogłaskałem, sprawiając, że zaczął się wiercić.
– Aaach…
Aaach!
Moja
druga ręka wciąż krążyła wokół dolnych partii jego ciała, pieszcząc i ściskając
twardą męskość, aż zareagował na mój delikatny rytm.
– Hehe!
– zachichotałem gardłowo, gdy dostrzegłem wilgoć obficie wydobywającą się z
jego potwora. Twarz Marka poczerwieniała, a oczy wypełniły się ledwo skrywanym
pożądaniem.
– Jeśli
chcesz mojego przyjaciela, to najpierw musisz przejść przeze mnie. – Prowokowałem
go.
Jego
oczy rozszerzyły się, gdy spróbował się wywinąć.
– N-nie!
– Ponownie podjął próbę, by się uwolnić, gdy opuściłem ręce jeszcze niżej. Musiałem
unieruchomić go kolanami, zanim użyłem rąk, by podnieść jego nogi. Mark uniósł
głowę i spojrzał w dół na swoje nagie ciało, znajdujące się pod moją kontrolą. Krzyczał
raz za razem, ale mi to nie przeszkadzało. Skupiłem swoją uwagę wyłącznie na
wąskiej szczelinie.
Tam
musi być ciasno.
– Puść
mnie! Ty skurwielu! – Wiercił się, aż udało mu się wyrwać nogi z mojego
uścisku. Jedna z nóg uderzyła mocno w moje ramię, a ja poczułem jej pełną siłę.
Podniósł się, usiłując zejść z łóżka. Niestety, za późno.
– Do
diabła, dokąd ty się wybierasz? – Złapałem go za ramię i rzuciłem z powrotem na
materac.
– Nie,
skurwielu! Puszczaj!
– Prosiłeś
o to, prawda? Tak bardzo tego chciałeś, co?
– Nie! Nie
z tobą. Chciałem to zrobić z P'Barem!
– Ale
teraz ja chcę to zrobić z tobą.
– Auć! –
wykrzyknął, gdy go przewróciłem i przycisnąłem mu twarz do łóżka. Jedną ręką
trzymałem go za szyję, a drugą rozpinałem własne spodnie.
– Nie
rób tego, skurwielu! – Odwrócił się, próbując zmusić mnie, bym się zatrzymał,
podczas gdy ja przygotowywałem swoją męskość szybkimi pchnięciami dłoni.
– Nie
ociągaj się? Czy to chciałeś powiedzieć? W takim razie specjalnie dla ciebie
się pospieszę. – Wykrzywiłem usta, udzielając mu złośliwej odpowiedzi.
– Nie
rób tego! – Cofał swoje ciało, gdy pchałem mój sprzęt w kierunku jego dziurki.
Jego długie ręce miotały się w nadziei, że znów mnie zrani, ale po prostu docisnąłem
jego szyję, by ograniczyć mu ruchy. Wszystko, czego mógł się teraz chwycić, to…
powietrze.
Zrobiłem
to…
– Aaach!
Ugh!
– Oooch!
– Głęboko wciągnąłem powietrze, a on piszczał wniebogłosy, gdy mocno wciskałem
się w jego ciało. Wiedziałem, że sprawię mu ból, ale nie zdawałem sobie sprawy,
że ciasne wnętrze zrani również mnie. – Cholera… – przekląłem cicho, wsuwając
się głębiej.
– Ugh! Aaach!
Wystarczy! Ugh!
Nie wiem,
jaką miał minę, ale z tego, co słyszałem, musiało go bardzo boleć. Tylko dlaczego
miało mnie to obchodzić? Chciałem dać mu nauczkę. Tortury były tym, na co sobie
zasłużył.
– Jesteś
tak cholernie ciasny, że prawie doszedłem. Jak miałbym teraz przestać?
– Argh!
Ugh… – Powoli wsuwałem się w niego ponownie, ręką wciąż przyciskając mu szyję,
podczas gdy drugą miałem opartą na materacu. Nie było żadnej gry wstępnej, żeby
go przygotować, tylko powolne pchnięcia. To nie tak, że martwiłem się, że sprawię
mu ból. To jego ciasne wejście uniemożliwiało mi wykonywanie szybkich, mocnych
pchnięć.
Więc
tak to jest z facetami.
Gorący i
ciasny… Nie mogłem powstrzymać się od głośnego jęku.
– Aaach!
Hmmm… – Cichy jęk wydobył się z mojego gardła, gdy jego wnętrze zaczęło
dostosowywać się do mojego dużego rozmiaru. Nie było tak płynnie jak wtedy,
kiedy doświadczałem tego z dziewczynami, ale było mocniej. Intensywniej niż
kiedykolwiek.
– Aach…
Ty… Ugh! – jęczał w poduszkę.
Jego
ręce kilkakrotnie mnie uderzyły, nie robiąc mi jednak krzywdy. Zacisnąwszy zęby,
kontynuowałem rytmiczne ruchy.
– Hmph!
Ugh… Ach… P'Bar
– wyjęczał Mark, po czym opadł twarzą na poduszkę.
– Dupa,
a nie Bar! To ja cię pieprzę! Mam na imię Vee! – Szarpnąłem go za włosy i obróciłem
jego przystojną twarz w moją stronę, by mógł mnie wyraźnie zobaczyć.
– Ty
draniu! – warknął, po czym powoli zamknął oczy.
– Czy to
nie ty planowałeś zerżnąć mojego przyjaciela? Nie jesteś mniejszym draniem ode
mnie, Mark.
– Aaach!
– Uniósł twarz, by zaczerpnąć powietrza.
Kiedy ciaśniej
się do niego dociskałem, jedną dłonią mocno ściskał moje ramię, jakby chciał
złagodzić ból.
– Co? A
może chcesz temu zaprzeczyć? – zapytałem cicho, ocierając się torsem o jego
plecy.
– To sprawa
między mną a P'Barem. Nie twój cholerny interes! – odwarknął, nie patrząc na
mnie.
– To jak
najbardziej mój cholerny interes. Bar jest moim przyjacielem, a ty jesteś teraz
moją małą suką! – Dobitnie podkreśliłem ostatnie zdanie, wypowiadając je wprost
do jego ucha i równocześnie wbijając się w jego wnętrze.
– Argh! Dlaczego
ty?! – Mark zaskoczył mnie, przyciskając dłoń do mojego brzucha.
– Robisz
to ze swoim mężem, więc powinieneś wypowiedzieć jego cholerne imię.
– Ugh… Ty
skurwielu!
Przycisnąłem
jego szyję i delikatnie polizałem ślady ugryzień, gdy ruchy stały się bardziej płynne.
– Vee!
Mam na imię Vee.
– Agh! Ach,
to boli…
Jego urywane
jęki były chaotyczne, ale udało mi się zrozumieć ostatnie słowo. Nie
przeszkadzało mi to, ponieważ dokładnie taki cel mi przyświecał.
– I co z
tego? To jest to, czego chcę. Mmm…
– Aach! Argh!
Ty… Aaach!
– Vee! Kazałem
ci zwracać się do mnie po imieniu.
– Nie! Urgh!
– Jeśli
nie wypowiesz mojego imienia, nie pozwolę ci dojść.
Chwyciłem
jego rękę, którą miał zamiar pogłaskać swojego penisa. Mark rzucił mi udręczone
spojrzenie, ale jego oczy sprowokowały mnie do jeszcze mocniejszego pchnięcia.
Nie
przestawaj prowokować. Wtedy dowiesz się, co tak naprawdę oznacza złośliwość.
– Ugh! P'Bar…
– Powiedz
moje imię! Ty mały sukinsynu! – Niemal się z niego wysunąłem, by z impetem brutalnie
znów się w niego wbić, chcąc dać facetowi pode mną nauczkę za nieprzestrzeganie
moich rozkazów.
– Ty jebany
draniu!
– Czy
twój mąż ma na imię Drań? – Odchyliłem jego głowę do tyłu i spojrzałem mu
prosto w czerwone, opuchnięte oczy.
– Ugh!
Pocałowałem
jego wargi, po czym wsunąłem mu język do ust. Wciąż oszołomiony Mark mimowolnie
je otworzył, pozwalając mi na łatwą penetrację wnętrza. Straciłem rachubę, ile
razy go całowałem, choć za każdym razem czułem się jakoś dziwnie. Nie było to mocno
satysfakcjonujące, ale wystarczało, bym chciał kontynuować pocałunki. Jęczałem ochryple,
gdy jego język zaczepił mój. Potem wspólnie wykonywały miłosny taniec. Poczułem
umiejętne ssanie, które nieoczekiwanie dostarczało mi intensywnej przyjemności.
Wsunąłem głębiej język w poszukiwaniu słodyczy i doznań, których nigdy
wcześniej nie próbowałem.
– Ouch! Ty
skurwielu! – wykrzyczałem, błyskawicznie odrywając usta od jego warg. Instynktownie
mocniej ścisnąłem jego szyję z powodu bólu, który czułem na swoich ustach. Językiem
dotknąłem tego miejsca, rejestrując metaliczny smak krwi i lekko ostry zapach.
– Ugryzłeś
mnie, kurwa, Mark… – wycedziłem powoli.
Chłopak
nie udzielił mi odpowiedzi, być może dlatego, że mocno uciskałem jego drogi
oddechowe. Jego zdeterminowane oczy nie pozostawiały mi innego wyboru, jak
tylko wycofać się z jego „jaskini”.
Pociągnięciem
za głowę zmusiłem go, by usiadł prosto, nie przejmując się jego bólem ani
kroplami krwi na prześcieradle. Podniosłem się i przyciągnąłem mu głowę do swojego
penisa.
– Jeśli koniecznie
chcesz użyć ust, to po prostu grzecznie o to poproś.
Zamierzałem
wsunąć się pomiędzy jego śliczne wargi, ale on zacisnął je, zagradzając mi
drogę.
– Otwórz
je i ładnie ssij – zażądałem, ale Mark nawet nie drgnął.
Nie
pozostało mi nic innego, jak mocno szarpnąć go za włosy.
– To
boli… Ugh! – Jego oczy szeroko się rozwarły, kiedy wykorzystałem okazję i
szybko wsunąłem się w ciepłe usta. Wsuwałem się i wysuwałem, nie dając mu
żadnej szansy, by tego uniknąć. Twarz Marka wykrzywiła się, kiedy szeroko
otworzył usta, bym mógł je do woli wykorzystać.
– Oooch!
Aaaach… Obciągaj! – rozkazałem, gdy patrzył mi w twarz.
Jego spojrzenie
sprawiło, że chciałem go przycisnąć. Pragnąłem w kółko go w ten sposób posuwać.
Całą noc. Musiał czuć mieszaninę udręki, bólu, upokorzenia i frustracji. Ale
dla mnie istniała tylko… przyjemność. Przyjemność z patrzenia, jak cierpi.
– Urgh!
– wycharczał, gdy przyciskałem jego głowę, wchodząc mu kutasem w usta, aż w
końcu zaczął mnie ssać. Musiał odczuwać ogromny ból w wyniku moich mocnych pchnięć,
które mogłyby rozerwać mu usta, gdyby nie zaczął tego robić.
– I
nawet, kurwa, nie myśl o ugryzieniu – ostrzegłem, gdy zaczął pieścić mokry
czubek mojego penisa.
– Uumm…
Oooch!
Niewątpliwie
dobrą rzeczą u facetów jest to, że dokładnie wiedzą, w którym miejscu powinni
się stymulować, żeby wywołać najlepsze doznania. Poruszałem się w harmonii z
jego niechętnymi ruchami. Jedna z jego rąk umieszczona została na moich nogach,
podczas gdy druga posuwała mojego fiuta w miejscu, którego nie mogły dosięgnąć
usta. Nadal mocno dociskałem mu głowę. Wolną ręką przyciągnąłem jego ramię, chcąc
mieć go jak najbliżej siebie.
– Aaach…
Aaach!
Minęło
wiele minut. Z zamkniętymi oczami rozkoszowałem się przyjemnością, jakiej mi dostarczał,
aż nie mogąc już dłużej wytrzymać, wycofałem się z jego ust. Szybko popchnąłem go
na łóżko i uniosłem jego jasne nogi wysoko do góry.
– Ja… mogę
ci ssać, aż dojdziesz, ale nie… Argh!
Nie dał
rady dokończyć, ponieważ jednym mocnym i szybkim ruchem wbiłem się na powrót w
ciasne, ciepłe wnętrze. Mark zapiszczał, kładąc rękę na moim brzuchu.
–
Myślisz, że masz jakiekolwiek prawo do negocjacji? – zapytałem pomiędzy mocnymi
pchnięciami, nie dając mu czasu, by mógł się przygotować tak jak za pierwszym
razem. Nie, żeby mnie to obchodziło, dopóki to nie ja cierpiałem, ale czerpałem
rozkosz z jego ciała. To wszystko, czego chciałem.
– Ugh! Ach!
P'Bar… – jęczał w reakcji na moje silne ruchy bioder. Jego ładna twarz zwrócona
była w stronę sufitu, podczas gdy z ust wyrywały mu się jęki. Jedną ręką sięgnął
do swojego penisa, by zacząć się masturbować, a drugą trzymał na dystans mój
brzuch.
– Hej! Powiedz
moje imię – zażądałem ponownie.
Tym
razem jego oczy wpatrywały się w moje.
– …
– Powiedz
imię tego, który cię pieprzy.
– Urgh…
P'Bar…
Klaps!
– Ugh!
Odepchnąłem
rękę, którą się masturbował, i całą dłonią uwięziłem jego gorącego penisa,
przyciskając kciuk do czubka tak, by utrudnić mu dojście.
– Powiedz
moje imię. Nie puszczę, jeśli tego nie zrobisz – zagroziłem, mocno ściskając żołądź.
– Ty
skurwielu… Aach! – zawodził, kiedy z impetem się w niego wbijałem.
– Powiesz
moje imię czy nie? – zapytałem, zwiększając tempo i siłę pchnięć.
Jego
twarz wykrzywiła się, a ciało napięło. Obiema rękami próbował oderwać moją dłoń
od swojego gorącego fiuta, ale mój uścisk wzmacniał się tak bardzo, że nie miał
odwagi próbować dalej. Zamiast tego dłonie o jasnej skórze drapały mnie po
udach, zostawiając na nich ślady.
– Urgh! Uch!
Ugh… Aach!
– Uummm…
– Niewiele obchodziła mnie para oczu, która błagalnie na mnie patrzyła. Wciąż wbijałem
się i wysuwałem, jednocześnie ściskając główkę jego penisa.
– Vee… Ugh!
Puść…
Uśmiechnąłem
się, rozluźniając uścisk na jego wielkim, gorącym kutasie. Zamiast tego chwyciłem
go w pasie, by go przyciągnąć.
– Aach!
– Aaach!
– Mark wydał głośny jęk, gdy szybkimi, mocnymi ruchami go penetrowałem.
Głośne, gardłowe
jęki wyrywające mi się z ust wyraźnie wskazywały na przyjemność, jaką odczuwałem.
– Aach! Ooch!
Dłoń
chłopaka spoczęła na jego członku, poruszając się w rytm moich nasilających się
ruchów.
– Vee… Ooch!
– Aach…
– Aach! Ach!
Ach! – Drżał pod moim ciałem, ale jego ładne oczy, które skierował na moją
twarz, spotkały się z moim szyderstwem.
– Pamiętaj,
że twój mąż ma na imię Vee. Nie będziesz już w stanie nikogo pieprzyć. –
Schyliłem się, by powiedzieć to wprost do jego wykrzywionej rozkoszą twarzy.
Mocno
wbijałem się w otulające mnie ciasno wnętrze.
– Aach!
Ja…
– Co?
– Nienawidzę
cię…
– To nie
tak, że ja lubię ciebie, Mark… Aaaaach! – Wydałem z siebie przeciągły jęk, osiągając
intensywny orgazm. Moje ciało napięło się i silnie drżało, gdy tryskałem spermą
do jego małej jaskini. Jeszcze kilkakrotnie poruszyłem biodrami, po czym powoli
się z niego wysunąłem. Wraz z mętnym płynem wypłynęła ze środka również krew.
– Przepraszam,
wytrysnąłem w środku. Myślałem o tym, jak bardzo nienawidzę twojego wnętrza, i
zapomniałem go wyciągnąć.
– Argh! Ty
cholerny draniu.
– Teraz
masz tego drania za męża.
– Miałeś
mnie tylko raz. Nie myśl sobie, że pozwolę ci na to ponownie – odwarknął.
– Jeśli
nie przestaniesz gadać o Barze, zaciągnę cię tu z powrotem i znów rozłożę ci
nogi – zapowiedziałem. – Och! I nie zapomnij skończyć sam. Nie pomogę ci. Nie
mam zamiaru ci go obciągać. Po prostu nie jesteś dla mnie taki ważny.
– Ty
skurwielu! – odpyskował i poprowadził rękę w dół do swojego drżącego, gorącego fiuta,
który pilnie potrzebował erupcji.
Hmph! Uśmiechnąłem
się do niego, siadając na skraju łóżka, po czym dotknąłem palcem mętnego płynu na
jego nodze.
– Oooch…
– wyjęczał, podczas gdy jego penis pulsował, wypluwając z siebie spermę.
– Zajmij
się tym sam. Wiem tylko, jak go włożyć, ale nie znam się na oczyszczaniu
facetów ze spermy.
Tłumaczenie: Juli.Ann
Korekta: Baka / paszyma
Rzeczywiście paskudna scena. W serialu było to zupełnie inaczej pokazane. Mam wrażenie, że tajscy pisarze BL lubują się w gwałtach i przemocy, i często traktują je jako coś normalnego. W realu nie wyobrażam sobie, by po takim seksie można było zakochać się w "partnerze".
OdpowiedzUsuńTak, zgadzam się w 100%. Zarówno jeśli chodzi o sceny gwałtu w książkach Yaoi, jak i rozwoju uczuć Marka. Nie do wiary w jakim palancie on się zakocha. Te sceny są tutaj, rzecz jasna, bardziej drastyczne, bo napisano je z perspektywy Vee. Gdyby opisywał je narrator, to zawsze później mogło się okazać, że bohater wcale nie jest aż tak czarnym charakterem, jak mogłoby się wydawać. Tu mamy myśli Vee i nie sposób je później wybielić, czy z czegokolwiek się wycofać.
UsuńOh, mocne. Zdecydowanie serialowa wersją jest bardzo ugrzeczniona
OdpowiedzUsuńMatko jedyna w serialu to inaczej było to Mark chciał i go zmusił ,jestem w szoku i to nie pozytywnym . Jak on po czymś takim mógł się w nim zakochać :(
OdpowiedzUsuńGdyby tak to nagrali, widzowie znienawidziliby Vee.
UsuńWtedy ich łóżkowa scena bardziej przypominałaby tę z The Effects, w której zagrał James. Traumatyczna wizja.Tylko tam tragicznie się to skończyło, a tutaj główny bohater się zakocha. Takie motywy często spotykane są w tajlandzkich książkach. Jakaś chora fascynacja…
Teraz to ma sens, w serialu nie rozumiałam jakim cudem Vee przespał się z Markiem. Gwałt wbrew pozorom nie wynika z pociągu seksualnego, a uwarunkowany jest potrzeba kontroli i dominacji co tu zostało pokazane. Mark jest masochistą jeśli w tej sytuacji osiągnął orgazm.
OdpowiedzUsuńOczywiście. Vee natomiast nie podniecało ciało Marka, w gruncie rzeczy nawet go nie lubił. Nakręcało go sprawianie mu bólu, więc chyba nie tylko sama dominacja, a zapewne i elementy sadyzmu. Ale jeśli później się w sobie zakochają, to chyba obaj dokładnie to w sobie lubią.
UsuńO matko jedyna...aż strach czytać dalej. Serial dawno już oglądałam i aż takiego wrażenia na mnie nie zrobił - ale jak widać tutaj czeka nas niezły hardkor...Damy radę? Mam nadzieję, że potem będzie już łagodniej...bo nie wiem czy współczuć Markowi czy rwać włosy z głowy:) ...bo czytać będę..
OdpowiedzUsuńDzięki całemu Zespołowi, jak zawsze niezawodny!!! Pozdrawiam. Joasica
No niee! Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam! Powiedzieć o Vee ty draniu to nie powiedzieć NIC! Przecież to jest wstrętny sadysta, chory, popi******ny umysł. Jakim prawem chciał ukarać zakochanego chłopaka? Jestem zniesmaczona i wściekła. Nigdy go nie polubię!
OdpowiedzUsuń