SE [Tom 3] – Rozdział 16.9

 


<1001>

 

    – Ty mały gnojku.

    Bestie w Sangwoo szczekały na nieznajomego faceta, który ośmielił się wypytywać go o tak intymne sprawy. Student był obrażony każdym słowem, które natręt bez znajomosci sytuacji wypowiadał. Sangwoo nie chciał zaprzeczać posiadaniu kochanka ani przyznawać się, że Jang Jaeyoung odejdzie w najbliższej przyszłości, więc z urazą w głosie zapytał: 

    – Dlaczego ciągle jeszcze do mnie gadasz?

    – Przepraszam. – Mężczyzna niespodziewanie podkulił ogon.

    Informatyk odsunął się, będąc zdania, że mężczyzna znajduje się stanowczo za blisko.

    – …

    – Przepraszam.

    – …

    – Chyba za bardzo naciskałem, ale podoba mi się twój styl. Przepraszam, jeśli cię uraziłem.

    Sangwoo podejrzliwie na niego spojrzał. Blondyn wyciągnął dłoń na pojednanie, ale młodszy z nich nie zamierzał jej przyjąć.

    – Jesteś studentem, prawda? Mam 34 lata, pracuję na własny rachunek i mam niezłe dochody.  Jestem pewien, że potrafię cię dobrze traktować, dlaczego więc się ze mną nie umówisz? Nie masz się czego obawiać.

    Postawa faceta stała się dość uprzejma, ale Sangwoo nie zmienił zdania.

    – Nie jestem zainteresowany.

    – Ponieważ?

    – Masz inną twarz. Twój głos też się różni. Musisz się ładnie ubierać. Powinieneś doskonale rysować. Brawurowo jeździć na deskorolce i grać w koszykówkę. I musisz mieć 27 lat. – Powiedziawszy to wszystko, informatyk wychylił koktajl.

    Wyglądający na oszołomionego słuchacz mruknął pod nosem:

    – Masz jeszcze jakieś wymagania?

    Sangwoo był pijany. Naprawdę pijany. I to tak bardzo, że sam był tego świadomy. Po dopiciu drinka irytujący mężczyzna na szczęście gdzieś zniknął. Skoro plan Yoony się nie powiódł, informatyk uznał, że nadszedł czas, by wrócić do domu. Miał zamiar zapłacić rachunek po powrocie z łazienki, ale zatrzymały go dwie anglojęzyczne kobiety, które podeszły, by z nim porozmawiać. Sangwoo czuł się dość pewnie w czytaniu oraz gramatyce, ale rozmowa nastręczała mu niemałych trudności, bez względu na to, jak bardzo się starał. Co więcej, dudniąca muzyka uniemożliwiała mu dosłyszenie padających słów. Rozmówczynie trzymały telefony, zadając pytania, ale Sangwoo nie potrafił im pomóc.

    – Przepraszam – odpowiedział, wyciągając z portfela kartę kredytową, by podać ją barmanowi.

    – Dał mi pan swój dowód osobisty.

    – Przepraszam.

    Chłopak naprawił swój błąd, a pracownik baru z uśmiechem skasował. Kwota na paragonie wynosiła 45 200 wonów. Sangwoo pamiętał tylko, że wypił alkohol o wartości 10 000 wonów i zastanawiał się, skąd wzięła się reszta. Jeszcze bardziej zastanawiające było jednak to, dlaczego na paragonie zapisany był numer telefonu i uśmiechnięta buźka. Zrezygnował jednak z dociekania, bo rozbolała go głowa.

    Kiedy wstał poczuł wyraźne zawroty. Z trudnością posuwał się do przodu, opierając się o ścianę, ale nie udało mu się daleko dojść. Znalazłszy się w kącie, osunął się na podłogę. Wyglądało na to, że zasnął, choć jedynie na chwilkę przymknął oczy. Kiedy się obudził, muzyka była inna, a w barze było znacznie więcej ludzi.

    X-FRIEND, nie pamiętam tytułu albumu ani numeru na płycie… Ale utwór to „Silence”. 

 

    Sangwoo siedział na podłodze, pozwalając, by głośna muzyka rozpraszała jego myśli. Kiedyś Jaeyoung próbował zabić czas w studiu, odtwarzając tę piosenkę na swoim telefonie. Cztery dni temu to właśnie ona płynęła z głośników, gdy jechali samochodem w dół rzeki Han.

    „Sangwoo.”

    Informatyk przywołał w pamięci głos sunbae. Zmarszczył brwi, czując, że zaraz się rozpłacze.

    „Sangwoo.”

    Nie mógł sobie przypomnieć, dlaczego się pokłócili. Co było powodem, że był tak nieszczęśliwy?

    Po prostu za nim tęsknił.  

    Sangwoo podniósł się i poprosił kelnera o pożyczenie telefonu. Zabawne.  Był pod tak silnym wpływem alkoholu, że niemal o wszystkim zapomniał, ale bez żadnych problemów potrafił przypomnieć sobie pewien jedenastocyfrowy numer. Okazało się, że Jaeyoung rozmawiał z kimś innym, ponieważ w słuchawce rozległo się pikanie sygnalizujące, że jego telefon jest zajęty.

    Sangwoo wyszedł z knajpy, wspinając się po schodach na czworaka. Nie było specjalnego powodu, żeby nie mógł zwyczajnie po nich wejść, ale tak było mu wygodniej. Na ulicy zdecydował się iść w pozycji wyprostowanej. Uznał, że musi dojechać do domu autobusem z przystanku znajdującego się naprzeciwko stacji metra, ale za nic nie mógł sobie przypomnieć jego lokalizacji. Zdecydował więc po prostu, że pójdzie przed siebie.  

    To irytujące. Może powinienem wziąć taksówkę?

    Nie mógł uwierzyć, że w ogóle pomyślał o wzięciu taksówki po tym, jak wydał ponad 45 000 wonów na drinki, których wypicia w ogóle nie pamiętał. Zmarnował pieniądze i nie odniósł z tego żadnej korzyści. Sangwoo spacerował jakiś czas, gdy w pewnym momencie dostrzegł ławkę, na której z ulgą usiadł. Nie wiedział, kiedy to się stało, ale najwyraźniej zasnął, bo kiedy się obudził, ktoś siedział obok niego.

    – Czy to nie przeznaczenie? – Jakiś nieznajomy udawał, że go zna, ale Sangwoo był przekonany, że widzi go po raz pierwszy. Nie miał energii, by zapytać, kim on jest, więc po prostu go zignorował.

    – Pan student z silnym temperamentem. Nie spodziewałem się, że cię jeszcze zobaczę.

    Po usłyszeniu tych słów Sangwoo już wiedział. Spojrzał w bok i nawiązał kontakt wzrokowy z mężczyzną o jasno ufarbowanych włosach.

    – Potrzebujesz kogoś teraz, prawda? – zapytał cicho, jakby rozumiał.

    Sangwoo odpowiedział, chociaż trudno było mu się wysłowić.

    – To nie jest uzależnienie. Sprawdziłem, robiąc odpowiedni test.  

    – Twoje piękne oczy mówią, że umierasz z samotności.

    – I co z tego?

    – Chodźmy do mojego domu. Tam stoi samochód.

    – Masz zamiar prowadzić po pijanemu?

    – Zadzwonię po kierowcę.

    Sangwoo zaniemówił. W obecnym stanie ekstremalnego stresu desperacko potrzebował przyjemności, jaką zapewniał mu Jaeyoung. Ale czy był aż tak zdeprawowany, by pójść do domu nieznajomego mężczyzny i uprawiać z nim seks? Z kimś, kogo nawet nie znał?

    I tak mam przechlapane.  

    Jakby się nad tym zastanowić, Sangwoo obrał złą drogę już w dniu, w którym po raz pierwszy uprawiał seks z Jang Jaeyoungiem. Kusiło go, żeby zaspokoić swoje pożądanie seksualne i – co za tym idzie – w efekcie się go pozbyć, ale jego decyzja przyniosła dokładnie odwrotny skutek. Kilka wspólnych nocy nie tylko nie zmniejszyło jego pragnienia, ale jeszcze bardziej je wzmogło. Intensywna przyjemność tak głęboko zakorzeniła się w jego codziennym życiu, że informatyk miał wrażenie, że nigdy nie będzie mógł wrócić do poprzedniego stanu – do czasów, zanim doświadczył seksu z mężczyzną. Zrobił to z jednym przedstawicielem tej płci, ale nie potrafił z innym. Tylko… Istniało spore prawdopodobieństwo, że po odejściu Jaeyounga Sangwoo zmuszony będzie  poszukać nowego partnera. No cóż, wyglądało na to, że doszło do tej sytuacji trochę wcześniej.

    – Jesteś dobry? – To pytanie padło z ust Sangwoo. Nawet on sam był zszokowany własnymi słowami, ale nie stanowiło to problemu, ponieważ jedynie zapożyczał słowa Jaeyounga, a oni i tak dotarli już przecież do „końca”.

    Mężczyzna uśmiechnął się i pochylił w stronę studenta. Zapach alkoholu mieszał się z wonią papierosów i perfum, intensywnie drażniąc jego nozdrza. Jeszcze do niedawna taki miks zupełnie mu nie przeszkadzał, ale w tej chwili czuł jedynie obrzydzenie, więc odruchowo się odsunął.  

    – Jest wielkości ciężarówki, zgodnie ze słowami tych, którzy zakochali się we mnie podczas zabawy. Spróbuj raz, a na pewno ci się spodoba.

    – A co, jeśli spróbuję i nie będę odczuwał satysfakcji? Jak mi to zrekompensujesz?  

    – Po prostu spróbuj, a potem zdecydujesz. To przez ciebie, więc weź za to odpowiedzialność. – Mężczyzna wskazał na wyraźne wybrzuszenie w okolicy zamka swoich jeansów. Wkrótce jego ręka zbliżyła się do twarzy Sangwoo. Dłoń trzęsła mu się tak silnie, jakby cierpiał na epilepsję. Sangwoo spojrzał na jego palec, który w następnej chwili dotknął jego szyi. Odruchowo poczuł się tak urażony, że niemal gwałtownie zareagował. Wydawało mu się, że ten facet zamierza go pocałować, Student przez chwilę rozważał ucieczkę, ale postanowił dać mu szansę. Kto wie? Może jeśli spróbuje, to będzie całkiem dobrze. Wtedy rozległ się cichy chichot.

    – Jesteś jeszcze taki niewinny – powiedział blondyn, zamykając oczy.

    Sangwoo spodziewał się, że dłoń delikatnie dotknie jego policzka, ale nieznajomy położył ją na jego karku i mocno przycisnął. W momencie, gdy ich usta się spotkały, student poczuł gwałtowne obrzydzenie. Opuszkami palców mężczyzna pocierał penisa Sangwoo, który nie był jeszcze w najmniejszym stopniu pobudzony.  

    Nie lubię tego. To okropne.

Sangwoo bezskutecznie usiłował uniknąć jego języka. Facet jęknął i wsunął mu go niemal do gardła. Student poczuł, jak robi mu się niedobrze, więc mocno go odepchnął. Znów poczuł przejmujący smutek. Nie wiedział, jakim cudem miałby znaleźć kogoś takiego jak Jang Jaeyoung.

    – Minęło trochę czasu, odkąd to robiłem. Czy mogę cię zjeść?

    – To trochę dziwne. Nie jestem owocem.

    Mężczyzna ponownie go do siebie przyciągnął, polizał mu szyję, a później przyssał się do jego skóry. Sangwoo znał kogoś, kto lubił robić podobne rzeczy, ale obecnie jego odczucia były zupełnie inne. Student tonął w smutku i oprzytomniał dopiero wtedy, gdy mężczyzna mocno ugryzł go w szyję i rozpiął mu rozporek. Chłopak ponownie go odepchnął.

    – Przestań, to boli.

    – Masz zaburzenia erekcji?

    – Raczej tak.

    Po nieudanym teście Sangwoo wstał z ławki. Ze wstrętem wytarł ślinę mężczyzny z brody i szyi grzbietem dłoni i powiedział:

    – Nie jesteś filiżanką mojej ulubionej herbaty. Odchodzę… Tym razem nie idź za mną.

    Sangwoo szybkim krokiem ruszył przed siebie, ale mężczyzna z wyraźnie zirytowanym wyrazem twarzy niemal natychmiast go dogonił. Wydawało się, że nie ma nic innego do roboty.

    – Mówisz poważnie? Po dotarciu tak daleko? Powinnismy to dokończyć.

    – A co mam zrobić, jeśli mi się nie podoba?

    – Czy to dlatego, że nie możesz zapomnieć o swoim mężczyźnie? Powiedziałeś, że dokądś wyjeżdża.     W końcu i tak znajdzie sobie kogoś nowego.

    Wysoki blondyn znów wymownie dotknął swojego bolącego miejsca, natomiast znużony Sangwoo wskazał na niego palcem i odparł:

    – Nie denerwuj mnie i odejdź. Ostrzegam.

    – Zobaczymy… Zobaczymy. Myślisz, że dasz radę wygrać, jeśli będziesz ze mną walczył?

    – Posiadam czarny pas. Stopień mistrzowski IV DAN.  

    Przygotowując go na podobną sytuację, matka Sangwoo wysłała go na kurs taekwondo, gdy miał osiem lat. Sangwoo nigdy nie uciekał się do przemocy, ale to nie oznaczało, że był słaby. Gdyby nie prawo, mężczyzna już dawno leżałby na ziemi.

    Ty mały draniu, na serio myślisz, że ponieważ wypiłeś trochę alkoholu, to wolno ci robić, co chcesz?

    Facet był naprawdę irytujący. Używał ust wyłącznie do gadania, bo przecież nie potrafił nimi nawet dobrze całować. Sangwoo pomyślał, że chętnie wydałby jeszcze z 10 000 wonów, gdyby tylko ten gościu zamknął gębę na kłódkę.

    – Jeśli chcesz przekroczyć czerwoną linię, uderz pierwszy. Nie zgadzam się. Nigdy wcześniej tego nie robiłem. – Mówiąc to, Sangwoo przyspieszył kroku.

    Osobnik złapał go za nadgarstek i pociągnął, a jego ciało odchyliło się w przeciwnym kierunku. Sangwoo spojrzał na niego z irytacją i omal nie został trafiony w oko przez zbliżającą się pięść. W ostatniej chwili udało mu się uchylić, natomiast uderzywszy w powietrze, facet zachwiał się i wymachując rękami, usiłował utrzymać równowagę.  

    Co za drań!

    Sangwoo szybko się rozejrzał, ale w pobliżu nie dostrzegł żadnych świadków. Powinien zadzwonić na policję, ale przecież jego komórka nie działała. Pozostały mu więc dwie opcje: znokautować przeciwnika lub uciec.

    Zostałem przyłapany na robieniu czegoś rażąco szalonego.

– Hej! Jeśli nie zamierzasz upaść, to zagrajmy w grę z naszymi pięściami – rzucił blondyn.  

    Gdyby student choć raz go uderzył i złapałaby go policja, to byłaby wina obu stron. Sangwoo zdecydował się wybrać bezpieczniejszą opcję. Wziął nogi za pas, ale facet ruszył za nim, plując głośno obelgami. Obaj byli pijani i zataczali się, ale Sangwoo biegł tak szybko, jak tylko mógł. Po krótkim pościgu na głównej drodze pojawiło się kilku przechodniów.

 

    Muszę zyskać świadków. 

 

    Po drugiej stronie ulicy, obok stacji metra widniał niebieski znak komisariatu policji. Sangwoo nie miał się już czego obawiać. Może dlatego poczuł się nieco zrelaksowany. 

    – Nie stój tak, ty psycholu!

    Niedługo po tym, jak usłyszał głośne przekleństwo, student znów ruszył naprzód. Po kilku krokach potknął się i upadł na ziemię. Uderzył się w kolano i podbródek, w wyniku czego przez chwilę nie mógł wstać. Wkrótce poczuł, że ktoś ciągnie go za koszulę. Kiedy się odwrócił, zobaczył twarz ścigającego go mężczyzny. Chwyciwszy się jego ud, student podciągnął się do góry. Chwilę później kipiący złością facet przywalił mu w policzek.

    – Dlaczego mnie tak wkurwiasz? Trzeba było iść ze mną, dopóki byłem dla ciebie miły.

    – Posterunek policji jest po drugiej stronie.

    – Spróbuj tylko. Zabiję cię i pójdę do więzienia, ty skurwysynu.

    Wydawał się bardziej zły, niż Sangwoo sądził. Po chwili jego pięść uniosła się w górę i opadła na twarz chłopaka, który osłonił się dłońmi, by przyjąć atak. Kiedy objął ramieniem szyję mężczyzny i zacieśnił uścisk, ten krzyknął, dociskając kolano do krocza Sangwoo i ciągnąc go za włosy. Student poczuł przeszywający ból.

    Walka przerodziła się w zamieszanie. Ludzie gromadzili się wokół i szemrając, nagrywali filmy. Sangwoo jeszcze ani razu nie uderzył tego mężczyzny, ale jeśli będą kontynuować bójkę, obaj mogą zostać oskarżeni o napaść. Myśląc o ucieczce na komisariat, Sangwoo podczołgał się do przodu. Agresor natychmiast go złapał i odciągnął do tyłu.

    Lepiej przyjmować ciosy i mieć to już za sobą.

    – Ty mały sukinsynu!

    Przekleństwa blondyna docierały do Sangwoo coraz mniej wyraźnie, a zmęczenie dawało o sobie znać. Chłopak czuł się skrajnie wyczerpany.

    Kurwa, po prostu porządnie mnie uderz.  

    Sangwoo czuł, że ta sytuacja irytująco się przeciąga. Pomyślał nawet, czy nie byłoby lepiej powalić tego drania i zapłacić grzywnę.

    Choi Yoona, nie puszczę ci tego płazem.

    Zgrzytnął zębami. Nigdy w życiu nie miał tak irytującego dnia. Zapragnął na zawsze wykreślić go ze swojego kalendarza.

    Jang Jaeyoung, ty cholerny draniu!

    Jego serce kipiało ze złości. To nie był tylko dzisiejszy dzień. Jego życie zostało zrujnowane przez jednego nieobliczalnego faceta. Sangwoo zamknął mocno oczy, gdy zobaczył, jak mężczyzna ponownie unosi pięść.

    KLAP!

    Rozległ się odgłos klaśnięcia, ale wbrew temu, czego się spodziewał, Sangwoo nie poczuł bólu. Kiedy otworzył oczy, ktoś trzymał nadgarstek napastnika. Informatyk nie zdążył jeszcze zorientować się w sytuacji, kiedy blondyn dostał solidnego kopa i runął na ziemię obok niego. Leżący Sangwoo kilka razy odkaszlnął i obróciwszy się na bok, w polu widzenia ujrzał parę czystych butów, które wyglądały dziwnie znajomo. Chłopak powoli podniósł głowę, czując jednocześnie strach i ekscytację. Z trudem łapiąc powietrze, ujrzał znajomą twarz.

Jang Jaeyoung patrzył na niego przerażającym wzrokiem, jakiego hoobae nigdy wcześniej u niego nie widział.


KONIEC TOMU 3


Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: paszyma





Poprzedni 👈              

Komentarze

  1. 💚💜💙❤️💛 ale się narobiło... Grunt że Jaeyoung uratował swoją pijaczyne w ostatniej chwili 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejne trzy rozdziały będą z perspektywy Jaeyounga 🥰
      Stanowczo zbyt rzadko dopuszcza się go do „głosu”.

      Usuń
  2. W koreańskiej dramie cała trójka powinna wylądować na posterunku. U nas na wytrzeźwiałce.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty