SE [Tom 4] – Rozdział 17.1
Black
Jaeyoung był przekonany, że ostatnio zachowanie Choo
Sangwoo w stosunku do niego świadczyło o pewnego rodzaju sympatii. To odczucie
bazowało na intuicji i było nieco trudne do wyjaśnienia. Zauważył jednak zmiany
w wyrazie jego twarzy i zachowaniu, jak również tonie głosu, którym hoobae się
do niego zwracał. Ostatnio Jaeyoung czuł się nim odurzony.
Nawet jeśli ich związek zaczął się w najgorszy
sposób, uważał, że Sangwoo wszedł o kilka schodków wyżej, posuwając się na tyle
wysoko, żeby splotły się ich sprawy, a umysły i ciała bardziej się do siebie zbliżyły.
Zakładał, że Sangwoo czuł teraz to samo co on. A kiedy hoobae okazywał
zazdrość, zalewało go uczucie ekstazy, sprawiając, że czuł się dumny jak mały
chłopiec. Myślał, że są parą, ale to wszystko okazało się jedynie złudzeniem.
„Jeśli skończy ci się mleko, należy zmienić
dietę lub kupić nowe w markecie.”
Sangwoo tak po prostu zadeklarował, że zastąpi Jaeyounga
kimś nowym. Zupełnie jakby wymieniał części komputerowe. Najwyraźniej nie
zmienił się ani na jotę od dnia, w którym powiedział:
„Chodzi o to, by wzajemnie pozwolić sobie na to,
co zwykle robi się w związku.”
„W celu zaspokojenia pożądania seksualnego?”
„Tak.”
Zdołowany projektant pomyślał, że przecież Yoona
przestrzegała go przed „zabawianiem” się z tak naiwnym chłopakiem. Zamiast tego
to sam Jaeyoung został oszukany jak kompletny naiwniak i czuł się teraz tak,
jakby umawiał się sam.
Jesteś najgorszy. Byłem głupcem, myśląc, że żywisz
do mnie jakieś głębsze uczucia.
Mężczyzna pomyślał, że naprawdę ma już cholernie
dość psychopatycznej mentalności Sangwoo traktującego ludzi jak przedmioty. Jak
ten facet mógł myśleć o nim jak o jedzeniu, zamierzając później wyrzucić resztki?
W tym momencie Jaeyoung przypomniał sobie słowa zasłyszane od swoich byłych
dziewczyn podczas jego przelotnych związków:
„Wygląda na to, że umawiasz się ze mną tylko dla
mojego ciała.”
„Traktujesz mnie jak śmiecia wielokrotnego
użytku.”
„Jaeyoung, czy ty choć trochę mnie lubiłeś?”
Wtedy zastanawiał się nawet, co było z nim nie
tak? Był świadomy tego, że nigdy nie traktował tych relacji poważnie. W gruncie
rzeczy ten chłód podobał się wszystkim. Ale teraz, kiedy doświadczył tego na
sobie… Wyglądało na to, że ostrza, którymi celował w innych, teraz skierowane zostały
na niego.
Nie wyjaśniłeś tego – zganił
go głos własnego sumienia.
Nie miał na tyle pewności siebie, by poradzić
sobie z odrzuceniem przez Sangwoo. Nigdy dotąd nie był z czymś podobnym
skonfrontowany. Zawsze nienawidził, gdy związki stawały się głębsze. Traktował
je lekko i najwyraźniej teraz płacił za to wysoką cenę. Karma.
Muszę się uspokoić. Nie mam już siły.
Postanowił już nigdy więcej nie pozwolić Sangwoo,
by ściągnął go w dół. Skoro hoobae zamierzał przygotować się na przyszłość bez
niego, to on tym bardziej powinien zadbać o to, by móc rozstać się z nim bez
odrobiny żalu. Kiedyś bez mrugnięcia okiem przechodził do porządku dziennego po
każdym zakończonym fiaskiem związku. Jaeyoung postanowił więc trzymać się z
dala od Sangwoo. Czuł potrzebę spojrzenia z dystansu na relację, w której
zanurzył się aż po samą szyję. Poza tym nie da się ukryć, że miał pretensję do Sangwoo.
Przecież ten chłopak wyraźnie powiedział, że doskonale będzie mu się żyć bez
niego, więc tym bardziej sunbae chciał spróbować dystansu.
Pierwszy dzień poszedł w miarę dobrze, drugi był
w pewnym sensie nawet znośny, ale od trzeciego dnia trzymanie się z dala od
Sangwoo stało się nieoczekiwanie trudne.
Babe ❤️:
Tęsknię za tobą. Możemy się dzisiaj spotkać?
21:00
Będąc świadomym niepodważalnego faktu, że Sangwoo
traktował go jak penisa, który biegnie do niego po każdym naciśnięciu guzika, Jaeyoung
zdecydowany był zrobić wszystko, byle tylko wytrwać w swoim postanowieniu. Zamiast
tego został w domu, by oglądać filmy, pił całą noc w miejscu, do którego Sangwoo
nigdy by nie poszedł, i godzinami jeździł na deskorolce w parku nad rzeką.
Wszystko było jakieś zwiędłe. Bez Sangwoo nic, o
dziwo, absolutnie nic nie było zabawne. Między zębami Jaeyounga zgrzytał pył, po
tym jak ten złoczyńca zdetonował bombę. Czuł, że wewnątrz niego panuje nieprzenikniony
mrok. Od czasu pamiętnego incydentu jego świat stracił wszystkie barwy. Cztery
dni po usunięciu się z życia Choo Sangwoo projektant podniósł ręce w geście
poddania, ostatecznie przyznając się do porażki. Miał wrażenie, że znajduje się
w rozpędzonej kolejce górskiej.
Nie miał żadnego planu, ale przecież zawsze
radził sobie w życiu dzięki improwizacji. Wiedział jedno. Nieznośnie tęsknił za
Choo Sangwoo, więc postanowił pójść do studia.
Po wzięciu prysznica mężczyzna założył świeże ubrania,
które, jak sądził, mogły spodobać się hoobae, po czym uruchomił samochód, by
wyruszyć na spotkanie z tym, którego nie był w stanie już dłużej unikać. Po
drodze do studia układał w głowie, co chciałby mu powiedzieć. W jaki sposób
przyznać się do tego, co czuje?
Jang Jaeyoung nie postrzegał Choo Sangwoo
wyłącznie jako podmiotu seksualnego. To, co do niego czuł, to miłość.
Nie myślał o tym, co będzie później. Był w
zasadzie pewien, że Sangwoo nie zrozumie tego od razu. Ba! Nawet go nie
wysłucha. Zapewne ucieknie, wygłaszając uprzednio jakieś raniące słowa, i spowoduje
kolejny bałagan. Mimo to Jaeyoung był zdecydowany. Nawet jeśli oznaczało to, że
będzie musiał zmusić go do słuchania. Przynajmniej nie pozostanie mu
nieprzyjemny posmak po tym, jak został ograniczony do roli faceta odpowiedzialnego
jedynie za seksualne zaspokojenie.
Gdy dotarł na miejsce, studio okazało się puste.
Jak zwykle nie mógł dogonić Sangwoo. Opuściwszy kampus, pojechał do jego domu,
ale w oknach nie widać było żadnego światła. Jego zmartwienie i niepokój zaczęły
szybko narastać. Po wejściu na odpowiednie piętro zatrzymał się przed drzwiami,
by sprawdzić, czy ze środka dobiegnie go jakiś hałas, ale w mieszkaniu Sangwoo
panowała cisza.
Zupełnie nieoczekiwanie pojawiła się krótka
wiadomość, po otwarciu której jego oczom ukazał się wizerunek Sangwoo. Poczuł
się tak, jakby ktoś przywalił mu pięścią w brzuch. To była kulminacyjna scena z
filmu dla nastolatków. Kompletny absurd. Przebywający zazwyczaj jedynie w domu
lub na terenie uczelni Choo Sangwoo poszedł do jakiejś knajpy ubrany w ciuchy,
które on sam mu kupił. To była bezlitośnie surowa produkcja, w której cel był
wyraźnie widoczny, a Jang Jaeyoungowi przypadła rola mężczyzny zmagającego się
z niepokojem i zazdrością. Na początku pomyślał, że to zapewne jakiś żart.
Dokąd on miałby pójść? Pewnie jest w jakiejś
restauracji i je coś smacznego.
Projektant w kółko to sobie powtarzał, próbując
się pocieszyć, ale było jasne, że to tylko jego pobożne życzenia. Uczuciem,
które zalało go chwilę później, była niepohamowana złość. Był świadomy, że
osobą odpowiedzialną za to mogła być wyłącznie Choi Yoona. Wiedział doskonale,
że Sangwoo nigdy nie porwałby się na coś podobnego bez wpływu kogoś z zewnątrz.
Był szczery i nie uciekał się do kłamstwa czy jakichś szczeniackich gierek.
W tym przedstawieniu dla nastolatków Jaeyoung
idealnie oddał zmagania ze zmartwieniem i gniewem jednego z głównych bohaterów.
Zapewne mógłby się dowiedzieć, gdzie znajduje się hoobae, gdyby odebrał jego
połączenie, ale akurat wtedy zajęty był rozmową z kimś innym. Tak więc najpierw
zrugał Yoonę, nakazując jej wzięcie na siebie odpowiedzialności na wypadek,
gdyby coś stało się Sangwoo.
Znalazłszy się w dzielnicy, do której udał się
hoobae, projektant obszedł niemal wszystkie ulice, przy których mieściły się
lokale, wytężając wzrok w poszukiwaniu Choo Sangwoo. Pytał w nocnych klubach i
barach, a nawet w restauracjach, ale nigdzie nie znalazł po nim nawet śladu. W
końcu – pokazawszy jego zdjęcie barmanowi w jednej z knajp – usłyszał, że
poszukiwany chłopak istotnie tam był. Siedząc w kącie, nie pożałował sobie
drinków, a kiedy wychodził, był już bardzo pijany.
Jaeyoung przeszukał stację metra, przystanek
autobusowy, główne ulice i alejki, wszystkie miejsca, w których pijany człowiek
mógłby upaść. Bez rezultatu. W pewnym momencie spostrzegł zbiorowisko ludzi, a w
samym środku zamieszania był nie kto inny jak Choo Sangwoo. Hoobae ewidentnie z
kimś walczył, a raczej był ofiarą ataku, bo nie wyglądało na to, żeby sam
rozdawał ciosy. Dokładnie wtedy ujrzał, jak ciało hoobae skuliło się po
otrzymaniu kolejnego ciosu. Nie myśląc o tym, co robi, Jaeyoung zareagował
odruchowo i wskoczył w sam środek bójki. Z nieludzką wręcz wściekłością
przyłożył kopa napastnikowi. Kiedy oprzytomniał, Sangwoo leżał na ulicy, a sukinsyn,
który go wcześniej bił, zaczął błyskawicznie uciekać. Zaciśnięte w pięści
dłonie projektanta drżały, gdy tylko pomyślał o tym, że gdyby przybył kilka
minut później, Sangwoo zostałby dotkliwie pobity.
– Ty. Co? Dlaczego…?
Jego uczucia były tak wzburzone, że nie był w
stanie sklecić sensownego zdania. Jaeyoung nie potrafił się zdecydować, czy powinien
go przytulić, czy wypytać, co to ma znaczyć. Tak bardzo pragnął go odnaleźć,
tak niesamowicie się o niego martwił. Dlaczego Sangwoo miał wyłączony telefon?
Czy to z powodu ulicznej bójki? W jego wnętrzu wirowały różne emocje, a gdy Sangwoo
podniósł się do pozycji siedzącej, Jaeyoung z lekką ulgą wypuścił wstrzymywany oddech.
Hoobae wyglądał co prawda strasznie, ale nie sprawiał
wrażenia poważnie rannego. Był jednak tak pijany, że nie mógł zapanować nad
swoim drżącym ciałem. Wydzielał z siebie intensywny zapach alkoholu. Sunbae pomyślał,
że na razie będzie musiał odłożyć na bok swoje pytania, stłumić intensywne
uczucia i zabrać go do domu. Jednak gdy wziął go pod pachy, by pomóc mu wstać, spostrzegł
ślad po pocałunku na jego szyi. W miejscu, które najbardziej lubił!
Od tego momentu wszystko się zmieniło. Obawy i
zmartwienia zastąpił palący gniew, a wsparcie i współczucie zmieniło się w
przymus. Jaeyoung zaciągnął Sangwoo do samochodu, tłumiąc tęsknotę, która narastała
przez wiele dni. Chciał mu tyle powiedzieć, między innymi to, że ubrania, które
Sangwoo miał na sobie, doskonale do niego pasują. Jednak jeden rzut oka na
malinkę na jego szyi wystarczył, żeby zazdrość wyparła wszystkie inne uczucia.
W jednej chwili gigantyczna furia zdominowała cały jego umysł. Jaeyoung nie potrafił
wydusić z siebie ani słowa. Zaciskając z całych sił dłonie na kierownicy, wdepnął
pedał gazu, czując, że nie wie, co powinien zrobić. Nie miał pojęcia, dokąd
powinien jechać, a tym bardziej jak poradzić sobie z Sangwoo.
– Ta droga… To nie jest… To nie droga do… – mruknął
nagle Sangwoo, spojrzawszy przerażonym wzrokiem na wściekłego do granic
możliwości Jaeyounga. Sunbae nawet się tym nie przejął. Minął właśnie punkt
poboru opłat za autostradę i zostawił miasto za sobą.
– Nie jesteśmy na drodze do mojego domu. – Tym
razem hoobae przemówił nieco głośniej, ale projektant znów zignorował jego
słowa.
– Dokąd jedziemy? O co chodzi z tym twoim wyrazem
twarzy. Ciągle jeszcze jesteś zły?
W miarę zadawania kolejnych pytań głos Sangwoo
stawał się coraz głośniejszy, a jego właściciel zmienił postawę. Siedział teraz
ze skrzyżowanymi ramionami, a w zwróconym na sunbae wzroku nie było żadnych
oznak strachu. Sposób, w jaki się zachowywał, sprawił, że Jaeyoung, z trudem powściągał
swój gniew.
– Hej.
– Co?
– Proszę, zamknij się – powiedział cicho sunbae.
Korekta: paszyma
Jeden musi ochłonąć a drugi wytrzeźwieć. Nie ma to jak jazda przed siebie. Dzięki za tłumaczenie
OdpowiedzUsuń