SE [Tom 4] – Rozdział 17.2
Black
Bezpiecznik we wnętrzu Jaeyounga był bliski wybuchu.
Mężczyzna z olbrzymim trudem powstrzymywał chęć zdjęcia koszulki Sangwoo w celu
sprawdzenia, czy na jego ciele nie ma innych śladów, poza tymi po pocałunkach
na szyi. Milczący dotychczas informatyk po jakimś czasie wymamrotał:
– Wysiadam.
– Powiedziałem, zamknij się!
– Chcę wysiąść.
Sangwoo otworzył drzwi, gdy samochód już ruszył.
Jaeyoung błyskawicznie zareagował, zamykając je z powrotem, ale hoobae jeszcze
kilka razy zademonstrował swój bunt. Gdy projektant zatrzasnął drzwi po raz
piąty, nie wytrzymał i wybuchnął:
– Kurwa, nie przestaniesz?!!!
Sangwoo usunął dłoń z klamki. Jego lewa ręka spoczywająca
na kolanie nieznacznie drżała.
– Dlaczego… Dlaczego na mnie wrzeszczysz i… przeklinasz?
Przerażasz mnie – wyrzucił z siebie hoobae, odwracając głowę w stronę okna.
To była niemal zabawna scena. To właśnie dla niego
Jaeyoung się zmienił. Nie ustawał w staraniach, by stać się lepszym
człowiekiem. Ale teraz nie miało to żadnego znaczenia. Czy to była jedyna nagroda
za próbę bycia dobrym? Czy aż tak bardzo tego chłopaka lubił? Cieszył się, że
nie poruszył tego tematu. Kim on tak właściwie dla niego był?
– Ty… – Jaeyoung zgrzytnął zębami – Za kogo ty
mnie, do cholery, uważasz?
– …
– Dlaczego nie odpowiadasz? Zazwyczaj nie masz
problemu z wyrzuceniem tego, co ci leży na sercu – warknął sunbae, po czym
mocno zacisnął zęby.
Czy Sangwoo wiedział, że szukał go po całej
okolicy w obawie, że coś mogło mu się stać? Czy był świadomy tego, jak bardzo sunbae
się o niego martwił? Czy w ogóle chciał wiedzieć, dlaczego był teraz taki zły? Jaeyoung
kontynuował, chociaż ze złości pociemniało mu w oczach.
– Jestem dla ciebie jedynie narzędziem służącym
do zaspokajania pożądania, co?
Sangwoo znów nie odpowiedział. Jaeyoung nie mógłby
wybrać, co było bardziej irytujące. Fakt, że chłopak nie udzielał mu odpowiedzi,
czy też to, że za każdym razem, gdy się odezwał, z jego ust wypływały słowa, których
projektant nie chciał słyszeć.
„Chodzi o to, by wzajemnie pozwolić sobie na to,
co zwykle robi się w związku.”
„Nie drażnij się ze mną, to czysto fizjologiczne
zjawisko.”
„Jeśli ten problem nie zostanie rozwiązany do
tego czasu, poszukam kogoś innego.”
Jaeyoung pomyślał, że to przecież on sam nie
trzymał się zasad ustalonych przed rozpoczęciem tej ich dziwnej relacji, podczas
gdy Choo Sangwoo pozostał konsekwentny. Jeśli słowa, które wypowiadał hoobae,
były szczere, to nie było co komplikować ich związku i pozostała tylko jedna
rzecz. To, co połączyło ich na początku: seks.
Zacisnąwszy dłonie na kierownicy, projektant
powoli wypowiedział kolejne słowa:
– Nie masz ochoty na rozmowę? Wolisz użyć mojego
ciała?
– Co to znaczy?
– Uprawiajmy seks. Nie ma nic innego, co ty i ja
możemy zrobić. Najwyraźniej poza tym jednym nic nas nie łączy.
– Nie! – Padła natychmiastowa odpowiedź.
Projektant zaciskał dłonie na kierownicy tak
mocno, że pobielały mu wszystkie kostki.
– Dlaczego? Nie pociągam cię już?
– Nie potrzebuję cię.
Każde słowo było śmiertelnym ciosem.
Jakie nieporozumienie narastało między nimi aż do
tej pory? Przecież Jaeyoung przyjechał po niego aż tutaj, by go znaleźć i
wyjaśnić, co czuje. W rezultacie – zamiast naprawić ich stosunki – czuł się
nieszczęśliwy. Jego oczy pociemniały.
– Ostrzegam cię – wycedził przez zęby sunbae. – Jeśli
nie chcesz zobaczyć mnie naprawdę wściekłego, nie gadaj takich rzeczy.
– Mówię to, co myślę.
Po tych słowach znów się zaczęło. Sangwoo podjął
kolejną próbę wydostania się z samochodu. Jaeyoung wykrzyknął, żeby przestał,
ale tym razem chłopak desperacko usiłował przytrzymać otwarte drzwi. Jak w
ogóle mógł pomyśleć o zrobieniu czegoś tak lekkomyślnego, kiedy samochód jechał
z prędkością ponad 70 km/h? Jaeyoung był tak wzburzony, że omal nie zwariował, chociaż
z całych sił starał się zachować chłodny umysł. Rozejrzawszy się w ciemnościach,
dostrzegł w oddali jakieś domy i fabryki, ale nigdzie nie było miejsca, w
którym mogliby spokojnie porozmawiać. Sunbae zatrzymał się na poboczu, nie
chcąc ryzykować, że chłopak wyskoczy z pędzącego auta.
– Zwariowałeś?! Chcesz umrzeć?!
Jaeyoung stracił opanowanie. Krzyczał. Jego zaciśnięte
w pięści dłonie wyraźnie drżały. Patrząc na Sangwoo, odnosił wrażenie, jakby
chłopak odgrodził się od niego grubą, szklaną ścianą i nie sposób było się z
nim porozumieć.
– Pytałem, dokąd jedziemy, ale nie zechciałeś mi
powiedzieć. Przeklinasz, jesteś sarkastyczny, złościsz się, wrzeszczysz,
znęcasz się…
Wyraz twarzy hoobae znów się zmienił. Teraz
wyglądał tak, jakby był strapiony. Po chwili podniósł dłoń i przesunął nią po
twarzy. Jaeyoung poczuł zarówno chęć przytulenia go, jak i zrobienia mu
krzywdy. Chciał z całych sił nim potrząsnąć.
– …
– Jestem pijany. Wysiądę.
Sangwoo po raz kolejny spróbował otworzyć drzwi,
ale chwyciwszy go za ramię, Jaeyoung obrócił go w swoją stronę. Dłoń projektanta
powędrowała najpierw na jego szyję, po czym uniosła w górę podbródek. Czerwony
ślad był wyraźnie widoczny. Mężczyzna mimowolnie wzmocnił ucisk.
– Kto ci to zrobił? – zapytał Jaeyoung, przycisnąwszy
malinkę kciukiem. Następnie obrócił podbródek Sangwoo w prawo i w lewo, by
sprawdzić, czy na jego skórze były jeszcze jakieś inne ślady. Sangwoo zamknął
usta i w milczeniu spojrzał na Jaeyounga.
– To był ten facet z wcześniej?
Miał złowieszcze przeczucie od momentu, kiedy go
zobaczył. Jaeyoung był świadomy, że hoobae nigdy nie wdałby się w bójkę z
przechodniem, gdyby nie było ku temu jakiegoś ważnego powodu. Chłopak bez słowa
przytaknął.
– Co robiliście? – Głos wydobywający się z jego
ust był tak wysoki, że nie brzmiał jak jego własny. – Odpowiedz.
– Całowaliśmy się.
We wnętrzu sunbae buchnął płomień. Zupełnie nad
sobą nie panując, wpił się ustami w zaciśnięte wargi Sangwoo, który pod wpływem
tego ataku je uchylił. Smak tytoniu rozprzestrzenił się na języku starszego z
nich. Był to inny produkt niż ten, który palił Jaeyoung. Ręka trzymająca Sangwoo
za szyję zacisnęła się, a ich języki i wargi poruszały się gwałtowniej. Sangwoo
jęknął i podjął próbę odepchnięcia klatki piersiowej sunbae, ale ten nawet nie drgnął.
Zamiast tego trzymał mocno ramiona chłopaka i tłumiąc oznaki jego buntu, próbował
odcisnąć na nim swoje własne piętno. Im mocniejsze stawały się pocałunki, tym
brudniejszy czuł się hoobae.
– Nie podoba mi się to, przestań! – zażądał
informatyk.
Projektant zignorował jego słowa, kontynuując szorstki
pocałunek. Po chwili jego usta przesunęły się na brodę Sangwoo, a następnie na jego
szyję, obok miejsca, gdzie znajdował się czerwony ślad. W końcu wargi Jaeyounga
wylądowały na jego odsłoniętym obojczyku, widocznym obok wycięcia koszulki. To
był poważny błąd, że kupił mu taki strój. Samo wyobrażenie, że inni również go
w nim widzą, sprawiło, że omal nie oszalał z zazdrości. Jego krew wrzała na
myśl o tym, że ktoś inny dotykał, całował i pieścił Sangwoo. Jaeyoung opuścił
wzrok i spojrzał na rozpięty zamek rozporka.
– Ty…? – Mężczyzna pozostał z otwartymi ustami,
nie potrafiąc wydusić z siebie nic więcej. W gruncie rzeczy nie miał żadnego prawa
do wygłaszania pretensji pod adresem Sangwoo. Projektant nie miał pojęcia, jak
się z nim skonfrontować. Małe pęknięcia, które zauważył dotychczas w
niewzruszonej fasadzie Sangwoo, sprawiły, że żywił nadzieję na przekształcenie relacji
bazującej na seksie w związek oparty na głębszych uczuciach. Teraz to wszystko
runęło jak domek z kart.
Co mógłbym zrobić, żeby cię nie potrzebować?
Jaeyoung nie był w stanie odnaleźć swojego
zrelaksowanego i dowcipnego „ja”. Cierpiał. Przeżywał męki z powodu śladów
pozostawionych na skórze Sangwoo przez nieznajomego. Dokładnie w momencie, gdy poczuł,
jak do oczu napływają mu łzy, Sangwoo szorstko go odepchnął. Chwila nieuwagi
wystarczyła, żeby informatyk otworzył drzwi i wyskoczywszy z samochodu, ruszył przed
siebie, machając do przejeżdżającego pojazdu. Jaeyoung natychmiast podążył za
nim, próbując uspokoić swoje wzburzenie. Właściwie nie było potrzeby się
spieszyć. Znajdujący się pod silnym wpływem alkoholu Sangwoo nie był w stanie stabilnie
się poruszać. Zrobiwszy jeden chwiejny krok, chłopak potknął się i wylądował w
ramionach Jaeyounga, który odciągnął go do tyłu, by uchronić go przed upadkiem.
Sunbae mocno go przytulił, nie zwracając uwagi na to, że informatyk próbuje mu
się wyrwać.
– Co z nim robiłeś? – wycedził przez zęby zimnym,
drżącym głosem, ledwo kontrolując palący gniew.
A co, gdyby Sangwoo znalazł już zastępstwo dla Jaeyounga?
Czas, który spędzili razem, uczucie miłości, które zdążył rozwinąć projektant…
Wszystko zostałoby pozbawione jakiegokolwiek znaczenia.
– Puść mnie! – Hoobae się buntował, ale wypity
alkohol sprawił, że nie miał siły, by się wyrwać. Wbrew zaciętości w jego
głosie ciało juniora wyraźnie drżało.
Jaeyoung zdał sobie sprawę, że był jeszcze bardziej
przerażony niż Sangwoo. Znajdował się w znacznie gorszej sytuacji, ponieważ sam
nie dostał od niego nic, podczas gdy Sangwoo trzymał w rękach jego serce. Bardzo
trudno było stawić temu wszystkiemu czoła. Opłakany stan, w jakim się znajdował,
sprawił, że Jaeyoung musiał działać bardziej stanowczo.
– Odpowiedz! Pytałem cię o coś! – Wziąwszy
głęboki oddech, mężczyzna spojrzał w zamroczone alkoholem oczy chłopaka. Co znajdowało
się w jego głowie? Był czas, kiedy uważał jego sposób myślenia za prosty,
logiczny i wyprany z emocji. Mózg Sangwoo był jak pamięć komputera. Ale teraz…
Obecnie informatyk był dla Jaeyounga najbardziej skomplikowanym i najbardziej
przerażającym człowiekiem na świecie. Właśnie w chwili, gdy myślał, że hoobae stał
się naprawdę dziwny, ten gorzko się roześmiał.
– A co? Myślisz, że się z nim przespałem?
Jaeyoung zamrugał, po czym wbił wzrok w jego ciemne
oczy, usiłując wyczytać w nich odpowiedź.
– …
Jedyne, co dostrzegł, to stępione przez alkohol
spojrzenie.
– A co, jeśli to z nim zrobiłem? Zamierzasz mnie
seksualnie molestować?
Pocałunek za pocałunek, seks za seks. Proste
równanie. Ale w ich przypadku nic nie było proste. Ich problemy nie mogły
zostać rozwiązane w ten sposób.
– Dlaczego nie odpowiadasz? Czy w ogóle by cię
obeszło, gdybym to z nim zrobił?
Jaeyoung nie potrafił tego znieść. Czy kiedykolwiek
stracił opanowanie z powodu gwałtownych uczuć? Linia rozsądku stawała się coraz
bardziej zamazana i sunbae nie potrafił odróżnić, gdzie zaczynała się, a gdzie
kończyła granica.
Zanim Jaeyoung zdążył odpowiedzieć, hoobae spojrzał
mu w oczy i zapytał:
– Co jest ze mną nie tak? Dlaczego mi to robisz?
Zupełnie jakbym był grzesznikiem. Tym, który cię zawiódł. Dlaczego jesteś taki
zły? – To nie była jego wina.
Jaeyoung był zmęczony Sangwoo próbującym rozwiązywać
wszystko logicznie. Nie potrafił odstąpić od tego nawet wtedy, kiedy był pijany.
– To ty mnie ranisz. Robisz mi na złość. Próbujesz
mnie porzucić!
– Ty sukinsynu, kto tu kogo próbuje porzucić?! –
wrzasnął Sangwoo, a jego wpatrzone w sunbae oczy zapłonęły wściekłością. Zdumiony
Jaeyoung otworzył usta.
– Cholera, co masz na myśli? Byłeś z innym
facetem i…
– Jeśli nie wiesz, jak sprawy się potoczyły, to zamknij
gębę, skurwysynu! Nic się nie stało!
Tłumaczenie: Juli.Ann
Może wreszcie Sangwoo pokaże jakieś uczucia 🫤
OdpowiedzUsuńNa pewno. Zapewne wyskoczy z pretensjami, tak jak poprzednio, zbluzga go, a Jaeyoung dopatrzy się w tym głębszych uczuć 🤣
Usuń💛💙❤️💜💚 oj ta yoona i jej pomysły może przyniosą coś dobrego... Się narobiło, sangwoo pijany może nie chcący coś powie co uspokoi tego nerwusa..
OdpowiedzUsuń💜💜💜 Jasnowidz czy cuś? 🤓
UsuńCzarownica 🔮
Usuń🤣
Usuń