HR – Rozdział 8
Żółta
torebka chipsów była już pusta. Właściciel blond włosów związanych w
samurajskim stylu zlizał okruchy z opuszków palców, a następnie zgniótł
plastikową torbę i wyrzucił ją do pobliskiego kosza.
– Jadasz
takie rzeczy?
Dean
odwrócił się od notatnika, by spojrzeć w górę, zaskoczony, że jego przyjaciel,
który zwykle nie jadał takich przekąsek, tym razem się na nią skusił.
– Czasami.
Smak jest całkiem dobry.
Siedzieli
właśnie na pierwszym piętrze budynku wydziału i przygotowywali projekt międzynarodowego
raportu finansowego.
– Uzależnisz
się od nich jak Ai Team. Słyszałem od Pharma, że często widzi, jak Team je
zjada, mimo że w kółko go o to besztasz.
Nagle
wszyscy spojrzeli na osobę, która przypadkowo wyjawiła swój sekret. Dean
kontynuował pisanie, dopóki nie zauważył, że jest niezwykle cicho. Spojrzał
więc na przyjaciela, którego oczy błyszczały, jakby znalazł coś zabawnego, co
zabije nudę.
– A
ty jesteś coraz bliżej, prawda? – Win uśmiechnął się i skinął głową pozostałym.
– Coraz
bliżej kogo? – zapytał zdezorientowany mężczyzna, który jeszcze nie zdawał
sobie sprawy z tego, co powiedział.
–
Oczywiście, że Nong Pharma. Często widzę zdjęcia, na których gdzieś razem
jesteście. Co to było ostatnio? Akwarium morskie, tak?
– A
ty co? Jakiś szpieg?
– Och! – krzyknęli chórem wszyscy, którzy otaczali
ich stół.
– Pospieszcie
się i do roboty! Jeśli nie przestaniecie się czepiać, sami będziecie robić
prezentację. – Dean zrobił zaciętą minę i uparcie odmawiał rozwinięcia tematu.
– No
weź! Odpowiedzi mogę zawrzeć w treści tego projektu. – Wiceprezes klubu
pływackiego podstawił przyjacielowi przed twarz długopis trzymany jak mikrofon,
ale jego naleganie nie zadziałało. Druga osoba nie była w najmniejszym stopniu poruszona,
więc musiał zgodzić się na zmianę tematu.
– Ech,
racja. W przyszłym tygodniu musimy zacząć przygotowywać się do dni otwartych. W
najbliższą sobotę Ai Team i ja zrobimy zakupy. Najpierw odwiedzimy klub, by przygotować
tablicę. Skoordynujesz działania z uniwersytetem?
–
Dobrze, przygotuję miejsce. Przyniesiesz też coś do jedzenia?
Kąciki
ust Wina uniosły się w uśmiechu.
– Będę
trzymał Nong Pharma za rękę, gdy będzie je dla nas przygotowywał. Och! Szlag! –
zawołał, gdy długopis-mikrofon został mu wytrącony z dłoni.
Zdegustowany blondyn potarł czoło, wpatrując się w swojego cholernego przyjaciela, który nie był przecież jeszcze chłopakiem Pharma, a już był tak wściekle zazdrosny. Na szczęście po chwili wszyscy wrócili do projektu, a Dean – jak gdyby nigdy nic – rozmawiał z Winem.
– To czego słuchasz? – Prezes pochylił się, by chwycić słuchawkę zwisającą z szyi kolegi. Już od kilku dni obserwował, że podczas pisania Win miał jedną cały czas w uchu, mimo że normalnie nie lubił słuchać piosenek. – Ostatnio jesteś chyba uzależniony od muzyki.
Figlarne
oczy Deana zabłysły jasnym blaskiem. Win zabrał słuchawkę z ręki przyjaciela i bez
słowa włożył ją do drugiego ucha. Fakt, najpierw w kółko słuchał jednej piosenki,
aż w końcu kupił cały album.
„Czy
kiedykolwiek byłeś ciekawy, co lubi twoja sympatia? Czy kiedykolwiek chciałeś
zrobić to samo co osoba, z którą flirtowałeś?”
Młody
mężczyzna nacisnął przycisk powtórki i słuchał tej samej piosenki, która utkwiła
mu w głowie, nucona przez znajomy głos.
Czy kiedykolwiek chciałem wiedzieć, co myślała druga osoba,
słuchając akurat tej piosenki?
***
Jak
w każdą sobotę centrum handlowe było pełne ludzi. Tył pickupa, którego
pożyczyli od przyjaciela z klubu, wypełniał sprzęt na dni otwarte. Win, Team i trzej inni pływacy od rana chodzili po sklepach,
ale bez względu na to, dokąd poszli, nie było tam wszystkiego, czego potrzebowali.
Musieli więc sprawdzać kolejne miejsca.
–
Skończyliśmy, Hia? Jestem cholernie głodny – skarżył się Team pełniący tego
dnia rolę kierowcy.
– Właśnie,
P'Win. Myślisz, że wreszcie kończymy? – jęczał drugoroczniak z tylnego fotela.
Win
przeczytał listę na swoim telefonie komórkowym. Spokojnie sprawdzał przedmioty
jeden po drugim, bo był zbyt leniwy, żeby wracać, jeśli coś przeoczą.
– Drewniana
deska, piłka… Wszystko jest. Hej, czekajcie! Musimy kupić przekąski!
– Wow!
To dlaczego ich nie kupiliśmy, gdy przed chwilą byliśmy w sklepie?
Na
szczęście w Bangkoku nie brakowało centrów handlowych. Team skręcił do
najbliższego i wszyscy weszli do supermarketu. Była druga po południu, a oni nie
jedli jeszcze obiadu.
– Ok,
to moja wina, że wcześniej nie sprawdziłem listy. Poczęstuję wszystkich
przekąskami, ale nie mogą być zbyt drogie, dobrze?
Team,
który pchał wózek, natychmiast włożył do niego żółtą torbę z chipsami.
–
Znowu to zjesz?
– Pozwoliłeś,
więc nie narzekaj, Hia – krzyknął junior, a następnie odszedł, by pomóc
przyjaciołom wybrać przekąski na imprezę.
Senior
tylko pokręcił głową. Jeszcze raz sprawdzał listę i w tym samym czasie na
ekranie pojawiło się powiadomienie z czatu grupowego jego rodzeństwa.
View: Hia, wracasz do domu w przyszłym tygodniu?
Wan: Który Hia? Proszę o konkrety.
View: Dlaczego miałbym ciebie o to pytać, Hia Wan?
Codziennie jesteś w domu. Pytam Hia Wina.
Winnie the pool: Nie mogę. Mam dzień otwarty na
terenie kampusu. Coś jest nie tak?
Wan: Kiedy będziesz miał czas, żeby pomóc mu w
odrabianiu lekcji?
View: Wcale nie! Hia Wan skarży się, że Hia Win
ostatnio rzadko przyjeżdża do domu, a mama zastanawia się, czy Hia ma dziewczynę.
Winnie the pool: Nie mam dziewczyny. /uśmiechnięte
emoji przewracające oczami/
View: Ale Hia Win jest przecież bardzo popularny.
Wan: Jest bardzo popularny, ponieważ jest miły. Dla
wszystkich.
Winnie the pool: Dlaczego wszyscy mówią, że jestem
miły? Jaka część mnie jest taka miła, Hia?
Jeśli
Win dobrze pamiętał, Dean też o tym mówił.
Wan:
Nie pamiętasz? Kiedyś byłeś miły dla dziewczyny, a potem dla innej osoby. Ta
dziewczyna cię spoliczkowała.
Win
zmarszczył brwi. Próbował przypomnieć sobie omawiane wydarzenie. Czy to było w
tym czasie, kiedy nie wiedział, co robić? Potem poznał Deana i postanowił
pływać na poważnie. Ale… Czy naprawdę była tam wtedy jakaś dziewczyna?
Winnie the pool: Hia, naprawdę nie pamiętam.
Wan: Widziałem twoją rozmowę z dziewczyną o
zapłakanych oczach, która zapytała: „Kim dla siebie jesteśmy?” A ty zrobiłeś
zmieszaną minę i odpowiedziałeś, że przyjaciółmi. Nie zdawałeś sobie sprawy, że
ona źle zrozumiała twoje zachowanie i myślała, że jest wyjątkowa, prawda? Jeśli
tego nie zmienisz, to pewnie sytuacja się powtórzy.
Winnie the pool: Jakie zachowanie, Hia?
Wan: Traktujesz wszystkich jednakowo. Jesteś zbyt miły,
równo wobec wszystkich. Twoje działania nigdy nie są jasne.
View: Myślę, że to prawda. Jeśli pominiemy członków
rodziny, Hia Win traktuje wszystkich jednakowo.
Osoba,
której dokuczali bracia, nadal nie rozumiała, co robiła źle…
Wan: Ale nie jestem pewien dlaczego, Ai View. Może Win
nigdy nie spotkał kogoś, kim byłby naprawdę zainteresowany. Gdyby znalazł taką
osobę, być może bardziej by ją rozpieszczał. Może odczułaby różnicę.
–
Hia, co ty robisz? Tyle wystarczy?
Przed
jego oczami pojawiła się jasna twarz Teama. Wózek był pełen napojów i
przekąsek. Zauważył, że rzeczy, które ten niegrzeczny studenciak upchnął w
wózku, przekraczały budżet. Kiedy Team zobaczył, że senior mruży oczy, podniósł
przekąski, które kochał, i zaczął opisywać ich zalety.
– To
jest bardzo smaczne i ma mało cukru, Hia. Spójrz, wydaje się zdrowe.
Odłożył
torbę, wziął drugą i odezwał się ponownie.
– A
ten jest ekonomiczny. Taka duża ilość nie skończy się zbyt szybko.
Rozpieszczam go, hę?
„Ale
ty zawsze zachowujesz się miło w stosunku do wszystkich, a to często daje im
fałszywą nadzieję. Czy teraz troszczysz się o Teama bardziej niż o innych?
Jeśli nie masz pewności, czego chcesz, nie pozwól, by źle cię zrozumiał”.
Słowa
Deana brzęczały mu w głowie i sprawiły, że kącik jego ust uniósł się do góry.
Team, widząc to, przestraszył się i przesunął, by zasłonić dodatkowe przekąski,
które ukrył w wózku. Był pewien, że dobrze je zakopał, tak by Hia ich nie
widział.
– Idź już, idź. Zapłaćmy.
Wiceprezes klubu pływackiego mógł tylko westchnąć. Pogłaskał zdziwionego chłopaka po głowie i popchnął go w stronę kasy. Napisał jeszcze wiadomość, odpowiadając rodzinie po raz ostatni, zanim odłożył telefon do torby.
Winnie the pool: Jest tak, jak powiedział Hia Wan.
Zamierzam tak bardzo rozpieszczać tę biedną osobę, żeby nie mogła beze mnie
żyć.
Skoro
to nie jest jasne, to ja to wyjaśnię.
Nie
wiedział jeszcze, czy to miłość, czy nie, ale gdyby zapytano go, czy Team jest dla
niego wyjątkowy, to natychmiast odpowiedziałby, że tak. Ponieważ był sam w
sobie kimś niepowtarzalnym, co czyniło go dla Wina najbardziej wyjątkową osobą.
Jego oczy zabłysły, gdy spojrzał na plecy psotnego młodzika, który przyszedł i niespodziewanie zamieszał w jego życiu.
Jeśli chcesz się czegoś ode mnie dowiedzieć, powiem ci. Nie będę się bał odpowiedzi i nie pozwolę ci odejść.
***
Dochodziła dopiero szósta po południu, a na zewnątrz było
pochmurno, jakby zbierało się na deszcz. Jakiś czas temu chłód stał się
trucizną, która uśpiła studenta próbującego się pilnie uczyć. Dopiero zapach
pieczonego kurczaka i sosu z tamaryndowca obudził śpiącego. Team przetarł oczy,
próbując przywrócić sobie ostrość widzenia.
– Naprawdę zapach jedzenia cię budzi, co?
Tego dnia Team przyszedł poprosić Pharma o korepetycje o drugiej po południu. To był dobry moment, ponieważ basen został tymczasowo zamknięty, więc wszyscy pływacy mieli szansę się pouczyć. Pharm wziął talerze i poprosił przyjaciela, by uprzątnął stół do kolacji.
Już
po chwili Team uśmiechał się szeroko, napełniając swój talerz. Na jego twarzy
malował się zachwyt nad jedzeniem, o które prosił dawno temu.
– Naprawdę potrafisz zrobić wszystko!
Kiedy kurczak został pokrojony, wypłynął z niego sok. Słodko-kwaśny smak przenikał mięso. Team jadł takiego kurczaka w szwedzkiej restauracji w centrum handlowym i był tak zafascynowany jego smakiem, że błagał Pharma, by przyrządził dla niego to danie.
– Jeśli
się nad tym zastanowić, nie jest to trudne do wykonania. – Mówiąc to, młody
kucharz przesunął w stronę przyjaciela talerz, na którym znajdował się parujący
ryż i blanszowane warzywa.
– Zjesz
i będzie ok? Masz jeszcze trzy rozdziały. Jeśli zaśniesz, nie dasz rady tego
opanować.
W
tym semestrze nauczyciel często robił niespodziewane sprawdziany, więc Team musiał
przeczytać podręcznik i się przygotować. W przeciwnym razie jego oceny będą
problemem. Chłopak wykrzywił usta, ale nie przestał jeść. Wiedział, że nie jest
dobry w nauce, bo był raczej sportowcem, lecz jego oceny zazwyczaj nie były aż
tak złe. Od czasów liceum miał przeciętne stopnie. Tylko w języku angielskim
zawsze był bliski porażki, zarówno w szkole średniej, jak i na uniwersytecie.
– Kiedy
widzę angielskie litery, mój mózg się wyłącza – powiedział, wkładając do ust
kawałek brokuła.
Pharm
mógł tylko westchnąć. Ponieważ od dzieciństwa żył w anglojęzycznym kraju, nie
umiał wymyślić, jak uczyć podstaw. Przez wiele dni próbował dotrzeć do Teama,
ale nie był skuteczny. Manow również podniosła białą flagę po dwóch dniach
nauczania.
–
Naprawdę, powinieneś poprosić P'Wina, żeby cię uczył.
– Co?
Student omal się nie zakrztusił, słysząc radę przyjaciela.
– P'Win. Tak, P'Win. P'Dean powiedział, że P'Win jest bardzo mądry. Często udziela korepetycji. Powinien umieć cię tego nauczyć.
Team energicznie potrząsnął głową, wyobrażając sobie złotowłosego seniora z przekłutymi uszami. Jakkolwiek by na to nie patrzeć, nic nie wskazywało na to, że jest wzorowym uczniem.
– Nie chcę. Jeśli poproszę Hia, żeby mnie uczył, na pewno będzie mi potem dokuczał – poskarżył się, ze skupioną miną pochłaniając potrawę. Wylizał cały sos, aż talerz był czysty i lśniący.
– P'Win będzie się z tobą drażnił?
Pharm nadal jadł swojego kurczaka, mimo że jego porcja była w zasadzie o połowę mniejsza od porcji Teama.
– Och, ty nic nie wiesz! Ten cholerny Hia uwielbia się ze mną drażnić! Tylko czeka, aż się zdenerwuję – powiedział i podniósł się, by nałożyć sobie kolejny kawałek mięsa.
Pharm cicho się zaśmiał.
– Wiesz, któregoś dnia widziałem, jak Phi uczył jakichś studentów. Wydawał się bardzo dobry w tłumaczeniu różnych zagadnień i sprawiał, że wszystko było łatwe do zrozumienia. Jesteś jego juniorem w klubie, więc nie powinieneś mieć problemu, by zapytać.
–
To będzie ostatnia opcja! Przecież wciąż mam ciebie.
Ech, Pharm… Jak mam prosić o pomoc chłopaka, który mi się podoba, a którego głównym hobby jest dokuczanie mi?
Jego ręka, którą zbierał naczynia do mycia, lekko drgnęła. Team ścisnął gąbkę, a następnie powoli zaczął zmywać. Pharm zamknął drzwi balkonowe, bo zaczęło padać. Właściciel pokoju podniósł pilota, by włączyć radio, tak jak robił to zawsze podczas deszczu.
Dwóch
mężczyzn było przytłoczonych własnymi myślami, a w tle grała delikatna muzyka.
– Pharm… Jak uważasz, czym jest miłość?
Siedzący
na sofie student spojrzał na przyjaciela.
–
Co masz na myśli?
– Co
sprawia, że zdajesz sobie sprawę, że to, co czujesz, to właśnie miłość? – Zadający
pytanie chłopak powoli odkładał naczynia na półkę. Nie odwrócił się, by
nawiązać kontakt wzrokowy ze swoim rozmówcą.
Właściciel
pokoju uśmiechnął się łagodnie. Wstał i podszedł do swojego najlepszego
przyjaciela, który wydawał się naprawdę zaniepokojony.
– Masz wrażenie, że ta osoba jest zupełnie wyjątkowa… – Pharm zatrzymał się i stanął obok Teama. Pochylił się i spojrzał mu w oczy. – Czujesz, że jest jedyna w swoim rodzaju. Czujesz się szczęśliwy, widząc jej uśmiech. Czujesz się szczęśliwy, będąc blisko niej. Gdy coś robisz z taką osobą, wydaje się to być zupełnie inne, niż gdy robisz to z kimś „zwykłym”.
– Tak jak wtedy, gdy zrobiłeś desery w kształcie gwiazdy dla P'Deana? Czy nie różniły się od wszystkich innych? – Team zaczął drażnić się z kolegą, a twarz drugiego chłopaka zrobiła się czerwona.
– Czy ty mnie w ogóle słuchałeś? – odezwał się szorstko.
– Przepraszam, ale czym różni się to, co powiedziałeś, od przyjaźni? Na przykład lubię być blisko ciebie, ponieważ czuję się z tobą komfortowo. Ty lubisz gotować, a ja lubię jeść.
Pharm
odwrócił się i oparł biodrem o blat kuchenny.
– Oczywiście,
że to nie to samo, ponieważ nie ma w tym „uczucia posiadania”.
Team
otworzył szeroko oczy. Nie sądził, że usłyszy takie słowa z ust Pharma.
– Przygotowuję
pyszne potrawy dla ciebie i Manow, ponieważ kocham was jako przyjaciół. Nie
chcę mieć was tylko dla siebie. Ale gdy chodzi o P'Deana…
Jego
twarz zaczęła się jeszcze bardziej czerwienić. Team uśmiechnął się i pochylił w
stronę gorącej twarzy Pharma, szepcząc:
– Więc
robisz to dla P'Deana dlatego, że chcesz go mieć na wyłączność, prawda?
Pharm
zacisnął usta.
– Jestem
mężczyzną, tak? Kiedy kogoś kocham, muszę próbować się do niego zbliżyć, a nie
tylko czekać, aż sam do mnie przyjdzie.
Słuchacz
wstrzymał oddech.
– Cholera!
Powiedz mu to, a P'Dean nawet na metr od ciebie nie odejdzie.
–
Ai Team!
Chłopak
roześmiał się i złapał Pharma, równocześnie go przytulając i siłując się z nim.
Ciężkie myśli rozpłynęły się w przekomarzaniach, a przekleństwa właściciela
pokoju były tak głośne i dosadne, że sąsiedzi musieli być w szoku.
***
O 22:00
w sklepie spożywczym było bardzo cicho. Klientowi, który wybierał produkty,
pozwalało to na spokojne zakupy. Młody mężczyzna w T-shircie i spodniach do
kolan zapakował do koszyka trochę ryżu, chleb, mleko, jogurty, trzy butelki
wody i coś, co miało sprawić, że chociaż na chwilę poprawi mu się humor.
Po
tym, jak Pharm go wygonił, Team przez chwilę czytał podręcznik w samotności.
Nie sądził, że jego przyjaciel zmusi go do samodzielnej nauki. Po 21:00 poczuł,
że znowu głośno burczy mu w brzuchu, a mózgowi zabrakło energii.
W
jego koszyku leżały już ulubione żółte chipsy. Najpierw wziął jedną torbę, potem
z wahaniem wybrał drugą, aż w końcu dorzucił trzecią. Naprawdę czuł się winny, pozwalając
sobie na tyle niezdrowej przyjemności.
Gdyby Hia to zobaczył, byłby zły.
Czuł
się przerażony, ponieważ Hia Win zawsze karcił go, mówiąc, jak wiele
szkodliwego sodu znajduje się w jego ukochanej przekąsce.
–
Zamierzasz jednak uszkodzić sobie nerki, tak?
Team
znieruchomiał, słysząc cichy głos szepczący mu do ucha. Czuł gorący oddech,
który musnął go w kark. Otworzył szeroko oczy i wykrzyknął:
–
Hia!
Zza
lady wybiegł zszokowany sprzedawca.
–
Coś się stało, kliencie?
– Nie, proszę pana. Przepraszam. Nong był zaskoczony, widząc mnie wychodzącego znienacka zza regału. – Win pospiesznie uniósł ręce, by przeprosić.
Właśnie wracał do akademika, gdy poczuł głód, więc zatrzymał się, żeby kupić coś do jedzenia. Nie sądził, że spotka tam swojego juniora. Kiedy zobaczył zawartość jego koszyka, poczuł, że boli go głowa. Wielokrotnie powtarzał mu, by jadł mniej tego paskudztwa, ale chłopak nadal bez ograniczeń pochłaniał ukochane chipsy.
– Szlag,
Hia. Jestem w szoku. – Team spojrzał na osobę obok.
– Dlaczego
jeszcze nie śpisz, młody? Przyszedłeś na zakupy tak późno w nocy?
– Uczyłem się. Ostatnio profesor często przeprowadza
quizy-niespodzianki.
Win odruchowo przeczesał dłonią włosy i zapytał:
– Jaki przedmiot?
– Angielski.
Zupełnie go nie rozumiem. Nie jestem w tym dobry. Pharm i Manow już się
poddali. Nie chcą mnie już uczyć. Nawiasem mówiąc, to jest mój koszyk, Hia…
Ciężki,
załadowany zakupami koszyk niósł teraz senior.
– Będziesz
miał prezent ode mnie. – Wielka dłoń delikatnie pogłaskała głowę Nonga.
W
drodze ze sklepu do akademika Team patrzył na osobę obok z niedowierzaniem. Hia
Win często mu dokuczał i chłopak nie potrafił powiedzieć, czy rozmawiają teraz
na poważnie, czy senior znów z niego żartuje.
– Ile
miałeś ostatnio punktów z angielskiego?
– Pięć…
– odpowiedział cicho Team, bez cienia pewności siebie w głosie.
Bystre
oczy zwęziły się i spojrzały na spiętego juniora.
– A
ile można było zdobyć?
– 30.
– Ta odpowiedź była jeszcze cichsza.
Win
wpatrywał się w sufit windy.
– Cholera,
Ai Team! Jesteś stypendystą sportowym. Jeśli twoje wyniki w nauce będą zbyt
słabe, stracisz to stypendium.
–
Wiem. Dlatego naprawdę uczciwie czytałem podręcznik – wymamrotał chłopak po
tym, jak został skarcony.
Gdy
tylko drzwi windy się otwarły, odwrócił się od osoby, która zapłaciła za jego
jedzenie, i pospiesznie poszedł do swojego pokoju. Kiedy miał już zamknąć
drzwi, zatrzymało go ramię seniora, który szedł tuż za nim.
– Hia,
coś jeszcze?
Win
uniósł brwi.
–
Będę cię uczył.
Team
w osłupieniu wpatrywał się w stojącego przed nim mężczyznę.
– Udzielisz mi korepetycji?
– Och, nie wiedziałeś? Nawet szanowny prezes naszego klubu prosi mnie czasem, żebym udzielił mu korepetycji przed egzaminami. Jestem najbardziej rozchwytywanym korepetytorem.
I ktoś
tak mądry przyszedł i zaoferował pomoc Teamowi!
– A ile za to chcesz? Nie mów mi, że to całkowicie
darmowe. W ogóle w to nie uwierzę.
Win
zamarł. Nawet się nad tym nie zastanawiał. Po prostu martwił się o tego cholernego
chłopaka. Ale skoro tamten odważył się zapytać…
Ośmielił się spytać o zapłatę.
Usta
Wina dotknęły czoła Teama. Czuł napięcie w całym jego ciele i stłumiony oddech.
Delikatny dotyk ciepłej skóry sprawił, że ich serca zatrzepotały mocniej. Było
to bardziej ekscytujące niż głębokie pocałunki, które dzielili w przeszłości.
– Zapłata…
Myślę, że będę pobierał od ciebie tyle za każdą sesję.
Team
przygryzł wargi i uniósł rękę, by potrzeć czoło. Najwyraźniej pocałunek w to
miejsce był niebezpieczny, bo powodował, że serce waliło mu zbyt mocno, i
wywoływał nieznaną frustrację.
Nie chcę go źle zrozumieć. Nie chcę już o tym myśleć.
– Zazwyczaj…
Pobierasz taką opłatę od wszystkich, których uczysz?
Win oblizał wargi i zebrał się w sobie.
– Normalnie uczę za darmo – mruknął w odpowiedzi, a potem spojrzał drugiej osobie w oczy. – Tylko ciebie proszę o uiszczenie takiej opłaty.
– Mogę
zapytać, jaki jest tego powód?
Ponieważ jesteś wyjątkową osobą, z którą nie chcę
robić nic tak samo jak z innymi.
– Bo
ty…
Bo jesteś tym, którego nie chcę puścić.
– …
jesteś dla mnie kimś wyjątkowym.
Tłumaczenie: Baka
Korekta: paszyma
Piękne <3 Dziewczyny dzięki za możliwość czytania :-*
OdpowiedzUsuń<3
Usuń