SE [Tom 4] – Rozdział 21.1

 



<3> Hello, world!

 

    – Jak wyglądam? – zapytał Jaeyoung drżącym głosem.

    Spojrzawszy na niego, Sangwoo zapewnił:

    – Wyglądasz przystojnie.

    – Nie żartuj! Jak wyglądam naprawdę?

    – Mówię absolutnie poważnie. – Sangwoo zatrzymał się i obrzucił go spojrzeniem od stóp po czubek głowy. Na jego ustach pojawił się uśmieszek. – Wyglądasz ładniej i bardziej grzecznie niż zwykle.

    Chwyciwszy aparat, Sangwoo zrobił kilka zdjęć. Wyglądało na to, że od rana zdążył zrobić już ich ze sto, bo wciąż naciskał migawkę. Jaeyoung zostawił ukochanego, który najwidoczniej stracił cały swój obiektywizm, i skontrolował w lustrze swój wygląd.

    Włosy, które zapuszczał od pół roku, były teraz obcięte na krótko. Miał na sobie czarny płaszcz, białą koszulę pod granatowym swetrem oraz beżowe bawełniane spodnie, a obrazu dopełniały czarne buty. W ręce trzymał wysokiej jakości japońskie cukierki i pudełko gruszek.

    – Świetnie.

    – …

    Widząc, jak w oczach Choo Sangwoo odbija się głębokie uczucie, projektant poczuł się spokojniejszy.

***

    – Zostaw aparat w samochodzie.

    – Nie, zamierzam zrobić kilka zdjęć w domu.

    Jaeyoung pogłaskał go po głowie.

    Rodzinny dom Sangwoo był dużym, brązowym budynkiem.

    – Kiedy byłem tu ostatnio, nie wiedziałem, że będziesz tu ze mną podczas kolejnej wizyty. To dziwne uczucie. – Informatyk opuścił aparat i ostrożnie umieścił go w futerale.

    – Ja czuję się jeszcze dziwniej.

    – Dlaczego?

    – Mam wrażenie, że za chwilę zwymiotuję, więc bądź cicho. Pamiętasz wszystko, co powiedziałem w samochodzie, prawda?

    – Oczywiście.

    – Zajmę się wszystkim, więc nie powiedz przypadkiem jakiegoś zbędnego słowa, dobrze?

    – Tak.

    Sangwoo wyglądał na podekscytowanego, a jego odpowiedź wydawała się być jakoś mniej wiarygodna niż zwykle. Dotarłszy do drzwi, skrajnie zdenerwowany Jaeyoung spojrzał na tabliczkę z dwoma nazwiskami napisanymi pionowo obok siebie.

    Jak to się stało, że tu jestem?

    Było już jednak za późno, by się nad tym zastanawiać. Gdy Sangwoo nacisnął dzwonek, szansa na ucieczkę przeleciała Jaeyoungowi koło nosa. Wyprostował więc plecy i postarał się przywołać na usta lekki uśmiech. Myślami powrócił do przeszłości, przypominając sobie, jak doszło do tego, że stał teraz pod drzwiami przyszłych teściów.

***

    – W następną sobotę jadę do Daejeon. Wrócę dzień później wieczorem. – Padło tydzień wcześniej z ust Sangwoo.

    Jaeyoung nie lubił rozstawać się ze swoją połówką, nawet na dwa dni. Jednak tym razem do zmartwień doszedł również inny powód niż tylko nieobecność ukochanego.

    – Zamierzasz powiedzieć rodzicom?

    – Powiedzieć im co?

    – O zaręczynach.

    Usta przeżuwającego ryż projektanta znieruchomiały, kiedy ciemnymi oczami spojrzał w twarz narzeczonego.

    – Kiedy wracam do domu, mój ojciec zawsze mnie pyta, czy mam jakieś dobre wieści. Rzeczywiście będę musiał o tym powiedzieć. – Jego wzrok przeniósł się z twarzy Jaeyounga z powrotem na smażony ryż.

    – Jeśli nie zapyta, to nic mu nie mów.

    Starszy z nich aż do tej pory starał się zapobiec temu, by Sangwoo ujawnił rodzinie informację o ich związku. Sangwoo był zdania, że randki są czymś intymnym, w co rodzice nie mogą się wtrącać. Ale jacy rodzice byliby zadowoleni, że ich syn żyje z mężczyzną? Jaeyoung nie chciał zburzyć mu harmonijnych kontaktów z rodziną.

    – To co mam powiedzieć ojcu? Na pewno mnie o to zapyta. A ja nigdy…

    No tak, Sangwoo nie kłamał i był zdania, że nie musi ukrywać łączącej ich relacji. Na dodatek wyraźnie widać było, że chciał o tym porozmawiać. Ukochany Jaeyounga mówił całkiem otwarcie i bezpośrednio. Ale ten sposób nie był przecież dobry, by w miarę dyplomatycznie przekazać rodzicom tego typu wieści.

    Zatopiony w myślach projektant włożył smażony ryż do ust i starannie przeżuwając, poczuł, jak narasta w nim wyraźny niepokój. Obiecał Sangwoo, że się pobiorą, a niedługo mieli razem wyjechać do obcego kraju. Rozumiał jego pragnienie, by podzielić się tym z rodzicami, ale nie mógł przestać się martwić, czy nowina o ich związku nie zaważy na przyszłych stosunkach Sangwoo z jego rodziną. W przeciwieństwie do niego Sangwoo dorastał w harmonijnym środowisku.

    – Więc naprawdę im powiesz?

    – Tak.

    Do tej pory projektant miał nadzieję, że jego facet nie będzie w tej kwestii aż tak zdecydowany.

    – Co zamierzasz powiedzieć?

    – „Jestem zaręczony z mężczyzną, z którym mieszkam. Ślub będzie za sześć lat. Mam nadzieję, że przyjdziecie.”

    – Hej! Czy ty zwariowałeś?! Tak nie można! Musisz bardziej dyplomatycznie! Kto to widział walić tak prosto z mostu?

    – To jak mam im to przekazać?

    Sangwoo wyglądał na kompletnie zdezorientowanego. Chwyciwszy jego dłoń, Jaeyoung krok po kroku wyjaśniał mu, jak powinien się do tego zabrać, dlaczego nie wolno mu tak po prostu zrzucić rodzicom na głowę wiadomości o byciu w związku z mężczyzną, w jaki sposób zagaić rozmowę, by złagodzić nastrój i jakie kroki powinien podjąć, by poruszywszy ten temat, nie doprowadzić do konfliktu. Rodzice Sangwoo i tak będą bez wątpienia zaskoczeni, ale przynajmniej nie poczują się jak walnięci obuchem. Jaeyoung był zdania, że najpierw należy mentalnie przygotować ich na mającą nastąpić rewelację.

    – W obu przypadkach efekt będzie ten sam. Po co kluczyć?

    – Nie słuchałeś, co mówiłem? Twoi rodzice mogą myśleć inaczej. Musisz wczuć się w ich sytuację. Nie jestem pewien, czy to zaakceptują.

    – Ja też nie wiem.

    Projektant miał nadzieję, że przez te półtora roku, odkąd byli razem, Sangwoo zdążył przejąć nieco więcej „ludzkich” zachowań, jednak w tej chwili pomyślał, że on sam karmił się złudzeniem. Jego chłopak nadal bywał nieludzki, a na dodatek naiwny. W gruncie rzeczy dla Sangwoo było to zupełnie naturalne, ale jego narzeczonemu pękało serce na samo wyobrażenie rodziców jego wybranka, którzy z powodu ich związku mogliby wyrzucić syna z domu.

    – Jest jeszcze jedno rozwiązanie. – Padło teraz z ust młodszego z nich.

    Starszy, niczego złego sobie nie myśląc, czekał na kontynuację.

    – Możesz im to powiedzieć za mnie – dokończył Sangwoo, jak gdyby nigdy nic.

    – Co?!

    Jaeyoung parsknął śmiechem, jednak chwilę później zdziwił się ogromnie, kiedy się okazało, że twarz jego ukochanego była absolutnie poważna. Nie było na niej ani śladu wskazującego na to, że pozwolił sobie na żart.

    – Skoro wiesz lepiej, jak należy im to przekazać, to możesz pojechać ze mną i wszystko im wyjaśnić.

    – Ja? Do twojej matki i twojego ojca?

    Sangwoo skinął głową i uśmiechnął się zwycięsko, jakby wpadł na idealne rozwiązanie. Dokładnie w tamtej chwili Jaeyoung miał wrażenie, że jest przyszłą synową rodziny Choo. Przez chwilę siedział w kompletnym oszołomieniu, a potem – objąwszy chłopaka w pasie – spojrzał mu w oczy. Zanim jednak otworzył usta do odpowiedzi, Sangwoo zaznaczył:

    – Nie zmuszam cię, jeśli nie chcesz.

    To była presja spojrzenia. Słowa wydawały się być rzeczowe, ale w jego oczach wyraźnie widać było pełne nadziei wyczekiwanie. Zwykle po prostu prosił o to, czego potrzebował, ale dlaczego teraz tak nietypowo się zachowywał? Jaeyoung poczuł, że jego opór słabnie. Poklepawszy ukochanego po plecach, zapytał:

    – Chcesz, żebym pojechał do nich z tobą i wziął na siebie ciężar wyjaśnień?

    Sangwoo bez sekundy wahania skinął głową.

    – W zasadzie nie o wyjaśnienia tu chodzi. Chcę cię im pokazać, pochwalić się tobą.

    Jaeyoung miał przeczucie, że nie będzie w stanie odmówić mu tego szaleństwa. Zresztą jak mógłby pozwolić mu w pojedynkę stawić czoła rodzicom? Jeśli się okaże, że jego ukochany zostanie wyrzucony z domu, to lepiej, gdy będzie miał jego wsparcie. Jaeyoung westchnął ciężko, po czym mruknął:

    – Będę musiał obciąć włosy.

    – Co za szkoda. Takie długie ci urosły.

    – Jakoś nie wydaje mi się, żeby cię to smuciło.  

    – Czy to nie jest oczywiste? Z krótkimi włosami wyglądasz jeszcze lepiej.

    Ta wypowiedź anulowała słowo „nieludzki” w odniesieniu do Sangwoo, a nawet to, że Jaeyoung przypisywał mu naiwność. Faktem było, że z powodu tego małego lisa projektant znalazł się w okropnym położeniu, stojąc teraz przed drzwiami państwa Choo jak skazaniec przed szubienicą. Szykował się na najgorsze.

    – Sangwoo?

    Kiedy we wnętrzu domu rozległ się niski, męski głos, Jaeyoung natychmiast zesztywniał i mentalnie przygotowywał się na otrzymanie policzka. Całkiem na serio spodziewał się, że ojciec Sangwoo mu przyłoży, więc na wszelki wypadek nie założył okularów.

    Wkrótce rozległ się dźwięk grzechotania zamka i drzwi zostały szeroko otwarte.

    – Hę?

    Na twarzy mężczyzny, która rozświetliła się na widok syna, malowało się teraz zdumienie. Jaeyoung ukłonił się grzecznie, zamierzając delikatnie się uśmiechnąć, co jednak niezbyt mu się udało.

    Cholera, nieważne, co mam do powiedzenia, nie ma szans na dobre zakończenie. Nie powinienem był tu przychodzić.

    Ojciec jego narzeczonego ubrany był w brązową koszulę i karmazynowe spodnie. Miał łagodne, przyjazne spojrzenie i mniej zmarszczek, niż spodziewał się Jaeyoung. W niczym nie przypominał wyglądem swojego syna, zupełnie jakby nie łączyły ich więzy krwi. Ojciec Sangwoo był 55-letnim poetą. Oprócz pojedynczych dzieł wydano trzy jego tomiki poezji, z których jeden okazał się być bestsellerem. Projektant kupił go i w całości przeczytał, aczkolwiek twórczość pana Choo była tak przepełniona romantyzmem, że nie pokrywała się z gustem Jaeyounga.

    Spojrzawszy uważnie na gościa, mężczyzna zwrócił się do Sangwoo:

    – Witaj, jak się tu dostałeś?

    – Samochodem.

    – Nie było zbyt dużego ruchu?

    – Nie.

    Sangwoo rozmawiał z ojcem tak, jakby widział go zaledwie dzień wcześniej, mimo że minęło pół roku od ich ostatniego spotkania. Natomiast rodziciel, który nie zapytał syna o tożsamość stojącego obok gościa, wydał się projektantowi równie dziwny. Kiedy Jaeyoung spojrzał na Sangwoo, chłopak akurat na niego wskazał i dopełnił formalności.

    – To Jang Jaeyoung, ojcze.

    – Och… Zastanawiałem się, kto tu stoi. Miło mi pana poznać, Jaeyoung. Jest pan tym Jaeyoungiem, który mieszka w tym samym domu z moim Sangwoo?

    – Tak. – Młody człowiek uścisnął podaną mu dłoń. – Miło mi pana poznać.

    To był pierwszy raz w życiu Jaeyounga, kiedy ze zdenerwowania miał aż tak napięty głos.

    – Widzę, że coś nam pan przyniósł. Nie trzeba było. – Ojciec Sangwoo przyjął prezent z rąk gościa. Widząc jego promienny uśmiech, projektant poczuł się niemal chory. Wiedział bowiem, że po tym, co ma do powiedzenia, ojcu Sangwoo z pewnością nie będzie do śmiechu.

    – Wejdźcie, wejdźcie. Nie mogę uwierzyć, że przyjechałeś z przyjacielem. Słońce wzejdzie jutro na zachodzie!

    – On nie jest tylko moim przyjacielem.

    Jaeyoung nadepnął na stopę Sangwoo, na co ten natychmiast zamilkł.

    – Kochanie, kochanie. Nie uwierzysz! Sangwoo przyprowadził ze sobą przyjaciela!

    Gdy ojciec Sangwoo wykrzyknął te słowa, narzeczony jego syna niechętnie zdjął buty.



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: paszyma

    


 Poprzedni  👈              👉 Następny

 

Komentarze

  1. 💙💜💚💛❤️ jaeyoung u teściów... to będzie epickie 😁😁

    OdpowiedzUsuń
  2. To będzie ciekawe spotkanie,😅😏💜

    OdpowiedzUsuń
  3. Będzie się działo...powodzenia Chłopaki

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapewne Sangwoo załatwi sprawę ... po swojemu...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni są jak rodzice Sangwoo. Syn przypomina matkę, a zięć ojca.

      Usuń
  5. Spotkanie z teściami w przypadku tej dwójki nie skończy się normalnie 😂🖤.Czekam na moment jak ojciec zreflektuje się co usłyszał przy drzwiach,a propos tego "przyjaciela"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To będzie coś zupełnie innego. Nie ma co liczyć na normalność…

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty