Jake – Rozdział 6 [18+]

 



Adrian


    Jake i ja spędziliśmy razem cały weekend. Tym trudniej było mi dziś rano jechać do biura. Bez niego.

    Kiedy wracam do domu po południu, nie mogę powstrzymać pełnego oczekiwania uśmiechu. Spodziewałem się znaleźć go w salonie lub kuchni, ale nic z tego. W obu pomieszczeniach jest pusto, a jedyną oznaką, że mój nowy współlokator wciąż tu jest, jest na wpół rozpakowany karton z jego ubraniami.

    – Jake? – wołam przez całe mieszkanie. Ku mojej uldze natychmiast odpowiada.

    – Jestem w sypialni!

    Ze zmarszczonymi brwiami podążam za jego głosem. Po dotarciu do celu spotykam się z widokiem, który sprawia, że wzdycham i uśmiecham się jednocześnie.

    Jake opiera się o krzyż. Jest nagi. Jego lewa ręka jest unieruchomiona, podczas gdy prawa pociera twardego kutasa. W jego spojrzeniu odczytuję nieśmiałe pożądanie.

    – Ładnie – mówię, powoli podchodząc bliżej, a on natychmiast pochyla głowę i spogląda w dół. Widzę, jak jego policzki powoli pokrywają się rumieńcem.

    Zatrzymawszy się tuż przed nim, słyszę jego ciężki oddech. Musi być już niesamowicie podniecony, ale postanawiam pozwolić sobie na nieco zabawy. Bez słowa chwytam go za prawy nadgarstek. Jake chętnie puszcza swojego kutasa, bym mógł przykuć do krzyża również jego drugą rękę.

    – Jak długo na mnie czekałeś? – pytam.

    – Chyba kilka minut.

    Mój uśmiech staje się szerszy.

    – Więc możesz chyba poczekać trochę dłużej, prawda?

    Zaskoczony mężczyzna podnosi głowę. Z pewnością nie spodziewał się, że tak go zostawię. Nagiego, związanego i z ociekającym wilgocią kutasem. Wpatruje się we mnie przez chwilę, jakby musiał jeszcze przetworzyć moje słowa.

    A potem… skinieniem głowy przytakuje.

    – Będę czekał tak długo, jak zechcesz.

    – Dobrze.

    Z przyjemnością przesuwam spojrzeniem po nagim ciele Jake’a. W jego oczach błyszczy coś, co zauważyłem również poprzednim razem. – Lubisz, gdy ktoś się na ciebie gapi, prawda?

    – Ja…

    – Lubisz służyć komuś za bodziec do walenia konia?

    Na twarzy Jake'a znów pojawia się zszokowany wyraz. Jego policzki są teraz jaskrawoczerwone, co uważam za niezwykle urocze i tak, nawet seksowne. Nie odpowiada, a ja nie chcę go do tego zmuszać. Wystarczy mi, że jego oddech wyraźnie przyspiesza, gdy natarczywie mu się przyglądam. Nie odrywając od niego wzroku, robię kilka kroków w tył, aż docieram do przeciwległej ściany, gdzie znajduje się mój przytulny fotel. Zwykle siadam w nim z dobrą książką przy filiżance kawy lub herbaty. Dziś jednak liczy się dla mnie tylko Jake. Po zajęciu miejsca, nadal na niego patrząc, spokojnie rozpinam spodnie i kładę dłoń na swoim twardym członku. Oczy Jake'a się rozszerzają, dociera do niego, że naprawdę robię z niego modela do trzepania. Zawstydzony wbija wzrok w podłogę, podczas gdy jego kutas drga z przyjemności.

    Mój też jest już twardy jak skała. Wyciągnąwszy go, pocieram napiętą skórę, co wywołuje przyjemne dreszcze. Przez chwilę kontynuuję ręczną robotę. Posuwam wystarczająco mocno, by zwiększyć swoje podniecenie, ale nie aż tak szybko, żeby zbliżyć się do orgazmu. Jednocześnie intensywnie wpatruję się w Jake'a, obserwując każdy ruch jego ciała. Jest niespokojny, ale nie ma odwagi podnieść głosu.

    – Jake – mówię, a on się krzywi. – Jeśli chcesz, żebym cię zerżnął, musisz tylko o to błagać.

    – Ja… – Niespokojnie przygryza dolną wargę.

    – Jeśli nie, sam będę się dobrze bawić. Z tego miejsca.

    – Nie – mówi natychmiast, po czym nieśmiało na mnie patrzy. – Wróć do mnie. Proszę.

    Robię mu przysługę i wstaję. Na szczęście moje spodnie wciąż przylegają mi do bioder, mogę więc pokonać dzielący nas dystans bez ich zdejmowania. Kiedy ponownie przed nim staję, nadal szarpię swojego kutasa, tym razem szybciej, co nieuchronnie wyrywa mi z gardła jęki rozkoszy.

    – Błagam – szepcze Jake. W jego oczach widać niemal desperacki głód. – Nie zostawiaj mnie tu tak po prostu, tylko…

    – Tylko co?

    – Weź mnie – kończy nieśmiało i równocześnie nieskończenie gorąco.

    Całuję go mocniej niż kiedykolwiek wcześniej, a on chętnie otwiera usta, by przyjąć głęboko mój język. Wolną rękę zbliżam do jego fiuta. Szybki, mocny dotyk wystarcza, by Jake odetchnął z ulgą. Całujemy się nieustannie, podczas gdy ja pocieram razem nasze twarde kutasy. On jęczy mi w usta, a jego ciałem wstrząsają niekontrolowane drgawki. Zbliża się do wytrysku szybciej ode mnie. Z głębokim jękiem cały się napina, a potem czuję, jak jego gorący ładunek uderza we mnie. Nie przeszkadza mi to. Wręcz przeciwnie, traktuję orgazm Jake'a jako bodziec do jeszcze intensywniejszej masturbacji. Przerywam nasz pocałunek, na co on jęczy, a następnie cofam się o krok. Moje spojrzenie spoczywa na jego ciele, na ociekającym spermą kutasie, po czym z głębokim jękiem ja również dochodzę.

    Pokój wypełniają nasze ciężkie oddechy. Żaden z nas nie czuje potrzeby, by coś powiedzieć. Odpinam jego kajdanki, po czym wyczerpany padam na łóżko. Oparłszy się plecami o miękki materac, patrzę na Jake'a. Wciąż stoi przy krzyżu, pocierając nadgarstki i wyglądając na trochę niezdecydowanego.

    – Nie przyjdziesz do mnie? – pytam.

    – Mogę?

    – Oczywiście. Zawsze.

    Na ustach Jake'a pojawia się ciepły uśmiech i już w następnej chwili leży przy mnie, opierając głowę na mojej klatce piersiowej. Głaszczę jego nagie plecy i słucham jego ciężkiego oddechu, gdy moje ciało powoli odpoczywa.

    – Jake?

    – Co?

    – Odezwał się już ktoś z szukających współlokatora?

    Czuję, jak się napina.

    – Szczerze mówiąc, dzisiaj nawet nie sprawdzałem.

    – To dobrze. – Uśmiecham się. – Bo jeśli mam być szczery, to nie chcę, żebyś się wyprowadzał.

    Jake podnosi głowę i z niedowierzaniem na mnie patrzy.

    – Mówisz poważnie?

    – Absolutnie – zapewniam. Mój oddech wciąż jest ciężki, ale nigdy nie czułem się tak dobrze jak teraz. – Oczywiście tylko jeśli chcesz ze mną zostać.

    – Chcę. – On też się uśmiecha. – Ale może powinniśmy razem poszukać większego mieszkania.

    Skinąwszy głową, mówię:

    – W takim razie zacznijmy później.

    – Później?

    – Tak. – Na moich ustach pojawia się uśmiech. – Jak tylko będę mógł się ruszyć.

    Moje serce trzepocze, gdy słyszę jego śmiech. Przysuwa się do mnie, aż nasze twarze znajdują się blisko siebie. I wtedy mnie całuje.


Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: paszyma

    


 Poprzedni   👈     



Komentarze

  1. Dziewczyny...Po TAAAAKIM Adwencie to trzeba będzie pójść do spowiedzi:):):):) Jak zawsze-dzięki za Waszą świetną robotę :* Joasica.

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie inne niż wszystkie. Fajneee. Dzięki

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty