LM – Rozdział 30

 


Kimkolwiek jesteśmy

[Vee Vivis]

 

    Obudziwszy się, leżąc leniwie, bawiłem się telefonem bez aktualizowania czegokolwiek. Ostatnim, co na nim zrobiłem, było wgranie zdjęcia kilka dni temu. Spodobało mi się ono tak bardzo, że zdecydowałem się użyć go jako profilowego na Facebooku.

    Przerzuciłem się na inną aplikację, widząc, że na IG nie ma żadnych newsów od osoby, którą obserwowałem. Były wakacje, mijało popołudnie, więc czemu Mark nie wrzucił nic do sieci?

Westchnąłem i obróciłem się, by gwałtownie kopnąć nogami w łóżko i powstrzymać się przed rozpoczęciem czatu z osobą, której mi brakowało. Wszedłem na stronę ustawień Facebooka, gdzie zmieniłem imię, zdjęcie profilowe i status związku, który od dłuższego czasu informował, że jestem singlem.

Vee Vivis

2 minuty

Zdjęcie oddaje moje uczucia, fotografia wykonana przez M

86 polubień 39 komentarzy


    Nie wiedziałem, czy to zasługa zdjęcia, podpisu lub czegoś innego, ale komentarze i polubienia napływały falą, mocno mnie zaskakując. Ale im szybciej, tym lepiej, bo bardzo chciałem, żeby Mark tego posta zobaczył.


Yiwaa: kto to jest M?

Pin pinna: Ładna, ale głupia. Musisz pytać, kim jest M?

Psch Porsche: P'Vee wróciiiiiił…

Pond pawee: Vee ssie po angielsku. Musisz zapytać go po tajsku, kim jest M.

Dadida Mink: Tak bardzo za tobą tęsknię, P'Veeee

Polla maty: Wróciłeś. Walcz!

Tonkla: On zmienił imię na Facebooku

James, czyta się James nie Ja-mes: M

Future ForFun: M

Kamphan, którego dom ma lampę większą od czołgu: M


Wyszedłem z sekcji komentarzy, gdy ujrzałem, że zaczęli tam pisać znajomi Marka. On prędzej czy później je zobaczy i pewnie wyśle mi wiadomość. Wiedziałem, że wciąż próbuję mu wszystko wynagrodzić, ale wyglądało na to, że już się nie dąsał. Dlaczego więc chociaż czasami nie odzywał się do mnie pierwszy?

Patrzyłem na jego ostatnie aktualizacje, czyli na zdjęcie z basenu, które wrzucił trzy dni temu. Widać było na nim szerokie plecy tego, którego tak dobrze znam. Na szczęście zakrył się ręcznikiem, bo inaczej zrobiłbym z tego wielką aferę i kazał mu tę fotografię usunąć.

Byłem świadomy, jak gorące jest ciało Marka. Jego klatka piersiowa, brzuch, talia, nogi… Wiedziałem to wszystko i chciałem mieć tylko dla siebie.

Przeglądałem jego FB i IG, ale wciąż milczał. Westchnąłem i wróciłem do strony głównej. Przewijałem ją, aż mój wzrok przykuł jeden status.


TOSSAKAN

2 godziny

Chcesz być sportowcem, to zdobywaj punkty, ale jeśli chcesz buziaka w policzek od swojego chłopaka, to co musisz zrobić?

#TeamBeam Fighting! Drużyna pływacka Wydziału Medycznego.

449 polubień 148 komentarzy


Naprawdę chciałbym, żeby ten przystojniak zobaczył teraz moją minę. Posty pisał niby po to, żeby wesprzeć kolegów, ale oczywiście nie omieszkał wspomnieć o P'Barze.


Danny co, to Dan: Szacun, stary. Jedna aktualizacja statusu, dwie niepowiązane historie

V Vivis: Jeśli chcesz wiedzieć, jak przyciągnąć uwagę, zapytaj Kana, ale jeśli chcesz mnie kochać, zapytaj o mój numer

TOSSAKAN: Wróciłeś na Facebooka, Phi. V Vivis

Pond pawee: Którą historią powinienem się zainteresować? Kan pływak czy Vee zmieniający imię na Facebooku?


    Wpisałem swoje komentarze po komentarzach Dana. Odzwierciedlały mój nastrój, który pokazywał, że jestem zrelaksowany i próbuję przyciągnąć uwagę kogoś wyjątkowego. Kan napisał na priv, pytając, czemu wróciłem na tę platformę. Wyglądało na to, że mój powrót do korzystania z FB był wielką sprawą, skoro tak wiele osób było tym zaskoczonych.

    Odpisałem, że wróciłem, ponieważ mój umysł wreszcie się uspokoił. Historia moja i Marka mogła zacząć się od nowa.

    Nadal leżałem na łóżku, kiwając się w przód i w tył. Aplikacja wskazywała, że junior był online, ale nie podejmował żadnych działań. Napisałem do Bara, żebyśmy się spotkali, ale on odpowiedział, że jego chłopak mu na to nie pozwala. Dlaczego ten dzieciak protestuje przeciwko spotkaniom z przyjaciółmi? Minęły wieki, odkąd ostatnio się widzieliśmy. Siedziałem więc i czekałem, aż ta właściwa osoba poświęci mi trochę uwagi, ale wyglądało na to, że na próżno.

    Dlaczego Mark miał taki stanowczy umysł?

    Bzzz!

    Wzdrygnąłem się i chwyciłem telefon, który uprzednio kopnąłem na koniec łóżka. Usiadłszy, sprawdziłem powiadomienie, po czym cicho westchnąłem.


Yiwaa: Dziś wieczorem, spotkajmy się


    Bez odpowiedzi wygasiłem ekran. Dlaczego ona chce się ze mną spotkać? Pewnie po to, by dowiedzieć się czegoś o mnie i Marku. Jak widać, wciąż za nim goniłem. Ale o dziwo… pomimo ciągłego czekania, moich niepowodzeń i zmęczenia, wcale mi się to nie znudziło.


V Vivis

Teraz.

Biegnę za głosem serca. Nieważne jak to daleko, muszę biec dalej.

20 polubień 4 komentarze

Tinkle bel: Czy twoje serce jest naprawdę daleko, P'Vee?

Yiwaa: Bzdety potrafisz pisać, ale nie możesz mi odpowiedzieć, co?

Northh: On doprasza się uwagi.

Gay sarawin: Lubię, kiedy jesteś zakochany, P'Vee.


Uśmiechnąłem się lekko na widok napływających komentarzy. Odłożywszy telefon, wstałem, by umyć twarz. Jeśli Mark naprawdę nie będzie zwracał na mnie uwagi, to lepiej znajdę sobie coś do roboty.

Wyszedłem z łazienki i wytarłem twarz chusteczką, a drugą ręką automatycznie podniosłem telefon, by rzucić okiem na powiadomienia. Źrenice rozszerzyły mi się natychmiast, gdy zauważyłem powiadomienie o wiadomości sprzed pięciu minut. Od Marka.


Masa Mark: M?

V Vivis: Dlaczego nie poczekasz z tym pytaniem do jutra?


    Pisałem do niego, uśmiechając się szeroko jak szaleniec. Wiadomość była oznaczona jako przeczytana przez około minutę, zanim odpowiedział.


Masa Mark: Obcinam włosy.

V Vivis: Hmmm? Gdzie?

Masa Mark: Centrum.

Odpowiadał zdawkowo, a ja kiwałem głową ze zrozumieniem.

V Vivis: Dlaczego mnie nie zaprosiłeś?

Masa Mark: To tylko włosy.

V Vivis: Nie tylko. To, co dla ciebie jest małą sprawą, dla mnie jest wielką.

Masa Mark: Jesteś taki...

V Vivis: Chcesz wiedzieć, kto to jest M?

Masa Mark: Już nie.

V Vivis: Jasne, nie jestem ważny.

V Vivis: Mogę do ciebie zadzwonić? Pisanie męczy


    Nie odpowiedział na moje słowa wyrażające rozczarowanie ani na moją prośbę o rozmowę, dopóki nie spróbowałem przyciągnąć jego uwagi poprzez szybkie wysyłanie naklejek.

    Drrr!

    Informacja o połączeniu przychodzącym zatrzymała mnie w bezruchu. Spoglądałem na ekran raz po raz, aż sygnał został przerwany.


Masa Mark: Hej, dlaczego nie odebrałeś?


    Powiadomienie wyskoczyło, ale mój umysł nadal drżał. Serce biło mi mocno od chwili, gdy zobaczyłem, że dzwoni, aż do teraz, gdy poprosił o odpowiedź.

    Zadzwoniłem.

    – Naprawdę chcesz ze mną rozmawiać? – zapytałem, gdy tylko osobnik po drugiej stronie odebrał.

    – Dlaczego pytasz w ten sposób? – Mark wstrzymał się na chwilę, zanim odpowiedział.

    – Martwiłem się, że możesz się zirytować.

    – Teraz zacząłeś się martwić? – zapytał cicho.

    Nie byłem pewien, czy chciał, żebym to usłyszał, czy nie, ale tak się stało.

    – Właśnie zdałem sobie sprawę, na co powinienem uważać w takiej sytuacji, na wypadek, gdybyś pewnego dnia znowu zniknął.

    Mark to wciąż Mark. Był małomówny i nie wyrażał się pełnymi zdaniami, ale jego słowa wyraźnie przekazywały, co czuł. Wiedziałem, czego chciał, po prostu słysząc ton jego głosu.

    – Jestem taki przez ciebie, Mark…

    Zamilkliśmy na dłuższą chwilę.

    Rozmowa nie została jednak przerwana i kontynuowaliśmy ją, gdy tylko zapłacił za strzyżenie. Głównym tematem było moje narzekanie na rzeczy, które muszę zrobić. Przyznawał mi rację i od czasu do czasu pytał o zdanie. Czułem się szczęśliwy.

    – Możemy tak rozmawiać do rana? – zapytałem po dłuższej wymianie zdań.

    – Jest dopiero siedemnasta odparł zachrypniętym głosem.

    – Cóż, nie widzimy się, więc przynajmniej możemy się słyszeć. Głos nie jest zły, prawda?

    Czy zazwyczaj widzimy się przez cały dzień i noc?

    – Zazwyczaj nawet się przytulamy – odpowiedziałem cicho, nie wiedząc, czy mnie usłyszał.

    Z jednej strony chciałem, żeby wiedział o moich uczuciach, a z drugiej bałem się, że może mu się to nie spodobać.

    Ale teraz nie jest jak zazwyczaj.

    – A kiedy może być?

    – …

    Zapytałem zgodnie z tym, czego domagał się mój umysł, ale mój rozmówca milczał. Chciałem wiedzieć, jak się teraz czuł. Czy byłem coraz bliżej, czy wciąż w tym samym miejscu?

    Jeśli możesz stać się tą samą osobą, którą byłeś dla mnie wcześniej, daj mi znać. Ale jeśli nie możesz, również mi o tym powiedz…

    Teraz zrozumiałem. Kiedyś powiedział coś w tym stylu, prosząc mnie o jasne określenie sytuacji, a jego serce ściskało się pewnie tak mocno jak moje teraz.

    Ja nie stałem się nikim nowym podjął powoli po tym, jak zamilkł na chwilę. Gdy to usłyszałem, poczułem, że moje zaciśnięte serce stopniowo się rozluźnia. Powoli zacząłem się uśmiechać, coraz szerzej i szerzej… Chciałem krzyczeć na cały głos, ale mogłem jedynie zachować te cudowne uczucia i myśli w mojej głowie.

    – Mark…

    Hmm?

    – Mogę się z tobą zobaczyć? – zapytałem, ale on zamilkł na tak długo, że nie mogłem tego znieść. – Właśnie myślałem o strzyżeniu – dodałem, dotykając swoich włosów.

    Stwierdziłem, że muszę je przyciąć, chociaż kilka tygodni temu strzygłem się u Nuei.

    W takim razie poczekam tutaj.

    Uśmiechnąłem się, słysząc jego słowa.

    – Zadzwonię do ciebie, gdy tam dotrę – powiedziałem i się rozłączyłem.

    Podszedłem do szafy i przebrałem się w coś, w czym moim zdaniem dobrze wyglądałem. Spojrzawszy w lustro, poprawiłem włosy, uśmiechając się do nich, zanim się z nimi pożegnam.

    Zszedłem na dół, gdzie mój tata naprawiał samochód klienta. Nie wiedziałem, gdzie podziała się mama. Yoo montował jakiś miniaturowy model. Jego grube brwi się marszczyły, gdy wiatr targał mu grzywkę. Kilkakrotnie próbował ją odgarnąć, po czym spojrzał na mnie.

    – Ojej, książę opuścił swoją komnatę.

    Powitanie mojego brata sprawiło, że tata również mnie zauważył. Zmarszczył brwi i wrócił do pracy.

    – Co robisz? Nie komplikuj mi życia – powiedziałem.

    Kiedyś zniszczyłem jeden z jego miniaturowych modeli. Chociaż uszkodziłem tylko mały kawałek, narzekał przez wiele tygodni.

    – Pracuję. Dokąd się wybierasz? Słońce przecież jeszcze nawet nie zaszło.

    – Ty dupku… – skarciłem go.

    – Jesteś ubrany jak na randkę, a nie na drinka, więc muszę zapytać. Zamierzasz oszukać mojego naiwnego juniora, by zrobił coś wbrew swojej woli?

    – Idę tylko obciąć włosy – rzuciłem na pożegnanie.

    Stałem i patrzyłem na swój motocykl, zanim użyłem mojego inteligentnego mózgu do stopniowej analizy. Jeśli pojadę tym pojazdem, będę musiał nim wrócić. Ale jeśli ktoś mnie podwiezie, to Mark będzie musiał mnie odwieźć, ponieważ będę miał wymówkę, że nie mam czym jechać.

    Kiedy o tym pomyślałem, wróciłem do brata. Do brata, który zawsze się o mnie martwił, nawet jeśli nie musiał, a teraz kontynuował składanie modelu. Wziąłem głęboki oddech.

    – Yoo…

    Nie było odpowiedzi.

    – Yoo.

    – …

    Mimo że stałem tak blisko niego, większą uwagę zwracał na swój model niż na mnie. Ktokolwiek miałby go za chłopaka, byłby wkurzony.

    – Yoo, ty skurwysynu!

    – Jestem twoim bratem! Chłopie, wyrażaj się! – zbeształ mnie, po czym wrócił spojrzeniem do swojej miłości.

    Miał taką minę, jakby to była w jakiś sposób moja wina, że jego model jeszcze nie powstał.

    – Podrzuć mnie do centrum, dobrze? – poprosiłem, pozwalając mu przez chwilę pomarudzić.

    – Ciebie?

    – Tak.

    – A co za to dostanę? – dopytywał.

    – Marka za szwagierkę – odpowiedziałem i obdarzyłem go przystojnym uśmiechem.

    Mój brat szeroko otworzył usta.

    – Co za szatański uśmiech. Masz własny pojazd, więc dlaczego nim nie pojedziesz?

    – Bo wtedy Mark nie musiałby mnie odwozić – wyjaśniłem z lekko błagalnym wyrazem twarzy, który mój brat powinien zrozumieć.

    – Cholerny intrygant.

    – Podrzucisz mnie? – nalegałem, podchodząc bliżej.

    – W takim razie pomożesz mi dzisiaj przy składaniu modelu – zastrzegł, patrząc na mnie z bezczelnym uśmiechem.

    – Zgoda – przytaknąłem, chociaż w myślach uśmiechałem się jeszcze bardziej bezczelnie niż on.

    W rzeczywistości wcale nie planowałem wracać dziś do domu…

***

    Wysiadłszy z samochodu Yoo, wszedłem do środka. Mocno ściskając telefon, podążałem na miejsce spotkania. Właśnie rozmawiałem z Markiem, który powiedział mi, w którym salonie fryzjerskim jest, i od razu się rozłączył. Wszedłem do toalety, by jeszcze raz sprawdzić, jak wyglądam, i ułożyć fryzurę.

    Mark czekał obok windy. Młody, wysoki mężczyzna wyglądał dobrze w białej koszulce i spodniach do kolan. Z ozdób miał tylko kolczyk i zegarek, ale to wystarczało, by wyglądać tak atrakcyjnie, że przechodnie rzucali na niego spojrzenia. Zatrzymałem się i obrzuciłem wzrokiem własny strój, składający się z wyblakłych dżinsów i koszulki w tym samym kolorze co ta Marka. Uśmiechnąłem się lekko, wspominając słowa brata.

    To spotkanie naprawdę przypominało randkę.

    – Mark! – zawołałem do stojącego do mnie plecami chłopaka.

    Odwrócił się, po czym nieco się cofnął, ponieważ znajdowałem się zbyt blisko. Uśmiechnąłem się do niego i zrobiłem krok w tył, by poczuł się bardziej komfortowo.

    – Ileż można czekać…

    – Spieszyłem się, ale nie mogłem znaleźć podwózki.

    – Nie wziąłeś motocykla?

    – Nie było go.

    Właśnie zdałem sobie sprawę z zalet tego, że nie pochodziłem z bogatego domu. Jeśli te kiepskie wymówki mogły wzbudzić współczucie Marka, to chętnie z nich korzystałem.

    – Gdzie wybrał się P'Yoo?

    Zmarszczyłem brwi, gdy zapytał o mojego brata.

    – Lepiej zwróć uwagę na mnie. W końcu jesteś tu ze mną. – Postanowiłem nie odpowiadać.

    – Cóż…

    – No co? Tobie nie wolno. Byłbym zazdrosny.

    – P'Vee…

    Uśmiechnąłem się delikatnie, gdy usłyszałem nacisk w jego głosie.

    – Dobra, dobra, tylko tak mówię. – Podniosłem ręce na znak poddania, po czym zrobiłem krok w jego stronę. – Gdzie ten fryzjer? Zaprowadź mnie – poprosiłem, nie widząc z jego strony żadnej reakcji.

    Mark ruszył. Uśmiechałem się, patrząc na jego plecy. Cienka koszula falowała z każdym ruchem jego ciała. Jego talia i nogi wyglądały dobrze, mimo że nie różniły się zbytnio od moich. Gdy o tym pomyślałem, poczułem się trochę jak jakiś psychopata. Szedłem za chłopakiem, gapiąc się na niego, i uśmiechałem jak jakiś czubek tylko dlatego, że ten idący przede mną to właśnie Mark.

    Fryzjer, do którego mnie zabrał, był tym samym, który robił mi fryzurę na wybory Księżyca Uniwersytetu. Nie byłem pewien, czy mnie zapamiętał, chociaż ja pamiętam nazwę salonu. W środku nie było zbyt wielu klientów, tylko jeden facet myjący włosy. Pracownik podszedł, by mnie powitać, i poprosił, żebym poczekał na stylistę. Mark usiadł na sofie.

    – Ojej! Cholli powiedział, że jest tu przystojny klient, więc zastanawiałem się, o kim mówił. Okazało się, że to nikt inny jak ty, Vee.

    Właściciel salonu wyszedł mnie przywitać. Atrakcyjny mężczyzna zbliżył się do mnie, a gdy położył rękę na podłokietniku, rzucił mi słodki uśmiech.

    – Cieszę się, że mnie pamiętasz, P'Toey – odpowiedziałem.

    – Jak mógłbym zapomnieć tak przystojną twarz? Tamten słodziak też tu przed chwilą był, kochanie.

    Przenikliwy głos i sposób wypowiedzi wskazywały wyraźnie na preferencje tego przystojnego mężczyzny. Odwrócił się do Marka, który patrzył na swój telefon.

    – Przystojny, dobrze wyglądający i atrakcyjny. – P'Toey wyszeptał mi to cicho przy uchu, ale jego słowa wydały mi się natarczywe.

    – Mark! Pomóż mi wybrać fryzurę.

    Nie byłem zainteresowany dyskusją z fryzjerem. Patrzyłem na niego przez odbicie w lustrze i zauważyłem, że podniósł na mnie wzrok. Zmarszczywszy brwi, cicho odpowiedział:

    – Pozwól dokonać wyboru fachowcowi. Co ja niby mogę wiedzieć?

    Jego odpowiedź sprawiła, że źle się poczułem. Patrzyliśmy sobie w oczy w lustrze, a on siedział bez ruchu.

    – Rozumiem, rozumiem. Widzę to w twoich oczach. Nie musisz być zazdrosny czy coś. Moje lustro zaraz pęknie. Rozumiem, że przyszliście razem. – Tłumacząc się, P'Toey zamachał rękami.

    – To nie tak, że…

    – Nie musisz się tłumaczyć, przystojniaku. Twoje oczy są jak otwarta księga. Czy to jest to, o czym myślę? – Pochyliwszy się, wyszeptał mi to do ucha.

    – Tak – odparłem, nie odrywając spojrzenia od Marka.

    On jeszcze przez chwilę na mnie patrzył, po czym powoli wrócił do przeglądania smartfona.

    – Ojej, dlaczego nie ujawniłeś mi wtedy swoich preferencji? – P'Toey zrobił nadąsaną minę, po czym dotknął mojej dłoni.

    – Dopiero niedawno zdałem sobie z nich sprawę.

    Po usłyszeniu mojej odpowiedzi mężczyzna ze zdziwieniem zmarszczył brwi.

    Strzyżenie nie zajęło zbyt wiele czasu, a podczas całej sesji nie za bardzo zawracałem sobie głowę tym, jaką fryzurę robił mi stylista. Wszystko, czym się zajmowałem, to patrzenie w lustro i obserwowanie działań Marka. Gdy przestał bawić się telefonem, zaczął czytać jakiś magazyn.

    – Lubisz czytać?

    Moje brwi uniosły się, gdy zobaczyłem, że ktoś do niego podszedł i zagadał. Chłopak spojrzał na swojego rozmówcę, który był wysokim, przystojnym i najwyraźniej zamożnym facetem. Mężczyzna przesunął się kawałek, co spowodowało, że całkowicie zasłonił juniora przed moim wzrokiem.

    – Tak.

    Wszystko, co usłyszałem, to odpowiedź Marka, a wszystko, co widziałem, to szerokie plecy faceta, który stał tuż obok niego.

    – Mam zamiar się ostrzyc. Masz może jakieś rekomendacje co do stylu, w jakim będzie mi do twarzy? – kontynuował głębokim głosem, mimo że mój chłopak zamilkł po udzieleniu krótkiej odpowiedzi.

    – Mówiłem. Przystojny, dobrze wyglądający i atrakcyjny… Dziś po południu, kiedy go strzygłem, zarówno mężczyźni, jak i kobiety zwracali na niego uwagę.

    Wyobraziłem sobie to, o czym mówił stylista, i poczułem narastającą zazdrość.

    – Myślę, że…

    – Mark!

    Nie wiedziałem, co zrobi, i nie miałem pojęcia, co mu powiedzieć, gdy zareaguje na moje wołanie. Wszystko, czego chciałem, to wtrącić się w ich rozmowę.

    Facet odsunął się i spojrzał na mnie. Mark miał zdziwiony wyraz twarzy, a ja mogłem tylko zadać sobie pytanie, co mam mu teraz powiedzieć…

    – Wszystko gotowe, przystojniaku. – P'Toey ściągnął ze mnie pelerynkę i strzepywał resztki moich włosów.

    – Skończyłem ze strzyżeniem. – Spojrzałem z wdzięcznością na stylistę, który posłał mi znajomy uśmiech.

    – W takim razie wracajmy – odezwał się Mark.

    – Masz na imię Mark? Jestem Tew.

    Kiedy płaciłem, usłyszałem, jak koleś ponownie próbuje nawiązać rozmowę.

    – Tak.

    – Cóż za piękne imię. Miło cię poznać.

    Miło ci będzie poznać moją stopę na twojej…

    – Dziękuję.

    Zamierzałem podejść i wydłubać oczy temu Tewowi, gdy zobaczyłem, że Mark posłał mu uśmiech. Nawet jeśli uśmiechał się tylko po to, by okazać uprzejmość, wciąż czułem zazdrość. Każdy uśmiech Marka wyglądał dobrze, tak bardzo dobrze, że chciałem zachować je wszystkie dla siebie.

    – Mark! – zawołałem głębokim głosem. Spojrzał w moją stronę, być może świadomy, że nie jestem zadowolony.

    – Przyszedłeś tu z bratem? Z przyjacielem? – chciał wiedzieć mężczyzna.

    A ja miałem mu na to pozwolić?

    – Uhm… – Odetchnąłem głęboko, by uspokoić swój temperament.

    Podszedłem do Marka i owinąłem ramię wokół niego.

    – Nie wiem jeszcze, kim jesteśmy. Ale na pewno nie jesteśmy braćmi ani po prostu przyjaciółmi. – Spojrzałem w oczy napastliwie przyglądającego mi się faceta.

    – Uhm… Następny, poproszę. Teraz mogę zająć się pana włosami zwrócił się do niego P'Toey.

    Mężczyzna o imieniu Tew przeniósł wzrok ze mnie na Marka, po czym rzucił:

    – Zrezygnuję z obcinania włosów.

    Po tych słowach natychmiast wyszedł, „niechcący” szturchając mnie w ramię.

    – Przepraszam, Phi – powiedziałem do fryzjera z uśmiechem.

    – Och… Nie myśl o tym za dużo. Zarobiłem już dzisiaj mnóstwo pieniędzy. Nie chciałem na to patrzeć. – P'Toey zamachał ręką w przód i w tył, spoglądając za Tewem, po czym znów spojrzał na mnie. – Więc wcale nie zamierzasz puścić tej ręki, co?

    – Yym…

    Mark powoli wysuwał się spod mojego ramienia, ale zamiast mu na to pozwolić przyciągnąłem go z powrotem i zacieśniłem uścisk.

    – Jak mam mu pozwolić być samemu przez dłuższy czas?



Tłumaczenie: Baka & Juli.Ann

Korekta: paszyma

    


 Poprzedni  👈              👉 Następny


Komentarze

Popularne posty