LM – Rozdział 33 [18+]



Jedyny w moim sercu [18+]

[Mark Masa]

 

Gdy skończyłem mówić, przycisnąłem usta do ust P'Vee, które wciąż były otwarte ze zdziwienia. Wsunąłem język do środka, by spotkać się z jego językiem i ich zabawa trwała, aż P’Vee cicho jęknął. Po chwili zdjął ze mnie koszulę. Pozwoliłem mu na to, nie przejmując się zbytnio. Jego usta były zbyt słodkie, żebym przejmował się czymkolwiek innym.

– Uhmmm. – Nasze nosy ocierały się o siebie, oczy kusiły, a on pochylił głowę i przycisnął wargi do mojej szyi, by ją pocałować.

– Mark...

Wiedziałem, że mężczyzna leżący teraz pode mną chciał rozpocząć podróż po moim ciele, ale dzisiaj to ja zamierzałem dać mu największą rozkosz.

– Dziś ja zrobię to dla ciebie – szepnąłem mu do ucha, skubiąc je i delikatnie liżąc.

– Oooch... – P'Vee zajęczał gardłowo, zanim mnie odsunął. Szybko zdjął koszulę, a jego oczy wyrażały rosnące pożądanie. Przyglądał mi się, pieszcząc wzrokiem to, czego wciąż jeszcze nie dotknął.

– Pozwolę ci to robić, dopóki nie będziesz zachwycony. – Jego głos brzmiał delikatnie i sugestywnie, a smukła ręka zaciskała się wokół mojej talii.

– Mmmmm... Będę to robił, dopóki to ty nie będziesz zachwycony.

P'Vee delikatnie dotykał mojego ciała. Krążył wokół miejsc, o których wiedział, że są wrażliwe, i ściskał je, powodując, że jęczałem, aż nie mogłem już tego znieść. Wciągnął mnie na kolana i zaborczo objął w talii, zbliżając nas do siebie. Położyłem dłoń na jego szerokiej klatce piersiowej i delikatnie ją pieściłem. P'Vee popatrzył na mnie czule, uśmiechnęliśmy się do siebie i ponownie połączyliśmy nasze usta.

– Aaaaaach!

– Uuuuch!

Za każdym razem, gdy nasze wargi się stykały, słychać było odgłos ssania. Powtarzaliśmy ten proces w kółko, odsuwając się od siebie, patrząc sobie w oczy i całując się ponownie bez żadnych oznak zmęczenia i chęci zatrzymania się.

P'Vee nieznacznie przechylił swoją piękną szyję, pozwalając mi całować ją wzdłuż nabrzmiałych, pulsujących przyśpieszonym tętnem żył. A on dyszał i jęczał, nie różniąc się w tym ode mnie – wydającego jęki zadowolenia z powodu jego słodkiego smaku.

– Mmmmm!

– Ach...

– Mark...

Odsunąłem się na chwilę, słysząc, że mnie woła.

– Hmm? – zamruczałem pytająco, ale ten, który mnie zawołał, nie powiedział nic więcej. Po prostu patrzył mi w twarz.

– Co zamierzasz mi zrobić?

Błysk w jego oczach zmusił mnie do ponownego pocałunku i odpowiedzi:

– Uczynić cię szczęśliwym, Phi.

Mój facet posłał mi słodki uśmiech i odchyliwszy się do tyłu, podparł się rękami.

– Więc śmiało. – Jego spojrzenie rzucało mi wyzwanie, chociaż głos wydawał się drżeć.

– Wyzywasz mnie?

– Wypełnij mnie szczęściem. Czekam, Mark.

Zamknąłem mu usta pocałunkiem, który schodził coraz niżej wzdłuż jego ciała. Pozwolił mi robić, co zechcę. Nie powstrzymywał mnie, a jego ciche jęki podniecały mnie coraz bardziej.

– Aaach... – Wysunąłem język, by posmakować kusząco sterczącego sutka.

Gdy przyspieszyłem, P'Vee znów zajęczał. Rękę, którą się podpierał, przesunął w górę, by pieścić moją talię, a potem położył się płasko na łóżku.

– Oooch! – zajęczałem, gdy jego druga ręka bezczelnie przesunęła się w górę, by dotknąć mojej klatki piersiowej. Ściskał ją i delikatnie dotykał, a ten prosty ruch sprawiał, że prawie zapomniałem o wszystkim.

– Pocałuj mnie – poprosił.

         Pochyliłem się, by spełnić jego życzenie. Każdy ruch sprawiał, że nasze spragnione bliskości ciała zmysłowo się o siebie ocierały. Chociaż dotknięcia były delikatne, to w naszych jeansach zrobiło się ciasno i obaj czuliśmy nawzajem swoje pożądanie.

– Aaaaach! – Nie umiałem powstrzymać jęku, kiedy ciepłe dłonie P'Vee ścisnęły moje pośladki, po czym przesunęły się, by rozpiąć spodnie. Niemal bez odrywania od siebie ust zrzuciliśmy ubrania. Dyszeliśmy i obserwowaliśmy się nawzajem, chichocząc.

– Chcesz mnie? – Wyzywający głos i spojrzenia sprawiły, że zebrałem się na odwagę i odpowiedziałem równie wyzywająco:

– A pozwolisz mi?

P'Vee zmrużył oczy, po czym zachichotał i zachęcająco zakręcił dolną częścią ciała.

– Aaach... – Poczułem, że tracę oddech, patrząc na nasze ocierające się o siebie penisy.

– Oczywiście. Ja też bardzo cię teraz pragnę.

Swoje słowa poparł najpierw liźnięciem mojego ucha, a potem intensywnym ssaniem szyi. Jego smukła dłoń pieściła moje pośladki, delikatnie wnikając między nie, pocierając wrażliwą skórę wokół wejścia. Czułem narastające dreszcze.

– Phi... P'Vee...

Jego ręka wsunęła się między nas. Głaskał zarówno swojego, jak i mojego penisa.

– Ach...

– Uhmm...

Jęki wydobywały się z naszych gardeł coraz głośniej. P'Vee przyglądał mi się przez chwilę, a potem wystawił język, by polizać moje usta.

– Emm... Wystarczy, P’Vee.

– Dlaczego?

– No cóż... – Ocieranie się o siebie, dotyk i pieszczoty podnieciły nas obu. Nasze fiuty były twarde i mokre, a gotowość kutasa mojego chłopaka przyprawiała mnie o drżenie. – Powiedziałem, że ja to zrobię.

Chwyciwszy jego nabrzmiałego penisa, pocierałem go w górę i w dół, celowo dotykając wilgotnej części.

– Oooch! Mark...

Mój kochanek wziął głęboki oddech, po czym zawołał moje imię. Uśmiechnąłem się, słysząc reakcję, jakiej oczekiwałem.

– Pozwól mi to zrobić, dobrze?

– Ooooooch! – P'Vee zajęczał, gdy zsunąłem się niżej, objąłem ustami jego gorącego kutasa i zacząłem go ssać. Wyciągnął ręce, by zanurzyć je w moich włosach. Patrzył na mnie i jęczał, pokazując mi, że jest mu dobrze. Obraz, który miałem przed sobą, służył jako paliwo do podsycania płomieni, sprawiając, że poruszałem ustami w górę i w dół szybciej i nieprzerwanie.

– Uuuuch!

Włożyłem palec do ust P'Vee. Ssał go, aż stał się mokry. Zabrałem rękę, żeby się przygotować.

– Mark... – P'Vee zajęczał, widząc, jak to robię. Smukłe dłonie porzuciły moje włosy i przesunęły się w dół, by ścisnąć pośladki. Uwolniwszy z ust jego kutasa, oparłem się o jego uda i mocniej wygiąłem do tyłu, by do końca wsunąć w siebie palec.

– Oooch! – zajęczałem, dokładając palce, a mój facet patrzył na mnie tak jak nigdy przedtem i ściskał moje pośladki.

– Zróbmy to. Nie mogę już dłużej! – powiedział, ocierając się swoją twardą męskością o moją szczelinę. Przechyliwszy się, wyjąłem prezerwatywę z kieszeni spodni P'Vee i natychmiast mu ją założyłem.

– Ach! Mmmmm...

Siedziałem na biodrach ukochanego, próbując go przyjąć, co wcale nie było takie proste. Bolało bardziej niż zwykle.

– Wolniej, kochanie... – Głęboki głos czule mnie uspokajał, a P’Vee na chwilę się wycofał. Schyliłem się, by go pocałować, i ponownie spróbowałem nabić się na drżącego z oczekiwania fiuta.

– Aaaach… – jęczałem, kiedy ssał moją szyję. Wycofał się, po czym znów pchnął, wchodząc we mnie nieco głębiej.

Moje uda drżały, a ręka, którą się podpierałem, traciła siły. Był we mnie dopiero w połowie, gdy ze zmęczenia i napięcia musiałem przytulić się do jego szerokiej klatki piersiowej. Wreszcie, uniósłszy w górę moje pośladki, całkowicie się we mnie zanurzył.

– Aaaaaa!

– Uch!

Trwaliśmy w bezruchu. Moja łza spadła na pierś P'Vee, a jedna z jego dłoni pocieszająco głaskała moje plecy.

– Wszystko w porządku? – zapytał drżącym głosem.

Nasze uczucia i emocje w tej chwili nie różniły się od siebie. Ciasno, boleśnie i cudownie.

– Ach! Chcę więcej – powiedziałem, poruszywszy biodrami. Ból przeszył moje ciało, P'Vee musiał doświadczać tego samego.

– Ach... Cze–czekaj.

Powoli zaczął poruszać się wraz ze mną. Było coraz lepiej. Moje ciało go przyjęło, a ból odszedł w zapomnienie.

– Umm...

Nasze jęki rozbrzmiewały bez przerwy. Trudno było rozróżnić, który głos do kogo należał. Jego gorący penis ocierał się o moje ścianki, a ja cały się napinałem. Niezależnie od tego, czy poruszaliśmy się szybko, czy powoli, czułem niemal nieznośne podniecenie.

Ramię, które mnie obejmowało, było silne i spocone. Jedna z dłoni przesuwała się wciąż po moich plecach, by złagodzić napięcie. Na jego przystojnej twarzy odbijało się szczęście, które zapewne widać było także na mojej.

– Mark... Uuuuch!

– Hmmm... Ooooch!

– Mark... Powiedz, że mnie kochasz.

Pocałowałem wilgotny policzek P’Vee, posyłając mu radosny uśmiech, skoro zaczynał mieć szalone myśli.

– Nie, nie zrobię tego – odpowiedziałem, przyśpieszając swoje ruchy. Wsunąłem mu język do ucha, delikatnie je liżąc.

– Ugh! Ty uparciuchu.

– Aaach! – jęknąłem głośno, kiedy jego fiut wcisnął się we mnie mocniej, jakby próbując się zemścić i wtedy trafił... – Uuuuch! Phi... – Moje wnętrze pulsowało, skurcze były szybkie i mocne, wszystko płonęło.

– Mark... Ach!

– Hmmm. Uuuuch... Phi!

Równocześnie osiągnęliśmy szczyt. Białe strumienie pokryły nasze ciała. Zupełnie bez sił zsunąłem się z P'Vee. Jedyne, co mogłem zrobić, to położyć się i odzyskiwać oddech, który powoli wypełniał moje płuca.

– Więc? Teraz ja mam to robić, dopóki w końcu nie wyznasz mi swojej miłości? – P’Vee zdjął prezerwatywę i usiadł, żeby na mnie spojrzeć.

– Za nic. – Potrząsnąłem głową. Teraz kontrolowałem prędkość, a mimo to byłem bardzo zmęczony. Nie chciałem sobie nawet wyobrażać, jakby to było, gdyby P'Vee robił to we własnym tempie.

– Aha... Czyli mi ulegasz? – Przystojny facet przysunął się jeszcze bliżej.

– Tak. Tak – wyszeptałem, unikając spojrzenia jego słodkich oczu, bo już wystarczająco się zaczerwieniłem.

– W takim razie wyznaj mi uczucia. – Chwycił mój podbródek, by obrócić mnie w swoją stronę. – Kocham cię, Mark. Możesz powiedzieć, że mnie kochasz?

Jeśli miał zamiar patrzeć na mnie w ten sposób i mówić takie rzeczy, to równie dobrze mógł pozwolić mi umrzeć tu i teraz. Milczałem.

Smukłą dłonią otarł pot z mojej twarzy. Jego śliczne usta obdarzyły mnie uśmiechem. Czekał. Chciałem to powiedzieć wprost, ale jak wiadomo, spojrzenie P'Vee zawsze miało ogromny wpływ na moje tętno. Nawet kontrolowanie tempa oddechu było trudne, nie mówiąc już o kontrolowaniu drżenia głosu.

– Kochasz mnie? – zapytał po raz kolejny mój przystojny facet.

Odniosłem wrażenie, że twarz mam poparzoną od rumieńca, który nie zamierzał zniknąć. Zebrawszy całą odwagę, położyłem dłoń na policzku P'Vee i spojrzałem w jego bystre oczy, które były słodsze niż wszystko inne, po czym wyszeptałem:

– Kocham cię, P'Vee.

Mój chłopak uśmiechnął się szeroko i pochylił, by mnie pocałować. I tym razem pocałunki trwały dłużej niż kiedykolwiek wcześniej.

– Jestem najszczęśliwszym facetem na świecie – powiedział.

Uśmiechnęliśmy się do siebie i znów zbliżyliśmy, by wrócić do całowania. Byłem pewien, że będziemy całować się bez przerwy przez całą noc. Kiedy wymienialiśmy pocałunki, byliśmy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie, więc dlaczego mielibyśmy przestać?

***

Wpadające do pokoju promienie słońca sprawiły, że moje powieki zadrgały.

Miałem ochotę wtulić twarz w ramię P'Vee, ale wyglądało na to, że był już dość późny poranek, bo słońce świeciło bardzo mocno. Powoli otworzyłem oczy, by się rozejrzeć. Wysokiego faceta, do którego przytulałem się całą noc, nie było w pokoju.

– Obudziłeś się? – Od strony drzwi rozległ się głęboki głos, który powitał mnie wraz z aromatycznym zapachem gorącego kakao. P'Vee postawił kubek na szafce u wezgłowia łóżka i położył dłoń na moim czole.

– Nic mi nie jest – odpowiedziałem cicho, chociaż czułem, jak ciepła staje się moja twarz. Na szczęście tego nie zauważył.

– No cóż, późno wstałeś...

Usiadłszy obok, podał mi kubek.

– Która godzina? – zapytałem, ciesząc się smakiem pysznego kakao.

– Dziesiąta.

– Nie!

– A co? – Jego śliczne oczy otworzyły się szeroko ze zdziwienia, gdy usłyszał, jak protestuję.

– Mam zajęcia.

Zmartwiłem się, myśląc o ważnym temacie, który mieliśmy przerabiać i którego nie powinienem przegapić.

– Ja też mam, ale nie pójdę.

– Ja muszę iść. To ważne. – Próbowałem wstać.

– Nie możesz. Uwierz mi. – P’Vee przycisnął mnie na powrót do łóżka.

– Nie czuję aż takiego bólu. Dam sobie radę – tłumaczyłem, odsuwając rękę, którą trzymał mnie za ramię.

Musiałem przyznać, że wczoraj wieczorem wszystko bardzo mnie bolało, ale P'Vee naprawdę dobrze się mną zaopiekował. Pomógł mi się oczyścić, co sprawiło, że czułem się komfortowo i ból prawie zniknął.

– Nawet jeśli uda ci się zrobić salto, to i tak nie pójdziesz – powiedział, rzucając mi telefon. Nie wiedziałem, o co chodzi. Jednak spojrzawszy na ekran, poczułem, jak opada mi szczęka.

Godzinę temu P’Vee przesłał na Instagrama zdjęcie. Znajdował się na nim facet z rozczochranymi włosami, leżący na brzuchu z twarzą wtuloną w poduszkę. Na fotce widać było tylko jego ciemne włosy, a koc zakrywał dolną połowę ciała. Ale nawet jeśli nie było widać twarzy, to każdy mógł się domyślić, kim jest ten rozczochraniec: chłopakiem siedzącym właśnie na łóżku i wpatrującym się z szeroko otwartymi ustami w opublikowaną fotografię.

 

Vee Vivis

2 810 polubień

Vee Vivis Mój M jest dla mnie wszystkim

 

Ujrzawszy polubienia i komentarze, poczułem się jeszcze bardziej oszołomiony. Minęła dopiero godzina, a już tak wiele osób o tym wiedziało. Może chodziło o samo zdjęcie, a może o widniejący pod nim podpis. Odwróciłem się, by spojrzeć na P'Vee, który dumnie się uśmiechał.

– Nie gniewaj się. Proszę, pozwól mi na to.

– Phi... – Nie wiedziałem, co mam odpowiedzieć, bo wirowało we mnie zbyt wiele uczuć.

– A może zrobiłem coś złego? Jesteś na mnie zły?

Przystojna twarz, która jeszcze przed chwilą była wesoła, stawała się ponura.

– Nie... – Przygryzłem wargi, wciąż spoglądając na telefon.

– Więc dlaczego robisz taką minę? Znalazłeś jakieś nieprzyjemne komentarze? – dopytywał, wyciągnąwszy szyję, by spojrzeć na ekran.

Nie interesowały mnie komentarze. Większość z nich pochodziła od jego, a także od moich przyjaciół. Nie niepokoiły mnie. Moje zachowanie wynikało raczej z tego, że nie spodziewałem się, że on mógłby coś takiego zrobić.

– P'Vee...

– Hmm? Och...

Przycisnąłem wargi do jego pięknych ust. Pocałowałem go mocno, zanim się odsunął.

– Byłeś niegrzeczny! – powiedziałem tylko tyle i zostawiłem go zaskoczonego. Spojrzałem na ekran, żeby w końcu przeczytać komentarze i ukryć zaczerwienione policzki.

 

Staw Pawee: Tam, skąd pochodzę, nazywamy to chwaleniem się żoną.

Future Forfun: Kto to jest na tym zdjęciu? Nie wiem.

Tonkla: Też nie mogę powiedzieć. Kto to jest? Hmm?

Yiwaa: nienawidzę cię. Hmph!

Tootsie Li, mech. eng.: Więc budzę się z tym? W porządku, miłość to coś pięknego. Rozumiem cię, przyjacielu.

Pandora: Niedługo spodziewam się zaproszenia na ślub. Lepiej nie zawiedź.

Nnorthh: ja też cię nienawidzę.

James S: Powiedzą, że nie są parą.

I’m Win: On jest dla niego wszystkim... Nie umiesz czytać? @James S

 

Zmarszczyłem brwi, czytając komentarze przyjaciół. Jeszcze raz na nie zerknąłem i znów poczułem się zawstydzony. P'Vee siedział obok i wciąż się uśmiechał, czytając je razem ze mną. Położywszy podbródek na moim ramieniu, owinął swoje długie ramię wokół mojej talii.

Nie wiedziałem od kiedy, ale w tej chwili czułem się dobrze.

– Naprawdę lubię, kiedy jesteś taki, Mark.

– Jaki?

– Taki jak przed chwilą.

– A gdy jestem inny?

– Podobasz mi się zawsze. Ale teraz po raz pierwszy byłeś taki. To sprawiło, że moje serce bije tak cholernie mocno.

Moje plecy dotykały jego klatki piersiowej, więc czułem, że to, co mówił, wcale nie było dalekie od prawdy.

– Nigdy nie mówisz mi, zanim coś zrobisz – stwierdziłem cicho, próbując zmienić temat, żeby ukryć zawstydzenie, ale to niewiele pomagało.

– Jesteśmy tacy sami.

– Dlaczego ty...

– Nie zgadzasz się z tym? – usłyszałem tuż przy moim uchu.

Zanim odpowiedziałem, w mojej głowie pojawiła się myśl, że prawdopodobnie ma rację.

– Zgadzam...

Usłyszałem chichot. Dlaczego jego głęboki głos sprawiał, że było mi tak gorąco?

– Jesteś taki cholernie słodki.

Rany... Ilu ludzi powiedziałoby mi, że jestem słodki?

– Naprawdę komplementujesz w ten sposób facetów? – Zamierzałem się odwrócić i go zbesztać, ale kiedy to zrobiłem, zderzyłem się z jego nosem. Mój przystojniak uśmiechnął się i delikatnie przycisnął swój nos do mojego policzka.

– Dla mnie nie jesteś facetem...

– P'Vee! – Twarz mi stężała. Zamilkłem.

Wciąż się uśmiechał i najwyraźniej nie zamierzał się odsuwać.

– Stałeś się dla mnie wszystkim. – Śliczne usta poruszyły się, mimo że nasze nosy były przyciśnięte do siebie. – Bez względu na to, kim jesteś, dla mnie jesteś wszystkim.

– Jesteś taki...

Nie zamierzałem go strofować, więc odsunąłem się i skupiłem na IG jak poprzednio.

– Naprawdę jesteś dla mnie wszystkim. Bez względu na to, czy czuję się szczęśliwy, czy smutny, to wszystko z twojego powodu – powiedział P'Vee, jednocześnie zamykając mnie w swoim uścisku. – Naprawdę.

– Rozumiem.

– Hmm... Co musisz zrobić teraz, kiedy już wiesz? – zapytał, a jego usta ocierały się o mój policzek przy każdym ich ruchu.

– Co?

Przystojny facet posłał mi szelmowski uśmiech, po czym przysunął się bliżej. Uśmiechnąłem się lekko i wysunąłem wargi, by szybko cmoknąć go w usta.

– Jesteś taki słodki, Mark.

– Kocham cię.

– Co?! – Unikałem jego spojrzenia, kiedy P'Vee wykrzykiwał swoje pytanie. – Możesz to powtórzyć?

– Kocham cię – oznajmiłem spokojnie, choć moja twarz zapłonęła, co mógł zapewne wyczuć, bo bardzo blisko siedzieliśmy.

– Kochasz kogo?

– ...

Milczałem i patrzyłem na swoje palce, których dotykała jego ciepła dłoń. Trzeba przyznać, że budzenie się w taki sposób sprawiało mi radość. Z jego uśmiechem, powitaniem i ciepłem. To było coś, czego zawsze szukałem. A teraz to znalazłem.

– Kocham cię, P'Vee.

Jeśli będzie chciał to słyszeć, będę mu to powtarzał, bo wiedziałem, jak jasny staje się każdy dzień, gdy słyszy się takie słowa od kogoś, kto czuje podobnie.

To takie cudowne uczucie usłyszeć słowa miłości od kogoś, kogo kochamy. Na pewno sprawię mu tę radość.

– Kocham cię, Mark.

Bo ja też ją czuję, kiedy mi odpowiada.

 

KONIEC



Tłumaczenie: Baka & Juli.Ann

Korekta: paszyma

    


 Poprzedni  👈              👉 Następny

P.S.

To jeszcze nie koniec. Przed nami rozdziały specjalne.


Komentarze

  1. "A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój"
    Odetchnęłam z ulgą! Naprawdę kochają się i mam nadzieję, że w tych specjalnych odcinkach tego nie popsują...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty