LM – Special 1
Jak teść, jak zięć
[Mark Masa]
Tętniący życiem tłum to coś, do czego nie byłem przyzwyczajony. Znajdowaliśmy się na lotnisku. Przed rozpoczęciem semestru miałem cztery wolne dni i moja mama poprosiła, żebym wrócił do domu. Co ważne, nie kazała mi wracać samemu.
– Loty krajowe są droższe niż te do Korei. – Przystojny facet obok mnie ciągle narzekał na ceny biletów. Nie przestawał od dnia, w którym dokonaliśmy rezerwacji, aż do teraz.
– Byłeś w Korei?
– Nie. Ale Yeewa często zwykła na to narzekać.
Zachichotałem.
– Więc czemu marudzisz, P’Vee? Moja mama oferowała, że zapłaci, ale odmówiłeś.
– Bywa krucho z kasą, bogaty chłopcze – warknął.
– Kogo nazywasz bogatym chłopcem? – zaprotestowałem.
P'Vee wkrótce miał rozpocząć swój czwarty rok, a ja drugi. Ostatnio był zajęty szkoleniem zawodowym, które zakończyło się zaledwie kilka dni temu, i poprosił, żebym go ze sobą zabrał, bo na pewno... moja mama chce go lepiej poznać, a on chce zrobić sobie wolne.
– Dobrze, niech ci będzie. Nie jesteś bogatym chłopcem. W takim razie o co chodzi z tym facetem w garniturze i tabliczką z twoim nazwiskiem? – P'Vee wskazał na róg w pobliżu wejścia.
– Zawsze przesadzasz. – Cicho narzekając, podszedłem do wskazanego przez niego mężczyzny, który wyglądał raczej na kogoś, kto oczekuje gościa z zagranicy.
– Witaj, paniczu Mark. Pani poprosiła, żebym po ciebie przyjechał, ponieważ wujek Sith zawiózł Pana na plażę. – Tłumaczył się kierowca, który – jak założyłem – był nowym pracownikiem.
– A kiedy wróci tata? – zapytałem.
– Wieczorem, chyba nie później niż o szóstej.
Spojrzałem na zegarek, który pokazywał, że minęło południe. Mama już pewnie zjadła lunch.
– Proszę, paniczu, pozwól mi pomóc z torbą.
– W porządku. Sam sobie poradzi – zaprotestował P’Vee, zanim zdążyłem oddać kierowcy moją małą walizkę. Mężczyzna patrzył na mnie w oczekiwaniu na odpowiedź, a ja spojrzałem na swojego chłopaka.
– Już dobrze. Sam ją zaniosę. Zaprowadź nas do samochodu.
Jakby się nad tym zastanowić, nie było to trudne.
Do domu dotarliśmy dopiero koło drugiej. Ruch uliczny był naprawdę irytujący. Korki na uniwersytecie były nieporównywalne do tych tutaj.
– Jesteś głodny? – zapytałem P'Vee, który spokojnie podążał za mną.
– Trochę. Twój dom jest wspaniały – odpowiedział, cały czas przyglądając się budynkowi.
Owszem, nasz dom był naprawdę piękny, ale niestety brakowało w nim ciepła. Nawet jeśli już wiedziałem, że tata mnie nie nienawidzi, to jego chłód i incydenty z przeszłości wciąż tkwiły w mojej głowie.
– Twój dom jest bardziej przytulny.
– Co z ciebie za wariat, żeby nie lubić własnego domu, Mark?
– Nie chodzi o to, że go nie lubię... Po prostu jeszcze niezbyt pewnie się z tym czuję.
W przeszłości nie lubiłem wracać do domu, bo bałem się taty, a dziś nie miałem odwagi tam wejść, bo nie wiedziałem, jak poradzić sobie z nowymi emocjami na jego widok.
Mówiąc najprościej, nie mogłem się doczekać naszego spotkania. Czułem się też trochę winny, bo myślałem, że mnie nie kocha.
– Z czym?
– Ze spotkaniem z moim tatą.
Od dnia, w którym P'Vee poznał mojego tatę, jeszcze z nim nie rozmawiałem. Mama powiedziała tylko tyle, że tata za mną tęskni, a to sprawiło, że czułem się skrępowany.
– Jestem tu z tobą – pocieszył mnie P'Vee, wyciągnąwszy rękę, by położyć mi ją na głowie.
– A co ty możesz zrobić? Tata przecież nawet cię jeszcze nie zaakceptował.
– Nie zaakceptował? Więc jak mógł pozwolić mi tu przyjechać? Skoro nie protestował, to tak jakbym był jego zięciem. – P'Vee bez zastanowienia odpowiedział na mój zadziorny komentarz.
– Jesteś taki pewny siebie – skarciłem go, a on wzruszył ramionami, próbując mi przekazać, że jest najlepszy.
– Och, chłopcy przyjechali. Wejdźcie, wejdźcie – zawołała mama z wnętrza domu.
Moja śliczna rodzicielka była ubrana dość swobodnie, miała promienny uśmiech, a jej szczęśliwy wyraz twarzy sprawił, że ja również się uśmiechnąłem.
– Dzień dobry, proszę pani. – P'Vee złożył ręce, by ją pozdrowić, ale zamiast powitania otrzymał zmarszczone brwi i natychmiastowy komentarz:
– Możesz to powtórzyć, przystojniaku? Wolę, żebyś zwracał się do mnie „mamo”.
– Uhm... Cześć... mamo. – Natychmiast poprawił się mój chłopak.
– Mój synek! – Mama podniosła ręce, by dotknąć policzków P'Vee przed ich delikatnym naciśnięciem, a on pochylił twarz, drażniąc się z nią i sprawiając, że była zadowolona. Zaróżowione policzki P'Vee uznałem za szalenie urocze.
Klik! Nie miałem pojęcia, kiedy zrobiłem zdjęcie.
– Mój, mój! W tych czasach mój syn często wrzuca zdjęcia na IG. – Mama puściła P'Vee i zaczęła droczyć się ze mną.
– Cóż, mam ładne zdjęcia do opublikowania.
– To twój IG, ale zdjęcia nie są twoje. – Mama wciąż się drażniła, a P'Vee i ja byliśmy już zawstydzeni.
– Ale przecież od jakiegoś czasu nie wrzucam tylu zdjęć.
Odkąd P'Vee poszedł na szkolenie, nie miałem czego publikować. Przecież większość zdjęć dotyczyła miejsc, w których byliśmy razem. Mimo to skarżył mi się, gdy rozmawialiśmy przez telefon, że ma wrażenie, że za nim nie tęsknię. A prawda była taka, że każdego dnia czekałem, aż do mnie wróci.
– Racja, dlaczego nie wrzucałeś zdjęć P'Vee, żeby umilać mi czas? – Mama nie odpuszczała.
– Umilać ci czas?
– No nie mów, że jesteś o niego zazdrosny.
– Mamo, przecież właściwie nie wrzucałem zdjęć P'Vee.
– Nawet jeśli widziałam tylko płatek jego ucha, wiedziałam, że to on. Tak samo jest z tobą. Nawet jeśli widzę tylko twoją dłoń, wiem, że to mój syn.
Nie sądziłem, że mama rozpozna, że każde zdjęcie przesyłane do moich mediów społecznościowych przedstawiało osobę, która była teraz obok mnie. Nie wrzucałem ich tak dużo, nie codziennie, choć robiłem to dość często. Mój chłopak robił to samo co ja.
– Jesteś spostrzegawcza, mamo – odezwał się P'Vee.
– Nie jestem, ale wiem, że zakochani lubią publikować zdjęcia swoje i swoich bliskich.
– Mamo... – wyszeptałem nieśmiało, na co odpowiedziała uśmiechem.
– Ile to już czasu minęło, odkąd ostatni raz widziałam cię z zarumienioną twarzą, Mark? Spodziewam się wkrótce kilku nowych zdjęć.
– Twój Masa nie pozwala mi ujawniać naszego statusu, mamo.
Spojrzałem oburzony na P'Vee, ledwo skończył mówić.
– Ojej! A co tu jest do ukrycia, kochanie? – chciała wiedzieć mama.
– Nie chodzi o to, że się ukrywam. Po prostu nie mówię tego wprost.
Nie publikowaliśmy zdjęć jako para ani nie ujawnialiśmy naszego statusu, chociaż większość ludzi już o tym wiedziała.
– Ostrożnie, synu... Dziewczyny szaleją za takimi przystojniakami jak P'Vee.
– Mark również nie wygląda źle – odezwał się cicho komplementowany, wywołując śmiech u mamy.
– Właśnie dlatego dobrze jest mieć młodych chłopców w domu. Idźcie już, rozpakujcie się i odpocznijcie. Zawołam was na kolację, kiedy przyjedzie tata – powiedziała, wskazując na piętro. Bez sprzeciwu skierowaliśmy się więc na górę. Jeśli zostalibyśmy dłużej, mama pewnie by się z nami przekomarzała.
Kiedy znaleźliśmy się w moim pokoju, rozpakowaliśmy bagaże. Po kilkugodzinnym odpoczynku P'Vee zaproponował, żebyśmy poszli na dół, by przygotować jedzenie.
– Nie chcesz zaskoczyć swojego taty? Mój uwielbia, kiedy dla niego gotuję – argumentował.
Dla niego gotowanie było prostą sprawą, ale dla mnie takie nie było. Umiałem przyrządzić niewiele potraw i czułem niepokój.
– Co z tobą? Ja też nie robię tego często. Nie krępuj się.
– Nie jestem skrępowany – zaprzeczyłem natychmiast, chociaż moja twarz zapłonęła.
Przygotowania do kolacji przebiegały sprawnie. P'Vee i ja przyrządziliśmy tylko kilka dań, resztę zrobiła ciotka. Nie ośmieliłem się zrobić zbyt wiele, ponieważ obawiałem się, że smak nie przypadnie do gustu moim rodzicom.
Pokojówka nakryła do stołu. Siedziałem na dole i czekałem na rodziców. Obok mnie zajął miejsce P'Vee, który był prawdopodobnie tak samo zdenerwowany jak ja.
– Jesteście tutaj, chłopcy – zawołała ze szczytu schodów mama, co skłoniło mnie i P'Vee do wstania, by ją pozdrowić.
– Dobry wieczór. – P'Vee przywitał cicho mojego tatę, który pokiwał głową i usiadł na swoim zwykłym miejscu.
– Jak długo zostaniecie? – Dobiegł mnie głęboki głos taty chwilę po rozpoczęciu posiłku.
– Kilka dni. Wracamy w niedzielę.
– Wiesz, gdybym nie kazała im przyjechać, to pewnie by tego nie zrobili – poskarżyła się żartobliwie mama.
– No to już teraz wiesz, jaki naprawdę jest twój syn, moja droga.
– Nie besztaj naszego dziecka, kochanie.
– Nic jeszcze nie powiedziałem – bronił się tata, po czym kontynuował jedzenie.
– Jak to nic nie powiedziałeś? Nasz syn prawie nie odważył się nic zjeść – zganiła go jego żona, kładąc porcję omletu na mój talerz.
– Naprawdę nic nie powiedziałem. To curry Massaman jest przepyszne. – Tata zmienił temat, podczas gdy mama uśmiechnęła się, a P'Vee spojrzał na tatę.
– To P'Vee je przyrządził.
Usta taty otworzyły się ze zdziwienia, gdy tylko usłyszał komentarz swojej żony. Zerknął na P'Vee, po czym niechętnie ponownie włożył łyżkę do ust.
– Cóż, właściwie to jest takie sobie…
– Naprawdę? Czuję, że ci smakuje, tato. – P'Vee z uśmiechem patrzył mu prosto w twarz.
– Kto tu jest twoim tatą? Nie podoba mi się to. – Tata natychmiast zripostował i przerzucił się na inne potrawy.
– A ja myślałem, że przyjechałem tu jako zięć... – powiedział cicho P'Vee i opuścił głowę, jakby chciał się pożalić, choć byłem pewien, że celowo próbuje sprowokować mojego tatę.
– Hej! Dlaczego, ty mały... Po prostu jedz.
Tata najwyraźniej nieco stracił swój zwykły spokój. Zazwyczaj przy każdym posiłku bywał zimny i niewzruszony, a teraz widziałem u niego różne emocje.
– To przygotował Mark. – P'Vee położył sajgonkę na talerzu taty.
Zrobił to zupełnie naturalnie, a mama przyglądała mu się z zadowoleniem. Ja jednak zadrżałem i poczułem niepokój, gdy tata spojrzał w moją stronę.
– Co ty sobie myślałeś, wchodząc do kuchni? – zapytał, wkładając pierwszy kęs do ust. Nie pochwalił smaku ani nie powiedział żadnych słodkich słówek, ale po prostu sięgał wciąż po więcej, aż niemal opróżnił talerz.
– Tata prawdopodobnie nie będzie chciał jeść sajgonek przez dłuższy czas – zażartowała mama, gdy jej mąż skończył i przeszliśmy do deseru.
– To dlatego, że są łatwe do zjedzenia i nie bolą od nich zęby – tłumaczył się tata, a ja nie miałem odwagi spojrzeć mu w oczy.
– Nie zaszkodzi chociaż raz kogoś pochwalić, aby osoba, która coś zrobiła, lepiej się poczuła. – Mówiąc to, P'Vee znów spojrzał na tatę.
– Dlaczego tak bardzo lubisz się do mnie odzywać, chłopcze?
– Chcę, tylko żeby ten, którego kocham, dobrze się poczuł – padło bez wahania z ust mojego chłopaka.
– Tak, było pyszne. – Tata spojrzał na mnie spod oka, a jego jasna, półjapońska twarz nieco się zaróżowiła. Ja również poczułem się zawstydzony.
– Powiedz im, że to twoje ulubione danie, kochanie – dopingowała mama.
– Najlepiej zrób to jeszcze raz, jutro. – Tym razem tata patrzył wprost na mnie, a mały uśmiech w kąciku jego ust sprawił, że posłałem mu uśmiech, zanim zdążył wstać od stołu.
– Dlaczego nic nie powiedziałeś? – zapytał natychmiast P'Vee.
– No weź. To zbyt duża presja.
– Jeśli jesteś skrępowany, po prostu to powiedz. Synku, dlaczego czujesz presję?
– Mamo...
– Mój Masa jest najsłodszy. A jesteś jeszcze słodszy, gdy jesteś z P'Vee. – Mówiąc to, mama cmoknęła mnie w policzek, po czym wymknęła się do taty.
Po kolacji P'Vee i ja poszliśmy do mojego pokoju, a rodzice życzyli nam słodkich snów i odeszli do siebie. Właściwie to mama życzyła mi słodkich snów, a tata tylko spojrzał surowo na P'Vee i poszedł prosto do małżeńskiej sypialni.
– Zamierzasz od razu iść spać? – P'Vee wyszedł z łazienki i podszedł do mnie, na co pokiwałem głową i przygasiłem światło u wezgłowia łóżka.
– Jestem wykończony.
– Ale też szczęśliwy, prawda? To widać. – Podał mi ręcznik, który wziąłem i delikatnie wycierałem mu włosy.
– Szczęśliwy? Dlaczego?
– Lubisz, kiedy twój tata jest taki jak dziś. I wiesz, że on też lubi, gdy taki jesteś.
Smukłe palce delikatnie dotykały mojego policzka, zanim trącił mnie nosem i wyszeptał życzenia słodkich snów.
Spałem z P'Vee w moim domu, w moim pokoju. Leżeliśmy, obejmując się na łóżku i była to pierwsza noc, kiedy czułem się szczęśliwy, że mogłem tu spać.
Ilekroć tu byłem, zawsze spotykałem się z zimnymi lub złośliwymi słowami taty, słowami pocieszenia od mamy lub informacjami od gosposi, że moi rodzice wyjechali i mogę iść prosto do łóżka. Ale dzisiaj było inaczej. Dostałem uśmiech od taty, buziaka od mamy i ciepło od P'Vee.
Wstaliśmy wcześnie, ponieważ tata obudził nas i kazał nam poćwiczyć. Leżałem zdezorientowany, a tata kręcił głową, jakby zrezygnowany, widząc, że leżę i przytulam P'Vee.
– Jakie ćwiczenia? – dociekałem, idąc za nim do ogrodu.
– Kilka okrążeń wokół basenu.
Otworzyłem szeroko usta, słysząc odpowiedź taty. Basen nie był aż tak mały, żebym chciał wokół niego biegać.
– Czy to nie za dużo? – Nie wiem, jakim cudem miałem odwagę zapytać go o coś w tak błagalny sposób. Tata popatrzył na mnie, po czym odwrócił się do P'Vee, który stał i świetnie wyglądał.
– Nigdy wcześniej nie ćwiczyliście?
Bardzo chciałem mu wykrzyczeć, że bieganie wokół basenu nie przeszkadzałoby P'Vee w najmniejszym stopniu. Przecież biegał, gdy trenował juniorów z drużyny piłki nożnej, a także rozgrzewał się w ten sposób, biegając za każdym razem przed meczem. To silny facet z dużą wytrzymałością, który lubił ćwiczyć, czym różnił się ode mnie.
– Biegaj z P'Vee, tato. Ja będę tutaj siedział i patrzył. – Rozejrzałem się za miejscem, gdzie mógłbym usiąść.
– Jeśli ty nie pobiegniesz, to ten dzieciak będzie musiał biec za ciebie, za karę – rzucił spokojnie tata.
– Za co ta kara? – zapytał P'Vee.
– Spałeś z moim synem
Usłyszawszy odpowiedź taty, spłonąłem rumieńcem, a P'Vee tylko się uśmiechał.
– Jesteś o niego zazdrosny? – zapytał tatę, który spojrzał na mnie i westchnął.
– Mam tylko jednego syna.
– W takim razie świetnie. – Mój chłopak uśmiechnął się, pochylił i szybko pocałował mnie w policzek, a potem odwrócił się, by posłać uśmiech tacie.
– Dlaczego ty...
– P'Vee…
– Dopóki mogę być z twoim synem, jestem gotów przebiec nawet sto okrążeń – skomentował nasze niewypowiedziane pytania z zadowolonym uśmiechem, nie przejmując się czerwonymi twarzami taty i moją. Tata był pewnie zły, a ja zawstydzony.
– Biegnij! Już!
Sesja ćwiczeń taty i P'Vee skończyła się na szóstym okrążeniu, ponieważ mama zawołała nas na śniadanie. Patrzyła na tatę surowo, a on przekazywał to spojrzenie przystojniakowi siedzącemu obok mnie.
Po śniadaniu zabrałem P'Vee do ogrodu. Chodziliśmy dookoła, a on mówił, że bardzo mu się tu podoba. Stwierdził, że byłoby miło, gdybyśmy mieli psa rasy husky. Uważał, że ogród jest bujny, zielony i każdy czułby się w nim dobrze.
– Kto widział wcześniej ten ogród? – dopytywał cicho, przyglądając się drzewom.
– Niewiele osób. Tylko P'Pol, P'Pak i oczywiście moi rodzice. To tyle.
– Znowu ten Pak.
– P’Vee, on jest dla mnie jak starszy brat. Nie martw się, P'Pol próbuje zdobyć P'Paka, a ja mam cię tuż przy sobie.
– Tak, po prostu bądź ze mną i miejmy nadzieję, że twoi starsi bracia będą razem. – Jego zgorzkniały ton wywołał u mnie lekki uśmiech.
– Jesteś zmęczony bieganiem? – zapytałem, gdy siadał na huśtawce.
– Nie aż tak. Ale twój tata jest cholernie silny.
Zachichotałem, gdy tylko skończył mówić.
– Z czego się śmiejesz, Mark?
– Nikt nigdy wcześniej nie mówił tak o moim tacie.
– Zapytałeś.
– Tym razem fajnie było wrócić do domu. – Chwyciłem łańcuchy huśtawki. – Nawet jeśli tylko na kilka dni.
– To dlatego, że jestem tu z tobą.
Nie chciałem tego przyznać, ale to była prawda. P'Vee był częściowo przyczyną mojego szczęścia.
– Dziękuję. – Pochyliłem się, by powiedzieć to do ucha siedzącemu na huśtawce facetowi. Spojrzawszy na mnie, P'Vee ciężko westchnął.
– Jak myślisz? Jeśli cię pocałuję, to ile okrążeń będę musiał przebiec wokół basenu? – zapytał.
– Nie musisz biegać – odpowiedziałem, podchodząc jeszcze bliżej.
– Zawsze pakujesz mnie w kłopoty.
– Uhmmm.
Owinąwszy ramię wokół mojej talii, przyciągnął mnie do siebie, by mnie pocałować. Skończyło się na tym, że siedziałem na kolanach P'Vee, a nasze usta łączyły się ze sobą, nie ustępując sobie nawzajem. Na szczęście zdecydowałem się na zakup dużej huśtawki, więc bez problemu kołysała się wraz z naszymi ruchami.
– Masa... Ojej!
– Vivas!
Głosy mamy i taty zabrzmiały jeden po drugim. Odsunęliśmy się od siebie i szybko wstałem, by spojrzeć na rodziców.
– Nie idziesz do pracy, tato? – Łagodnie zapytał mój przystojniak, po czym się uśmiechnął.
– Skąd miałem wiedzieć, że będziesz się całował z moim synem na środku naszego ogrodu!
– Cóż…
– Nie besztaj naszego syna, kochanie. – Mama chwyciła tatę za ramię, by go odciągnąć.
– Jak to nie?! W samym środku ogrodu, w biały dzień? – Spostrzegłem jego surowy wzrok.
– My też całowaliśmy się w ogrodzie na naszej pierwszej randce.
Tata, który nie miał zamiaru przestać upominać P'Vee, otworzył usta, a jego twarz się zaróżowiła.
– Czy to też było w biały dzień, mamo? – zapytał z uśmiechem mój chłopak.
– Dokładnie w południe.
– Moja droga! – zawołał tata donośnym głosem. Jego jasna skóra i uszy wyraźnie zmieniały odcień na czerwony, a mama i P'Vee chichotali.
– Dlaczego jesteś taki zawstydzony, kochanie? – zapytała mama, a jej ręka delikatnie pieściła policzek taty, podczas gdy ja nie byłem w stanie powstrzymać uśmiechu, widząc, jak ten wielki mężczyzna się rumieni.
– Na co się gapisz? – Tata odwrócił się do mnie.
– Cóż... Jesteś zawstydzony.
– No i co z tego? Jakbyś nigdy wcześniej tak się nie czuł! – skomentował i wrócił do domu. Mama pomachała do nas, po czym poszła za nim.
– Twój tata jest cholernie słodki – stwierdził P'Vee.
– Właśnie się o tym dowiedziałem.
Uśmiech mojego chłopaka wyrażał radość i szczęście. To ten rodzaj uśmiechu, który chciałem zobaczyć, gdy przyprowadzam do domu kogoś, kogo kocham.
– Martwił się o ciebie w przeszłości, dlatego zachowywał się tak, jak się zachowywał. Nie chodzi o to, że teraz się nie martwi, ale wie, że mogę się tobą zaopiekować, więc się zmienił.
Poczułem jego ciepłą dłoń na mojej głowie, którą delikatnie mnie głaskał.
– Ugh...
Przysunąwszy się do niego, położyłem głowę na jego szerokim ramieniu i spojrzałem w górę na przystojną twarz. P'Vee odpowiedział mi uściskiem. Byliśmy podobnego wzrostu, więc nasze nosy się stykały. Mój facet nie ruszył się z miejsca. Lubiłem, gdy jego nos dotykał mojego.
– Jestem szczęśliwy, widząc cię szczęśliwym. – Piękne usta wypowiedziały te słowa, delikatnie muskając moje.
Uśmiechnąłem się i w końcu znów zaczęliśmy się całować. Wymieniając pocałunki, przekazywaliśmy sobie nawzajem, jak bardzo jesteśmy szczęśliwi z powodu tego, co się wydarzyło. Całowaliśmy się, by przekazać dobre uczucia i podziękować drugiej osobie za wypełnienie pustki w naszych sercach.
Całowaliśmy się, by obiecać sobie, że tak już pozostanie na zawsze.
Tłumaczenie: Baka & Juli.Ann
Komentarze
Prześlij komentarz