SE [TOM 5] – Rozdział 23.2


 

Błąd składni


Jang Jaeyoung podjął najgorszą możliwą decyzję w życiu. Jego brat musiał najpierw się z nim spotkać i dojść do sedna.

Jakie ma słabości, jak bardzo się wkopał? Czy jest w aż tak złej sytuacji? Jak silną wolę posiada jego przeciwnik? Co mógłby mu zaoferować, żeby ten odpuścił? Najgorsze byłoby, gdyby istniało jakieś nagranie, ale Jaehong znał wielu prawników, którzy z łatwością radzili sobie z brudnymi sprawami.

Pomogę ci, Jang Jaeyoung – powiedział do siebie w myślach, zaciskając dłonie w pięści.

Jego bliźniak był jedyną bliską mu osobą, krwią z jego krwi, jego alter ego, z którym związany będzie aż do śmierci. Przyjacielem, który znał jego sekret. Jaehong był gotów zrobić wszystko, by go uratować.

Bracia umówili się na spotkanie mniej więcej w połowie drogi między lotniskiem a domem Jaeyounga. Z mapy wynikało, że to miejsce znajdowało się jednak znacznie bliżej domu jego brata. Mimo to Jaehong musiał czekać niemal godzinę na spóźniającego się Jaeyounga.

Siedząc w kawiarnianym ogródku i czując we włosach palące słońce, mężczyzna wypił dwa espresso, zdążył wysłać trzy maile do klientów i przeprowadzić długą rozmowę telefoniczną z dyrektorem firmy ubezpieczeniowej.

– Panie Jang, słyszałem, że jest pan na urlopie. Co za niesamowita pracowitość. Gdzie się pan znajduje?

– Na zachodnim wybrzeżu USA.

– A więc trafił pan w słoneczne miejsce.

Już otwierał usta, by odpowiedzieć, ale zauważył przybycie brata. Chociaż przez przyciemnione szyby nie było widać kierowcy, kto inny zaparkowałby czerwone ferrari przed maleńką przydrożną kawiarnią?

– Muszę kończyć. W razie potrzeby proszę wysłać mi maila.

– Oczywiście! Życzę udanych wakacji!

Jaehong grzecznie zakończył rozmowę i przeniósł spojrzenie na wysiadającego z auta brata. Nie widział go od ponad roku, ale jego bliźniak wciąż wyglądał tak samo. Dziś miał na sobie jasne, kremowe szorty i białą koszulę z podwiniętymi rękawami. Niemal pół twarzy zasłaniały mu przeciwsłoneczne okulary.

Jaehong zastanawiał się przez chwilę, dlaczego wygląda tak spokojnie, ale wtedy zauważył coś jeszcze – jaskrawoturkusowy, rzucający się w oczy naszyjnik. Jaeyoung sięgnął przez ramię, by aktywować kluczyk samochodu i zablokować drzwi, po czym równym krokiem, niespiesznie podszedł do Jaehonga, prezentując przy tym obojętny wyraz twarzy.

– Jesteś gwiazdą Hollywood.

Nie dało się nie zauważyć, że oczy ludzi przy sąsiednim stoliku śledziły każdy ruch Jaeyounga. Jaehong zdążył się już do tego przyzwyczaić. Choć byli bliźniakami, to od zawsze jego brat był tym, który przyciągał uwagę.

W przeciwieństwie do Jaehonga, który był raczej introwertykiem, jego brat lubił skupiać na sobie uwagę, manipulować nią i wykorzystywać na swoją korzyść. Kiedy byli dziećmi, ich ojciec często zmieniał miejsce pracy, ale to nie przeszkadzało Jaeyoungowi szybko uczyć się nowych języków i zjednywać sobie podwładnych wśród szkolnej gawiedzi. Z chłopca, który zawsze był w centrum zainteresowania, wyrósł na dorosłego mężczyznę będącego tematem gorących dyskusji.

Kiedy Jaehong usłyszał, że brat wyjeżdża na studia za granicę, spodziewał się, że przez jakiś czas będzie o nim cicho. Ale nie – Jang Jaeyoung stał się gwiazdą w świecie projektantów, wykonując design okładki albumu hip-hopowego. Nietypowa grafika z symbolami o wieloznacznym przekazie wywołała prawdziwą burzę. Krytykowano ją, parodiowano. Jego dzieło rozpętało dyskusje na temat sztuki i obsceniczności. Była to bez wątpienia najgłośniejsza praca roku. Trafiła nawet na łamy „New York Timesa” i „Time Magazine”, które zastanawiały się, czy jest to arcydzieło, czy raczej prowokacja.

Ostatecznie temat podchwycił nawet prezydent Stanów Zjednoczonych, a kontrowersje rozeszły się po całym świecie jak pożar lasu podczas suszy.  

Było więc tylko kwestią czasu, aż geniusz rapu, który przez lata pozostawał w cieniu, trafił na listę Billboardu, a Jay-Jang został okrzyknięty „Najbardziej Kontrowersyjnym Grafikiem Roku”.

Po uzyskaniu tytułu magistra i wzięciu udziału w kilku wystawach Jaeyoung zgarnął fortunę za swoje autorskie projekty, a potem dołączył do dużej firmy brandingowej. Obecnie pracował jako dyrektor artystyczny i zwracał na siebie uwagę dzięki takim projektom jak rebranding znanej marki odzieży sportowej czy odświeżenie logo drużyny NBA.

– Nie masz nic lepszego do roboty?

Pewny siebie grafik zdjął okulary przeciwsłoneczne i rzucił to pytanie, ignorując ciekawskie spojrzenia wokół. Zająwszy miejsce naprzeciw Jaehonga, ziewnął ostentacyjnie, zupełnie jakby był śmiertelnie znudzony.

– Nie spałeś?

– Umieram. Wróciłem z Kopenhagi trzy godziny temu.

– Mogłeś się przespać w samolocie.

– Oglądałem film.

– Gdybym wiedział, to odebrałbym cię z lotniska.

– Chciałem najpierw sprawdzić co w domu i trochę się zasiedziałem. Nie zauważyłem upływu czasu.

Jaeyoung przetarł oczy, po czym położył na stole telefon, portfel, kluczyki do auta i kopertę. Przywoławszy kelnera, zamówił mrożoną kawę americano, a potem chwycił kopertę i bez większego ożywienia podsunął ją Jaehongowi. Na białym papierze widniały odręczne litery, które trudno było odczytać. Otworzywszy ją, Jaehong zmarszczył brwi. Jego oczom ukazało się zaproszenie ślubne. W środku widniały imiona przyszłych nowożeńców, data ślubu oraz mapka dojazdu na uroczystość.

– Jak to możliwe, że zaproszenia już wyszły?

– Zaprojektowałem je dwa lata temu.

– …

– Mój partner jest wyjątkowo dobrze zorganizowany.

– To nie w twoim stylu. Spodziewałem się czegoś mniej formalnego.

– Pierwsza wersja była inna. Przerabialiśmy ją już ze dwanaście razy.

Jaehong spojrzał mu prosto w oczy, szukając oznak niezadowolenia, ale brat wyglądał jedynie na wyczerpanego.

– Nie widać po tobie, żebyś był podekscytowany oczekiwaniem na swój ślub.

– Oświadczył mi się pięć lat temu. Od dwóch lat się przygotowujemy. Już mnie to nie rusza. – Padła obojętna odpowiedź, a mówiący więcej zainteresowania poświęcił oglądaniu własnych paznokci.

Dokładnie w tym momencie jego bliźniak dostrzegł błysk. Nie było wątpliwości, że na serdecznym palcu lśniła w słońcu platynowa obrączka wysadzana kilkoma niewielkimi diamentami.

– Jeszcze nie jest za późno.

Jaehong szybko obliczył w myślach – pozostało sześć miesięcy do ślubu.

Widywał już przecież takie sytuacje. Jego kolega z pracy rozstał się dwa dni przed ceremonią. Z opowieści wynikało, że podczas dłuższej delegacji w Rotterdamie wdał się w romans z mężczyzną, nie wiedząc o jego statusie. Mieszkanie okazało się gniazdkiem młodego małżeństwa, które wkrótce w wyjątkowo brzydki sposób się rozpadło.

Już miał poważnie zapytać brata o jego prawdziwe motywy, gdy rozległ się dzwonek telefonu. Jaeyoung natychmiast odebrał, przyciskając aparat do ucha.

– Och, baby. Dopiero wróciłeś?

Zmrużywszy oczy, Jaehong przyglądał się bratu jak komuś obcemu.

– Naprawdę? Myślałem, że się pomyliłeś… Uch, jestem padnięty. Ratuj mnie. Ktoś chciał się ze mną spotkać. Nie widziałeś wiadomości? Widziałeś? To tylko znajomy, którego nie znasz. Hm… Naprawdę. – Mówiący podniósł na chwilę wzrok i spojrzał na Jaehonga, po czym znowu skupił się na stole. – Tak, naprawdę. Znajomy o imieniu Eric… Uch, menedżer finansowy, którego poznałem w Berlinie w zeszłym roku na delegacji. Jest Brytyjczykiem.

Jaehong poczuł, że sytuacja jest znacznie gorsza, niż przypuszczał. Brat sam mówił, że kiedyś wpadnie w tarapaty, ale brzmiało to raczej jak żart. Teraz sprawa wyglądała na poważną. Jaką słabość próbował ukryć jego bliźniak? Co miał znaczyć ten cały „brytyjski menedżer finansowy”?

Nie było to kłamstwem, ale z pewnością nie było również całą prawdą.

– Dobra, zaraz wracam. Nie mogę się doczekać, by cię zobaczyć. – Jaeyoung rzucił te słowa lekkim tonem, ale w jego oczach widać było napięcie. Po zakończeniu rozmowy przez chwilę patrzył na ekran telefonu, po czym mruknął:

– Mam tyle pytań.

Odłożył telefon na stół, a wtedy Jaehong zobaczył tapetę na ekranie. Zdjęcie przedstawiało Jaeyounga na plaży obejmującego tego mężczyznę, z brodą opartą na jego ramieniu. Niestety, nie sposób było dostrzec twarzy narzeczonego, ponieważ miał na nosie duże okulary przeciwsłoneczne, natomiast Jaeyoung, który owijał go ręcznikiem plażowym, całkowicie zasłonił jego sylwetkę. Jedyne, co dało się wywnioskować po nogach, to to, że był szczupły.

– Na co się gapisz? – Wyciągnąwszy rękę, właściciel smartfona wygasił ekran.

Kompletnie zdezorientowany Jaehong tępo wpatrywał się w czarny wyświetlacz.

– Nie bywacie często nad morzem, prawda?

Odkąd bracia w wieku ośmiu lat omal nie utonęli, obaj mieli głęboko zakorzenioną fobię przed wodą. Jaehong nie potrafił wyobrazić sobie beztroskiego pluskania i nawet kąpiele w wannie sprawiały mu niejaki dyskomfort.

– Pokonałem to sześć lat temu – odpowiedział Jaeyoung obojętnym tonem.

– Leczyłeś się?

– Nie, po prostu nie miałem wyboru.

– …

– Nawet surfuję.

– Surfujesz? W wodzie?

– Tak, stary, a gdzie? Słyszałeś może kiedyś o nurkowaniu?

Jaeyoung ponownie ziewnął, po czym sięgnął do kieszeni spodni i włożył sobie coś do ust. Tym czymś okazał się papieros elektroniczny. Jaehong coraz bardziej czuł, że siedzący przed nim mężczyzna jest kimś zupełnie mu obcym.

– Chcesz?

– Nie dotykam tego.

– Dlaczego?

– Rzucałem palenie już pięć razy.

– …

Około 20-letni, przystojny i wyglądający na Hiszpana kelner podał zamówioną kawę, ale Jaeyoung nawet na niego nie spojrzał. Oderwawszy wzrok od pracownika kawiarni, Jaehong przyjrzał się bratu.

– Serio… Przez cały ten czas byłeś tylko z nim?

– Mhm.

– Nigdy się nie rozstaliście?

– Jak pociąg ekspresowy, który nie zatrzymuje się na żadnej stacji.

– I żadnego rozglądania się za kimś innym?

– Co? Jak Choo Sangwoo śmiałby coś takiego zrobić?

– Nie, mówię o tobie.

– O czym ty, do cholery, gadasz? Umarłbym.

Jaeyoung wyglądał na zaniepokojonego, a nawet lekko się wzdrygnął.

Jaehong ściszył głos i spojrzał na brata.

– Jang Jaeyoung.

– Co?

– Powiedz mi, jaki jest twój słaby punkt. Jestem tutaj, żeby ci pomóc.

Zapytany natychmiast zakrztusił się kawą. Jego bliźniak natomiast z ewidentnym politowaniem przyglądał się jego próbom doprowadzenia się do porządku serwetką. Po chwili pełnej zdumienia i konsternacji Jaeyoung nieoczekiwanie wybuchnął śmiechem.

– Przyjechałeś tu na darmo. To jakiś żart.

– Co?

– Nie, chwila, daj mi się opanować, to naprawdę śmieszne.

– Więc?

– Moim słabym punktem jest moja własna głowa.

Jaehong patrzył na pijącego kawę mężczyznę o lekko zaróżowionej twarzy, zastanawiając się gorączkowo, czy człowiek przed nim to w ogóle jego brat. Jaeyoung bez słowa spojrzał na zegarek, podczas gdy jego bliźniak, przeczesawszy palcami włosy, wydał z siebie głębokie westchnienie. W jego wnętrzu narastały gniew i poczucie zdrady. Jeśli nikt nie zmuszał go do ślubu, to by znaczyło, że wybrał tego człowieka absolutnie dobrowolnie. Jaehong był jak najbardziej świadomy, że wielu ludzi bierze ślub po latach związku, bo po prostu czują się zmęczeni randkowaniem. Ale Jaeyoung nigdy nie należał do tych, którzy zrobiliby coś wbrew własnej woli.

– Dlaczego więc tak właściwie się z nim chajtasz?

– To trochę niezręczne pytanie.

– Musi być przecież jakiś powód. Po prostu tego nie rozumiem.

Jaehong nie mógł uwierzyć, że nieustannie szukający nowych podniet brat tak po prostu się ustatkował, decydując się na tak długą relację. Nie dość na tym, zamierzał spędzić u boku tego kogoś resztę swojego życia. On naprawdę planował ślub.

Przewróciwszy oczami, zapytany brat po prostu wyjaśnił:

– Nie ma w tym wielkiej filozofii. Po prostu… on mi wystarczy.

– Co?

Jaehong spojrzał na niego z iskierką rozbawienia, natomiast tamten od niechcenia dodał:

– Ma dobrą osobowość. I… wszystko. Wszystko w nim mi się podoba. To, co robi, jak myśli, jego głos, sposób mówienia, poczucie humoru, jego oczy, to, że dba o nasz dom…

– …

– Czasem patrzę na niego i myślę: „Jak to możliwe? Dlaczego jest tak uroczy?”.

Kompletnie zszokowany Jaehong próbował udawać spokój. Po chwili udało mu się opanowanym głosem zapytać:

– Nie jest twoim pierwszym, prawda? Jeśli poznasz kogoś innego, zmienisz zdanie.

– Jest moim jedynym. A poza tym już za późno.

– Za późno na co?

– Już ci mówiłem. Jeślibym go zostawił, musiałbym oddać życie. – Uśmiechnąwszy się, Jaeyoung wziął kolejny łyk. W jego oczach pojawił się przebłysk złośliwego rozbawienia. – Myślisz, że żartuję? Mówię całkiem serio.

Kiedyś Jaehong szczerze podziwiał żyjącego według własnych zasad brata. Teraz jednak patrzył na niego i czuł rozczarowanie. Zupełnie jakby dawny ryzykant nagle stał się ostrożnym inwestorem wybierającym najbezpieczniejsze opcje.

– To pierwszy mężczyzna, którym zainteresowałeś się w ten sposób?

Jaeyoung kompletnie zignorował pytanie, co dla brata było wystarczająco jasną wskazówką.

– …

– Nawet jeśli tak, dam ci szansę na spróbowanie z kimś innym.

Jaeyoung podniósł powieki, jakby właśnie się obudził. Spojrzawszy chłodno na Jaehonga wymruczał:

– Zjadłeś coś nieświeżego w samolocie? Zaszkodziło ci?

Te słowa brzmiały z pozoru kpiąco, ale jego bratu nie umknęła podejrzliwość i w jednej chwili zrozumiał, dlaczego Jaeyoung tak skrupulatnie ukrywał przed nim swojego narzeczonego. Uśmiechnąwszy się z goryczą, wypalił:

– Wcale nie jesteś taki pewny siebie, co?

– Co masz na myśli?

– Nie przedstawiłeś mi go, bo boisz się, że się nim zainteresuję!



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: paszyma



 Poprzedni  👈              👉 Następny    


Komentarze

  1. 💙💚 nie mogę się doczekać spotkania sangwoo że szwagrem, myślę że będzie bardzo pouczające...dla szwagra 😏

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaczyna robić się ciekawie 😅😏

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty