SE [TOM 5] – Rozdział 24.2
– Jaehong.
– Tak, słucham?
Jaeyoung pchnął stopami uda Sangwoo, który przywarł do oparcia kanapy, próbując nie dać się zepchnąć. Bestia z łoskotem zeskoczyła w dół.
– Wiesz, kiedy przyjdzie Jang Jaeyoung?
– Zaraz... Za chwilę... przyjedzie.
– To nie najlepiej. Nie chcesz zamknąć drzwi? Obawiałem się, że źle mnie zrozumiesz.
– Och, nie musisz niczego tłumaczyć, żebym zrozumiał, prawda? Ale jeśli twój brat nas przyłapie, to pewnie obaj zginiemy. Zaryzykujmy więc życie.
Po tych słowach wyraz twarzy Jaeyounga wyraźnie się zmienił. Oczy, jeszcze niedawno wypełnione obawą i niepewnością, w jednej chwili straciły swój blask. Uśmiechnąwszy się krzywo, mężczyzna zacisnął usta i szyderczo spojrzał w twarz Sangwoo.
– O, naprawdę w to wchodzisz, Choo Sangwoo?
– …
– Nie wiedziałem, że potrafisz się tak bawić.
Zrozumiał, że został przyłapany na głupiej zagrywce. Szkoda, bo zaczynało się robić ciekawie. Ale oczy Jaeyounga jedynie znów rozbłysły, jakby znalazł właśnie najlepszą rozrywkę na świecie. Oparłszy się o kanapę, nonszalancko założył nogę na nogę. Jedwab spodni połyskiwał, marszcząc się na jego udzie.
– Choo Sangwoo.
Zagadnięty mężczyzna bez słowa podniósł głowę. Jaeyoung skinął palcem. Sangwoo jak zahipnotyzowany przysunął się do partnera. Zbliżywszy palec do jego policzka, Jaeyoung lekko w niego stuknął.
– Chcesz się zabawić?
– Tak.
– A co dasz mi w zamian?
– …
– Jeśli użyjesz ust, to się zastanowię.
– Nie jestem w tym dobry.
Sangwoo zmarszczył brwi. To tamten zaczął tę grę, a jednak on dał się wciągnąć w tempo Jaeyounga. Czy nie można wygrać nawet z pozycji prowadzącego?
– Bliżej.
Jaeyoung oblizał dolną wargę i zamachał palcami. Przełknąwszy ślinę, Sangwoo powoli się zbliżył. Dwa długie palce wsunęły się między jego wargi, delikatnie naciskając język. Ten drobny gest miał w sobie coś z teatralności. Jaeyoung wpatrywał się w jego oczy, jakby wiedział już wszystko. Sangwoo bez wahania odwzajemnił spojrzenie. Powoli poruszył językiem, liżąc jego palec wskazujący.
– Co ty wyprawiasz?
Jaeyoung zadał to pytanie, jakby nic się nie działo, ale pragnienie, którego nie potrafił ukryć nawet najlepszy aktor, aż kipiało w jego spojrzeniu. Sangwoo położył rękę na jego klatce piersiowej i przesunąwszy w dół, po brzuchu i talii, dotarł do pachwiny. Pod palcami wyczuł twardość.
– Chciałeś, żebym ci go wylizał?
– …
– Muszę najpierw sprawdzić średnicę twojego penisa, Jaehong. Mam małe usta.
Jaeyoung lekko uniósł brwi, ewidentnie niezadowolony ze słów swojego kochanka. Sangwoo powoli pocierał dłonią jego penisa przez materiał spodni, po czym oblizał palce. W podobnej sytuacji ktoś inny być może uciekłby wzrokiem lub odwrócił głowę, ale Jaeyoung nawet nie drgnął.
– Co robisz? Lepiej się pospieszmy, zanim przyjdzie Jaeyoung.
– Racja.
Jaeyoung objął partnera w pasie i gwałtownie przyciągnął go do siebie. Sangwoo z trudem łapał oddech w jego ramionach. Ręka Jaeyounga spoczęła z tyłu głowy Sangwoo, szarpiąc go za włosy. Z ust starszego z nich wydobył się przytłumiony głos:
– Podnieca cię myśl, że będziemy się pieprzyć?
– Tak. To pierwszy raz, kiedy go zdradzam.
– …
– I pierwszy raz, kiedy robię to z innym facetem. Jesteś moim drugim kochankiem, Jaehong.
Nie doczekał się odpowiedzi. Jaeyoung trwał w bezruchu, jakby próbował zapanować nad sytuacją. Sangwoo rozpiął górny guzik koszuli kochanka. Jego dłonie stawały się coraz śmielsze. Chciał zdjąć z niego ubranie, które tak idealnie na nim leżało, ale Jaeyoung nie zamierzał współpracować.
– Naprawdę tego chcesz?
Usłyszawszy lodowaty głos ukochanego, zaskoczony Sangwoo podniósł głowę, a kiedy ich spojrzenia się spotkały, w oczach Jaeyounga ujrzał niepohamowaną wściekłość.
Starszy z nich wykrzywił usta w ironicznym uśmiechu. Kiedy wcześniej grywał w podobne gierki, potrafił rzucać jeszcze gorszymi tekstami, zupełnie jakby to Sangwoo robił coś niemoralnego. Sangwoo ponownie sięgnął do guzika, próbując zetrzeć mu ten uśmiech z twarzy, ale atmosfera zgęstniała jak nigdy.
– Może warto spróbować.
– Och… A jeśli ci się spodoba, będziesz chciał to kontynuować, Sangwoo?
– Czy jest coś, czego nie da się zrobić dwa razy? Następnym razem, gdy Jang Jaeyoung wyjedzie w delegację, to ja zakradnę się do ciebie.
Jaeyoung uśmiechnął się chłodno, celowo prowokując. Kiedy spostrzegł, że Sangwoo reaguje zgodnie z jego oczekiwaniami, przeszedł go dreszcz ekscytacji. Patrząc mu chłodno w oczy, Sangwoo szepnął w jego rozchylone usta:
– Jaehong, aż trzęsę się z podniecenia. Chodź tu, zabawny się. – Sięgnąwszy po jego dłoń, próbował go przyciągnąć, ale Jaeyoung nieznacznie się uchylił. – Pokaż, co potrafisz.
W tej chwili z ust starszego z nich wydostał się chrapliwy głos.
– Zróbmy to porządnie.
Miał to być sygnał do przerwania gry, ale Sangwoo nie zamierzał tak po prostu przestać. Za te jego przebieranki Jaeyoungowi należała się lekcja. Zresztą kierowało nim coś jeszcze. Mimo że mieszkali razem od siedmiu lat, to zawsze Jaeyoung prowokował jego. Rzadko się zdarzało, żeby role się odwracały. Sangwoo nie chciał zmarnować okazji, która właśnie się nadarzyła.
– Dlaczego jesteś zły, Jaehong?
– Przestań.
– Spokojnie, jeszcze nawet porządnie nie zacząłem. – Mężczyzna wymownie przyjechał palcami po wyraźnym wybrzuszeniu w spodniach partnera. Po chwili chwycił za pasek, próbując uspokoić humorzastego „chłopaka”. Ale Jaeyoung odtrącił jego dłoń, po czym gwałtownie zerwał się z kanapy, przez co Sangwoo wylądował na podłodze. Jaeyoung oddychał głośno, spazmatycznie wdychając i wydychając powietrze, po czym sięgnął po szklankę wody i wypił duszkiem jej zawartość.
– Naprawdę jest się o co wściekać? – zapytał Sangwoo po chwili zastanowienia. Doszedł do wniosku, że nie było ku temu żadnych powodów. Wręcz przeciwnie, przecież to tylko gra. A jego partner sam wpadł na pomysł, by przetestować jego wierność. Bez względu na to, co powiedział, faktem pozostawało, że był kochankiem i partnerem życiowym Jang Jaeyounga. Jego wiernym, lojalnym i niezdolnym do zdrady partnerem. Sangwoo pamiętał, ile cierpliwości wymagały od niego wcześniejsze „wizyty domokrążców” i inne role, w które wcielał się Jaeyoung. On zawsze robił, co chciał, nawet jeśli mówiło się mu, żeby nie przeciągał struny, więc czemu niby Sangwoo miał się teraz hamować? Czując, że jego kreatywność się kończy, postanowił zacytować to, co sam dziś od niego usłyszał:
– Nie mogę się już doczekać seksu z tobą.
– Powiedziałem: zamknij się.
– Naprawdę jestem ciekaw, czy macie podobne techniki – ty i twój brat. Chcę…
Zanim jednak zdążył dokończyć, Jaeyoung z impetem cisnął trzymaną w dłoni szklanką o stół. W salonie rozległ się głuchy huk, a odłamki szkła rozprysnęły się również po podłodze. Spojrzawszy na swoje dłonie, Sangwoo nie dostrzegł żadnych skaleczeń. Jaeyoung natomiast taksował go spod zmrużonych oczu, nie okazując ani cienia skruchy.
– No proszę, patrzcie państwo, co za temperament – zakpił Sangwoo, przerywając grę. – Na chwilę zapomniałem, bo byłeś taki spokojny. Ale zakochany na zabój partner potrafi okazać równie zabójczą wściekłość.
– Ile razy mam ci mówić, żebyś się zamknął?
– Przecież to był tylko żart. Zabawa. Ani przez chwilę nie dałem się nabrać.
– Ty…
Jaeyoung rozchylił usta, ale nie był w stanie nic więcej powiedzieć. Jeśli Sangwoo miałby szacować, jego ukochany był niesamowicie wściekły. Zapewne na poziomie 7,5 w 10-punktowej skali. Nie widział go takim od pamiętnego dnia, kiedy zrobił mu piekło za ucieczkę z domu.
Zacisnąwszy zęby, Jaeyoung wysyczał:
– Znajdź sobie inną zabawkę! – Nie dając mu dojść do słowa, tupiąc głośno, Jaeyoung skierował się w stronę schodów.
– Przesadziłem? – zastanawiał się na głos Sangwoo.
Pozostawiony samemu sobie informatyk stał z osłupiałym i równocześnie kwaśnym wyrazem twarzy. Trzy razy zignorował ostrzeżenie i zdaje się, że przeszarżował. Nie rozumiał jednak, dlaczego jego ukochany wściekł się aż tak bardzo za symulowaną zdradę. Przecież to on przyszedł przebrany w cudze ubrania, Sangwoo odwrócił jedynie role. Co tu dużo mówić... Jang Jaeyoung bywał nieprzewidywalny.
– Ale jak można się do tego stopnia wściekać, żeby w drobny mak potłuc szklankę?
Gdy tak snuł swoje rozważania, na kolana wskoczył mu kot. Sangwoo przestawił stół, żeby odgrodzić zwierzę od odłamków szkła, i wziął się za sprzątanie. Ubrał się i założył grube gumowe rękawice. Zbierając większe kawałki, pomyślał smętnie, że przecież Jaeyoung regularnie tłukł szklanki. Z czterech z tego zestawu została tylko jedna. Raz przy seksie na stole, kiedy strącona łokciem szklanka wylądowała na podłodze, kolejna stłukła się przy zmywaniu, a dziś... No cóż, dziś w reakcji na udawaną zdradę. Ze wszystkich powodów ten dzisiejszy był zdecydowanie najbardziej absurdalny.
Doprowadzenie salonu do porządku zajęło mu osiem minut. Kot krążył wokół, zupełnie jakby szukał Jaeyounga, i nawet pozwolił Sangwoo pogłaskać się po ogonie.
– No i co? Masz pojęcie, co w niego wstąpiło? – zapytał futrzaka półgłosem.
Kot miauknął.
– Pewnie się złości. Bez serca.
Spojrzawszy w kierunku, gdzie zniknął Jaeyoung, Sangwoo zdecydował się pójść za nim. Kiedy po wyłożonych wykładziną schodach dotarł na górę, minął pokój gier i znalazł się przed drzwiami sypialni, które okazały się być zamknięte.
Puk, puk.
Sangwoo zapukał. Odczekał. Nic. Po chwili ostrożnie nacisnął klamkę…
Tłumaczenie: Juli.Ann
Taak..Kto mieczem wojuje ten od miecza ginie...Temperamentu nadal im nie brakuje...
OdpowiedzUsuń