SE [TOM 5] – Rozdział 24.3






W pokoju panował mrok. Przez lekko uchylone zasłony wpadało nieco światła, ale niewystarczająco, by rozjaśnić wnętrze. Zwinięty w kłębek Jaeyoung leżał na łóżku. Garnitur, który najwyraźniej zdjął w pośpiechu, leżał na podłodze, a spodnie poruszały się w lekkim przeciągu. Tył głowy i szyja Jaeyounga były jeszcze wilgotne, co wyraźnie wskazywało na to, że próbował zmyć z siebie zapach perfum brata.

– Śpisz?

Sangwoo ostrożnie podszedł do wezgłowia łóżka. Jaeyoung wyglądał na uśpionego. Musiał być wykończony, jeśli wziąć pod uwagę, że dopiero dziś wrócił z sześciodniowej delegacji.

Pozwolę mu się przespać ze dwie godzinki. Miejmy nadzieję, że jak się obudzi, to będzie mniej zły. Potem seks, kolacja i pakowanie.

Pochyliwszy się, Sangwoo przez dłuższą chwilę przyglądał się jego pięknej twarzy, po czym poprawił mu potarganą grzywkę. Delikatnie ucałował jego czoło, uklęknął na łóżku i chwyciwszy koc, nakrył nim ukochanego. Gdy tylko Jaeyoung lekko uniósł głowę, by ułożyć się wygodniej na poduszce, niespodziewanie otworzył oczy. Szybkim ruchem chwycił Sangwoo za ramię i przyciągnął do siebie.

– Co?

W jednej chwili świat stanął na głowie. Zupełnie nieoczekiwanie Sangwoo wylądował na plecach, patrząc w sufit, a trzymający go w ramionach Jaeyoung obejmował go w pasie. Nie powiedział ani słowa, tylko intensywnie wpatrywał się w twarz Sangwoo. Ten bezwiednie otworzył usta.

– Myślałem, że śpisz.

– …

– Chciałem cię tylko przykryć i wyjść.

– To wszystko, co masz do powiedzenia?

Sangwoo był świadomy, że cokolwiek powie, bez wątpienia nie trafi w to, co Jaeyoung chciałby usłyszeć. W głowie kotłowały mu się myśli, które mógłby ubrać w słowa.

To nierozsądne – sam mnie testujesz, wykorzystując własnego brata, a potem się wściekasz, że dałem ci pięciominutową nauczkę?

Dlaczego jesteś zły, skoro cię nie zdradziłem? Ani przez chwilę nie zaświtało mi to w głowie. Czy to znaczy, że jesteś głupi?

Zapomniałeś, że jutro zaczyna się nasz urlop? Pakuj torbę, leniu.

Jego usta pozostały jednak zamknięte. Sangwoo uznał – całkiem rozsądnie zresztą – że czasem nie warto wyrażać swoich myśli, nawet jeśli odpowiadają prawdzie. Postanowił więc zrezygnować z bezpośredniej konfrontacji. Ludzie to istoty kierujące się uczuciami, a Jaeyoung należał do tych szczególnie emocjonalnych. Sangwoo zamknął usta, podczas gdy ukochany nie spuszczał z niego wzroku.

– O czym właśnie pomyślałeś?

– …

– Wydaje mi się, że o czymś irytującym.

Trudno, Sangwoo uznał, że lepiej będzie milczeć, ale po jego minie widać było, że intensywnie myśli. Dwa lata temu Jaeyoung wpadł w szał, bo przez nieporozumienie Sangwoo sprzedał na eBayu jego limitowaną deskorolkę. Intensywność tamtej kłótni oceniłby na 4.0. Sangwoo odkupił ją potem za cenę siedem razy wyższą, ale wściekłość Jaeyounga była niemal namacalna. A przecież było to tylko nieporozumienie.

– Nadal się nad czymś zastanawiasz?

Sangwoo poczuł na podbródku silny chwyt, a jego policzki śmiesznie się wydęły. Jednak Jaeyoung nie skorzystał z okazji, żeby się z niego ponaśmiewać. Zamiast tego patrzył na niego zimnym wzrokiem. Sangwoo łagodnie się uśmiechnął. Ostatnia delegacja jego faceta była długa. Za długa. Tęsknił za nim. Chciał się z nim kochać. I to niezależnie od tego, czy Jaeyoung był zły, czy szczęśliwy.

– Śmiejesz się?

Nawet ten zmarszczony środek jego czoła wyglądał uroczo. Sangwoo wyciągnął ręce, uśmiechając się jeszcze szerzej. Gdy tylko opuszkami palców dotknął jego czoła, Jaeyoung przybrał jeszcze bardziej zirytowaną minę. Sangwoo przesunął kciukiem po jego brwiach, potem po nosie, po czym delikatnie pieścił jego policzki.

– Tęskniłem za tobą.

– Nie zmieniaj tematu. Nie zamierzam ci tego darować.

Sangwoo zignorował jego słowa, a zamiast odpowiedzi uniósł głowę i pocałował go w usta. Jaeyoung wyglądał na wyraźnie niezadowolonego, ale go nie odepchnął. Sangwoo pocałował go więc raz jeszcze. Tym razem Jaeyoung odwrócił głowę, przez co pocałunek trafił w policzek. Jego partner nie miał nic przeciwko, po prostu zrobił to jeszcze raz.

– Ej, ty…

Bombardowany pocałunkami Jaeyoung bezradnie próbował się unieść, ale Sangwoo zarzucił mu ręce na szyję, przyciągając go jeszcze bliżej.

– Przestań już.

Jaeyoung zamknął oczy. Wyglądał, jakby miał zamiar się poddać, gdy Sangwoo raz za razem całował go po całej twarzy. Choć nie podniósł głosu, wciąż wyglądał na niezadowolonego.

– Życie z tobą to naprawdę jazda bez trzymanki.

– To już wszystko, co masz do powiedzenia?

Jaeyoung na chwilę zamknął oczy, po czym lekko je uchylił. Teraz wyglądał już tylko na nadąsanego. Sangwoo domyślił się, że jego gniew powoli ustępuje. Na jakiś czas między nimi zapadła błoga cisza. Mrugnięcia powiek Jaeyounga wydawały się powolne jak w teledysku na niższych obrotach.

– Pocałuj mnie.

Słysząc słowa Sangwoo, Jaeyoung demonstracyjnie prychnął. Wkrótce jego powieki znów opadły, ukazując wianuszki rzęs. Był tylko jeden sposób, by pokazać ukochanemu, że się go kocha. Sangwoo bardzo delikatnie musnął ustami jego powiekę, a następnie powtórzył to samo na drugiej. Ostrożnie. Jak wtedy, gdy całował go po raz pierwszy.

– I jeszcze jedno. Przestań używać mojego ciała do takich gierek.

Sangwoo przygryzł wargi, by nie rzucić czegoś głupiego. Jaeyoung nie powiedział nic więcej, zamiast tego wykrzywił wargi. Po chwili ich usta się spotkały. Jaeyoung całował tak, jakby pękało mu serce. Dłonie położył na policzkach Sangwoo, a nogami oplótł jego nogi, cały czas mocno przytulając go w pasie. Jak na kogoś, kto chwilę temu oskarżycielsko przewiercał go wzrokiem, Jaeyoung stał się zaskakująco łagodny. Po dłuższej chwili oderwał usta. Leżał przytulony, z brodą opartą na obojczyku Sangwoo i patrzył na niego błyszczącym wzrokiem. W jego oczach było coś, co sprawiało, że Sangwoo czuł się jak spętany niewidzialną liną. Trzymając się jego ramion, patrzył w subtelnie świecące w ciemności oczy ukochanego.

Czas mijał, Jaeyoung nie był już tym chłopakiem sprzed lat. Na jego twarzy, niegdyś figlarnej, kapryśnej i wyrażającej najrozmaitsze miny, teraz odbijały się ich wspólnie spędzone lata. Sangwoo niezmiennie cieszył się z każdej zmiany, która ukazywała się na obliczu ukochanego. Przez te siedem lat miłość była jak słodka choroba, a on sam żył w tym świecie bez odczuwania potrzeby szukania lekarstwa.

– Choo Sangwoo.

– Tak?

– Nie rób mi już takich numerów.

Nie mógł uwierzyć, że Jang Jaeyoung mentorskim głosem udzielił mu właśnie reprymendy na temat „czystej gry”. Na usta Sangwoo cisnęły się rozmaite riposty, ale gdy Jaeyoung zachowywał się jak dzieciak, zdobycie jego sympatii było o wiele łatwiejsze niż wdawanie się w kłótnie. Pokiwał więc głową, odpuszczając sobie odpowiedź.

Jaeyoung sięgnął dłonią i delikatnie dotknął jego powieki.

– Wiem, że nic nie zrobiłeś. Ale gdy patrzysz na innych tymi oczami... Na samą myśl o tym wszystko przewraca mi się w żołądku.

– Nawet jeśli to tylko twoje wyobrażenie?

– Tak. Nie każ mi sobie tego nawet wyobrażać.

– Dobrze. Nie będę.

Posłuszna odpowiedź Sangwoo sprawiła, że dłoń Jaeyounga zakrywająca mu oczy przesunęła się na jego głowę, pieszcząc ją delikatnie.

Co za dziwny człowiek...

Jang Jaeyoung miał w zwyczaju ignorować dane i ufać swojej intuicji. Ale jeśli chodziło o Sangwoo, jego intuicja najwyraźniej nie działała. Przykład? Jaeyoung podejrzewał nawet pracowników pracujących w restauracji fast food o to, że flirtują z jego chłopakiem. A w rzeczywistości w zaledwie 0,8% przypadków mężczyźni rzeczywiście wykazywali jakiekolwiek zainteresowanie Sangwoo. Jego myśli popłynęły do Mike’a Cornermana, jednego z tych „podejrzanych”, a przecież ten facet był tylko wspólpracownikiem Sangwoo i nie wykazywał nim najmniejszego zainteresowania. Nie mówiąc już o obsesji, o którą podejrzewał go Jaeyoung.

Zresztą gdyby nawet, byłoby to absolutnie bez znaczenia. Sangwoo był obojętny wobec wszystkich z wyjątkiem swojego ukochanego. Każda rozsądna osoba wiedziałaby, że urządzenie, które działa bezbłędnie przez 81 miesięcy, nie zacznie nagle wysyłać innych wyników. Sangwoo rozumiał, że zazdrość Jaeyounga nie była logiczna. Była jedynie jego wymysłem, rozrywką, jego wewnętrznym kinem. Tak jak filmy albo gry VR.

Oczywiście nie powiedział tego na głos. On sam był kimś, kto bardziej ufał danym niż instynktowi. I wiedział dokładnie, co w tej chwili powinien powiedzieć:

– Kocham cię.

Jaeyoung kilkakrotnie zamrugał. Odwrócił wzrok i wpatrzył się w poduszkę bez żadnego konkretnego powodu.

– Kocham cię.

Zamknąwszy oczy, Jaeyoung opadł w ramiona Sangwoo. Drobny konflikt został pomyślnie zdebugowany.

 


Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: paszyma



 Poprzedni  👈              👉 Następny


 


Komentarze

Popularne posty