SE [TOM 5] – Rozdział 24.4
Rozdział 24.4
NORMALIZACJA
SYSTEMU
W miłości pielęgnacja jest równie ważna jak rozwój. Jako
weteran mający za sobą siedem lat związku Sangwoo znów skutecznie załagodził
spór. Jasne, Jang Jaeyoung pewnie jeszcze nieraz wybuchnie, ale teraz wreszcie można
było odpocząć.
Jaeyoung westchnął z zadowolenia, powąchawszy kark Sangwoo,
po czym wtulił się w niego głębiej. Jego powieki powoli opadły.
– Pachniesz jak Choo Sangwoo. Tęskniłem.
– Jeśli wziąć pod uwagę twój wybuch złości, powinienem
nazwać cię głupkiem. Czy ty aby nie prowadzisz zbyt łatwego życia?
Jaeyoung najpierw pocałował szyję i grzbiet dłoni Sangwoo,
po czym – objąwszy go – mocno się do niego przytulił. Prawdę powiedziawszy, po
pełnym energii zachowaniu Sangwoo spodziewał się czegoś innego, ale jego
ukochany tulił go jak brata. Po chwili jednak odchylił mu koszulę w miejscu,
które nie wyglądało zbyt elegancko. Na karku Sangwoo widniał półtrwały ślad w
kształcie litery J. Było więc jasne, co zamierza Jaeyoung.
Obaj chcieli do siebie należeć, chociaż na zupełnie różne
sposoby. Sangwoo pragnął, by ich związek został uznany przez prawo, natomiast Jaeyoung
chciał go oznaczyć, na zawsze pozostawić na ciele ukochanego swoje inicjały.
Nie rozumieli, dlaczego każdy z nich upierał się przy tym co odmienne, ale i
tak to szanowali.
Jaeyoung przez chwilę całował i lizał szyję ukochanego. Odczuwający
nieznaczne łaskotanie Sangwoo odnosił wrażenie, że za jego plecami znajduje się
jakiś wielki pies.
Nieważne, że on jest jak zwierzę – pomyślał Sangwoo,
życząc sobie, by raczej bardziej przypominał zwierzaka w rui. Usłyszawszy
komentarz na temat swojego tatuażu, Sangwoo wymamrotał:
– To twój chłopięcy sposób na podpisanie się na czymś, co
lubisz. Zupełnie jak zaznaczenie własności.
– Zamknij się. To moje serce.
– Istnieje na to sposób bardziej pasujący do naszego
wieku.
– Na przykład?
Głos za jego plecami ociekał złośliwością. Inteligentny Jaeyoung
zawsze błyskawicznie wyłapywał znaczenie wszystkiego, ale nabijanie się z Choo Sangwoo
bawiło go chyba bardziej niż jego własna praca. Młodszy z nich odruchowo
uniknął pułapki.
– Podpisanie aktu małżeństwa.
– To nastąpi zimą. Czy jest coś, czym możemy zająć się
już teraz?
Opuszki palców Jaeyounga, spoczywające na jego szyi,
zjechały w dół po plecach. Czując łaskotki, Sangwoo zareagował odruchowo lekkim
skrętem tułowia.
– Dojrzała dyskusja, bez fochania się jak dzieciak,
któremu nie udał się żart.
– Serio? Może być.
– Hę?
– Miałem ochotę na seks. Ale niech będzie. Pogadajmy jak
dojrzali faceci.
– Nie!
Sangwoo błyskawicznie się obrócił i położywszy się na
plecach, przeklinał w myślach złośliwość swojego kochanka. Natychmiast
dostrzegł, że Jaeyoung zasłania pięścią usta. No tak, bezczelnie się z nim
droczył. Znowu. Mężczyzna uśmiechnął się na ten widok, uznając, że jego hyung wygląda
uroczo, ale równocześnie poczuł się też zirytowany. „Sfrustrowany” opisywało
jego stan zapewne precyzyjniej. Wyglądało całkiem na to, że Jaeyoung znów
jedynie go podpuszczał, zamiast po prostu przejść do rzeczy.
Gdzie się podział ten gorący, niecierpliwy kochanek z
początku ich związku? Ten, który zrywał z siebie ubrania szybciej, niż Sangwoo zdążyłby
wypowiedzieć słowa „rozbierz się”? Młodszy z nich patrzył na jego opieszałość,
myśląc, że przecież jego partner jest zmęczony po podróży, a na dodatek zapewne
przez sześć dni się nie wysypiał, lecz i tak było mu przykro. Niecierpliwie czekał
na ten wieczór przez cały tydzień! Przez chwilę nic się nie działo, a potem przyglądający
mu się w milczeniu Jaeyoung stuknął go palcem w czubek nosa.
– Chyba powiedziałeś dzisiaj Jaehongowi sporo dziwnych
rzeczy.
– Niby jakich?
– Gadałeś o seksie i nawet było coś o tym, że zaniedbuję
cię w łóżku. Nie wierzę!
– Nie powiedziałem tego. I wcale nie do niego. Cały czas
wiedziałem, że to ty. A poza tym to prawda.
– Brak seksu przez dwa dni to żadna posucha.
– Siedem dni. Sto pięćdziesiąt sześć godzin i dwadzieścia
dwie minuty – uściślił sfrustrowany Sangwoo.
– Nie robiłeś tego, rozmawiając ze mną przez telefon? –
zapytał z pozorną niewinnością starszy z nich, doskonale znając odpowiedź. – Musisz
być wygłodniały.
Dłoń Jaeyounga, która dotarła do brzucha Sangwoo, powoli zaczęła
zsuwać się w dół. Pięć palców jak wąż wślizgnęło się pod jego dżinsy,
przesuwając się po pasku. Jeszcze zanim Sangwoo się zorientował, guzik został
rozpięty, a dłoń kochanka znalazła się w pobliżu jego intymnych części.
– Co to za tekst?
– Wbrew pierwszemu wrażeniu całkiem odpowiedni.
– Tak. Zdecydowanie lepszy niż jakaś wpadka.
Zwinne palce Jaeyounga, niespiesznie przesuwając się po
gorącej skórze, delikatnie muskały jego jądra. Nieznośnie powoli, kawałek po
kawałku docierały coraz bliżej centrum, aż w końcu spoczęły na wyraźnie twardym
członku. Sangwoo nerwowo wciągnął powietrze, próbując stłumić pełen ulgi jęk.
Nareszcie. Pieszcząc go, Jaeyoung cały czas patrzył mu w oczy.
– I co z tego? Gdybym ciągle był ubrany, też byś tu
przyszedł?
– …
Sangwoo uznał, że lepiej będzie milczeć, bo najwidoczniej
jego facet ciągle jeszcze nie przetrawił wcześniejszych wydarzeń. Po co on to
mówi? – Młodszy z nich poczuł, jak zaczynają płonąć mu policzki.
– Jeśli zacznę nosić garnitury, to będziesz tak gorący
jak wcześniej? Rzuciłeś mi się na szyję.
Trudno było stwierdzić, czy to żart, czy nie. Sangwoo się
skrzywił. Nie był aż tak naiwny, żeby nie wyczuć kolejnej pułapki. Na wszelki
wypadek odwrócił wzrok.
– Już mówiłem. Wolę cię nago. Dokładnie tak jak teraz.
– Serio?
Zapytany odpowiedział skinieniem głowy.
– To mogę go wyrzucić? Był strasznie drogi.
– Tak.
Uśmiechając się nieco złośliwie, Jaeyoung przesunął
kciukiem wokół delikatnej skóry żołędzi.
– Jesteś pewien? A może powinienem go teraz założyć?
– …
– Mogę to dla ciebie zrobić.
Sangwoo zacisnął mocno usta, próbując ukryć
przyspieszony, rozdygotany z podniecenia oddech. Nie na wiele się to zdało, bo
wyraźnie wyczuł, że drgają mu nozdrza. Spojrzawszy bez wyrazu na jego nos, Jaeyoung
prychnął.
– Mam dwa warunki.
– Yyy… Jakie?
– Żadnego romansu, zdrad czy innych przygód.
– …
– I ani słówka na tematy związane z moim bratem. Jeśli
padną w trakcie, uciekam i zostanę bezdomnym, a z urlopu nici.
– Nie powiem nic. Obiecuję.
Sangwoo natychmiast stanowczo pokręcił głową. Jaeyoung
przewrócił oczami, jakby ciągle coś mu nie pasowało. Widząc jego minę, Sangwoo
nieśmiało zapytał:
– A ten drugi warunek?
– Powiem ci później.
Zanim zdążył się zastanowić, co to może być, przestał
cokolwiek widzieć. Zarzuciwszy mu na głowę koc, Jaeyoung zwinnie zeskoczył z
łóżka. Materac lekko się zakołysał, a Sangwoo zerwał koc i ujrzał go stojącego obok
łóżka.
– Daj mi trzydzieści sekund.
– Dobrze.
Sangwoo był już od dawna bardziej niż gotowy, ale został
zmuszony do zamknięcia oczu. Koc z powrotem wylądował mu na głowie, a do jego uszu
dotarły wyraźne słowa, że nie wolno mu podglądać. Sekundy dłużyły się
niemiłosiernie, ale uczciwie je odliczał. Tuż przed końcem usłyszał z oddali
głos Jaeyounga:
– Jeszcze 15 sekund.
– Co?
– Nie podglądaj.
Co on tam kombinuje? – Sangwoo westchnął
z irytacją, ale w myślach kontynuował odliczanie w dół. 15 sekund boleśnie ciągnęło
się w nieskończoność. I dokładnie przed samym końcem Jaeyoung rzucił:
– Jeszcze 10.
Wyglądało na to, że miał ochotę go zadręczyć. Ubrania
były tu mało ważne. Rozpalony do granic możliwości Sangwoo po prostu nie mógł
już wytrzymać.
– Nie możesz już przyjść?
– Jeszcze chwila. Proszę.
– Mam erekcję.
– Uch. Zdążyłem zauważyć.
– Już nie dam rady dłużej.
– Nie, poczekaj. Nie wolno ci się dotykać.
Tłumaczenie: Juli.Ann
Komentarze
Prześlij komentarz