SE [TOM 5] – Rozdział 24.7
– Czyżbyś był tak nakręcony, bo
wyobraziłeś sobie, że uprawiasz seks z kimś innym?
Nie było wątpliwości, że miał
na myśli swojego brata, ale czy naprawdę musiał zniekształcić słowa Sangwoo w
najgorszy sposób? Jaeyoung był zdenerwowany już wcześniej, ale teraz płonął w
nim pożar. W obecnej sytuacji było jasne, że nie dotrze do niego żadna logiczna
perswazja.
– Mylisz się.
– ...
Jaeyoung nie wydawał się być
tym poruszony, ale Sangwoo się tego przecież nie spodziewał. Jego facet z
cynicznym uśmiechem majstrował przy krawacie. Chwilę później rozwiązana część
garderoby znajdowała się w jego dłoni. Przez dłuższą chwilę wpatrywał się w twarz
Sangwoo, po czym zawiązał mu oczy. Świat pociemniał. Pozbawiony możliwości
widzenia Sangwoo przypomniał sobie, że doświadczył już tego podczas ich
erotycznej zabawy w „pirata i jeńca”, ale nigdy z równoczesnym przywiązaniem rąk
do wezgłowia. To było nie tylko złe, ale również niesprawiedliwe! Sangwoo mógł
się jedynie domyślać, gdzie znajduje się teraz piękna twarz Jaeyounga.
– To za wiele. W mojej obecnej
sytuacji uważam, że nie dysponuję nawet minimalnym uczuciem wolności, by móc cieszyć
się seksem. Uwolnij mi ręce albo odsłoń oczy, hyung.
Jaeyoung wyślizgnął się z jego
wnętrza i przez krótką chwilę Sangwoo żywił nadzieję, że go posłucha. Niestety,
złudną. Sangwoo nie był gotowy na to, co miało nastąpić. Absolutnie. Z jękiem
próbował zacisnąć nogi, ale Jaeyoung bez wysiłku pokonał jego opór. Obie nogi
Sangwoo znajdowały się teraz na jego ramionach, a kutas Jaeyounga dotykał
wejścia Sangwoo. Jeden płynny ruch wystarczył, by znów znalazł się w ciasnym
wnętrzu.
– Hej! Czekaj! To boli!
Podekscytowany mężczyzna po
prostu torował sobie drogę, nie zważając na protesty. Pominął procedurę
całowania Sangwoo po całym ciele i cierpliwego czekania, aż się rozluźni, by go
przyjąć. Dzisiaj nic nie przebiegało według znanych schematów. Sangwoo mężnie zniósł
ból, mocno przygryzając wargę. Chciało mu się płakać. Powodem nie było
bynajmniej szorstkie zachowanie partnera. Chodziło raczej o to, że nie
zamierzał zadbać o jego przyjemność. A Sangwoo tak bardzo za nim tęsknił! Minęło
siedem lat, odkąd po raz pierwszy znaleźli się w łóżku. Jaeyoung znał ciało Sangwoo
zapewne lepiej od własnego. I dotąd nigdy nie chybiał celu. Sangwoo nie chciał
okazywać nadmiernego pobudzenia w sytuacji, gdy miał zasłonięte oczy i związane
ręce, ale głęboko w jego brzuchu narastało coraz silniejsze podniecenie. Nie
wiedział, jak długo jeszcze uda mu się to ukrywać. Sangwoo potrząsnął głową, a
chwilę później usta Jaeyounga dotknęły jego skroni.
– Babe, kim jestem?
– To głupie pytanie.
– Odpowiedz mi.
– …
– Powiedz. Moje. Imię.
Każdemu głośno wypowiedzianemu
słowu towarzyszyło mocne pchnięcie. Sangwoo krzyknął, czując, jak zalewają go
intensywne doznania. Zadrżał.
– Kim jestem?
Młodszy z nich zacisnął usta i
potrząsnął głową, nie zamierzając dać mu tej satysfakcji. Nie docenił jednak
determinacji Jaeyounga, który wymierzył mu klapsa w pośladek. Sangwoo w jednej
chwili stracił swoje opanowanie.
– Aaaaach!
Jaeyoung nadal zachowywał się
agresywnie, obiema rękami mocno trzymał Sangwoo w pasie i rytmicznie wsuwał się
i wysuwał z jego ciasno otulającego go wnętrza. Do uszu Sangwoo docierał jego chrapliwy
oddech. Wszystkie zmysły unieruchomionego mężczyzny były teraz bardziej
wrażliwe. Wyostrzone. Ciężar Jaeyounga na jego ciele, zapach jego skóry, ciężki
oddech, gardłowe jęki i dźwięk brzęczącego metalu klamry paska uderzającej o
ramę łóżka. Ze wstydem musiał przyznać, że on sam nie potrafił powstrzymać
jęków.
– Jaeyoung.
– O mój Boże, tak. Tak!
Zapomniawszy, że ma związane
ręce, Sangwoo próbował dosięgnąć Jaeyounga. Chciał zarzucić mu ramiona na
szyję, chciał go przytulić. Chwilowa frustracja została szybko zastąpiona czymś
innym. Penis Jaeyounga precyzyjnie uderzył w wewnętrzną ściankę.
– Aaaaaaaaaaaaach!
Ból szybko zmienił się w przytłaczającą
przyjemność. To była rozkosz, którą mógł dać mu tylko ten jeden jedyny
mężczyzna na świecie. Jaeyoung wepchnął się głębiej i szorstko pociągnął Sangwoo
za włosy. Jego zwinny język wniknął w usta kochanka. Sangwoo wypychał biodra,
by dopasować się do silnych pchnięć. Odgłosy uderzających o siebie ciał stawały
się coraz głośniejsze. Ślina spłynęła mu po brodzie, a pot zrosił skórę. Radość
paraliżowała mu umysł. Wstyd już dawno zniknął, Sangwoo zapomniał nawet o
pretensjach. Puścił w niepamięć, że znajdował się na jego łasce i że Jaeyoung
się nad nim znęcał. Że był wobec niego niesprawiedliwy. Nic nie miało już
znaczenia. Jeśli miałby wypowiedzieć jakąś skargę, to tylko tę jedną: że nie
mógł teraz zobaczyć jego twarzy.
– Sangwooooo… – Jaeyoung
pomiędzy jękami wymruczał jego imię.
Czy to złudzenie, że jego
penis jest jeszcze grubszy? Przecież Sangwoo dokładnie widział, jak obficie użył
lubrykantu.
– Tak, tak.
– Jeśli kiedykolwiek pomylisz mnie
z moim bliźniakiem, to cię zabiję. Was obu.
– Aaaach, taaaak! Tam!
Szybciej. Hyung!
Sangwoo nie był w stanie
zareagować na jego słowa. To, co odczuwał, było tak intensywne, że wszystkie
inne myśli – oprócz tych erotycznych – nie miały do niego dostępu. Cały czas
wychodził Jaeyoungowi naprzeciw i zgodnie z jego rytmem nabijał się na jego
członka. Był tak napięty, że cały drżał, a ciało pokryte miał nie tylko potem,
ale również gęsią skórką. Jedyną myślą, powracającą jak refren, była ta
dotycząca chęci pchnięcia Jang Jaeyounga na materac. Sangwoo chciał go zjeść,
chciał znaleźć się nad nim, chciał go szaleńczo ujeżdżać. Najbardziej ze
wszystkiego pragnął patrzeć mu w twarz i dotykać jego ciała do woli.
– Ooooooch! Nie... Aaaaaaaaa…
– Co nie? Podoba ci się…
– Hyung... Uch! Tęsknię za
tobą. Pozwól mi… na ciebie… patrzeć.
Ledwo wyduszona między jękami
prośba została zignorowana. Poza tym wydawało się, że to tylko jeszcze bardziej
pobudziło Jaeyounga, który wziął spazmatyczny oddech i wbijał się w niego znacznie
szybciej i głębiej niż wcześniej.
– Proszę, hyung... Oooch…
W odpowiedzi Jaeyoung jedynie zwiększył
tempo. Sangwoo nie mógł już nadążyć za jego ruchami. Jego ciało drżało, a w uszach
rozbrzmiewał ostry, metaliczny dźwięk. Mocno zaciskał usta, powstrzymując jęki,
ale nie był w stanie zahamować łez. Jaeyoung natomiast kontynuował atak na jego
najwrażliwszy punkt. Sangwoo próbował to jakoś znieść, ale nie był w stanie. Krawat
wreszcie zsunął mu się z oczu, ale jego ręce wciąż były związane, więc nie miał
możliwości, by się uwolnić i kurczowo chwycić kochanka. Mieszanka doznań w
końcu w nim eksplodowała. Nadchodzący orgazm przepływał przez jego ciało niepohamowanymi
falami. Łzy, pot, sperma i przyjemność pochłaniały wszystko. Zszokowany intensywnością
przeżywanej rozkoszy Sangwoo nie wiedział, jak powstrzymać łzy. Penis kochanka
wciąż znajdował się w jego ciele. Jaeyoung na chwilę się zatrzymał, a jego usta
dotknęły policzka Sangwoo. Mokry język polizał kąciki oczu, które jeszcze nie
zdążyły obeschnąć, po czym zsunął się w dół. Ich usta złączyły się w czułym
pocałunku. Oczy Sangwoo znów go zapiekły. Jego zamazany łzami wzrok spotkał się
ze spojrzeniem partnera, który najpierw wytarł spermę z jego policzka, a potem prowokacyjnie
zlizał ją z palca.
– Boisz się, że jestem
spragniony? Jeszcze z tobą nie skończyłem.
Po tych słowach Jaeyoung uśmiechnął
się i uniósł go w górę, kładąc dłonie na jego talii. W rezultacie twarda
męskość, lekko zmieniwszy pozycję, zaczęła stymulować wrażliwe miejsce w ciele
Sangwoo, który z jękiem zacisnął powieki. Dopiero co przeżył intensywną
rozkosz, a tu bez chwili wytchnienia Jaeyoung kontynuował ich erotyczne
zmagania.
– Hyung, poczekaj chwilę.
– Dlaczego?
– Uwolnij mi ręce. Czuję się
sfrustrowany. Nie mogę cię dotknąć.
– Chcesz się ze mną pobawić, prawda?
– Rozwiąż mnie, ty draniu!
Jaeyoung przeciągle westchnął,
a na jego ustach ukazał się złośliwy uśmiech. Było jasne, że znów coś knuje. Z
kącików oczu Sangwoo wypłynęły łzy. Zamrugał.
– Myślisz, że twoje łzy mnie
zmiękczą? – wymruczał Jaeyoung, po czym się pochylił. Najpierw delikatnie pocałował
skórę wokół oczu Sangwoo i zlizał językiem jego łzy, a potem sięgnął do
zapięcia paska.
Sangwoo zarzucił mu ramiona na
szyję, gdy tylko został uwolniony. Jaeyoung uśmiechnął się nieznacznie na widok
ciasnego uścisku, zupełnie jakby Sangwoo już nigdy nie zamierzał go puścić.
– Czy to nie było miłe, że cię
rozwiązałem?
– Pocałuj mnie, ty idioto!
– Tak jest, kochanie.
Natychmiast się pochyliwszy,
Jaeyoung wsunął język między wargi Sangwoo. Mimo początkowego wrażenia, że już
złagodniał, Jaeyoung podjął to, co na chwilę przerwał. Niezmordowanie
penetrował Sangwoo, którego jęki i łzy zdawały się go jeszcze bardziej
nakręcać. Był tak rozpalony, że parł do przodu, nie zważając na nic. Sangwoo nie
próżnował. Jak szalony wykonywał posuwiste ruchy bioder i raz za razem rozdawał
klapsy na pośladkach ukochanego, chcąc zmusić go do szybszych ruchów.
– Sang... woo. Spró… buj się
kontro… lować.
– Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaach!
– Kochanie, jesteś tak głośny,
że niemal ogłuchłem.
Sangwoo przytulał się do szyi Jaeyounga,
wykonując szaleńcze ruchy, by jak najgłębiej przyjąć jego penisa. Czule się
uśmiechnąwszy, Jaeyoung przyssał się do jego spuchniętych warg, z którymi dziś
niezbyt delikatnie się obchodził. Omiótł je językiem. Te pieszczoty stały w
ewidentnej sprzeczności z silnym wbijaniem się w ciało Sangwoo. Szalejąca w nim
bestia nie zamierzała się dziś uspokoić. I choć było to nieprawdopodobne, impet,
z jakim penetrował Sangwoo, i tempo pchnięć stały się jeszcze bardziej
intensywne.
– Aaaaaaaaaaaaaaach!
Hyuuuuuuuuung!
– Co jest, kochanie? Podoba ci
się?
– Taaak, och taaaaak! Mocniej!
Sangwoo wyglądał, jakby miał
zaraz zemdleć. Nie umiał utrzymać otwartych powiek. Ich dłonie się ze sobą
splotły, a usta spotkały w dzikim pocałunku. Uczucie ich harmonijnych ruchów po
raz kolejny wznosiło Sangwoo na szczyt rozkoszy. A kiedy przytłoczony silną
stymulacją na chwilę zamknął oczy, Jaeyoung natychmiast klepnął go w policzek,
zmuszając do ich otwarcia. Jego hyung zawsze chciał, żeby Sangwoo na niego
patrzył. A było na co. Był piękny, z rozczochranymi, spoconymi włosami i płonącymi
żądzą oczyma. Sangwoo zapomniał, że jeszcze niedawno płakał. Na jego ustach
pojawił się pełen radości uśmiech. Jaeyoung zareagował silniejszymi pchnięciami,
a w następnej chwili przyssał się do jego szyi.
– Wolno ci to robić tylko ze
mną!
– Aaaach, tak, hyung. Aaaaach…
Ich ciała drżały z napięcia,
kiedy intensywne uczucia kumulowały się w nich coraz bardziej. Widać było, że
nie da się już odwlekać spełnienia, które nadeszło, gdy Sangwoo ugryzł palec wsunięty
mu do ust przez Jaeyounga. Obaj, targani orgazmem, niemal w tej samej chwili
trysnęli spermą.
Przez długą chwilę Jaeyoung tulił
Sangwoo w ramionach, po czym uniósł głowę i przyłożył usta do jego warg. Całowali
się długo i z uczuciem, a kiedy brakowało im tchu, na kilka sekund się od siebie
odrywali, by po złapaniu oddechu znów się pocałować.
– Hyung, kazałeś mi głodować, kiedy
byłeś daleko w interesach. Tak długo cię nie widziałem.
– Nie sądzę, że powinien to mówić
płaczący facet, który przez łzy nie może dostrzec mojej twarzy.
Jaeyoung czule się uśmiechnął.
Jego klatka piersiowa wznosiła się i opadała jak po długim biegu, tak jak u
Sangwoo.
– Gorąco.
Pomiętym materiałem, który jeszcze
niedawno był elegancką koszulą, Jaeyoung wytarł spermę Sangwoo i pozbył się
prezerwatywy.
– Kochanie, czy tym razem
chcesz się założyć?
– Hę? Co to za zakład, hyung?
– Ten z nas, który pierwszy
się zemści, powie 50 milionów razy...
– Nie chcę!
Podczas gdy Sangwoo z trudem
dochodził do siebie, Jaeyoung relaksował się i gadał bzdury. Jednak wyraz
twarzy błyskawicznie mu się zmienił, gdy dłoń Sangwoo nieoczekiwanie spoczęła na
jego penisie. Młodszy z nich uznał, że jego mina była warta wszystkich
pieniędzy.
– Hej... Czekaj.
Jaeyoung wydał z siebie cichy
jęk, po czym spróbował ponownie położyć Sangwoo na plecach.
– To moja kolej, hyung. –
Sangwoo nie dał zepchnąć się do defensywy.
– A jeśli nie chcę?
– Nic z tego! Zamierzam
związać ci nadgarstki. Oko za oko, ząb za ząb.
– Masz gadane. Będziesz jeszcze
skamlał, żebym cię dotknął!
Jaeyoung przesunął dłońmi po pośladkach
Sangwoo i zmysłowo się uśmiechnął. Zamiast odpowiedzieć, Sangwoo energicznie popchnął
go na swoją poduszkę.
Poczekaj tylko, ty zły
człowieku, aż z tobą skończę!
Tłumaczenie: Juli.Ann
UUUU..gorąco się zrobiło:):):) Już teraz wiem czemu taka kumulacja rozdziałów:) Dzięki Wam za to... Pozdrawiam! J.
OdpowiedzUsuńNie chciałam Wam przerywać….
UsuńWiecie, jak rozgrzać człowieka. Dziękuję pięknie! :)
OdpowiedzUsuń