BTS – Rozdział 20




SCENA DWUDZIESTA 

[Pat] 



Ciężko było zmierzyć się z rodzicami po tym, jak prawie zostałem postrzelony przez sąsiadów. Siedziałem na kanapie w salonie, a mama siedziała tuż obok z ponurą miną. Tata skrzyżował ręce i miał wyraz twarzy jak właściciel broni, który chce mnie zabić. 

– Pytam, kiedy tak się do niego zbliżyłeś? – Zerknąłem na Par, która stała tuż obok, patrząc na mnie niespokojnie. Wszystko, co mogłem zrobić, to trzymać gębę na kłódkę. – Nie zamierzasz odpowiedzieć, Pat? 

– Nie jesteśmy blisko. 

– Nie kłam. 

Przewróciłem oczami, czując, jakby to wymuszone wyjaśnienie mnie dusiło. Nie byłem dobry w kłamstwach. 

– Studiujemy na tym samym uniwersytecie. Musimy się czasem widywać. 

– Nie musisz wchodzić z nim w interakcje, kiedy go widzisz. Ta rodzina jest cholernie arogancka i zazdrosna. Wiedzą, że nasze interesy idą dobrze, więc próbują nam dopiec. Ich syn jest taki sam. Nigdy nie bądź taki jak on, dobrze? Jego rodzina prowadzi firmę budowlaną, a on zdecydował się studiować architekturę. 

– To ta sama dziedzina. Nie można zbudować domu tylko z inżynierem. Pracujesz w tej branży, więc musisz wiedzieć, że te dwie kariery są ze sobą powiązane. 

– Będziesz teraz dyskutował? Zastanów się nad sobą, bachorze! Przestań się z nim zadawać. Nie widziałeś jego twarzy? Ma puste spojrzenie i jest chudy jak narkoman. Czy wy dwaj sprzedajecie narkotyki? 

– Tato, to poszło za daleko. Chciałem tylko jego rady w pewnej sprawie. 

– Dlaczego zamiast tego nie przyszedłeś do nas? Nie jesteśmy ważni? 

Bez względu na to, jak bardzo starałem się wszystko wyjaśnić, uważali to jedynie za płytką wymówkę. Pomasowałem skronie. Nie docierały do mnie słowa taty, kiedy w taki sposób podnosił głos. I chociaż zwykle nie byłem zbyt posłuszny, kłótnie zawsze były dla mnie kłopotliwe. 

– W porządku, w porządku, przestanę się z nim spotykać. Czy to wszystko? Jestem śpiący. Chcę iść spać. 

– Nie wykręcaj się, Napat! Par, chodź tutaj. 

Siostra, moja jedyna nadzieja, podeszła, odpowiadając na wezwanie. Jej spojrzenie powiedziało mi, że jesteśmy po tej samej stronie. 

– Od teraz pilnuj brata. Nie pozwól mu zadawać się z tym ćpunem. Inaczej zrujnuje sobie życie. 

– Pran nie jest ćpunem – zaprotestowała Par. – Wygląda na zmęczonego, bo nie sypiał, kończąc swój projekt. 

– Jak mógł nie spać całą noc, jeśli nie brał narkotyków? Jesteś jeszcze młoda i naiwna, córko. – Moja siostra nadąsała się na te słowa, a ja westchnąłem. Ojciec zawsze traktował nas jak dzieci. – Od teraz dbaj o swojego brata, Par. 

– Nie spuszczę go z oka. 

– A ty, Pat, nie bądź nieposłuszny. 

Wracając do pokoju, odpowiedziałem mu bezgłośnym mamrotaniem. Po dwugodzinnym wykładzie miałem naprawdę dość. 

– Nie powinieneś był tam iść – narzekała Par. 

Westchnąłem, wyglądając przez okno. Pokój Prana wciąż był ciemny. Musiał być kompletnie wyczerpany. Z tą myślą ja też padłem na łóżko. Pokój siostry znajdował się tuż obok mojego, po lewej stronie. Jeśli nie była zajęta rozmową przez telefon ze swoim chłopakiem, zazwyczaj grała w gry w moim pokoju. Mieliśmy tylko siebie i rozumieliśmy się bardziej, niż rozumieli nas rodzice. Ponieważ byliśmy w zbliżonym wieku, dzieliliśmy się osobistymi sprawami i wiedzieliśmy o sobie prawie wszystko. 

– Nigdy wcześniej nie dałem się złapać. 

– To było lekkomyślne. Prawie cię zranił. 

– Cóż, przeżyłem. 

– Jak długo jeszcze? 

– To wszystko jest trudne. 

– A twoim kochankiem oczywiście musi być Pran, ze wszystkich ludzi... 

Westchnąłem. W pokoju Prana wreszcie zapaliło się światło. Przyciągnąłem krzesło, usiadłem przy oknie i zadzwoniłem do niego. Odpowiedział zmęczonym głosem i odsunął zasłonę, nie odwzajemniając jednak mojego spojrzenia. Siedział i podnosił przedmioty leżące wokół niego. 

– Jak leci? 

[Zgodnie z oczekiwaniami dostałem wykład, a ty?] 

– Uhm, jak można się domyślić. Wszystko w porządku? 

[Uhm.] – Pran mówił równym tonem, wzdychając. Wiedziałem. Obaj byliśmy zmartwieni czymś, czego żaden z nas nie zaczął. 

– Przepraszam. 

[Za co?] 

Wahałem się, nie mogąc wybrać. Za to, że tak beztrosko wspiąłem się na ścianę, by go zobaczyć? Za bycie szczególnie i zauważalnie zestresowanym? Za sprzeciw wobec naszych rodziców? A może za to, że się w nim zakochałem? Bez względu na to, co to było, nienawidziłem tego, że muszę oglądać przygnębiony wyraz twarzy Prana. 

– Pran, wróćmy do naszego domu pojutrze. – Odwrócił wzrok od książki, na którą patrzył, w stronę okna. Nasze oczy spotkały się, bez wymiany słodkich słów. Ale w chwili, gdy myśleliśmy o naszym pokoju, miejscu, w którym mogliśmy robić wszystko, co nam się podoba, moje serce nagle się rozgrzało. – Wróćmy do bycia razem, Pran. 

Uzgodniliśmy, że wyjedziemy osobno o różnych porach. Moi rodzice mieli odwieźć mnie rano, a Pran miał przyjechać po południu. 

Tata i mama dokuczali mi od rana, dopóki nie dotarliśmy do celu. Obiecałem, że dam spokój i zakończę ten temat. Jednak nie mogli się powstrzymać, gdy chodziło o Prana. 

– Zostawcie mnie tutaj. Pójdę na górę sam. 

– Pat, nie bądź niegrzeczny, dobrze? 

– Tak – odpowiedziałem. 

Par i ja wzięliśmy plecaki i wysiedliśmy z samochodu. Pożegnaliśmy się z rodzicami. Przypomnieli Par, żeby mnie pilnowała, a potem patrzyliśmy, jak samochód odjeżdża. 

– Nie chcę kończyć studiów – mamrotałem do siebie. Myśl o przyszłości pogarszała mój nastrój. Nie chciałem sobie wyobrażać, jak będą wyglądały moje relacje z Pranem, kiedy się stąd wyprowadzimy. Siostra dotknęła mojego łokcia, by mnie pocieszyć. W tej chwili była jedyną osobą, która rozumiała tę rozpaczliwą sytuację. – Naprawdę chcę wiedzieć, dlaczego nasze rodziny są w tak złych stosunkach. 

– I tak nic nie możemy zrobić. – Odpowiedź Par wypełniła żałosną dziurę w moim sercu. Kiwnąłem głową i nacisnąłem przycisk windy. Sprawdzałem godzinę na zegarze, czekając na Prana. Nie mogłem przestać się zastanawiać, co jeszcze możemy zrobić. Rodzinie, która oczekuje, że ich syn poślubi dziewczynę, trudno było zaakceptować fakt, że był on gejem. Co gorsza, kochanek ich syna pochodził z rodziny, którą gardzili bardziej niż czymkolwiek innym. Wszystko wydawało się beznadziejne. 

– Nie spiesz się ze znalezieniem rozwiązania, Pat. Nadal jesteś poza podejrzeniami, więc po prostu ciesz się życiem 

Zgodziłem się z nią. Po jakimś czasie Pran napisał, że właśnie wyjeżdżają. Odpowiedziałem, że tutaj spokój, i położyłem się na łóżku. Dla Par i dla mnie było codziennością, że rodzice nas podwozili. Ale tamtego dnia rodzice Prana mieli go przywieźć, wciąż złoszcząc się o nasze kontakty. Mieli na niego oko. 

– Powiesz Pranowi o Punch? – zapytała Par. Przycisnąłem język do policzka, zastanawiając się nad tym. Telewizor był włączony, ale mój wzrok błądził gdzieś daleko. 

– Zastanawiam się, jak długo mogę to przed nim ukrywać. 

– Dlaczego nie powiesz mu wprost? W ten sposób będziecie mogli razem dojść do porozumienia. 

– Albo wcześniej zerwać. 

Nigdy nie uważałem się za tchórza. Dopóki nasz związek nie był zagrożony. 

Późnym popołudniem zadzwonił mój telefon. Zasnąłem podczas oglądania telewizji. Par grała na telefonie w swoim pokoju. Na ekranie wyświetlił mi się numer Prana. Odebrałem sennie i w odpowiedzi usłyszałem niezrozumiałe okrzyki, jakby ktoś się kłócił. Brzmiało to naprawdę nieprzyjemnie. Pran krzyczał w środku tego wszystkiego. Chyba chciał, żebym zszedł na dół. 

– Par! – zawołałem do siostry. Podniosła wzrok i zdjęła słuchawki. 

– Dokąd idziesz? 

– Pran kazał mi zejść. 

– Mama go tu nie przywiozła? Jeśli ją spotkasz, zrobi się nieprzyjemnie. 

– Nie wiem. Potrzebujesz czegoś? Kupię ci. 

– Och, skończyły mi się tampony. Sama sobie kupię. Gdzie mój portfel? 

– Możesz użyć mojego. 

Par rozpromieniła się i ścisnęła mnie za ramiona, jakbym był milionerem. Dogoniła mnie, gdy przyjechała winda. 

– Co powiedział Pran? 

– Było głośno, więc niewiele słyszałem. Może potrzebuje mnie do noszenia rzeczy? Ale nigdy nie prosił mnie o nic poza zmywaniem naczyń. 

– Wooow! Może dowiedział się o Punch. 

– Zaszyję ci usta. 

Par wysunęła język, drażniąc się ze mną. Kiedy zatrzymaliśmy się i drzwi windy się rozsunęły, moja siostra i ja nie byliśmy przygotowani na scenę, która się przed nami rozgrywała. Dwóch mężczyzn w średnim wieku szarżowało na siebie. Pran próbował powstrzymać swojego ojca, podczas gdy ochroniarz blokował mojego tatę. Na szczęście nasze mamy tylko krzyczały na siebie, nie używając przemocy jak ich mężowie. 

– Jesteś tutaj, ty głupi bachorze! Co to ma znaczyć?! Dlaczego nie powiedziałeś nam, że mieszkasz w tym samym budynku co ten ćpun?! 

– Kto jest ćpunem?! Zważaj na słowa. Zamierzam wnieść oskarżenie o zniesławienie. 

– Za to, jak ty nazywasz mojego syna, też mogę cię oskarżyć! 

– Przestań, mamo. Tato, ty też. Dlaczego się kłócicie? Mieszkamy w tym samym budynku i co z tego? Nasze rodziny mieszkają na tym samym osiedlu od lat. 

– Pat! Przestań dyskutować! 

– Tato, uspokój się – spróbowała Par. 

– Używacie tego miejsca do przekrętów, prawda? Chciałem, żebyś opiekował się siostrą, a nie ćpał z tym dzieciakiem. 

– Narkotyki? To twój syn ciągle przeszkadzał Pranowi i przez niego chłopak musiał pracować po nocach. To, że jest trudny, to jedno, ale teraz ciągnie mojego syna na dno. 

– Tato, przestań. Nie zrobiliśmy nic złego. Myślę, że ty i mama powinniście już wyjść. 

– Jak możemy iść? Musimy to rozwiązać. 

Co za starcie. Ponieważ mieliśmy przewagę liczebną, Par i ja z powodzeniem wyciągnęliśmy tatę z budynku. Pran i ja nawiązaliśmy kontakt wzrokowy, zgadzając się zająć własnymi rodzinami. Zamieszanie, które słyszałem przez telefon, musiało oznaczać, że dorośli rzucili się sobie do gardeł. Nie pochwalali walki młodych, ale ci starsi mężczyźni bili się, nie dbając o swoje zdrowie. Niewiarygodne. 

– Dlaczego wróciliście, tato? Nie pojechaliście do domu? 

– Gdyby Par nie zostawiła portfela w samochodzie, nigdy bym się nie dowiedział, że mieszkasz tu, gdzie ten dzieciak. 

– Po prostu mieszkamy w tym samym budynku. – To nie wszystko. Chciałem powiedzieć, że to żaden problem, nawet jeśli śpimy w tym samym łóżku. To dorośli mają problemy. – Dlaczego musisz robić tyle zamieszania? To nic takiego. 

– Pomogłaś bratu ukryć to przed nami, Par! – skarciła siostrę mama, widząc, że słowa taty na mnie nie podziałały. – Wiedziałam. Nie mogliście zostać przyjaciółmi tylko dlatego, że czasami spotykaliście się na uczelni. Czy twoje oceny się pogorszyły, bo byłeś rozkojarzony? 

– Moje oceny się pogorszyły, ponieważ nie uczyłem się ciężko. Nie obwiniaj bezmyślnie kogoś innego, mamo. 

– Teraz go chronisz. Jesteście tak blisko? 

– Jeśli mówię, że jesteśmy blisko, to mnie obrażasz. Jeśli mówię, że nie, myślisz, że kłamię. Jakiej odpowiedzi oczekujesz, tato? 

Przeczesałem palcami włosy, gotując się ze złości. Nawet ćwierkanie ptaków i lekka bryza nie były w stanie złagodzić mojej irytacji. Oblizałem wargi. Par jako pierwsza wyczuła, że niewiele brakuje mi do wybuchu. 

– Tato, proszę, przestań. – Moja siostra ostrzegała, ale tata nadal był wściekły. 

Jeśli zastanawiasz się, po kim byłem taki uparty i impulsywny, oto on. Mama nie chciała sprzeciwiać się tacie przez większość czasu. Była też spokojniejsza, podobnie jak Par. Nigdy nie słuchałem rodziców. Mogłem co najwyżej udawać, ale nigdy nie brałem ich na poważnie. 

– Pakuj swoje rzeczy. Przeprowadzasz się z powrotem do domu. 

– Nie zrobię tego. 

– Jak to nie? Jak długo zamierzasz prowadzić tak lekkomyślne życie? Prędzej czy później i tak będziesz musiał wrócić. Masz dom i firmę do zarządzania. Nie możesz dalej być bezużytecznym bachorem. Nie zdałeś już większości egzaminów? 

– Zostało mi jeszcze trochę. To były quizy. Jak mogę wyjechać? Są projekty, nad którymi trzeba pracować. Przestań być niedorzeczny i zaślepiony własnymi uprzedzeniami, tato. 

– To ty powinieneś przestać zadawać się z takimi ludźmi. Dałem ci za dużo wolności? Masz pojęcie, że wszystko, czego cię nauczyłem, wynikało z dobrej woli? 

– Po prostu chcesz, żebym nienawidził Prana tak, jak ty nienawidzisz jego ojca. 

– Nie obchodzi mnie twoje gadanie. Masz wrócić do domu! – zakończył tata surowym głosem. Wpatrywaliśmy się w siebie bezlitośnie. – Kupię ci samochód. Wybierz model, który chcesz. Ale musisz jechać z nami. 

– Nie przekupisz mnie. Nie wrócę do domu. 

– Par, spakuj swoje rzeczy. 

– Nie słuchasz mnie?! – Uderzyłem tatę w klatkę piersiową, a mama krzyknęła. Par rzuciła się do przodu, by mnie przytulić i uspokoić. To było jedno wielkie szaleństwo. Uciekłem z domu, żeby móc spędzić czas z Pranem, ale okazało się, że ten koszmar wciąż mnie prześladuje. 

– Par musi wrócić do domu. Nie pozwolę jej być w pobliżu węża z tamtej rodziny – warknęła mama. 

– No dalej. Rób, co chcesz. 

– Zniesiesz widok swojej siostry wsiadającej do autobusu i przeżywającej ciężkie chwile tylko dlatego, że chcesz być z tym narkomanem? – Tata wiedział, co było dla mnie ważne. Par wzmocniła uścisk, jakby czując wrzącą wściekłość rozlewającą się po całym moim ciele. 

– Nie możesz tak wykorzystywać Par, tato. 

– Zobaczymy. 

Przymknąłem oczy i zacisnąłem usta. Kopnąłem marmurowy stolik stojący w cieniu drzewa tak mocno, że kawałek odpadł. 

– Idź i zabierz swoje rzeczy. 

Ostatni raz spojrzałem na tatę i wróciłem do budynku. Prana nie było nigdzie w zasięgu wzroku. Prawdopodobnie zabrał rodziców do swojego pokoju. Poszedłem na górę sam, zostawiając Par, by zajęła się naszymi rodzicami. Musiałem ochłonąć po walce. 

– Pat. – Drzwi obok mojego pokoju były otwarte. Rodzice Prana stali tuż za nim. Złożyłem ręce na piersi, by ich pozdrowić, ale nie wydawało mi się, by to złagodziło ich gniew. – Jeśli ktoś musi odejść, to powinienem to być ja. Powinieneś tu zostać. Masz mnóstwo pracy. Byłoby ci ciężko jeździć tam i z powrotem z domu na uniwersytet. 

Zacisnąłem usta i westchnąłem. Jeden z nas musiał wrócić do domu, by zapobiec wszelkim możliwym interakcjom między nami. 

– Pat… 

– Tata kazał mi się spakować. Wezmę dziś tylko to co niezbędne. Przepraszam. Nie wiedziałem, że wrócą. 

– W porządku. – Spojrzeliśmy sobie w oczy. Było tak wiele do powiedzenia, ale kaszel z tyłu sprawił, że niezręcznie odwróciliśmy wzrok. – Wracaj bezpiecznie do domu, Pat. 

– Przepraszam. Nie chciałem wywołać zamieszania. Proszę, pozwólcie Pranowi tu zostać. Tak będzie dla niego lepiej. – Wszedłem do swojego pokoju, zanim zdążyli mnie ponownie przekląć. 

To dopiero początek, Pat. Jaki będzie twój następny krok, by nadal być z Pranem? 

Oparłem się plecami o drzwi i zamknąłem oczy, a to bolesne pytanie pozostało w mojej głowie.



Tłumaczenie: Baka 

Korekta: paszyma / Juli.Ann

    


 Poprzedni  👈              👉 Następny

Komentarze

Popularne posty