A to dopiero prezent! – Rozdział 7



 ⋆꙳❅*❆

Rozdział 7


    – Wladimir, mój drugi brat, eto żołnierz – opowiadał Christoph. – Stacjonuje na Ukrainie. – Przewróciwszy oczami, teatralnie chwycił się za dekolt. – Wielka tragedia. Mama płacze całyj dień. On to, jak to się mówi, wielkij artysta. Pianista. W konserwatorium wszyscy nazywają go Czajkowskij.

    Bruno był rozdarty między wstydem za kogoś innego a entuzjazmem. To, co Christoph z siebie wydawał, dosłownie zapierało dech w piersiach. Usta, z których te słowa płynęły, były cudownie zmysłowe, a jasne, lśniące oczy… Bruno nie mógł się nimi nacieszyć. Christoph zachowywał się zbyt teatralnie, ale mimo to, a może właśnie dlatego, wszyscy gapili się na jego usta. Był w centrum uwagi. Natasza wraz z czterema braćmi, z których każdy doświadczył niewiarygodnie tragicznych losów.

    Jednak do tej pory musiał przekonać tylko rodziców i dziadków. Bruno dowiedział się, że Jochen był jeszcze u rodziny swojej dziewczyny. Zanim przybył, Natasza opowiedziała rodzinną historię rodem z Dostojewskiego. I nikt nawet się nie zorientował, że rosyjski akcent czasami przechodził we włoski. Chociaż Bruno nadal uważał ten wyzywający strój za żenujący, nie mógł oderwać wzroku od nóg Christopha obleczonych w czarne pończochy. Nie dość na tym, on nawet próbował zajrzeć mu pod spódnicę! Na stopach Nataszy tkwiły kapcie dla gości z bordowego filcu w rozmiarze… 44.

    – Muszę siusiu – zaćwierkał Christoph, prosząco patrząc na Bruna.

    – Pokażę ci, gdzie jest toaleta – powiedziała szybko matka i poklepawszy Nataszę po udzie, podskoczyła, by wyprowadzić ją z salonu.

    Christoph spojrzał na Bruna z prośbą o pomoc, ale Bruno sam czuł się w tej chwili dość bezradny.

    – Ona jest… niezwykła – powiedziała babcia, gdy Christoph wraz z matką opuścił pomieszczenie.

    – Ta mała wiele przeszła – mruknął dziadek.

    – Masz ciekawy gust – stwierdził ojciec.

    – Trochę przypomina mi ciocię Gretę. Ona też była taką diwą – powiedziała babcia i poklepała dziadka po kolanie. – Nie sądzisz?

    – Iwo. – Dziadek machnął ręką. – Greta była babochłopem. 

    Bruno aż się zakrztusił.

    – Ale musisz przyznać, że jest pewne podobieństwo – mruknęła babcia.

    – Bzdura. – Dziadek położył dłoń na przedramieniu Bruna. – Nasz wnuk musi ją lubić, prawda?

    Bruno uśmiechnął się szeroko, czując, jak płoną mu uszy. 

    – W każdym razie wygląda na dość… wysportowaną – stwierdził ojciec.

    – Uprawia judo – wyrzucił z siebie Bruno. – Kobiece… judo.

    – Kobiece judo? – zapytał dziadek. – Co to takiego?

    Bruno wstał.

    – Pójdę sprawdzić, czy nie wpadły do toalety.

    Znalazłszy się w korytarzu, Bruno usłyszał dochodzący z piętra śmiech swojej matki. Ze złym przeczuciem wspiął się po schodach.

    Christoph i matka Bruna siedzieli obok siebie na łóżku dla gości i przeglądali album ze zdjęciami.

    – A to było po operacji – wyjaśniła matka. – Miał zwężenie napletka.

    Christoph gwałtownie wciągnął powietrze przez zęby.

    – Auć, ja też to miał. – Potem szybko dodał: – To znaczy… Sergej. Moj mlodszyj brat to miał. Ja go trzymała za rękę, kiedy doktor z zardzewiałym nożem…

    – Zostawisz nas samych, mamo? – przerwał mu Bruno.

    Matka natychmiast wstała i wygładziła spódnicę.

    – I tak muszę sprawdzić, co z pieczenią. – Obok Christopha jego matka sama zaczęła przypominać diwę. 

    Przechodząc obok Bruna, powiedziała:

    – Ale się pospieszcie. Jochen i Samira powinni zaraz przyjść.

    Bruno zamknął za nią drzwi i zwrócił się do Christopha:

    – Władimir, żołnierz grający Czajkowskiego? Boris, pisarz-taksówkarz? Siergiej, któremu usunięto napletek zardzewiałym nożem?

    – I Ivan, ty nie zapomnij o Ivanie, który mimo koślawej stopy tańcuje w państwowym balecie – powiedział Christoph z rosyjskim akcentem. – Tata bardzo zły, bije Ivana całą noc. Chłopiec nie powinien tańcować, powinien pracować ciężko. Rękami.

    – Oszalałeś?

    – Po prostu wczuwam się w swoją rolę.

    – Nabijasz w butelkę moją rodzinę. 

    – Och, jakie to urocze – wykrzyknął Christoph, podniósłszy album ze zdjęciami. – Ile miałeś wtedy lat? 14? 15?

    – Odłóż to – poprosił Bruno, rzuciwszy okiem na zdjęcie, na którym uwieczniono go w kąpielówkach nad górskim jeziorem. – 16.

    – Naprawdę? – zdziwił się Christoph. – Byłeś drobny. I przystojny.

    – Odłóż ten album – poprosił ponownie Bruno, a następnie usiadł obok gościa. – Tak uważasz?

    – Byłeś dokładnie w moim typie – stwierdził Christoph. Gdybym cię wtedy znał, to bym się w tobie zakochał.

    – Naprawdę?

    A obecnie?

    – O Boże, ale urocze – zachwycił się Christoph, oglądając kolejne zdjęcie. Przedstawiało ono Bruna w stroju turystycznym.

    Skórzane spodnie, czerwona koszula w kratę z podwiniętymi rękawami, buty turystyczne i getry.

    – Przestań, to żenujące – powiedział Bruno, przymierzając się do odebrania mu albumu. 

    Christoph się odwrócił.

    – I przestań się tak zachowywać – skarcił go Bruno.

    – Jak zachowywać? – mruknął tamten, całkowicie skupiony na zdjęciach.

    – Tak. Ta twoja udawana kobiecość. Uważam to za odrażające.

    – Cóż, pech, mój drogi. Facetem jestem tylko dla gejów.

    – Co?

    Christoph zamknął album i spojrzał na Bruna.

    – Jeśli chcesz faceta, to po prostu powiedz. – Wskazał na drzwi. – Tam na dole. Wszyscy wydają się mili i cię kochają. Czego się boisz?

    – Nie poznałeś jeszcze Jochena.

    – Ach tak, nazisty, który ma dziewczynę o imieniu Samira. Nie brzmi zbyt aryjsko. 

    Bruno też to zauważył.

    – On nie da się nabrać na twój numer.

    – Jeśli tak jest – Christoph odłożył album i z ulgą westchnął, zdejmując perukę z głowy – w końcu będę mógł się wyrwać z tego przebrania. – Oburącz przeczesał włosy. – To coś gryzie jak diabli.

    Bruno dotknął jego brody, delikatnie zmuszając go do odwrócenia twarzy w swoją stronę, i pocałował go w usta. Serce mu podskoczyło, a fala gorąca przebiegła mu po kręgosłupie. W następnej chwili, trzymając się za szyje, namiętnie się całowali. Opadli na łóżko, Bruno częściowo na Christopha. Dysząc, jęcząc, niemal gryząc się z pożądania, chwycili się za włosy. Bruno wsunął kolano między uda Christopha i wyciągnąwszy golf z mini spódniczki, wsunął palce pod materiał i pieścił jego gorącą skórę.

    – Ho-ho-ho, Święty Mikołaj już jest – rozległ się nagle dochodzący z dołu głos Jochena, po czym nastąpił ożywiony zgiełk powitań.

    – Fuck – sapnął Bruno podczas pocałunku. A tak dobrze mu szło. Z jękiem przycisnął twarz do kołdry obok Christopha.

    – Bruno?! Natasza?! Idziecie?! Jochen właśnie przyszedł – zawołała matka już na schodach.

    – Zaraz przyjdziemy – odkrzyknął Bruno do kołdry, dobrze wiedząc, że nie było tego słychać nawet za drzwiami.

    Następnie, zsunąwszy się z Christopha, poprawił nabrzmiałego penisa w dżinsach.

    – Zrób mi przysługę. Spróbuj trochę zwolnić, dobrze? – poprosił z jękiem.


⋆꙳❅*❆

Tłumaczenie: Juli.Ann 

Korekta: paszyma 

    


 Poprzedni   👈              👉  Następny 

Komentarze

Popularne posty