BF – Rozdział 13


 

Instynkt


    Noc moich dwudziestych siódmych urodzin minęła w sposób, który w niczym nie przypominał tych z ubiegłych lat. Nie wiedziałem nawet, kiedy zasnąłem, ale otworzyłem ponownie oczy dopiero wtedy, gdy do moich uszu dotarł alarm sygnalizujący pobudkę. Po chwili zrozumiałem, że nie śpię w swojej sypialni i że obok mnie ktoś leży. Ciepło płynące z muskularnego ramienia spoczywającego na mojej nagiej talii było jednoznacznym dowodem, że to, co wydarzyło się wczoraj, było jak najbardziej prawdziwe.

    Wysoka sylwetka właściciela apartamentu przytulała się do moich pleców tak ciasno, że niemal nie było między nami wolnej przestrzeni. Oddech Kinga wciąż pozostał miarowy, mimo że ja zacząłem się poruszać. Błogo śpiący obok mnie mężczyzna był niesamowitym śpiochem. Nawet gdy miał budzik obok ucha, nie można było być pewnym, że obudzi się, by go wyłączyć. Właściwie powinienem szybko wstać, wejść pod prysznic i przygotować się do pracy, a zamiast tego leżałem w bezruchu, wsłuchując się w oddech mojego kumpla od seksu, który w niepojęty sposób działał uspokajająco na mój umysł. Wczorajszy incydent w rodzinnym domu nie dręczył mnie już tak bardzo, ale nie dało się ukryć, że czas spędzony z Kingiem w pewnym sensie wstrząsnął moim sercem.

    Czułem, że King zaczął mieć na mnie coraz większy wpływ.

    Nawet jeśli wczoraj zjawiłem się u niego pchany szalejącymi we mnie emocjami, które sprawiły, że nie chciałem być sam, to i tak wciąż było dla mnie zaskakujące, że w takiej sytuacji pomyślałem właśnie o nim. Teraz rozumiałem już, dlaczego tak wiele osób było nim oczarowanych. Był towarzyszem umiejącym sprawić, by każda przebywająca w jego pobliżu osoba czuła się niesamowicie komfortowo. Okazywał mi swoją troskę, zadawał pytania i z zainteresowaniem słuchał odpowiedzi, a jeśli spostrzegł, że nie chcę dzielić się swoim zmartwieniem, nigdy nie wypytywał. Wolał pocieszać bez słów, troskliwie się mną opiekując. A przynajmniej ja odczuwałem tak jego kojącą obecność. 

    Mimo to było dla mnie jasne, że zbyt wiele uczuć nie przyniesie naszej relacji żadnych korzyści, a jedynie niepotrzebne żadnemu z nas komplikacje. 

    To, co do niego czułem, powinno ograniczać się wyłącznie do seksualnej przyjemności. Nie wolno mi było traktować go jak kogoś, na kim mógłbym polegać lub kto potrafił mnie pocieszyć, tak jak stało się to ubiegłego wieczoru. Mój instynkt ostrzegał mnie, żebym jak najszybciej zakończył ten związek i wrócił do normalnego życia, tak jak początkowo zamierzałem. Jednak na tę chwilę nie miałem na to najmniejszej ochoty.

    Czułem się dobrze, gdy mnie przytulał. Przebywając blisko niego, byłem cudownie zrelaksowany, co nieczęsto mi się zdarzało. Moje życie było zbyt stresujące, więc nie chciałem mierzyć się z poczuciem utraty mężczyzny, który stał się moją psychiczną ostoją.

 Nawet jeśli ten układ był niebezpieczny, to przecież skoro byłem tego świadomy, chyba nie powinienem mieć przez to w przyszłości wielkich problemów, prawda? 

  – Jest już rano? – Zaspany głos z chrypką rozległ się tuż obok mojego ucha, wyrywając mnie z zamyślenia, podczas gdy gorące usta miękko przylgnęły do mojego karku. 

    Odwróciłem się w stronę ciągle jeszcze półsennego Kinga, który zacisnął ramię wokół mojej talii. 

    – Tak, ale możesz sobie jeszcze pospać. Jak skończę z prysznicem, to przyjdę cię obudzić.

    – Nie, nie trzeba. Już się obudziłem. Weźmy prysznic razem, żeby zaoszczędzić czas. – Senne oczy zabłysły jasnym blaskiem, wyraźnie wskazując na ukryte zamiary ich przebiegłego właściciela. Gdy tylko King ujrzał, że krzywo na niego patrzę, zaśmiał się lekko i w geście deklarującym poddanie uniósł w górę obie dłonie.

    – Dobrze już, dobrze. Idź wziąć prysznic. – Zapraszająco wskazał w kierunku łazienki.

    Wstałem z łóżka i po chwyceniu ręcznika poszedłem tam, zatrzaskując drzwi głośniej, niż miałem to w zwyczaju. 

    Wspólny prysznic dla zaoszczędzenia czasu? Pfffff! Skończyłoby się raczej na tym, że ta prosta czynność trwałaby o wiele dłużej. Gdybym wyraził zgodę, to bylibyśmy wilgotni nie tylko z powodu wody. Nie miałem zamiaru spóźnić się do pracy, żeby dać powód do obcięcia mi pensji, tak jak zrobiono to w zeszłym miesiącu.

    Dzięki determinacji, by po raz kolejny nie nabrać się na słowa Kinga, odjechałem spod jego apartamentu wcześniej niż zwykle. Jak się okazało, była to mądra decyzja, bo uliczny ruch był dziś wręcz morderczy i wcale nie zjawiłem się w firmie wcześniej. Kiedy jednak wszedłem do biura, było w nim jedynie kilka osób, ponieważ reszta pracowników najwyraźniej utkwiła w korkach, w tym właściciel biurka, które stało obok mojego. 

– Myślisz, że Jade wyjaśnił sprawy z Maiem? – zwrócił się do mnie King, który wreszcie zaszczycił swoją obecnością nasze biuro po tym, jak pofiglował sobie w innych działach. Zerknąłem na kawę w jego dłoni (którą być może podarowała mu jakaś dziewczyna) i z odrazą w oczach przeniosłem wzrok na jego twarz.

    Nieważne, jak długo już tu pracował, wciąż nie przestawał otrzymywać prezentów. Jak można było nie zakwalifikować tego jako dawania innym nadziei? 

    Ai King, ty rozpieszczony bachorze! 

    – Jej! Ślicznie cię proszę, popatrz na mnie z sympatią. O co chodzi z tym marszczeniem brwi? Co się z tobą dzieje? Och, a może jesteś zazdrosny, bo obecnie straciłeś na popularności i nikt nie zasypuje cię już prezentami? 

    – To nie twoja sprawa. – Odwróciłem z irytacją wzrok. 

    Mogłem usłyszeć, że cicho mamrocze coś, czego nie udało mi się rozpoznać, ale nie zależało mi, bez względu na to, co to było. Odetchnąłem głośno, po czym by odgrodzić się od zewnętrznych odgłosów, nałożyłem słuchawki. 


    Jedyną dobrą rzeczą, jaka wynikła z napaści Phi Poka, było to, że inni skojarzyli, iż najwidoczniej mam kłopoty, więc bali się mnie zbyt natarczywie niepokoić. Tak więc istotnie od tego czasu nie otrzymywałem zbyt wielu prezentów, w przeciwieństwie do Kinga, który wciąż był tak samo popularny wśród pań. Poza tym on ciągle się z nimi przekomarzał, twierdząc, że to jedynie grzecznościowy gest kolegi. Ja natomiast byłem przekonany, że zwykli koledzy nie zachowują się w ten sposób. Zresztą nieważne, od kogo dostawał prezenty. Mnie to przecież nie dotyczyło, więc przestałem zwracać na niego uwagę.

    Włączyłem już komputer i bawiłem się smartfonem w oczekiwaniu na rozpoczęcie pracy. Pozostali koledzy z naszego działu zaczęli stopniowo zajmować miejsca przy swoich biurkach. Niedługo potem ujrzałem wchodzących do środka Jade’a i Maia. Ich żywe i pogodne twarze świadczyły o tym, że wszystkie problemy zostały pomyślnie rozwiązane.

    – Hej, Mai, skończyłeś swój staż zalany niemal w trupa. – King zwrócił się do młodszego kolegi, który z wyraźnym zakłopotaniem uśmiechnął się, po czym złożył dłonie, by grzecznie przywitać seniora. Gdy tylko mężczyzna zobaczył, że Mai nie zareagował na zaczepkę, za cel obrał sobie Jade’a. 

    – A co z tobą, Ai Jade? Zapewniłeś mu bezpieczny powrót do domu? Nic mu potajemnie nie zrobiłeś, prawda? Mam na myśli coś takiego jak wykorzystanie nietrzeźwego podczas snu. 

    – Nie jestem tobą, żeby wykorzystywać śpiących ludzi, Ai King – odparował natychmiast Jade.

  Mogłem usłyszeć niski, gardłowy śmiech, zanim rozbawiony mężczyzna chrapliwym głosem odpowiedział: 

    – Nigdy nie wykorzystuję nikogo, gdy śpi. Lubię to robić, gdy są przytomni i chętni. Koniecznie za ich zgodą. 

    Ekhm! Ekhm! 

    Czy podczas naszego pierwszego razu byliśmy w pełni świadomi?

    – Co się stało, Uea? – Prawdopodobnie wyraziłem zbyt wiele emocji, bo Jade patrzył na mnie z niepokojem. 

    Spojrzałem na przyjaciela, podając mu gładką wymówkę. 

    – Mam trochę zatkany nos.

    – Chcesz inhalator? – Jade chciał być pomocny. 

    Potrząsnąłem głową, wpatrując się w Maia, który włączał właśnie laptopa.

    – Czy załatwiłeś już wszystko, Ai Jade? – Przesunąłem swoje krzesło bliżej mojego przyjaciela i zniżyłem głos, zadając mu ciche pytanie. Kiedy przytaknął, dostrzegłem w jego oczach mnóstwo radosnych iskierek, więc z ulgą się uśmiechnąłem. 

    Tak dobra osoba jak Jade zasługiwała na kogoś przyzwoitego u swojego boku i naprawdę cieszyłem się, że jego wybrankiem jest Mai. Wierzyłem, że chłopak dobrze zaopiekuje się moim przyjacielem i nie sprawi mu przykrości. Nie chciałem, by Jade został zraniony w taki sam sposób, jakiego mi zdarzało się doświadczać. 

    Odwróciłem się z powrotem do ekranu komputera, by podjąć pracę. Mogłem usłyszeć głos Phi Fai mówiący, iż seniorka żałuje, że to ostatni tydzień Maia w pracy. Kobieta na swój typowy sposób droczyła się z nim figlarnym głosem, udając, że go podrywa. Jednak tym razem, ku zdumieniu innych współpracowników, stażysta z dumą oświadczył: 

   – No cóż, nie jestem już dostępny. Nie mogę spotykać się z kimś innym.

    Prawie wybuchnąłem śmiechem, gdy tylko ujrzałem reakcję Jade’a. Mój przyjaciel natychmiast odwrócił się, by spojrzeć na rozmówcę, pośród ochów i achów ze strony pracujących w naszym dziale dziewczyn. Mogłem zobaczyć, jak skrycie się uśmiecha, gdy ktoś zapytał Maia o osobę, którą uszczęśliwił. Stażysta szerzej otworzył promieniejące radością oczy i położywszy dłoń na ramieniu Jade’a, z wielką dumą na twarzy zakomunikował:

    – To jest moja połówka, ale myślę, że to ja jestem szczęściarzem, ponieważ Phi Jade dał mi tę szansę.

    Tak po prostu.

    Nagle zewsząd dało się słyszeć gwizdy i okrzyki. Blada twarz Jade’a stała się czerwona jak dojrzały pomidor. Zazwyczaj gdy ktoś z wydziału oświadczał, że ma sympatię, to Jade był tym, który najgłośniej temu komuś dokuczał. Tym razem uwagi kolegów skupiły się na nim. Nie zdziwiło mnie, że Mai wyraźnie się zadeklarował, ponieważ przez cały ten czas nie ukrywał, że zamierza zdobyć Jade’a. Wszyscy doskonale o tym wiedzieli, ale i tak nie zamierzali przepuścić okazji, by się z nim podroczyć. 

    – Gratulacje – powiedziałem miękko z uśmiechem na ustach.

    – Dzięki – odpowiedział Jade.

    Wyciągnąłem rękę, by poklepać go po ramieniu, po czym dodałem: 

    – Nie zapomnij postawić mi porządnego posiłku. Bardzo ci pomogłem.

    Szczęka Jade’a opadła. Patrzył na mnie, nie wierząc, że zdobędę się na taką uwagę. Mai uśmiechnął się lekko, odwracając się do mnie i mówiąc, że w ramach podziękowań z chęcią postawi mi obiad, gdzie tylko będę chciał. Skinąłem głową, po czym skupiłem się na swojej pracy. Przynajmniej jedno ze zmartwień przestało mi ciążyć. 

    Dzisiaj był kolejny dzień, w którym musiałem pracować w nadgodzinach, ponieważ szef właśnie przydzielił mi pilne zadanie. Nawet jeśli było to trochę irytujące, że musiałem już od poniedziałku trzaskać nadgodziny, podczas gdy inni, jeden po drugim, opuszczali biuro, nie mogłem się o to kłócić, więc starałem się jak najszybciej skończyć powierzone mi zadanie. Kilka razy z naciskiem nakazywałem Jade’owi, żeby wreszcie wyniósł się do domu zamiast upierać się przy tym, by mi pomagać. W końcu poddał się, gdy mu poradziłem, żeby zajął się swoim chłopakiem zamiast mnie rozpraszać. 

    Nie miałem zresztą aż tak wiele do zrobienia.

    – Kończysz niedługo? – King, który również pozostał w pracy, podszedł do mojego biurka. Odwróciłem krzesło, by spojrzeć na wyłączony ekran jego komputera, i zapytałem: 

    – Skończyłeś już pracę?

    – Tak.

    – Więc idź do domu.

    – Poczekam na ciebie. Chodźmy dziś do twojego mieszkania. Przyda się zmiana scenerii.

    Na szczęście była prawie 19:00, a w pomieszczeniu pozostaliśmy tylko my dwaj, więc nikt inny nie mógł usłyszeć tej rozmowy. Kto wie, czy ich wyobraźnia nie zaczęłaby dziko szaleć po usłyszeniu tej wypowiedzi. 

    – Nie jestem dziś w nastroju.

    – Ale ja jestem.

    – Zrobiliśmy to wiele razy podczas ostatniej nocy.

    – Ostatnia noc już przeminęła. Dziś jest nowy dzień.

    – Powinieneś pójść do lekarza. Myślę, że masz obsesję na tym punkcie. Może coś jest nie tak z twoimi hormonami – powiedziałem poważnie. Jakiś czas temu Jade wydawał się mieć problemy ze swoją potencją. King miał najwyraźniej kłopot zupełnie innej natury, miał zbyt duży popęd seksualny. Pomyślałem, że obaj powinni szukać pomocy medycznej, zanim ich problemy przerodzą się w chroniczne. 

    – Och, ty! Hahaha! – King wybuchnął śmiechem.

    Odwróciłem twarz z powrotem do ekranu komputera i ze zmarszczonymi brwiami kontynuowałem pracę, zastanawiając się, co go tak rozbawiło. King przyciągnął krzesło, by usiąść obok mnie.

    – Panie Anon, nic mi nie jest. Po prostu chcę robić to tak często wyłącznie z panem. To jeszcze nie znaczy, że coś jest ze mną nie tak.

    – Ale to jest uważane za obsesję, czyż nie? – odezwałem się.

    King wzruszył ramionami. Jego twarz nadal wskazywała na rozbawienie.

    – Jeśli koniecznie chcesz to tak nazwać, to proszę bardzo. Chociaż powinieneś czuć się wyróżniony, że to akurat ty tak na mnie działasz. Tylko przy tobie nie potrafię utrzymać przy sobie rąk. To nie jest żadna nadpobudliwość, tylko zwyczajna reakcja na konkretną osobę. Więc? Gdzie dziś wieczorem?

    – Wracasz do siebie. – Pogoniłem go, gdyż nie mogłem już tolerować tego zrzędzenia.

    King potrząsnął głową, siedząc bezczynnie wygodnie rozparty w fotelu.

    – Nie. Lepiej dotrzymam ci towarzystwa. Gdybyś zobaczył ducha i zemdlał, to co by się stało?

    Zerknąłem na osobnika obok, zanim przyspieszyłem z robotą. Poczułem, jakby coś błysnęło w mojej piersi. Zazwyczaj lubiłem pracować w ciszy. Pracując w pustym biurze, nigdy nie czułem się samotny, a dzisiaj po prostu cieszyłem się, że ktoś dotrzymuje mi towarzystwa, siedząc tuż obok.

    Takie uczucie było dobre, ale wydawało się też... coraz bardziej niepokojące.

    – Jade ma już chłopaka. Teraz zostaliśmy tylko my dwaj. – King nagle przerwał ciszę. Zerknąłem na niego i zareagowałem pytaniem:

    – Więc? Czy to oznacza, że nagle zapragnąłeś mieć w życiu kogoś znaczącego?

    – A co z tobą? Chciałbyś? – odbił piłeczkę. 

    – Może nie do końca – wymamrotałem.

    Gdyby King zadał mi to pytanie trzy miesiące temu, bez wahania udzieliłbym mu twierdzącej odpowiedzi, podając powody, dla których tęskniłem za stałym partnerem. Chciałem mieć kogoś, kto będzie u mojego boku na zawsze. Ale poprzednie związki tak bardzo mnie rozczarowały, że postanowiłem pójść ścieżką „friends with benefits”. Nie chciałem bez zastanowienia wpadać w kolejny związek. W tej chwili, mimo że moja odpowiedź byłaby wciąż taka sama, nie byłem pewien, czy nie zmieniły się powody. Czy nie myślałem o posiadaniu chłopaka, bo byłem zmęczony porażkami? Czy raczej dlatego, że nie chciałem zakończyć układu przyjaciela z korzyściami, w którym tak dobrze czułem się u boku Kinga? Nasza relacja była zarówno komfortowa, jak i niekomfortowa. Wszystko było takie zagmatwane. Coraz silniejsze emocje i ukryta tęsknota, które odczuwałem, sprawiały, że było tak, jakbym dobrowolnie zmierzał ku przepaści. I nawet jeśli wiedziałem, że tuż przede mną czai się niebezpieczeństwo, nie chciałem się zatrzymać. 

    – A co z tobą? – zapytałem.

    Bystre oczy wpatrywały się wciąż we mnie spojrzeniem, którego nie potrafiłem zinterpretować, zanim na pełnych, zmysłowych wargach pojawił się nieznaczny uśmiech. 

    – Nie.

    – …

    – Bycie takim, jakim jestem, jest dla mnie wystarczająco dobre. Nie chcę niczego zmieniać. 

    Ta odpowiedź nie różniła się tak bardzo od tego, czego się spodziewałem. Jeśli mężczyzna taki jak Khunakorn Sutthikul chciałby mieć stałą sympatię, mógł ją z dziecinną łatwością znaleźć. Ale ponieważ nie chciał się z nikim związać, wciąż pozostawał w moich oczach graczem i prawdopodobnie będzie nim jeszcze długo.

    Nasze odpowiedzi były podobne, ale kierujące nami powody wydawały się być zupełnie inne. 

    Wziąłem głęboki oddech, starając się kontrolować wyraz twarzy. Chciałem wyglądać normalnie, jednocześnie obawiając się, że King wyczuje moje zmieszanie. Miałem nadzieję, że czarna wizja, która błysnęła w moim umyśle, nigdy się nie spełni. Nie znosiłem flirciarskich graczy. Chyba nie istnieje niebezpieczeństwo, żebym go polubił, prawda? 

    Fantazja to coś, o czym marzymy, żeby nam się przydarzyło, a rzeczywistość jest tym, z czym wszyscy bez wyjątku musimy się mierzyć. Obrazy wyczarowywane w marzeniach były słodkie i fascynujące, podczas gdy rzeczywistość może być nawet lepsza niż sen – prosta lub nieprzewidywalnie okrutna. To sprawiało, że niektórzy z nas byli zbyt przerażeni, by zmierzyć się z brutalnymi faktami, i woleli odpływać w wyimaginowany świat iluzji niż zaakceptować to, co naprawdę się w ich życiu działo.

    Kiedy byłem dzieckiem, oddawałem się mrzonkom tak samo jak inne dzieci. Miałem skrytą nadzieję, że moi rodzice się pogodzą i będziemy razem szczęśliwie żyć. Marzyłem o tym, że moja mama będzie mnie kochać i opiekować się mną tak samo jak moją siostrą. Jednak w miarę, jak dorastałem, zrozumiałem, że ten miraż był po prostu śmieszny i niemożliwy do spełnienia. Bez względu na to, jaki sen miałem w nocy, po przebudzeniu następnego ranka widziałem to samo znudzone spojrzenie mamy i słyszałem jej wiecznie zirytowany głos, wyrywający mnie ze świata jednorożców. Jej obraz zawsze bezlitośnie przypominał mi, jak wygląda rzeczywistość. Dla mnie moja codzienność była najzwyczajniejsza na świecie i normalna, ale zaakceptowanie jej było przerażające i domyślałem się, że w tej chwili właśnie w takiej przerażającej sytuacji się znajduję...


***


    Pewnego dnia po pracy zapadał już zmierzch, kiedy King, Jade i ja jedliśmy razem w bufecie shabu w domu towarowym niedaleko biurowca. Podniosłem wzrok znad mojego talerza i spojrzałem na Jade’a, który siedział obok, rozmawiając przez telefon z Maiem na temat jakiejś aplikacji, zanim zerknąłem na Kinga. Znajdujący się obok mężczyzna rozmawiał przez telefon z rodziną i wyraźnie widziałem na jego twarzy dyskomfort. 

       W ciągu ostatnich miesięcy wiele się wydarzyło. Student odbywający staż stał się chłopakiem mojego najlepszego przyjaciela, podczas gdy ja od niewiarygodnych pięciu miesięcy byłem przyjacielem z korzyściami kogoś, kogo kiedyś nie lubiłem.

    A od dnia, w którym zacząłem czuć się dziwnie w pobliżu Kinga, minęły już prawie dwa miesiące. Sam nie byłem pewien, co teraz tak dokładnie do niego czuję. Sposób, w jaki King mnie traktował – zarówno jako przyjaciela, jak i partnera seksualnego – mógł być powodem, dla którego zacząłem odczuwać drżenie serca zawsze, kiedy był dla mnie dobry i otaczał mnie opieką. Potrafił tak naturalnie się troszczyć i dbać o moje uczucia, że gdy spotykaliśmy się u któregoś z nas, nigdy nie czułem się przy nim źle. Niemniej jednak czy to było wszystko? Czy moje uczucie zatrzyma się na drżeniu serca, czy też rozwinie? Nigdy nie uważałem się za tchórza, ale tym razem kategorycznie odmówiłem sobie szukania jasnej odpowiedzi na rodzące się wątpliwości. Nie chciałem mierzyć się z tym, co mogłoby się skrystalizować. King nie zachowywał się inaczej, więc postanowiłem dać sobie spokój, zignorować ostrzegający mnie instynkt i dziwne uczucia, by pozwolić nam pozostać partnerami seksualnymi, którzy zaspokajają swoje potrzeby i spełniają fantazje.

    Wydawało mi się, że postępuję słusznie.

   – Co się dzieje? Mama cię zbeształa? – Jade mrugnął do Kinga, gdy tylko ten oderwał się od telefonu.

    – Tak, fuck, zdrętwiało mi ucho. – Przystojna twarz wyglądała na wyraźnie zrezygnowaną i równocześnie zestresowaną. Mężczyzna chwycił szklankę i wziął duży łyk piwa. 

    Jade wybuchnął śmiechem, zanim po chwili kontynuował:

    – O co poszło tym razem?

    – Ciągle ta sama stara śpiewka. Nigdy nie zjawiam się w rodzinnym domu, nie wykazuję chęci, żeby się ustatkować, bla, bla, bla.

    – Powinieneś tam iść, żeby mogła cię zobaczyć. Może przestanie wtedy narzekać.

    – Obawiam się, że kiedy mnie zobaczy, będzie marudzić jeszcze gorzej. – Potrząsnął głową w geście oznaczającym, że akceptuje niekorzystną rzeczywistość, podczas gdy ja po prostu siedziałem tam w milczeniu, słuchając rozmowy dwóch przyjaciół z dzieciństwa. Zastanawiałem się równocześnie nad tym, co wiedziałem o Kingu. 

    Poza tym, że jego rodzice posiadali firmę i byli dobrze sytuowani, nie miałem żadnych bliższych informacji o jego rodzinie. W ciągu ostatnich pięciu miesięcy rozmawiał ze mną o niektórych osobistych sprawach, ale niemal nie wspominał o najbliższych, podobnie jak ja nie chciałem rozmawiać o swoich. Właściwie to było trochę dziwne, że pracował w naszej firmie, skoro jego rodzice prowadzili własny, doskonale prosperujący biznes.

    – Gdyby moja mama do ciebie zadzwoniła, powiedz jej, że jestem bardzo zajęty i nie mam czasu, dobrze?

    – Dobrze, dobrze, dobrze. Ale jeśli jej to powiem i ona mi nie uwierzy, to już nie moja sprawa – uprzedził szybko Jade, podczas gdy jego ręka z pałeczkami wybrała kawałek pokrojonej wieprzowiny i włożyła go do ust.

    Spojrzałem na Kinga, który przytaknął, nie zwracając na niego uwagi, po czym upił jeszcze trochę piwa. Zacząłem się zastanawiać. Czy to możliwe, że King – podobnie jak ja – miał problemy z rodziną? 

    Posiłek toczył się wśród dźwięków rozmowy podtrzymywanej głównie przez Jade’a, który nieustannie mówił o swoim młodszym chłopaku. Mógłbym przysiąc, że od niedawna jedno na dziesięć wypowiedzianych przez niego słów było imieniem jego połówki. Wiele razy zdarzało się, że prosił mnie o radę lub o podzielenie się moimi doświadczeniami z czasów, gdy byłem w związkach. Raz poprosił też, żebym nauczył go gotować, bo chciał zaskoczyć Maia, mimo że nigdy wcześniej nie rwał się do kuchni. Domyślałem się, że mógł tego nie wiedzieć, ale jako osoba z zewnątrz wyraźnie widziałem, że mój przyjaciel zaczyna mieć prawdziwą obsesję na punkcie swojego chłopaka.

    – Mai po mnie przyjechał. Będę się zbierał. – Jade podniósł wzrok znad telefonu i odwrócił się, by pomachać nam na pożegnanie. Patrzyłem na jego plecy, gdy odchodził, ciesząc się jego szczęściem.

    – My również powinniśmy się zbierać. Chcę jak najszybciej dotrzeć do domu. – King pochylił się, by szepnąć mi to do ucha. Jego duża dłoń spoczęła na moim ramieniu, podczas gdy kciuk miękko je głaskał. 

    Westchnąłem cicho, lekko się odwróciłem i skierowałem na parking.

    – Ai Uea, czy wybierasz się gdzieś w ten weekend?

    – Nie.

    – W takim razie przyjadę do ciebie.

    Te słowa sprawiły, że odwróciłem się, by spojrzeć na wysokiego faceta, zanim zmarszczyłem się i zapytałem: 

    – Zamierzasz wpaść na cały weekend?

    – Tak. Od jutra będę musiał codziennie pracować w nadgodzinach, więc nie będę mógł do ciebie przyjść. Nadrobię to w weekend.

    – Nie pójdziesz do domu? Twoja mama właśnie dzwoniła i kazała ci wracać, prawda? – zapytałem. King wypuścił z siebie ciche westchnienie, a w jego oczach zobaczyłem rezygnację i nudę. 

    – Jeśli tam pójdę, po prostu będzie zawracać mi gitarę. Dlaczego miałbym dobrowolnie wysłuchiwać jej utyskiwań? – Twarz Kinga sprawiła, że zastygłem, nie wiedząc, czy powinienem dalej pytać. Nie wiedziałem, na jakiej pozycji jestem i czy mam prawo wnikać w jego osobiste sprawy. Ponadto rodzina, czyjąkolwiek by nie była, należała do kategorii delikatnych spraw.

    – Nie chcesz zapytać, dlaczego nie wrócę do domu? – King sam poruszył ten temat.

    Postanowiłem więc kontynuować.

    – Czy... masz problemy ze swoją rodziną?

    – Tak jakby. Chodzi o to, że mama ciągle na mnie narzeka. Tak się składa, że mój starszy brat jest idealnym synem, więc rodzice oczekują, że będę taki jak on, i wywierają na mnie nieustanną presję. Jestem tym zmęczony i dlatego nie chcę tam wracać. 

    Jego wcześniej figlarne oczy zmieniły się na poważne. Wysoki facet uśmiechnął się gorzko i kontynuował: 

    – Powinienem był studiować administrację biznesu, a następnie wrócić do domu, by – tak jak mój starszy brat – podjąć pracę w rodzinnej firmie. Powinienem żyć zgodnie z planem, który moi rodzice ułożyli tak jak jego. Czy nie uważasz, że to nudne, że muszę słuchać tych rzeczy za każdym razem, gdy wracam do domu? Szczerze mówiąc, jestem tym cholernie zmęczony.

    Słuchałem spokojnie tego, co miał do powiedzenia. To był kolejny raz, kiedy miałem okazję zobaczyć jego inną stronę. Niepoprawny flirciarz, sprawiający wrażenie wolnego ducha, miał też coś ukrytego za niefrasobliwą fasadą. Podczas gdy ja byłem ignorowany przez rodzinę, King był naciskany przez swoją tak bardzo, że miał tego dość i postanowił chociaż częściowo wyrwać się spod jej wpływu. W pewnym sensie go rozumiałem, ponieważ bycie porównywanym do kogoś innego, zwłaszcza jeśli jest to rodzeństwo, bez wątpienia sprawiało ból. Każdy miał swój własny bagaż.

    – Jesteś taki cichy. Współczujesz mi? – zapytał niskim głosem.

    Spojrzałem w górę, by zderzyć się z jego spojrzeniem. Bezbarwne, znużone oczy miały teraz w sobie zadziorny blask. 

    – Jeśli mi współczujesz – ciągnął – to pozwól mi spędzić u ciebie weekend. 

    Przewróciłem oczami, żałując mojej chwilowej słabości, po czym pospieszyłem na parking, zostawiając za sobą tego wysokiego, przystojnego faceta i nie obdarzając go nawet spojrzeniem. Ten seksualny maniak nie zasługiwał na moje współczucie!


***


    Kiedy już osiągnęło się wiek produkcyjny, wydawało się, że czas leci tak szybko, że ledwo to zauważasz. Niedawno zdałem sobie sprawę, że pracuję w naszej firmie od ponad trzech lat, mimo że miałem wrażenie, iż od rozmowy kwalifikacyjnej minął niespełna rok. Jakby się zastanowić, to przez te trzy lata nie było tak źle. Miewałem w pracy problemy, ale ogólnie wszystko szło gładko. Większość moich kolegów była miła i chociaż firma nie była zbyt duża, to nie można było się skarżyć. 

    To był kolejny raz, kiedy nasz pracodawca zapewnił nam dodatkową premię, organizując wyjazd, by podziękować wszystkim za ciężką pracę w ciągu ostatniego roku.

    – Ok, Phi Toon z HR chce, żebyś zarejestrował się tutaj ze mną. Ci, którzy chcą zabrać na nasz wyjazd firmowy swoich rodziców, małżonka lub dzieci, proszę, niech podadzą tu ich dane. Sporządzę listę osób, które będą dzielić ze sobą sypialnie.

    Pewnego lutowego południa do naszego działu wszedł Gun, machając w powietrzu kartką papieru. Zerknąłem na stojący na moim biurku kalendarz, a wokół zawrzały rozmowy. 

    – Weźmiesz kogoś ze sobą? Myślę o zabraniu swojego chłopaka.

    – Jeśli pojedzie twój chłopak, to z kim będę dzielić sypialnię?

    – Myślę, że wezmę żonę i dzieci.

    – Jest pan pewien, Phi Bas? Lepiej by było, jeśli nie będzie tam żon. Z żoną i dziećmi u boku nie będzie pan mógł się upić.

    – Huh? To już czas na firmowy wypad?

    Wśród szumu rozmów otaczających mnie ludzi odezwał się zaskoczony Jade. Mój przyjaciel podniósł wzrok znad ekranu komputera, wyglądając na przybitego, zanim dorzucił:

    – Dlaczego w tym roku wypada tak wcześnie? Dokąd pojedziemy?

    – Na Koh Samet (wyspę Samet), raj dla każdego. Phi Toon powiedział, że szef chciał zmiany scenerii. W zeszłym roku byliśmy w górach, więc w tym roku jedziemy nad morze. Całkiem niezłe – tłumaczył tak niezwykle pogodnym tonem Gun, że aż mnie to rozbawiło.

    W zeszłym roku firma zabrała nas do Suan Phueng w Ratcha-buri. Wycieczka była niezła, ale większość mężczyzn jęczała, że lepiej w przyszłości udać się nad morze. No cóż… Zrozumiałem, skąd wzięła się ich potrzeba wdychania morskiego powietrza. W górach nie można było ujrzeć ani jednej dziewczyny w bikini. 

    – Jade! Musisz koniecznie wziąć ze sobą swojego chłopaka! – Podekscytowany głos Phi Fai wyraźnie słychać było w całym biurze.

    – Dlaczego, Phi?

    – Ponieważ tęsknię za Nong Maiem. Właśnie dlatego! Jeśli go nie zabierzesz, powiem Toonowi, żeby odjął ci punkty z oceny wydajności i nie dostaniesz żadnej podwyżki!

    – Tak, tak. Zabierz go ze sobą! My też bardzo tęsknimy za Maiem. – Wszystkie dziewczyny mówiły mniej więcej to samo. 

    Jade zmrużył oczy, wpatrując się w obecne w biurze panie.

    – Chwileczkę! Te, które to powiedziały! Wy wszystkie macie chłopaków, prawda?

    – Nie zabieramy ich ze sobą. Jedziemy solo. Więc wszystkie nasze serca złożymy u stóp Nong Maia – odpowiedziała za nie Phi Fai. Wszyscy pracownicy – łącznie z Jadem – wybuchnęli śmiechem. Mai był naprawdę lubiany w naszym dziale i mimo że zakończył już staż, koledzy nadal często mówili, że za nim tęsknią.

    – Tutaj. Wpisz najpierw imię Maia. A jeśli chodzi o ciebie… Cóż, wygląda na to, że nikt nie będzie narzekał, jeśli nie pojedziesz wcale. – Uśmiechnięty Gun podszedł do Jade’a i wręczył mu listę.

  – Taki jesteś zabawny, bachorze?! Zmiataj do roboty! – Jade przegonił juniora, jednocześnie wyrywając mu kartkę, by położyć ją na swoim biurku. 

    Przysunąłem się do niego bliżej i zapytałem:

    – I co? Weźmiesz ze sobą Maia? 

    – Chyba tak, skoro tak wielu się o niego upomniało. Chwila! Zaczekaj! Jeśli zabiorę Maia, to z kim będziesz dzielił pokój? – Słowa Jade’a sprawiły, że zacząłem się zastanawiać. Normalnie na firmowych wyjazdach Jade i ja byliśmy współlokatorami. Ale jeśli on będzie miał towarzystwo… 

    – Możesz dzielić pokój ze mną, Ai Uea – usłyszałem niski głos Kinga, który podszedł do mojego biurka i oparł ręce na blacie, patrząc mi z uśmiechem w twarz. 

    – Na pewno nikogo tam ze sobą nie zabiorę, więc możemy podzielić się sypialnią. 

    – Czy wy macie zamiar roztrzaskać sobie głowy? Zróbmy to tak: Ai Uea będzie ze mną, a ty z Maiem. 

    – Czy spytałeś męża, z kim chce spać? Niech Uea śpi ze mną. Przecież się nawzajem nie pozabijamy, prawda? – Odwrócił się, by skinąć na mnie głową.

    Zmarszczyłem się lekko. Część mnie wolała dzielić pokój z Jadem, ale z drugiej strony nie zamierzałem rozdzielać pary.

    – Nie mam nic przeciwko. Mogę mieszkać z Ai Kingiem. – Nie miałem innego wyboru jak zaakceptować jego propozycję. 

    King uśmiechnął się i wyciągnął rękę, by poklepać mnie po ramieniu. W jego oczach tak wyraźnie widać było, o czym myśli, że mocno zacisnąłem usta, mając tylko nadzieję, że nikt tego nie zauważył. 

    Jego mózg potrafił myśleć wyłącznie o tej jednej rzeczy. Nawet jadąc na wycieczkę, wciąż myślał o seksie.

Ty uzależniony od seksu, nieznośny facecie!

– Jesteś pewien? – Jade chciał potwierdzenia.

    Kiwnąłem głową, by dać mu moją zgodę na zapisanie naszych nazwisk, po czym spojrzałem na szerokie plecy mężczyzny, który – radośnie pogwizdując – zmierzał w kierunku swojego biurka. 


    Przeczucie podpowiadało mi, że tym razem firmowy wypad przyprawi mnie o niezły ból głowy.



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma




Poprzedni 👈             👉 Następny 




Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty