BF – Rozdział 15

 



Ułamek uczuć

 

    Wycieczka przeminęła tak szybko jak sen. Nadszedł poniedziałkowy poranek i wszyscy musieli wrócić do rzeczywistości, w której jak zwykle czekała nas masa pracy.

    Mimo to – w porównaniu z poprzednimi – czułem się bardziej zrelaksowany po tegorocznym wyjeździe firmowym. Być może dlatego, że nikt mi nie przeszkadzał (mam na myśli tych, którzy próbowali mnie poderwać). A być może dlatego, że King nie działał mi na nerwy do tego stopnia jak wcześniej, dzięki czemu nie było nic, co przyprawiałoby mnie o nieustanny ból głowy, tak jak się tego wcześniej obawiałem. 

    No, może poza jedną rzeczą… 

    Budzik w telefonie bezlitośnie wyrwał mnie ze snu o świcie. Wyciągnąłem rękę, by wyłączyć alarm i wstać z łóżka, a w drodze do łazienki chwyciłem ręcznik. Zamierzałem wziąć odświeżający prysznic i dokończyć moją codzienną rutynę szykowania się i wyjścia do pracy. Zanim zamknąłem za sobą drzwi łazienki, moje oczy uchwyciły sylwetkę nieruchomo śpiącego w moim łóżku „współlokatora”. Jego obraz sprawił, że przygryzłem wargę i popadłem w zamyślenie. 

    Wyraźnie czułem, że odkąd wróciliśmy z Koh Samet, coś się zmieniło. 

    Dotychczas King wracał do swojego mieszkania i bywał u mnie trzy razy w tygodniu. Te dni, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, były zarezerwowane na nasze seksualne aktywności. Po firmowym wypadzie nie tylko wprosił się do mojego mieszkania, ale zamiast przejść do konkretów, powiedział po prostu, że jest zmęczony i po wzięciu prysznica niemal natychmiast zasnął. Następnego dnia zrobił dokładnie to samo. Teraz, zamiast umówionych trzech razy w tygodniu, niemal każdą noc spędzał w moim łóżku. Nie dość na tym… Co prawda nadal się ze mną drażnił, ale nigdy już nie pozwalał sobie na doprowadzanie mnie do białej gorączki.

    I coś jeszcze… Czułem, że częściej na mnie patrzy. W jego spojrzeniu było coś, czego nie potrafiłem do końca sprecyzować, a co powodowało, że stałem na straconej pozycji i zacząłem się bać patrzeć mu w oczy. Natomiast kiedy uprawialiśmy seks, King patrzył w moje, a czułość, która wtedy w nich błyszczała, dawała złudzenie, że byliśmy prawdziwą parą.

    To wszystko było bardzo niebezpieczne dla serca.

    Starałem się o tym nie myśleć, ale przez coraz bardziej ewidentne gesty mojego łóżkowego kumpla stawało się to coraz trudniejsze. Kilka razy znajdowałem się o krok od tego, by go o to dopytać, ale bałem się, że może to jedynie moja fantazja. Przecież King mógł tak dbać o wszystkich swoich seksualnych partnerów, a my byliśmy nimi już od tak dawna. Ale gdyby okazało się, że jego gesty miały znaczenie nie tylko w mojej wyobraźni… No cóż… 

    Pogłębienie naszego statusu było przecież niemożliwe.

    Miłość i przywiązanie mogą się pojawić i równie dobrze szybko zniknąć. Dotychczas zawsze inwestowałem całe swoje serce. Kiedy obdarzałem kogoś miłością, nigdy nie zatrzymywałem dla siebie nawet kącika zarezerwowanego na poradzenie sobie z bólem, który zawsze później następował. Chciałem kochać kogoś, kto zawsze będzie kochał mnie, więc nie zostawiałem marginesu bezpieczeństwa. Ale nie byłem pewien, jak długo King byłby w stanie kogoś kochać.

    Czy gracz taki jak on, który nigdy nie chciał się poświęcić, naprawdę potrafiłby się z kimś ustatkować? Według mojego doświadczenia było to prawie niemożliwe. Albo jeśli istniała realna szansa, to czy mógłby przywiązać go do siebie ktoś taki jak ja? Nie byłem w tej kwestii w najmniejszym stopniu pewny siebie.

    Chwilowo jednak zostawiłem rozmyślanie nad wszystkimi przerastającymi mnie problemami i wszedłem pod prysznic, pozwalając chłodnej wodzie spływać po moim ciele. Po porannej toalecie wszedłem do sypialni, by obudzić mężczyznę śpiącego w moim łóżku, który otworzył senne oczy i przez chwilę jedynie siedział bez ruchu, zanim wstał, żeby pójść się myć. W tym czasie skończyłem się ubierać i czekałem na niego w salonie. 

    Po niecałym kwadransie King z ręcznikiem owiniętym w talii wyszedł z łazienki. Mój wzrok zderzył się z opalonymi, szerokimi plecami, na których lśniły krople wody. Z estetycznego punktu widzenia rysujące się na nich mięśnie wyglądały naprawdę pięknie i ten obraz byłby wręcz idealny, gdyby nie słabo widoczne czerwone rysy na całej powierzchni skóry. Przez chwilę z zachwytem wpatrywałem się w jego sylwetkę, po czym bezwiednie zerknąłem w dół na swoje paznokcie.

    – Uea, jak myślisz, który kolor powinienem dziś założyć?

    King, ubrany jedynie w spodnie, wystawił głowę z sypialni, by mnie o to zapytać, dając mi jednocześnie widok na wyraźnie zarysowane pod skórą klatki mięśnie.

    Przez chwilę na niego popatrzyłem, zanim odpowiedziałem: 

    – Jaki chcesz.

    – Nie mogę się zdecydować. Dlaczego nie przyjdziesz i czegoś dla mnie nie wybierzesz? – nalegał. 

    Spojrzałem na wskazówki zegara i spostrzegłem, że nie zostało nam już dużo czasu. Z westchnieniem poszedłem więc w jego stronę. King odchylił się, by ułatwić mi dostęp do otwartej szafy. Przejrzałem wiszące obok siebie koszule w większym od mojego rozmiarze. King tak często tu nocował, że jego ubrania zaczęły wypełniać moją szafę i zajmowały niemal taką samą przestrzeń jak te jej właściciela. 

    Może kiedyś będę musiał powiedzieć mu, żeby zabrał część swoich ciuchów do siebie – pomyślałem, wybierając losowo jasnoniebieską koszulę i wkładając ją do ręki niezdecydowanego osobnika.

    Właśnie miałem zamiar odejść, kiedy silne ramię objęło mnie w pasie. Przez ubranie poczułem ciepło jego ciała, a po chwili delikatny pocałunek na jednym z policzków. Po trwającym chwilę dotyku usłyszałem ochrypły głos:

    – Dziękuję. 

    Uniósł brwi, zanim mnie puścił.

    Zacisnąłem mocno usta, czując wyraźne drżenie serca i rozlewające się w nim ciepło, co sprawiło, że poczułem się sfrustrowany. 

    – Mówiłem ci, żebyś tego nie robił – powiedziałem zimnym głosem do mężczyzny, który po raz drugi pozwolił sobie pocałować mój policzek.

    King uniósł brwi, wyglądając przy tym tak, jakby właśnie zdał sobie sprawę z tego, co zupełnie spontanicznie zrobił.

    – Och, tak. Przepraszam. Zapomniałem się – odpowiedział z łatwością, jednocześnie zakładając koszulę, którą dla niego wybrałem, po czym podszedł do lustra i przyczesał włosy.

    Pośpiesznie opuściłem sypialnię, by usiąść na kanapie w salonie, podczas gdy w sercu kotłowały mi się stres i zmieszanie. Byłem świadomy, że powinienem to zatrzymać, zanim wymknie się spod kontroli.


***


    – W końcu dotarłeś, dupku. Czekam tu pół wieku, żeby coś z tobą ustalić – powiedział stłumionym głosem Jade, gdy włączałem komputer.

    Zerknąłem w górę i spostrzegłem wchodzącego do biura Kinga. Dzisiejszego ranka to ja pierwszy tu dotarłem, podczas gdy on ustawił się w kolejce po kawę, dlatego znalazł się tu później. Odwróciłem wzrok od wysokiego mężczyzny, żeby spojrzeć na tego siedzącego przy biurku, którego okrągła twarz była bardziej pomarszczona niż zwykle.

    – Co słychać, Maluchu? Stęskniłeś się za mną? 

    Jade szybko przeżuł chiński ptysiowy paluszek, który miał dziś na śniadanie, a po przełknięciu wbił wzrok w przyjaciela, zupełnie jakby szukał wad w jego wyglądzie. 

    – Dupa, a nie Maluch. Mam 172 centymetry wysokości! 

    – Ośmieliłeś się użyć w tym zdaniu słowa „wysokość”. Hahaha!

    Złośliwy śmiech spowodował, że niepewny swojego wzrostu Jade rzucił w Kinga poduszką na szyję. Zaatakowany mężczyzna z łatwością ją chwycił, po czym podszedł do agresora, założył mu ją z powrotem i potargał jego włosy.

    – Co jest z tobą nie tak? Dlaczego marszczysz się tak z samego rana? Czyżby twój mąż cię nie zaspokoił?

    – Pierdol się, King. To nie to.

    – Więc o co chodzi?

    – Wczoraj wieczorem zadzwoniła do mnie twoja mama.

    Słuchacz natychmiast uniósł brwi, po czym wyjął telefon, by sprawdzić przegapione rozmowy, podczas gdy Jade kontynuował:

    – Zadzwoniła do mnie gdzieś około dziewiątej. Powiedziała, że próbowała skontaktować się z tobą, ale miałeś wyłączony telefon. Wyłączyłeś go o dziewiątej wieczorem?! Co ty, do cholery, o tej porze robiłeś?

    – Ja? Wykonywałem pewne rytmiczne czynności – odpowiedział z niewzruszoną miną King.

    Wyraźnie było widać, że Jade poczuł się oszołomiony jego odpowiedzią, natomiast ja o mało nie zakrztusiłem się kawą. 

    – Nie miałeś chyba na myśli tego, co myślę, prawda? – Jade wciąż pozostawał optymistyczny, dopuszczając pomyłkę w interpretacji, ale King radośnie się zaśmiał i podkreślił: 

    – Tak, dokładnie to, co myślisz. 

    Oczy mówiącego prześliznęły się w moim kierunku, a jego gardłowy chichot sprawił, że w przypływie frustracji mocniej zacisnąłem dłoń na szklance. 

    Jest przecież mnóstwo innych, bardziej taktownych wyjaśnień: wyczerpana bateria, wyciszone dzwonki czy tryb samolotowy, cokolwiek. Dlaczego musiał powiedzieć prawdę?

    Rany, co za obciach! 

    – Spójrz na swoją twarz. To, o czym mówię, jest absolutnie normalne i ludzkie, prawda? Masz teraz chłopaka. Dlaczego jesteś tak zszokowany? Kiedy ktoś dzwoni w środku intymnych chwil, to tylko głupek odbiera rozmowę. Nie wiedziałeś o tym? – Mówiąc to, poklepał po głowie zdumionego przyjaciela. Jade wydawał się powoli wracać do normalnego stanu, bo błyskawicznie przyłożył mu mocno w ramię. 

    – Więc o czym pogawędziła z tobą moja mama? 

    Jade przygładził swoje puszyste, rozczochrane włosy, równocześnie odpowiadając: 

    – O niczym. Nic mi nie powiedziała. Kazała tylko przekazać, żebyś oddzwonił do niej, kiedy tylko ci o tym powiem. Ma coś ważnego, o czym musi z tobą porozmawiać.

    – Ech, ta sama stara śpiewka. Albo chce, żebym przyszedł do domu, albo powie mi, żebym zrezygnował z pracy tutaj i zaczął pracować w naszej rodzinnej firmie. – King wzruszył ramionami, zupełnie się tym nie przejmując. Chwycił nawet chińskiego paluszka i z absolutnym spokojem odgryzł kawałek. Zaczął przeżuwać, podczas gdy właściciel śniadania spoglądał na niego z poważnym wyrazem twarzy. 

    – Nie mam pojęcia, ale powiedziała, że to bardzo ważne. Musisz koniecznie do niej oddzwonić, bo inaczej pomyśli, że nic nie przekazałem, dobrze?

    – Dobrze, dobrze. Zadzwonię wieczorem – odpowiedział zrezygnowany King.

    Twarz Jade’a odrobinę się odprężyła i już miał zamiar zakończyć rozmowę, by wrócić do pracy, ale najwidoczniej coś mu się przypomniało. Jego zmrużone oczy wyraźnie zabłysły blaskiem, kiedy patrzył w twarz przyjaciela przeżuwającego ptysiowy patyczek. 

    – Czekaj. Z kim byłeś wczoraj wieczorem umówiony i gdzie? – Jego szept był wystarczająco głośny, by dotrzeć również do moich uszu, więc bezwiednie popatrzyłem w ich kierunku. 

    – Nie twój cholerny interes. – King popchnął delikatnie głowę pytającego, co jednak wcale nie odwiodło go od dalszych prób wyduszenia odpowiedzi.

    – Dobra, dobra. Wiem, że nie mój, ale i tak chcę wiedzieć. Mów, mów. Jaka ona była? Czy poznałeś ją w nocnym klubie? Co to za stworzenie? Słodkie? Piękne? – Nie wiedziałem, co nagle opętało Jade’a, że stał się taki ciekawski i bombardował pytaniami mojego łóżkowego kumpla. 

    Siedziałem cicho. Odwróciłem wzrok w stronę komputera i otworzyłem plik, nad którym musiałem pracować. Próbowałem nawet to zrobić, nie zwracając uwagi na rozmowę, ale nie było to niestety możliwe, ponieważ znajdowali się przecież tuż obok mnie. Zresztą celowo nastawiałem uszu, nie chcąc przegapić odpowiedzi nagabywanego mężczyzny.

    – Śliczne i niesamowite.

    W niskim, ochrypłym głosie wyraźnie dało się usłyszeć radosne nutki. W moim sercu poczułem liźnięcie ciepła. Skoncentrowałem się na zachowaniu neutralnej twarzy, podczas gdy Jade kontynuował:

    – Dziewczyna czy facet?

    – Facet.

    – Cholera! A gdzie spałeś ostatniej nocy?

    – U niego. Zrobiło się późno, więc nie chciało mi się wracać do siebie.

    Zacząłem się niepokoić, gdyż rozmowa przeniosła się bliżej mnie. Wiedziałem, że King nie ujawni mojej tożsamości, ale co, jeśli Jade coś dostrzeże? Podczas gdy udawałem absolutną obojętność wobec toczącej się wymiany zdań, myśląc równocześnie, w jaki sposób mógłbym zmienić temat, następne pytanie Jade’a dosłownie mnie sparaliżowało.

    – Z wyrazu twojej twarzy wnioskuję, że musiał szalenie cię pociągać. Zgadza się? 

    – Tak, jest po prostu idealnie w moim typie.

    Powietrze wokół mnie zdawało się nagrzewać, jakby klimatyzatory w pokoju nagle przestały działać. Wyraźnie poczułem, jak twarz zaczyna mi płonąć, a drżące uprzednio z niepokoju serce szaleńczo pompuje krew, waląc tak głośno, że echo jego uderzeń odbija się w moich uszach. Nie ośmieliłem się odwrócić w ich kierunku, ale czułem na sobie czyjś wzrok. I doskonale wiedziałem, że należał do mężczyzny, który właśnie nazwał mnie swoim typem, poprzedzając to pełnymi zachwytu komplementami. 

    Spojrzałem w drugą stronę, starając się szybko zastanowić. Mógł przecież udzielić Jade’owi odpowiedzi i jednocześnie się ze mną droczyć. Wcześniej nigdy nie przegapił okazji, by zaleźć mi za skórę. Musiał wiedzieć, że wywoła we mnie niepokój, więc pewnie powiedział to celowo. Prawdopodobnie tak naprawdę nie myślał o mnie w ten sposób.

    – I co teraz? Pozwolisz mu pozostać kolejną jednonocną przygodą?

    – Nie. Przed nami jeszcze wiele nocy. Mogę powiedzieć ci to już teraz: nie pozwolę, żeby prześlizgnął mi się przez palce. 

    Po jego głosie wyraźnie poznałem, że ma jakieś ukryte motywy. To było cholernie frustrujące. Chcąc uciąć ich ryzykowną rozmowę, już miałem poprosić Jade’a, żeby rzucił okiem na mój projekt, ale uratował mnie głos dyrektora generalnego, który dokładnie w tym momencie wszedł do naszego biura i zwrócił na siebie uwagę wszystkich pracowników.

    Skorzystałem z okazji, gdy Jade patrzył na szefa, by rzucić Kingowi karcące spojrzenie, ale zorientowałem się, że on nie uśmiecha się, patrząc na mnie swoim kpiącym wzrokiem, ani nie unosi w górę brwi jak wtedy, kiedy się ze mną droczy. Teraz patrzył wprost w moją twarz, nieznacznie się uśmiechając. Poczułem się tak nieswojo, że natychmiast uciekłem spojrzeniem w innym kierunku. 

    Chyba wolałbym, żeby starym zwyczajem mnie prowokował zamiast uśmiechać się w ten sposób. Gdyby zachowywał się wobec mnie tak jak wcześniej, czułbym jedynie frustrację, a moje serce nie drżałoby w piersi tak jak teraz. 

    Przez cały dzień pracowałem, bez większego powodzenia usiłując się skupić. Całe szczęście, że nie byłem zbyt gadatliwy, bo inaczej koledzy z pewnością zauważyliby moje nietypowe zachowanie. 

    Byłem roztargniony. Myślałem o wszystkim, przez co przeszedłem, o doświadczeniach, które przez lata zbierałem. Jeszcze do niedawna nie poświęciłbym zachowaniu Kinga większej uwagi i mógłbym zignorować wysyłane sygnały. Ale jego rozmowa z Jadem i poranne gesty rzucały zupełnie inne światło na łączącą nas relację, nad którą nie potrafiłem przestać się zastanawiać. 

    Cały czas próbowałem temu zaprzeczać, ale w końcu nie mogłem już dłużej wypierać się prawdy. Czułem, że moje serce coraz mocniej się w to zapada.

    Nie podobało mi się, że droczył się ze mną, nie będąc nigdy poważnym. Nie podobało mi się, gdy uśmiechał się do kobiet. Fakt zamykania oczu na rzeczywistość sprawiał, że czułem się tak, jakbym nie był sobą. Nie byłem przecież dzieckiem, które nigdy jeszcze nie zaznało miłości, żeby nie wiedzieć, czego właśnie doświadczam…

    Nawet jeśli nie chciałem się do tego przyznać, nieświadomie naprawdę się w nim zakochałem.

    To było absolutnie niewiarygodne, że w ciągu niespełna roku, w którym utrzymywaliśmy ze sobą intymne relacje, zdążyłem polubić mężczyznę, którego życiową filozofią do tego stopnia się brzydziłem. Ale niepostrzeżenie tak właśnie się stało i prawdę powiedziawszy, wcale nie czułem się z tym aż tak bardzo niekomfortowo. Przede wszystkim chciałem wiedzieć, co King tak naprawdę o mnie myśli. Czy te wszystkie akty troski i czułości były gestami, które okazywał swoim stałym partnerom seksualnym, czy też zaczął czuć to samo co ja? 

    Ding!

    [Chodźmy dziś wieczorem do mnie.]

    Ta wiadomość została wysłana przez osobę, która sprawiła, że cały dzień byłem zdezorientowany i niespokojny, zupełnie jakby wiedziała, że to będzie idealny czas. Odwróciłem się, by spojrzeć do tyłu. Większość biurek w dziale była pusta, ponieważ programiści pół godziny temu zostali wezwani do sali konferencyjnej. W dziale pozostali tylko specjaliści od IT Support, którzy zajmowali biurka z przodu, oraz graficy – Jade i ja, ponieważ Phi Mongkol znów był na zwolnieniu lekarskim.

    Nawet podczas zebrania King nie potrafił odmówić sobie napisania mi wiadomości.

    Odetchnąłem głęboko, biorąc duży łyk właśnie przygotowanej popołudniowej kawy. Jednocześnie w myślach biłem się w pierś, że nie zaufałem przede wszystkim własnemu instynktowi. Nie powinienem był zdawać się na kaprys i z całą pewnością nie powinienem był zostać seksualnym partnerem Kinga. Gdybym był choć odrobinę bardziej przewidujący, nie musiałbym się teraz tak denerwować.

    – Przyniosłem kilka post-itów. Chcesz? – zapytał Jade, siadając przy swoim biurku.

    Przytaknąłem, a on podrzucił mi paczkę karteczek i wrócił do ekranu swojego komputera. Spojrzałem na projekt, który właśnie skończyłem, a chwilę później zerknąłem w dół na post-it w mojej dłoni. Tym, co przykuło mój wzrok, nie były te krzykliwe kolorowe karteczki, tylko...

    – Jade?

    – Tak?

    – Masz obcinacz do paznokci?

    – Tak, poszukaj w górnej szufladzie – odpowiedział, nie odrywając wzroku od monitora. Podszedłem do komody przy jego biurku i wyjąłem to, czego potrzebowałem, po czym usiadłem i zacząłem obcinać paznokcie. 

    – Uea, dlaczego właściwie je obcinasz? Przecież są krótkie. 

    – Zaczynają odrastać.

    – Będą za krótkie – ostrzegł mnie.

    Potrząsnąłem lekko głową i ostrożnie kontynuowałem. Ostatniej nocy pozostawiłem wyraźne ślady na plecach Kinga. Jeśli dziś znowu wbiję paznokcie w jego plecy, na pewno go zaboli, a przecież nie chciałem go krzywdzić.

    – Uea!

    – Ach! – Odruchowo wzdrygnąłem się, gdy niespodziewanie usłyszałem niski, chrapliwy głos wołający z daleka moje imię, i skaleczyłem się w palec. Przekląłem, patrząc z frustracją na krew, która sączyła się ze zranionego miejsca. 

    – Mówiłem ci, że tniesz je za krótko. Teraz krwawisz, widzisz? – powiedział Jade. Szybko wyjął z opakowania chusteczkę higieniczną i przyłożył do mojego palca, żeby zatrzymać krwawienie.

    Otworzyłem szufladę w poszukiwaniu plastra, ale wtedy czyjaś wysoka sylwetka znalazła się tuż obok i chwyciła moją dłoń. 

    – Co się stało?

    – Chciałem skrócić paznokieć i przyciąłem go trochę za głęboko.

    – Jakie to głupie z twojej strony.

    – Zamknij się! – Zacisnąłem usta, jednocześnie wyciągając plaster. Miałem dobre intencje, nie chcąc zostawiać mu na plecach ran po paznokciach, a skończyło się na tym, że sam się zraniłem i zostałem przez niego wyszydzony. 

    Powinienem był zostawić je takimi, jak były i nie troszczyć się o jego pooraną nimi skórę. 

    – Phi Bas kazał mi powiedzieć, żebyś wszedł na spotkanie.

    Wyjął mi z ręki plaster i delikatnie przykleił go na zranionym miejscu. Siedziałem nieruchomo, pozwalając się opatrywać, a moje uparte serce znów zaczęło gubić rytm.

    – Tylko Uea?

    – Ty też, Jade. Pospiesz się. – Odwrócił się, by rzucić mu krótkie spojrzenie. 

    Mój najlepszy przyjaciel wstał. Wyrwałem rękę z uścisku dużej dłoni i idąc jego śladem, chwyciłem notatnik i pióro. Kierując się w stronę sali konferencyjnej, ukradkiem patrzyłem na szerokie plecy mężczyzny, który sprawiał, że drżało mi serce.

    Drażnił się ze mną, a potem się o mnie troszczył. Niech go szlag! 

    Czy próbował mnie wzburzyć? Czy jego działanie było celowe? 


***


    – Co zjemy? – zapytał King, gdy znaleźliśmy się w domu towarowym w Silom.

    Rozejrzałem się dookoła i zauważyłem, że drogie restauracje były dziś tak wyjątkowo zaludnione przez pracowników, którzy właśnie otrzymali swoje pensje, że prawie nie było w nich wolnych miejsc. 

    – Co powiesz na bar szybkiej obsługi?

    – To dzień wypłaty. Dlaczego mielibyśmy jeść dziś coś takiego? 

    Mężczyzna obok potrząsnął głową i wciągnął mnie do włoskiej restauracji. Gdy tylko obsługa spostrzegła nowych klientów, zostaliśmy natychmiast grzecznie przywitani, po czym kelner zaprowadził nas do wolnego stolika. Westchnąłem z rezygnacją. Zawsze zabierał mnie do drogich restauracji. Moja pensja nie była tak wysoka jak wypłaty programistów. 

    – Zamów, co tylko chcesz. Ja zapłacę – powiedział, jakby domyślał się, co mi chodzi po głowie. Podniosłem głowę znad menu i uniosłem w zdziwieniu brwi.

    – Dlaczego?

    – Jestem bogaty. Chcę po prostu wydać pieniądze. 

    Odwróciłem wzrok od osoby, która popisywała się swoim stanem posiadania, i wskazałem na spaghetti, które nie było zbyt drogie. Po tym, jak kelner przyjął nasze zamówienia, wyjąłem telefon i zalogowałem się do aplikacji bankowości internetowej, by uregulować swoje miesięczne rachunki i przelać pieniądze mamie. Jakby się zastanowić, nie dzwoniła do mnie ani nie wysyłała żadnych wiadomości od dnia moich urodzin. Na myśl o tym poczułem równocześnie ulgę, jak i współczucie dla samego siebie. Było jasne, dlaczego się ze mną nie kontaktowała. Otrzymywała pieniądze – tak jak chciała – więc nie musiała zawracać sobie głowy przenośnym bankomatem, którym dla niej byłem. 

    Kiedy znów będzie potrzebowała pieniędzy, z pewnością nie omieszka do mnie zadzwonić, ponieważ to było wszystko, do czego według niej się nadawałem. 

    – Ai Uea, zaraz wracam. – King nagle wstał i odszedł, by poza restauracją porozmawiać przez telefon. 

    Minęło ponad dziesięć minut, a on jeszcze nie wrócił. W międzyczasie zostało podane nasze jedzenie, a po nim ciągle nie było nawet śladu. Odłożyłem telefon i zająłem się posiłkiem. Kiedy niemal do połowy opróżniłem talerz, King wrócił i z poważnym wyrazem twarzy zajął swoje miejsce.

    Zazwyczaj wymyślał tematy rozmów, ale podczas dzisiejszego posiłku panowała cisza, ponieważ mój towarzysz wyraźnie nie był w nastroju do wymiany zdań.

    Jego nietypowe zachowanie wyzwoliło we mnie ciekawość. Z kim właśnie rozmawiał?

    – Jeśli będziesz się dłużej na mnie gapił, to naliczę ci opłatę. – King podniósł wzrok znad swojego talerza i spojrzał mi w twarz. 

    Poczułem się zażenowany, że mnie na tym przyłapał. 

    – Co się stało? Czy właśnie rozmawiałeś z jedną ze swoich dziewczyn?

    Zagryzłem wargę, gdy tylko zdałem sobie sprawę, że moje usta pracowały szybciej niż mózg. Normalnie nie byłem przecież taki, ale King ewidentnie zachwiał moim systemem samokontroli.

    – Dziewczyna? Dlaczego tak myślisz? 

    – Zauważyłem po prostu, że ilekroć dzwoni jakaś dziewczyna, zawsze odchodzisz, żeby porozmawiać gdzieś indziej. Czy nie było tak w tym przypadku? 

    Przypomniałem sobie, jak pewnego razu powiedział mi, że idzie zapalić, ale w rzeczywistości odebrał telefon. Nie lubiłem kłamać i nie miałem pojęcia, dlaczego on miałby mnie okłamywać. Mógł przecież powiedzieć o tym wprost, bo miał prawo rozmawiać, z kim chciał, niezależnie od tego, ile kobiet do niego wydzwaniało. Byliśmy tylko partnerami seksualnymi. Nie mieliśmy prawa wtrącać się w osobiste sprawy drugiej osoby.

    – No tak, zdarzało się, że czasem jakaś dzwoniła.

    Przyznał się łatwiej, niż się spodziewałem. Przez chwilę milczałem, a potem jak gdyby nigdy nic kontynuowałem jedzenie. Logicznie biorąc, było zupełnie normalne, że King rozmawia z innymi ludźmi, ale moje serce nie wydawało się zgadzać z tą myślą.

    – Zadzwoniła, by poprosić cię, żebyś do niej wrócił? 

    Zawinąłem spaghetti na widelec, podczas gdy moje serce niemal przestało bić, mimo że było to coś, co można było przewidzieć. To nie było zaskakujące, że ktoś był nim tak zafascynowany, że pragnął jego powrotu. Sam przekonałem się przecież, że idealnie dbał o swojego łóżkowego partnera. 

    – Coś w tym stylu, ale skończyłem z każdą osobą, która do mnie dzwoniła. Nie chcę wracać do żadnej z nich.

    – Dlaczego?

    – Jeśli bym to zrobił, musiałbym zerwać z tobą – padło z ust przystojnego mężczyzny, który nieznacznie się uśmiechnął. 

    Udałem, że patrzę w dół na talerz, nie chcąc, by rozmówca wyczytał z mojej twarzy, co czuję. Jego słowa dziwnie łaskotały mnie w piersi. Dobrze wiedziałem, że miał na myśli zakończenie naszej relacji friends with benefits. Jednak kiedy powiedział „zerwać”, zabrzmiało to tak, jakbyśmy byli parą.

    – Nie zerwę z tobą, Ai Uea. Jesteś najlepszym, co mi się przytrafiło. – Uśmiechnął się, a ja znów spostrzegłem, że zabrzmiało to dwuznacznie. 

    Westchnąłem, podnosząc szklankę do ust, by zamaskować swoje uczucia. Musiałem przyznać, że ten człowiek był naprawdę dobry w mieszaniu innym w głowach.

    – Dzwoniła do mnie mama – powiedział, gdy zwijałem ostatnie spaghetti. 

    – Kazała ci wracać do domu?

    – Nie, powiedziała, że umówiła mnie na randkę w ciemno z jakąś dziewczyną.

    W jednej sekundzie poczułem się tak, jakby czas się zatrzymał. Wszystko wokół mnie rozmyło się i zanikło. W restauracji zostałem tylko ja. King powiedział, że musi spotkać się z dziewczyną...

    – Naprawdę? – Spojrzałem w jego nieruchomą twarz, domyślając się, że powiedział prawdę, ponieważ nie miał w głosie żadnego żartobliwego tonu. 

    – Tak, powiedziała, że jakiś swat znalazł tę dziewczynę, która przypadkowo jest córką biznesmena będącego partnerem w interesach mojego ojca. Możesz uwierzyć, że to naprawdę zbieg okoliczności? – zapytał z wymuszonym uśmiechem i wyraźnym niezadowoleniem w oczach. – Kiedy ona przestanie wreszcie rządzić moim życiem?

    – Czy... pójdziesz?

    – A co z tobą? Chcesz, żebym poszedł?

    Tym pytaniem całkowicie mnie oszołomił. Jego pozbawiona wyrazu twarz nie dawała mi żadnych wskazówek co do tego, co czuje. Moja egoistyczna podświadomość kazała mi powiedzieć „nie”, ale wiedziałem, że to niemożliwe. W takiej sytuacji nie mogłem powiedzieć nic innego jak tylko:

    – To zależy od ciebie.

    Włożyłem do ust spaghetti, które nagle przestało mi smakować, mimo że wcześniej było pyszne. Oczy słuchającego nadal były puste. King wydał z siebie delikatny dźwięk, coś brzmiącego jak „hmm”, czym zakończył rozmowę i zajął się jedzeniem. 

    Jeśli cały ten miniony czas był tylko długim snem, to sytuacja, która wydarzyła się przed chwilą, przywróciła mnie do rzeczywistości. Nieważne, jak bardzo to, co robiliśmy, przypominało związek kochanków, nie byliśmy niczym więcej niż przyjaciółmi z korzyściami, którzy nie mieli prawa wtrącać się w sprawy osobiste partnera, a zwłaszcza te rodzinne.

    Domyślałem się, że rodzice mogli się o niego martwić, więc chcieli pomóc mu się ustatkować. Większość rodziców życzyła sobie, by ich dzieci zawarły małżeństwo i założyły rodziny. Wśród wpływowych przedsiębiorców aranżowane małżeństwa ich dzieci były powszechne, ponieważ odpowiedni małżonek niósł za sobą biznesowe korzyści. Ale czy dla tych, którzy znajdowali się w aranżowanych małżeństwach, było to sprawiedliwe?

    Zupełnie nie zgadzałem się z takimi praktykami, ale byłem tu tylko outsiderem. Nie miałem prawa się kłócić czy nawet wyrazić swojego zdania. Sam miewałem starcia z rodziną i wiedziałem, że nie przynosiły one szczęścia, więc nie chciałem niczego komentować. I z całą pewnością nie chciałem przysparzać Kingowi kłopotów z rodzicami. Poza tym rodzina tej dziewczyny była partnerem biznesowym firmy jego rodziców. Kiedy w grę wchodziły interesy, wszystko stawało się jeszcze bardziej skomplikowane. Nie powinienem angażować swoich osobistych uczuć w wydawanie jakichkolwiek opinii w tej sprawie. Wszystko zależało od niego.

    Jeśli King zdecydował, by pojechać do domu, oznaczało to, że mógł zaakceptować tę sytuację. Mózg podpowiadał mi, że to rozsądne posunięcie, ale serce dosłownie ściskało się na samą myśl. Czułem się nieswojo. Cząstka mnie dobrze wiedziała, że to może być wskazówka oznaczająca, że nasz wspólny czas niemal dobiega końca. 

    Nie chciałem tego.

    – Proszę. – Niski, ochrypły głos wyrwał mnie z potoku myśli, gdy King podał kartę kredytową kelnerowi, by zapłacić za jedzenie. Kiedy rachunek został uregulowany, wyszliśmy z restauracji, by udać się do jego apartamentu.

    Wyczuwałem kłębiące się w nim emocje, które czekały tylko na wybuch, ponieważ przez całą drogę z restauracji na parking nic do mnie nie powiedział. Nawet w drodze na górę, do jego mieszkania nie odezwał się do mnie ani słowem. Być może powinienem wrócić do siebie.

    – Chcesz być sam? – zapytałem go, gdy tylko ruszyła winda. 

    – Nie – odparł natychmiast.

    Zanim przytłaczająca cisza rozprzestrzeniła się po całej windzie, jej drzwi się otworzyły. Jedyne, co mogłem zrobić, to podążać za idącym szybkim krokiem wysokim mężczyzną. Po chwili znaleźliśmy się w luksusowym apartamencie, w którym już wielokrotnie bywałem.

    – Ai King... Ach!

    Gdy tylko zamknęły się za nami drzwi, wziął mnie w ramiona i przytulił do siebie, po czym zaczął namiętnie całować. Przyciśnięty do ściany, pozwalałem sobie posmakować jego warg i czuć intensywny dotyk. Miałem zawroty głowy. Zazwyczaj King, jeśli chodziło o seks, był naprawdę cierpliwy, ale teraz gorące usta, które skubały i ssały moje wargi, były pełne gwałtownych emocji, których nigdy od niego nie doświadczyłem.

    – Cze… Czekaj, nie wziąłem prysznica – wyszeptałem, ciężko dysząc. 

    Podniosłem ręce, by go odepchnąć. King, odmawiając zatrzymania się, na chwilę odsunął usta, ale tylko po to, by mnie rozebrać. Jego duże dłonie szybko uporały się z moim ubraniem, które wylądowało na podłodze. Chwilę później zostałem zaniesiony do łazienki.

    – Weźmy razem prysznic. – Pochylił się, by znów złączyć nasze usta. 

    Zimna woda oblewała nasze ciała, podczas gdy we mnie szalały płomienie. Cały drżałem, czując na sobie pieszczoty mojego kochanka. Każdy pocałunek, każdy dotyk, który pieścił moje ciało, i każde pchnięcie niosło za sobą ekstazę i doprowadzało mnie niemal do szaleństwa.

    Łzy wypełniły mi oczy, podczas gdy w łazience rozlegały się coraz głośniejsze jęki.

    Im bardziej jęczałem z rozkoszy, tym intensywniejszy stawał się dotyk mojego partnera. Zupełnie jakby chciał mnie wchłonąć. To był pierwszy raz, odkąd zaczęliśmy uprawiać seks, kiedy musiałem upominać go, by był delikatniejszy. Obawiałem się, że nie wytrzymam nawałnicy uczuć i spalającej mnie gorączki. 

    Dzisiejsza noc była długa. 

    Minęło wiele godzin, zanim szalejąca burza emocji ustąpiła. Nawet kiedy wszystko się uspokoiło, gorące ramiona mojego łóżkowego kumpla nadal szczelnie mnie obejmowały, podczas gdy ja leżałem na boku z plecami opartymi o jego pierś.

    – Przepraszam, Ai Uea, że byłem dziś zbyt szorstki. – King przytulił twarz do mojej szyi. 

    – W porządku – wymamrotałem w odpowiedzi, chociaż moje oczy z powodu wyczerpania pozostały zamknięte. Wiedziałem, że był zestresowany, więc nieświadomie dał się ponieść emocjom. Ale wystarczyło moje ostrzeżenie, że jest zbyt szorstki, a natychmiast stawał się łagodniejszy. Nadal, nawet w stanie tak silnego wzburzenia, nie przestawał dbać o moje ciało i uczucia. Zawsze się o mnie troszczył. Przez to, że był właśnie taki, tak bardzo go… polubiłem.

    – Dokąd idziesz? – zapytałem, gdy obejmujące mnie ramiona się odsunęły. 

    – Możesz spać. Pójdę zapalić. 

    Zmarszczyłem się i natychmiast złapałem jego ramię.

    – Czy mógłbyś... nie palić? – zapytałem z wahaniem. 

    Nie wiedziałem, czy uzna, że wtrącam się w jego osobiste sprawy. Naprawdę nie lubiłem zapachu papierosów. Nawet jeśli palił na balkonie, ten zapach przylegał do jego ciała i czułem go, gdy wracał do pokoju. A co ważniejsze, był szkodliwy dla zdrowia. King nie był nałogowym palaczem jak niektórzy pracownicy w firmie, ale jeśli to możliwe, nie chciałem, żeby w ogóle palił.

    Nasze oczy spotkały się w świetle lampy. King odsunął moją rękę i z sercem na ramieniu domyśliłem się, że nie posłucha mojej prośby. Nie spodziewałem się, że położy się z powrotem i tak jak poprzednio ponownie przytuli do moich pleców.

    – Okay, w takim razie czas na sen. 

    Pocałował mnie delikatnie w ramię i przesunął usta w górę, pozostawiając na mojej szyi pocałunki, które sprawiły, że się zarumieniłem. Gdyby to było wcześniej, zirytowałbym się i kazał puścić, żeby każde z nas mogło zasnąć. Nie wiedziałem nawet, kiedy to się stało, ale zacząłem czuć, że przytulanie po seksie i delikatne czułości już mi nie przeszkadzają.

    Zamknąłem oczy i w zakłopotaniu ukryłem twarz w poduszce. Pragnąłem, żeby przytulał mnie tak już zawsze, ale dobrze wiedziałem, że nie jest to możliwe. Wszystko ma swój koniec, a nasz już się zbliżał. Ostatnią rzeczą, o której pomyślałem, zanim odpłynąłem w sen, było to, że nie powinienem był zakochiwać się w Kingu. 

    Wyrywanie się ze snu, by iść do pracy, jest zawsze trudne, ale niestety nieuniknione. Nasza wczorajsza aktywność trwała tak długo, że przespałem zaledwie kilka godzin, więc kiedy dotarłem dziś do pracy, w oczach nadal miałem resztki snu. Gdyby nie mocne, gorzkie, gorące americano, to kto wie, czy nie zasnąłbym z głową na biurku. 

    – Witam. Widzę, że wszyscy są dziś pogodni. – Słowa szefa sprawiły, że pracownicy w dziale IT podnieśli wzrok znad ekranów komputerów. Obejrzałem się w kierunku jego głosu. Pulchny zwierzchnik stał tam w towarzystwie mężczyzny w schludnym garniturze. Był to wysoki, przystojny młody człowiek, którego nie znaliśmy. Gdy rozglądał się po pokoju, na jego twarzy zagościł nieznaczny uśmiech. 

    – Po tym, jak Suchitra zrezygnowała w zeszłym roku, nasz dział IT przez długi czas nie miał kierownika. To była ciężka praca, Khun Surasak.

    – Wcale nie. – Uśmiechnął się grzecznie Phi Bas, który pełnił funkcję tymczasowego kierownika działu.

    Szef zaśmiał się lekko, po czym poklepał po ramieniu stojącego przy nim mężczyznę.

    – Wszystko w porządku. Bałem się, że będzie pan pracował tak dużo, że nie będzie miał pan czasu dla swojej rodziny, Khun Surasak, więc przyprowadziłem nowego kierownika. To mój bratanek. W zeszłym miesiącu wrócił ze Stanów Zjednoczonych. Nazywa się Krit.

    – Dzień dobry. – Osobnik, którego imię zostało właśnie wymienione, przywitał się z uśmiechem. 

    – Mam na imię Krit. Mam trzydzieści lat. Ci z was, którzy są młodsi ode mnie, mogą mówić do mnie „Phi”, nie mam z tym problemu. Od dzisiaj będę kierownikiem działu IT. Miło mi was wszystkich poznać. Jeśli będziecie mieć jakieś trudności, możecie się ze mną konsultować. Mam nadzieję, że poznam was wszystkich lepiej.

    – Dobrze. Po spotkaniu kierowników działów możemy się zapoznać. Miłej pracy – dodał na zakończenie szef, wyprowadzając z biura nowego kierownika. Gdy tylko opuścili pomieszczenie, natychmiast rozległy się nakładające się na siebie głosy współpracowników. 

    – Jest całkiem przystojny. Ma dopiero trzydzieści lat, a już jest kierownikiem.

    – To krewny właściciela firmy. Można protegować go do stanowiska wiceprezesa.

    – W takim razie jeśli któraś z nas miałaby z nim problem, musiałybyśmy z pewnością znaleźć nową pracę.

    – Myślałem, że to Phi Bas zostanie awansowany na stanowisko kierownika. Jaka szkoda.

    – Ten jedzie na znajomości. To niesprawiedliwe. – Te słowa padły z ust Jade’a, który przechylił głowę w moją stronę, by je wyszeptać. 

    Spojrzałem na siedzącego w niewielkiej odległości Phi Basa i zrobiło mi się go żal. Gdybym był nim i musiał przez długi czas pełnić funkcję tymczasowego kierownika, miałbym nadzieję, że zostanę awansowany, a nie bez mrugnięcia okiem zastąpiony przez krewnego właściciela firmy.

    – Tak więc Phi Mongkol ma teraz jeszcze lepsze zaplecze. Na pewno weźmie teraz 365 dni wolnego w roku – powiedział żartobliwie zachrypniętym głosem Gun. Jego uwaga sprawiła, że wszyscy w dziale wybuchnęli śmiechem. No, nie tak do końca wszyscy, bo Jade i ja raczej zbledliśmy. 

    – Phi Uea, Phi Jade, więcej pracy dla was za tę samą pensję! 

    – Wiem o tym! – odpyskował młodszemu koledze Jade, jednocześnie ciągnąc się za włosy. Odwróciłem się, by spojrzeć ze znużeniem na puste krzesło Phi Mongkola, który znów był na zwolnieniu. Jeśli Krit był bratankiem szefa, to był też krewnym ciągle nieobecnego grafika, który od teraz stanie się zapewne jeszcze gorszy.

    – Dość już tych pogawędek. Wracajcie do pracy – zarządził Phi Bas, więc pracownicy działu IT przestali plotkować o nowym kierowniku.

    Moja senność nie zniknęła, więc po południu postanowiłem zrobić sobie kolejną filiżankę kawy. Gdy ją parzyłem, do kuchni wszedł nowy kierownik. 

    – Dzień dobry. – Złożyłem ręce, by grzecznie przywitać się z przełożonym. Khun Krit lekko wstrzymał się przed złożeniem rąk, by przyjąć wai.

    – Dzień dobry, Khun...

    – Anon.

    – A jaki jest pana pseudonim?

    – Uea – odpowiedziałem. 

    Uśmiechnął się do mnie, ale coś w jego oczach sprawiło, że poczułem, że nie mogę mu ufać. Potrafiłem odróżnić spojrzenia, a wyraz oczu Khun Krita należał do tych, których nie lubiłem. Było to spojrzenie człowieka, który bierze kogoś na celownik. Bardziej pasowało do nocnego klubu niż do miejsca pracy. Było spojrzeniem mężczyzny, który uważa cię za atrakcyjnego, chce cię zdobyć i posiąść.

    – Tak, Khun Uea, jest pan grafikiem, prawda? Ile ma pan lat?

    – Dwadzieścia siedem – odpowiedziałem i lekko skłoniłem głowę, zamierzając się oddalić, ale Khun Krit nie ustąpił mi z drogi, a zamiast tego kontynuował rozmowę.

  – Jestem programistą. Nie jestem zbyt obeznany z pracą grafika. Być może będę musiał konsultować się z panem w wielu sprawach.

    Popatrzył mi prosto w twarz, jednocześnie wyciągając rękę. Podwładny taki jak ja nie miał innego wyjścia, jak tylko wyciągnąć własną, by uprzejmie uścisnąć jego dłoń.

    Na krótko w jego oczach zabłysło zadowolenie, zanim z uśmiechem powiedział: 

    – Miło cię poznać, Nong Uea.



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma




Poprzedni 👈             👉 Następny 



Komentarze

Popularne posty