BF – Rozdział 20

  



Wstrzymanie

  

[POV King]


    W poniedziałek rano wbiegłem do firmy i udałem się od razu do naszego działu. Po drodze nie witałem seniorów ani nie odpowiadałem na pozdrowienia młodszych kolegów. Nie zatrzymałem się też, by z kimkolwiek się przywitać, czując, że wariuję.

    „Zakończmy nasz związek przyjaciół z korzyściami”.

    Krótkie zdanie, które otrzymałem przez aplikację Line, wywołało we mnie niewytłumaczalny niepokój. Pamiętnego dnia mieliśmy dość poważną kłótnię. To była moja wina, że straciłem wtedy nad sobą panowanie. Byłem zmartwiony i tak nieświadomie zazdrosny, że zapomniałem wziąć pod uwagę jego uczucia. Przecież on też musiał przeżyć ciężkie chwile. Kiedy się opanowałem, czułem się niesamowicie winny i koniecznie chciałem go przeprosić. Jednak natychmiast przypomniałem sobie to, co wydarzyło się po przyjęciu powitalnym Maia. Wtedy starałem się jak najszybciej wszystko naprawić, ale wynik nie był zbyt pozytywny. Jakiś czas nawet ze sobą nie rozmawialiśmy. Dlatego tym razem pomyślałem, że nie będę się spieszył. Zamierzałem poczekać tydzień, aż obaj się uspokoimy. Miałem nadzieję, że po upływie tego czasu będziemy potrafili racjonalnie ze sobą porozmawiać. 

    Ale wyglądało na to, że znów podjąłem niewłaściwą decyzję. Katastrofalną!

    Rozejrzałem się po biurze, a gdy nie ujrzałem tego, kogo szukałem, spojrzałem na Jade’a, który gapił się na swoje biurko. 

    – Ai Jade! Gdzie jest Ai Uea? Jeszcze nie przyjechał?

    – Jak widać – westchnął głęboko. Jego twarz wyglądała na zestresowaną.

    Sięgnąłem po telefon, by zadzwonić do Uea, ale zostałem połączony z pocztą głosową. 

    – Czy on dzisiaj do ciebie dzwonił? – Odwróciłem się, by zapytać. 

    Jade udzielił mi niechętnej odpowiedzi: 

    – Cóż...

    – Jade. – Naszą rozmowę przerwał głos Phi Basa, który wszedł do biura, kierując się wprost w naszą stronę. Wyglądał na zmartwionego i jakby chorego. 

    – Spotkałem na dole Toona. Powiedział, że Nong Uea wysłał mu wczoraj wieczorem e-mail z informacją, że rezygnuje z pracy. O co w tym wszystkim chodzi?

    Wypowiedzenie?

    – Ma osobisty problem. – Padła odpowiedź Jade’a. 

    W jednej chwili poczułem się tak, jakby mój mózg został porażony prądem. Nie potrafiłem uwierzyć w to, co właśnie usłyszałem. Nie chciałem wierzyć. Spóźniłem się. Uea już na mnie nie czekał.

    – Ai Uea nie porzuciłby pracy tak nagle. Jade, powiedz mi, dlaczego zrezygnował – szorstkim głosem zażądałem odpowiedzi od naszego wspólnego przyjaciela. To było nietypowe, żeby ktoś taki jak on porzucał pracę bez wcześniejszego powiadomienia, postępując niezgodnie z regulaminem firmy. Byłem przekonany, że Jade musi znać powód.

    – To prawda – zgodził się ze mną Phi Bas. 

    Jade zamrugał kilka razy, wyglądając przy tym na bardzo zdenerwowanego. Niemal w tej samej chwili chwycił mnie za ramię i równocześnie zwrócił się do naszego seniora.

    – Proszę dać nam chwilę, Phi Bas. Zaraz wrócę. A ty chodź ze mną – dorzucił pod moim adresem. 

    Od razu, gdy tylko skończył, wyciągnął mnie z biura, prowadząc po schodach przeciwpożarowych na udekorowaną jak ogród antresolę znajdującą się trzy piętra nad naszym biurem. Ten ogród w zamierzeniu właściciela biurowca miał być zieloną oazą odpoczynku, ale ostatecznie stał się miejscem, gdzie palacze przychodzili na papierosa. Ja również. 

    – Powiedz mi. Co tak naprawdę się dzieje? Dlaczego Ai Uea rzucił pracę? – zapytałem, zapalając papierosa, by rozładować stres. 

    Jade zamknął drzwi i ciężko westchnął. 

    – Ten cholerny Krit poszedł wczoraj do domu jego mamy. Prawdopodobnie wyszukał adres, węsząc w podaniu o pracę. Kiedy Ai Uea pojechał tam za nim, strasznie pokłócił się z mamą. Poszedłem do jego mieszkania, żeby go pocieszyć.

    Te słowa sprawiły, że – nawet nie zdając sobie z tego sprawy – mocno zacisnąłem pięści. Gdyby ten drań stał teraz przede mną, bez wahania bym mu przyłożył. Nigdy nie przestał osaczać Uea, a teraz zdecydowanie przegiął pałę.

    – Poza tym... Ai Uea powiedział mi, że pokłóciliście się z powodu Krita. Cholera! Jesteś zbyt porywczy, Ai King! Wiem, że się martwisz, ale powinieneś był z nim grzecznie porozmawiać, zamiast wyskakiwać z pyskiem. Przestań się tak zachowywać. Opanuj się, do cholery! 

    Jade nie pożałował sobie kazania. Grzmiał pouczającymi frazami, równocześnie krzywo na mnie patrząc. 

    – Tak, to moja wina. Spanikowałem – przyznałem ze zmęczeniem. 

    Zawsze byłem porywczy i reagowałem emocjonalnie. Ani razu nie wyszło z tego nic dobrego, ale tym razem było nawet bardziej niż oczywiste, że zawiodłem na całej linii. 

    – Więc dlatego odszedł?

    – Powiedział, że nie może dłużej pracować z takim przełożonym. Podzielam jego zdanie. Na jego miejscu zareagowałbym dokładnie tak samo. Rzuciłbym tę robotę i poszukał czegoś innego. 

    Im dłużej słuchałem słów Jade’a, tym bardziej czułem się zraniony. To nie była wina Uea, ale to on musiał być tym, kto wziął na siebie odpowiedzialność, a ten palant nadal pozostawał w firmie. Czy to w ogóle było sprawiedliwe?

    – Ai Uea zadzwonił do mnie dziś rano. Powiedział, że napisał list z wypowiedzeniem i zostawił go w szufladzie biurka. Poprosił, bym zaniósł go do Phi Toona, a on przeniesie się do innej prowincji. Chciał na chwilę uciec od tego wszystkiego, zanim wróci i zacznie szukać nowej pracy. Kiedy do mnie dzwonił, był już na lotnisku. 

    Gdy to usłyszałem, natychmiast zgasiłem papierosa i już miałem ruszyć do drzwi, ale Jade chwycił mnie za ramię.

    – Czekaj, czekaj. Dokąd idziesz?

    – Znaleźć go – powiedziałem niecierpliwie. Byłem nie tylko wściekły, ale i cholernie niespokojny. Nie przeprosiłem go, kiedy miałem jeszcze ku temu okazję. Nie naprawiłem z nim stosunków. Nigdy, przenigdy nie pozwoliłbym, by sprawy między nami zakończyły się w ten sposób. Teraz chciałem jak najszybciej do niego dotrzeć.

    – Przepraszam, ale czy spojrzałeś na godzinę i samochody na drodze? To jest Bangkok, Krung Thep Maha Nakhon, Miasto Aniołów, z największymi korkami na świecie. Zanim dotrzesz na lotnisko Don Mueang, będzie już południe. Jego samolot odleci wieki wcześniej.

    – Kurwa! Mogę tylko czekać i pozwolić mu zniknąć? – przekląłem skrajnie sfrustrowany. 

    Jade nic nie powiedział, ale ze zmrużonymi oczami uważnie mi się przyglądał. 

    – Ai King, mogę cię o coś zapytać? Dlaczego ty tak wyglądasz? Skąd ta twoja frustracja i wściekłość? – zapytał, jakby próbował wyłapać coś, czego nie potrafił nazwać. – Pomysł udania się jego śladem nie jest normalny. Moim zdaniem jakoś przesadnie reagujesz. Możesz po prostu poczekać, aż do nas wróci i do niego zadzwonić. Wtedy go przeprosisz. A może chodzi tu o coś więcej?

    Sposób, w jaki mnie taksował, sprawił, że odwróciłem twarz. Jade mógł być powolny w różnych sprawach, ale przyjaźniliśmy się od przedszkola. Znał więc moje nawyki i wiedział, że nigdy nie dbałem o nikogo, kto nie był dla mnie kimś ważnym. Dlatego bez względu na to, jak bardzo był czasem niedomyślny, nie było możliwości, żeby nie potrafił poprawnie zinterpretować moich reakcji.

    – Jesteś taki cichy… A więc jest coś więcej, prawda? Coś, czego nie wiem…

    – ...

    – King, odpowiedz mi, do cholery!

    – Tak, jest… – przyznałem w końcu. 

    Nie było sensu zaprzeczać. Poza tym nie chciałem już utrzymywać mojego związku w tajemnicy przed nim. Przynajmniej jemu chciałem powiedzieć, że Uea jest mój. 

    – O co chodzi?

    – To sprawa między kochankami. 

    – Rozumiem, sprawy kochanków. Co? Kogo?! – Jego wąskie jak szparki oczy w jednej chwili szeroko się otworzyły. 

    Wyglądał na zaskoczonego. Zupełnie jakby nagle wyrosły mi na głowie rogi demona. Jego usta otwierały się i zamykały raz po raz jak u ryby wyrzuconej na piasek. Wyglądał w tej chwili tak, jakby zapomniał ludzkiej mowy.

    – Ty… Wy… Znaczy… Umawiacie się ze sobą?! – Minęła niemal minuta, zanim udało mu się to wykrzyknąć. 

    – Nie.

    – Och, hę?

    – Jesteśmy przyjaciółmi z korzyściami. – Westchnąłem ciężko, czując wszechobecną frustrację.

    Ten status był tym, co nas do siebie zbliżyło, ale w ostatecznym rozrachunku stał się przeszkodą. 

    – Cze-czekaj… Co? Co?! – Jade najwyraźniej się jąkał. – Przyjaciele z korzyściami? To znaczy, że on… że ty… wy…?

    – Jesteśmy przyjaciółmi, którzy się pieprzą. Uea i ja od roku uprawiamy ze sobą seks. Czy teraz wszystko jasne? 

    – Kurwa!!! – wykrzyknął głośno. Tym razem oczy niemal wyskoczyły mu z orbit. – Kurwa! Jaja sobie robisz?! Pytam poważnie!

    – A czy ja wyglądam na kogoś, kto żartuje? – zapytałem z powagą. 

    Jade był całkowicie oszołomiony. Nie odrywając ode mnie zszokowanego spojrzenia, klapnął na krzesło i przyłożył ręce do skroni.

    – Gadaj! Jak to możliwe? Chcę wiedzieć wszystko!

    Opowiedziałem mu o nocy po przyjęciu powitalnym Maia. O naszej kłótni. O badaniu krwi i o tym, jak się ze sobą pogodziliśmy. O tym, jak Uea poprosił mnie o układ seks-przyjaciół. A nawet o tym, kiedy nabrałem pewności, że naprawdę go lubię. Jade słuchał uważnie, a kiedy skończyłem, ciężko westchnął.

    – Po tym, jak zdecydowałeś się spotkać na zaaranżowanej randce z tą dziewczyną, musiało być dla ciebie jasne, że dla kogoś takiego jak Uea kolejnym krokiem z całą pewnością będzie zakończenie waszej relacji. Cholera! To jest tak kurewsko skomplikowane, że aż boli mnie od tego głowa. Wy dwaj po prostu lubicie ściągać na siebie kłopoty – mamrotał potępiająco, zanim spojrzał na mnie niezwykle podejrzliwym wzrokiem. – Więc ty naprawdę go lubisz?

    – Tak – przyznałem. 

    Jade nie wiedział, że tak naprawdę nie tylko lubiłem i byłem zafascynowany Uea. Zakochałem się w nim po uszy! I to tak bardzo, że nigdy nie wyobrażałem sobie nawet, że mógłbym obdarzyć kogoś takim uczuciem. 

    – A co z nim?

    – Nie wiem, ale wydaje mi się, że on też mnie lubi.

    – Czy ty sobie za dużo nie wyobrażasz? Kurwa! Ai Uea nienawidzi flirciarzy! Myślisz, że cię polubił? – Na twarzy mojego przyjaciela odbiło się niedowierzanie. 

    Nie chciałem kłócić się z kimś, kto był tak ślepy emocjonalnie jak on. Wierzyłem we własny rozsądek i umiejętność odczytywania sygnałów. Wierzyłem w to, co widziałem. Gesty, które Uea czynił pod moim adresem, pozwalały mi mieć nadzieję, że jego uczucia nie różniły się od moich.

    – Poza tym jeśli go lubisz, to dlaczego – do cholery – spotkałeś się z tą swoją skojarzoną panienką? 

    – Nie dało się tego uniknąć, matka wywarła na mnie presję. Chodziło o sprawy mojej rodziny. Poszedłem tam, żeby mieć to za sobą.

    – Ale potem jeszcze raz jadłeś z nią kolację!

    – Nie chciałem iść. Wyraźnie powiedziałem mamie, że poszedłem tam za pierwszym razem tylko dlatego, że nalegała. Ze względów rodzinnych musiałem się ugiąć. Myślałem, że wystarczy jedno spotkanie i będzie po sprawie, ale ona się nie poddała. Nadal chciała mnie nawrócić. Poszedłem więc na drugie, by wyjaśnić tę sytuację bezpośrednio z dziewczyną. Musiałem porozmawiać z nią twarzą w twarz, by raz na zawsze to zakończyć. Powiedziałem jej, że już kogoś mam. A później wyjaśniłem sprawę z moją rodziną. – Westchnąłem głęboko. 

    Wczorajszy dzień był dla mnie naprawdę gorączkowy. Chciałem usunąć z drogi wszelkie przeszkody, by móc kontynuować, a właściwie pogłębić mój związek z Uea. Kto by jednak pomyślał, że zaledwie jeden dzień spóźnienia okaże się tak brzemienny w skutki? To było naprawdę dziadowskie wyczucie czasu.

    – I co powiedziała ta dziewczyna?

    – Nie sprzeciwiała się. Zrozumiała. Wyglądało na to, że ona również została do tego zmuszona przez rodzinę. 

    – Twoi rodzice nie mają nic przeciwko temu? Jak znam twoją mamę, to z pewnością była daleka od zachwytu, co? – zapytał łagodnie Jade. 

    Dobrze znał moją rodzinę, więc mógł domyślić się jej reakcji.

    – No cóż… Nie byli z tego zadowoleni, ale czy to nie jest moje życie? Dlaczego miałbym poślubić kogoś, kogo nie kocham i żyć z tym kimś przez kolejnych trzydzieści lub czterdzieści lat? – Wzruszyłem ramionami. 

    Wczorajsza przeprawa nie należała do przyjemnych i czułem się dość niekomfortowo. Z tatą można było racjonalnie porozmawiać, ale mama nie omieszkała mi wytknąć, że im starszy się robię, tym bardziej staję się uparty. Wierzyłem jednak, że posłuszeństwo nie ma nic wspólnego z wdzięcznością wobec rodziców. Chciałem po prostu sam dokonywać w swoim życiu wyborów.

    W oczach mamy nie różniłem się niczym od czarnej owcy, która i tak rzadko słuchała poleceń. Nie miało więc znaczenia, że po raz kolejny sprzeciwiłem się jej planom. Ale to było moje życie. To ja powinienem decydować o tym, kto będzie moim życiowym partnerem, prawda?

    Kiedy o tym pomyślałem, zacisnąłem szczękę, ponieważ moje myśli znów poszybowały do Uea. Podniosłem telefon i po raz kolejny spróbowałem się do niego dodzwonić. Przekląłem głośno, kiedy również tym razem zostałem przekierowany na pocztę głosową. Wielokrotnie naciskałem guzik połączenia, ale niestety z tym samym rezultatem. Miałem ochotę czymś rzucić, by dać upust mojej frustracji.

    – Masz jakiś pomysł, dokąd on mógł się udać, Ai Jade?

    – Nie jestem pewien, ale gdybym miał zgadywać… 

    – Dokąd?

    – Ai King, przestaniesz do niego wydzwaniać? Pewnie wyłączył telefon.

    Jade nie odpowiedział na moje pytanie. Zamiast tego próbował wyrwać mi z ręki komórkę. 

    – Poza tym nawet gdyby nie wyłączył telefonu, to czy na serio myślisz, że odebrałby połączenie, widząc twój numer? 

    Gdybym był na jego miejscu i miał za sobą tak wielką kłótnię, to prawdopodobnie też bym nie odebrał.

    – Więc co, do cholery, chcesz, żebym zrobił?! – Sfrustrowany podniosłem głos. 

    – Po pierwsze, do kurwy nędzy, musisz się wreszcie uspokoić! – zarządził, gdy patrzyłem na niego zmęczonym wzrokiem. – W tej chwili absolutnie nic nie możemy zrobić. Ale zadzwonię do niego wieczorem. Zapewne wyjawi mi, gdzie się zatrzymał, a wtedy ci powiem. Czy tak będzie w porządku? A co do ciebie! Jeśli chcesz za nim jechać, to załatw sobie urlop, zamiast rzucać robotę i pędzić na złamanie karku na lotnisko! 

    Z niezadowoleniem mlasnąłem językiem. Ale musiałem przyznać, że niestety miał rację. Obecnie nie byłem w stanie zrobić absolutnie nic. Nie wiedziałem nawet, dokąd poleciał.

    A może...

    „Tak, ja też nie lubię miejsc przepełnionych turystami. Masz jakieś rekomendacje?”

    „Lampang jest ładne i malownicze. Jest tam park narodowy i wodospad. Nie jest tak zatłoczone jak gdzie indziej”

    „Byłeś tam?”

    „Mam krewną w Lampang. Mieszka tam moja ciotka. Kiedy byłem dzieckiem, spędzałem z nią wakacje, a ona zabierała mnie na wycieczki. Teraz nie utrzymuję z nią kontaktu”.

    Przypomniała mi się nasza rozmowa, którą odbyliśmy podczas firmowej wycieczki. Serce zabiło mi mocniej i równocześnie poczułem iskierkę nadziei. Zdaje się, że Uea nie tylko miał krewną w Lampang, ale również bardzo lubił to miejsce. Kto wie, czy nie zatrzyma się właśnie tam. Rzecz jasna, było to tylko moje przypuszczenie. Ale i tak przyjdzie mi poczekać na informację od Jade’a, bo Uea nigdy by mi nie powiedział.

    – Jade, złożyłeś już w jego imieniu rezygnację?

    – Jeszcze nie. Czekam, aż Phi Toon się zjawi, wtedy mu ją wręczę. Nie chcę, żeby Uea pracował z takim sukinsynem. – Jade zgrzytnął zębami, sprawiając wrażenie zaciętego. 

    – Nie dawaj mu jej jeszcze – poradziłem. 

    Słuchający zmarszczył brwi. Jego oczy były pełne zmartwień. 

    – Ai King, wiem, że nie chcesz, żeby Uea odchodził. Ja też tego nie chcę. Ale jeśli nie zrezygnuje, nadal będzie nękany. Wygląda na to, że ten palant nie odpuści tak łatwo. Kto chciałby mieć za przełożonego kutasa, który cały czas szuka sposobu, by cię przelecieć? Przecież Uea nie będzie w stanie przeciwstawić się Kritowi.

    – Ja też nie chcę takiego chujowego przełożonego. – Ledwo to powiedziałem, a Jade zrobił wielkie oczy.

    – Chwileczkę. Nie mów mi, że ty też odchodzisz! Zostawiasz mnie?!

    – Dlaczego miałbym? Zacząłem tu pracować przed nim. Dlaczego to ja miałbym opuścić firmę? – Kąciki moich ust drgnęły, tworząc kpiący uśmieszek.

    Kiedy się nad tym zastanowiłem, dostrzegłem, że istnieje o wiele lepsze rozwiązanie. Nie widziałem potrzeby, by osoba, która nie zrobiła nic złego, musiała za to płacić. Nie wierzyłem, że nie było innej opcji jak ze spuszczoną głową się pożegnać. 

    – To ten drań musi odejść.


(POV Uea)


    Do moich uszu dotarł odgłos ćwierkających w oddali ptaków. Powoli otworzyłem oczy, spoglądając przez chwilę na wykonany z ciemnego drewna sufit, po czym zamrugałem, pozbywając się senności i podparłem rękami, by się podnieść. 

    Lodowaty chłód był pierwszą rzeczą, jaką poczułem, gdy tylko odrzuciłem koc. Tutejsza zima różniła się od tej w Bangkoku. Zamiast tamtejszej chłodnej bryzy, lekko drażniącej skórę, czuło się zimny wiatr, który mógł wywołać drżenie w 175-centymetrowym mężczyźnie takim jak ja. Mimo że okna w pokoju były zamknięte, a wentylator wyłączony, chłód przeniknął do wnętrza i sprawił, że aż się skuliłem. Potarłem ramiona, po czym chwyciłem ręcznik oraz ubrania i udałem się do małej łazienki. 

    – Jest dopiero piąta rano, kochanie. Dlaczego już nie śpisz? – powiedziała łagodnym głosem starsza pani będąca właścicielką domu, ujrzawszy mnie wychodzącego z sypialni.

    – Lepiej wezmę szybko prysznic i pomogę ci w przygotowaniach. 

    – Och, nie, nie przejmuj się. Personel wkrótce przyjdzie i się tym zajmie. Jesteś tu, by odpocząć, więc delektuj się wolnym czasem.

    – W porządku. Naprawdę chcę pomóc. Kiedy nie mam nic do roboty, jest nudno. – Uśmiechnąłem się lekko do mojej jedynej krewnej, zanim zamknąłem za sobą drzwi łazienki.

    Ciepłe strumienie wody pomogły mi pozbyć się chłodu. Po prysznicu szybko się ubrałem i spojrzałem w lustro, by sprawdzić swój wygląd. Na twarzy wciąż widoczne były oznaki zmęczenia, ale osadzone w niej oczy były znacznie bardziej pogodne. Minęły trzy dni od kiedy zrezygnowałem z pracy i zatrzymałem się u mojej ciotki w Lampang.

    Mimo że od jakiegoś czasu myślałem o rezygnacji, to jednak ta decyzja mogła zostać uznana za pochopną. Początkowo nie planowałem wyjazdu do innej prowincji, ale tamtego dnia nie mogłem już tego znieść i pragnąłem po prostu opuścić Bangkok. Chciałem udać się w jakieś spokojne i ciche miejsce, by nie musieć myśleć o tym, co się stało, a to było pierwszym, które przyszło mi do głowy. Uległem więc impulsowi i zdecydowałem się kupić bilet lotniczy. Zaryzykowałem przyjazd tutaj, nie wiedząc, jak zostanę przyjęty przez ciotkę, która już jakiś czas temu pokłóciła się z mamą i zaniechała kontaktów. Na szczęście kiedy ciotka zobaczyła mnie wałęsającego się przed jej restauracją, rzuciła się do mnie i zapytała, jak się mam. Opowiedziałem jej o mojej kłótni z mamą, a także o problemach w biurze, a ona powitała mnie i pozwoliła zostać w jej domu, dopóki nie zechcę wrócić do Bangkoku.

    Moja mama i ciocia bardzo się różniły. Ta pierwsza była niecierpliwa, porywcza, o zmiennych nastrojach, podczas gdy ciocia była spokojna i ciepła. To ironia losu, że ciotka okazała mi współczucie i gościnność, czyli to, czego nigdy nie otrzymałem od własnej matki. Zresztą skoro mnie nie kochała, nie było to zbyt zaskakujące.

    Przez ostatnie trzy dni mieszkałem u ciotki i pomagałem jej w restauracji. Moja krewna była bezdzietną wdową, której mąż zmarł dziesięć lat temu. Mieszkała sama i prowadziła biznes, który założyła wspólnie z mężem. Jej restauracja była dużym tajskim lokalem na uboczu, a zaraz za nim znajdował się jej dom. Kiedy w czasie studiów przyjeżdżałem tu z przyjaciółmi, restauracja nie była jeszcze aż tak duża. W międzyczasie ciocia rozwinęła interes i to miejsce stało się ulubioną miejscówką turystów. 

    Życie tutaj było zupełnie inne niż w stolicy. Płynęło spokojnym rytmem, różniącym się od pędu i nacisku wszechobecnego w Bangkoku, a w powietrzu nie było smogu wielkiej metropolii. Kiedy tu byłem, czułem się bardziej zrelaksowany i potrafiłem spojrzeć z dystansu na minione wydarzenia. Pomyślałem więc, że przyjazd tutaj, by uciec od tej sytuacji, był właściwą decyzją. Wciąż martwiłem się perspektywą szukania nowej pracy, ponieważ przy obecnym stanie ekonomicznym może nie być łatwo znaleźć firmę chcącą zatrudnić pracowników. Wciąż jednak miałem trochę oszczędności, które wystarczą na opłacenie czterech do pięciu rat za moje mieszkanie. Jeśli do tego czasu nadal nie znajdę stałej pracy, zawsze mogę wziąć pod uwagę możliwość zleceń jako wolny strzelec. Z pewnością istnieją sposoby, by grafik mógł zarobić na życie.

    Na chwilę wyrzuciłem z głowy zmartwienia i po wyjściu z łazienki poszedłem do restauracji, by pomóc pracownikom w przygotowaniach. Restauracja była otwarta codziennie od 11:00 do 22:00, a obecnie była pełnia sezonu, więc każdego dnia przewijało się tu sporo klientów. Nie chciałem bezczynnie siedzieć, więc pomagałem cioci przyjmować zamówienia, obsługiwałem i prowadziłem księgę rachunkową. Zresztą starałem się być zajęty głównie dlatego, żeby nie mieć zbyt dużo czasu na myślenie o tym, co pozostawiłem za sobą w Bangkoku. 

    Nie chciałem ciągle się nad tym zastanawiać. 

  – Nie musisz mi pomagać. Jest wielu pracowników. – Pomarszczona dłoń sześćdziesięciopięcioletniej kobiety spoczęła na moim ramieniu. – Uea, jesteś tutaj, by odpocząć, więc chcę, żebyś wyszedł. Możesz robić, co chcesz. 

    – W takim razie jeszcze dzisiaj ci pomogę, a jutro zabawię się w turystę. – Uśmiechnąłem się do cioci, która również posłała mi uśmiech, najwidoczniej zadowolona z odpowiedzi. Chwilę później poszła sprawdzić, czy wszystko zostało już przygotowane na otwarcie. Usiadłem na krześle, a moje oczy znów stały się ponure.

    Nawet jeśli wmawiałem sobie, że udało mi się zyskać dystans do ostatnich wydarzeń, to jednak nie do wszystkiego. Martwiłem się o Jade’a, na którego po mojej rezygnacji spadnie więcej obowiązków. Dzwonił do mnie codziennie i mówił, że nie mam się o co martwić, ale nie mogłem pozbyć się poczucia winy. Przyjaciel zapytał mnie o miejsce pobytu, którego nie zamierzałem przed nim ukrywać. Skoro już postawiłem go w niekorzystnej sytuacji, to chciałem zdjąć mu z głowy chociaż zamartwianie się o mnie. Zgodnie z jego słowami moja decyzja o rezygnacji zaszokowała niemal wszystkich pracowników naszego działu, łącznie z Kingiem. Za każdym razem, gdy o nim wspominał, zwykle milczałem, czasami grzecznie przytakiwałem, a potem szybko zmieniałem temat. Nie chodziło o to, że nie chciałem o nim słyszeć. Chciałem! Wciąż za nim tęskniłem, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. W dniu, w którym zrezygnowałem, King dzwonił do mnie i wysłał mi mnóstwo wiadomości, ale później już nie próbował się ze mną skontaktować. Przyznam, sprawiło mi to ulgę, ponieważ nie wiedziałem, w jaki sposób miałbym z nim porozmawiać. Poza tym moje serce nie było wystarczająco silne, by podczas rozmowy nie okazać żadnych emocji.

    Wciąż żywiłem do niego uczucia i zapewne będzie musiało upłynąć jeszcze sporo czasu, zanim będę potrafił z nich zrezygnować. Miałem nadzieję, że jeśli będę mniej o nim słyszeć, to łatwiej poradzę sobie z tym, co do niego czułem. Miałem nadzieję, że uda mi się przestać go kochać. 

    Zegarek wskazywał dokładnie 11:00 rano. Pozbywszy się wszystkich niepokojących myśli, które mnie rozpraszały, wstałem z krzesła i przygotowałem się na witanie klientów. W porze lunchu w restauracji panował największy ruch i dzisiejszy dzień nie stanowił wyjątku. 

    – Przepraszam. Czy jest jakiś wolny stolik?

    Głos brzmiał dziwnie znajomo, ale ponieważ byłem zajęty prowadzeniem księgi przy ladzie, nie zagłębiałem się zbytnio w analizowanie jego brzmienia. Spojrzałem więc z uśmiechem w górę, odpowiadając: 

    – Tak, jest. Tędy prosz—

    Mój uśmiech powoli zniknął, a głos zamarł w krtani, gdy spojrzałem w twarz klienta. Wpatrywały się we mnie te same bystre oczy, które zawsze potrafiły sprawić, że moje serce za każdym razem jak szalone waliło w piersi. King położył rękę na ladzie, a jego pełne wargi rozciągnęły się w irytującym uśmiechu.

    – Więc prowadź. 

    – Jak się dowiedziałeś, że tu jestem? – zapytałem po tym, jak przez chwilę zszokowany milczałem. Do uszu dobiegła mnie wypowiedziana niskim, ochrypłym głosem odpowiedź, poprzedzona znajomym, gardłowym śmiechem: 

    – Jestem dobry, prawda?

    – Od Jade’a? 

    To było niemożliwe, żeby King wpadł na to sam. W tej chwili Jade był jedyną osobą, która znała miejsce mojego pobytu. Poprosił mnie o przesłanie mu lokalizacji, twierdząc, że polubił serwowane przez moją ciocię jedzenie, kiedy byliśmy tu podczas studiów, i chciał wpaść z Maiem. Wysłałem mu adres, nie żywiąc żadnych podejrzeń. Nie spodziewałem się, że ktoś przyjedzie mnie szukać.

    Ale dlaczego King...?

    – Dlaczego tu jesteś? – zapytałem.

    King odetchnął ciężko. Żartobliwy wyraz jego przystojnej twarzy zmienił się w poważny.

    – Przeprosić cię za to, jak się do ciebie odezwałem.

    Odwróciłem wzrok, by uniknąć jego spojrzenia. Kątem oka zobaczyłem zmierzającą w naszym kierunku ciocię. 

    – Uea, kto… to jest, kochanie? – Jej głos brzmiał niepewnie, gdy przenosiła wzrok z opierającego się o ladę Kinga na mnie. 

    – To–

    – Jest pani ciocią Uea, prawda? Dzień dobry. – King złożył ręce w pozdrowieniu, uśmiechając się uroczo do starszej pani, która wyraźnie wyglądała na zdezorientowaną. – Nazywam się King.

    – To mój przyjaciel i współpracownik – wtrąciłem szybko, zanim powiedział coś dziwnego. 

    Ciocia z uprzejmym uśmiechem spojrzała na przybysza.

    – Och, przyjaciel? A ty skąd się tu wziąłeś? Jesteś na wakacjach?

    – Tak, mam urlop. Słyszałem, że Uea tu jest, więc postanowiłem wpaść. A teraz gdy panią widzę, nie jestem w najmniejszym stopniu zaskoczony, dlaczego Uea jest taki przystojny. Rodzinne geny, prawda? – dodał słodko i całkowicie oczarował starszą panią, która zachichotała, tak jak wszyscy inni dając się nabrać na jego urok. 

    – Och, mieszkańcy Bangkoku są tacy czarujący. Dopiero co przyjechałeś, musisz być pewnie zmęczony. Powinieneś usiąść, zrelaksować się i porozmawiać z moim siostrzeńcem. Chciałbyś coś zjeść? Bądź moim gościem.

    – Może innym razem. Jadłem już.

    – Rozumiem. Uea, zabierz przyjaciela do pawilonu. 

    – Dobrze. – Nie mając zbyt wielkiego wyboru, zgodziłem się i skierowałem w stronę drewnianego budynku obok restauracji. King w milczeniu szedł za mną. Ja również się nie odzywałem, dopóki nie weszliśmy do środka i nie usiedliśmy. Dopiero wtedy otworzyłem usta. 

    – Robisz sobie wakacje? Nie musiałeś się tu zjawiać. Wystarczyło zadzwonić – zwróciłem się do mężczyzny siedzącego naprzeciw. Bangkok nie był zbyt blisko Lampang. Żeby tu przylecieć, musiał wykorzystać w tym celu urlop. 

    – Tak? A jeśli bym zadzwonił, to naprawdę byś odebrał?

    Poczułem się zagubiony. Miał rację. Gdyby zadzwonił, z pewnością bym nie odebrał.

    – To nic wielkiego. Przyjechałem tutaj, ponieważ bardzo chciałem cię zobaczyć.

    Ta odpowiedź sprawiła, że na chwilę wstrzymałem oddech. King wpatrywał się w moją twarz i dodał łagodniejszym głosem.

    – Ai Uea, przepraszam. Mówiłem wtedy pod wpływem emocji i całkowicie straciłem nad sobą panowanie. Przepraszam za to. I przepraszam, że mówię to tak późno. Myślałem, że poczekam, aż opadną emocje, ale…

    – W porządku. Ja też byłem winny. Przepraszam. To, co ci powiedziałem, również nie było miłe – niemal wyszeptałem. 

    Teraz, gdy go przeprosiłem, znajdując się z nim twarzą w twarz, dyskomfort w moim sercu stopniowo ustępował.

    – Tego dnia nie tylko się o ciebie martwiłem – rozległ się głęboki głos. King spojrzał mi prosto w oczy, wpatrując się w nie tak głęboko i intensywnie, że zacząłem się denerwować. – Byłem też szaleńczo zazdrosny. Wiedziałeś o tym?

    Siedziałem cicho, niezdolny do wypowiedzenia choćby słowa. Zawsze zastanawiałem się, co King o mnie myśli. Nawet gdybym mógł się domyślić, nie potrafiłbym tego zaakceptować, ponieważ nasz związek wydawał się być niemożliwy. Niemniej jednak kiedy patrzył mi w twarz, nie mogłem uniknąć jego spojrzenia. 

    – Lubię cię, Uea, i wiem, że czujesz to samo, prawda? 

    Bystre, ciemne oczy nie drgnęły, a moje serce waliło jak oszalałe i niemal opuściła mnie odwaga, by nadal patrzeć mu w twarz. 

    – To, czy czuję to samo, czy nie, nie ma znaczenia. W końcu i tak będziesz musiał poślubić kogoś innego.

    – Spokojnie, panie Anon. Mogę zapytać, kto się żeni?

    W jego głosie pobrzmiewały żartobliwe nutki, które sprawiły, że w zakłopotaniu zmarszczyłem brwi. 

    – Cóż, twoja rodzina...

    – Już wszystko z nimi wyjaśniłem. Nie poślubię osoby, której sam nie wybiorę. Myślisz, że ktoś taki jak ja zgodziłby się na zaaranżowane małżeństwo? – zapytał z uśmiechem.

    Wstałem, by wyjrzeć z pawilonu i wymamrotałem: 

    – Nie wiem. Nie wiem, jak ktoś taki jak ty postąpiłby pod presją rodziny. 

    King nagle zamilkł, a kiedy stanął przy mnie, w jego oczach ujrzałem mnóstwo emocji, których nie potrafiłem odczytać. Zdawałem sobie sprawę, że mój głos zabrzmiał żałośnie, a to, co przed chwilą powiedziałem, było jak gorzka skarga. Normalnie taki nie byłem, ale King potrafił sprawić, że zachowywałem się inaczej, niż leżało to w mojej naturze. 

    Usiadłem na ławce. 

    – Jestem tutaj, żeby szczerze z tobą porozmawiać – padło z ust wysokiego mężczyzny, który zamierzał usiąść obok mnie. Szybko się odsunąłem, ale byłem od niego wolniejszy. King chwycił mnie w talii i mocno do siebie przytulił. 

    – Dokąd się wybierasz?

    – Puść. Ktoś zobaczy – zażądałem niezadowolony, spoglądając z niepokojem w stronę restauracji.

    – Nie! 

    Nie poprzestał jedynie na sprzeciwie. Pochylił się w stronę mojej twarzy i dał mi buziaka! Uderzyłem go w umięśnione ramię tak mocno, że z ust wyrwał mu się okrzyk. 

    – Jeśli mnie nie puścisz, to nie będę z tobą rozmawiać. – Natychmiast postawiłem ultimatum. 

    King mlasnął z niezadowoleniem językiem, ale w końcu zgodził się wypuścić mnie z objęć, a ja skorzystałem z okazji, by trochę się odsunąć. 

    – Przestanę być twoim przyjacielem z korzyściami, tak jak sobie życzyłeś, ale będzie to oznaczało, że mamy nowy status. Nie wiem, na ile mi uwierzysz, ale wyjaśniłem ci powód mojej tamtejszej reakcji, ponieważ chciałbym prosić, byś pozwolił mi się z tobą umawiać. Mówię poważnie, Ai Uea.

    – A co, jeśli twoja rodzina tego nie zaakceptuje?

    – To już ich sprawa.

    – Mówisz, że masz to gdzieś?

    – Nie. Wiem, że chcą dla mnie dobrze, ale to jedno. Natomiast moje życie należy wyłącznie do mnie. Wybiorę własną ścieżkę. Nie pozwolę, żeby ktoś stanął mi na drodze do szczęścia.

    Ciepły dotyk jego dłoni sprawił, że serce znów zatrzepotało mi w piersi.

    – Ai Uea, pamiętasz nasz zakład? Obiecałeś mi, że jeśli Liverpool przegra, spełnisz moją prośbę.

    – Tak.

    – Dzisiaj skorzystam z mojego prawa. – Oczy Kinga lśniły taką powagą, że musiałem przełknąć ślinę, zanim zapytałem: 

    – Co mam zrobić?

    – Proszę cię, byś dał mi szansę. Dał ją nam. Czy możesz otworzyć przede mną swoje serce?

    Znowu zaniemówiłem. W moim sercu wezbrało wiele uczuć, zupełnie mnie dezorientując. Dobrze było dowiedzieć się, że ten, kogo darzyłem uczuciem, nie tylko je odwzajemniał, ale chciał na poważnie się ze mną związać. Ale w głębi duszy wciąż się bałem.

    – Wiem, przez co przeszedłeś, Ai Uea. Wiem, że nie lubisz flirciarzy, ale proszę, nie oceniaj mnie na podstawie zachowań innych drani, z którymi się zadawałeś. Nie jestem taki jak oni. 

    – ...

    – Wiem, że prawdopodobnie mi nie ufasz, więc proszę o szansę, żebym mógł ci udowodnić moją wartość. Potrzebuję tylko szansy. Dasz mi ją? Naprawdę cię lubię, Ai Uea. Nie chcę pozwolić ci odejść.

    Błagalny głos sprawił, że poczułem się, jakbym miał przed sobą kogoś innego. King, którego dobrze znałem, był bardzo pewny siebie, a teraz w najmniejszym stopniu na takiego nie wyglądał. Nawet jego twarz wyglądała poważniej, niż kiedykolwiek zdarzyło mi się u niego widzieć. 

    W ogromnym pawilonie panowała tak absolutna cisza, że mogłem usłyszeć szum wiatru. Siedziałem nieruchomo i zdezorientowany wbijałem wzrok w podłogę. King zdecydował się pogłębić naszą relację, ale co ze mną? Moje dotychczasowe doświadczenia sprawiły, że bałem się oddać komukolwiek całe moje serce. Nie chciałem po raz kolejny cierpieć z powodu rozczarowania. Co więcej, nie wiedziałem, czy rodzina Kinga byłaby w stanie zaakceptować ten związek. Jeśli podążymy tą ścieżką, będziemy napotykać poważne przeszkody i przyznam, że czułem się tym niemal przerażony. Niemniej jednak...

    – Ja… – zacząłem. Lubiłem go. – Dam ci szansę.

    Zdecydowałem się przezwyciężyć strach. We wpatrzonych we mnie oczach dostrzegłem oszołomienie. Zupełnie jakby nie mógł uwierzyć własnym uszom, a chwilę później jego przystojna twarz powoli zaczęła rozjaśniać się pełnym radości uśmiechem. Dłoń, w której trzymał moją, zacisnęła się tak mocno, że musiałem powstrzymać okrzyk bólu.

    – Ale tylko się spotykamy i rozmawiamy – zaznaczyłem. – Nie poproszę cię o zobowiązanie. 

    King patrzył na mnie w milczeniu, zachęcając, żebym powiedział wszystko, co leży mi na sercu. Wziąłem więc głęboki oddech i kontynuowałem:

    – Szczerze mówiąc, obaj wiemy, jaki byłeś wcześniej, Ai King. Nawet jeśli twierdzisz, że nie spotkasz się z nikim innym, twoje słowa nie mogą mi niczego zagwarantować. Poza tym nie wierzę w siebie. Nie mogę do końca uwierzyć, że potrafię sprawić, że się ze mną zwiążesz. Boję się, czy pewnego dnia się nie znudzisz i nie postanowisz znaleźć sobie kogoś innego, tak jak ci, z którymi umawiałem się dotychczas. Nie chcę przechodzić przez to nigdy więcej.

    Gardło ścisnęło mi się na samą myśl, że mógłbym się zaangażować jeszcze bardziej, a później go utracić. Poczułem w sercu przejmujący ból. King znaczył dla mnie o wiele więcej niż którykolwiek z moich eks. 

    – Oto moje warunki. Jeśli ci to odpowiada, dam ci szansę. Natomiast w wypadku, gdybyś pewnego dnia się znudził, możesz ode mnie odejść, ale proszę, daj mi znać z wyprzedzeniem. 

    – Dobrze – zgodził się natychmiast z szerokim uśmiechem, jak tylko skończyłem mówić. Ale kiedy wyjąłem dłoń z jego ręki i wypowiedziałem kolejne zdanie, natychmiast przestał się uśmiechać.

    – I… w międzyczasie nie dotykaj mnie bez mojej zgody.

    – Co? – Zmarszczył brwi.

    Uznałem to nawet za zabawne, ponieważ jego twarz przypominała oblicze dziecka, które nie dostało tego, co chciało. Zachowałem neutralną twarz i wyjaśniłem: 

    – Tylko się spotykamy i rozmawiamy ze sobą. Nie jesteśmy jeszcze parą, więc nie będzie żadnych intymnych gestów. Zaczynamy od zera. Nasza poprzednia relacja już nie istnieje.

    – Mogę cię pocałować?

    – Nie.

    – Przytulić?

    – Nie.

    – Trzymać za ręce?

    – Nie, jeśli ci nie pozwolę.

    – Auć, Ai Uea, jak możesz być taki wredny? – jęknął.

    Uniosłem brwi. 

    – Nie podobają ci się moje warunki?

    – Tego nie powiedziałem. – Zrobił równocześnie zabawną i cierpiętniczą minę.

    Jego odpowiedź sprawiła, że musiałem się postarać, by powstrzymać śmiech. To był pierwszy raz od ostatnich wydarzeń, kiedy miałem ochotę spontanicznie się roześmiać, a nie prezentować wymuszony uśmiech. Wciąż nie byłem pewien, co przyniesie przyszłość i wciąż byłem naznaczony bliznami z przeszłości.

    Jeśli jednak wciąż będę żyć w strachu i się izolować, nigdy nie poznam odpowiedzi. Co więcej, było tak, jak powiedział King. Nie powinienem osądzać go na podstawie moich negatywnych doświadczeń i zachowania jego poprzedników. To nie byłoby wobec niego sprawiedliwe. 

    – Gdzie się zatrzymałeś?

    – U rodziny niedaleko stąd. Jest pełnia sezonu, więc trudno o zakwaterowanie. Na szczęście odwołano wcześniej zarezerwowany pokój. Chcesz zostać ze mną? Mam tam duże łóżko. – Na twarzy Kinga pojawił się dobrze mi znany przebiegły uśmiech. 

    Nieświadomie przewróciłem oczami z obrzydzeniem, w reakcji na jego nieprzyzwoite słowa.

    Co za złe nawyki.

    – Jak długo jesteś na wakacjach? Kiedy masz lot powrotny? – zapytałem.

    – Jeszcze go nie zarezerwowałem. Zajmę się tym, jak będziemy wracać. 

    – Do tego czasu staniesz się bezrobotny razem ze mną. Myślę o pozostaniu tu jeszcze przez kilka tygodni, zanim wrócę do Bangkoku, by poszukać nowej pracy. 

    Zacisnąłem ze zmartwieniem usta. W dzisiejszych czasach wcale nie było łatwo o zatrudnienie. Nie wiedziałem, jak długo mi to zajmie. 

    – Dlaczego miałbyś szukać nowej pracy? – zapytał z rozbawieniem w głosie, co sprawiło, że zmarszczyłem brwi.

    – Złożyłem wypowiedzenie.

    – Którego Jade nie przekazał do kadr. 

    Byłem trochę zakłopotany tym, co właśnie usłyszałem, ale ten fakt nie zmieniał mojej decyzji.

    – Nie mogę tam dłużej pracować – powiedziałem bez wahania. 

    Ze względu na Krita nie mogłem tam pozostać. Nie przestanie mnie dręczyć. Nie chciałem rujnować sobie zdrowia psychicznego, żyjąc w obawie przed napaścią tego palanta. 

    – Tego skurwiela już tam nie ma. Jade zadzwonił do mnie, jeszcze zanim wsiadłem do samolotu. – Odpowiedź Kinga sprawiła, że spojrzałem na niego z niemałym zaskoczeniem.

    – Gdzie jest teraz?

    – Słyszałem, że został przeniesiony do filii. Nie wiem. Prawdę mówiąc, nie obchodziło mnie to. 

    – Jak to możliwe? Jak to się stało, że nagle...

    Musiałem wyglądać na oszołomionego, więc King zaśmiał się lekko, po czym odchylił się do tyłu, by położyć plecy na oparciu i jakby od niechcenia wyjaśnił:

    – Rozmawiałem z szefem. Jade poinformował innych w naszym dziale. Kiedy dowiedzieli się, co ci zrobił, wszyscy byli przeciwko tej szumowinie. Zebrali się, by jeszcze raz porozmawiać z szefem. Nieważne, czy był sprawiedliwy, czy raczej nie miał ochoty szukać nowych pracowników do całego działu, więc przeniósł to gówno gdzieś indziej. 

    Poczułem się naprawdę zdumiony, bo nigdy nie spodziewałem się, że szef stanie po stronie pracowników, a nie siostrzeńca.

    – Ale… Nawet jeśli wrócę, szef może za mną nie przepadać… 

    – Jeśli nie chce, by wieści o wątpliwej reputacji siostrzeńca dotarły do innych firm, będzie musiał traktować cię normalnie i bez uprzedzeń. – King uśmiechnął się w zrelaksowany sposób, ale w jego oczach nie było beztroski. – Szef pozwolił ci odpocząć przed powrotem do pracy. Powiedział, że to dla ciebie zadośćuczynienie za to, co przeszedłeś, a w zamian ja nie opublikuję niczego o jego siostrzeńcu w mediach społecznościowych. Poza tym nie potrącą ci pensji w wyniku wzięcia niezatwierdzonego urlopu. 

    Spojrzałem mu uważnie w twarz. King był co prawda ulubieńcem naszego szefa, ale nie sądziłem, że w negocjacjach z nim będzie miał aż taką władzę. Zresztą zawsze taki był – sprytny. Wiedział, jak i kiedy wykorzystać swoje atuty. Potrafił uśmiechnąć się do osoby, której nie lubił, gdy jego umysł próbował wymyślić sposób na to, by sobie z nią poradzić. Byłem tak przyzwyczajony do jego żartobliwej strony i czaru, że prawie zapomniałem, jak doskonałym strategiem był i z jaką determinacją potrafił dążyć do celu. 

    – Skoro to przeze mnie jego krewny musiał w taki sposób odejść, to Phi Mongkol musi mnie nienawidzić – powiedziałem ze znużeniem na myśl o oddziałowym obiboku. 

    – Ten facet też dostał ostrą reprymendę. Jade miał go już dość, więc przed wszystkimi zebranymi w naszym dziale powiedział szefowi, jak poczyna sobie Mongkol, który zaraz potem został wezwany na dywanik. Jak się domyślasz, nie był tym zachwycony, ale nie odważył się nic powiedzieć, ponieważ wszyscy w dziale go zbanowali.

    – Naprawdę? – wymamrotałem z niedowierzaniem. Nie do wiary, że podczas mojej nieobecności zaszły aż tak drastyczne zmiany. Myślałem, że wszystko się dla mnie skończyło, a tu się okazało, że wcale nie musiałem rezygnować z pracy. Na dodatek stracony związek z Kingiem miał szansę przerodzić się…

    – Mamy jeszcze trzy lub cztery dni na odpoczynek. Możemy wrócić do Bangkoku w niedzielę. – King przysunął swoją twarz do mojej. Mimo że mnie nie dotknął, czułem iskry w całym ciele, gdy jego zmysłowe spojrzenie pieściło mi twarz, zatrzymując się na ustach.

    – Skoro już tu jestem, mógłbyś mnie oprowadzić?

    – Tak. – Próbowałem powstrzymać uśmiech, ale w końcu się poddałem. Jak miałbym się oprzeć temu ciepłemu spojrzeniu? 

    W dniu, w którym czułem się beznadziejnie i nie widziałem przed sobą żadnej ścieżki, to on wyciągnął do mnie dłoń i wyprowadził z ciemności. Nie wiedziałem, co przyniesie przyszłość, ale postanowiłem mu zaufać. A kiedy na jego twarzy zobaczyłem delikatny uśmiech, wierzyłem, że podjąłem właściwą decyzję.

    Miałem nadzieję, że to King będzie tym, który pozostanie przy mnie na zawsze. Byłoby wspaniale, gdyby mężczyzną u mego boku był właśnie on. 



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma



Poprzedni 👈             👉 Następny 



Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty