BF – Rozdział 22



Cel do osiągnięcia


    Minął miesiąc, odkąd zrezygnowałem z pracy w firmie i na powrót odzyskałem posadę. Moje życie zawodowe przebiegało gładko, bez żadnych przeszkód, mimo że na początku obawiałem się reakcji szefa (na to, że byłem powodem, dla którego jego siostrzeniec został zbanowany przez pracowników i musiał uciec do innej firmy). Pierwszego dnia po moim powrocie szef uczestniczył w seminarium w innej prowincji, ale gdy tydzień później zjawił się w firmie, natychmiast wezwał mnie do swojego biura.

    – Khun Anon, muszę przeprosić w imieniu mojego siostrzeńca. 

    To było pierwsze, co powiedział zaraz po tym, jak poprosił mnie, bym usiadł. Bardzo mnie to zaskoczyło, ponieważ nie spodziewałem się, że właściciel firmy przeprosi swojego pracownika. Wyraz twarzy i oczu zdawał się wskazywać, że był naprawdę zdenerwowany tym, co się wydarzyło. Zapewniłem go, że nie mam już do nikogo pretensji i podziękowałem za możliwość odzyskania pracy. Szef był na tyle przyzwoity, by nie stanąć po stronie krewnego. Przyznam, że uważałem się za szczęściarza, trafiając na takiego przełożonego. Jeśli chodzi o Krita, to od tamtej pory nic o nim nie słyszałem. Mogłem mieć tylko nadzieję, że nie zrobi czegoś takiego żadnemu z pracowników w nowym biurze.

    Atmosfera w zespole graficznym też uległa wyraźnej zmianie. Phi Mongkol był wobec nas oziębły, zwłaszcza wobec Jade’a, który poinformował szefa o jego zachowaniu, w rezultacie czego Mongkol otrzymał ostrą reprymendę. Dlatego z najwyższą niechęcią udzielał nam odpowiedzi na pytania, ale przynajmniej poprawił się w pracy. Stał się bardziej uważny i nie odważył się urywać, zrzucając nam na kark swoje obowiązki. Prawdopodobnie dlatego, że inni pracownicy działu także wciąż mieli na niego oko. Nie wiedziałem, jak długo będzie się tak zachowywał, ale byłem pewien, że jeśli powróci do swoich poprzednich zachowań, Jade i ja nie będziemy tego dłużej tolerować, a inni pracownicy będą gotowi nas wesprzeć.

    To było wręcz niewiarygodne, ale istotnie było tak, jak powiedział King. Wszystko zostało dobrze ustalone i mój powrót do pracy nie tylko nie spowodował negatywnych konsekwencji, a zastałem wyraźną poprawę. 

    W środę rano odstawiłem samochód na parkingu na tyłach biurowca i po wejściu do środka jak zwykle stanąłem w kolejce po filiżankę kawy. Niemal przez cały ostatni miesiąc nie jeździłem do pracy własnym autem, ponieważ King prawie codziennie odbierał mnie z mieszkania. Zacząłem się obawiać, czy tak długa przerwa w używaniu mojego samochodu nie wpłynie negatywnie na stan silnika, względnie innych części. Dlatego wczoraj powiedziałem mojemu „szoferowi”, że następnego dnia zamierzam pojechać do pracy własnym autem. King co prawda marudził, ale i tak pozwolił mi działać.

    Być może było to spowodowane fazą naszego związku. Skoro obecnie się o mnie starał, pozwalał mi robić wszystko tak, jak chcę, w niczym mnie nie ograniczając. Któregoś dnia, kiedy powiedziałem mu, żeby mniej palił, usłyszałem, że jeśli tak bardzo mi się to nie podoba, to spróbuje rzucić i przez ostatnich kilka dni nawet nie tknął papierosa. Nie spodziewałem się, że do tego stopnia będzie mi ulegał. 

    Wziąłem kawę od baristki, a po opuszczeniu kawiarni udałem się w stronę wind i czekając, nieznacznie uśmiechałem się na powitanie znajomych.

    Większość z nich była pracownikami innych firm, podobnie jak mężczyzna stojący w tej chwili tuż obok. Zdaje się, że pracował piętro niżej i wcześniej wydawał się być mną romantycznie zainteresowany, ale ostatnio nie czynił pod moim adresem żadnych tego typu gestów. Nie tylko zresztą on. Było więcej mężczyzn, którzy przestali okazywać mi swoje zainteresowanie. 

    – Cześć, Jade. – Po przywitaniu się ze starszymi i młodszymi kolegami, którzy zebrali się z przodu biura, by zjeść przekąski, pozdrowiłem mojego przyjaciela.

    – Cześć. Żadnych prezentów dla ciebie, Ai Uea. – Jade koncentrował się na grze, nie odrywając oczu od telefonu. Przebiegłem wzrokiem po biurku, które już drugi tydzień było wolne od kubków z kawą i przekąsek, zanim z zadowoleniem usiadłem na krześle.

    – Cholerny King. Nie powinien był oświadczać wszem i wobec, że do ciebie uderza. Przepadły moje darmowe przekąski! – poskarżył się żartobliwie Jade.

    Zaśmiałem się cicho, myśląc o dniu, w którym wróciłem do pracy. King powiedział wtedy wszystkim w dziale, że się o mnie stara. Po tym wydarzeniu uwielbiający plotkować współpracownicy postarali się, żeby ta wiadomość dotarła również do innych działów, a faceci, którzy mnie podrywali, nagle się wycofali. Zdaje się, że nowina obiegła cały biurowiec, bo Jade nie musiał już grać roli posłańca. Osobiście taki stan rzeczy bardzo mi się podobał. Nie lubiłem, gdy proszono go o tego typu przysługi. 

    – I King również nie otrzymuje już prezentów? – zapytałem cicho.

    Nawet jeśli nasz związek był dopiero na etapie rozmowy, w głębi duszy nie byłem zadowolony, gdy ktoś do niego startował. Poza tym skoro King powiedział, że mogę być zaborczy, to chyba nie było źle, że chciałem wiedzieć, czy ktoś próbuje się do niego zbliżyć.

    – W ciągu ostatnich kilku dni nikt się z tym nie wyrwał ani od nas, ani z innych firm. Nie ma się zresztą czemu dziwić. Dość jasno postawił sprawę, Ai Uea. Pewnie do wszystkich, szczególnie tych zainteresowanych, zdążyło to już dotrzeć. Myślę, że panie nie mają ochoty z tobą konkurować. – Jade oderwał wzrok od telefonu i spojrzał na mnie lekko kpiącym spojrzeniem. – Gdybym był jedną z nich, też bym się wycofał. King nigdy nie zadeklarował, że kogokolwiek na poważnie podrywa. A skoro to uczynił, to inni wiedzą, że nie mają już żadnych szans, więc po co mieliby tracić czas i pieniądze na robienie mu prezentów?

    – Czyżby? – wymamrotałem, będąc zadowolonym z tego, co powiedział. 

    – Cholera. Znowu przegrałem.

    Usłyszałem przekleństwo Jade’a, a kiedy na niego spojrzałem, dostrzegłem na jego twarzy frustrację, kiedy odkładał telefon ekranem w stronę biurka. Ostatnio był uzależniony od gry, w której należało przesuwać palcem, dopasowując rodzaj deseru. Kiedy tylko miał czas, wciąż w nią grał i wysyłał prośby o życie. Jednak na im wyższe poziomy awansował, tym trudniej było mu przez nie przejść. Dlatego ciągle widziałem go marszczącego brwi.

    – Mai jest dobry w grach. Powinieneś go poprosić, żeby wyczyścił dla ciebie trudne poziomy – podpowiedziałem. 

    – Ale on pobiera za to opłatę...

    – Co? – zapytałem, gdy usłyszałem, jak niewyraźnie coś mamrocze.

    Jade zamrugał kilkakrotnie, po czym gwałtownie potrząsnął głową. 

    Aha! TĘ opłatę…

    – Najpierw spróbuję sam. Jeśli nie uda mi się dziś przejść dalej, to rzeczywiście go o to poproszę. Ostatniej nocy przeszedł dla mnie jeden poziom. Dlaczego ja nigdy nie wygrywam? – westchnął marudnie, zwracając swoje wąskie oczy na zegar w komputerze.

    – Jest prawie 8:30. Gdzie podziewa się ten cholerny King? 

    – Wczoraj wieczorem poszedł do klubu, więc możliwe, że dziś się trochę spóźni.

    – Co?! – Jade wbił we mnie spojrzenie. 

    Szczęka mu opadła. Usta miał tak szeroko otwarte, że z pewnością mogłaby wlecieć przez nie mucha.

    – Poszedł do klubu nocnego? Z kim?

    – Z Gunem. Prosił mnie, żebym się przyłączył, ale byłem zmęczony. Wolałem pójść do łóżka.

    – I pozwoliłeś mu tak po prostu iść? 

    – Dlaczego miałbym mu zabraniać? 

    – Nie wiem. Myślałem, że będziesz bardziej zaborczy. – Jade podrapał się po głowie. 

    W pewnym sensie rozumiałem, co chciał powiedzieć. King był niesamowicie przystojny. Poza tym doskonale wiedział, jak oczarować innych samym spojrzeniem. Kiedy szedł do w klubu, z pewnością trafiał tam na osoby, które były zainteresowane tym, by bliżej go poznać, ale dla mnie...

    – Nie. To jego osobista sprawa. Nie chcę się wtrącać. Sam może decydować, co chce robić. 

    Odchyliłem się, opierając plecy na krześle. Czy się martwiłem? Oczywiście. Nie byłoby prawdą, gdybym zaprzeczył. Nie chciałem jednak zachowywać się nierozsądnie, śledząc każdy jego krok. Każdy potrzebuje czasu dla siebie. W przeciwnym razie byśmy się udusili.

    – A co, jeśli Mai powiedziałby ci, że idzie do klubu? Pozwolisz mu na to? – zapytałem.

    – Oczywiście – odpowiedział natychmiast.

    – Dlaczego nie masz nic przeciwko?

    – Ufam mu.

    – Tak, to jest również mój powód – powiedziałem. 

    Nawet jeśli byłem nieco zaniepokojony, do pewnego stopnia ufałem Kingowi. Tak czy inaczej, to normalne, że każdy z nas spotyka się z przyjaciółmi. Jeśli mój partner naprawdę chciał związać się ze mną na poważnie, tak jak twierdził, to nawet jeśli poszedł w takie miejsce, nie było to dla mnie powodem do wielkich zmartwień.

    – Nie martw się – pocieszył mnie Jade. – Jeśli kiedykolwiek zbłądzi i zrobi coś, co cię skrzywdzi, naślę na niego Maia, żeby go skopał. 

    Jade poklepał mnie po ramieniu z niezwykle poważną miną, na co łagodnie się uśmiechnąłem i podziękowałem mu, czując równocześnie wdzięczność i rozbawienie.

    – Co? Kto kogo ma zamiar skopać? – Niski, chrapliwy głos przerwał naszą rozmowę. Kiedy podniosłem wzrok, ujrzałem wysoką sylwetkę wchodzącego do biura mężczyzny, o którym właśnie rozmawialiśmy. King miał na sobie białą koszulę i czarne spodnie, a kosmyki włosów lekko opadały mu na czoło. 

    Spojrzał mi w oczy i mrugnął.

    – Cześć, Phi Jade. Witaj, Phi Uea. – Podążający za Kingiem Gun podniósł ręce do wai, by nas pozdrowić. Jego włosy były w nieładzie, a worki pod oczami wyglądały na głębokie. Twarz miał zmęczoną jak u kogoś, kto nie poświęcił wystarczająco dużo czasu na sen.

    – Hej, nie wyspałeś się? Masz czarne obwódki wokół oczu, zupełnie jak u pandy – zrobił uwagę w kierunku młodszego kolegi Jade. Gun zmusił się do uśmiechu, odłożył torbę i wyczerpany położył głowę na biurku. 

    – Poszedł się napić, żeby o niej zapomnieć, ale miał pecha zobaczyć ją tam z nowym facetem. – King klepnął pokrzepiająco młodszego kolegę, któremu niedawno złamano serce, po czym zapytał: – A co ty mówiłeś wcześniej? 

    – Och, zapewniłem Ai Uea, że jeśli kiedykolwiek zboczysz z prostej drogi, to każę Maiowi się z tobą rozprawić – odparł głośno zapytany.

    Cicho się śmiejąc, King podszedł do biurka i usiadł.

    – Musisz prosić o to Maia, bo sam jesteś za cienki w uszach, co? 

    – Tak – przyznał Jade, a ja łagodnie się uśmiechnąłem. Mój przyjaciel był jak mały szczeniaczek, więc potrzebował pomocy, kiedy musiał stoczyć walkę. 

    – Nie musisz zawracać Maiowi głowy. Jestem grzecznym chłopcem. Ostatniej nocy poszedłem się tylko napić. Możesz zapytać Guna, jeśli mi nie wierzysz. – Odpowiedź skierowana była do Jade’a, ale bystre ciemne oczy wpatrywały się w moje. Uśmiech w kącikach jego ust lekko mnie zirytował, więc zachowałem niewzruszoną twarz.

    – To prawda. Zeszłej nocy podeszła do niego dziewczyna o niesamowitej figurze, ale Phi King odprawił ją z kwitkiem. Naprawdę go podziwiam. – Gun z wysiłkiem podniósł głowę z biurka, jednocześnie pokazując kciuk w górę na potwierdzenie swoich słów.

    Spojrzałem na osobnika, o którym była mowa, i zobaczyłem, że jego twarz była całkowicie nieruchoma. Podeszła do niego dziewczyna? Tak, to nie było w najmniejszej mierze zaskakujące.

    – Pójdę do kuchni.

    Usłyszałem ciche stęknięcie bólu z ust Guna, a następnie odgłos energicznych kroków osoby, która podążyła za mną. 

    – Też potrzebujesz gorącej wody? – zapytałem Kinga, który znalazł się w kuchni i podszedł do mnie. Stał tak blisko, że nasze ramiona prawie się stykały. Zrobiłem krok w stronę dystrybutora gorącej wody i zacząłem naciskać, by nalać wrzątku do termosu. 

    – Nie. Chcę być z tobą sam na sam.

    Wysoki mężczyzna stanął za moimi plecami. Jego ciepły oddech owiewał mi szyję i sprawiał, że czułem, jak po całym moim ciele przebiegają delikatne ciarki, zupełnie jakby przepływał przez nie prąd o słabym napięciu. 

    – I jak było? Poszczęściło ci się zeszłej nocy?

    – Jak mogło, skoro moje szczęście spało smacznie we własnym domu? Poprosiłem je, żeby ze mną poszło, ale nie miało ochoty mi towarzyszyć.

    King głębokim, zmysłowym głosem szeptał tuż przy moim uchu, sprawiając, że serce zadrżało mi tak bardzo, że nie odważyłem się odwrócić, by spojrzeć mu w twarz. Miałem tylko nadzieję, że moje uszy nie zaczerwienią się, zdradzając zawstydzenie, które czułem. 

    – Ale z tego, co słyszałem, zbliżyła się do ciebie jakaś dziewczyna.

    – Tak, miała świetną figurę, ale tak naprawdę w ogóle na nią nie patrzyłem – usłyszałem. 

    Spojrzałem przez ramię na mężczyznę z tyłu i lekko uniosłem brwi. 

    – Gdybyś nie patrzył, skąd mógłbyś wiedzieć, że miała świetną figurę?

    – ...

    – Odsuń się, bo ktoś zobaczy. – Odepchnąłem go, kładąc dłoń na jego ramieniu, ale King nawet nie drgnął. Co więcej, rozłożył ręce i położył dłonie na blacie, zamykając mnie między swoimi ramionami.

    – Nie dąsaj się. Miałem na myśli, że nie byłem nią zainteresowany. Ona tylko przyciągnęła mój wzrok, skoro stała przy naszym stoliku, ale naprawdę nie miałem zamiaru na nią patrzeć ani tym bardziej rozmawiać.

    – Nie narzekam.

    Udałem, że koncentruję się na zamykaniu termosu z wodą. Usłyszałem gardłowy śmiech stojącego za mną faceta, którego pięknie wykrojone usta zbliżyły się do mojego ucha. 

    – To dobrze. Nie masz czym się martwić, bo wolę moje płaskie szczęście od bujnych kobiecych kształtów. 

    To zdanie sprawiło, że moja twarz zapłonęła ogniem. Z zaskoczenia omal nie upuściłem termosu. Czasami nienawidziłem tych dwuznacznych, sprośnych aluzji, zwłaszcza gdy wypowiadał je w pracy. Wyglądało na to, że King zauważył moją dziwną reakcję, ponieważ lekko się zaśmiał.

    – To niedorzeczne. – Odepchnąłem go i już miałem wyjść z kuchni, ale złapał mnie za nadgarstek.

    – Czekaj, czekaj.

    – Co znowu?

    – Kiedy się poddasz?

    – Dlaczego? Nie możesz już dłużej czekać? – Byłem ciekaw jego odpowiedzi. 

    Właściwie King zadawał mi to pytanie prawie co tydzień. Tak często, że zacząłem wątpić, że będzie w stanie dłużej tolerować oczekiwanie.

    – Mogę poczekać, ale chcę cię już teraz przytulić i pocałować. – Kiedy usłyszałem jego odpowiedź, musiałem z całych sił powstrzymać uśmiech. Przyznam, że wiele razy się z nim droczyłem, kiedy prosił o pocałunek. Zazwyczaj udawałem, że tego nie słyszę. Najwięcej, co mogłem mu teraz dać, to trzymanie się za ręce.

    – Naprawdę?

    – Tak, nie musimy posuwać się dalej, ale czy nie możesz pozwolić mi cię dotknąć? Nie jest ci mnie żal? – Próbował wyglądać żałośnie, ale dla mnie ten tygrys wciąż był niebezpieczny, bez względu na to, jak wyglądała jego twarz.

    – Przed tym już wiele ode mnie dostałeś – przypomniałem. 

    Kiedy ponad rok byliśmy przyjaciółmi z korzyściami, często uprawialiśmy seks. Powstrzymanie się przez kilka miesięcy nie zagłodzi go chyba aż tak bardzo, prawda?

    – To okrutne. Człowiek odczuwa potrzebę czułości, Ai Uea. 

    Cofnąłem rękę z jego dłoni.

    – Nie narzekaj tak bardzo. Wracaj do pracy.

    – W porządku. 

    Bystre oczy jasno zalśniły, gdy ich właściciel pochylił twarz, by wyszeptać: 

    – Ale pewnego dnia mi ulegniesz, a ja naliczę ci odsetki za te wszystkie miesiące oczekiwania.

    Byłem całkowicie cicho. Biorąc pod uwagę jego oczy i podejrzany uśmiech, z łatwością zrozumiałem, co miał na myśli, mówiąc o odsetkach. 

    – Więc poczekaj jeszcze trzy lata.

    – Mogę poczekać, jeśli uważasz, że kiedy nadejdzie czas, poradzisz sobie z konsekwencjami – powiedział z jednoznacznym uśmiechem.

    Odetchnąłem głośno i pospiesznie opuściłem kuchnię. Nie byłem pewien, czy tylko się droczył, czy mówił poważnie, ale miałem nadzieję, że kiedy nadejdzie czas, będzie dla mnie łagodny.

    Nadal uwzględniał moje pragnienia, prawda?

    Jak zwykle pod koniec roku każda sekcja miała więcej pracy, ponieważ zarówno nasza firma, jak i jej partnerzy biznesowi musieli się spieszyć, by zakończyć wszystkie trwające projekty przed nadejściem długiej przerwy. W przypadku mojego działu graficy nie byli zbyt przeciążeni pracą, ale programiści dosłownie w niej tonęli. Szef zlecił im przyspieszenie rozwoju aplikacji, która miała zostać uruchomiona po świętach noworocznych (bez żadnej rekompensaty za nadgodziny). W związku z tym wiele osób w dziale cierpiało na niedobór snu. King nie był wyjątkiem.

    – Ai King, znowu pracujesz dziś po godzinach? – zapytał Jade pewnego ranka przed rozpoczęciem pracy, podczas gdy na drewniany widelec nabijał kawałki posmarowanego masłem tosta, który kupił na śniadanie i wkładał do ust.

    – Tak, i będzie tak codziennie aż do przyszłego tygodnia. Cholera! Jestem tym niesamowicie zmęczony. – King podszedł do mojego biurka, oparł się o nie i wziął kawałek tosta.

    Spojrzałem w górę na przystojną twarz, która wciąż wyglądała tak pięknie jak zawsze. Niemniej jednak wyraźnie widziałem zmęczenie malujące się w jego ciemnych oczach.

    – Och, jeśli musisz pracować w nadgodzinach, to Uea też będzie musiał zostawać do późna? 

    – Nie, nie, obecnie sam jeżdżę.

    Jade zapytał o to, bo normalnie to King przywoził mnie do pracy, a po jej zakończeniu zabierał na posiłek i odwoził do domu. Ponieważ jednak widziałem, że programiści mieli tak dużo do zrobienia, powiedziałem mu, by nie tracił czasu na dojazdy do mnie i zamiast tego wykorzystał zaoszczędzone godziny na odpoczynek. King zgodził się ze mną głównie dlatego, iż nie chciał, żebym musiał czekać, aż skończy pracę.

    Plusem było to, że nie musiał spędzać zbyt wiele czasu w samochodzie, dzięki czemu był mniej zmęczony. Ale wyraźnym minusem był fakt, że teraz nie miałem z kim zjeść kolacji i czułem się opuszczony, mimo że wcześniej nigdy nie miałem problemów z jedzeniem w samotności. Jednak teraz zauważyłem, że zdążyłem się już od tego odzwyczaić. 

    – Hmmm. Kiedy wreszcie nadejdzie Nowy Rok? – padło retoryczne pytanie Jade’a, który ciężko westchnął.

    Ja również tak się czułem. Naprawdę chciałem szybko przewinąć do przodu i rozpocząć noworoczne „wakacje”. Większość pracowników nie myślała już o pracy, ponieważ wybiegali myślą w stronę mającej nadejść za dwa tygodnie przerwy. Zgodnie z tym, co słyszałem, większość planowała wyjechać z Bangkoku. Jade wyjeżdżał z rodziną w odwiedziny do rodziców Maia w Kanchanaburi.

    Co do mnie...

    – Ach, właśnie! Uea, wybierasz się dokądś na noworoczne wakacje? – chciał wiedzieć Jade. 

    Potrząsnąłem głową. Początkowo zamierzałem odwiedzić ciocię w Lampang, ale powiedziała mi, że zamyka restaurację, by spędzić kilka dni w odosobnieniu, medytując w świątyni, a ja nie myślałem jeszcze o planie awaryjnym.

    – Nadal nie mam pojęcia, dokąd się udamy, ale na pewno pojedzie ze mną – wtrącił głęboki, chrapliwy głos.

    Spojrzałem na Kinga.

    – A kiedy to powiedziałem, że wybieram się z tobą? 

    – Jeśli nie ze mną, to z kim? – mrugnął, wywołując u mnie irytację. 

    Zmarszczyłem lekko nos na jego bzdurną pewność siebie, podczas gdy Jade odchrząknął i zakaszlał, patrząc na niego z poirytowaniem.

    – Co się stało, że tak chrząkasz? Stopa utknęła ci w gardle?

    – Raczej w twojej dupie! – Jade uderzył ramię Kinga, zanim ten spoważniał. – Pytam was o plany, bo jeśli ich nie macie, to Mai zaprasza, żebyście spędzili ten czas u jego rodziny. Chcecie jechać? Wszystko jest za darmo.

    – Jasne – odpowiedział natychmiast King, podczas gdy ja wahałem się, milcząc.

    – Ale czy nie będziemy przeszkadzać? Twoja rodzina też jedzie.

    – Oczywiście, że nie. Mai kazał mi was zapytać. Jedźmy razem. Któregoś dnia mama wspomniała, że za wami tęskni. Żaliła się, że dawno cię nie widziała. – Na podkreślenie tych słów Jade poklepał mnie po ramieniu, więc skinąłem głową na zgodę.

    – Powiedz Maiowi, że Uea i ja zajmiemy ten sam pokój, żeby nie musiał przygotowywać dwóch osobnych – powiedział swobodnie King, jakby rozmawiał o pogodzie, ale jego błyszczące oczy wyraźnie zdradzały prawdziwe, ukryte w sercu intencje. Chociaż będziemy spać w tym samym pokoju, nie zamierzałem mu ulec. Nie chciałem niczego ułatwiać.

    – Spokojnie, gnojku. Zanim zaczniesz o tym myśleć, wracaj do biurka i do pracy. Jest już 8:30. – Jade machnął ręką, by odgonić przebiegle uśmiechającego się faceta o zmęczonym wyrazie twarzy. 

    Przechodząc obok mnie, King delikatnie musnął dłonią mój kark, a ja nieświadomie się napiąłem. Od kiedy pozwoliłem mu dotykać moich dłoni, wydawał się chcieć więcej. Zawsze próbował znaleźć sposób, by mnie chociaż pogłaskać. Być może nie będę już w stanie zbyt długo mu się opierać. 

    Dzisiejsza przerwa na lunch była inna niż zwykle, ponieważ nasza trójka nie opuściła wspólnie budynku. Idąc do pracy, kupiłem gotowy posiłek, ale rano nie miałem okazji go zjeść i zamierzałem zrobić to podczas lunchu, więc nie musiałem wychodzić. Phi Fai zaciągnęła Jade’a do nowej restauracji, która została niedawno otwarta. A King, który musiał spieszyć się z pracą, nie chciał tracić czasu na wychodzenie, więc od prawie tygodnia jadał gotowe dania w biurze. Zresztą inni programiści również tak robili.

    Spojrzałem na niego, gdy jadł, siedząc obok mnie. Po zjedzeniu ostatniego kęsa sięgnął do słoika na biurku Jade’a po truskawkowego cukierka i włożył go do ust. Wcześniej po posiłku zwykle wymykał się na papierosa, ale ostatnio próbował rzucić palenie, więc musiał ugasić swoją tęsknotę za nikotyną czymś słodkim.

    – Idę do toalety.

    Wstałem, by wynieść pudełko po jedzeniu do kosza na śmieci, a następnie udałem się do łazienki przy biurze wydziału. W tej chwili w dziale było dość cicho, ponieważ wielu kolegów jadło lunch na zewnątrz. Odkręciłem kran, by umyć ręce i zęby. A kiedy sprawdzałem twarz w lustrze, usłyszałem zbliżające się kroki i po chwili zobaczyłem wchodzącego Kinga.

    – Ai Uea. 

    Podszedł do mnie i przytulił się do moich pleców. Spojrzałem na niego, by mu tego zabronić, jednocześnie gestem głowy wskazując drzwi kabiny.

    – Nie. Ktoś zobaczy.

    – Wszyscy wyszli na lunch. Nikt nas nie zobaczy – zapewnił, ale wciąż byłem paranoikiem, więc odepchnąłem jego ramiona.

    King chwycił mnie za nadgarstek i wciągnął do najdalszej kabiny, po czym szybko zamknął drzwi. W środku nie było zbyt dużo miejsca, więc dwóch wysokich facetów niemal całkowicie ją wypełniło. Powietrze wydawało się być duszne i gorące.

    – O co chodzi?

    – Jestem wykończony. Potrzebuję moralnego wsparcia i zachęty do pracy – błagał jak smarkacz z podstawówki.

    Mimo że w tej chwili nie dotykał mnie dłońmi, to stojąc na tak ograniczonej przestrzeni, nie dało się uniknąć zetknięcia się ciałami. 

    – Mówiłem ci, żebyś nie robił niczego nieprzyzwoitego w biurze.

    Zmarszczyłem lekko brwi ze zmęczenia.

    – Nie współczujesz mi chociaż trochę? – usłyszałem jego smutny głos, a przenikliwe oczy, które zwykle błyszczały przebiegłym spojrzeniem, teraz miały jedynie błagalny wyraz. – Każdego dnia jestem zmuszony pracować do 20:00, a nawet 21:00 i nie mogę spędzać z tobą czasu po pracy. Jestem tak obciążony, że niemal padam na nos. Czy mogę prosić cię o wsparcie moralne?

    – ...

    – Uea, nie będziesz...

    Cmok!

    Położyłem dłonie na jego ramionach, żeby mieć się czego przytrzymać i stanąłem na palcach. Dotknąłem ustami jego warg, podczas gdy jeszcze narzekał, po czym szybko się wycofałem. 

    Poddałem się tak łatwo tylko dlatego, że widziałem, że wyglądał na bardzo zmęczonego i naprawdę ciężko pracował przez wiele ostatnich dni z rzędu. 

    Gdyby nie to, mógłby sobie o tym tylko pomarzyć.

    – Wszystko w porządku? – zapytałem cicho, nie spuszczając wzroku z jego ramienia, ponieważ nie miałem odwagi spojrzeć mu w twarz. Jednak gdy zauważyłem, że King wciąż milczy, podniosłem wzrok i od razu zrobiło mi się gorąco, gdy ujrzałem bystre oczy wypełnione ciepłym, troskliwym uczuciem.

    Nieważne, ile razy je widziałem, nie byłem do niego przyzwyczajony.

    – Mogę dostać jeszcze jednego? – zapytał cicho. 

    Silne ramiona przyciągnęły moją talię tak blisko, że nasze ciała ciasno do siebie przylegały. Po raz kolejny stanąłem na palcach i szybko pocałowałem zmysłowe usta. Czuły uśmiech Kinga stał się szerszy.

    – Jeszcze raz.

    – Dałem ci już dwa.

    – Jeszcze jeden, proszę – błagał głębokim głosem, dotykając nosem mojego czoła. 

    Spojrzałem na worki pod jego oczami i moje serce się roztopiło.

    – Ale tylko jeden. 

    – Mhm. – King miał wyraźnie ściśnięte gardło.

    Wziąłem głęboki oddech, spojrzałem w górę i przyłożyłem usta do jego ust, ale w chwili, gdy miałem się już wycofać, jedna z dłoni Kinga chwyciła mnie za kark, a pełne wargi zaczęły poruszać się na moich. Ciepły, wilgotny język przejechał zmysłowo po mojej dolnej wardze, a po chwili szybko wślizgnął się do moich ust.

    – Mmmm – jęknąłem, gdy czuły pocałunek stał się gorętszy i pożądliwy. Obiema rękami, które początkowo zaciskałem na jego koszuli, objąłem szyję Kinga, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Nieświadomie odwzajemniłem tęskny dotyk. Mój partner odsunął się od moich warg, by dać mi chwilę oddechu, po czym ponownie przycisnął swoje usta do moich. Czułem dłonie przejeżdżające po moim ciele, zanim spoczęły na biodrach, by z całej siły przycisnąć je do spragnionego ciała Kinga. Zamknąłem oczy z satysfakcją i przywarłem do szerokiej klatki piersiowej, odpowiadając bez wahania na jego dotyk.

    Minęły prawie dwa miesiące bez intymnych gestów. Właśnie zdałem sobie sprawę, jak bardzo za tym tęskniłem. Do szaleństwa wręcz tęskniłem za pocałunkami i bliskością Kinga.

    Dźwięki pieszczących się wzajemnie warg wyraźnie słychać było we wnętrzu ciasnej kabiny. Silna tęsknota nas obu była jak magnes, który nierozerwalnie przyciągał do siebie nasze usta. Czubek mojego języka pieścił gorący język ukochanego, smakując słodycz truskawkowego cukierka. Czułem się jak odurzony, mimo że nie tknąłem alkoholu. Jedyne, o czym potrafiłem myśleć, to to, że chcę wciąż i wciąż smakować usta Kinga, który również wydawał się nie pozwalać, by ta chwila zbyt szybko się skończyła.

    – Ach… Mmmm. Wystarczy – szepnąłem drżącym głosem, delikatnie odsuwając się od piersi Kinga. Czułem, że atmosfera w wąskiej kabinie toaletowej zaczęła nagrzewać się tak bardzo, że musiałem przerwać nasz intymny kontakt, zanim obaj nie będziemy w stanie kontrolować naszych emocji.

    Moja twarz zapłonęła, gdy mimowolnie spojrzałem mu w oczy. Ujrzałem je przepełnione głębokimi pragnieniami, podczas gdy King wciąż wpatrywał się w moje usta. Po chwili oblizał lekko wargi jak tygrys, który właśnie posmakował swojej zdobyczy, ale ciągle jeszcze nie zaspokoił głodu. Spojrzałem w dół na pogniecione  ubrania i poczułem się jeszcze bardziej zawstydzony, kiedy spostrzegłem u Kinga twarde wybrzuszenie, które szturchało mój brzuch.

    Niech to szlag! Co ja narobiłem? Byliśmy w biurze! W toalecie! 

    – Nie ugasiłem jeszcze pragnienia – usłyszałem ochrypły głos, którego właściciel pochylił się, by pocałować mnie w szyję.

    – Nic więcej – wyszeptałem cicho, odpychając jego ramiona. 

    Wysoki mężczyzna westchnął z żalem, ale posłał mi delikatny uśmiech. 

    – Dobrze. Dziękuję. Mam nową energię do pracy. 

    Te przeszywające oczy błyszczały tak mocno, że musiałem odwrócić wzrok. Mogłem tylko stać tam i pozwolić Kingowi uporządkować moje pogniecione ubrania. Gdy skończył, pochylił się, by dać mi soczystego buziaka w policzek.

    – Orzeźwiająco – szepnął, a ja spojrzałem krzywo na mojego oportunistę.

    – Nie dałem ci zgody na tak wiele.

    – Ale odwzajemniłeś mój pocałunek. – Na przystojnej twarzy pojawił się uśmiech, który wskazywał, że wie, co mam na myśli. – Ty również tęsknisz za moimi pocałunkami, prawda, Khun Anon?

    Nie odpowiedziałem, zamiast tego pośpiesznie otworzyłem drzwi i uciekłem, zanim ktoś nas zobaczył. Całe szczęście, że współpracownicy nie wrócili jeszcze z lunchu. W przeciwnym razie nie byłbym w stanie spojrzeć nikomu w oczy. Nie wiedziałbym, jak zareagować.


***


    Dwa tygodnie pracy minęły szybciej, niż się spodziewałem. W końcu nadszedł ostatni roboczy dzień w tym roku. Na dzisiejszy wieczór nasza firma zarezerwowała w biurowcu salę bankietową, w której miała odbyć się impreza z okazji zakończenia roku. Atmosfera była zatem relaksująca. Można było usłyszeć rozmowy, ponieważ każdy z pracowników ledwo mógł się skupić – umysły zajęte były wieczorną imprezą.

    Gdy nadszedł czas wyjścia z pracy, wszyscy w pośpiechu wyłączyli komputery i zebrali się w sali bankietowej. Puste wcześniej pomieszczenie teraz wypełnione było dziesiątkami okrągłych stołów. Obok znajdował się bufet z różnymi potrawami, przekąskami i deserami, a także piwem, więc pracownicy mieli z czego wybierać. Na scenie znajdował się ekran, projektor i mikrofon, by kierownictwo mogło wygłaszać swoje przemówienia. Pracownicy weszli do sali i zaczęli zajmować miejsca. Niektórzy zdecydowali się usiąść z kolegami z innych działów, a Jade, King i ja usiedliśmy razem z pracownikami działu IT.

    – Uwielbiam naszą firmę, kiedy nadchodzi jakaś impreza. – Siedzący po mojej lewej stronie Jadę wybierał widelcem smażone w głębokim tłuszczu ciastka z ryby pierzastej i z widoczną radością wkładał je do ust.

    – Możesz trochę mniej myśleć o jedzeniu? Masz pucołowatą twarz. Pomogę ci jeść. – King wyciągnął rękę nad moją głową i porwał z talerza rybne ciastko, a gdy Jade rzucił w niego orzeszkami, użył mnie jako tarczy, za którą szybko się schował.

    – Jesteście takimi dzieciuchami. – Phi Fai westchnęła z rozbawieniem, komentując ich niedojrzałe zachowanie.

    Na scenie pojawił się szef z zamiarem wygłoszenia swojej mowy, spojrzałem więc na tę niesforną dwójkę, by zasygnalizować, że powinni przestać się wygłupiać. Jade odetchnął i mściwie wskazał na Kinga widelcem, sugerując mu, że to jeszcze nie koniec.

    Po długich przemówieniach dyrektorów impreza naprawdę się rozpoczęła. Muzyka i rozmowy wypełniły salę bankietową. Każdy członek personelu wyglądał na świeżego i zrelaksowanego. Mogliśmy imprezować po ciężkiej całorocznej pracy, a punktem kulminacyjnym miało być losowanie prezentów. W tym roku prezenty o wartości co najmniej tysiąca bahtów miały być wymieniane zgodnie z numerkiem wylosowanym przez każdego członka personelu.

    – Cholera! Kupiłem powerbank (przenośną ładowarkę) na wymianę, a w zamian dostałem herbatniki – mruknął Jade z wymuszonym uśmiechem, dzierżąc w ramionach cztery duże, czerwone pudełka ciastek. Uśmiechnąłem się lekko na brak szczęścia mojego przyjaciela. Bez względu na to, jak bardzo lubił jeść, otrzymywanie wielkich pudełek słodyczy mogło być nieco męczące.

    Ja kupiłem na wymianę niedrogi samochodowy oczyszczacz powietrza. Zazwyczaj również nie miałem szczęścia w losowaniu, ale w tym roku żywiłem nadzieję, że choć raz wylosuję przyzwoity prezent. Najchętniej nagrodę pieniężną szefa w wysokości dziesięciu tysięcy bahtów.

    – Ai Uea, Nong Mint z księgowości wylosowała właśnie twój. 

    King szturchnął mnie, żebym spojrzał na scenę. Wstałem i podszedłem do niej, by wręczyć prezent. Przypomniałem sobie, że kupowała napoje, przekąski i prezenty dla Kinga. Kiedy otrzymała ode mnie paczkę, nie widać było u niej zbytniego uśmiechu.

    – Teraz, Phi Uea, twoja kolej. Zobaczymy, czyj prezent ci przypadnie – powiedział Gun, który ponownie został wybrany na mistrza ceremonii. Wręczył mi pudełko zawierające małe kawałki papieru. Włożyłem rękę do środka i po wybraniu jednego rozwinąłem, by przeczytać liczbę. 

    – Numer 48.

    – 48. 48... Wow! – wykrzyknął Gun po spojrzeniu na listę nazwisk, po czym podejrzliwie się uśmiechnął.

    Odwróciłem się, by spojrzeć na prezenty na stole za mną, i zatrzymałem się, gdy zobaczyłem pudełko z numerem 48.

    – Khun Khunakorn, IT, gdzie pan jest? Proszę podejść do sceny i przekazać swój prezent. – Gdy Gun wywołał imię ofiarodawcy, z sali rozległy się gwizdy i okrzyki, które sprawiły, że miałem ochotę po prostu zniknąć.

    Do licha, w firmie były tabuny ludzi. Dlaczego musiałem wylosować akurat Kinga?

    – Co za idealna para! Ups, to znaczy co za fatalne losowanie. – Gun uśmiechnął się szelmowsko. Było oczywiste, że celowo, ku uciesze publiczności, powiedział pierwsze zdanie. 

    Spojrzałem na niego, by półżartem go upomnieć, zanim przyjąłem prezent z rąk Kinga. Wiedziałem, co znajduje się w pudełku, ponieważ Jade, King i ja wspólnie je kupowaliśmy. W tym roku otrzymałem nową lampę. Całkiem nieźle.

    Uśmiechnąłem się oszczędnie do fotografa, który czekał, by zrobić zdjęcie, po czym szybko uciekłem ze sceny, zanim Gun zyskał kolejną szansę, by mi dokuczyć. Wyglądało jednak na to, że nie doceniłem sytuacji, bo mimo że mnie już tam nie było, inna problematyczna osoba wciąż tam stała. 

    – Uśmiecha się pan tak szeroko, Khun Khunakorn. O co chodzi? Nigdy nie widziałem, żeby choć raz podarował mi pan tak piękny uśmiech.

    – To dlatego, że wybieram, do kogo chcę się uśmiechać. – Odpowiedź Kinga rozbawiła publiczność.

    – No dobrze. Widzę, że mój przełożony ma podwójne standardy. Wróćmy do prezentów. Co chciałbyś dostać w tym roku?

    – Wszystko się nada. Z przyjemnością wylosuję każdy prezent. Ale tak naprawdę mam w głowie coś, czego pragnę bardziej od jakichkolwiek podarunków.

    Właśnie dotarłem do mojego stolika i miałem zamiar usiąść, kiedy usłyszałem to zdanie. Zatrzymałem się, odwróciłem, by spojrzeć na osobnika, który to powiedział, i odkryłem utkwione we mnie oczy.

    – Co to może być? – chciał wiedzieć prowadzący.

    – Mam prawie 30 lat. Mam nadzieję, że w przyszłym roku nie będę już singlem – padło z uśmiechniętych ust Kinga. 

    Natychmiast zaczęło się przekomarzanie, a wszystkie oczy wokół zwróciły się na mnie. Bezwiednie zacisnąłem wargi, starając się zachować niewzruszony wyraz twarzy.

    – Próbujesz przekazać tę wiadomość komuś konkretnemu?

    – Cóż, dla mnie istnieje tylko jedna osoba. 

    Im więcej mówił, tym bardziej chciałem zapaść się pod ziemię, czując ogromne zażenowanie. Odłożyłem prezent na stół i usiadłem, starając się zachować niewzruszenie, ale nie mogłem uciec przed przeszywającym wzrokiem Jade’a, który patrzył na mnie z uśmiechem, jakby wiedział, o czym myślę.

    – Ulegniesz mu? – wyszeptał pytająco.

    Uśmiechnąłem się niewyraźnie, ale nie odpowiedziałem. Zamiast tego spojrzałem na scenę, gdzie kontynuowano losowanie prezentów.

    Jeśli chodzi o życzenie Kinga na następny rok...

    Już teraz byłem niemal pewien, że jego nadzieja się spełni.



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma



Poprzedni 👈             👉 Następny 


Komentarze

  1. Uwielbiam <3 dzięki EKIPO za tłumaczenie

    OdpowiedzUsuń
  2. Uea po mistrzowsku owija sobie Kinga wokół małego palca...😉

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty