BF – Rozdział 6

   


I tak to się zaczęło


    Napięcie między Kingiem a mną stopniowo ustępowało. Po naszym spotkaniu w windzie zaczęliśmy zachowywać się wobec siebie normalnie. On od czasu do czasu droczył się ze mną, a ja pozostawałem obojętny na jego przytyki. Oczywiście tak do końca jeszcze nie wróciłem do normalności i ciągle czułem się w jego towarzystwie odrobinę nieswojo, ale było zdecydowanie lepiej. Zdawałem sobie sprawę, że przejście nad moim błędem do porządku dziennego i pogodzenie się z nim zajmie jeszcze trochę czasu. Ale potrafiliśmy znowu prowadzić normalne rozmowy, co znacznie pomagało nam w pracy. Nie do pogardzenia był również fakt, że z twarzy Jade’a zniknął wymuszony uśmiech, który pojawiał się na niej zawsze, kiedy zmagał się z lodowatą atmosferą między mną a Kingiem. Ech… I jak zwykle, gdy coś się poprawia, to w innym miejscu się psuje. Jade znów musiał pełnić rolę posłańca. Jeszcze do niedawna, kiedy sytuacja z Kingiem była niesamowicie napięta, mężczyźni w firmie zdawali się wyczuwać mój zły nastrój i nieprzystępność, więc przestali zagadywać czy przesyłać mi prezenty. Teraz, kiedy polepszyła się atmosfera, znów zaczęli prosić Jade’a, by przekazywał mi ich podarunki, co naprawdę bardzo mnie wkurzało. Myślałem, że wyraziłem się jasno, oznajmiając, że nigdy nie zamierzam wiązać się z kimkolwiek z naszej firmy. Czy ci podrywacze nie rozumieli ludzkiego języka?

    – Nong Uea. – Niski głos, który wcześnie rano wypowiedział moje imię, należał do Phi Ponga z marketingu. Byłem już nieźle rozeźlony leżącą przede mną torbą przekąsek od niego, przekazanych mi przez przyjaciela. Wpatrywałem się więc mało przyjaźnie w kolegę po trzydziestce, który z uśmiechem na ustach i kubkiem w dłoni zmierzał właśnie w moim kierunku. 

    – Kupiłem dla ciebie kawę – dodał. 

    Kiedy znalazł się przy moim biurku, postawił na nim przyniesiony napój, a siedzący wokół współpracownicy z ciekawością patrzyli na rozgrywającą się na ich oczach scenę. Rzuciłem okiem na prezent, po czym odmówiłem jego przyjęcia:

    – Przykro mi, ale nie sądzę, żebym ją wypił. 

    – Nie pijesz już kawy? Nie ma sprawy, chętnie kupię ci jakiś sok.

    – Nie o to chodzi. Nie zamierzam jeść ani pić. Proszę, nie zawracaj sobie głowy kupowaniem mi czegokolwiek. – Moja odpowiedź najwyraźniej go zaalarmowała, ale jeszcze nie skończyłem. Przysunąłem się bliżej i taktownie zniżyłem głos. – Będzie lepiej, jeśli wykorzystasz czas i uwagę, które mi poświęcasz, na zatroszczenie się o swoją połówkę. Zdaje się, że jej biurko jest na dole, prawda? Jeśli dowie się, że uderzasz do kogoś innego, będąc jednocześnie w związku z nią, to z pewnością nie poczuje się dobrze. 

    Natychmiast po wypowiedzeniu tych słów cofnąłem się i chłodno spojrzałem w jego zdumioną twarz, czując litość do niepoprawnego gracza, jakim był. Właściwie miałem ochotę wyrzucić to z siebie na głos, żeby wszyscy mogli wyraźnie usłyszeć, ale po namyśle zrezygnowałem, nie chcąc przysparzać mu publicznych upokorzeń. Miałem nadzieję, że kiedyś uświadomi sobie własne występki… Z pewnością najpóźniej wtedy, gdy zostanie przyłapany. Podejrzewałem jednak, że nie zmieni swojego postępowania, a raczej poszuka kolejnej osoby do podrywu. Tacy ludzie jak on nigdy się nie zmieniali, niestałość mieli we krwi.

    – Dziękuję za życzliwość, ale od tej pory proszę mi już nie przeszkadzać – dodałem zdecydowanie na zakończenie, wkładając kubek z kawą do jego ręki, po czym usiadłem za biurkiem, by kontynuować pracę. Natomiast Phi Pong w ekspresowym tempie pospieszył do Działu Informatyki. Spojrzałem na jego oddalającą się sylwetkę, z ulgą myśląc, że mam go z głowy. Byłem przekonany, że w przyszłości będzie omijał nasz dział szerokim łukiem. 

    – Jesteś szalenie wybredny, panie Anon. Kupił to specjalnie dla ciebie i osobiście przyniósł, a ty go tak po prostu odrzuciłeś. Jesteś okrutnie bezkompromisowy –usłyszałem drwiący głos Kinga, gdy tylko Phi Pong zniknął z naszego działu.

    – Chciałem tylko postawić sprawę jasno. Nie roztaczam swojego czaru, dając wszystkim nadzieję jak ktoś z tu obecnych – powiedziałem zimnym głosem, zwracając się w jego stronę. 

    – Ja po prostu nie chcę zranić niczyich uczuć.

    – Tak to określasz? Ja nazywam kogoś takiego graczem – odbiłem piłeczkę, ponieważ ten facet wykorzystał moje słowa, by podać w miarę logicznie brzmiącą wymówkę. King wzruszył ramionami, zupełnie jakby moja uwaga go nie obeszła, ale w jego oczach wyraźnie dostrzegłem radochę, ponieważ udało mu się mnie rozwścieczyć. To był typowy sposób, w jaki odnosiliśmy się do siebie. Nawet mile rozpoczęta rozmowa mogła szybko przerodzić się w potyczkę albo nawet kłótnię. Ale musiałem przyznać, że nie czułem się już tak niekomfortowo jak jeszcze niedawno. 

    – Teraz mogę wykreślić z listy jedną osobę, od której byłem zmuszony przekazywać ci prezenty, prawda? Myślę, że Phi Pong nie będzie ci już przeszkadzał – powiedział optymistycznie siedzący obok mnie Jade.

    – Nie żeby to był pierwszy raz, kiedy ci to mówię... Ale ty w ogóle nie musisz grać posłańca dla absolutnie nikogo! Powtarzałem to nieraz: nie umawiam się z nikim z naszej firmy. 

    – Ai Jade, jeśli chodzi o mnie, to nie musisz się wstrzymywać. Możesz przekazywać mi prezenty od każdego. Nie chciałbym zranić uczuć żadnej dziewczyny. Hahaha! – King głośno poklepał Jade’a po ramieniu, wesoło się przy tym śmiejąc.

    Ze świstem wypuściłem powietrze, zerkając ze skrajną niechęcią na wysokiego, przystojnego faceta. 

    Taaak... Takich nawyków nie da się tak zwyczajnie wyplenić. 

     Minęły ciągnące się niemiłosiernie dni tygodnia i w końcu znów nadszedł weekend. W piątek wieczorem wziąłem prysznic wcześniej niż zwykle, by pospieszyć się z pójściem do łóżka, ponieważ następnego dnia rano musiałem się dokądś udać. Wibracje telefonu leżącego na nocnej szafce wyrwały mnie ze snu, jeszcze zanim włączył się budzik. Usiadłem na łóżku i trąc oczy, próbowałem odgonić resztki snu. Wyjrzałem przez okno i zobaczyłem, że niebo było już całkiem jasne. Ziewnąłem, podnosząc jednocześnie telefon, a po spojrzeniu na ekran i ujrzeniu imienia rozmówcy w jednej chwili zmarszczyłem brwi. 

    – Co? – zapytałem, nie siląc się na grzeczność wobec faceta, który o tak wczesnej porze ośmielił się zakłócać mój spokój. 

    – Budzisz się tak późno – dobiegł mnie ze słuchawki irytujący, znajomo brzmiący głos. Odwróciłem się, by spojrzeć na zegar, który pokazywał, że było dopiero wpół do ósmej. W sobotę!

    – To mój wolny dzień. Mogę się budzić, kiedy tylko zechcę – odpowiedziałem bez zachwytu. Byłem wyczerpany całotygodniową pracą, więc miałem wszelkie prawo chcieć odespać w weekend. 

    – Tak, tak, ale dzisiaj powinieneś zrobić wyjątek i wcześniej wygrzebać się z pościeli, na wypadek, gdyby była długa kolejka – wyjaśnił cierpliwie King.

    – Jaka kolejka? – zapytałem, nic nie rozumiejąc, a następnie zdumiałem się, gdy w słuchawce rozległ się rzeczowy głos: 

    – Kolejka do badania krwi.

    – …

    – Jestem tu, by zabrać cię do szpitala. Nie ma co odwlekać testów. 

    – …

    – Czekam na dole. Pospiesz się z prysznicem i ubieraniem. 

    I to było na tyle. Po czym zakończył rozmowę.

     Moja senność natychmiast zniknęła. Bez ociągania wstałem z łóżka, po czym chwyciłem ręcznik i udałem się do łazienki. 

     Zawsze, gdy uprawiałem seks, nieodmiennie nalegałem na użycie zabezpieczenia, ale pamiętnej nocy po raz pierwszy odbyłem stosunek bez ochrony. Pary homoseksualne były bardziej narażone na ryzyko niż hetero. A na dodatek King często zmieniał partnerów, więc kto wie, czy to był jego pierwszy raz bez użycia prezerwatywy. Postanowiłem zrobić badanie krwi, aby upewnić się, że nasza wspólna noc nie pociągnie za sobą paskudnych konsekwencji, ale nie spodziewałem się, że King w tak bezceremonialny sposób zjawi się, by mnie zabrać do szpitala. To był prawdopodobnie jego sposób na wyrażenie przeprosin. 

     Pospieszyłem się i zszedłem na dół, by się z nim spotkać. Siedzący na kanapie w holu, ubrany w szarą koszulę z krótkim rękawem i czarne dżinsy King podał mi kubek mrożonej kawy.

    – Napijesz się? – zapytał, podsuwając mi go.

    – Nie – odmówiłem. – Chodźmy.

    King wziął łyk, po czym poprowadził mnie do swojego samochodu.

    – Nie skończyli jeszcze naprawiać twojego auta, Ai Uea? – Odwrócił się i zapytał, widząc, że otwieram drzwi pasażera w jego aucie. 

    – Mhm – potwierdziłem, myśląc, że gdyby mój samochód był już naprawiony, nie musiałbym jechać z nim.

     Jednak nie powiedziałem tego na głos, ponieważ nie zamierzałem tak wcześnie rano wdawać się w kłótnię. Poza tym byłem tak zestresowany, że nie miałem nastroju do mówienia o czymkolwiek. W drodze do szpitala King albo podejmował próby rozmowy, albo zaczynał działać mi na nerwy. Odpowiadałem sporadycznie, bo głęboki niepokój, który od prawie trzech tygodni dręczył mój umysł, niemal zszargał mi nerwy. Nie dlatego, że nie robiłem nigdy testu krwi na HIV. Przeprowadzałem badania regularnie raz w roku, jednak nigdy przedtem nie zaniedbałem zabezpieczenia.

    – Ai Uea, znowu krzywo na mnie patrzysz? – zauważył King, nie odrywając spojrzenia od drogi. Najwidoczniej wyczuł, że mało przyjaźnie mu się przyglądam. Westchnąłem z frustracją, bo narastała we mnie ochota, żeby mu przyłożyć, i gdybym nie martwił się, że spowoduję w ten sposób wypadek, to kto wie, czy bym tego nie zrobił. Moje nerwy były napięte jak postronki i to wszystko przez niego!

     Do szpitala dotarliśmy przed godziną 10 i szczęśliwie w poczekalni nie było zbyt wielu pacjentów, więc testy zrobiliśmy całkiem szybko. 

     Przez kolejną godzinę oczekiwania, czując przerażenie, siedziałem cicho, a znajdujący się obok King szczęśliwie zaniechał prób podjęcia rozmowy. Atmosfera wokół była niesamowicie intensywna. Gdy otrzymaliśmy nasze wyniki, odetchnąłem z ulgą, ponieważ zarówno jego, jak i moje okazały się negatywne.

    – Bałeś się, prawda? Mówiłem ci, że wszystko będzie dobrze. Przesadziłeś z tym czarnowidztwem – powiedział King po tym, jak po rozmowie z lekarzem wróciliśmy na parking. Spojrzałem na niego krzywo i odpowiedziałem: 

    – Jak mogłem się nie bać?

    – Panie Anon, może wydać ci się to mało wiarygodne, ale zawsze uprawiam bezpieczny seks. Ja również nie chcę młodo umrzeć. 

    – Ale tamtej nocy nie był pan uprzejmy założyć prezerwatywy – wytknąłem mu, na co wysoki mężczyzna, uruchamiający właśnie samochód, spojrzał na mnie lekko oszołomiony, po czym z wymuszonym uśmiechem dodał: 

    – Cóż, tamtej nocy byłem pijany. Ale przysięgam, nigdy wcześniej nie zdarzyło się, żebym zapomniał o zabezpieczeniu. Naprawdę! – Podniósł ręce w geście przysięgi, sygnalizując, że to, co mówi, jest prawdą. 

     Odwróciłem się, nie chcąc zwracać na niego większej uwagi. Jeśli nie bał się śmiertelnych wirusów, to była jego sprawa, moja już nie. Rozmowa urwała się, a jakiś czas później zauważyłem, że nie znajdujemy się na trasie do mnie.

    – To nie jest droga do mojego mieszkania – stwierdziłem z wyrzutem, marszcząc brwi, bo w szybkim tempie oddalaliśmy się od właściwej dzielnicy. 

    – A kto powiedział, że zamierzam cię od razu odstawić do domu? – zapytał King z neutralnym wyrazem twarzy, a kiedy odwróciłem się, by na niego spojrzeć, dodał: – Jestem głodny. Chodźmy coś zjeść. Zakładam, że nie miałeś czasu na śniadanie, prawda? 

     Kiedy rzucił mi szybkie spojrzenie, popatrzyłem na niego ze ściągniętymi brwiami. Wcześniej, czekając na wyniki, byłem tak przejęty, że zupełnie zapomniałem o głodzie, ale gdy teraz o tym wspomniał, usłyszałem burczenie w brzuchu. 

    Bez słowa oparłem się z powrotem o siedzenie, a King – rejestrując brak sprzeciwu – kontynuował jazdę, skręcając do znanego domu towarowego przy ulicy Ratchaprasong.

    – Co chciałbyś zjeść? – zapytał, gdy weszliśmy do środka.

    Zmarszczyłem się, uważnie rozglądając. Gdy jednak stwierdziłem, że żadna z restauracji nie była zby tania, odpowiedziałem:

    – Zjedzmy w jakimś barze szybkiej obsługi. 

    – Nie martw się o ceny, zajmę się rachunkiem.

    – Dlaczego chcesz mnie zaprosić na posiłek? – Podejrzliwie wpatrywałem się w twarz uprzejmego bardziej niż zwykle mężczyzny.

    – Aby odkupić swoje winy – udzielił mi krótkiej odpowiedzi.

    Jako że na mojej twarzy wciąż wyraźnie malowała się podejrzliwość, King westchnął, po czym oznajmił:

    – Pozwoliłem ci wybrać, ale jeśli nie chcesz podjąć decyzji, zrobię to za ciebie. Chodź! Zjedzmy tutaj – powiedział i łapiąc mnie za ramię, wciągnął do drogiej, tajskiej restauracji. Poddałem się, pozwalając się prowadzić, a po zajęciu miejsca przyjąłem menu z rąk kelnera. Każde danie kosztowało co najmniej dwieście bahtów. Wyglądało na to, że King jako programista zarabiał znacznie więcej niż grafik taki jak ja. Szybko się zdecydował, a skoro zamierzał zapłacić, nie chciałem się sprzeczać i po prostu zamówiłem. Wybrałem smażony makaron ryżowy ze świeżymi krewetkami i sosem tamaryndowym (phat Thai kung sot) oraz szklankę mrożonej herbaty cytrynowej. Czekając na jedzenie, bawiłem się telefonem, oglądając na Twitterze filmiki z kotami i psami. Uwielbiałem zwierzęta i żeby nie być tak samotnym, zawsze chciałem mieć psa lub kota. Niestety, z powodu silnej alergii na sierść posiadanie czworonoga nie było mi dane. Kiedyś, jeszcze podczas studiów wraz z Jadem poszliśmy do kociej kawiarni. Kilka minut po tym, jak weszliśmy do środka, zmuszony byłem wyjść, ponieważ nieustannie głośno kichałem, ściągając na siebie spojrzenia wszystkich wokół. Tak więc trzymanie w domu zwierzęcia nie wchodziło, niestety, w rachubę.

     Chwilę później zamówione przez nas jedzenie zostało podane. Ja jadłem swoje phat thai, a King – makaron z duszoną wołowiną. Panujące dziś między nami wibracje były dla mnie dość dziwne. Pracowaliśmy razem już od niespełna trzech lat, ale zazwyczaj jedliśmy posiłki w towarzystwie Jade’a. Byłem więc trochę... nieobeznany z sytuacją.

    – Na co patrzysz? Czyżbym wyglądał bardziej apetycznie niż twój phat thai? – zapytał osobnik siedzący naprzeciwko, spoglądając na mnie, i dopiero w tym momencie zdałem sobie sprawę, że – nie będąc tego świadomym – gapiłem mu się w twarz.

    – Nie mów nic, co sprawi, że stracę apetyt. – Przewróciłem oczami, aby wyrazić dezaprobatę dla jego skrajnego samouwielbienia.

    King roześmiał się i opierając brodę na dłoni, wpatrywał się w moją twarz.

    – Po prostu zauważyłem, że już od jakiegoś czasu nie odrywasz ode mnie wzroku, i doszedłem do wniosku, że być może przyciąga cię mój urok.

    – Nie jestem ślepy – odezwałem się i postanowiłem zjeść jak najszybciej, by uwolnić się od jego towarzystwa. Niespełna kwadrans później King poprosił o rachunek. Zerknąłem na paragon i ujrzałem czterocyfrową liczbę. Kiedy podał kelnerowi kartę kredytową, zdecydowałem się wyjąć mój portfel, by dać mu pięćset bahtów.

    – Na co to?

    – Podzielmy się rachunkiem.

    – Powiedziałem przecież, że to ja stawiam.

    – Po prostu weź. – Spróbowałem włożyć mu pieniądze do ręki, na co potrząsnął głową, jednocześnie odsuwając moją dłoń. Nie zamierzałem na to pozwolić, więc kiedy wstaliśmy od stołu, podszedłem do niego i wsunąłem banknot do kieszeni na piersi jego koszuli.

    – Jesteś taki uparty – mruknął z irytacją, ale się tym nie przejąłem. Zwyczajnie nie chciałem być mu nic winien.

    – Idziemy? 

    Przytaknąłem ze znudzeniem, rozglądając się wokół. Nie lubiłem przebywać w zatłoczonych miejscach, a już zwłaszcza w domach towarowych podczas weekendu, gdzie wiele osób przychodziło, by zrelaksować się po całym tygodniu nauki lub pracy. Zmierzając na parking, ujrzałem w tłumie znajomą twarz i bezwiednie zatrzymałem się, wbijając wzrok w jej właściciela. 

    – Tam... – wymamrotałem, wpatrując się w wysokiego, dobrze wyglądającego faceta obejmującego ramieniem seksowną dziewczynę, z którą radośnie chichotał.

    – Co zobaczyłeś? – King zarejestrował, że nie ruszam się z miejsca, więc podszedł i powędrował wzrokiem w kierunku, w którym się gapiłem. Ciągle wpatrywałem się w zbliżającego się mężczyznę, a na mojej twarzy pojawił się pełen pogardy uśmiech. Jeszcze dzień wcześniej wysłał mi wiadomość, że chce do mnie wrócić, a dzisiaj przytulał się do jakiejś dziewczyny, spacerując po domu towarowym. Ojej, przyzwyczajeń gracza nie sposób zmienić. 

    – Znasz go? – zapytał King, gdy niemal się z nami zrównali. 

    Ukryłem się za szerokimi plecami towarzysza, podczas gdy moje oczy śledziły tę dwójkę, dopóki nie przeszli obok nas. Dopiero wtedy się odezwałem: 

    – Chodźmy. – Nie czekałem, aż zada mi więcej pytań, tylko od razu skierowałem się do auta. 

     Czarna honda civic zmierzała w kierunku mojego mieszkania, a jej zatopiony w myślach właściciel raz po raz zerkał na mnie w milczeniu. 

     Obraz Phi Poka u boku dziewczyny wciąż tkwił w mojej głowie, sprawiając, że serce, które powinno być zbyt odrętwiałe, by cokolwiek poczuć, znów zabolało. Nawet gdybym całkowicie z niego zrezygnował i ani razu nie pomyślał o powrocie, nie oznaczało to, że nic bym już nie czuł. Za każdym razem inwestowałem wszystkie swoje uczucia i obdarzałem zaufaniem mężczyzn, z którymi byłem w związku. Tego faceta również lubiłem, a on odwzajemnił się, spotykając się za moimi plecami z kimś innym. Był w dodatku na tyle bezczelny, że usiłował do mnie wrócić! Tyle już razy doświadczałem czegoś takiego... Dlaczego nie spotkałem kogoś, kto byłby dla mnie dobry? 

    – Czy ten facet jest twoim byłym? Ten, na którego się gapiłeś? – King przerwał ciszę.

    Spojrzałem przez okno, po czym odpowiedziałem krótko: 

    – Tak.

    – Dlaczego jesteś taki zdeprymowany? Ma nową sympatię. Do diabła z nim! Pojawi się ktoś inny. W naszej firmie jest mnóstwo chętnych, próbujących zdobyć twoje względy. Nie widzę, żebyś był kimkolwiek zainteresowany – ciągnął.

    Odwróciłem się, by popatrzeć na przystojną twarz kierowcy, po czym łagodnie wypowiedziałem jego imię: 

    – Ai King.

    – Tak?

    – Czy... jedna osoba nie wystarczy?

    – Masz na myśli mnie?

    – Nie. 

    – Twojego byłego? – chciał wiedzieć.

      W odpowiedzi mogłem jedynie z wyczerpaniem westchnąć. Nie rozumiałem w najmniejszym stopniu, dlaczego ludzie tak łatwo zdradzali swoich partnerów. Jeśli kogoś kochałem, nigdy nie zrobiłbym niczego, co mogłoby zranić jego uczucia. Ale nieustannie byłem konfrontowany z podobną sytuacją, bo żaden z moich byłych nigdy mnie nie kochał.

    – Taki charakter. Stare nawyki nie umierają tak łatwo – skomentował ku mojemu rozbawieniu. 

    – Mówisz o sobie?

    – Hej! Mnie w to nie mieszaj. Jeśli zdarzyło się, że byłem z kimś w stałym związku, to nigdy nie zdradzałem. – Sprzeciwił się natychmiast.

     Słysząc to stwierdzenie, powątpiewająco uniosłem brwi, a gdy King zauważył, że zamilkłem, odwrócił głowę, by na mnie zerknąć. Jego bystre oczy wyraźnie się zwęziły. – Nie wyglądasz, jakbyś mi wierzył, Ai Uea.

    – A czy jestem w błędzie? – odezwałem się pytająco, nie kryjąc sceptycyzmu. Nie kupiłem tego. Wciąż pamiętałem, w jaki sposób patrzył na mnie, gdy pierwszy raz spotkaliśmy się w nocnym klubie. Widziałem też jego zachowanie w ciągu ostatnich trzech lat wspólnej pracy.

     Kto by uwierzył, biorąc pod uwagę jego podboje?

    – Mówię prawdę. Tak, ok, jeśli zauważę osobę, która jest w moim typie, to nie odwracam wzroku. Ale kiedy jestem w poważnym związku, mam tylko jedną osobę na raz, nigdy nie gram na dwa fronty. I – w przeciwieństwie do twojego eks – nigdy nikogo nie zdradziłem. 

    – A ta, która zrobiła scenę w biurze, to nie była twoja dziewczyna? – zapytałem.

     Wszyscy w firmie znali tę historię. Mniej więcej dwa lata temu eks dziewczyna Kinga wykrzyczała w biurze, że rzucił ją dla nowej panienki, więc przyszła szukać go w miejscu pracy. W końcu to Jade był tym, który musiał znosić próbki jej szalonego temperamentu.

    – Nie. Po prostu czasem się umawialiśmy. Nie byliśmy w związku – odpowiedział bez wyrzutów sumienia. – Od ukończenia studiów nigdy nie związałem się z kimś na poważnie. Zazwyczaj miewam jednonocne przygody lub kogoś, z kim luźno się spotykam. Zawsze mówię z góry, że nie jestem gotowy na poważny związek. Wyraźnie wyznaczam granice i jeśli im to nie przeszkadza, to taki układ jest korzystny dla obu stron. Większość z nich akceptuje na początku ten rodzaj relacji, ale bywają tacy, którzy później po prostu zmieniają zdanie i wbrew wcześniejszym ustaleniom chcą czegoś więcej.

     To wyjaśnienie sprawiło, że zamilkłem. Nie byłem z nim tak blisko, by wiedzieć, jakie więzi utrzymywał. Po prostu zakładałem, że gdy miał dziewczynę, która mu się znudziła, to tak jak moi byli wzruszał ramionami i szukał nowych podniet. Ale wyglądało na to, że się myliłem.

    – Wiesz, że to może powodować kłopoty, ale nie widzę, żebyś z tego zrezygnował –powiedziałem z niezadowoleniem. Nawet jeśli nie był w poważnym związku, to jego uwodzicielskie zachowanie wcale nie było godne pochwały. 

    – Szczerze mówiąc, wciąż potrzebuję seksu. – Jego odpowiedź natychmiast mnie zdenerwowała.

    King odwrócił na chwilę wzrok od drogi, by popatrzeć na mnie, zanim zaśmiał się niskim głosem.

    – Spójrz na siebie. Czy to nie jest normalne dla istot ludzkich? Nie czujesz takiej potrzeby?

    – Jak możesz czuć pociąg do kogoś, kto nie jest dla ciebie kimś ważnym?

    – A co z tobą? Mam na myśli naszą wspólną noc.

    To pytanie sprawiło, że zamarłem.

    – To dlatego, że byłem pijany – odpowiedziałem cicho.

     Tamtej nocy czułem się z nim swobodnie i nie mogłem zaprzeczyć, że było całkiem dobrze, ale to wyłącznie z powodu wypitego alkoholu. Nie potrafiłem się opanować. Czy gdybym był bardziej świadomy, byłbym w stanie odczuwać aż taką przyjemność z seksu z kimś, kogo nie kochałem?

     Usłyszałem jego gardłowy śmiech, kiedy z rozbawieniem na mnie spojrzał. 

    – Dla mnie miłość i seks nie muszą iść w parze. Nie chcę mieć teraz stałej dziewczyny. Chcę tylko kogoś, z kim mógłbym zaspokoić moje potrzeby, a nasze relacje sprowadzałyby się do bycia friends with benefits (przyjaciółmi z korzyściami). Problem polega raczej na tym, że po jakimś czasie moim partnerkom ten układ przestaje odpowiadać i zaczynają dążyć do pogłębienia relacji, więc za każdym razem następują te same kłopoty.

    – …

    – Jesteś taki cichy… Pewnie niezbyt pochlebnie o mnie myślisz, prawda? – zapytał, jakby się domyślał, po czym głęboko westchnął. – Każdemu to, co lubi. Wiesz, jestem zdania, że dopóki jestem singlem i z góry stawiam sprawę jasno, nie dając nikomu nadziei na stały związek, to nie ma nic złego w moim podejściu. Mam prawo żyć w ten sposób. Nikogo nie wykorzystuję i dbam o to, by obie strony czerpały przyjemność z takiego układu. Jeśli pewnego dnia zdecyduję się związać z kimś na poważnie, po prostu przestanę uprawiać seks bez zobowiązań i poświęcę się mojej sympatii. To wszystko.

     Nie odpowiedziałem, ale w głębi duszy miałem pytania. Nie byłem osobą tak staroświecką, by negować cudzy punkt widzenia wyłącznie dlatego, że nie pasował do mojego. Do pewnego stopnia doskonale rozumiałem tok myślenia Kinga. On po prostu uważał, że skoro jest wolny, to może robić coś takiego, ponieważ nikogo w ten sposób nie zdradza. Wyraźnie widziałem, że był inny niż mój ojciec czy moi byli, którzy nie żałowali sobie skoków w bok pomimo posiadania stałego partnera.

     Rozumiem, że niektórzy ludzie byli w stanie wybaczyć swojej połówce zdradę, powołując się na to, że była to tylko czysto fizyczna, a nie sercowa sprawa. Ja nie potrafiłem i nie chciałem czegoś takiego zaakceptować. Jeśli chodzi o Kinga, to szczerze mówiąc, nie byłem do końca przekonany, czy będzie w stanie zrezygnować ze skoków w bok, kiedy na poważnie się z kimś zwiąże, i czy pozostanie wierny wybranej osobie. W tej chwili istotnie nie było nic złego w jego postępowaniu, jeśli partnerzy godzili się na te warunki, ale czy ludzie jego kalibru wiedzieli, co to prawdziwa miłość? 

    – Ai Uea – zawołał moje imię po dłuższej ciszy.

    – Co?

    – Jeśli coś powiem, to mnie uderzysz?

    – Zależy od tego, co zamierzasz powiedzieć.

    – Jeśli powiem coś o tamtej nocy?

    Wstęp do rozmowy sprawił, że się skrzywiłem. King wpatrywał się przez krótką chwilę w moją twarz, zanim ponownie rozległ się jego cichy głos.

    – To prawda, że byłem wtedy pijany, ale wciąż pamiętam, jak dobrze nam było.

    – …

    – To wcale niełatwe znaleźć kogoś, kto tak dobrze do mnie pasuje. Gdybyś był kimś innym, poprosiłbym cię o to, żebyś został moim przyjacielem z korzyściami. Co za pech, że masz zupełnie inny pogląd na te sprawy. A może byłbyś zainteresowany? – zapytał swobodnie, nie robiąc sobie jednak wielkich nadziei.

     Kiedy zauważył, że zamilkłem, natychmiast porzucił temat, ale nie reagowałem już na jego kolejne słowa, bo pogrążyłem się w myślach na temat tego, co powiedział. 

   Przez całe moje 27-letnie życie prowadziłem prostą egzystencję, starając się być porządnym człowiekiem, dobrym synem, idealnym kochankiem. Oddawałem swoje serce, chcąc w zamian miłości, a zamiast tego raz za razem byłem raniony. Podczas dzisiejszej rozmowy z Kingiem w mojej głowie błysnęło pytanie: czy gdybym nie miał w sercu miłości, byłoby mi lepiej? Czy gdybym zrezygnował z budowania relacji na uczuciach, to byłbym zamiast tego w stanie skoncentrować się wyłącznie na układzie, mającym na celu zaspokajanie moich seksualnych potrzeb? A gdybym choć raz w życiu chciał spróbować jakichś szalonych rzeczy? Jak by to wyglądało?

     King zauważył, że odpłynąłem myślami, więc – żeby wypełnić ciszę – zdecydował się włączyć muzykę. Ruch w sobotnie popołudnie nie był tak natężony jak w dzień powszedni, więc niedługo później dotarliśmy do celu. 

    – Jesteśmy na miejscu – powiedział King, zatrzymując się przed budynkiem, w którym znajdowało się moje mieszkanie.

    Odpiąłem pas bezpieczeństwa, mówiąc jednocześnie: 

    – Dzięki.

    – Tak. Do zobaczenia w poniedziałek – usłyszałem.

     Sięgnąłem do klamki, ale zrezygnowałem z otwarcia drzwi i zamiast tego zwróciłem się cichym głosem do właściciela samochodu: 

    – Ai King. 

    – Tak?

    – Dajmy temu szansę.

    – Co masz na myśli? – Jego ciemne brwi uniosły się, wyrażając podejrzliwość i niewiarę.

    Zawahałem się przez chwilę, po czym spojrzałem na niego. W jego oczach odbijała się moja twarz. Z mieszanymi uczuciami wpatrywałem się w przyjaciela mojego najlepszego przyjaciela, którego nie lubiłem od lat. Zanim się zorientowałem, z moich ust popłynęły słowa: 

    – To, o co pytałeś wcześniej.

    – …

    – Czy naprawdę… jesteś gotów spróbować? – dodałem.

     We wnętrzu samochodu zapadła cisza i gdyby nie dźwięki płynącej z radia muzyki, to z całą pewnością można byłoby usłyszeć nasze oddechy. King zastygł w bezruchu, podczas gdy ja uświadomiłem sobie, co właśnie powiedziałem. Szybko wysiadłem z samochodu i wszedłem do budynku.

     W tamtej chwili nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak bardzo moje impulsywne działanie wpłynie na moją przyszłość.



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma



Poprzedni 👈             👉 Następny 



Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty