BF – Rozdział 8

 



Działasz mi na nerwy


     Czy kiedykolwiek wyobrażałeś sobie swoją przyszłość? Podczas studiów miałem przed oczami wizję siebie w wieku późnej dwudziestki. Myślałem, że do tego czasu będę miał stabilną pracę na pełen etat, prawdopodobnie własny samochód, a może nawet będę w stanie kupić mieszkanie. Prowadziłbym życie przeciętnego pracownika żyjącego w stolicy, który stara się oszczędzać i planuje przyszłość z miłością swojego życia.

     Taki obraz podsuwała mi wyobraźnia i nie przyszło mi do głowy, że będzie inaczej, ale rzeczywistość była zupełnie inna.

     No cóż, posiadałem mieszkanie, w porządku. Jednak moja praca w prywatnej firmie, którą można by zakwalifikować jako średniej wielkości, nie mogła zostać uznana w pełni za stabilną. Miałem samochód, owszem, ale nie kupiłem go za własne pieniądze. Co jednak najważniejsze, byłem daleki od znalezienia kogoś, kto by mnie naprawdę kochał.

     W dodatku w czasie studiów nigdy, nawet przez jedną sekundę, nie wyobrażałem sobie, że zostanę partnerem seksualnym kogoś, kim gardziłem.

    – Ai Uea, czym ty, do cholery, jesteś tak pochłonięty?

     Głęboki, ochrypły głos dobiegł do moich uszu wczesnym rankiem, gdy czekałem na windę, by wjechać na piętro, na którym znajdowało się moje biuro. Odwróciłem się do stojącego obok ciekawskiego faceta i ospałym tonem odpowiedziałem: 

– Niczym.

– Okay. Zobaczyłem, że stoisz bez ruchu… Zastanawiałem się, czy może kiedy pieprzyliśmy się wczoraj wieczorem, nie walnąłem twoją głową o wezgłowie łóżka. – King pochylił się, by szepnąć te słowa i owiał ciepłym oddechem moje uszy. Jego roziskrzone, lśniące zalotnością oczy spotkały się z moimi. 

     Jest tak wcześnie, a ten już zaczął działać mi na nerwy – przemknęło mi przez głowę. 

– Zamknij się – mruknąłem wyczerpany, wciąż nie mogąc uwierzyć, że przed dwoma tygodniami zostałem przyjacielem z korzyściami kogoś takiego.

     Wszystko przebiegało zgodnie z ustalonymi przez nas zasadami. W pracy zachowywaliśmy się normalnie, tak jak zawsze, i nawet doskonale znający nas Jade nie był w stanie wychwycić istniejącej między nami nowej relacji. Po pracy każdy z nas odjeżdżał własnym samochodem, a trzy razy w tygodniu King zjawiał się potem w moim mieszkaniu. Czasami zmienialiśmy scenerię, bo przyjmowałem zaproszenie do jego apartamentu. Przezornie zostawiłem u niego kilka ubrań na zmianę, żeby mieć co założyć do pracy następnego dnia i nie być zmuszonym pożyczać jego zbyt dużych koszul tak jak pierwszego ranka po zawarciu umowy. Przez ostatnie dwa tygodnie, poza seksem, nasze relacje nie zmieniły się ani trochę – on nadal działał mi na nerwy, a ja jak zwykle czułem się tym zirytowany.

     Zwłaszcza w takiej sytuacji jak ta.

    – Dzień dobry, Phi King. – Piękna młoda dama przywitała go słodkim, cichym głosem.

    Akurat na niego patrzyłem i przewróciłem oczami, gdy tylko usłyszałem, jak z jego ust wydobywa się zalotne powitanie.

    – Dzień dobry, Rung. Dzisiaj wyglądasz wyjątkowo pięknie.

    King uśmiechnął się z zadowoleniem, flirtując z młodą damą w kolorowej sukience, o której wiedziałem, że pracuje na wyższym piętrze biurowca. Oczywiście nie znałem jej, bo pracowała w innej firmie, ale odnosiłem wrażenie, że mój towarzysz znał wszystkie kobiety w budynku, a zapewne również wszystkich uroczych chłopaków. Gdyby chodziło o Jade’a, powiedziałbym, że jest towarzyski, ale King był po prostu flirciarzem.

    – Dziękuję za komplement. – Jej policzki atrakcyjnie się zarumieniły, natomiast osobnik, który przed chwilą wypowiedział pochlebstwo, poszerzył uśmiech, gdy dostrzegł, że dziewczyna nieśmiało zachichotała. Odwróciłem twarz, wzdychając głęboko z frustracji. Dlaczego za każdym razem musiałem być świadkiem jego flirtów? To było tak cholernie denerwujące!

    – Idziesz do biura?

    – Nie, czekałam na kawę, a kiedy cię zobaczyłam, postanowiłam podejść, by się przywitać – wyznała z zakłopotaniem.

     Dokładnie w tej chwili otworzyły się drzwi windy, więc mając dość słuchania ich zalotnej rozmowy, natychmiast wszedłem do środka, stając w rogu kabiny, by zrobić miejsce innym wsiadającym. Słyszałem, jak przed drzwiami King żegna się z Rung. Zatrzymał się obok mnie, obdarzając irytującym uśmieszkiem. Gdybym wiedział, to minionej nocy podrapałbym mu twarz zamiast pleców! Czy on nie mógł traktować mnie tak jak wszystkich innych zamiast nieustannie drażnić? Kolejne osoby wchodziły do windy, w której zaczęło robić się coraz bardziej tłoczno. King został pchnięty wprost na mnie, stał więc teraz ciasno przytulony do mojego ciała, podczas gdy ja przypominałem płaskie prześcieradło przyciśnięte do ściany kabiny. Moje ramię dotykało jego szerokiej, umięśnionej klatki, a gdy drzwi się zamknęły, ujrzałem jego krzywe spojrzenie i poczułem, jak przesuwa rękę w dół. 

     Ding!

     Gdy drzwi windy rozsunęły się na piętnastym piętrze, pospiesznie z niej wyszedłem, rozejrzałem się dookoła, by być pewnym, że w pobliżu nie ma nikogo i natychmiast zwróciłem się do faceta idącego moim śladem. 

    – Dlaczego ścisnąłeś mój tyłek? – zapytałem chłodno.

    – Nie zrobiłem tego. Moja ręka po prostu przypadkowo tam wylądowała – odpowiedział z nieznacznym uśmiechem, robiąc przy tym niewinną minę, która wyglądała cholernie sztucznie bez względu na to, jak by na nią nie patrzeć.

    – Dupa, a nie przypadkowo! Wyraźnie zrobiłeś to z premedytacją. – Zmarszczyłem wściekle brwi, na co King uśmiechnął się lekko, jednocześnie pochylając się, by szepnąć mi do ucha.

    – Widziałem, że zostałeś przyparty do ściany. Zwyczajnie martwiłem się, że mógłbyś się zranić, więc położyłem tam rękę, by cię chronić. Nie zachowuj się tak pruderyjnie. W nocy robiliśmy o wiele więcej niż to. Nie pamiętasz?

    Jego duża dłoń znów wylądowała poniżej mojej talii. Szybko ją odepchnąłem, ze złością wpatrując mu się w twarz.

    – Mówiłem ci, żebyś w pracy zachowywał się przyzwoicie.

    – Dobrze już, dobrze. Przepraszam... Nie chciałem. Moja ręka przypadkowo cię tam dotknęła, naprawdę. – Po tych słowach wesoło się uśmiechnął. 

    Przypomniałem sobie sytuację sprzed chwili. Stałem nieruchomo, patrząc na zmieniające się numery pięter, gdy zostałem zaskoczony dotknięciem dłoni lądującej na moim tyłku. Silne ramię wysokiego faceta stojącego przede mną owinęło się wokół mojej talii, zanim jego ręka miękko zacisnęła się na moim pośladku, jakby nie wystarczyło, że byliśmy do siebie przytuleni. 

     Nie miałem zamiaru puścić mu tego płazem. 

– Auć!

    – Przepraszam. Mój but po prostu przypadkowo wylądował na twoim – powiedziałem zimnym głosem do faceta, który zmarszczył się, patrząc na chwilę wcześniej przydepniętą stopę. 

     Odwróciłem się do niego plecami, zeskanowałem identyfikator, a następnie szybkim krokiem udałem się do naszego biura. Wyglądało na to, że nie będzie to dobry dzień, skoro już z samego rana byłem w tak złym humorze. Przeczucie mnie nie myliło. Dzień okazał się mało radosny nie tylko dla mnie, ale i dla reszty pracowników. Wszyscy z niecierpliwością czekaliśmy na ogłoszenie rocznej premii i podwyżki wynagrodzeń, ale po usłyszeniu informacji o jej wysokości poczułem się jeszcze bardziej beznadziejnie niż kiedykolwiek. Jade, który wrócił do biura po spotkaniu z szefem, wyglądał tak samo drętwo jak każdy inny pracownik. Tegoroczna podwyżka miała wynieść zaledwie jeden procent. Mój najlepszy – wyglądający na rozczarowanego – przyjaciel opadł na krzesło, wpatrując się pusto w przestrzeń. Wiedziałem, że chciał wpłacić pieniądze na fundusz inwestycyjny, ale przy tak niewielkiej podwyżce nie będzie to możliwe.

    – Rozchmurz się. Przynajmniej w ogóle podniesiono nam płace. – Próbowałem go pocieszyć, mimo że sam nie byłem w zbyt różowym humorze. 

     Jade ze smutkiem pokiwał głową.

     W wyniku tej mało pokrzepiającej wiadomości początkowy plan zjedzenia na lunch barbecue w domu towarowym zamienił się w jedzenie makaronu z kurczakiem i gorzką tykwą w budce w pobliżu biurowca. Usiadłem naprzeciwko Jade’a, który ssał cienki ryżowy makaron, oddychając przez zęby, podczas gdy Mai podawał mu od czasu do czasu papierową serwetkę, żeby osuszył krople potu. Zerknąłem na miskę z makaronem, która była czerwona od chili, więc nie byłem zbyt zaskoczony, bo Jade nie mógł jeść bardzo pikantnych potraw.

    – Ai Jade, jesz makaron czy jesteś pieprzony? Co to za hałasy? – zapytał upierdliwy osobnik siedzący obok mnie. Nasz przyjaciel natychmiast podniósł głowę.

    – To jest dla mnie zbyt pikantne! Poza tym wcale nie wydaję dźwięków, o których mówisz! – odezwał się z pełnymi ustami.

    – Więc wiesz, jakie odgłosy wydaje się podczas bzykania? Pozwól, że coś ci powiem: osoba, która jest pieprzona, wydaje dokładnie takie same obsceniczne dźwięki, jakie wyszły przed chwilą z twoich ust. – King kontynuował drażnienie Jade’a, którego policzki wyraźnie się zarumieniły. 

    – Nie!

    – Jesteś singlem, więc skąd możesz wiedzieć? 

    – Widziałem pornole. Nie oszukuj mnie! – odpowiedział z niezachwianą pewnością. 

    Zacisnąłem usta, próbując ukryć uśmiech.

    – Wow! Na jakim kanale je oglądałeś? Podziel się ze mną. Hahaha! – droczył się dalej King. 

    Jade wytrzeszczył oczy, ponieważ zdał sobie sprawę, że jest bezlitośnie podpuszczany, a gdy tylko spojrzał na śmiejącego się głośno Maia, jego twarz zarumieniła się jeszcze bardziej. 

    – Ai King! Sam się pieprz, ty draniu! – rzuciła wściekłym głosem ofiara żartów i zapominając o zakłopotaniu, kopnęła kilkakrotnie dręczyciela, powodując, że stojące na stole naczynia zatrzęsły się od wstrząsów. 

     Ludzie siedzący obok zaczęli się nam przyglądać, więc spiorunowałem Kinga wzrokiem, żeby zasygnalizować, by natychmiast przestał, ale ten jedynie bezczelnie do mnie mrugnął i dalej dokuczał Jade’owi.

    – Och, Ai Jade, dlaczego jesteś zakłopotany? Nie ma powodu. Każdy facet ogląda tego typu filmy. Auć! – Krzyknął głośno, jednocześnie odwracając się do mnie, ponieważ przyłożyłem mu zdrowo w ramię. 

    – Nie możesz po prostu jeść nieco ciszej? – powiedziałem do Jade’a. – A ty natychmiast przestań! – rzuciłem pod adresem Kinga. 

    Programista zachichotał i mlasnął kilkakrotnie językiem, naśladując odgłosy przyjaciela, po czym w końcu przestał się z nim drażnić. Czasami ci dwaj zachowywali się jak małe dzieci, mimo że dobiegali już niemal trzydziestki. 

    Spojrzałem na podającego seniorowi wodę Maia, po czym zwróciłem wzrok na stojącą przede mną miskę z makaronem. Już miałem kontynuować jedzenie, gdy moja ręka z pałeczkami zamarła, ponieważ poczułem, jak czyjaś dłoń okrężnym ruchem głaszcze moje biodro.

    – Co się stało, Ai Uea? – Jade odwrócił się w moją stronę, podczas gdy ja siedziałem nieruchomo, mocno zaciskając dłonie. 

    – Nic, nic się nie dzieje – odpowiedziałem niezgodnie z prawdą, na co on powrócił do jedzenia, a ja rzuciłem krzywe spojrzenie właścicielowi ręki. 

     – Zabieraj łapę! – wypowiedziałem bezgłośnie, po czym zerknąłem ostrożnie na dwóch pozostałych mężczyzn siedzących po przeciwnej stronie. King nie tylko nie usunął dłoni, ale po chwili poczułem, jak jego palec delikatnie pieści moją talię.

     Ty...!

    – Przyniosę ci trochę wody, Phi Jade – powiedział łagodnym głosem Mai.

    Gdy tylko wysoki stażysta wstał, King zdjął dłoń z mojego ciała, odwrócił się i jak gdyby nigdy nic zajął jedzeniem makaronu. Ja natomiast mogłem jedynie z całych sił dusić w sobie niezadowolenie, nie chcąc prowokować kolejnych pytań Jade’a. 

     Co, do cholery, było z nim nie tak, że cały czas musiał działać mi na nerwy? Czasami naprawdę chciałem go kopnąć.

    Po zapłaceniu za posiłek kupiłem mrożoną czarną herbatę, żeby ugasić pragnienie, czekając na Jade’a, który udał się do swojego stałego sklepu po herbatę z mlekiem. Chwilę później zwrócił się do nas: 

    – Możecie wracać do biura. Ja zatrzymam się na chwilę w aptece. 

    – Co chcesz kupić, Phi Jade? – zapytał natychmiast najmłodszy osobnik z grupy, a gdy ujrzałem jego zmartwione spojrzenie, uśmiechnąłem się nieznacznie, widząc, jak troszczy się o mojego przyjaciela, i czując, że mogę mu zaufać. Nawiasem mówiąc, Mai był w tym naprawdę uroczy. 

    – Spójrz na swoją twarz. Nic mi nie dolega, Mai. Chciałem tylko zobaczyć się z właścicielem. – Wyglądało na to, że Jade również zauważył pełne łagodnej troski oczy stażysty. 

    – Och, chcesz zobaczyć psiaka?

     Teraz, kiedy King o tym wspomniał, przypomniałem sobie dzień sprzed dwóch miesięcy, kiedy Jade zjawił się w pracy później, a na dodatek w niechlujnym ubraniu, ponieważ pomógł bezpańskiemu szczeniakowi, który nieomal został przez kogoś potrącony. Zostawił wtedy pieska u znajomego właściciela apteki, który obiecał znaleźć kogoś, kto go zaadoptuje, ale do tej pory nikt się z nim w tej sprawie nie skontaktował. W końcu właściciel sam go zaadoptował i tak zakończyła się ta historia.

    – Tak, nie widziałem go od ponad miesiąca. Jestem ciekaw, jak bardzo urósł. 

    – Psy rosną tak szybko, że prawdopodobnie nie wygląda już jak szczeniaczek, którego ostatnio widziałeś – powiedziałem.

    – To prawda – wymamrotał wyglądający dość żałośnie Jade. Przez ostatni miesiąc był naprawdę zajęty, pracując do późna, a po lunchu musieliśmy natychmiast spieszyć się z powrotem do biura, w związku z czym nie miał czasu, by zobaczyć zwierzaka.

    – A co z wami? Pójdziecie ze mną? 

    – Ja nie, nie lubię psów – odpowiedział od razu King.

    Jade zerknął na mnie. 

    – A co z tobą, Ai Uea?

    – Wiesz, że nie mogę – zmarszczyłem brwi. 

    Jade przez chwilę wyglądał na zdumionego, ale potem przypomniał sobie, dlaczego nie mogę z nim iść.

    – Ach, prawda. Zapomniałem, że masz alergię na sierść zwierząt. – Uśmiechnął się nerwowo. – Przepraszam. – Odchrząknął, po czym pocieszająco poklepał mnie po ramieniu.

     Jade był czasami zapominalski. Znaliśmy się przecież od lat, na studiach byliśmy nawet współlokatorami i mimo to nie pamiętał, jak bardzo uczulony jestem na sierść. A przecież nie był staruszkiem o słabej pamięci. 

    – W takim razie wróć do biura z Kingiem. Mai, czy…? 

    – Mogę pójść z tobą, Phi Jade? – zapytał stażysta, zanim senior zdążył dokończyć. Jego entuzjazm wyraźnie wskazywał na to, jak bardzo chciał spędzić czas z moim przyjacielem, czego – rzecz jasna – ten jak zwykle nie dostrzegał. 

    – Chodź. A co do was… Zachowujcie się! Nie pozabijajcie się gdzieś po drodze! 

    – Tak, tak, spoko. Mai, zadbaj o swojego przełożonego. Jest trochę roztargniony. Jeszcze, nie daj Boże, wpadnie pod jakiś samochód. – King uniósł brwi, rzucając spojrzenie w kierunku Jade’a, który natychmiast zaczął wypluwać przekleństwa.

     Kiwnąłem głową i czując zmęczenie ich niedojrzałym zachowaniem, odwróciłem się, by udać się w drogę powrotną do biura.

    – Poczekaj! – King postawił kilka długich kroków i błyskawicznie mnie dogonił, po czym zapytał: 

    – Lubisz psy, Uea?

    – Tak, są słodkie. Dlaczego ty ich nie lubisz?

    – Ja też je lubię. 

    – Ale powiedziałeś…

    – Dlaczego miałbym iść z Jadem? Lepiej niech Mai zdobędzie w jego oczach trochę punktów. Minął już ponad miesiąc, a ich sprawy wciąż nie posunęły się nawet o milimetr do przodu, więc przyda się dać stażyście mały impuls – usłyszałem niski głos Kinga. 

     A więc to było to. Wcześniej przyłapałem go na tym, że również patrzył na Maia. Jakby się zastanowić, to Mai i King wydawali się sobie jacyś bliscy, co sprawiło, że nabrałem pewnych podejrzeń. Spojrzałem na wysokiego faceta idącego obok, próbując go wybadać. Wiedziałem, że Mai to dobry chłopak, ale osobnik, w którego towarzystwie się znajdowałem, taki nie był. Gdy dostrzegłem, że tak dobrze się dogadują, to ogarnęła mnie niemal paranoja, bo nie mogłem przecież wiedzieć, czy King nie zaszczepił w głowie Maia jakichś dziwnych pomysłów.

    – Dlaczego tak na mnie patrzysz? – zapytał facet, o którym myślałem, zauważywszy moje podejrzliwe spojrzenie. 

    – Ach, nic takiego – odpowiedziałem, po czym przyłożyłem słomkę do ust, by wypić trochę herbaty. Kątem oka zauważyłem, że lekko się odwraca, by obrzucić wzrokiem moje plecy. Po chwili pochylił się nieco i wyszeptał: 

    – Właściwie jest coś, co lubię bardziej niż psy. Chcesz wiedzieć co?

    – Co?

    – Lubię na pieska. To moja ulubiona pozycja.

    – Ekhm, ekhm…

    – Och, zakrztusiłeś się? Hahaha!

    King wydał z siebie odgłos, imitując mój kaszel, po czym jego ręka wylądowała na moich plecach, głaszcząc je w górę i w dół.

    – Pieprz się! – Odwróciłem się, by spojrzeć na bezczelnie uśmiechającego się faceta, który w odpowiedzi na moje miażdżące spojrzenie jedynie głośno się roześmiał, widząc, jak się krztuszę i robię czerwony.

    Fuck!

    – Auć! – jęknął, gdy z całej siły przyłożyłem mu w ramię. – Proszę się uspokoić, panie Anon. 

    – To irytujące! – syknąłem, rozglądając się wokół, by sprawdzić, czy ktoś go usłyszał, i odetchnąłem z ulgą, ujrzawszy, że nikogo nie było w pobliżu. – Mówiłem ci, żebyś nie mówił o tym publicznie.

    – Nikt tego nie słyszał. Nie bij mnie. – King położył dłoń na moim ramieniu, po czym uśmiechnął się podejrzliwie, by chwilę później znów się pochylić i ochrypłym głosem wyszeptać:

    – Wiem, że ty też tak lubisz. Zawsze, gdy robimy to w tej pozycji, nie przestajesz głośno jęczeć z rozkoszy.

    – Jeszcze jedno słowo na ten temat, a bez wahania wyleję ci na łeb moją mrożoną herbatę! – Spojrzałem na niego mściwie, jednocześnie go odpychając. 

    Oczy Kinga lśniły wyraźnym rozbawieniem. 

    – Okay, okay, nie będę już o tym mówił. – Podniósł ręce na znak, że się poddaje.

     Odetchnąłem głośno i z frustracją popędziłem przed siebie, myśląc, że to dobrze, że ten facet nie ma stałej sympatii, bo ten, kto dostałby za partnera tak irytującego człowieka, byłby ogromnie nieszczęśliwy.

     Było wpół do dwunastej, więc pracownicy powoli zaczęli wracać po lunchu do biurowca. Wszedłem do budynku, podczas gdy wysoki facet znajdował się o krok za mną. Gdy zmierzałem w stronę wind, ktoś wpadł mi w oko.

– O, patrz! Tam jest twoja dziewczyna. Nie porozmawiasz z nią? – powiedziałem do Kinga, dyskretnie wskazując ładną kobietę stojącą przed kawiarnią. Nie znałem jej osobiście, ale wiedziałem, że pracowała na niższym piętrze i wyglądało na to, że była zachwycona Kingiem, bo widziałem, że witała się z nim prawie każdego ranka.

– Nie, spieszymy się do biura – odpowiedział, chociaż mieliśmy jeszcze dużo czasu. Ta odpowiedź nieco mnie zaskoczyła, ale widząc jego ściągnięte brwi, pomyślałem, że wygląda, jakby jej nie lubił. 

    – Och, nie podoba ci się? – zapytałem, po czym głośno zawołałem: – King, masz ochotę na kawę? – Rozbawiony, uniosłem lekko kąciki ust, gdy ujrzałem, że dziewczyna natychmiast się odwraca.

    – Cholera! – przeklął mój towarzysz, rzucając mi jednocześnie złe spojrzenie. Niewzruszony wytrzymałem jego wzrok, udając, że nie mam pojęcia, co się właśnie stało. Lubił dokuczać innym. Teraz to ja dałem mu spróbować jego własnego „lekarstwa”. Spojrzałem ponownie na młodą kobietę i poczułem radochę, widząc, że zmierza w stronę Kinga. Zamierzałem zostawić go tam z nią i samemu udać się do windy, ale okazał się szybszy ode mnie.

    – O, pan dyrektor! Dzień dobry. 

    – Witam, panie Khunakorn.

     Zmarszczyłem nos. Moje oczy podążały za Kingiem, który szybko podszedł prosto do czekającego na windę dyrektora generalnego naszej firmy. Uśmiechnął się i grzecznie rozpoczął rozmowę z naszym przełożonym, natomiast dziewczyna zatrzymała się w pół kroku i widząc, z kim rozmawia, speszona zrezygnowała z zamiaru przywitania się z Kingiem.

     Cholera!!! Zdołał uciec.

    Było mi niedobrze, gdy wchodziłem do windy i musiałem słuchać, jak King rozmawia z szefem. Szczerze żałowałem, że nie udało mi się z nim podroczyć.

     Uznaj, że tym razem masz szczęście.

     Gdy dotarliśmy na nasze piętro, pozwoliłem Kingowi kontynuować rozmowę z dyrektorem, a sam wróciłem do swojego biurka. Zasiadłem natychmiast do pracy nad rozpoczętym projektem, a niedługo później ujrzałem wchodzącego wysokiego faceta, który obrał mnie za swój cel. W jego oczach migotała lekka irytacja. 

    – Chciałeś się na mnie odegrać?

    – Pozostawię to twojej interpretacji – odpowiedziałem bezbarwnym tonem. 

    King z niezadowoleniem mlasnął językiem i już miał coś powiedzieć, ale dokładnie w tej chwili rozległ się głos kolejnego mężczyzny wchodzącego do biura. 

    – Phi King, właśnie spotkałem tę śliczniutką panią z jednego z biur na dole. Tę, która cię lubi. Jak ona ma na imię? Hmmm. – Gun, młodszy programista, podszedł prosto do Kinga. – Nie mogę sobie przypomnieć.

    Słyszałem, jak pochylający się nade mną facet z rezygnacją głęboko wzdycha, po czym podchodzi do swojego biurka, jednocześnie obojętnie odpowiadając juniorowi:

    – Mo.

    – Aha, no tak. Pytała mnie, czy jesteś ostatnio zajęty, bo nie widziała cię w kawiarni już od wielu dni.

    – I co jej powiedziałeś?

    – No… że byłeś tak super zajęty, że nie miałeś czasu na wygłupy.

    – Och, bardzo dobrze. – Ku mojemu zaskoczeniu usłyszałem chrapliwy głos, w którym brzmiała wyraźna ulga.

    – Czy ona ci się nie podoba, Phi? Uważam, że jest piękna. W dodatku nie pracuje w tej samej firmie co my. – Gun spytał o coś, nad czym sam się zastanawiałem. To było bardzo dziwne, żeby King tak po prostu unikał atrakcyjnej kobiety. Niejednokrotnie obserwowałem przecież, że był przyjaźnie nastawiony do wszystkich próbujących zwrócić na siebie jego uwagę. Nigdy wcześniej nie widziałem, żeby schodził komuś z drogi. 

    – Wygląda na zbyt pewną siebie. Nie jest w moim typie. Poza tym wszędzie mnie zaczepia i o wszystko wypytuje, mimo że ledwo się znamy. Pomyśl tylko, skoro już teraz jest tak namolna, to co by było, gdybym się z nią umówił? – Zmęczonym tonem rzucił światło na tajemnicę.

    Och, więc casanova nie lubi, gdy ktoś się go czepia. Pomyślałem, że osoba, która jest takim samym graczem jak on, doskonale by do niego pasowała. 

    – To prawda. – Nasz młodszy kolega pokiwał głową, zgadzając się z opinią seniora. Spojrzałem na ekran mojego komputera i już miałem zamiar przenieść uwagę z ich rozmowy na moją pracę, ale następne pytanie Guna sprawiło, że zatrzymałem się, by posłuchać dalszej konwersacji.

    – W każdym razie… Phi King, czy masz jakiś konkretny typ, który ci się podoba?

    – Dlaczego pytasz?

    – Cóż, kiedy bywamy razem w klubach, wystarczy krótka chwila i już wybierasz sobie pasującą dziewczynę, więc zastanawiałem się, jakie są twoje kryteria? A może każda się nada?

    – To były przygody na jedną noc. Nad czym tu się zastanawiać? – King zaśmiał się gardłowo. Przewróciłem oczami, czując obrzydzenie do jego zwyczajów. A więc co? Byle tylko nie miała ogona i nie uciekała na drzewo?!

     Więc nie masz żadnego konkretnego ideału?

    – Mam.

    – Jaki jest twój typ? – chciał wiedzieć Gun.

    Jednym uchem słuchając rozmowy, kliknąłem myszką, by rozpocząć pracę, ale zanim się w niej zatopiłem, usłyszałem niski, dochodzący z tyłu głos:

    – Ktoś, kto wygląda naturalnie seksownie bez konieczności podejmowania wysiłku, aby ściągnąć na siebie moją uwagę. Wystarczy, żeby po prostu siedział. To dość, by mnie przyciągnąć. Dokładnie kogoś takiego lubię. 

     Mógłbym przysiąc, że niemal fizycznie poczułem jego wzrok utkwiony w moich plecach. Atmosfera wokół mnie wydawała się inna niż zwykle, naładowana elektrycznością. Przez chwilę poczułem ból w klatce piersiowej, zanim ta dziwna atmosfera została zburzona przez zachrypnięty głos Gun’a.

    – Och! To mój człowiek. Co za zabójcza odpowiedź. 

    Gun podszedł, poklepał mnie po ramieniu i równocześnie szczerząc zęby w promiennym uśmiechu, dodał: 

    – A jak ma się sprawa z naszym uroczym Phi Uea? Masz jakiś konkretny typ?

    – Ktoś, kto nie jest graczem – udzieliłem zwięzłej odpowiedzi, na co młodszy kolega natychmiast wybuchnął śmiechem, by po chwili znów znaleźć się u boku Kinga i poklepując ze współczuciem jego ramię, z jednoczesnym rozbawieniem powiedzieć:

    – No i proszę, jasne jak słońce. Phi, zostałeś wykluczony, jesteś bez szans. Hahaha!

    King spojrzał w moją stronę, udając smutnego.

    – Och, Ai Uea, to naprawdę rani moje uczucia. Zaraz się rozpłaczę. 

    – To już twoja sprawa. – Zerknąłem na niego kątem oka, po czym odwróciłem wzrok do komputera. Tym razem skupiłem się na projekcie, nie zwracając uwagi na dalszą pogawędkę programistów. 

     Właściwie nie wiedziałem, dlaczego wcześniej w ogóle zawracałem sobie głowę słuchaniem ich rozmowy. Przecież preferowany przez Kinga typ nie miał nic wspólnego z moją osobą.

     Popołudniowa praca przychodziła nam z większym trudem niż poranna. Po części dlatego, że byliśmy nią już zmęczeni, a po części z powodu zjedzenia posiłku, który sprawiał, że czuliśmy się nieco rozleniwieni. Słyszałem, jak Jade powiedział, że jest senny, i poprosił Maia o kilka cukierków, mając pewnie nadzieję, że zawarty w nich cukier pozwoli mu odzyskać nieco energii. Moje powieki też niemal zaczęły opadać, więc dając oczom odpocząć od ekranu komputera, skierowałem wzrok na małą doniczkę z bambusem szczęścia, którą niedawno kupiłem. Niestety, senność nie znika tak łatwo. W końcu zdecydowałem się pójść do łazienki, żeby umyć twarz zimną wodą. Odkręciłem kran i w nadziei pozbycia się zmęczenia obficie ją moczyłem. I istotnie po jakimś czasie poczułem się lekko odświeżony. Użyłem papierowego ręcznika, by się wytrzeć, ale zanim wyszedłem, do środka wszedł King z kubkiem w dłoni.

    – Jest tyle pracy, że wygląda na to, że przyjdzie mi pracować po godzinach – mruknął, myjąc kubek, po czym spojrzał na mnie. – Ty też będziesz musiał zostać dłużej? 

    – Nie. Dzisiaj nie mam żadnego pilnego zadania.

    – Szczęściarz. W takim razie przyjadę do ciebie, kiedy skończę pracę. 

    – Po co miałbyś się u mnie zjawiać? – zapytałem, na co mężczyzna lekko uniósł brwi. 

    – Dziwne pytanie. A co zwykle robimy nocą? – Z uśmiechem na ustach odpowiedział pytaniem na pytanie, ale gdy usłyszał, co powiedziałem, jego uśmiech natychmiast zbladł. 

    – Nie przychodź do mnie dzisiaj. 

    – Hę? Dlaczego?

    – Przez cały dzisiejszy dzień działasz mi na nerwy. Myślisz, że jestem w nastroju do zbliżenia z tobą? – zapytałem go ze złością. – Mówiłem ci, żebyś nie robił niczego nieprzyzwoitego w biurze, ale czy ty kiedykolwiek mnie posłuchałeś?

    – Och, nie stresuj się. Zachowuję się jak zawsze. Przepraszam.

    – Przepraszasz, a czy kiedykolwiek zadałeś sobie trud, żeby przestać? Jeśli uważasz, że nie możesz, to nie zawracaj sobie głowy przepraszaniem – odpowiedziałem tak zimnym głosem, że mój rozmówca spojrzał na mnie z wyraźnym zaskoczeniem. 

     Wiedziałem, że King lubi się przekomarzać, nie mając na myśli nic złego, ale czasami byłem po prostu zirytowany samą jego obecnością. Nie chciałem również, żeby ktokolwiek dowiedział się o naszym układzie lub nawet zaczął coś podejrzewać. Gdybym nie pokazał mu wyraźnie, jak bardzo jestem niezadowolony, to nie przestałby mi dokuczać.

    – Więc naprawdę nie pozwolisz mi dziś do siebie przyjść? 

    Na jego twarzy nie było śladu przekomarzania się, a w głosie brzmiała tylko powaga. Westchnąłem i szykowałem się do odpowiedzi, ale wtedy telefon w kieszeni moich spodni zawibrował, przerywając naszą rozmowę.

    Rzuciłem spojrzenie na wyświetlacz i mocno zacisnąłem usta, widząc, że dzwoni moja matka. 

    – Twoja mama dzwoni. Nie odbierzesz? – zapytał King, gdy zobaczył, że wpatruję się w telefon. 

    Westchnąłem ciężko i już miałem odebrać, ale rozmówczyni właśnie się rozłączyła.

    Kilka sekund później aplikacja Line wyświetliła powtarzające się powiadomienia o przychodzących wiadomościach.

    [Dlaczego nigdy nie odbierasz moich telefonów, gdy do ciebie dzwonię?]

    [Uea, kiedy wrócisz do domu?]

    [Uważasz, że dorosłeś i stałeś się samodzielny, więc nie chcesz widzieć rodziców, tak?]

    [Wróć do domu w tę sobotę, żeby tata przestał marudzić. To jest irytujące.]

    To nie był pierwszy raz, kiedy kazała mi przyjechać do domu.

     Wcale nie dlatego chciała mnie widzieć, że tęskniła za swoim jedynym synem. Chciała jedynie zadowolić męża tęskniącego za widokiem pasierba, którego już od dawna nie było w domu. Biorąc pod uwagę, że wysłała mi te wiadomości po raz trzeci w ciągu ostatnich dwóch tygodni, domyśliłem się, że ten człowiek tak bardzo chciał mnie zobaczyć, jak ja zdegustowany byłem jego widokiem, który dosłownie przyprawiał mnie o mdłości.

    – Co się stało? – usłyszałem niski głos.

    Potrząsnąłem głową i schowałem telefon z powrotem do kieszeni spodni.

    – Nic. Mama po prostu poprosiła mnie, żebym wrócił do domu.

    – Dobrze, w takim razie powinieneś jechać. Możemy przełożyć nasze spotkanie na inny dzień – powiedział, zakręcając kran, po czym chwycił swój kubek z zamiarem opuszczenia łazienki. 

    Zawahałem się przez chwilę, zanim zawołałem jego imię.

    – King?

    – Tak?

    – Dziś wieczorem... Jeśli chcesz, to po prostu przyjdź – powiedziałem.

    Był zaskoczony. Jego oczy zwęziły się, gdy obserwował moją twarz.

    – Nie wracasz do domu?

    – Nie. Nie byłem tam... od dłuższego czasu – padła moja wymuszona odpowiedź, bez tłumaczenia, że to miejsce nie było nawet moim domem. Należało do nowej rodziny mojej matki i były tam wspomnienia, do których nie chciałem wracać. Nawet jeśli minęło wiele lat, nadal czułem się źle za każdym razem, gdy tylko stawiałem tam stopę. 

    – Przepraszam – powiedział cicho King. 

    Chociaż nie dodał, za co właściwie przeprasza, domyśliłem się, że miał na myśli pytanie dotyczące mojej rodziny. 

    Potrząsnąłem głową, aby dać mu do zrozumienia, że wszystko jest w porządku.

    – Jeśli przyjdziesz, to daj znać, a ja cię wpuszczę – powiedziałem przed wyjściem z toalety i udaniem się prosto do mojego biurka.

      Z początku nie chciałem, żeby King przyszedł, bo miałem dość jego prowokacyjnego zachowania, ale po tym, jak zobaczyłem wiadomości od mamy, ogarnęły mnie tak nieprzyjemne uczucia, że nie chciałem być dziś sam. Szybko zająłem miejsce przed komputerem i wznowiłem pracę, a kilka chwil później usłyszałem kroki powracającego do biura Kinga. Podniosłem głowę, by na niego spojrzeć. Nasze oczy spotkały się na chwilę, po czym mężczyzna odwrócił się i wbił wzrok w ekran. 

    Ding!

    [Do zobaczenia wieczorem.]

    Spojrzałem szybko na wiadomość, która została wysłana od osobnika siedzącego przy tylnym biurku, zanim zablokowałem telefon i poświęciłem uwagę mojemu zadaniu. Musiałem przyznać, że poczułem się bardziej zrelaksowany niż dotychczas. 

    Chociaż nie byliśmy zbyt blisko, znałem go od wielu lat. Wystarczająco długo, by wiedzieć, że nawet jeśli potrafił być dość irytujący, to przynajmniej wiedział, kiedy i jak powinien się zachować. Wiedział, kiedy może się ze mną podroczyć, a kiedy powinien być poważny. A jeśli chodzi o jego maniery w łóżku…

     King nigdy nie dbał wyłącznie o własną przyjemność, jak robiło to wielu moich byłych, lecz troszczył się o mnie. Wiedział, czego chcę i mi to dawał, zawsze w pełni zaspokajał moje potrzeby. Seks był po prostu zajebisty. Potrafił sprawić, że zapominałem o rzeczach, których nie chciałem analizować. I nawet jeśli trwało to tylko chwilę, mój mózg nie był w stanie myśleć z powodu wielkiej ekstazy, której mi dostarczał. Dzięki niemu przenosiłem się w świat, w którym nie musiałem czuć nic poza gorącym dotykiem, którym mnie obdarzał. 

     Może to była tylko krótka chwila, ale mi... to wystarczało.



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma



Poprzedni 👈             👉 Następny 


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty