BF – Specjalny 1

 



Przyjaciel przyjaciela


    Uważałem, że mam pecha w miłości.

    – Uea, to, co zrobiłem, było złe. Proszę, wybacz mi.

    Wysoki chłopak w uniwersyteckim mundurku błagał przez całą drogę z budynku wydziału do głównej stołówki, bardzo mnie tym frustrując. Akurat umierałem z głodu, ponieważ spiesząc się na zajęcia, musiałem pominąć śniadanie. Późniejsze wyniki quizu też okazały się być dalekie od tego, czego się spodziewałem. Byłem sfrustrowany bardziej niż kiedykolwiek, ale wydawało się, że facet, który deptał mi po piętach jak kaczątko idące w rządku za swoją matką, tego nie dostrzegał. W najmniejszym stopniu nie widział przepełniającej mnie frustracji. Ani trochę.

    – Myślę, że pamiętnego dnia zakończyliśmy dyskusję na ten temat. Nie ma tu już nic więcej do powiedzenia – odpowiedziałem zimnym głosem, patrząc na osobnika, który za mną podążał. 

    – Myliłem się. Zerwałem z tą dziewczyną. Proszę, wróć do mnie.

    Jakie to irytujące!

    – Nie ma szans! Zostałem przez ciebie zraniony i wyciągnąłem z tego naukę. Nie chcę być głupcem, którego każdy może oszukać. 

    Definitywnie go odrzuciłem i nie zważając na jego uczucia, odszedłem, lecz on, nie dając za wygraną, wciąż za mną łaził.

    Mogłem jedynie w skrajnej irytacji zbluzgać go w myślach. Ten przystojniak był chłopakiem, z którym spotykałem się przez niespełna rok, odkąd dostałem się na uniwersytet. To on mnie podrywał. Musiałem przyznać, że był bardzo pociągający, więc zgodziłem się z nim umówić. Na początku nasza miłość była słodka, a potem dowiedziałem się, że Guy zdradzał mnie z najpopularniejszą dziewczyną z Wydziału Księgowości. Minione dziesięć miesięcy natychmiast zmieniło się w kiepski żart, a wspólnie spędzony czas okazał się całkowicie zmarnowany. 

    – Już nigdy więcej tego nie zrobię. Naprawdę cię kocham, Ai Uea. Proszę, daj mi jeszcze jedną szansę. 

    – Nie możesz mnie mieć, ale wciąż jest jeszcze wiele innych osób gotowych dać ci szansę. Nie trać czasu. Między nami wszystko skończone.

    – Ale…

    – Ai Guy, jeśli znasz ludzki język, powinieneś to zrozumieć: Nie wrócę do ciebie. Przestań mnie denerwować – rzuciłem z lekką złością, po czym szybko wyszedłem ze stołówki.

    Nie chciałem tracić czasu na rozmowę ze śmieciem, który tak łatwo zdradził mnie z kimś innym. Był jak oswojony pies, który wesoło macha ogonem na widok każdego. 

    Zdecydowałem się opuścić kawiarnię, wezwałem taksówkę motocyklową i czując wściekłość, wróciłem do akademika. Byłem zmęczony po zajęciach i chciałem coś przekąsić, a trafiłem na byłego chłopaka, który chciał do mnie wrócić. To nie był zresztą pierwszy raz, kiedy Guy poprosił o drugą szansę. Jak przyłapałem go na zdradzie, zniknął prawie na miesiąc, a potem ni stąd, ni zowąd pojawił się, by mnie dręczyć. Przez kolejny miesiąc niesamowicie truł, błagając, żebym pozwolił mu wrócić. Ale bez względu na to, ile razy to robił, moja odpowiedź wciąż brzmiała „nie”.

    Gdyby ktoś zapytał, czy nadal coś do niego czuję, odpowiedziałbym twierdząco. Spotykałem się z nim przez ponad dziesięć miesięcy. Kochałem go nawet bardziej niż kogokolwiek, z kim dotychczas byłem. Chociaż już wcześniej zawiodłem się na miłości, bardzo mu ufałem. Myślałem, że nie okaże się taki jak inni przed nim, którzy zdradzali mnie z pięknymi dziewczynami. Ale w końcu on też udowodnił, że w najmniejszym stopniu nie różni się od żadnego z moich eks. Kiedy zerwaliśmy, płakałem całą noc. I to tak bardzo, że mój współlokator, martwiąc się o mnie, nie mógł zasnąć. Byłem tak zraniony, że zrobiłem coś, czego nigdy dotąd nie robiłem. Sam, bez towarzystwa poszedłem pić do nocnego klubu, ale kiedy wreszcie się opanowałem, uwierzyłem, że zerwanie z nim było naprawdę dobrą rzeczą.

    Nie powinienem trzymać przy sobie śmierdzącego śmiecia, prawda?

    Wróciłem myślami do wieczoru sprzed dwóch miesięcy, kiedy znalazłem się w klubie. Zamierzałem się napić, by uśmierzyć ból serca złamanego przez dwulicowego flirciarza, ale zamiast pocieszenia przypadkowo trafiłem na kolejnego. Wpatrywał się we mnie jak wilk w ofiarę, mimo że w ramionach trzymał swoją dziewczynę. Nawet będąc z sympatią, wciąż gapił się na kogoś innego. Czy wszyscy przystojni faceci byli flirciarzami? I jak wielkiego pecha w ogóle mogłem mieć? Dlaczego ciągle musiałem spotykać na swojej drodze wyłącznie obrzydliwych podrywaczy? Nienawidziłem takich facetów.

    – Hej, Uea, dlaczego wróciłeś już do akademika? O trzeciej masz przecież kolejne zajęcia, prawda? – usłyszałem głos współlokatora, ledwo otworzyłem drzwi. 

    Jade był młodym mężczyzną o białej skórze i wąskich oczach, typowych cechach chińsko-tajskich potomków. Był dwa do trzech centymetrów niższy ode mnie. Studiowaliśmy na tym samym wydziale, ale nie mogliśmy bardziej się od siebie różnić. Ja byłem powściągliwy i miałem mizerne umiejętności nawiązywania relacji międzyludzkich, podczas gdy Jade był przyjazny i miał mnóstwo przyjaciół. Mimo że byliśmy zupełnie różni, byłem z nim bliżej niż z kimkolwiek innym. A ponieważ był wyluzowany i optymistyczny, czułem się przy nim naprawdę komfortowo. Jednak jego optymizm przyciągał również ludzi, którzy chcieli go wykorzystać. Niejednokrotnie zdarzało się, że w pojedynkę pracował nad projektem grupowym bądź odgrywał rolę posłańca, będąc zmuszanym do ciągłego dostarczania mi prezentów od adoratorów.

    – Mam kogoś dość – odpowiedziałem krótko, kładąc na biurku pudełko smażonego makaronu ryżowego z krewetkami i sosem tamaryndowym (phat Thai kung sot), które kupiłem na parterze akademika.

    – Rozumiem. Ten twój eks, prawda? Wciąż cię wkurza?

    – Tak – przytaknąłem, rozpakowując phat Thai.

    Mój współlokator, wciąż ubrany w gigantyczną koszulkę i spodenki piłkarskie, zachichotał i wstał z łóżka. Następnie chwycił telefon, portfel i podszedł do lustra.

    – Nie zamierzasz mu ulec? – zapytał, przeczesując dłońmi niechlujne, puszyste włosy.

    – Nie, zostałem zraniony i czegoś się nauczyłem – odpowiedziałem bez ogródek. Im więcej myślałem o tym, co się stało, tym bardziej się złościłem.

    Druga szansa była przeznaczona dla kogoś, kto przypadkowo popełnił błąd. Jednak zdrada nie zaliczała się do tej kategorii. Poza tym do tej gry trzeba dwojga – jeśli więc jedna strona nie była zainteresowana, jak mogłoby do czegoś takiego dojść? Bez względu na to, jak bardzo kogoś kochałem, musiałem jeszcze bardziej kochać siebie. Przecież poza mną nie było na tym świecie nikogo, komu by na mnie zależało. Nawet wśród członków mojej własnej rodziny.

    – Wyskoczę na chwilę kupić lunch – poinformował mnie przyjaciel. 

    Około dziesięciu minut później wrócił.

    – Moja mama właśnie dzwoniła. Mamy coś do jedzenia na wieczór. Cała rodzina pojechała w zeszłą sobotę do Chonburi, więc kupili nam trochę suszonego jedzenia i pieczony tajski krem jajeczny (mo kaeng).

    – Twoja mama przyjeżdża?

    Poznałem jego matkę w dniu rozpoczęcia studiów. Była kobietą w średnim wieku, której nie można było odmówić urody. Jade powiedział mi kiedyś, że gdy była młoda, brała udział w konkursie piękności. Obecnie była nauczycielką w szkole średniej w Nonthaburi. Była dla mnie bardzo miła. Ilekroć gdzieś wyjeżdżała, zawsze kupowała jakieś przekąski i przekazywała mi je przez Jade’a. 

    – Prawdopodobnie poprosi Phi Jeta, żeby nam je przyniósł. Dzisiaj jest poniedziałek. Musi uczyć – odpowiedział.

    Skinąłem głową. Spotkałem również jego starszego brata, ponieważ kilka razy przynosił mu przekąski. To bardzo przystojny facet: wysoki, dobrze zbudowany, uprzejmy i delikatny. Ponadto był studentem medycyny. Dlatego Jade często miał do czynienia z dziewczynami, które za jego pośrednictwem chciały zbliżyć się do Jeta.

    Oczywiście każdy chciałby mieć takiego chłopaka jak Phi Jet. Nawet ja chciałem kogoś takiego poznać.

    – Mogę jeszcze trochę pospać, Uea? Obudź mnie o 14:30.

    Po skończonym posiłku Jade wczołgał się z powrotem do łóżka i niemal natychmiast zasnął. Skinąłem głową i w ciszy kontynuowałem pracę nad raportem. Kiedy wybiła 14:30, obudziłem współlokatora, by zdążył się ubrać i pójść na popołudniowe zajęcia.

    Pojechałem z nim jego motocyklem, ponieważ wykład zaczynał się o 15:00. Wykładany przedmiot był bezpłatnym, dobrowolnym kursem, a w sali wykładowej było prawie dwustu studentów. Robiłem notatki, podczas gdy mój najlepszy przyjaciel – już po dziesięciu minutach od rozpoczęcia zajęć – spał z twarzą na biurku. Od czasu do czasu czułem na sobie wzrok studentów, ale nie zwracałem na nich uwagi.

    – Ai Uea, starszy student nauk ścisłych prosił o twój Line ID. Powiedziałem, że nie mogę mu go dać, więc dał mi swój identyfikator, żebym przekazał go tobie – powiedział z wymuszonym uśmiechem Jade, kiedy po zakończonym wykładzie wrócił z toalety. Czekałem na niego obok schodów. Spojrzałem obojętnie na mały świstek papieru w dłoni przyjaciela. Szczerze mówiąc, po fiasku ostatniego związku nie byłem gotów na rozpoczęcie nowej relacji z kimkolwiek.

    – Jeśli nie chcesz, wrzuć do kosza na śmieci w naszym pokoju – wyszeptał Jade, wkładając mi kartkę do ręki.

    Włożyłem ją do kieszeni i zszedłem razem z Jadem po schodach, by wrócić do naszego akademika.

    – Hej, muszę odebrać telefon – powiedział mój towarzysz, gdy dotarliśmy na parking.

    Dla zabicia czasu wyciągnąłem telefon i wszedłem na media społecznościowe. Nie zwracałem uwagi na rozmowę przyjaciela, który chwilę później podszedł i szturchnął mnie w ramię.

    – Dzwoniła twoja mama?

    – Nie. Mój przyjaciel. Mama dała mu rzeczy dla nas. Dzwonił, bo wkrótce przyjedzie do naszego akademika – powiedział, uruchamiając motocykl, a ja usiadłem za nim.

    – Jade, pozwól mi wysiąść. Chce mi się pić – powiedziałem, gdy przejeżdżał obok sklepu spożywczego na rogu akademika. Przyjaciel zjechał na pobocze i pozwolił mi wysiąść, a sam odjechał. 

    Kupiłem mrożoną herbatę i kilka puszek kawy, żeby przegonić senność, wiedząc, że muszę pracować do późna w nocy. Kiedy jednak dotarłem przed akademik, ściągnąłem brwi, ujrzawszy przyjaciela w towarzystwie faceta w czarnej koszulce i dżinsach. Jego rozmówca wydawał mi się dziwnie znajomy, zupełnie jakbym go już gdzieś widział...

    – Ai Uea! – pomachał do mnie entuzjastycznie Jade, który trzymał w dłoni ogromną torbę z przekąskami. Podszedłem bliżej i w tym samym momencie ten facet się odwrócił.

    Moje zbliżające się do nich stopy nagle się zatrzymały. Wpatrywałem się w niego. Przypomniałem sobie, jak dwa miesiące temu byłem w klubie nocnym. To był... ten dwulicowy flirciarz, którego tam spotkałem.

    – To twój przyjaciel, Jade? – odezwał się tym samym niskim, ochrypłym głosem, który słyszałem wtedy. Przeszywające ciemne oczy wpatrywały się we mnie, podczas gdy ja z niedowierzaniem gapiłem się na niego. Nie do wiary! Co za zbieg okoliczności.

    Tamtej nocy byłem nawalony, ale wciąż doskonale pamiętałem jego wygląd. Chłopak był bardzo wysoki i miał opaloną skórę. Był niesamowicie przystojny i doskonale zbudowany, zupełnie jak model z magazynu. Nawet ubrany w T-shirt i dżinsy, potrafił zawrócić w głowie. Nie potrafiłem oderwać od niego wzroku.

    – To mój współlokator, Ai Uea. Ten, o którym ci mówiłem – przedstawił mnie Jade i mówiąc to, podszedł, by poklepać mnie po ramieniu. – Ai Uea, to jest Ai King. Mieszkał niedaleko mojego rodzinnego domu i od dzieciństwa jest moim przyjacielem. 

    – Miło cię poznać – usłyszałem. 

    Bystre oczy prześlizgnęły się po mnie, zanim mężczyzna lekko się uśmiechnął. Coś w jego oczach natychmiast mnie zaniepokoiło. Był to dokładnie ten sam błysk, który widziałem u niego, gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy w klubie. Oczy jak u flirciarzy, którymi gardziłem.

    – Tak – odpowiedziałem krótko, po czym wymówiłem się i wróciłem do pokoju, pozwalając Jade’owi kontynuować rozmowę. Czułem na sobie wzrok Kinga, co bardzo mi się nie podobało.

    Po wejściu do sypialni z lekką frustracją usiadłem na łóżku. Patrząc w oczy Kinga, nie czułem się nim zainteresowany. Nie lubiłem dwulicowych podrywaczy, a mój ojciec, mój eks oraz przyjaciel Jade’a – wszyscy należeli do tego gatunku.

    Już po spojrzeniu w oczy tego faceta mogłem się zorientować, co o mnie myśli. Nie byłem narcystyczny, ale wiedziałem, że jestem przystojny. Było wielu mężczyzn, którzy choć raz chcieli mnie poderwać, ale ja nie chciałem się zadawać z nikim tego pokroju. Pragnąłem mieć chłopaka, który będzie mnie kochał. Nie chciałem powierzchownego związku i odrzucałem każdego, kto zbliżył się do mnie z takim właśnie zamiarem. Z pewnością King również należał do tego typu facetów, z którymi nie chciałem mieć nic wspólnego.

    Położyłem się na łóżku, zamknąłem oczy i próbowałem wyrzucić go ze swoich myśli. Nieważne. Był tylko przyjacielem mojego przyjaciela. Nie studiował nawet na tej samej uczelni, więc nie będziemy się często widywać. Nie musiałem się nim przejmować.

    Od tamtego dnia nie spotkałem Kinga ponownie. Od czasu do czasu słyszałem, jak Jade na niego narzeka. Zwykle opowiadał o porzucanych przez niego dziewczynach, z których jedna posunęła się nawet do gróźb przemocy. Słuchałem tych historii z uwagą, krytykując go w myślach – oczywiście z takim nawykiem nigdy nie mógł znaleźć spokoju. Dlaczego musiał flirtować ze wszystkimi? Było jasne, że zbiera to, co zasiał.

    Po jakimś czasie nauka stała się bardziej intensywna, a zadania się nawarstwiały. Często zdarzało się, że kładliśmy się spać o trzeciej lub czwartej nad ranem i musieliśmy obudzić wystarczająco wcześnie, by zdążyć na zajęcia o 8:00. Wcześniej, po całym dniu nauki byliśmy wystarczająco aktywni, by wyjść na posiłek do jednej z restauracji w pobliżu kampusu, a nawet do nocnego klubu. Jednak teraz byliśmy zbyt wyczerpani, by myśleć o wyjściu.

    W sierpniowe popołudnie, w jednym z dni, kiedy słońce świeciło najjaśniej, w sportowym stroju mojej uczelni zsiadłem z motocyklowej taksówki. Byłem zmęczony. Zamierzałem jak najszybciej wrócić do pokoju, włączyć klimatyzację i trochę odpocząć. Ubiegłej nocy Jade i ja pracowaliśmy nad raportem i w ogóle nie kładliśmy się spać. Na szczęście mój ostatni wykład skończył się o 14:00. Jade kończył dziś o 14:30, więc wróciłem do akademika przed nim.

    Szczerze mówiąc, tęskniłem za moim łóżkiem i miękką poduszką i ledwo byłem w stanie utrzymać otwarte oczy.

    – Uea – usłyszałem czyjś niski, chrapliwy głos, gdy już miałem wsunąć kartę-klucz, by otworzyć frontowe drzwi akademika.

    Odwróciłem się, by ze zmarszczonymi brwiami spojrzeć na osobnika, który mnie zawołał. W jednej chwili senność zniknęła, a pojawiło się zaskoczenie na widok twarzy, którą ujrzałem. 

    – Pamiętasz mnie? Jestem King, przyjaciel Jade’a.

    – Tak, pamiętam – odpowiedziałem obojętnym głosem, patrząc na chłopaka w czerwonej koszulce polo z logo innego uniwersytetu, który zmierzał w moim kierunku. – Przyszedłeś zobaczyć się z Jadem? 

    – Tak, jego mama poprosiła mnie o przyniesienie mu przekąsek. Wiesz, gdzie jest? Dzwoniłem do niego, ale nie odbiera. Nie ma go z tobą? – zapytał King, a ton jego głosu był aż nadto znajomy. Nie zamieniliśmy ze sobą więcej niż ze trzy słowa! Kiedy staliśmy się tak bliskimi przyjaciółmi, że mógł używać takiego tonu?

    – Jak widać – odparłem mało przyjaźnie. Byłem niewyspany, a teraz doszła do tego frustracja z powodu stojącego przede mną osobnika. Gdyby to był ktoś inny, może nie byłbym aż tak niezadowolony, ale od początku miałem do niego uprzedzenia.

    Przestałem poświęcać mu uwagę i już miałem otworzyć drzwi, ale jego dłoń chwyciła mnie za nadgarstek.

    – Zaczekaj. Nie idź.

    – Co? – spojrzałem na niego z niezadowoleniem. 

    Nie podobało mi się, że mnie dotykał, ale on nadal zachowywał się zupełnie normalnie, jakby nie dostrzegał moich emocji.

    – Gdzie jest Jade?

    – Na zajęciach. Zapomniał telefonu. Powinien wrócić za pół godziny. 

    Próbowałem wyrwać rękę z jego uścisku, ale King ścisnął mój nadgarstek mocniej i pociągnął mnie do otwartej przestrzeni na parterze akademika.

    – Dotrzymaj mi więc towarzystwa, gdy będę na niego czekać. Bycie samemu sprawia, że czuję się okropnie samotny – powiedział, popychając mnie lekko na krzesło.

    Zacisnąłem szczękę, starając się jak najlepiej kontrolować gniew, podczas gdy King usiadł po przeciwnej stronie. Jego pełne wargi rozciągnęły się w promiennym uśmiechu, który jedynie mnie rozwścieczył. Co za pechowy dzień.

    – Jeśli chcesz, możesz zostawić je u mnie. Przekażę Jade’owi – zaproponowałem, chcąc, żeby się pospieszył i już poszedł. 

    Gęste brwi słuchacza uniosły się, podczas gdy ich właściciel zachichotał.

    – Jak mógłbym? Sam powinienem mu je przekazać. Jak miałbym dać przekąski komukolwiek innemu? Co się stanie, jeśli zatrzymasz je dla siebie?

    – Nie jestem byle kim, tylko jego przyjacielem – odparłem z niezadowoleniem. 

    Co on chciał przez to powiedzieć? Że nie jestem godny zaufania?

    Pfffff! I kto to mówił?!

    – Skąd mam wiedzieć, jaki jesteś? Nie znamy się przecież – powiedział głębokim głosem, wyraźnie chcąc mi zajść za skórę.

    Zacisnąłem mocno szczękę i odwróciłem wzrok, starając się stłumić frustrację, która pchała mnie do natychmiastowego odejścia. 

    – Wygląda na to, że nie chcesz być blisko mnie – zauważył King, podczas gdy ja milczałem, a kiedy krzywo na niego spojrzałem, uśmiechnął się i dodał:

    – Och, widzę, że poprawnie się domyśliłem.

    – Poczekaj tutaj. Jade wkrótce wróci. Przepraszam. Idę się przespać. – Wstałem, by skierować się na górę, ale King podniósł się z krzesła, żeby zablokować mi drogę.

    – Uspokój się. Usiądź i najpierw ze mną porozmawiaj. W końcu jestem przyjacielem Jade’a tak jak ty. Czy nie byłoby lepiej, gdybyśmy stali się sobie bliscy?


    Spojrzałem z niezadowoleniem na irytujący uśmiech chłopaka przede mną. Powiedział, że powinniśmy się do siebie zbliżyć, ale jego słowa i gesty działały mi jedynie na nerwy. Co więcej, w jego oczach widziałem ukryte motywy. 

    – Przyjaciel przyjaciela niekoniecznie musi zostać moim przyjacielem.

    – Co?

    – Przepraszam – odpowiedziałem, nie dbając o uczucia Kinga, i odszedłem, pozostawiając go, żeby sam poczekał na Jade’a.

    Moje zachowanie było nieco niegrzeczne, ale ponieważ go nie lubiłem, chciałem wyraźnie pokazać, że nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Nie obchodziło mnie, co ktoś sobie o mnie pomyśli. Nigdy nie przejmowałem się opiniami innych na mój temat.

    Chwilę później drzwi się otworzyły i mój współlokator w pogniecionym uniwersyteckim mundurku wszedł do pokoju z torbą. 

    – Ai Uea, zjedzmy trochę przekąsek. Moja mama poprosiła Kinga, żeby je tu przyniósł. – Położył reklamówkę na łóżku i zaczął wyjmować zawartość. – Przy okazji, kiedy wróciłeś? Widziałeś Kinga?

    Jego pytanie sprawiło, że lekko się zawahałem. Wyglądało na to, że King nie powiedział mu o naszym spotkaniu. 

    – Nie. – Postanowiłem skłamać. Jade nie zadawał więcej pytań, tylko po rozpakowaniu torby podzielił się ze mną przysmakami. 

    Spośród wszystkich ludzi, których znałem, najbardziej zależało mi na uczuciach Jade’a, ponieważ był moim najlepszym przyjacielem. Gdy mówił o Kingu, nigdy tego nie komentowałem. Dlatego nie miał pojęcia, że nienawidzę jego przyjaciela z dzieciństwa. Gdyby dowiedział się, że się nie dogadujemy, czułby się dość niekomfortowo. Niemniej jednak King i ja prowadziliśmy osobne życie i nie mieliśmy ze sobą nic wspólnego. Tak więc nie powinno być żadnych problemów.

    Cztery lata studiów dobiegły końca i musiałem wyprowadzić się z akademika. Chociaż wielu przyjaciół, w tym Jade, wróciło do rodzinnych domów, ja – ponieważ nie dogadywałem się z rodziną – zdecydowałem się tymczasowo wynająć małe mieszkanie.

    Jako świeżo upieczony absolwent, gdy tylko otrzymałem dyplom ukończenia studiów, pospiesznie szukałem pracy. Pomimo złej sytuacji ekonomicznej miałem szczęście znaleźć zatrudnienie z ponadprzeciętnym wynagrodzeniem, w porównaniu do innych rówieśników, którzy ukończyli ten sam kierunek. Po pewnym czasie przeniosłem się z wynajmowanego mieszkanka do innego – w Sathorn. Właściciel zamierzał je później sprzedać, dlatego negocjowałem z nim jego zakup. Był na tyle cierpliwy, że poczekał, aż przepracuję ponad rok, bym mógł ubiegać się o pożyczkę w banku na jego zakup.

    Na początku wszystko wydawało się iść dobrze, ale potem sytuacja w pracy zaczęła się pogarszać. Przełożony w średnim wieku miał gwałtowny temperament. Być może nie lubił mnie zbytnio, więc zawsze znajdował sposób, by upomnieć i przydzielić trudne zadania. Inni pracownicy w dziale nie chcieli znaleźć się po złej stronie, więc nikt nie chciał mi pomóc. Początkowo starałem się to znosić, ale im dłużej to trwało, tym mniej cierpliwy się stawałem.

    – Ach, tyrasz w tak złej atmosferze… Dlaczego to znosisz? Odejdź! Złóż podanie o pracę w mojej firmie. Wygląda na to, że potrzebują nowego grafika – poradził mi Jade, gdy jedliśmy posiłek w restauracji. 

    Spojrzałem na niego z wahaniem, gdy wkładał pałeczkami do ust kawałek grillowanej wieprzowiny. Szczerze mówiąc, byłem dość zestresowany. Chciałem rzucić pracę, ale bałem się, że mogę na zbyt długi czas stać się bezrobotnym. Kiedy dotarły do mnie słowa Jade’a, nabrałem nieco nadziei.

    – Czy twoja firma jest w dobrej kondycji? 

    – Tak i większość moich kolegów jest w porządku. Nawet jeśli nie jest to duża firma, to oferuje dodatkowe gratyfikacje. Odejdź stamtąd, gdzie teraz jesteś, i pracuj ze mną, Ai Uea. Dlaczego chcesz znosić takie traktowanie? 

    – … 

    – Jesteś fachowcem. Na pewno cię u nas zatrudnią – zapewnił mnie Jade, na co skinąłem głową. 

    Następnego ranka złożyłem rezygnację. Zakończyłem wszystkie przydzielone mi zadania i złożyłem podanie o pracę w firmie Jade’a. 

    Około tygodnia po rozmowie kwalifikacyjnej otrzymałem telefon z potwierdzeniem przyjęcia. Gdy wysłałem wiadomość do Jade’a, od razu zadzwonił do mnie z gratulacjami. Stałem się bardziej zrelaksowany. Zazwyczaj nie lubiłem zaczynać wszystkiego w nowym miejscu, ponieważ nie należałem do zbyt rozmownych osób. Czułem się niekomfortowo, kiedy musiałem stawić czoła nowej grupie i się do niej dostosować. Niemniej jednak, mając w pobliżu przyjaciela, czułem ulgę. Przynajmniej miałem kogoś, z kim mogłem porozmawiać i komu mogłem całkowicie zaufać. Dlatego nowy początek nie wydawał się aż tak niepokojący.

    Pierwszego poranka czekałem na Jade’a w kawiarni na parterze biurowca. Mój najlepszy przyjaciel podszedł do mnie z lekko potarganymi włosami i wesołą miną. Zabrał mnie do działu kadr, abym otrzymał legitymację pracowniczą. Po drodze witał się z innymi ludźmi i jak zwykle był bardzo przyjazny. Czułem na sobie wiele spojrzeń, ale standardowo udawałem, że nie zwracam na nie uwagi.

    – Jade – powiedział mężczyzna po trzydziestce, witając się z moim przyjacielem, gdy wychodziłem z biura kadr. Przypomniałem sobie, że widziałem go w dniu rozmowy kwalifikacyjnej. Był przełożonym działu IT, do którego miałem dołączyć.

    – Och, Phi Bas, witaj. – Jade złożył dłonie, by go pozdrowić, a ja poszedłem jego śladem.

    Bas uśmiechnął się do mnie szelmowsko, po czym zwrócił się do Jade’a:

    – Czy King przyjdzie dziś do pracy? Dzwoniłem do niego, ale nie udało mi się go złapać. 

    – Powinien być, ale może się trochę spóźnić. Wczoraj wieczorem poszedł do klubu, więc być może dziś w pośpiechu szykował się do wyjścia. 

    – Dobrze, organizuję spotkanie. Jeśli możesz się z nim skontaktować, daj mu znać, żeby stawił się na nie o 9:00. 

    – Oczywiście. 

    Słuchałem ich i moją uwagę przykuło imię kogoś, o kim rozmawiali. Kiedy tylko je usłyszałem, natychmiast pomyślałem o irytującym mężczyźnie, który był przyjacielem Jade’a. Ostatni raz spotkaliśmy się niemal rok temu i od tego czasu nic o nim nie słyszałem. Teraz usłyszawszy imię King, mimowolnie o nim pomyślałem, aczkolwiek zdając sobie sprawę, że jest ono dość popularne, dłużej się nad tym nie zastanawiałem. 

    – Chodźmy, Ai Uea. Przedstawię cię pracownikom naszego działu.

    Jade poklepał mnie lekko po ramieniu, skupiając moją uwagę na tym, co działo się przede mną. 

    – Cholera. Jest prawie dziewiąta. Dlaczego nie odebrał telefonu? – usłyszałem mamrotanie przyjaciela, a kiedy na niego spojrzałem, dostrzegłem, że ze ściągniętymi brwiami wpatruje się w ekran smartfona. 

    – Jade, dzwoniłeś do mnie? Nie musisz się już fatygować. Jestem tutaj – dobiegł mnie niski, chrapliwy głos, który sprawił, że zamarłem.

    – Cholera. Najwyższy czas. Ciągle przyprawiasz mnie o ból głowy, dupku. – Jade wypluł kilka przekleństw pod adresem tego, kto właśnie wszedł do biura. Wysoki mężczyzna w jasnoniebieskiej koszuli i czarnych, długich spodniach dotarł do biurka za moimi plecami i odłożył torbę, zanim odwrócił się do nas. Jego przenikliwe, ciemne jak smoła oczy przypadkowo spotkały się z moimi. 

    – Kto to jest? Nowy pracownik? 

    Na jego twarzy pojawił się znajomy, irytujący uśmiech, nieróżniący się od tego, jakim obdarzył mnie, gdy widziałem go po raz pierwszy. Jego opalone, silne przedramiona ukazały się spod podwiniętych do łokci rękawów, kiedy opierał się na moim biurku.

    Milczałem. Chwilowo zaniemówiłem, w myślach bijąc się w pierś, bo powinno było mi przyjść do głowy, że w otoczeniu mojego najlepszego przyjaciela istniał tylko jeden King. 

    – Ai King, pamiętasz Uea? Był moim współlokatorem podczas studiów. Poznaliście się, prawda?

    – Oczywiście – odpowiedział, ani na chwilę nie odrywając wzroku od mojej twarzy. Jego oczy błyszczały dziwnie z zachwytu i od razu zdałem sobie sprawę, że moje życie zawodowe w tej firmie może być bardziej stresujące, niż się spodziewałem.

    – Nigdy mi nie mówiłeś, że twój przyjaciel tu pracuje – powiedziałem zimnym głosem do Jade’a, który wyglądał na lekko zdziwionego. 

    – Nie mówiłem ci o nim?

    Oczywiście, że nie! Gdybym o tym wiedział, z pewnością nigdy nie ubiegałbym się o pracę tutaj – odpowiedziałem mu w myślach.

    – To dobrze, że będziesz tu pracował. Jesteśmy znajomymi – powiedział wysoki facet, który stał teraz blisko mnie, lekko poklepując moje ramię. 

    Zerknąłem na jego dłoń i rzuciłem krzywe, niezadowolone spojrzenie. Gdy tylko King zobaczył, że jestem sfrustrowany, kąciki ust lekko mu się uniosły. 

    Cholera! Co za irytujący facet!

    – Witamy w naszej firmie – powiedział z promiennym uśmiechem.

    Milczałem.

    Pomyślałem, że tylko on się cieszy, bo ja nie byłem w najmniejszym stopniu zadowolony z tego, że go widzę.

    – Zajmij się moim przyjacielem, dobrze? Nie dokuczaj mu! – powiedział Jade.

    – Oczywiście.

    – …

    – Dobrze się nim zaopiekuję.

    Niech mnie diabli! Od teraz chyba nie będę już w stanie zaznać w moim życiu spokoju. 



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma



Poprzedni 👈             👉 Następny 



Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty