HTSLMBH – Rozdział 11

 



I wtedy...


    Techno był zaskoczony. Nie, nie tylko… Był cholernie ciekawy tego, co się przed chwilą wydarzyło...

    Nieoczekiwanie zjawiła się matka Kengkli rozwodząca się dziś z jego ojcem. To przecież z tego powodu załamany chłopak płakał i zadzwonił do swojej połówki po wsparcie. Ale kobieta, której Techno otworzył drzwi, wcale nie wyglądała na smutną. Nie mógł przestać myśleć, że matka jego chłopaka była albo dobra w ukrywaniu uczuć, albo w ogóle nie dbała o męża.

    – Mamo, chodź tutaj!

    Przystojny Kengkla pośpiesznie chwycił matkę za ramię, a z jej ust wymknął się zdumiony okrzyk. Następnie ubrany jedynie w szorty chłopak, odwróciwszy się do Techno, powiedział, że zaraz wróci i wypchnął ją z pokoju.

    ’No wyraźnie usłyszał, że zanim znalazła się za drzwiami, zdążyła jeszcze coś powiedzieć. 

    – To twój chłopak? Pozwól mi najpierw z nim porozmawiać! 

    Chociaż Techno miał powód, by obawiać się spotkania z matką swojego chłopaka, to jednak odnosił wrażenie, że... coś zdecydowanie było nie w porządku. Rozgrywająca się na jego oczach scena nie miała żadnego sensu. 

    Wyglądało na to, że Kengkla był z matką w dobrych stosunkach. To fakt, który kłócił się z wcześniejszą opowieścią o kłótni i braku zainteresowania synem. A pojawienie się rozwodzącej się matki, rozgorączkowanie chłopaka, wcześniejsze twierdzenie Kengkli, że jego rodzice o niego nie dbają… To wszystko sprawiło, że Techno stał tam nie tylko zaskoczony i zakłopotany, ale całkowicie zdezorientowany. Nie rozumiał, co się – do cholery – dzieje.

    Kiedy właściciel apartamentu wrócił, Techno spojrzał na jego smutny wyraz twarzy i…

    – P’No, czy możesz mnie przytulić?

    OBJĘCIE.

    Kengkla mocno przylgnął do swojego chłopaka, opierając głowę na jego ramieniu, więc wszystko, o czym Techno pomyślał wcześniej, powoli zniknęło. Zamiast się nad tym zastanawiać, delikatnie poklepywał go pocieszająco po plecach.

    – Już dobrze.

    – Myślę, że nic mi nie jest tylko dzięki temu, że tu ze mną jesteś – szepnął mu Kengkla do ucha, przytulając się tak mocno, że Techno stał się na powrót podejrzliwy. Mimo że było mu go żal, nie mógł się powstrzymać, by nie zapytać: 

    – Dlaczego twoja mama się tu zjawiła?

    STOP.

    To pytanie sprawiło, że ramiona Kengkli napięły się, ale tylko na chwilę. Wciąż nie podnosząc głowy, całował i wdychał zapach Techno po wzięciu prysznica, po czym drżącym głosem odpowiedział: 

    – Ona po prostu nie wiedziała, dokąd pójść. Po rozwodzie z moim tatą zdała sobie sprawę, że wciąż ma syna. – Po usłyszeniu tych słów wszystkie wątpliwości zniknęły, więc Techno mocno przytulił swojego chłopaka, delikatnie go poklepując i głaszcząc po głowie, by mu przekazać, że jest przy nim, tak jak obiecał. 

    – Nie mów czegoś takiego. Ona jest twoją mamą.

    Kengkla milczał. Nie kłócił się, ale wyglądało na to, że niezbyt się z tym zgadzał. Zmartwienie Techno zdążyło już zniknąć, ale pomyślał teraz, że Kla może być naprawdę zły na matkę. Kołysał go więc powoli, zanim na pocieszenie zaproponował: 

    – Nie martw się! Chodźmy na lunch! Jestem głodny.

    – Czy zamiast tego mogę zjeść ciebie?

    – Co?! 

    Kengkla patrzył mu błagalnie w oczy.

    – Jestem zraniony, więc chcę, żebyś mnie pocieszył. Jesteś jedyną osobą, która może sprawić, że o tym wszystkim zapomnę. 

    Słuchając tych słów, Techno topił się jak płonąca świeca, a po spojrzeniu w piękne oczy, w których się odbijał, oraz na widok delikatnego uśmiechu z uroczym dołeczkiem po lewej stronie ust ukochanego mógł jedynie odwrócić wzrok i wymamrotać: 

    – Cóż, a możemy najpierw znaleźć coś do jedzenia? W innym wypadku nie wystarczy mi na to sił. 

    UŚCISK.

    – Tak bardzo cię kocham, Phi! – Kengkla mocno przytulił Techno, a jego smutny głos stał się pełen radości. Zanim wyszedł z salonu, by się ubrać, szybko go pocałował, pozostawiając mężczyznę nieśmiało pocierającego policzek. Techno poczuł się rozbawiony faktem, że chłopak potrafił tak szybko zmieniać swoje nastroje jak kameleon swoje barwy. Mimo że teraz wszystko miało sens, wciąż czuł, że coś w nim narasta. Coś, co odpowiedzialne było za lekki dyskomfort, ale postanowił dać temu spokój.

    Jestem szczęśliwy, więc po co mam się martwić.


***


    – Technic, wybieram się do centrum handlowego. Potrzebujesz czegoś?

    Weekend później stojący przed domem Techno zawołał do brata, który odpowiadając, wychylił się przez okno. Wyglądało na to, że Technic dopiero co wstał, bo jego zaspana twarz wyglądała nieco mniej przystojnie niż zazwyczaj.

    – Do centrum handlowego? Dzisiaj? Myślę, że dziś przyjdzie tu Kengkla.

    – Skąd wiesz? – zapytał z zaciekawieniem Techno, którego chłopak zdążył już z tym do niego zadzwonić.

    Natomiast Technic był odrobinę oszołomiony, ponieważ... został przekupiony, by wyjść z domu.

    Kengkla powiedział, że jeśli nadal będę tu o 14:00, to sam mnie wyrzuci.

    Na tę myśl młodszy z braci potrząsnął głową.

    – Powiedział mi, że ma zamiar wpaść, ale mam już własne plany. Więc bawcie się dobrze!

    – Och! – Techno był zszokowany, bo brat zdawał się wiedzieć, co zamierzają. – Idę zobaczyć się z przyjacielem, 'Nic. Chciał pożyczyć moje komiksy. Jeśli nie wrócę, zanim przyjdzie Kengkla, to powiedz mu, dokąd poszedłem. 

    Techno z wymuszonym uśmiechem pomachał bratu na pożegnanie. Technic westchnął i odwrócił się od okna, by spojrzeć na zegarek. Było tak wcześnie, ale... wiedział, że jego przyjaciel na pewno przyjdzie przed czasem!

    Z którą dziewczyną powinienem się dziś spotkać?

    Na tę myśl chłopak poczuł lekkie zdenerwowanie. Obecnie jego sympatie zdawały się wiedzieć, że spotyka się z wieloma dziewczynami, więc nie planował nigdzie wychodzić. Ale nie mógł przecież zostać w domu, ponieważ nie chciał widzieć, jak brat i jego przyjaciel się kochają.

    Jestem w większych tarapatach niż ktokolwiek inny.

    Była to myśl faceta, który w rzeczywistości był najszczęśliwszy, ponieważ... od początku był panem sytuacji.

    Pierwotnie Techno miał spotkać się z przyjacielem w centrum handlowym znajdującym się około pół godziny od jego domu, ale ten zadzwonił, że zamiast tego przyjedzie do niego. ‘No nie musiał więc tracić czasu na dojazd. Skończyło się na tym, że czekał na niego w kawiarni niedaleko domu, myśląc o nadchodzącym popołudniu.

    Właściwie to spał u swojego chłopaka przez trzy dni w tym tygodniu. Kengkla przekonał go, że to doskonałe rozwiązanie, ponieważ z jego mieszkania miał o wiele bliżej do biura. Techno mógł więc dłużej spać, ale wciąż był wyczerpany.

    Dlaczego jestem taki wykończony? Ponieważ mój chłopak zawsze prosi o.… nie, nie prosi o pomoc czy wsparcie. Prosi o seks! Codziennie czuję się cały obolały i dosłownie wyczerpany. Ale za każdym razem, gdy o to prosi, zgadzam się, bo czuję się tak dobrze. Więc powiedziałem mu, że w ten weekend... wracam do domu!

    Ale on i tak podążył za mną!

    „W porządku. Będę spał u ciebie.”

    Na początku Techno był zszokowany, ale potem zdał sobie sprawę, że student zawsze przychodził nocować u jego brata. Nie stanowiło to – rzecz jasna – żadnego problemu, tym bardziej, że ich ojciec często wyjeżdżał, a matka towarzyszyła mu w podróżach.

    I za każdym razem, gdy Kengkla się pojawiał, 'Nic zawsze znikał.

    Dziś wieczorem... znowu będę zmęczony!

    Na samą myśl o czekających go chwilach Techno spojrzał w dół, starając się kontrolować swój wyraz twarzy.

    Jestem tak cholernie zażenowany! Zawsze gdy tylko o nim pomyślę, natychmiast się rumienię. Wystarczy, że przypomnę sobie wyraz jego twarzy, gdy osiąga orgazm, a od razu dostaję gęsiej skórki! Opalona, piękna twarz i tajemnicze, pełne pożądania oczy.

    Za każdym razem, gdy Kengkla na niego patrzył, czuł się uroczy. To jego chłopak sprawiał, że potrafił się tak czuć. Tylko on. Było mu przy nim tak dobrze. A dodatkowo cieszył się, że potrafi uszczęśliwić swojego młodego kochanka. 

    – Zakochałem się w nim po uszy – wymruczał cichutko pod nosem, na co jego kolega z uczelni wkroczył do akcji.

    – A co to za wyraz twarzy, Ai’No?

    – Widać na niej chęć mordu! Spóźniłeś się!

    – Co? Jestem nawet za wcześnie. Umówiliśmy się, że spotkamy się o 11:00, a teraz jest 10:00 – zaprotestował Champ, jeden z jego kumpli należących do tego samego kręgu przyjaciół co Type i Techno. Nie udało mu się ukończyć studiów równocześnie z Techno, ponieważ zapomniał zapisać się na dodatkowy kurs. Był więc studentem piątego roku, który nie przejmował się spóźnieniami.

    – A ty? Co u ciebie Ai’No? Nie widziałem cię od wieków. Z Typem czasami spotykam się na uniwerku.

    OGŁUSZENIE.

    Dlaczego w głowie nagle pojawiła mi się twarz mojego chłopaka i zamazane wspomnienia pamiętnej nocy?

    Techno był kompletnie zaskoczony, gdy skojarzył, że impreza, którą spędził z Champem i przyjaciółmi, była właśnie tej nocy, podczas której uprawiał seks z Kengklą.

    Nie, nikomu nie powiem. Nie jestem aż tak bezwstydny.


    – U mnie wszystko dobrze. – Techno starał się nie rozwijać tematu, a przyjaciel na szczęście nie drążył. Wziął z jego rąk komiksy, które ten wyciągnął z plecaka, ale zanim zdążyli dłużej pogawędzić przy kawie (tym razem bez piwa), Champ przepraszająco powiedział:

    – Nie mogę dłużej z tobą posiedzieć, bo mam coś ważnego do załatwienia. Powinieneś wpaść na uczelnię. Can wspomniał, że chciałby cię zobaczyć. Powiedział, że jak nie ma byłego kapitana drużyny, to nie ma komu dokuczać. – Imię bliskiego mu juniora sprawiło, że Techno głośno się roześmiał. On również tęsknił za chłopakiem i jego żartami. Can miał jasną skórę, więc nazywano go „małpą albinoską”.

    – Cóż, New chce przedyskutować kwestię następnego kapitana drużyny. Wśród studentów trzeciego roku nie ma nikogo wybitnego, myślę więc, że powinniśmy skupić się na Ae. A jak ty uważasz?


    New został wybrany kapitanem drużyny po tym, jak Techno ukończył uniwersytet. Właściwie Techno nie chciał interweniować, w końcu nie był już studentem, ale wyglądało na to, że juniorzy wciąż go szanowali i prosili o pomoc w podjęciu decyzji. 

    Młody człowiek porównał umiejętności swoich juniorów.

    – Tak, myślę, że to powinien być Ae. 

    Ae był niezbyt wysokim chłopakiem o poważnej twarzy, ale nikt nie był w stanie go pokonać, zwłaszcza w terenie.

    – Jeśli jesteś wolny, następnym razem powinieneś przyjść na spotkanie. Teraz jestem najstarszy w zespole – rzucił na pożegnanie Champ, po czym wyszedł bez zamawiania czegokolwiek, a właściciel kawiarni obrzucił go gniewnym spojrzeniem. Techno został sam i po spojrzeniu na zegarek stwierdził, że przez kilka godzin będzie wolny. 

    – Mam dużo czasu, zanim przyjdzie Kengkla.

    SZOK.

    Czy ja jestem do niego aż tak bardzo przywiązany? 

    BUM!

    Kiedy Techno o tym pomyślał, na otrzeźwienie przyłożył głową w stół, ponieważ jego serce znów wyrywało się do Kengkli. Mężczyzna czuł, że jest żałosny… Nie tylko miał męską sympatię, ale na dodatek jego chłopak był od niego młodszy. A ukoronowaniem żenady było niewątpliwe przywiązanie Techno do jego połówki. 

    Jakby nad tym pomyśleć… Kengkla odbiera mnie rano i odwozi wieczorem. Często nocuję u niego w mieszkaniu. Zjawia się u mnie w weekendy. Spotykamy się codziennie, zupełnie jakbyśmy razem mieszkali. Umawiam się z nim od półtora miesiąca czy półtora roku?!

    Rozmyślania przerwał mu dzwonek telefonu. Techno niemal rzucił się, by odebrać, bo wiedział, że tym, kto dzwonił, nie mógł być nikt inny, jak chłopak, za którym zdążył się już stęsknić. 

    [P’No, jestem w twoim domu.]

    – Hej! Dlaczego przyszedłeś tak wcześnie?!

    [Bo za tobą tęsknię!]

    Dlaczego ostatnio jest taki słodki?

    Techno z zażenowaniem słuchał głębokiego głosu swojego chłopaka. Rozumiał już, dlaczego dziewczyny zawsze poklepywały czy głaskały jakieś przedmioty, kiedy czuły się zawstydzone, ponieważ teraz on sam nieświadomie uderzał w swoją torbę.

    Jego uśmiech stawał się coraz szerszy, uroczo rozjaśniając twarz, a dziewczyny przy sąsiednim stoliku zaczęły plotkować.

    Cóż, nie jestem przystojny, więc kiedy jestem zawstydzony, wyglądam brzydko. Ale mój chłopak i tak twierdzi, że jestem uroczy! – pomyślał Techno, który teraz nie przejmował się nikim, przeglądając torbę i słuchając słodkiego głosu Kengkli.

    [Gdzie jesteś, Phi?]

    – Poszedłem do kawiarni spotkać się z przyjacielem. 

    [Proszę, pospiesz się z powrotem do domu, naprawdę chcę cię zobaczyć.]

    Gdy tylko Techno wyobraził sobie przystojną twarz swojego chłopaka, na której widniał promienny uśmiech ukazujący śliczny dołeczek w kąciku ust, jego twarz zapłonęła. 

    Mimo to mężczyzna poważnym tonem odpowiedział: 

    – Nie, już od jakiegoś czasu nie widziałem mojego przyjaciela. Chętnie sobie z nim porozmawiam. Pod moją nieobecność spędź trochę czasu z Technikiem, dobrze? 

    W rzeczywistości jego przyjaciel już wyszedł, ale Techno był powściągliwy w okazywaniu uczuć, więc zaprzeczał, mimo że tak naprawdę pragnął już stąd iść. 

    [Dobra. W porządku. Miłej pogawędki z przyjacielem. Ale proszę, pospiesz się z powrotem do domu, bo czeka tu na ciebie twój chłopak, który bardzo za tobą tęskni.]

    Aby go zmiękczyć, Kengkla użył tonu, w którym pobrzmiewała przejmująca samotność, i zakończył rozmowę tak słodkim głosem, że Techno najchętniej ukryłby twarz pod stołem. Czuł się tak cholernie zażenowany!

    – Dobra! Rozłączam się. – Mężczyzna udawał zirytowanego, ale niezwłocznie skinął na kelnera, prosząc o rachunek. Podczas poszukiwania w plecaku portfela jego palce natrafiły na coś… 

    – Co to jest?

    Techno domacał się małego, twardego przedmiotu na samym dnie, więc ze zmarszczonymi brwiami go wyłowił. Był pewien, że kiedy wkładał komiksy, wyjął wszystkie inne rzeczy, których nie potrzebował, ale nie dostrzegł tego małego pudełka. Mężczyzna ostrożnie obracał je w dłoniach.

    – Co to jest? Wygląda jak bateria. – Był stuprocentowo pewien, że nigdy wcześniej tego nie widział. Pomyślał, że jakiś żartowniś wrzucił mu do plecaka zużytą baterię. Wzruszył więc ramionami i nie chcąc tracić czasu, zapłacił za kawę, po czym chwycił kluczyk do motocykla. A natychmiast po opuszczeniu lokalu przedmiot wylądował w koszu na śmieci przed budynkiem.

    Może to jakaś moja stara bateria, którą noszę ze sobą ze trzy lata. Wrzuciłem do plecaka i zapomniałem…

    Techno postanowił o tym nie myśleć i skierował się w stronę domu.

    Na co ja czekam? Mój chłopak przyszedł, więc powinienem jak najszybciej wracać. 

   

***


    – Jestem taki szczęśliwy!

    – Hej! To mój dom! Zabieraj nogi ze stołu, Ai’Kla!

    W tym samym czasie Kengkla, który właśnie odłożył słuchawkę, czuł się szczęśliwy po rozmowie odbytej ze swoim uroczym chłopakiem. Położył stopy na stole i odchyliwszy krzesło do tyłu, założył ręce za szyję. Kengkla zachowywał się jak typowy zakochany facet, więc jego najlepszy, ubierający się do wyjścia przyjaciel z politowaniem potrząsnął głową.

    – Hej! Techno jest moją żoną, więc to jest również mój dom!

    Słodki, czarująco udający samotnego chłopak zdematerializował się natychmiast po zakończeniu rozmowy. Prawdziwy Kengkla uśmiechał się nieco złośliwie do kumpla i radośnie zakołysał telefonem. Zirytowany Technic najchętniej przyłożyłby mu kopa! Poza tym Kengkla snuł opowieść, której jego najlepszy przyjaciel nie chciał znać.

    – Hej, Ai’Nic! Masz pojęcie, jaki słodki jest twój brat? Jest jak kociak. Gdy słodko się do niego zwracam, prosząc o uwagę, to zawsze mnie przytula i pociesza. A kiedy jest w moim łóżku, jest tak cholernie uroczy, że z każdym dniem coraz bardziej się w nim zakochuję. Przy nim czuję się jak w niebie. Jestem taki szczęśliwy!

    Kto chciałby znać życie seksualne brata, z którym mieszka od ponad 20 lat?

    Na tę myśl Technic potrząsnął głową i pospiesznie udał się do kuchni, by napić się wody. Kiedy wrócił, jego najlepszy przyjaciel ciągle jeszcze przebywał z głową w chmurach. Albo może we własnej Arkadii. W każdym razie jego oczy błyszczały tak jasno, że bezapelacyjnie wygrywały z blaskiem słońca. A usta zdobił mu podstępny uśmiech, podczas gdy bawił się swoją komórką.

    Technic poczuł, że zaczyna być mu trochę żal brata.

    Rzecz jasna tylko odrobinę, bo gdyby naprawdę mu współczuł, pomoc przyjacielowi nie byłaby jego priorytetem. 

    – Nie boisz się, że mój brat pozna prawdę?

    Prawda była taka, że Kengkla był nie tylko niesamowicie inteligentnym facetem. Był również cholernie podstępny. Był kłamcą! Manipulatorem naginającym reguły tak, jak mu pasowało. I nie przebierając w środkach, robił wszystko, by zdobyć to, czego chciał. A raczej tego, którego pragnął – Techno!

    Pytanie sprawiło, że Kengkla roześmiał się, pokazując swój dołeczek, który wiele dziewcząt mogłoby uznać za uroczy, ale w oczach Technika czynił twarz przyjaciela bardziej złą i podstępną.

    – Pilnuję się. Dlatego też używam lokalizatora GPS. – Technic uniósł pytająco brwi, po czym podszedł do Kengkli, gdy jego przyjaciel odblokował telefon, by pokazać mu połączoną z nadajnikiem aplikację.

    – Widzisz? Techno wciąż jest w kawiarni.

    – Dużo cię to kosztowało?

    Technic poczuł się zszokowany, patrząc na przyjaciela, który dostawał wszystko, czego chciał i nie szczędził wysiłków i nakładów, by zdobyć jego brata.

    – Nie!

    „Nie” oznacza pewnie mnóstwo.

    Technic potrząsnął głową, ale nie mógł powstrzymać się od poklepania przyjaciela po głowie.

    – Nie mogę w to uwierzyć. Naprawdę tak bardzo chciałeś zaciągnąć mojego brata do łóżka, że włożyłeś w to nie tylko kupę szmalu, ale i wysiłku? Zupełnie jakby mój brat był jakimś idolem… 

    Ze swoją inteligencją i oszałamiająco atrakcyjnym wyglądem Kengkla mógłby bez problemu zdobyć kogo by zapragnął, ale z pewnością nikt inny nie nabrałby się na te kłamstwa. 

    Jego słowa sprawiły, że Kengkla głośno się roześmiał. 

    – Nie chcę żadnych idoli. Dla mnie liczy się tylko twój brat. 

    W tym temacie Kengkla zawsze był szczery. Szczery w swoich uczuciach, jakie od lat żywił do Techno. 

    – Ale dlaczego musisz wymyślać te niestworzone historie? Kilka dni temu Techno zapytał mnie o rozwód twoich rodziców. A jedynym, co mi się wyrwało, było „Co?”. Wiem, że twoja rodzina nadal jest stabilna. Tak, wiedziałem, że twoi rodzice mieli kryzys, kiedy byliśmy pierwszakami. Ale twój tata odciął się od swojej kochanki. Sam rozwiązałeś ten problem. I nie słyszałem, żeby po tym, jak się tym zająłeś, ta kobieta odważyła się ponownie pojawić.

    Technic znał tę historię i wiedział, że kiedy Kengkla był zły, nie obchodziło go, czy ta druga osoba była kobietą. Nie bawiąc się w ceregiele, raz na zawsze rozwiązał problem między rodzicami, więc szczęśliwie ze sobą żyli.

    – Jesteś sprytny, 'Nic! Ale jeśli powiesz o tym Techno, zabiję cię! Nie mrugnę nawet powieką! 

    Książę wydziału posłał mu ostre spojrzenie, podczas gdy ostrzeżenie wyraźne widniało w jego oczach. Jeśli Techno pozna prawdę, osobą, która przypłaci to życiem, będzie jego brat.

    Technic, rzecz jasna, nie był przerażony groźbą śmierci, ale i tak poczuł się trochę nieswojo.

    – Co mu jeszcze nawciskałeś, hm? Twój tata cię nie kocha? Mama wyrzuciła cię z domu? A może zdechł ci pies? Hej! A może naopowiadałeś mu, że masz problemy z erekcją? 

    Kengkla poczuł się wyraźnie rozbawiony. Po chwili spoważniał i wyznał: 

    – Nie, nie... Musiałem coś wymyślić. Widziałem, że Techno był taki szczęśliwy w towarzystwie dziewczyn. Ale miał już przecież mnie, więc udawałem, że jestem chory. A kiedy wybierał się na wycieczkę z przyjaciółmi, nie ufałem im, że nie będą mi go podrywać, więc powiedziałem, że rodzice się rozwodzą... Wtedy do mnie przyszedł.

    Kengkla chwalił się, jak słodki był jego chłopak, i beztrosko zdradzał swoje sekrety.

    A mężczyzna, który nieruchomo stał w drzwiach, czuł się niesamowitym naiwniakiem. Uwierzył we wszystko.

    – Techno jest łatwy do odczytania. Wtedy… on naprawdę uwierzył, że mnie molestował! Ale to przecież było tak oczywiste, że to ja byłem tym, który wykazał inicjatywę – kontynuował przystojniak, kręcąc z niedowierzaniem głową.

    Dla niego Techno był miękki, czuły i nieskończenie uroczy. Kiedy widział, że wierzył w każde jego kłamstwo, z całych sił chciał go chronić. Przed innymi. 

    Kengkla nie chciał, by Techno spędzał zbyt wiele czasu z kimś innym. Chciał być jedynym, który kiedykolwiek go okłamał czy nim manipulował. Chronił go. 

    Wyglądało na to, że myśli księcia wydziału były sprzeczne z jego przebiegłą miną, więc Technic przeciągle westchnął.

    – Czy ja postępuję właściwie?

    – Zapewne. Jeśli nie liczyć wszystkich voucherów, które ode mnie dostałeś, by trzymać język za zębami, kiedy powiedziałem ci, że chcę przelecieć twojego brata – nazwał rzeczy po imieniu Kengkla, który zawsze nosił maskę. Tylko przed najlepszym przyjacielem pozwalał sobie na okazanie prawdziwej natury. Tak przepełniony szczęściem młodzieniec nie mógł się powstrzymać, by nie pochwalić się sukcesem starannie wypieszczonego planu. Na swoją zgubę nie wspomniał w tym momencie ani słowem o miłości do Techno. 

    Technic rozumiał, że Kengkla od lat szalał za jego bratem, ale wiedział również, że tym, który by tego nie zrozumiał, był Techno. 

    Techno, który spieszył się do domu, bo szalenie tęsknił za swoim chłopakiem.

    Techno, który nie mógł się doczekać, by zobaczyć ukochanego powtarzającego mu, że go kocha.

    Techno, który wierzył we wszystko, co Kengkla mu mówił.

    Idiota, który nigdy nie miał pojęcia, że to była tylko gra.

    Mężczyzna przysłuchujący się rozmowie przyjaciół miał w tej chwili suche oczy, ale łzy rozpaczy zalewały mu serce.

    Łzy, które paliły bardziej, niż gdyby oblano go kwasem. Techno czuł się obolały. Mógł jedynie w odrętwieniu stać w miejscu, mocno ściskając przed sobą plecak jak tarczę. 

    – I tak już dostałeś to, czego chciałeś. Więc muszę już iść... Techno!!!

    SZOK!!!

    Technic, który już wiele razy słyszał tę historię, potrząsnął głową. Nie chcąc wiedzieć nic więcej o relacji przyjaciela z bratem, odwrócił się, zamierzając odejść, ale wtedy spostrzegł nieruchomo stojącego w drzwiach mężczyznę… Swojego starszego brata.

    Brata, który był odpowiedzialny za szczęście jego przyjaciela. Przyjaciela, który cieszył się z jego niewinności. 

    W tym momencie odchylone krzesło powróciło do pierwotnej pozycji, a na twarzy siedzącego na nim chłopaka, który odwrócił głowę i ujrzał Techno, ukazał się bezbrzeżny szok. 

    – Phi!!! – zawołał i podniósł się z zamiarem podejścia bliżej. 

    – Jeśli się zbliżysz, zabiję cię! 

    STOP.

    Techno, który zawsze był słodki, zaniósł się płaczem w swoim wnętrzu. Jego oczy były natomiast wściekłe, pełne gniewu i irytacji, urazy… Ale przede wszystkim tym, co mogli w nich wyczytać Technic i Kengkla, był niekończący się… żal.

    Techno żałował, że zaufał Kengkli.

    Żałował, że mu współczuł.

    A przede wszystkim żałował, że zakochał się w kimś, kto chciał jedynie seksu.

    – Techno, to nie tak. Błagam, pozwól mi wyjaśnić... 

    Spanikowany, przyłapany na kłamstwach młody człowiek z zamiarem wyjaśnienia postąpił do przodu, natomiast Techno z wymuszonym uśmiechem szybko się cofnął i nie zamierzając słuchać kolejnych bajeczek, wtrącił:

    – Co ty, kurwa, chcesz wyjaśnić?! Okłamywałeś mnie od samego początku!

    Techno potrząsnął powoli głową i rzucił plecak na podłogę. A kiedy spotkały się ich oczy, mężczyzna eksplodował:

    – Czy wiesz, jak się czułem, gdy byłeś chory? Czy wiesz, jak bardzo się o ciebie martwiłem, gdy powiedziałeś, że nikogo nie masz? Rzuciłem wszystko i pędziłem na złamanie karku, by cię zobaczyć i upewnić się, że jesteś bezpieczny. Upewnić się, że nie zrobisz czegoś głupiego. Masz pojęcie, jak czuję się teraz? Czuję się jak kawałek gówna! Czy ty w ogóle cokolwiek wiesz, oprócz tego, że chciałeś mnie przelecieć? 

    Techno odchrząknął, bojąc się, że załamie mu się głos. Jego twarz poczerwieniała ze złości i żalu.

    – P’No, ja nie...

    – I? Jesteś teraz szczęśliwy? Ale to chyba nie powód do dumy zdobyć takiego brzydala jak ja, prawda? 

    Techno potrząsnął powoli głową, równocześnie się cofając. Patrzył w piękne oczy, które zawsze uważał za szczere i niewinne. Myślał, że Kengkla jest tylko uroczym, wtulonym w niego dzieciakiem. Teraz wiedział już, że Kla w niczym nie przypominał uroczego szczeniaczka. Był raczej hieną gotową rozszarpać jego serce na strzępy.

    Tracąc resztki opanowania, Techno wybuchnął płaczem, a na twarzy pojawił mu się wymuszony, żałosny uśmiech.

    – Jesteś więc teraz szczęśliwy, bo taki głupiec i naiwniak jak ja zdążył się już w tobie zakochać. 

    Kengkla nie był w stanie nic powiedzieć. Czuł się sparaliżowany, oszołomiony. Bał się. Żałował swoich słów i… łez.

    Łez Techno.

    Techno bez ociągania odwrócił się i opuścił dom. Kengkla natychmiast za nim pobiegł, ale nie był w stanie go dogonić, ponieważ Techno odjechał motocyklem. Młody człowiek zamierzał wsiąść do samochodu, ale… 

    CHWYT.

    – Będziesz go gonił po drodze? Co, jeśli mój brat spróbuje ci uciec i będzie miał wypadek? – Technic złapał przyjaciela za nadgarstek. Wiedział, że jeśli Kengkla będzie gonił jego brata, to nie będzie trudno o kolizję. Przyjaciel zacisnął pięści, wyrywając się z uścisku Technica.

    – Niech to szlag! – eksplodował młodzieniec, kopiąc swój samochód, by dać upust złości i panice. – Cholera! Cholera! Cholera!!!

    Teraz ten kłamliwy osobnik mógł jedynie uderzać w swój pojazd, by uwolnić szalejące w jego wnętrzu emocje. Było mu tak przykro... Przykro, że Techno płakał. Przecież nigdy nie chciał być przyczyną jego rozpaczy.


***


    Puk, puk! Bum!!! Bum!!! Bum!!!

    – Idę! Już idę! Kurwa, kto się tak dobija? 

    Type, który właśnie usiadł, by wraz ze swoim chłopakiem oglądać telewizję, przeklął głośno, gdy ktoś bez opamiętania walił w drzwi, jakby zamierzał je wyważyć. Szybko wstał, zamierzając rozprawić się z natrętem. Nie miał zamiaru słuchać próbującego go uspokoić Tharna. Jak miałby być spokojny, gdy jakiś palant wali w drzwi?

    OTWARCIE.

    – Co się dzieje?!!!

    SZOK.

    Kiedy Type otworzył drzwi, jego oczy rozszerzyły się w szoku.

    – Ai’Techno! Hej! Dlaczego masz taką twarz?

    Oblicze Tezhno było pełne łez, które spływały mu po policzkach, kapiąc na koszulkę. Jego przeciętny wygląd stał się przez to jeszcze mniej atrakcyjny. 

    – Ai’Type. Dałem się nabrać. Oszukał mnie. Pomóż mi. – Były kapitan, który zwykł kopać na boisku swoich juniorów, płakał tak rozdzierająco, jakby nie mógł już wytrzymać. Oszołomiony Type nie odrywał wzroku od przyjaciela, podczas gdy w jego głowie tłukło się tylko jedno pytanie: 


    Kto, do cholery, oszukał mojego przyjaciela?



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma



Poprzedni 👈             👉 Następny 




Komentarze

Popularne posty