HTSLMBH – Rozdział 13

 





Nadszedł czas


    – Technic! ’Nic! Flirtujesz ze studentką z Wydziału Księgowości!

    – …

    – P’Nic! Czy ty mnie słuchasz?

    – ...

    Znudzony brat Techno siedział w kawiarni, a jego obecna dziewczyna udzielała mu głośnej reprymendy po tym, jak widziała go w towarzystwie piękności z innego kierunku. Patrząc na wywierającą na nim publicznie presję sympatię, która na dodatek wylewała łzy, młody mężczyzna skrycie pomyślał: 

    Czas zerwać…

    Taka właśnie myśl pojawiła mu się w głowie i spoglądający w okno Technic dokładnie to zamierzał uczynić, gdy tylko jego dziewczyna przestanie wreszcie płakać. 

    W tym momencie nie poświęcał jej jednak zbyt wielkiej uwagi, a zamiast tego rozmyślał o bracie i swoim najlepszym przyjacielu. Gołym okiem widać było, że Kengkla znów był dziś cholernie przygnębiony. Jeszcze do niedawna wyglądał na szczęśliwego i uśmiechał się niezależnie od sytuacji. Określenie „chłopak z jasnym jak słońce uśmiechem” idealnie wręcz do niego pasowało. Ale teraz… Promienny młody mężczyzna zniknął wraz z goszczącym mu dotąd nieodmiennie na ustach wyrazem radości. Już nie było szansy zobaczyć jego czarującego wyrazu twarzy, zupełnie jakby jej właściciel schował go do sejfu, który utopił w głębinach oceanu. 

    To przez... mojego brata.

    Techno nie miał w sobie nic specjalnego, a jednak potrafił diametralnie zmienić zazwyczaj mijającego się z prawdą Kengklę. Technic zastanawiał się właśnie, czy to wszystko z powodu miłości. 

    Wyglądało na to, że niszczycielska siła tego uczucia zmieniła jego sympatycznego brata w faceta o twardym i zimnym sercu, który nie chciał niczego słuchać. To miłość była również odpowiedzialna za metamorfozę, która zaszła w jego najlepszym przyjacielu. Teraz przygnębiony i nieobecny duchem Książę Wydziału zajęty był wyłącznie telefonem albo bazgrał coś na kartkach. Pisał, wymazywał, znowu pisał… 

    Zdaje się, że w ten sposób Kengkla próbował pogodzić się ze swoim chłopakiem. 

    Technicowi zrobiło się go naprawdę żal.

    Kto by uwierzył, że ten przystojny chłopak, któremu wielbicielki kładły się u stóp, używający niegdyś nadajnika GPS, żeby śledzić Techno, przerzuci się na tak staromodną metodę jak papier i długopis, by odzyskać ukochanego…? 

    Poza tym pomijając kłopoty przyjaciela, Technic sam miał całkiem poważny problem z bratem.

    – Nie zbliżaj się do mnie. – To właśnie usłyszał od Techno. 

    Niegdyś bliski mu brat, któremu ze wszystkiego mógł się zwierzyć, stał się nagle kimś obcym. Sposób, w jaki go traktował oraz przerażające spojrzenie wystarczyły, by Technic zapragnął zwrócić wszystko, co w ramach łapówek dostał od Kengkli.

    Nigdy bym nie pomyślał, że mój brat mi to zrobi.

    To było naprawdę bolesne.

    – Eeeech… 

    – P’Nic! Czy ty właśnie westchnąłeś? – Jego dziewczyna wciąż nie zaniechała wyrzutów, ale on nie odpowiedział. Pomyślał tylko, że skoro miłość potrafi do tego stopnia zmienić ludzi, to co stałoby się, gdyby to on się zakochał? 

    Podmiot niezadowolenia swojej sympatii patrzył na nią obojętnie i jedynym, co pomyślał, było… 

    To nie ta dziewczyna.

    Ta tutaj zalewała się łzami, obwiniając go o rozmowy z innymi, miała rozmazany tusz do rzęs, przenikliwy głos i no cóż… Technic wyraźnie czuł, że nie była tą właściwą. Po prostu flirtował sobie jak typowy facet. A tu taki dramat. 

    – Phi! Nie zniosę tego! Nie zniosę ani chwili dłużej! 

    – Tak? Skończyłaś? 

    Podczas gdy płakała, jakby pękało jej serce, Technic posłał jej nieznaczny uśmiech. Dziewczyna zagryzła mocno wargę i patrzyła na niego pełnymi łez i bólu oczami, ale on… nic nie poczuł.

    Skoro ona nie jest tą właściwą, to znajdę sobie inną.

    Facet, który nigdy nie był zakochany, bez większych emocji wzruszył ramionami, ale nagle dostrzegł coś kątem oka. 

    – Hmm? 

    Roztargniony Technic zamierzał się odwrócić, ale jego dziewczyna zachowywała się, jakby miała zacząć krzyczeć, uśmiechnął się więc i spokojnym głosem powiedział: 

    – Jeśli nie możesz tego znieść, to zerwijmy.

    – Jak możesz tak mówić?! – Wyglądało na to, że w ogóle go nie zrozumiała, więc młody mężczyzna pomyślał, że już najwyższa pora jej to wyjaśnić. 

    Obraz Technica i jego dziewczyny przez chwilę przyciągał uwagę wszystkich gości kawiarni, ale tak naprawdę nikt nie poświęcał im szczególnej uwagi. Byli tylko parą, która najwidoczniej zamierzała się rozstać.

    Ponadto Technic był na tyle popularny, że wszyscy obecni tam studenci wiedzieli, że był casanovą zmieniającym dziewczyny jak rękawiczki. O wiele bardziej interesujący był mężczyzna, który właśnie wszedł do kawiarni. Nie, nie był to jakiś tam zwykły gość. Był to człowiek zamierzający na zawsze zmienić życie Technica.

    Gdy przy drzwiach delikatnie zabrzęczał dzwoneczek, ’Nic spojrzał w tym kierunku, po czym szerzej otworzył oczy.

    – Type! – wyrwało mu się z ust z zaskoczenia na widok najlepszego przyjaciela jego brata.

    Technic poczuł się lekko zaskoczony i zaciekawiony, co ten człowiek tu robi. Wyglądało na to, że Type wiedział o tym, że Technic też tu jest, ponieważ patrzył na niego w sposób wskazujący na to, że to właśnie on był powodem jego wizyty w uczelnianej kawiarni. Ozdobiona promiennym uśmiechem, opalona twarz przybysza stała się jeszcze bardziej atrakcyjna. Ubrany w zwykłą koszulę i dżinsy Type był niesamowicie uroczy. Dziwne było jednak, że na nosie mężczyzny tkwiły okulary przeciwsłoneczne, których nigdy dotąd nie nosił, twierdząc, że są niewygodne. 

    – Witaj P’Type. – Technic znał najlepszego przyjaciela brata, ponieważ kilka lat temu ten poprosił go o pomoc. Wiedział więc, że jest bystry i potrafi ze wszystkim sobie poradzić. I musiał przyznać, że… odrobinę się go bał. W tej chwili również poczuł niepokój, szczególnie kiedy promiennie uśmiechający się senior stanął obok stolika, przenosząc wzrok z jego dziewczyny na niego.

    – Potrzebuję tylko kilku minut twojego czasu. – Type podniósł rękę, by przywołać go bliżej, po czym pochylił się, by coś wyszeptać. Coś, co sprawiło, że oczy słuchającego rozwarły się w szoku. 

    – Jestem ci naprawdę wdzięczny za pomoc, ale dziś zamierzam zemścić się za to, co zrobiłeś mojemu przyjacielowi. 

    CHWYT.

    – Hej! – wykrzyknął ’Nic po tym, jak Type chwycił go za kołnierz i przyciągnął do siebie. 

    Przystojny senior spojrzał na zapłakaną dziewczynę, która najwidoczniej nie mogła zrozumieć, co się tu dzieje. Goście znajdujący się w kawiarni studiowali na tym samym wydziale co brat Techno. Dbając o to, by wszyscy obecni wyraźnie usłyszeli jego słowa, Type zwrócił się do sympatii Technica: 

    – Nie płacz nad nim. Powiem ci coś: Technic jest moją żoną!

    – Co?

    – Hę?

      Co on właśnie powiedział?

    Technic nie zdążył nawet zareagować, gdy jego dziewczyna nagle zaczęła krzyczeć. Nie wiedząc, jak się zachować, wszyscy wbijali wzrok w rozgrywającą się na ich oczach scenę, natomiast kompletnie zszokowany Technic gapił się na najlepszego przyjaciela swojego brata.

    – Nie płacz nad nim! To strata czasu. Powinnaś wiedzieć, że on ma już chłopaka! – padło jeszcze głośniej z ust seniora. 

    Facet z południa spojrzał na niego, uśmiechnął się czarująco, ale w oczach Technica ten grymas nosił znamiona okrucieństwa. 

    – Nigdy więcej mnie nie oszukuj, ’Nic. 

    Po tych słowach Type puścił jego kołnierz i wyszedł, zostawiając Technica z chaosem, który miał w przyszłości diametralnie zmienić całe jego życie. 

    Chlap!!!

    – Oooch! Jesteś gejem!!!

    Jego dziewczyna, nie, eks dziewczyna chlusnęła mu w twarz cytrynową lemoniadą, po czym rozczarowana opuściła kawiarnię. Pozostawiła w niej Technica, który właśnie dowiedział się rewelacji o posiadaniu chłopaka i stał nieruchomo, a wszyscy obecni nie odrywali od niego oczu. Młodzieniec potarł twarz.

    Nie powinienem był ci pomagać, Kla!

    – Ai’Technic, jesteś gejem?

    – Kim on jest? Jest niesamowicie przystojny.

    – Ojej, Technic ma chłopaka! O mój Boże!!!

    Do uszu zszokowanego studenta docierały nakładające się na siebie głosy wszystkich wokół i wyraźnie było widać, że sensacyjna wiadomość nieźle ich poruszyła. 

    Natomiast on stał tam z mokrymi włosami, nie będąc w stanie w ogóle myśleć. 

    A więc karma to wredna suka! Dopadła mnie! Wymieniłem brata na dziewczynę, a teraz mam chłopaka! 

    W międzyczasie mężczyzna, który twierdził, że jest jego mężem, po wyjściu z kawiarni wsiadł do luksusowego samochodu, w którym czekał na niego jego prawdziwy chłopak. 

    – I co? – Dzisiaj Tharn wziął pół dnia urlopu, żeby zjawić się tu z Typem. W razie czego, by mógł go zatrzymać. 

    Wyglądało jednak na to, że wszystko poszło zgodnie z planem, bo teraz ten przystojny, czarujący facet uśmiechał się tak, jakby był zadowolony z tego, co przed chwilą zrobił.

    – Doskonale. 

    – Trudno uwierzyć, że ktoś nienawidzący gejów był gotów głośno ogłosić wszystkim, że jest czyimś chłopakiem. – Mieszanej rasy mężczyzna nie mógł się powstrzymać, by nie podrażnić się ze swoją połówką. 

    Type radośnie się roześmiał.

    – No już dobrze… Nie dąsaj się! Czy to coś złego? I tak jestem twoją żoną. 

    – Ale jedno musi być dla ciebie oczywiste. Nie pozwolę, żeby moja żona była równocześnie czyimś chłopakiem! – zaznaczył dla pewności Tharn, na co jego Słodziak jeszcze głośniej się zaśmiał i patrząc w zacięte oczy swojego partnera, poklepał go po ramieniu.

    – Chodźmy więc do domu, żebym mógł wywiązać się z obowiązków jak na przykładną żonę przystało. Chociaż to nie obowiązki, a przyjemność… Masz resztę dnia wolną, prawda? 

    Tharn nie mógł powstrzymać się od potrząśnięcia głową i stwierdzenia:

    – Myślę, że Nong ‘Nic zapamięta to na bardzo długo.

    – Nie, mój ukochany mężu, nie na długo. Zapewniam cię, że zapamięta tę lekcję do końca życia. 

    Type nie pozwoliłby nikomu ponownie skrzywdzić przyjaciela, a zwłaszcza Techno, na którego wsparcie i pomoc zawsze mógł liczyć. Teraz nadszedł czas, gdy mógł mu się odwdzięczyć. Type był jego najlepszym przyjacielem i poczuł się naprawdę wściekły, gdy dowiedział się, że Technic zranił własnego brata.

    W końcu chłopak z południa zdecydował się nie tylko pomóc zakochanej parze, ale przy okazji wymierzyć sprawiedliwość winnym obecnego nieszczęścia Techno.


***


    Dla ’No dzisiejszy poranek niczym nie różnił się od tego wczoraj, przedwczoraj czy minionych kilku dni. Każdego ranka powtarzało się to samo...

    – Techno! Znowu dostałeś list. Możesz mi powiedzieć, kto codziennie ci je przysyła? Nie ma na nich znaczka. Kto przychodzi pod nasz dom? Zadarłeś z mafią czy co? 

    List.

    Jego matka, która właśnie odebrała gazetę, z poważną miną wymachiwała białą kopertą, dopytując się o szczegóły. Rodzicielka wyraźnie zaczęła się martwić, czy jej syn nie zaciągnął długu u jakiegoś rekina pożyczkowego, który ten próbuje teraz od niego ściągnąć. Bo niby skąd brały się codziennie kolejne koperty? List był bez nazwiska nadawcy, za to z napisanym odręcznie, starannym pismem, imieniem Techno. 

    To wszystko.

    – Mamo, co ty sobie o mnie myślisz? Nigdy nie pożyczam pieniędzy. To tylko moje osobiste sprawy. Proszę, daj mi ten list.

    Techno, ubrany i gotowy do pracy, wyciągnął rękę, natomiast jego matka ze zmrużonymi oczami włożyła mu w nią kopertę. 

    – Muszę już iść. Nie chcę się spóźnić. – Syn pożegnał ją z uśmiechem, po czym podbiegł do motocykla i bez ociągania odjechał. 

    – Jak to? Spóźnić? Jest jeszcze tak wcześnie. – Kobieta pokręciła głową.

    Wyglądało jednak na to, że przyzwyczaiła się już do dziwnych zachowań swojej najstarszej latorośli, a nawet obu chłopców. Od jakiegoś czasu starszy z nich nie rozmawiał z bratem. Kiedy był wolny, zawsze wychodził z przyjaciółmi, za to jej młodszy syn wydawał się być czymś szalenie pochłonięty, ponieważ niemal nie opuszczał domu. Dziwne. Na pytanie o przyczynę Technic powiedział krótko, że został porzucony bez słowa wyjaśnienia, natomiast Techno potrafił mówić wyłącznie coś typu „prywatne sprawy”. Wyglądało jednak na to, że obaj synowie doskonale wiedzieli, co się dzieje, tylko po prostu nie chcieli o tym mówić.

    A teraz te… listy. 

    – Czy w dzisiejszych czasach ludzie nadal wysyłają papierową korespondencję? Mają teraz maile, SMS-y czy inne komunikatory. Kto pisze listy? I to odręcznie?! 

    Po tym, jak kobieta na głos się zdziwiła, uznała, że to chyba jednak nic poważnego, więc po prostu odpuściła i kontynuowała prace domowe. Niedługo będzie towarzyszyć mężowi w kolejnym wyjeździe i nie będzie miała czasu na sprzątanie bałaganu, który zrobili jej synowie.

    Po pożegnaniu z matką Techno, zamiast udać się bezpośrednio do pracy, zatrzymał motocykl w pobliżu chodnika, po czym wyjął list. List, na który nieodmiennie czekał każdego ranka. 

    Pierwszy, który otrzymał, wywołał w nim śmiech i złość. 

    Ale z niego dziwak. Wysyła listy, żeby się ze mną pogodzić.

    To była prawda. Listy, które codziennie otrzymywał, zostały napisane przez Kengklę.

    Techno zażądał od niego, żeby udowodnił mu swoją miłość. W innym przypadku zakazał mu dalszych kontaktów. Teraz wyglądało na to, że chłopak, posłuszny jego wymaganiom, zamiast próbować osobistego kontaktu, pisał listy. Każdego ranka w skrzynce pocztowej czekała na Techno kolejna koperta, a on nieodmiennie i z ogromnym zaciekawieniem czytał treść znajdującego się w niej listu. 

    Każdy z nich był pisany ręcznie, a nie na komputerze.

    Techno nie wiedział, o co właściwie chodziło mężczyźnie, w którym się zakochał. Może student pomyślał, że Techno doceni jego wysiłek. Zresztą była to całkiem niegłupia myśl, ponieważ mężczyzna istotnie go doceniał. Na dodatek znał bazgroły Kengkli, więc wiedział, że schludne literki wymagały od niego cierpliwości i starań. 

    A w listach chłopak uczciwie opisywał swoją historię oraz prawdziwe uczucia.

    W pierwszym pisał o dniu, w którym po raz pierwszy się spotkali, o tym, jak poczuł się nim zainteresowany oraz o tym, że się zakochał. Drugi zawierał opis jego uczuć i również w każdym kolejnym, oprócz szczegółowych wyjaśnień jego poczynań, Kengkla nie zapominał pisać, co czuł i co czuje teraz. 

    Aż do tego… piętnastego listu.

    Dzisiejszy dotyczył kłamstwa na temat rodziny, do którego chłopak mu się przyznał. Jego rodzice jakiś czas temu naprawdę przeżywali kryzys w związku. To było niemal wtedy, kiedy Kengkla i Techno spotkali się po raz pierwszy. Matka odkryła, że ojciec ma kochankę, więc nie była to jakaś drobna sprawa. Poza tym, jakby tego nie było dosyć, ta kobieta pojawiła się w ich domu. Nie mogąc znieść nerwowej atmosfery, chłopak podjął kroki, by raz na zawsze się jej pozbyć, co szczegółowo opisywał w swoim dzisiejszym liście. 

    Pokazał ojcu list z pogróżkami, wyciąg z konta bankowego, a także nagranie wideo, na którym kobieta uprawiała seks z innym facetem. Było jeszcze kilka innych szczegółów i dzięki jego interwencji romans ojca się zakończył, a rodzice stali się sobie bliżsi. Kengkla opisywał szczerze wszystkie prywatne sprawy, również te dotyczące jego działań. Był całkowicie szczery. Nie kłamał, nie ukrywał niczego ani nie próbował przedstawić się w lepszym świetle. 

    Na początku Techno nie wiedział, czy jednak nie kłamał, ale z upływem czasu uwierzył, że jest szczery, a końcówka dzisiejszego listu ostatecznie przekonała go o jego prawdomówności. 

    „Oto prawdziwy ja. Naprawdę nie chciałbym, żebyś wiedział o tym wszystkim, ale opowiem ci o każdym kłamstwie, każdym przewinieniu i wszystkich problemach, które spowodowałem, a które przysporzyły ci tylu zmartwień i smutku. Przyznaję, że jestem przebiegły i bezlitosny. Nie należę do miłych facetów, nawet w stosunku do kobiet. Ale chcę, żebyś uwierzył, że napiszę ci całą prawdę”.

    Każdy list Kengkli był pełen uczuć i w każdym nieodmiennie pisał, jak bardzo go kocha. Dowód, o który poprosił Techno... to była odpowiedź chłopaka. Był na tyle odważny, by powiedzieć mu o wszystkich swoich uczynkach i uczuciach i niczego nie ukrywać. 

    – Piętnaście dni, czy powinienem mu już wybaczyć?

    To pytanie zadawał sobie Techno, a teraz powtórzył je, dzwoniąc do swojego najlepszego przyjaciela. 

    [Oszukiwał cię przez półtora miesiąca. To nawet nie jest połowa drogi. Jest stanowczo za wcześnie na wybaczanie.]

    – Hej! A co, jeśli przestanie próbować?

    Techno dawno już zdążył zmięknąć i zamiast tego zaczął się martwić. Jeśli nadal pozostanie taki nieugięty, to kto wie, czy Kengkla się nim nie znudzi. Może przejdzie mu ochota na wysiłek związany z odzyskaniem jego zaufania. 

    Natomiast gdyby Type był teraz w pobliżu Techno, to ten drugi niewątpliwie dostałby w łeb! 

    [Jeśli przestanie się starać, to znaczy, że cię nie kocha. Powiedział, że jest w tobie zakochany od trzech długich lat. Mówiłeś, że był taki szczęśliwy, kiedy wreszcie cię zdobył. Myślisz, że w kilka dni się odkocha? Ale jeśli istotnie przestanie wysilać się po zaledwie 15 dniach, to po prostu pozwól mu odejść.]

    Po tym, jak jego przyjaciel to powiedział, Techno mógł jedynie sucho się uśmiechnąć i ciężko westchnąć. Teraz jego serce było miękkie, mięciutkie. Poza tym tęsknił za nim…


***


    – Kurrrrwa! Niech to szlag! Nie dość, że uciekam przed moją byłą, która ciągle jeszcze ciosa mi kołki na głowie, to na dodatek muszę zwiewać przed tabunami gejów! 

    Obok Kengkli, który siedział na ławce zatopiony w lekturze gazety, pojawił się lamentujący Technic, któremu właśnie udało się umknąć przed najwyraźniej próbującym go poderwać seniorem z innego wydziału. Brat Techno rzucił torbę na stół, wyrzucając z siebie soczyste przekleństwa. Jego życie stało się jakąś kurewską katastrofą. Nie musiał już co prawda organizować czasu spędzanego w towarzystwie swoich dziewczyn, starannie dbając o to, żeby się ze sobą nie spotkały, ponieważ wszystkie go rzuciły. Ale za to pojawiały się, by besztać go, że oszukiwał je, kiedy się z nimi umawiał. I jakby tego nie było dosyć, miał też problem zupełnie innej natury. Zamiast być podrywaczem pięknych kobiet, stał się obiektem uwielbienia facetów, którzy próbowali z nim flirtować. Nie do wiary, jak błyskawicznie rozniosły się plotki o jego gejostwie, notabene nieprawdziwe! 

    Dla świata Technic był gejem i to na dodatek bottomem! On!!! 

    Kurwa! 

    Technic zmierzwił sobie włosy. Co miał teraz zrobić? 

    – Czy w takim razie powinienem znaleźć sobie chłopaka? – wymamrotał do piszącego kolejny list przyjaciela. Słysząc znudzone mruknięcie, zniecierpliwiony obiekt atencji uczelnianych gejów zapukał w stół, patrząc na stosy pogniecionych kartek. 

    – Po prostu napisz cokolwiek. Przecież Techno nie będzie wiedział, czy to prawda, czy nie. – Technic potrząsnął głową, ponieważ jego przyjaciel wyglądał na tak przygnębionego, że nikt nie odważył się go nawet powitać. Na jego słowa Kengkla westchnął głęboko, a kiedy podniósł wzrok, w oczach nie było podstępu ani cienia oszustwa.

    – Nie mogę. Chcę wyznać mu wszystko, co zrobiłem. I zdać się na jego wspaniałomyślność. Nie mogę kłamać. 

    SZOK.

    – Zmieniłeś się – zdumiał się jego kumpel. 

    Wpatrzony w zapisaną kilkoma linijkami tekstu kartkę Kengkla westchnął ciężko, po czym stuknął w nią delikatnie piórem i powiedział: 

    – Mam już dość. Teraz rozumiem, jak bardzo go to zabolało. Jeśli Techno mi wybaczy, będę robił wszystko, co każe.

    – Uff! – Technic westchnął i zadał to samo pytanie, które zadawał swojemu przyjacielowi już tyle razy:

    – Jesteś pewien, że kochasz mojego brata?

    Było to pytanie, na które Kengkla zwykle odpowiadał dość beztrosko. Wtedy brzmiało to raczej niefrasobliwie i na zasadzie, że byłoby miło, gdyby udało mu się zdobyć zawsze przyjaznego Techno i mieć go w swoim łóżku. Odpowiedź zdążyła się jednak w międzyczasie zmienić, a raczej te same słowa nabrały innego znaczenia. 

    – Jestem pewien. Kocham Techno. Naprawdę go kocham. Jest dla mnie tym jedynym. 

    Prosto i szczerze. To była prawda płynąca z serca. Kengkla bardzo kochał Techno, mężczyznę, który nad nim płakał. Tego samego, który rzucał wszystko i spieszył się, by go zobaczyć. Jedyną osobę, która najpierw wyraziła swoją miłość, zanim ubrała ją w słowa „kocham cię”.

    Kengkla kochał Techno.

    Chłopak podarł kartkę i zgniótł ją w kulkę, zanim wziął kolejną, a jego najlepszy przyjaciel pochylił się, by na nią spojrzeć, i zmarszczył brwi. Po chwili pokręcił głową nad jego obsesją na punkcie pisania listów i krótko skwitował: 

    – Jesteś szalony.

    – Wcale nie! Mówisz tak, bo nie wiesz, czym jest miłość. Nigdy nie byłeś zakochany. Kengkla starannie zapisywał słowa płynące wprost z serca. Wszystko, co czuł i zrobił, zostało w nich zawarte i w najmniejszym stopniu nie obchodziło go, czy ktoś pomyśli, że to staroświeckie. Skoro Techno chciał, by udowodnił swoje szczere uczucia, co byłoby lepsze niż własnoręcznie pisane listy? Skoro nie mógł spotkać się z nim osobiście, to co innego mu pozostawało?

    Techno powiedział, że jeśli Kengkla nie będzie potrafił udowodnić swojej miłości, to nie ma co pokazywać mu się na oczy. Było wiec jasne, że chłopak, który zazwyczaj bazował na inteligencji, sprycie i kłamstwie, nie mógł użyć już żadnej ze swoich podstępnych sztuczek. Wcześniej nie wahałby się po nie sięgnąć, ale nie teraz. Miał tylko jedną szansę i nie miał prawa jej zaprzepaścić. Sama myśl, że Techno mógłby przestać go kochać, była po prostu nie do zniesienia. 

    – Muszę mu udowodnić swoją miłość.

    Kengkla ciągle to sobie powtarzał, ponieważ nie chciał stracić Techno.


***


    – Minął już miesiąc – wymruczał Techno, ledwo się obudził. Zwykle nie zwracał uwagi na datę i godzinę, ale to, co wydarzyło się ostatnio, sprawiło, że skrupulatnie odliczał dni. Niecierpliwie czekał, aż nadejdzie ten Wielki Dzień. W międzyczasie urósł stos listów, które młody mężczyzna przechowywał w specjalnej teczce.

    Codziennie jego nieprzejednany przyjaciel bezlitośnie przypominał mu, że musi pozostać twardy jak głaz. Ale wbrew powtarzaniu tej mantry Techno przypominał raczej watę. Był mięciutki i coraz bardziej niecierpliwie czekał na dzień, kiedy będzie mógł porozmawiać z tym, za którym tak bardzo tęsknił. 

    – Zostało jeszcze piętnaście dni…

    Właściwie Techno wierzył już, że Kengkla naprawdę go kocha. Od dawna było dla niego jasne, że facet taki jak on nie pisałby codziennie listów, gdyby chciał jedynie seksu. W tej chwili Techno nie dbał już o to, co pomyśli sobie Type, jeśli nie poczeka kolejnych 15 dni. Kengkla udowodnił mu już swoją miłość. 

    Poza tym… Techno cierpiał. Przez te półtora miesiąca, kiedy byli razem, mimo że niejednokrotnie próbował dać drapaka, względnie unikać jego widoku, to jednak zawsze, kiedy studenta nie było w pobliżu, czuł niesprecyzowany niepokój. 

    Brrrr!

    Nagle do uszu mężczyzny dobiegł dźwięk silnika samochodu. Dzisiejszego ranka nikt jeszcze od nich nie wychodził, więc musiał to być odgłos auta zbliżającego się do jego domu, a nie odjeżdżającego. Techno podszedł do okna. Po uchyleniu zasłony ujrzał chłopaka, którego nie widział od miesiąca, a za którym tak bardzo tęsknił. W jego dłoni dostrzegł kopertę.

    W momencie, gdy ich oczy się spotkały, Techno wyraźnie poczuł przepływające między nimi wibracje, więc szybko puścił zasłonę.

    Gest, który nie umknął uwadze Kengkli. Młodzieniec ciężko westchnął.

    Techno wciąż jest na mnie zły. Nie chce nawet widzieć mojej twarzy.

    Popatrzył na trzymany w dłoni list, po czym włożył go do skrzynki. Chciał, żeby Techno przeczytał każdą wiadomość, którą wysłał, i zaakceptował to, co tak bardzo pragnął mu przekazać.

    Młody człowiek zamierzał właśnie wsiąść do samochodu, ale...

    BUM!

    – Jak długo będziesz zachowywał się jak główny aktor w jakimś miłosnym dramacie, Kla?

    Chłopak błyskawicznie się odwrócił. 

    Ten, którego Kengkla nie spodziewał się zobaczyć, nagle pojawił się w drzwiach. Miał piżamę, rozczochrane włosy i był zdyszany. Wyglądał uroczo. Techno podszedł i wbił w niego przenikliwe spojrzenie tak jasno błyszczących oczu, że czujący się winnym Kengkla musiał odwrócić wzrok. 

    – Przepraszam, że pojawiłem się tu dzisiaj, Phi.

    Przygnębiony wygląd i głos chłopaka zawsze sprawiał, że serce Techno topiło się jak wosk. 

    – Jak zamierzasz mi to wynagrodzić?

    Wciąż nie potrafiłem udowodnić mu swojej miłości, a teraz doszedł jeszcze jeden zarzut?

    Na tę myśl Kengkla zamilkł, bo nie miał pojęcia, co w ogóle mógłby odpowiedzieć. Jego kara już była surowa, a jeśli Techno poprosi go, by więcej się tu nie pokazywał, nie będzie już mógł przekazywać mu listów. Przez chwilę poczuł się pozbawiony nadziei, ale wtedy Techno wyciągnął dłoń. 

    – Aby mi zadośćuczynić, podaj mi ten list. 

    Chłopak uniósł brwi, ale posłusznie wyjął kopertę ze skrzynki i wręczył ją Techno.

    – Naprawdę cię nie rozumiem, Kla. Masz mój e-mail, numer telefonu i identyfikator Line. Dlaczego nie napiszesz? Ciągle wysyłasz listy. Moja mama jest już przekonana, że wpadłem w sidła jakiegoś rekina pożyczkowego, który upomina się o spłatę długów. 

    – Och, przepraszam, P’No!

    Kengkla wyglądał tak nieszczęśliwie, że Techno w duchu się uśmiechnął, po czym przeczytał list.

    SZOK.

    Jego ręka trzymająca papier wyraźnie się trzęsła, ponieważ list zawierał tylko trzy powtarzające się słowa:

    „Kocham cię, P’No”.

    Cała strona, od góry do dołu, zapisana była wyłącznie tym krótkim zdaniem. Uczucie, które Kengkla od miesiąca próbował udowodnić. Teraz mógł je osobiście przekazać. 


    Właściwie Techno zamierzał mu powiedzieć, żeby przestał to robić, ponieważ zdążył mu już uwierzyć i całkiem na serio obawiał się, czy ukochany nie straci ochoty na wysyłanie kolejnych listów. 

    Ale teraz, kiedy ujrzał zapisaną słowami miłości kartkę papieru, poczuł się wyraźnie podniesiony na duchu. Dłonie mu się trzęsły, a serce z niesamowitą prędkością dudniło w piersi. Techno spojrzał z powrotem na swojego przystojnego faceta, który stał ze spuszczoną głową, akceptując swój los.

    – Dam ci minutę. Powiedz mi to, co masz do powiedzenia.

    Minął miesiąc, a ty dajesz mi minutę?

    Kengkla miał ochotę zazgrzytać z frustracji zębami. Tyle miał mu do powiedzenia, że jedna minuta absolutnie na to nie wystarczy. 

    – Trzydzieści sekund – uśmiechnął się Techno, licząc w myślach. Czekał na to, co Kengkla powie, ale z jego ust nic nie padało. 

    Techno zaczął się niecierpliwić.

    – Zostało dziesięć sekund, Kla.

    – …

    Hej! Po prostu dałem ci szansę.

    Chłopak wciąż milczał, więc Techno, jak przystało na byłego kapitana, który zawsze dotrzymuje słowa, zaczął skrupulatnie odliczać: 

    – 5

    – ...

    – 4

    – ...

    – 3 

    Mężczyzna stał się niespokojny. Spoglądając w pozbawioną wyrazu twarz chłopaka, powoli powiedział: 

    – 2

    Powiedz coś, Kla! 

    – ...

    – J… Je… 

    – Kocham cię, Techno.

    SZOK.

    Zanim skończył się mecz, Kengkla ostatnim precyzyjnym strzałem zdobył bramkę. Patrząc wprost w oczy ukochanego, powtórzył swoje szczere wyznanie: 

    – Kocham cię.

    – Czas minął, Kla. – Techno pokręcił głową pod adresem młodego mężczyzny, który poczekał na ostatnią sekundę, by to powiedzieć. Kengkla, który miał nadzieję, że jego taktyka zadziała, w jednej chwili zbladł.

    – Ale dam ci czas na dogrywkę, więc powiedz to jeszcze raz.

    Teraz Techno uśmiechnął się, a zaskoczony Kengkla szeroko otworzył oczy i w sercu zapaliła mu się iskierka nadziei. Chwilę później również się uśmiechnął, pospiesznie chwycił dłoń Techno, po czym spojrzał mu w oczy, by pokazać swoje uczucia i stanowczo powtórzył: 

    – Kocham cię, Techno.

    CHWYT.

    Techno w jednej chwili znalazł się blisko swojego chłopaka i przytulając się do niego, poważnym tonem powiedział: 

    – Nie ma znaczenia, o czym mnie okłamujesz. Chcę tylko, żeby to była prawda, kiedy mówisz, że mnie kochasz.

    UŚCISK.

    – Kocham cię. Naprawdę. Okłamałem cię w wielu innych sprawach, ale nigdy, przenigdy nie kłamałem, że cię kocham.

    Kengkla chwycił Techno w talii i mocniej się do niego przytulił, po czym opierając mu głowę na ramieniu, drżącym głosem wyszeptał:

    – Nie zrobię tego ponownie, Phi. Już nigdy cię nie okłamię. 

    Zdaniem Techno miesięczna kara była wystarczająca, ponieważ on w tym czasie również cierpiał. Teraz czuł jego prawdziwą miłość i sam również mógł zapewnić go o swoich uczuciach. 

    – Kocham cię, Kla. Ja też cię kocham.

    Te słowa sprawiły, że chłopak mocniej zacisnął ramiona wokół jego talii. 

    Zrozumiał. Zdobył serce Techno.

    Potem był już tylko ciepły, ciasny uścisk, którym przekazywali sobie przepełniającą ich serca miłość. Nie musieli nic mówić, bo serca wiedziały wszystko.



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma



Poprzedni 👈             👉 Następny


Komentarze

Popularne posty