HTSLMBH – Rozdział 3

 



Początek polowania


     W restauracji z grillem w formie bufetu słychać było skwierczenie tłuszczu kapiącego na węgiel drzewny, a w powietrzu unosił się aromatyczny dym. Pyszny zapach potraw pobudził apetyt starszego z mężczyzn, który od kilku dni nie jadł zbyt wiele. 

     PRZEŁKNIĘCIE.

   Techno nieświadomie przełknął ślinę, patrząc na lekko brązowe mięso, grillowane właśnie przez młodego człowieka siedzącego naprzeciw. 

     – Gotowe. Proszę, częstuj się, Phi! Wyglądasz na głodnego.

     – Nie, nie, ty pierwszy. Powiedziałeś, że jeszcze dziś nic nie jadłeś. 

     Techno potrząsnął głową i jak na seniora przystało, odepchnął szczypce, którymi junior podsuwał mu apetycznie wyglądający kawałek. Kengkla uśmiechnął się grzecznie, lekko kręcąc głową, po czym delikatnie odsunął dłoń mężczyzny i położył grillowane mięso na jego talerzu. 

     – W porządku, ty pierwszy, P’No. Jeśli mój chłopak jest najedzony, to ja też.

     SZOK.

     Techno, który starał się nie myśleć o nim w kategorii swojego chłopaka, kompletnie oniemiał, ale nie mógł powstrzymać się od spojrzenia na wygadanego juniora.

    Dlaczego on ciągle powtarza słowo „chłopak”? To brzmi tak, jakby uparł się, by mi o tym przypominać

     Ale szczery uśmiech młodzieńca i jego niewinne oczy sprawiły, że Techno postanowił pozbyć się tej myśli. Spojrzał na doskonale przyrządzony przysmak na swoim talerzu i zdecydował się zacząć jeść, mając nadzieję, że student spojrzy wreszcie w inną stronę, zamiast pieścić wzrokiem jego twarz. Wyglądało na to, że chłopak był naprawdę zadowolony, ponieważ miał coraz szerszy uśmiech, a oczy jasno mu rozbłysły. 

     – I jak, pyszne?

     – Tak.

     500 bahtów za głowę. Oczywiście, że musi być pyszne.

     Mężczyzna mruknął te słowa jedynie w duchu, nie wypowiadając ich – rzecz jasna – na głos, po czym poklepał kieszeń, w której znajdował się jego portfel. Zbliżał się koniec miesiąca, a Techno kilkakrotnie wychodził z seniorami z pracy i kolegami z uniwersytetu, więc powinien teraz oszczędzać, by przetrwać do wypłaty.

     No ale cóż, skoro był starszy, to na niego spadał obowiązek uregulowania rachunku.

     On jest juniorem, a ja seniorem, więc to ja muszę postawić mu posiłek.

    Dokładnie to powiedział do siebie były kapitan drużyny piłkarskiej, który zawsze stawiał jedzenie juniorom. Na dodatek właśnie zdał sobie sprawę, że znają się od ponad trzech lat, ale nigdy nie poczęstował go posiłkiem. Wręcz przeciwnie, to Kengkla zawsze mu coś przynosił i niejednokrotnie pomagał.

     Okay, tysiąc bahtów na mój rachunek.

     – Nie musisz zjeść obiadu z rodziną? – zapytał młodszego.

     To nie jest tak, że ja sam każdego dnia jadam posiłki w rodzinnym gronie. 

     Zbyt późno zrozumiał, że nie było sensu zadawać tego pytania, ponieważ studiujący na uniwersytecie młody człowiek ma z pewnością wielu przyjaciół, z którymi może spędzać czas. Przypomniał sobie, że on sam zwykł często jadać z kolegami z drużyny i nie zawsze wracał do domu, by zjeść obiad wspólnie z rodziną, tak jak zapewne i Kengkla.

     Cóż, nic o nim nie wiem.

     Zdał sobie sprawę, że chociaż znają się od kilku lat, to w zasadzie zupełnie nie zna przyjaciela swojego brata.

     STOP.

    Pytanie  seniora sprawiło, że zajęty  grillowaniem przystojniak zamarł.  Kengkla podniósł wzrok, po czym opuścił go, by spojrzeć na wołowinę. Sprawiał wrażenie, jakby czuł się niekomfortowo po usłyszeniu tych słów, a jego senior zupełnie nie wiedział, co powinien teraz zrobić.

     – Eeee…

     – P’No... chcesz napić się piwa? Wiem, że je lubisz. – Zanim Techno zdążył wymyślić rozwiązanie, Kengkla po prostu zmienił temat. Jego poważny wyraz twarzy zaniepokoił mężczyznę, więc tylko przytaknął, a chłopak zamówił dla niego piwo.

     – ...

     – ...

     Przy stole zapadła niezręczna cisza, przypominająca tę, która zapanowała po pytaniu o to, co Techno chciałby zamówić. Tym razem było jednak jeszcze bardziej nieswojo, więc nie ma się co dziwić, że mężczyzna czuł się sfrustrowany i pełen niepokoju. Nie wiedział, co myśleć, gdy zawsze promiennie uśmiechający się Kengkla miał tak poważną minę.

      – Przepraszam... Zamyśliłem się. – Wyglądało to tak, jakby junior dopiero teraz zdał sobie sprawę z sytuacji, uspokoił się i wygładził zmarszczone czoło. 

     – W porządku. – Techno potrząsnął głową i poczuł ulgę, kiedy spostrzegł, że na twarzy jego towarzysza pojawia się uśmiech. 

     – Jeśli chodzi o mój dom... – Kengkla milczał przez chwilę, jakby się wahał, czy powinien o tym mówić, po czym delikatnie potrząsnął głową i kontynuował: – Nikt nie zje w nim ze mną kolacji... Och, widzę, że jest odrobinę przypalony. Po prostu go wyrzuć, Phi.

     Kengkla zmusił się do zawadiackiego uśmiechu i spojrzał z powrotem na mały grill, wybierając spalone mięso i kładąc na nim świeże. Dla Techno było oczywiste, że ten junior musiał mieć w rodzinie jakieś problemy. Nie był też pewien, czy nie było to przypadkiem powodem, dla którego bywał tak częstym gościem w ich domu, ale obawiał się zapytać.

     Kto odważy się dopytywać o powód, skoro możliwe, że przyjaciel jego brata pochodzi z rozbitej rodziny czy coś w tym stylu?

     Techno ucieszył się, że zgodził się zamówić piwo, bo alkohol pomógł mu się odrobinę rozluźnić i zapomnieć o nurtujących go pytaniach. Atmosfera przy stole znacznie się poprawiła, gdyż student znów czarująco się uśmiechał, opowiadając o swojej pracy, nauce i najlepszym przyjacielu Techniku, bez poruszania tematu ich związku. 

     Techno czuł się, jakby jadł obiad z przyjacielem, i zupełnie nie zauważał gestów, które ten robił całkowicie naturalnie. Junior grillował mięso i kładł mu je na talerzu, dolewał piwa, podawał serwetki i zamawiał kolejne potrawy oraz napoje. Był tak zajęty obsługiwaniem go, że sam prawie nic nie jadł. Z pewnością nie była to typowa kolacja seniora i juniora.

     Do mężczyzny mgliście docierało, że sposób, w jaki Kengkla się do niego odnosi, przypomina to, jak obchodzą się ze sobą najlepszy przyjaciel Techno – Type i jego chłopak. Aczkolwiek teraz, kiedy stał się podmiotem atencji przystojnego młodego człowieka, nie potrafił tak do końca tego ogarnąć. 

     Podczas całej kolacji Kengkla dbał o to, by jego chłopak zawsze miał pełną szklankę. Opróżniający butelki senior nie zdawał sobie sprawy, co znaczy uśmiech juniora patrzącego na ilości spożywanego przez niego alkoholu. Techno najwyraźniej zapomniał, dlaczego uprawiali seks pamiętnej nocy.

     A dodatkowo Kengkla zdołał w jego umyśle zasiać ziarno tajemnicy.

     Wyglądało na to, że dzisiejszy dzień nie był całkowicie stracony.

     – Hej, Kla! Nie musisz mi stawiać. Jestem od ciebie starszy.

     – Ale jesteś moim chłopakiem, Phi.

     Proszę, nie mów tak. Czy mogę kupić tę myśl i ją wyrzucić?

    Techno – z czerwonymi od wypitego alkoholu policzkami – siedząc na miejscu pasażera w wartym wiele milionów bahtów audi, beształ swojego juniora. Okazało się, że kiedy udał się do toalety, jego towarzysz zapłacił rachunek. Nie chciał też przyjąć od niego pieniędzy, mówiąc, że jeśli senior upiera się przy płaceniu, może uczynić to przy następnej okazji. Sprzeczali się o to już w drodze do samochodu, ale nawet podczas jazdy młodszy z nich nie zamierzał ustąpić.

      Zamierzający zapłacić za posiłek senior sprzeciwiał się wyłącznie do momentu, gdy Kengkla poruszył temat „chłopaka”. To jedno słowo wystarczyło, żeby podchmielony mężczyzna błyskawicznie zamilkł.

     – Czy wtedy, gdy jesteśmy razem, mogę nazywać cię moim chłopakiem? – Jak Techno miałby się o to kłócić, kiedy smarkacz patrzył na niego wzrokiem biednej, łagodnej owieczki? Mężczyzna czuł, że jeśli odpowie „nie”, będzie najprawdziwszym grzesznikiem. Jednak godność nie pozwalała mu się tak zwyczajnie z tym pogodzić.

     Nie ma mowy! Zapomnij! Nigdy nie będę twoim chłopakiem! Nie!

     Mimo tych myśli Techno zdobył  się jedynie  na skinienie głową, chcąc  jak  najszybciej zakończyć temat, zanim poczuje się jeszcze bardziej winny. Przyzwolenie sprawiło, że przyjaciel brata natychmiast się rozpromienił.

     – W takim razie tym bardziej nalegam, żebyś uznał, że byłeś moim gościem. Przyjmijmy, że kolacja była dla nas okazją na uczczenie związku. 

     Pytasz mnie, czy tego chcę, czy nie?

   – Podzielmy się rachunkiem, pozwól mi zapłacić przynajmniej połowę. – Techno próbował protestować, nie chcąc jednak podać jako powodu faktu, że woli, by Kengkla nie zachowywał się tak, jakby byli parą.

     W końcu jednak, zamiast próbować uciekać, senior postanowił poddać się tej grze. Wciąż wierzył, że ze swoją piękną twarzą, charakterem i zabójczym urokiem Kengkla nie wytrzyma na „stanowisku” chłopaka dłużej niż tydzień. Wystarczy tańczyć, jak mu zagra, a kiedy junior się nim znudzi, odejdzie szybciej, niż można pomyśleć.

     – Nie chcesz, żebym zafundował ci posiłek? 

     – Oczywiście, że nie. Jestem od ciebie starszy. Nie mogę ci na to pozwolić. 

     Techno nalegał, natomiast oczy Kengkla zabłysły jaśniej niż słońce chwilę przed tym, nim odwrócił się do swojego chłopaka, zatrzymując się na czerwonym świetle. Uśmiechnął się, pokazując piękne zęby i wyglądając przy tym uroczo oraz niewinnie.

     – A może w ramach rekompensaty spełnisz moje życzenie?

     – Życzenie? – Techno natychmiast zmarszczył brwi.

     – Tak, ponieważ chciałem cię o coś poprosić, więc zgódźmy się, że płacąc rachunek, niejako z góry się odwdzięczyłem – padło uprzejmie ze strony Kengkla, jak na grzecznego chłopaka przystało. Słuchający uśmiechnął się i uderzył w klatkę piersiową, jakby był pewien, że jest w stanie we wszystkim mu pomóc. 

     W końcu doskonale poradziłem sobie z udzieleniem wsparcia facetowi nienawidzącemu gejów, jakim był Type, który pokochał homoseksualnego Tharna. Co mogłoby być trudniejsze od tego?

     – Hej, nie musisz mi się w żaden sposób odwdzięczać. Jeśli będziesz czegoś potrzebował, to po prostu mi o tym powiedz. Jestem gotowy we wszystkim ci pomóc. – Senior bez chwili wahania zadeklarował wszelkie możliwe wsparcie. Przecież Kla nie musiał za niego płacić. Wystarczy, że powie, czego chce, bo jest przecież dla niego jak młodszy brat. 

     Osobnik upierający się w skrytości ducha, że nie zamierza być chłopakiem tego przystojniaka, radośnie się do niego uśmiechnął, na co oniemiały Kengkla na ułamek sekundy zamarł, po czym z najwyższym trudem spojrzał z powrotem na drogę.

     – To może okazać się trudne, więc pozwól… 

    – Uwierz mi, nie ma nic trudniejszego niż historia mojego przyjaciela. Na pewno mogę ci pomóc – odpowiedział z granitową pewnością w głosie Techno, mężczyzna mający podczas studiów szereg bliskich przyjaciół, z którymi chętnie utrzymywał kontakty, a oni dobrze czuli się w jego towarzystwie. 

     Ten dzieciak nigdy nie prosi mnie o pomoc, więc to jest w porządku.

     – Dobra, to właściwie nie jest takie trudne. Więc obiecałeś, że mi pomożesz! 

   Kengkla uśmiechnął się, rejestrując słowa Techno, po czym skoncentrował się na prowadzeniu samochodu, a brzydkie kaczątko siedzące obok poczuło się cudownie zrelaksowane. Szczególnie widząc, że jego samozwańczy chłopak wciąż zachowywał się tak, jakby był grzecznym młodszym bratem.

     Taaak, jesteśmy bardziej przyjaciółmi niż kochankami. Dlaczego miałbym się martwić?

     Czujący się komfortowo mężczyzna, który podczas posiłku nie żałował sobie piwa, zarejestrował, że powoli opadają mu powieki. 

     Kengkla spojrzał na swojego seniora i cicho się zaśmiał.

          Śledziłem twoje życie przez trzy lata, więc dlaczego miałbym nie poznać twoich nawyków?

         Po jakimś czasie luksusowy samochód skręcił i zaparkował przed domem otoczonym przez wielkie, zapewniające cień przez cały rok drzewa. Kierowca odpiął pas i spojrzał na brata swojego przyjaciela leżącego na siedzeniu obok.

     Gdy Techno zasnął, Kengkla zatrzymał się na chwilę, by ustawić siedzenie pasażera w najniższej pozycji. A teraz facet, który uważał, że nie jest przystojny, leżał zwrócony twarzą w kierunku przystojnego właściciela samochodu, pozwalając mu pochylić się ku niemu, niemal dotykając go nosem. Niewinne oczy lśniły jasnym blaskiem, a uśmiech był zadziorny.

     DOTYK.

     Duża dłoń studenta dotknęła zimnego od klimatyzacji policzka uśpionego mężczyzny. Kengkla pieścił wzrokiem ciemne brwi, powieki, nos i usta, które nie były zbyt uderzające, jak u niektórych jego przyjaciół, ale dla niego były tak słodkie. 

     – Jesteś kurewsko uroczy. Chcę cię zjeść całego – wyszeptał do siebie, oblizując wargi i delikatnie dotykając policzków seniora, w obawie, by go nie zbudzić. Po chwili oszałamiająco przystojna twarz przysunęła się jeszcze bliżej, chcąc poczuć zapach Techno, ale...

     – Umm.

     Musiałem go dotknąć zbyt mocno.

     Kengkla skarcił się w myślach za nieostrożność i wycofał, zanim jeszcze czubek jego nosa dotknął chłodnego policzka. W tym samym momencie powieki Techno lekko zatrzepotały i powoli się uchyliły, ukazując słodkie, zamglone w wyniku działania wypitego alkoholu oczy. Ten widok sprawił, że Kengkla niemal stracił nad sobą panowanie.

     Czy mogę go zjeść już teraz?

   – Kla… Jesteśmy przed moim domem? – mruknął Techno i to również jego chłopak uznał za niesamowicie urocze. 

     – Tak, jesteśmy. – Młody człowiek ze złymi myślami uśmiechnął się jak dobry dzieciak, podczas gdy mężczyzna próbował usiąść, ale...

     CHWYT.

     – P’No... – Młodzieniec stanowczo chwycił ramiona seniora, delikatnie popychając go z powrotem do pozycji leżącej, podczas gdy zdezorientowany Techno nie miał pojęcia, co się właściwie dzieje.

     Nadal myślisz, że jesteś tak brzydki, że nikt cię nie lubi? Powinieneś być bardziej ostrożny.

     Myśli Kengkla zupełnie nie pasowały do jego niewinnej miny, gdy swoim najsłodszym głosem zapytał:

     – Pamiętasz, że obiecałeś mi we wszystkim pomóc?

    – Jasne, o co chodzi? Pomogę ci. Ale czy możesz mnie najpierw wypuścić? – Senior powoli odzyskiwał jasność umysłu, natomiast junior kontynuował realizację swojego planu, słodkim głosem błagając: 

     – Możesz mi pomóc już teraz?

     – Oczywiście, ale pomóż mi się podnieść. – Znajdujący się w pozycji leżącej Techno zaczął popychać ramiona młodzieńca, które nie drgnęły nawet wtedy, gdy użył większej siły. Teraz nadszedł czas, by składający obietnice bez zadawania pytań mężczyzna otrzymał lekcję, którą zapamięta do końca życia.

     – Błagam cię, teraz.

     – Co? Hej! Mmmm!!!

     Wciąż zdezorientowany senior wydał z siebie okrzyk, gdy ciepłe usta juniora stłumiły słowa, nagle dotykając jego warg. Kengkla nie chciał zmarnować swojej szansy, więc bez wahania wsunął gorący język w smakujące alkoholem usta, po czym namiętnie pieścił ich wnętrze.

     – !!!

     Techno szeroko otworzył oczy, błyskawicznie trzeźwiejąc, ale było już za późno.

    W tej chwili wytrawny gracz, okłamujący seniora, że to z nim stracił dziewictwo, uczył go pocałunków, wykorzystując całe swoje doświadczenie bez ukrywania czegokolwiek.

     – Kla…! Mmm… – Na przystojnej twarzy studenta malowało się pożądanie, kiedy przyciskając usta do warg seniora, smakował jego język, buszując swoim w gorącym wnętrzu i umiejętnie stymulując niedoświadczone usta.

     Na początku Techno próbował unikać pocałunków, ale kiedy raz za razem był tak zmysłowo dotykany, powoli zaczynał topnieć.

     – Mmm… – Głęboki pomruk wyrwał się z jego gardła, kiedy znający się na rzeczy język juniora przesuwał się po jego języku. Mokry i słodki. Dźwięk ich pocałunków rozlegał się w ciasnym wnętrzu auta, a Techno z sekundy na sekundę coraz bardziej się… zatracał. 

     Jest kurewsko dobry w te klocki.

     Mimo że chciał go odepchnąć, ta półprzytomna myśl, która w kółko odtwarzała się w jego głowie, sprawiła, że nie mógł się powstrzymać przed włożeniem języka w doświadczone usta. Ich pocałunek stawał się coraz gorętszy i bardziej intensywny, a śliny mieszały się ze sobą, mocząc im wargi. Żaden z nich nie przejmował się takim drobiazgiem, bez reszty pochłonięty zmysłowymi pieszczotami języków. Kengkla napierał na swojego chłopaka, przytulając się tak ciasno, że nie było między nimi wolnej przestrzeni. 

     – Ach… Mmm… – Słodkie jęki sprawiły, że junior odchylił głowę, po czym pogłębił pocałunek, znowu zanurzając język w gorących ustach swojego chłopaka. Omal się nie uśmiechnął, gdy ręce, które jeszcze niedawno go odpychały, teraz objęły go za szyję, chcąc większej bliskości.

     Tak. To był taki sam Techno jak tej nocy, kiedy się kochali. 

     Zacznij pierwszy i spraw, by się zatracił, a sam poprosi o więcej – pomyślał Kengkla, uśmiechając się nieznacznie i czując piękno oraz oszałamiającą bliskość leżącego pod nim młodego mężczyzny.

     Gdy próbował na chwilę cofnąć język z gorących ust, szczupłe ramiona przyciągnęły go bliżej i mocniej. Gorący, pachnący alkoholem oddech pieścił jego policzki. W miarę, jak ich pocałunek stawał się coraz bardziej intensywny, a w powietrzu przeplatały się dźwięki pieszczących się mokrych warg oraz urywanych oddechów, dłoń juniora dotarła do brzucha Techno.

     ZASKOCZENIE.

     – Kla!!!

     – Pff!

     Kiedy duża ręka juniora dotknęła umięśnionego brzucha, zatracony w namiętności Techno w jednej chwili otworzył oczy i wykrzyknął jego imię. Kengkla wydał z siebie odgłos niezadowolenia, ale czując odpychające go mocno dłonie leżącego pod nim mężczyzny, natychmiast się wycofał. Przez chwilę unikał kontaktu wzrokowego, a gdy podniósł oczy, widniało w nich udawane zaskoczenie. 

     – O co chodzi?

     – Dlaczego mi to robisz?!!! – Wyglądało na to, że Techno był o wiele bardziej zaskoczony sytuacją niż jego junior, bo nie tylko zaczął krzyczeć, ale też wytarł usta grzbietem dłoni, jednocześnie przesuwając się w kierunku drzwi. Student niewinnie wyjaśnił:

     – Przecież się zgodziłeś, Phi.

     – Zwariowałeś?! – Techno eksplodował. Nigdy nie pozwolił juniorowi na coś takiego! Kengkla, który już dawno zaplanował każdy ruch, układając precyzyjny plan, i przewidział każdą reakcję swojego chłopaka, ze smutkiem odpowiedział:

     – Zapytałem cię, nie pamiętasz? A ty po prostu się zgodziłeś.

     – Nawet nie wiedziałem, o co prosisz! – poskarżył się Techno, a w odpowiedzi usłyszał: 

     – Poprosiłem cię o pocałunek jako dowód moich uczuć.

     – Nic o tym nie wiem… 

     Techno bronił się, potrząsając mocno głową, ale zamiast dokończyć zdanie, podniósł jedynie dłoń, by w ochronie zasłonić usta. Spojrzał na juniora, który zacisnął wargi i wpatrywał się w niego ogromnymi oczami. 

     Techno złagodniał.

     Więc znowu stałem się miękki? 

     – Tak mi przykro, Phi.

     Nie rób takiej miny! Chyba nie będziesz tu płakał?

     Techno krzyknął wewnętrznie, patrząc na jeszcze do niedawna pożądliwie całującego go chłopaka, który teraz zwiesił głowę i z wyraźnym poczuciem winy przepraszał. 

     – Przepraszam. Phi. Ja… myślałem, że ci to nie przeszkadza.

     Szczere przyznanie się do winy sprawiło, że Techno powoli się odprężył i zaczął nawet myśleć, że może to jego wina, bo przecież nie dopytał, o co junior tak właściwie prosił. 

     Czy ja zwariowałem? Nie powinienem mu się podporządkowywać!

     Techno zaskoczyła jego własna myśl. Spojrzał na chłopaka, który siedział obok żałośnie przygnębiony. Ciało Kengkla skurczyło się, a zazwyczaj promienny młodzieniec wyglądał jak psiak skarcony przez właściciela. Techno nadal jeszcze zakrywał usta dłonią, głównie dlatego, że palący dotyk zmysłowych warg wciąż się na nich utrzymywał. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że wcale nie uważał pocałunków juniora za obrzydliwe.

     Gdyby tak było, powinien go przecież uderzyć.

     Widok smutnego szczeniaczka sprawił, że senior poczuł, jak mięknie mu serce... Znowu.

     – Więc... co czujesz po tym, jak mnie pocałowałeś?

     Zdecydowanie mnie teraz rzuci!

     Dokładnie przez jedną czarowną sekundę Techno żywił płonną – jak się okazało – nadzieję, a potem Bóg mu ją odebrał.

     – Czułem się cudownie, Phi!

    – Co?! – Techno niemal zawył, podczas gdy dzieciak znajdujący się obok próbował chwycić go za rękę. 

Nie dowierzając własnym oczom, gapił się na kiwającego z zapałem głową młodzieniaszka, który pewnym głosem i bez śladu wahania wyjaśnił: 

     – Twój pocałunek jest taki słodki i pyszny, Phi. Chciałbym spróbować jeszcze raz i jeszcze. To znaczy, że naprawdę cię lubię, P’No! 

     Cholera!

     Techno nie mógł przestać myśleć o słowach juniora, patrząc w promieniujące uczuciem, jasne oczy. Zaniemówił, bo… Co ten smarkacz powiedział? Że pocałunki były jakie?! Słodkie? Pyszne? I że co? Chciał więcej?

     On nie zaakceptuje tak łatwo tej rewelacji. Wykluczone! Nie przyznałby się za nic w świecie, że lubi… faceta. Powoli więc cofnął rękę. 

     – Err… Kla, muszę już iść. Proszę, puść mnie.

     Boję się, że jeśli wybuchnę, to on się rozpłacze. Jeśli będę dla niego zbyt twardy, spowoduję, że będzie bardzo smutny. Jak mam się go pozbyć?!

     Techno przewrócił niespokojnie oczami i ponowił próbę wyjęcia ręki z dłoni juniora. Na szczęście Kengkla wypuścił ją z uścisku, równocześnie posyłając mu nieśmiały uśmiech. 

     – Jasne, powinieneś wejść do środka, Phi. Odbiorę cię jutro rano.

     – Nie musisz.

     – Proszę, P’No! Pozwól mi to zrobić.

     Techno przypomniał sobie jeszcze raz... Ten chłopak jest o wiele przystojniejszy od niego. Bez porównania. A teraz błaga go o coś słodkim głosem, zupełnie jakby senior był dla niego wszystkim i potrafił sprawić, że poczuje się szczęśliwy. Wyglądało na to, że chce podążać za facetem, którego lubi…

      Nie. Tak nie wolno. Trzeba zdusić w nim nadzieję.

     – Nie. Mogę dotrzeć do pracy sam – odparł zdecydowanie Techno, pamiętając dotyk ust chłopaka, których smak ciągle jeszcze czuł na swoich wargach. 

     – Naprawdę? – Bezbrzeżny smutek na pięknej twarzy sprawił, że senior natychmiast pocieszająco dodał:

       – Jeśli zdarzy się jakiś wypadek, to na pewno do ciebie zadzwonię.

     To jedno zdanie wystarczyło, żeby niewinna i żałośnie wyglądająca twarz słuchającego rozbłysła szczęściem jak u dziecka obdarowanego nowymi zabawkami. Techno gapił się tępo w szeroki uśmiech na pięknym obliczu. 

     – Jesteś pewien? Ale jeśli coś się stanie, musisz koniecznie do mnie zadzwonić. Obiecaj mi to, Phi.

     – Umm... ok. – Techno szybko skinął głową, czując, że powinien natychmiast wysiąść z samochodu.

     Ale nie wziął pod uwagę, że adonisem siedzącym obok był Kengkla...

     CMOK.

     – Dobranoc, Phi. – Młodzieniec szybko się przysunął, z uśmiechem pogładził go po policzku, po czym zanim się pożegnał, złożył na nim delikatny pocałunek. Techno mógł jedynie zasłonić dłonią drugi policzek, by junior nie wpadł na pomysł, by dorzucić kolejnego buziaka. Niemal natychmiast w panice skinął głową, po czym wydukał: 

     – Doo… dobranoc!

     BUM!

     Na co ja w takim razie czekam? Uciekaj, Techno!!!

     Senior tak spieszył się z opuszczeniem auta, że zapomniał swojego plecaka. W zdenerwowaniu trzasnął drzwiami, na chwilę ogłuszając właściciela pojazdu.

   – Hahaha! – roześmiał się niepoprawny flirciarz, myśląc o nienaturalnym akcie ucieczki i paranoicznym zachowaniu posiadacza uroczego policzka, który dane mu było pocałować. Nie mógł przestać myśleć o tym, że Techno jest tak słodki i uroczy i że został stworzony do całowania. Pławiący się w błogim uczuciu szczęścia Kengkla zapomniał, że właściwie dostał mniej, niż by sobie życzył. Ale nawet gdy sobie o tym przypomniał, wcale nie poczuł się mniej uszczęśliwiony.

     Chciałbym móc dotykać go więcej…

     – Nie szkodzi. Zawsze jest jutro! – Młody człowiek błysnął swoim czarującym uśmiechem, a w jego oczach pojawiło się wyzwanie, gdy pomyślał o wymianie zdań z najlepszym przyjacielem, po czym powiedział na głos, mając na myśli jego brata: 

     – Musisz dotrzymać słowa, P’No. 

     Jeśli zdarzy się wypadek, powinieneś zadzwonić.

     – Ale nie będę czekał na twój telefon. Sam będę tym, który zadzwoni.

     Następnie luksusowy samochód powoli ruszył, pozostawiając po sobie dźwięk podstępnego śmiechu, który rozwiał się na wietrze.


     Tup, tup, tup.

     – Techno, nie biegnij tak!

     Gdy tylko Techno wszedł do domu, szybko zdjął buty, zostawiając je w korytarzu. Pędem wbiegł na piętro, goniony krzykiem matki, co jednak w tej chwili niezbyt go obeszło. Wparował do sypialni, czując się trzeźwy jak przysłowiowa świnia. Jego oczy były szeroko otwarte, zupełnie jakby ujrzał ducha. Mężczyzna opuszkami palców delikatnie pocierał sobie usta. 

     – My... znowu się całowaliśmy.

     Tym razem nie były to zwykłe pocałunki, lecz francuskie. Głębokie. 

     Pocieranie i splatanie, ssanie. Oczywiście nie były to dziecinne pocałunki.

     ZAPAŚĆ.

     Techno poczuł, że brakuje mu powietrza. W jednej chwili oparł się plecami o drzwi, równocześnie ciągnąc się za włosy, ponieważ... Niech to szlag! Czuł się dobrze, będąc całowanym przez Kengkla. 

     – Nieee, to nieprawda. Muszę wziąć się w garść! Pozbierać się! Oprzytomnij, Techno! Nie mogę się tak czuć! Nie, nie mogę! – Mężczyzna nagle podniósł wzrok i stanowczo wygłosił: – Tak, muszę uciekać!

      Na początku czuł ulgę, ponieważ myślał, że nadal mogą zachowywać się jak bracia, ale jeśli Kengkla pocałował go w ten sposób, to braterska relacja już nie istniała.

     Temu smarkaczowi zależało tylko na tym, żeby dobrać się do jego tyłka.

     – Nie możesz się w nim zakochać jedynie dlatego, że nigdy nie miałeś dziewczyny, a ten przystojniak mówi, że mu się podobasz. Nie możesz, Techno! – Mężczyzna składał ogniste przysięgi, próbując jednocześnie odrobinę się pozbierać. Zamierzając udać się pod prysznic, nacisnął klamkę, a gdy otworzyły się drzwi, stanął oko w oko z matką.

     – Och, jesteś tutaj. Twój motocykl jest w warsztacie – powiedziała rodzicielka, która miała właśnie zapukać do jego drzwi. 

     – Co?!

     Techno sapnął, podczas gdy matka kontynuowała:

     – Twój brat miał dziś po południu wypadek. Nie martw się, nic wielkiego się nie stało. Cóż, twój tata wyjechał w delegację i wróci dopiero w przyszłym tygodniu, więc nie będzie mógł podrzucać cię do pracy. Więc jak tam jutro dotrzesz? 

     Te z pozoru niewinne słowa, które padły z ust matki, sprawiły, że jej syn klapnął tyłkiem na podłogę korytarza. 

     – Nieeee!

    – Daj spokój, przecież twój brat nie chciał, żeby tak się stało. A motor nie jest nawet nowy. To tylko mała niedogodność. – Słysząc reakcję syna, kobieta pomyślała, że był zły z powodu wypadku, więc pokrzepiająco poklepała go po ramieniu.

     Techno zakrył twarz i powoli potrząsnął głową, ponieważ... Tak! Bóg go teraz karał!

     Co do cholery?!

     Na myśl o pewnym młodym mężczyźnie Techno, który omal nie dostał dziś zawału, miał teraz szczerą ochotę się rozpłakać. I to wcale nie dlatego, że był nim zniesmaczony. Raczej dlatego, że… naprawdę poczuł się tak dobrze podczas tego pieprzonego pocałunku.


     Również tym razem Techno nie miał pojęcia, jak pozbyć się przyjaciela swojego brata.



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma



Poprzedni 👈             👉 Następny 


Komentarze

Popularne posty