HTSLMBH – Rozdział 7

 


 

Czy wiesz, że on jest moim chłopakiem?

  

  – Techno, mogę cię o coś zapytać?

    – Jasne!

    – Lubisz Kengkla?

    BUM!

    – Co ty właśnie powiedziałeś?

    Dopiero co Kengkla wyszedł, a starszy z braci został zaskoczony pytaniem młodszego. Wcześniej niesamowicie spięty w obecności matki i brata Techno ledwo odetchnął z ulgą, a już dostał w łeb tym pytaniem. Myślał, że nikt nie pozna jego sekretu, ale gdy zszedł na dół, by napić się wody, jego brat, który akurat czytał w salonie książkę, podszedł do niego i opierając się o blat, z ciekawością o to zapytał. Zszokowanemu Techno szklanka wysunęła się ze zdrętwiałej dłoni i z hukiem uderzyła o podłogę. 

    – Zapytałem cię, czy lubisz mojego przyjaciela? – powtórzył cierpliwie Technic, który nie wydawał się być zaskoczony tym, że jego starszy brat rozsiewa szkło po podłodze. Techno schylił się, by podnieść stłuczoną szklankę, owinął ją w gazetę, a potem podniósł się, niezręcznie patrząc w twarz młodszego brata.

    – Zwariowałeś? Co ty sobie, kurwa, myślisz?

    – No cóż… Po prostu myślę, że go lubisz.

    SZOK.

    Techno omal nie rozciął sobie palca, podczas gdy oparty biodrem o ladę chłopak kontynuował:

    – Dzisiaj zachowywałeś się jakoś dziwnie.

    – Przesadzasz. Ja? Dziwny? Ponosi cię wyobraźnia. 

    Techno był otwartą księgą, więc rzadko udawało mu się zachować jakiś sekret w tajemnicy przed rodziną. Na dodatek, kiedy tak prawdomówna osoba, niepotrafiąca niczego ukryć próbowała kłamać, natychmiast wyglądała podejrzanie. Technic potrząsnął z politowaniem głową i kontynuował: 

    – Może przesadzam, ale dzisiaj obaj zachowywaliście się dziwnie. Nie, właściwie… Kengkla zachowuje się tak już od kilku dni. Ciągle mnie o ciebie wypytuje, a kiedy zobaczy coś fajnego, chce to dla ciebie kupić. Słyszałem, że wczoraj u niego spałeś, prawda? A dzisiaj zachowywał się tak, jakby właśnie wygrał na loterii. Na dodatek ciągle powtarza, że jesteś kochany... Myślisz, że może przesadzam?

    Nic nie mówisz, drogi bracie, ale twoje zachowanie jest bardziej niż oczywiste!

    Właściwie Techno miał szczery zamiar pomstować w duchu na swojego chłopaka, ale... był zachwycony tym, co właśnie usłyszał.

    Pomimo że w głębi serca był przekonany, że junior nie bierze go na poważnie, pomyślał, że Kengkla zapewne za nim tęsknił. Teraz nie mógł powstrzymać się od szerokiego uśmiechu. Był szczęśliwy. 

    Młodszy brat zauważył jego zachowanie i jedynym, co pomyślał, było: 

    Techno! Wdepnąłeś w pułapkę!

    Technic po raz kolejny potrząsnął głową, ponieważ jego starszy brat, który mówił, że lubi dziewczyny, nawet jeśli miał przyjaciół gejów, uśmiechał się teraz jak ktoś, kto doświadczył właśnie szczenięcej miłości. Patrzył na niego podczas zbierania odłamków szkła i spostrzegł, że brat radośnie się uśmiechnął, a jego twarz zrobiła się czerwona. Technic nie był do końca pewien jego myśli, więc dorzucił: 

    – Nie wiem, co tu się dzieje, ale powinieneś wiedzieć, że jesteś moim starszym bratem i szanuję twoją decyzję.

    Dzięki tobie mam darmowe prezenty, których nie skąpi mi Kengkla.

    Tego, rzecz jasna, młodzieniec nie powiedział na głos. Zachowywał się jak dobry młodszy brat, który potrafi w pełni zaakceptować fakt, że starszy umawia się z jego najlepszym przyjacielem. Nawet jeśli czuł się trochę niezręcznie, i tak nie mógł przecież nic zrobić. Doskonale wiedział, że nikt nie był w stanie powstrzymać Kengkla, gdy ten coś sobie postanowił. Technicowi nie pozostawało więc nic innego, jak tylko iść z prądem i bez skrupułów wykorzystać okazję.

    – Nic się nie dzieje. – Oszołomiony Techno, w którego oczach wyraźnie malowało się uznanie, spojrzał na chłopaka, który poczuł się odrobinę winny. – Dlaczego jesteś takim dobrym bratem?

    Bo nie wiesz, że zamieniłem cię na randki z dziewczynami.

    W tej chwili Technic nie potrafił spojrzeć mu w oczy i zamiast tego zapytał raz jeszcze: 

    – Więc lubisz go?

    – Ja... nie wiem.

    Techno wydawał się przez chwilę wahać, zanim udzielił odpowiedzi: 

    – Ale Kengkla to taki dobry facet. Jest miły, dobrze wychowany i grzeczny. Zawsze chce być kochany i stara się mnie zadowolić, a kiedy go skarcę, przypomina szczeniaczka. Jego oczy i głos… Nie potrafię się na niego gniewać. I jest tak przystojny, że czuję się zazdrosny. W przeszłości byłem zazdrosny o wygląd Tharna. Jest mieszanej rasy i jest kurewsko wspaniały, ale tak było, dopóki nie poznałem Kla. Jest co prawda młodszy ode mnie, ale po prostu idealny. Kiedy patrzę na jego twarz… Trzeba być szalonym, by nie czuć szybszego bicia serca. 

    Myślę, że właśnie otrzymałem odpowiedź.

    Technic powiedział to w myślach sam do siebie i uśmiechnął się do brata, który zachwycał się dobrocią jego przyjaciela. Prawdę powiedziawszy, ten pełen zachwytu opis był według niego nie do przyjęcia.

    Dobry? Miły? Dobrze wychowany? Chce być kochany? Jak szczeniaczek? Techno, stoisz przed trójgłowym psem z piekła rodem! To najprawdziwszy Cerber! Ale zapomnij! To nie moja sprawa.

    Technic wzruszył ramionami i pokiwał głową, a ledwo brat na chwilę zamilkł, natychmiast krótko uciął: 

    – Pójdę się teraz uczyć. Posprzątaj ten bałagan albo oberwie ci się od mamy.

    Chłopak poszedł po książki i natychmiast udał się do swojego pokoju, zostawiając starszego brata sprzątającego odłamki szkła. Kiedy znalazł się w swoich czterech ścianach, napisał krótką wiadomość do najlepszego przyjaciela.

    [Złapał przynętę.]

    Chwilę później przyszła wiadomość zwrotna.

    [Dobrze, jutro możesz odebrać swój voucher.]

    Między przyjaciółmi istniała swoista wymiana, z której każdy z nich odnosił korzyści, a jedynym, który na niej tracił, był Techno. Wyłącznie Techno.


    Kengkla poczuł, że w jego życiu nastąpił cudowny zwrot, ponieważ odnosił sukcesy we wszystkim, co robił, a zwłaszcza w sprawie Techno, mężczyzny, którego namierzał przez trzy długie lata. A teraz… właśnie otrzymał informację od jego brata, że podmiot jego uczuć najwyraźniej wpadł w pieczołowicie przygotowaną pułapkę. Wszystko stało się w tym momencie cudowne i piękne, a jego życie nabrało blasku. Na dodatek Techno przestał przed nim uciekać, więc nie musiał już za nim ganiać… To niesamowite.

    Teraz Techno odpowiadał na wszystkie jego telefony, pozwalał mu odbierać się z domu i pracy, zgadzał się, gdy zapraszał go na kolację. Jednak wciąż nie chciał, by to Kengkla regulował rachunki. 

    „Hej, jestem starszy od ciebie. Nie mogę pozwolić ci płacić za każdym razem”. Inni mogliby pomyśleć, że brzmiało to jak odrzucenie, ale dla studenta było to najbardziej dziecinne działanie.

    Techno nieodmiennie mówił, że jest starszy, ale i tak musiał się poddać, gdy Kengkla stwierdzał: 

    „Chcę się tobą bardzo dobrze zaopiekować”.

    To było to. Cholernie słodkie! Czerwona twarz i płonące uszy. Koniec z przemądrzałym byłym kapitanem drużyny piłkarskiej.

    – Heh! – Im więcej Kengkla myślał, tym radośniej się śmiał. Chłopak zdawał sobie sprawę, że dla Techno był kimś absolutnie wyjątkowym. Senior nie potraktowałby innych w ten sam sposób, w jaki odnosił się do niego. Kiedy Kengkla odpływał myślą do dnia, w którym po raz pierwszy uprawiali seks, a później do tego, co wydarzyło się w łazience, zapragnął jedynie przytulić swojego chłopaka. Młodzieniec czuł się przez niego rozpieszczany. Na dodatek… Techno był taki słodki, kiedy był pijany, a kiedy stawał się podniecony… Student chciał go po prostu zjeść.

    Następnym razem zaciągnę cię do mojego łóżka.

    Zaśmiał się radośnie, po czym zsunął z siebie koc i wstał, by wziąć prysznic i wyjść, by odebrać Techno. Mimo że dziś była sobota, jego chłopak musiał wziąć udział w zorganizowanej przez ministerstwo wystawie. Natomiast Kengkla zamierzał się tam pokazać, by móc być blisko swojej połówki. 

    Czego mam użyć jako wymówki? Po prostu przechodziłem obok? Nie, nie, nie... Powinienem zwyczajnie powiedzieć mu, że za nim tęsknię.

    Na myśl o minie Techno, gdy usłyszy jego słowa, młodzieniec nie mógł powstrzymać się od uśmiechu. Zanim jednak poszedł pod prysznic, nie mógł się oprzeć, by nie chwycić smartfona i nie sprawdzić wiadomości. 

    A właściwie to nawet nie patrzył na wiadomości, tylko zamierzał rzucić okiem na Facebooka swojej żony.

    – Naprawdę podoba mi się to słowo... Żona.

    Wcześniej śledził i obserwował Techno, sprawdzając wszystko, jakby był stalkerem. Ale teraz było już inaczej. Jako że ich status się zmienił, przestał nieustannie kontrolować jego poczynania. Ale pamiętnej pierwszej nocy…

    Dowiedział się, że tego dnia senior będzie spędzał czas ze swoimi przyjaciółmi. Śledził jego poczynania od kilku lat, wiedział więc, że będzie pijany. Orientował się również, że w tym stanie Techno zrobi wszystko, co mu powie. Kengkla przekupił więc swojego przyjaciela i znalazł się w ich domu. Planował poczekać chwilę, a następnie odwiedzić Techno w jego sypialni. Na szczęście mężczyzna znalazł się w niewłaściwym pokoju, co... doskonale pasowało do jego planu.

    Nieważne, czyj to był pokój, Kengkla nie miał nic przeciwko.

    Technic zbeształ go później, ponieważ nie chciał spać w łóżku, w którym jego starszy brat i przyjaciel właśnie uprawiali seks, ale hojna rekompensata natychmiast zamknęła mu usta. 

    – Cholera!

    Podczas sprawdzania Facebooka żony młodzieniec nagle przeklął i zbliżył twarz do telefonu, ponieważ…

    – Hej! To za blisko. To moja żona!

    Na osi czasu Techno pojawił się post jego koleżanki, w którym był oznaczony łącznie z nazwą miejsca, zdjęciem i krótkim podpisem: „Dziś mamy randkę na świeżym powietrzu”.

    Na tym zdjęciu... Techno, w jasnej koszulce polo z logo biura, pochylał się w stronę kobiety ubranej w koszulkę tego samego koloru, równocześnie opierając dłoń na jej ramieniu. Kengkla rozzłościł się, widząc, że ich twarze znajdują się stanowczo zbyt blisko siebie. Blisko? Niemal do siebie przylegały! Być może dla innych ta fotka mogła być urocza, dla niego była denerwująca…

    – Ta kobieta… Jeśli się nie mylę, to Pum. 

    Znający wszystkich wokół Techno Kengkla mocno zacisnął dłoń na telefonie. Nie obchodziło go nic innego niż to, że ta kobieta niemal przytula się do jego chłopaka. Gdyby zamierzała go poderwać… No cóż, on nigdy by na to nie pozwolił. 

    – Techno lubił kiedyś dziewczyny – powiedział do siebie poważnym głosem wzburzony junior i zerknął na zegar. Była prawie dwunasta, a Techno miał zostać na wystawie co najmniej do trzeciej lub czwartej. Szczerze mówiąc, Kengkla nie mógł być pewien, w jaki sposób upłynie tych kilka godzin, więc zaczął tworzyć plan. Plan oddzielenia Techno od tej dziewczyny.

    – Do dzieła!

    Następnie zamierzający wziąć prysznic młodzieniec zamknął aplikację Facebooka i zawadiacko się uśmiechnął. Gdyby Technic zobaczył jego uśmiech, z pewnością powiedziałby, że Kengkla bez wątpienia planuje coś strasznego.


***


    – Techno, możesz mi pomóc?

    – Jasne.

    W tym samym czasie kobieta, która opublikowała zdjęcie, wykorzystywała swoją „randkę” jako niewolnika, ponieważ nie mieli wystarczającej liczby rąk do pracy. Tak więc na dzisiejszej wystawie Techno od samego rana zajęty był załatwianiem najróżniejszych spraw, rozdawaniem ulotek i prowadzeniem rozmów z uczestnikami. W zasadzie robił niemal wszystko. Ponieważ było tylko kilku pracowników płci męskiej, musiał pracować ciężej. Nie miał nawet okazji zjeść lunchu, mimo że dochodziło już niemal wpół do pierwszej. 

    – W przyszłym tygodniu nie będzie tyle pracy, prawda?

    – Nie. Po prostu nie narzekaj. W tym miesiącu mamy tylko wystawę. W zeszłym prawie nie mieliśmy wolnego czasu, ale daliśmy radę – powiedziała zmęczonym głosem Pum, pamiętając, że nie otrzymywali wynagrodzenia za pracę w terenie. 

    – Nie narzekałem. Po prostu pytam.

    Techno uśmiechnął się sucho, ponieważ Pum wydawała się być w złym nastroju, zapewne z powodu upału, który wszystkim dawał nieźle w kość. Miał właśnie zjeść swój zimny lunch, który został zamówiony już rano, kiedy…

    Drrrrrr!

    Jego telefon, który milczał od czasu wymiany wiadomości na dzień dobry o siódmej, nagle się rozdzwonił, więc chwycił go, gwałtownie odkładając łyżkę. Jego zmęczone oczy jasno zabłysły, gdy spojrzał na ekran, po czym wstał.

    – Mogę iść do toalety?

    Techno nie czekał na odpowiedź, tylko natychmiast wybiegł, co sprawiło, że Pum potrząsnęła głową.

    Po znalezieniu cichego kąta entuzjastycznie odebrał. Zdążył już zaakceptować fakt posiadania chłopaka, chociaż nie był tego w stu procentach pewien. W chwili, gdy zaczynał rozmowę, poczuł się beztrosko, a na samą myśl, że zaraz usłyszy jego głos, lekko się zarumienił. Czuł się tak, jakby śnił. 

    – Co jest? – odezwał się poważnym głosem, mimo że chciał się szeroko uśmiechnąć.

    [Techno... Ekhm, ekhm, ekhm... Jak się masz?]

    PANIKA.

    Delikatny uśmiech zniknął z jego ust, gdy tylko usłyszał zachrypnięty głos swojej połówki.

    – Kla, wszystko w porządku?

    [W porządku, nic mi nie jest... Ekhm, ekhm... Chwilka… Ekhm, ekhm, ekhm.] 

    Młodzieniec, który twierdził, że nic mu nie jest, wciąż głośno kaszlał. Chociaż Kengkla odsunął swój telefon, dźwięk kaszlu wciąż był doskonale słyszalny, a Techno natychmiast zaczął się martwić.

    – Wszystko w porządku? Wziąłeś jakieś tabletki?

    [Nie, jeszcze nie. Wezmę. Ekhm, ekhm. A co u ciebie, Phi? Jesteś zmęczony? Mam cię odebrać?]

    – Zwariowałeś? Jesteś chory i chcesz po mnie przyjeżdżać? Nie ma mowy! – rozkazał natychmiast, podczas gdy chłopak zachrypniętym głosem protestował. 

    [Ale ja chcę po ciebie pojechać, P’No. Po zażyciu pigułek poczuję się jak nowy. Pozwól mi cię odebrać, proszę.]

    Techno wyraźnie słyszał, że kaszel nie ustępuje, więc z sekundy na sekundę stawał się coraz bardziej zaniepokojony. 

    [Nic mi nie jest! Już w porządku.] 

    BUM!

    – Hej, Kla! Kla?! – Oczy Techno rozszerzyły się, gdy usłyszał w słuchawce głośny dźwięk, po którym zapadła cisza. Mężczyzna wciąż dzwonił do swojego chłopaka, martwiąc się, że coś mu się stało. Jednak bez względu na to, ile razy wybierał numer, nie mógł się dodzwonić.

    – Kla! Odpowiedz! Kla! – Techno nie wiedział, co robić, poza wykrzykiwaniem imienia swojej połówki. Jego mózg szukał numerów alarmowych, w tym pogotowia ratunkowego, ponieważ pomyślał, że mogą dotrzeć do niego szybciej niż on. Jednak nie był w stanie bezczynnie czekać, więc przygotował się do opuszczenia wystawy. 

    Musiał stąd wyjść, żeby zobaczyć swojego chłopaka, który sprawiał, że tak bardzo się martwił. Musiał upewnić się, że nic mu się nie stało. 

    [Techno... Przepraszam. Nic mi nie jest.]

    Po jakimś czasie w słuchawce rozległ się zmęczony głos, więc zapytał:

    – Co się stało, Kla?

    [Wstałem za szybko, więc zemdlałem. Nic mi nie jest, Phi. Nie musisz się martwić.]

    Jego ochrypły głos był tak słaby, że Techno musiał coś zrobić.

    Dobra!

    – Kla, nie przyjeżdżaj tutaj. Ja przyjadę do ciebie!

    Po przekazaniu choremu swojej decyzji Techno rozłączył się, nie chcąc słuchać jego protestów. Rzecz jasna, mężczyzna nie mógł zostać w pracy, nie znając stanu swojego chłopaka. Pomyślał, że tak dobry (?) dzieciak jak Kengkla na pewno nie opowie mu o wszystkich objawach, ponieważ może się obawiać, że Techno będzie się o niego martwił. Tak. 

    W takim razie muszę tam szybko pojechać. 

    Takie były właśnie myśli faceta, który… wpadł w pułapkę. Znowu.


***

    – Czy to jest zbyt białe?

    Po odłożeniu słuchawki, chory (albo i nie) dzieciak zaczął przebierać się za prawdziwego chorego. Pomysłowy symulant najpierw udał się do łazienki, wziął pojemnik pudru, którego zwykle używał, nie chcąc wyglądać okropnie przed wyjściem z domu i nałożył go na twarz oraz usta, by sprawiać wrażenie bladego. Następnie dokładnie obejrzał się w lustrze. 

    Nie ma potu, więc trzeba się o to zatroszczyć. 

    Wyszedł z łazienki i wyłączył klimatyzację. Po otworzeniu szuflady wyjął z niej okłady termiczne, których używał zwykle podczas podróży do zimnych krajów. Wczołgał się pod koc i umieścił okłady na brzuchu, klatce piersiowej i plecach. 

    W Tajlandii było gorąco, więc samo spanie pod kocem było więcej niż wystarczające, a teraz, z okładami termicznymi, Kengkla w mgnieniu oka przesiąknięty był potem. Jego ciało błyszczało wilgocią i bez podejmowania większych wysiłków był cholernie gorący. Więc nie pozostało nic innego jak tylko czekać... Czekać, aż nadejdzie jego zdobycz. 

    Cóż, i istotnie wcale nie musiał czekać długo. 

    BANG!

    – Kla, gdzie jesteś?

    Kengkla usłyszał dźwięk otwieranych drzwi, więc błyskawicznie zdjął okłady i schował je do szuflady. Następnie położył się na łóżku, podciągając koc na wysokość klatki piersiowej. Szybko zamknął oczy i zmarszczył brwi, udając, że śni mu się koszmar. Kilka sekund później od kilku dni dysponujący kluczem Techno znalazł się przy jego łóżku. 

    – Kla! Jak się masz?

    Techno wbiegł do sypialni, dzierżąc w dłoni reklamówki. 

    Kengkla otworzył powoli oczy, by spojrzeć na mężczyznę, który stał tuż obok, wpatrując się w niego pełnymi troski oczami. Jedynym, co teraz czuł, była niepohamowana ochota, by wciągnąć go pod koc i pożreć w całości. Twarz zatroskanego Techno była w jego oczach tak słodka i urocza, że musiał starannie koncentrować się na tym, by się na niego nie rzucić. 

    Najważniejszym punktem jest… dać mu znać, że jestem jego żoną – pomyślał niczego nieświadomy mężczyzna. 

    Kengkla-manipulator, który z dziecinną łatwością doprowadził do tego, by jego chłopak przygnał tu na złamanie karku, uśmiechnął się, maskując ten uśmiech przychodzącym mu z olbrzymim trudem wymuszonym grymasem. Sprawiał przy tym wrażenie, jakby pękała mu głowa, kiedy zachrypniętym głosem zwrócił się do swojego faceta: 

    – P’No, tak mi przykro, że musiałeś wyjść z pracy. Ekhm, ekhm – wyszeptał, bezskutecznie próbując się podnieść, ponieważ wciąż kaszlał. Z zakrytymi dłonią ustami odwrócił się w inną stronę, równocześnie podnosząc rękę, by powstrzymać Techno przed podejściem bliżej.

    – Ekhm, ekhm! Phi, nie podchodź, możesz się przeziębić. Lepiej się cofnij. Albo wróć do domu. Ekhm, ekhm!

    – Nie. Odbiło ci? Jesteś chory. Jak miałbym wyjść i zostawić cię w takim stanie? Jadłeś coś? Brałeś lekarstwa? Kupiłem po drodze leki i owsiankę. Dasz radę wstać i zjeść? – zapytał zmartwiony mężczyzna, próbując pomóc pacjentowi wstać, ale...

    – O Boże! Jesteś rozpalony! Jedźmy do szpitala! – wykrzyknął Techno po dotknięciu jego pleców. Był przekonany, że temperatura z pewnością przekroczyła 38 stopni, ponieważ skóra w dotyku była niesamowicie gorąca. Kengkla, rzecz jasna, protestował: 

    – Nie, nie pójdę. Nienawidzę szpitali. – Chory potrząsnął głową i opadł na posłanie, więc Techno się zaniepokoił.

    – Ale…

    – Nie pójdę. Po prostu wezmę lekarstwa i na pewno wyzdrowieję – nalegał młodzieniec marudnym głosem, powodując, że starszy z nich jedynie ciężko westchnął. 

    – Dobra. Żadnego szpitala. Ale koniecznie zjedz i weź lekarstwa. – Słysząc te słowa, Kengkla powoli się odwrócił, a na jego przystojnej twarzy ukazało się wahanie.

    – Nakarmisz mnie?

    Techno chciał właściwie odmówić, ale kiedy spojrzał w błagalne, błyszczące (gorączką?) oczy i bladą, pokrytą potem twarz, jego serce w mgnieniu oka stopniało. 

    – Dobrze, podgrzeję posiłek. Po prostu połóż się i nigdzie nie ruszaj! – Był to rozkaz, który szczeniaczek natychmiast grzecznie wykonał, więc Techno udał się do kuchni, by przygotować posiłek.

    CHWYT.

    Kengkla spojrzał za znikającym Techno i szybko chwycił okłady rozgrzewające, by położyć je na twarzy i klatce. Po jakimś czasie, gdy tylko usłyszał, że jego chłopak zmierza w kierunku sypialni, odłożył je do szuflady. Pacjent z olbrzymim talentem udawał znużonego, błagając Techno oczami, aż ten zmiękł i usiadł obok, by go nakarmić.

    – Jeśli znów zachorujesz, musisz od razu do mnie zadzwonić. Martwię się o ciebie. – Techno był zakłopotany, ale bardziej martwił się o swojego chłopaka, więc podczas karmienia nie szczędził mu pouczeń. Młodzieniec najwidoczniej czuł się speszony jego słowami, co Techno wyraźnie mógł dostrzec na jego bladej twarzy. Było to równocześnie żałosne i urocze.

    – Przepraszam, Phi. Odciągnąłem cię od pracy. 

    – Mój chłopak jest chory. Jak miałbym dalej pracować? Powinieneś o tym pomyśleć! – Wyglądało na to, iż zmartwienie sprawiło, że z ust mężczyzny spontanicznie wymknęło się to, co znajdowało się w jego umyśle, więc szczęśliwy Kengkla otrzymał właśnie potwierdzenie, że Techno zdążył się już w nim zakochać. Student z nieludzkim wysiłkiem próbował stłumić w sobie niepohamowaną radość. Jego oczy błyszczały jaśniej niż gwiazdy na niebie, więc zmuszony był unikać wzroku ukochanego. Zacisnął wargi, jakby czuł się winny, choć tak naprawdę chciał oblizać usta.

    Mój słodki chłopak. Mogę go teraz zaciągnąć do łóżka? Nie, nie wolno mi tego zrobić. Z pewnością by się wystraszył. 

    Przepełniony szczęściem, pokręcił nagle głową, ponieważ przyszła mu do niej pewna myśl.

    – Nie mogę już niczego przełknąć, Phi.

    – Hmm? Zjadłeś zaledwie kilka kęsów. – Kengkla potrząsnął głową tak, jakby go bolała, a następnie położył się na łóżku i naciągnął na siebie koc. Odgrywający rolę pielęgniarki Techno szybko odstawił miskę i zaniepokojony próbował go namówić. Jednak chory nie wstawał, tylko wciąż odmawiał.

    – Nie mogę jeść. Boli mnie głowa. Nie mam siły.

    – Ale powinieneś zjeść trochę więcej, żebyś mógł wziąć lekarstwa.

    – Nie chcę. Pozwól mi odpocząć, Phi. Na pewno poczuję się lepiej.

    Metamorfoza, podczas której jego przystojny, miły i grzeczny chłopak stał się nieposłusznym dzieckiem, sprawiła, że Techno nie miał już pojęcia, co robić. Usiadł na łóżku i dotknął umięśnionego ramienia: 

    – Tylko połowę, proszę – namawiał cicho.

    Zadrżał.

    Jego przystojniak wciąż odmawiał, więc mężczyzna coraz bardziej się martwił.

    – Więc Kla, jeśli zjesz… możesz poprosić o cokolwiek, a ja to spełnię.

    Strzał w dziesiątkę!

    Ukrywający się pod kocem młody człowiek omal się nie roześmiał, ale udało mu się to stłumić. Po chwili wyłonił się spod koca i spojrzał na wyraźnie zmartwionego partnera, po czym niepewnie zapytał:

    – Cokolwiek?

    – Jasne! Co tylko zechcesz. – Tak naprawdę Techno bał się obiecywać w ciemno, ale myślał, że Kengkla jest naprawdę chory, więc odłożył obawy na bok. Młodzieniec, unikając jego wzroku, niezręcznie i cichutko poprosił: 

    – Więc chcę...

    – Co? Powiedz to jeszcze raz. – Techno ledwo usłyszał jego słowa, więc Kengkla podniósł wzrok i z powagą odrzekł:

    – Jeden kęs za jeden pocałunek.

    – Hej! Zwariowałeś?! – wykrzyknął mężczyzna, patrząc na smutną twarz, gdy tylko usłyszał odpowiedź. 

    – Przepraszam, że jestem egocentrykiem.

    ZNIKNIĘCIE.

    – Hej, Kla! – Egocentryczny osobnik znów znalazł się pod kocem. Techno mógł tylko podrapać się po głowie, ponieważ nie miał pojęcia, co zrobić. Patrzył na wzgórek będący przyjacielem jego brata, który okazał się być naprawdę kłopotliwym dzieciakiem. Rozwiązanie tych kłopotów było… żenujące. A Techno tak się martwił…

    – Dobra, jeden pocałunek za jeden kęs. No już, wstań i zjedz!

    ODSŁONIĘCIE.

    Kengkla odrzucił okrycie i porządnie usiadł, z radosnym podekscytowaniem patrząc na Techno, po czym wykrzyknął:

    – Więc pocałuj mnie przed jedzeniem, dobrze?

    Techno zastanawiał się, dlaczego jego chłopak nagle stał się taki entuzjastyczny, ale tak bardzo się o niego martwił, że nie zamierzał zawracać sobie głowy drobiazgami. 

    POCAŁUNEK.

    On jest taki całuśny!

    Te słowa odbiły się echem w głowie juniora, kiedy patrzył na zaciskającego oczy Techno. Obserwował, jak mężczyzna pochyla się, by go pocałować, po czym nieśmiało przerywa, by otworzyć oczy i chwycić łyżkę. Ta akcja sprawiła, że Kengkla zapragnął przemienić się w wilka i wciągnąć go pod koc, by w jednej chwili pożreć w całości. Teraz! Natychmiast! 

    Dostaniesz go, Kla. Tylko poczekaj. Cierpliwości…

    Z tymi myślami w głowie grzecznie otworzył usta, przyjmując do nich łyżkę, ale za każdym kolejnym razem pocałunek stawał się coraz mocniejszy i głębszy. Kengkla myślał teraz tylko o jednym.

    Chcę go. Co powinienem zrobić?

    – Phi, przenocujesz u mnie dzisiaj?

    – Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł.

    – …

    – Eee? – Techno zaciął się i nic już więcej nie powiedział. 

    Po tym, jak skończył karmić pacjenta i zmusił go do wzięcia lekarstw, pomógł mu się również przebrać. Następnie leżący grzecznie w łóżku Kengkla znowu poprosił o to słodkim głosem, ale Techno znów odrzucił ten pomysł. Młodzieniec z rozczarowaniem spojrzał na swoją sympatię.

    – Wiem, że to zbyt wiele. Przepraszam, Phi.

    Czuję się winny, kiedy tak mówisz. Ale wolałbym nie żyć niż patrzeć, jak odwracasz się do mnie plecami. 

    Techno, który zebrał już dziś ochrzan od kolegów za urwanie się z pracy, by zająć się chorym chłopakiem, podrapał się po głowie i spojrzał na kupkę nieszczęścia, która wciąż dziecinnie się zachowywała. Chociaż czuł ulgę, że przynajmniej zjadł i wziął leki, dzięki którym gorączka powinna wkrótce ustąpić, to jednak nie potrafił zignorować tego, że chłopak poczuł się zraniony.

    – W porządku. Powinieneś iść do domu. Mogę zostać sam.

  – Echhhhhhhh! – Kiedy Kengkla to powiedział, Techno westchnął, bo zrobiło mu się go żal. Pomyślał, że to smutne, że chłopak nie ma nikogo, kto zadbałby o niego podczas choroby. Gdy on zachorował, zawsze opiekowała się nim matka, rozpieszczając go i traktując jak księcia. Kengkla, który pragnął być kochany, nie miał nikogo, więc nie było się czemu dziwić, że zawsze prosił o jego uwagę. 

    Optymistyczny i nieodmiennie pozytywnie nastawiony, postanowił więc...

    UŚCISK.

    – Chodź, Kla. Jestem tutaj, przy tobie. Przytulmy się, jeśli nie masz nic przeciwko temu, że jestem spocony – zażartował mężczyzna. W końcu cały dzień pracował, więc to normalne, że się spocił. Wyglądało jednak na to, że pacjenta to nie obchodziło, ponieważ…

    UŚCISK.

    Kengkla objął Techno w pasie, przytulając głowę do jego klatki, a Techno… zadrżał z podniecenia. Pomyślał, że Kengkla prosi o pocieszenie i uczucie, więc delikatnie pogłaskał go po głowie.

    – Powinieneś teraz odpocząć, inaczej nie wyzdrowiejesz. – Te słowa sprawiły, że Kengkla skinął głową, przytulając się do niego jeszcze ciaśniej, po czym wymruczał: 

    – Tak bardzo cię kocham.

    OGŁUSZENIE.

    Na dźwięk słowa „kocham” Techno na chwilę zamarł i szeroko otworzył oczy, patrząc na chłopaka, który zamknął swoje, nie zdając sobie sprawy, że to, co powiedział, wywołało rumieniec na twarzy opiekującego się nim mężczyzny. Serce Techno zaczęło szybko bić i równocześnie czuł obezwładniającą nieśmiałość. 

    To jedno „kocham” sprawiło, że mocno przytulił do siebie swoją połówkę.

    – Mhm… – odpowiedział nieśmiało mężczyzna, a chłopak, który zdążył poznać już uczucie, którym został przez niego obdarzony, skrycie się uśmiechnął. 


    Nie jest tak źle udawać chorego.



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma



Poprzedni 👈             👉 Następny 


Komentarze

Popularne posty