HTSLMBH – Rozdział 9

 



Facet, który dostaje to, czego chce


    – Jesteś dziś wolny, Kla? Możesz wybrać się ze mną na zakupy?

    – Jasne, zaraz po ciebie przyjadę, Phi!

    Tak wyglądała przeprowadzona przed chwilą rozmowa świeżo upieczonej pary, która niedawno po raz drugi uprawiała seks. Teraz Kengkla z delikatnym uśmiechem, który czynił go tak zabójczo atrakcyjnym, opierał się o ścianę przy wejściu do centrum handlowego.

    Dziś ten wysoki młody człowiek miał na sobie proste, markowe ubranie składające się z białego podkoszulka, jasnej koszuli bez rękawów i ciemnych dżinsów, a stroju dopełniały luksusowe trampki. Mimo swobodnego stylu Kengkla wyglądał, jakby zszedł ze stron magazynu o modzie. Być może inni myśleli tak o nim z powodu jego wysokiej, idealnie zbudowanej sylwetki, stylowej fryzury... Albo przyczyniała się do tego jasna, niesamowicie atrakcyjna twarz. 

    Student stał swobodnie, podczas gdy jego oczy jak gdyby nigdy nic spoglądały na telefon, a w rzeczywistości od czasu do czasu obrzucał okiem wejście.

    Techno poprosił go o spotkanie na miejscu, więc Kengkla nie musiał odbierać go spod domu. Bez względu na nalegania mężczyzna nie pozwolił, by jego chłopak go odebrał, twierdząc, że potrafi przyjechać sam. Poza tym skoro Technic już odstawił motocykl do domu, Kengkla nie miał wymówki.

    Powinienem był go kupić i wrzucić do kanału.

    Student był na siebie trochę zły. Skoro Techno miał własny środek lokomocji, to pewnie nie pozwoli mu już po siebie przyjeżdżać. Trudniej więc będzie mu spędzać czas w jego towarzystwie.

    – Eeech! – Młodzieniec westchnął głęboko, jakby czuł się wyczerpany, sprawiając, że niemała liczba mijających go dziewcząt chciała zapytać, co się dzieje.

    Ale tak naprawdę… Cóż, Kengkla po prostu chciał zatrzymać Techno w swoim domu, ponieważ on nie tylko go lubił, ale naprawdę bardzo kochał. Był nim całkowicie zauroczony, więc nie chciał, by ktokolwiek widział, a tym bardziej dotykał jego chłopaka. Inteligentny młody człowiek całkiem na serio obawiał się, że ktoś mógłby dostrzec słodycz Techno i nie daj Boże mu go ukraść! 

    Czy ty w ogóle masz pojęcie, jak bardzo cię kocham, Phi?

    Kengkla wciąż pamiętał dzień, w którym się poznali... i osobę, która się nim zaopiekowała. Brat jego przyjaciela. Kiedy po raz pierwszy zobaczył Techno, naprawdę chciał zapytać Technica: „Czy to na pewno twój prawdziwy brat?”.

    Techno był wysoki i bardzo szczupły. Miał opaloną skórę, włosy w nieładzie, a jego obrazu dopełniał piłkarski strój i klapki. Prezentując się tak przeciętnie, w niczym nie przypominał przystojnego młodszego brata. Tamtego dnia Kengkla był zdenerwowany rodzinnymi problemami. Historia o rozwodzie i ojcu posiadającym kochanki, którą niedawno opowiedział, nie była tak do końca zmyślona. Wydarzyła się naprawdę, z tą różnicą, że miała miejsce przed laty, a nie teraz. 

    Wzburzony Kengkla opuścił wtedy dom i miał nadzieję, że spotkanie z przyjacielem pozwoli mu zapomnieć o problemach. Jednak zamiast Technica pojawił się wówczas jego brat, który zafundował mu posiłek i poświęcił czas. Ledwo się znali, ale młody mężczyzna chwycił go za ramię i zaciągnął do restauracji fast-food. Kengkla nie miał szansy odmówić.

    Jego irytacja szybko jednak przerodziła się w zainteresowanie. Techno próbował go rozśmieszyć i rozproszyć jego smutek, zupełnie jakby domyślał się, że chłopak był bardzo zdenerwowany i okropnie się czuł. Z pewnością sprawienie, by przyjaciel brata się w nim zakochał, nie było intencją Techno. Prawdopodobnie nie miał pojęcia, jak czuje się rozmówca, któremu poświęcił swój czas. 

    Historie, o których opowiadał Techno, były zwyczajne i być może nawet bezsensowne, ale po tych kilkudziesięciu minutach, które wspólnie spędzili, niełatwo otwierający serce Kengkla poczuł się cudownie komfortowo. Przebywając w towarzystwie innych, zawsze nosił maskę, skrywając swoje prawdziwe uczucia, ale kiedy rozmawiał z Techno, pozwolił sobie na zaprzestanie ciągłej kontroli. Nawet nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo mogą rozbawić go opowieści o przegranych meczach, którymi raczył go Techno. Brat Technica potrafił nawet smutne historie zmienić w zabawne. 

    Kengkla miał nie tylko dobry charakter i był uderzająco przystojny, ale był również dobrze wychowany, więc wszyscy uważali go za szalenie atrakcyjnego. Pewnego dnia został nawet zaproszony przez łowcę talentów do udziału w castingu filmowym, ale nie będąc zainteresowanym, bez wahania odrzucił ofertę. Wszyscy zawsze lgnęli do niego z powodu jego atrakcyjności, a siedząc wtedy w restauracji szybkiej obsługi, młody człowiek ze zdumieniem i ulgą spostrzegł, że brat przyjaciela nie był w najmniejszym stopniu zainteresowany jego piękną zewnętrzną fasadą. Nie dość na tym. Techno traktował go jak przyjaciela, młodszego brata lub kogoś, kogo od dawna się zna i lubi. A Kengkla… zakochał się w jego szczerym uśmiechu. Uśmiechu, za którym nie krył się żaden ukryty cel. Uśmiechu, który udzielał się każdemu, kto na niego patrzył. Uśmiechu, który sprawiał, że wszystkie troski i zmartwienia chłopaka, choćby na krótko, ale zupełnie się ulotniły. Uśmiechu, o którym wiedział, że Techno nigdy nie obdarzył nim nikogo wyjątkowego... Więc to Kengkla zapragnął stać się dla niego wyjątkowy. 

    Wcześniej chłopak chciał po prostu uciec od atmosfery w domu i pouczyć się z Technikiem, a zamiast tego zakochał się w szczerym uśmiechu jego brata. 

    Techno stał się jego szczęściem.

    Mówili, że Techno nie był przystojny, ale dla niego miał uśmiech piękniejszy niż ktokolwiek inny. Mówili, że dobrą stroną Techno była jego życzliwość i umiejętność sprawiania, że ludzie wokół niego byli szczęśliwi. Mówili, że Techno był najmniej interesujący. Kengkla wiedział jednak, że tak nie było. Dla niego starszy brat przyjaciela był najbardziej interesującą osobą. Taką, której towarzystwa nieodmiennie pragnął.

    Na początku chciał go jedynie poznać, ale wraz z upływem czasu coraz bardziej się w nim zakochiwał. Za każdym razem, gdy się spotykali i Techno się do niego uśmiechał, Kengkla czuł, jak senior bezwiednie go pociesza i dotyka jego serca. Jedynym, o czym chłopak potrafił myśleć, było, że bardzo chciałby zatrzymać go dla siebie. Uważnie go obserwował, aż zdał sobie sprawę, że nie było to zwyczajne, niestałe zauroczenie… tylko miłość. Techno był dla niego tym jedynym. 

    Tak. On nie tylko go lubił. Kochał go.

    Kengkla nie dbał nigdy o płeć osoby, z którą się umawiał. Z jego wyglądem, charakterem, uprzejmością i bogactwem był obiektem westchnień niemal wszystkich wokół. Jeśli ktoś zadawał sobie trud zdobycia jego serca, to chłopak zwyczajnie się na to godził. Nie musiał się sam wysilać. Ale w przypadku Techno było inaczej. Techno był heteroseksualnym facetem, którego interesowały wyłącznie dziewczyny, nawet jeśli nie były tak urocze jak on.

    Kengkla wiedział, że pewnego dnia znajdzie się jakaś, której Techno również się spodoba, co dla chłopaka było absolutnie nie do przyjęcia. Zdecydowany był do tego nie dopuścić i z sukcesem sabotował potencjalne związki mężczyzny, podrywając dziewczyny sprzed jego nosa. Robił wszystko, by zdobyć seniora wyłącznie dla siebie, aż uznał, że nadszedł czas, by zmienić Techno z brata przyjaciela w żonę. Obserwował go przez trzy lata, więc wierzył, że niczego nie przegapił. By zaciągnąć go do swojego łóżka, zrobiłby niemal wszystko, łącznie z brudnymi sztuczkami i oszustwem. A teraz, gdy dostał już to, czego chciał, był zdecydowany nigdy nie pozwolić mu odejść.

    Po tym, jak uprawiałem z nim seks, wiem już, że jest pod każdym względem o wiele atrakcyjniejszy, niż myślałem. Żaden mąż nie wypuściłby z rąk swojej ukochanej żony! 

    Ta myśl błysnęła w wyglądającym na poważnego chłopaku, podczas gdy czekał na pojawienie się żony. Jednak już chwilę później na jego przystojnej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, a jej właściciel wyprostował się, gdy ujrzał zmierzającego w jego kierunku faceta w swobodnym stroju.

    Mężczyzna w koszulce piłkarskiej i szortach do kolan wydawał się wtapiać w tłum wypełniający centrum handlowe, ale bez najmniejszych trudności przyciągnął wzrok czekającego na niego przystojniaka. Kengkla uśmiechał się, czekając, aż ta urocza twarz zwróci się w jego stronę. Kiedy to się stało, nowo przybyły przez chwilę wyglądał na oszołomionego, a potem, jeśli student się nie mylił, na uroczej twarzy rozlał się czarujący rumieniec. Techno starał się przyjąć obojętną postawę, mimo że jego zawstydzenie było bardziej niż oczywiste. 

    On jest taki kurewsko uroczy. Im bardziej jest nieśmiały, tym bardziej staje się słodki.

    – Cześć, Kla. Szybko tu dotarłeś – powiedział nerwowo Techno i potarł ucho. – Przy tobie jestem nieodpowiednio ubrany. 

    – Dobrze wyglądam? – Kengkla wiedział, że jego chłopak sam go nie pochwali, więc uśmiechnął się błagalnie, by go zachęcić. Techno obrzucił go spojrzeniem od stóp do głów, a kiedy spotkały się ich oczy, mężczyzna natychmiast odwrócił wzrok. Następnie skinął głową.

    – Mhm, jasne. Cokolwiek założysz, zawsze będziesz przystojny. Nie to co ja.

    – Ty też jesteś przystojny, Phi!

    – Masz problem z oczami? – zapytał nieśmiało Techno, a roześmiany Kengkla podszedł bliżej i dotknął jego łokcia. 

    – Mój wzrok jest doskonały, Phi. Dla mnie jesteś przystojny i dla ciebie ja również taki jestem, prawda? – Wciąż oszołomiony Techno, mógł jedynie skinąć głową, podczas gdy jego chłopak pochylił się, by szepnąć mu do ucha: – Obaj jesteśmy dla siebie przystojni. To wystarczy, P’No. 

    Następnie Kengkla odsunął się, by zobaczyć reakcję swojej połówki. Komplement sprawił, że twarz i szyja Techno poczerwieniały. 

    Czy mogę z nim teraz flirtować?

    Sposób, w jaki mężczyzna starał się unikać jego wzroku, był tak uroczy, że jedyne, o czym Kengkla teraz marzył, to móc pchnąć go na łóżko i… Wiedział jednak, że musi się powstrzymać.

    – Cieszę się, że poprosiłeś mnie, bym ci dziś towarzyszył. Zazwyczaj tylko ja wychodzę z inicjatywą i czasem jest mi z tego powodu naprawdę przykro, Phi. 

    Młodzieniec starał się, żeby zabrzmiało to zabawnie, ale naprawdę tak myślał, a kiedy spojrzał na swojego ukochanego, zauważył, że ten znów unika jego spojrzenia. 

    – Przepraszam, ale przecież dzisiaj to ja poprosiłem cię o wspólne wyjście. 

    – Czy mogę to nazwać randką? – zapytał Kengkla, mając nadzieję, że otrzyma odpowiedź, jaką pragnął usłyszeć. 

    – Jeśli para wychodzi gdzieś razem, to... to jest randka.

    Cholera! Ta jego ujmująca niepewność. Mam ochotę go pocałować! Uspokój się, Kla. Uspokój się! Wokół jest pełno ludzi. Jest szansa tego wieczoru!

    To były myśli wielkiego złego wilka, który ukrywał wyraz swoich oczu podczas ostrzenia sobie zębów przed zjedzeniem owieczki. Mottem chłopaka zawsze było zachowanie odpowiedniej kolejności. Najpierw należało nakarmić ofiarę, zanim można było się nią delektować. 

    Najpierw muszę sprawić, by całkowicie mi zaufał. A kiedy się we mnie zakocha... Będę mógł wyznać mu całą prawdę i wyspowiadać się z każdego grzechu. 

    – Co ty właśnie powiedziałeś, Phi?!

    – Powiedziałem, że w przyszłym tygodniu jadę z moimi kolegami do Hua-Hin. Co się stało? Dlaczego jesteś zdenerwowany?

    Po zjedzeniu lunchu Kengkla miał okazję zapytać, co właściwie Techno zamierza kupić, a kiedy usłyszał odpowiedź, jego oczy zapłonęły. Dlatego pełnym powagi i niedowierzania głosem zapytał Techno o powód zakupów w dziale sportowym, co wprawiło mężczyznę w najprawdziwsze zakłopotanie. 

    – Ja… Dlaczego wcześniej nic na ten temat nie mówiłeś, Phi? – Student natychmiast zmienił wyraz twarzy na bardziej pogodny, starannie ukrywając swoją frustrację. Udało mu się nawet przywołać na usta uśmiech i łagodnym głosem zadać pytanie. Techno, nieświadomy burzy emocji we wnętrzu młodego kochanka, wzruszył ramionami i kontynuował marsz w kierunku odpowiedniego sklepu. 

    – Właściwie to zaplanowaliśmy ten wyjazd już ze trzy miesiące temu. Zjedzie się mnóstwo moich kumpli. Zarezerwowaliśmy w tym celu duży bungalow. Przypomniałem sobie, że moi przyjaciele chcieli, żebym przywiózł sprzęt, byśmy mogli pograć na plaży w siatkówkę. Dostałem nawet od nich pieniądze na ten cel. Myślę, że kupię też skrzynkę piwa. Jeden z nich ma furgonetkę, więc nie będzie problemów z transportem. 

    Techno beztrosko kontynuował opowiadanie o swoim planie, podczas gdy Kengkla z całej siły zaciskał pięści, zachowując łagodny ton głosu, chociaż najchętniej zabroniłby mu tam pojechać. 

    – Nigdy nie wiem, co dzieje się w twoim życiu.

    Coś w głosie chłopaka musiało zdradzić jego zdenerwowanie, bo Techno odwrócił się, by na niego spojrzeć. Zły wilk natomiast patrzył w dół i sprawiał wrażenie smutnego, ponieważ był ostatnią osobą, która dowiedziała się o tej ważnej podróży. Techno spanikował, podszedł bliżej i zaczął się usprawiedliwiać.

    Nie chcę, żeby mój chłopak był na mnie zły.

    – Nie sądzę, że muszę mówić ci o wszystkim wcześniej.

    Jeśli będę mówił ci o wszystkim, co mnie dotyczy, to możesz się niepotrzebnie denerwować. 

    Na tę myśl Techno mimowolnie chwycił Kengkla za ramię, ale ten odwrócił głowę.

    – Dlaczego nie, Phi?

    – Wtedy nie byliśmy jeszcze… – Techno pominął to słowo, ponieważ obaj znali ich status, ale wyglądało na to, że Kengkla poczuł się jeszcze bardziej zraniony.

    – Nie możesz nawet wypowiedzieć słowa „para”, prawda?

    Oczy mężczyzny rozszerzyły się na dźwięk smutnego pytania, szybko więc potrząsnął głową, domyślając się, że najwyraźniej wpakował się w kłopoty.

    – Nie, nie zrozum mnie źle, Kla. Po prostu się wstydzę. Nie mogę powiedzieć tego na głos. – Był tak zażenowany kierunkiem, jaki przybrała ta rozmowa, że nie miał pojęcia, jak się zachować. Kengkla opuścił głowę, ukrywając złość, a kiedy podniósł wzrok, w jego oczach błyszczał już tylko bezbrzeżny smutek. 

    – Zraniłeś moje uczucia, Phi.

    – Tak mi przykro. – Właściwie na początku Techno był zdania, że nie zrobił nic złego, ale słysząc ton głosu i patrząc w smutną twarz, uwierzył, że chyba się myli. Przysunął się więc bliżej, chwycił chłopaka za łokieć i delikatnie ścisnął, zupełnie jakby chciał przekazać: „Pogódźmy się” i „Nie wprawiaj mnie w jeszcze większe zakłopotanie”.

    Jego przeprosiny sprawiły, że Kengkla na chwilę zamilkł, podczas gdy zaniepokojenie Techno jeszcze bardziej wzrosło.

    – Hej, Kla. Nie dąsaj się. Jesteś facetem.

    – … 

    Kengkla wciąż patrzył na niego bez słowa, robiąc przy tym minę zbitego psa. Po chwili odwrócił twarz, więc próbujący zawrzeć pokój Techno z konsternacją podrapał się po głowie.

    – No już dobrze, Kla. Zrobię wszystko, co tylko zechcesz. Tylko proszę, już się na mnie nie gniewaj… 

    Techno, który nigdy nie miał sympatii, z którą należało się pogodzić, nie chcąc, by jego chłopak był na niego zły, wypowiedział tę obietnicę słodkim, przymilnym głosem. Równocześnie lekko potrząsnął jego ramieniem, na co udający złość Kengkla uśmiechnął się chytrze w duchu i natychmiast zapytał: 

    – Wszystko? Na pewno, Phi?

    – Tak, wszystko.

    OGŁUSZENIE.

    Nagle Techno poczuł dreszcz od spojrzenia wpatrzonych w niego pięknych oczu. Nie był do końca pewien, czy tylko to sobie wyobraził, czy jego chłopak naprawdę w przebiegły sposób pokierował rozmową… 

    Dlaczego był na mnie zły?

    Wyglądało na to, że powód w ogóle nie miał znaczenia, jeśli tylko Kengkla otrzyma od Techno to, czego pragnie. 


***


    – Aaaach, mmmm… Aaach…

    – Co to za odgłosy?

    – Hę? Co? Nic nie słyszałem.

    – Jesteś pewien? Jakby ktoś dyszał…

    – Może się załatwia. Nie bądź taki wścibski.

    Dwóch nastoletnich chłopców myło ręce w sporadycznie używanej toalecie na wysokim piętrze centrum handlowego. Jednemu z nich wydawało się, że słyszy jakieś dziwne odgłosy. Drugi zaśmiał się głośno, wskazując szczelnie zamknięte, już od kiedy tu weszli, drzwi kabiny.

    – Ach tak! – Zakładając, że jego kolega pewnie się nie pomylił, jeden z nastolatków wzruszył ramionami, po czym obaj opuścili łazienkę, nie wiedząc, że kabina posłużyła komuś w zupełnie innym celu niż załatwianie potrzeb fizjologicznych. 

    W rzeczywistości znajdowało się w niej dwóch mężczyzn. 

    Mocno przytuleni do siebie panowie najwyraźniej nie do końca potrafili stłumić jęki. Oparty plecami o drzwi Techno miał przed sobą całym ciałem napierającego na niego Kengkla, który namiętnie go całował. Obaj używali języków do wymiany czułości, lizali i przygryzali wargi partnera. Podczas gdy wzajemnie się pobudzali, ich oddechy przyspieszyły, a usta nabrzmiały, jednak żaden z nich się tym nie przejmował. Ich wargi były jak niepotrafiące się od siebie oderwać magnesy. Podczas gdy wzajemnie się smakowali, ich dłonie raz po raz przyciągały się i lekko odpychały, by w ten sposób spragnieni kochankowie mogli się o siebie ocierać. 

    To były pocałunki, które Techno znał i kochał. Pocałunki jego chłopaka.

    – Poczekaj, Kla. Wystarczy... W każdej chwili ktoś może tu wejść. – Jego usta były mokre, a oddech gorący, podczas gdy Techno próbował delikatnie odepchnąć swojego partnera. Młodszy z nich nie chciał się jednak wycofać. Zamiast tego ciaśniej się przytulił i oparł mu głowę na ramieniu, pocierając nosem jego policzek i szyję.

    – Jesteś taki uroczy, Phi.

    – Wystarczy. Przestań mnie wychwalać. Przed chwilą nieźle się przeraziłem.

    Techno próbował mówić poważnym tonem, ale nie bardzo mu się to udało.

    W rzeczywistości rozkoszował się namiętnymi pocałunkami, czując zalewające jego ciało gorąco. Dziękował Bogu, że Kengkla nie pieścił go przy tym dłońmi, bo niechybnie by zemdlał.

    – Ale ty to lubisz.

    Techno gwałtownie odepchnął głowę swojego chłopaka i odwrócił własną, bo doskonale wiedział, że spalił raka.

    Czy ja jestem jakimś psycholem? Dlaczego czuję się podekscytowany jego pocałunkami, nie zważając na to, że ktoś jest w pobliżu? Skąd ten dodatkowy dreszczyk emocji? 

    Te myśli sprawiły, że mężczyzna najchętniej zakryłby dłońmi twarz, bo nie mógł zaprzeczyć, że było mu tak cholernie dobrze.

    Więc to był powód, dla którego Tharn i Type uprawiali seks, gdy nocowałem w ich sypialni? Na litość boską! Czy jestem na tym samym poziomie co oni?

    Techno omal nie zawył w duchu. Ale zanim zdążył opuścić toaletę, przypominające macki ręce objęły go w talii, po czym Kengkla delikatnie pocałował go w szyję, kompletnie go tym zaskakując. 

    – Dziękuję, że się ze mną pogodziłeś. 

    Zgadza się, to właśnie było powodem ich pocałunków. 

    „Jeśli mnie pocałujesz, nie będę się już na ciebie gniewał, P’No”.

    Z tą propozycją Kengkla wyszedł zaraz po tym, jak Techno obiecał zrobić wszystko, byle tylko się na niego nie gniewał. Ale jeśli ktokolwiek pomyślałby, że młody kochanek użyje tej wymówki, by powstrzymać Techno przed wyjazdem z przyjaciółmi do Hua-Hin, byłby w ogromnym błędzie. Gdyby Kengkla istotnie tego spróbował, Techno byłby na niego wściekły i pomyślałby, że chłopak jest irracjonalny.

    Wilk w żadnym wypadku nie był tak dziecinny.

    Jego plan był bardziej skomplikowany. A teraz… Chciał jedynie wykorzystać sytuację, która wpadła mu w ręce. W końcu pragnął tych pocałunków od chwili, gdy ujrzał go zmierzającego w jego stronę. 

    – Jasne, jesteśmy przecież parą – mruknął mężczyzna, który nigdy nie posiadał sympatii, nawiązując kontakt wzrokowy ze swoim chłopakiem. – Po prostu daj mi znać, jeśli zrobię coś nie tak. Nigdy wcześniej nie miałem swojej drugiej połówki, więc nie zawsze wiem, co robić. Ale postaram się najlepiej, jak potrafię – obiecał były kapitan drużyny piłkarskiej, wywołując drżenie u swojego przystojniaka.

    Och! Trafił mnie prosto w serce. Jest taki cudownie niewinny. 

    CHWYT.

    – Kocham cię, Techno.

    – Wiem. Nie mów tego tak często. To mnie krępuje. Odsuń się, idźmy na zakupy. 

    Słysząc jego słowa, Kengkla natychmiast się skrzywił. Na samą myśl o swoim chłopaku bez koszulki bawiącym się wśród stada rekinów (mężczyzn i kobiet) Kengkla pomyślał, że oszaleje. 

    Jeśli ktoś pokocha jego „inność” tak jak ja, będę zgubiony!

    – Dobrze. Chodźmy. 

    Młody mężczyzna z powodzeniem ukrył niezadowolenie i obawy. Uśmiechnął się do swojego faceta i otworzył drzwi. Techno pośpiesznie odepchnął trzymające go w talii ręce i wybiegł, jakby bał się, że ktoś mógłby go zobaczyć.

    Więc masz chłopaka, ale nie chcesz nikomu powiedzieć.

    Otwarcie drzwi.

    Dokładnie w tym momencie zewnętrzne drzwi łazienki również zostały otwarte. Techno wytrzeszczył oczy, wepchnął Kengkla z powrotem i szybko zamknął drzwi. Jeśli ktoś zobaczy dwóch facetów wychodzących z tej samej kabiny, na pewno nie pomyśli, że to normalne.

    – Nudzę się, Ai’Tharn. Nie ma żadnego ciekawego filmu. Po prostu zjedzmy coś i chodźmy do domu.

    – Nie mówiłeś, że chcesz iść do kina? 

    Głosy wchodzących do toalety mężczyzn były tak znajome, że Techno natychmiast zawrócił. Type i Tharn!

    Dyskutowali o tym, czy obejrzeć film, czy iść do domu.

    – Nieważne! Ale Ai’Tharn, byłeś taki zajęty w zeszłym tygodniu, a mimo to mi towarzyszysz. Myślę, że powinieneś iść do domu i trochę odpocząć... Hej! Techno, co tam? – Type... Chłopak z południowej części Tajlandii, o opalonej skórze, odwrócił się z wyrazem zaskoczenia na twarzy. Przywitał się ze swoim najlepszym, opierającym się o ścianę przyjacielem, który wyglądał na spanikowanego, zupełnie jak dzieciak przyłapany na stłuczeniu talerza.

    – Eee... Yyyy... Ja... Dlaczego tu jesteście? – Techno nie potrafił wymyślić odpowiedzi, więc uśmiechnął się nieznacznie, zadając własne pytanie.

    – Przyszliśmy na lunch i kupić kilka drobiazgów. Ai’Type zamierzał obejrzeć film, ale nie może się zdecydować – odpowiedział z przyjaznym uśmiechem na twarzy przystojny tajski Amerykanin o imieniu Tharn. 

    Jako że Techno był bliskim przyjacielem ich obu, wiedział wszystko o ich życiu miłosnym, odkąd byli studentami pierwszego roku.

    – Też jesteś tu na zakupach, Ai’No? – zapytał Type, zdezorientowany gestami najlepszego przyjaciela, który miał na twarzy jakiś dziwny grymas udający uśmiech i na dodatek wykonywał szybkie skinienia głową.

    – Tak, jestem tu na zakupach. W przyszłym tygodniu jadę z kumplami do Hua-Hin. 

    – Ach tak. Wycieczka, o której mi mówiłeś – przypomniał sobie Type.

    Znajdujący się za zamkniętymi drzwiami kabiny młodzieniec poczuł się tym zdenerwowany. 

    Dlaczego jego przyjaciel wiedział, a ja nie?

    Kengkla, od lat polujący na Techno, cicho zgrzytnął zębami, po czym… otworzył drzwi.

    – P’Techno. Przepraszam... Spędziłem za dużo czasu w toalecie. – Kengkla uśmiechnął się do swojego chłopaka i jego znajomych.

    Kim on jest? – zastanawiał się Type, patrząc na zajebiście przystojnego chłopaka, który stanął u boku jego przyjaciela. 

    W jednej chwili ukrywający przed światem ich związek Techno poczuł się zdenerwowany. 

    – To najlepszy przyjaciel Technika. 

    – Rozumiem. Przyjaciel twojego brata. – Type skinął głową, jakby niewiele go to obchodziło i zajął się tym, po co tu przyszedł. 

    Zanim Kengkla zaczął myć ręce, grzecznie je złożył, by przywitać się wai z drugim z przybyłych. 

    – Jesteście Tharn i Type, prawda? P’No często o was mówi. – Młodzieniec uśmiechnął się przyjaźnie, na co mężczyzna mieszanej krwi grzecznie skinął głową.

    – Tak, ja jestem Tharn, a to Type, a ty jesteś...?

    – Mam na imię Kengkla. Proszę mówić mi po prostu Kla. 

    Najmłodszy z nich zerknął na bladą twarz swojego chłopaka i odwrócił się, by uśmiechnąć się do Tharna.

    – Jestem bliskim juniorem P’No – dodał.

    Techno był zaskoczony i czuł, że Kengkla sprawiał wrażenie nieco zdenerwowanego, ale kiedy na niego spojrzał, zauważył jedynie grzeczny uśmiech. Jeśli były kapitan drużyny piłkarskiej to wyczuł, to pozostała dwójka zapewne również.

    Tharn i Type spojrzeli na siebie, podczas gdy Kengkla położył dłoń na ramieniu Techno i znów się uśmiechnął.

    – Pójdziemy już, bo Phi nie odhaczy swojej listy zakupów. Do widzenia – pożegnał się chłopak, wciąż nie zabierając ręki, zupełnie jakby chciał podkreślić, że senior należy do niego. Jednak jego chłopak nawet tego nie zauważył. 

    – Mhm. Muszę kupić masę rzeczy. Do zobaczenia! – Techno z ulgą dostrzegł okazję, by jak najszybciej stąd uciec. Nie chciał czekać, aż Type przyłapie go na ukrywaniu sekretu. Wiedział doskonale, jaki jest sprytny. Tak więc bez ociągania pospieszył za swoim chłopakiem. 

    BUM!

    Gdy tylko za Techno i Kengkla zatrzasnęły się drzwi, pozostała dwójka spojrzała na siebie, po czym Tharn zmrużył oczy.

    – Myślę, że ten dzieciak jest jakiś dziwny. 

    Type skinął głową, zapiął spodnie i umył ręce.

    – Myślę raczej, że jest niebezpieczny.

    – Dlaczego? – zdziwił się jego facet, podczas gdy chłopak z południa przez chwilę się zastanowił.

    – Nie wiem, ale coś kryje się w jego oczach. A jego zachowanie jest... Hmm… 

    Type zamilkł na chwilę, po czym potrząsnął głową, ponieważ właśnie przypomniał sobie, że niedawno Techno zadzwonił i powiedział, że ktoś go podrywa.

    Może nie!

    – Zapomnij! Nie chcę oglądać filmu. Załatwmy szybko zakupy i wracajmy do domu, żeby zrobić coś o wiele fajniejszego. – Type rzucił mu jednoznaczne spojrzenie, sugerując rodzaj fajniejszej czynności. Nie obchodziło go, że w samym środku dnia w centrum handlowym prosi swojego faceta, by się z nim kochał. Tharn zaśmiał się głośno, po czym objął ramieniem szyję ukochanego, by jak najszybciej wyjść, zapominając przy tym o ich najlepszym przyjacielu.

    Jednak... Type miał rację!

    Ten chłopak to miłość Techno.

    W końcu nadszedł dzień wyjazdu!

    Techno wstał wcześnie, by się spakować, ale kiedy miał już wychodzić z domu, żeby spotkać się z przyjacielem, zadzwonił jego telefon.

    [P’No, co mam zrobić... Co teraz?]

    Nie zdążył nawet powiedzieć „dzień dobry”, słysząc dobiegający ze słuchawki drżący głos rozmówcy. 

    – Hej, Kla! Co się stało?

    To pytanie sprawiło, że głos chłopaka stał się jeszcze bardziej ochrypły.

    [Moi rodzice się rozwodzą... Nie mam nikogo, Phi, jestem zupełnie sam.]

    Słysząc cierpienie w głosie swojego chłopaka, Techno również poczuł ból. 

    [P’No, nie mam nikogo. Czy… Czy mógłbyś do mnie przyjechać? Proszę. Przyjedź do mnie. Nie chcę być sam.]

    – Jasne! Trzymaj się, Kla. Już jadę. 

    Techno nie poświęcił ani jednej myśli swojej podróży, ponieważ jego serce już znajdowało się przy chłopaku. Szybko odłożył słuchawkę, po czym poinformował przyjaciela, że nie da rady pojechać. Nie dbał o to, czy zostanie zbesztany, ponieważ chciał jak najszybciej dotrzeć do Kengkla.

    Kla, jestem przy tobie. Nie jesteś sam!

    W tym samym czasie po odłożeniu słuchawki Kengkla... uśmiechnął się.

    – Gdzie są moje krople do oczu? – zapytał samego siebie.

    Wyglądało na to, że będzie ich dużo potrzebował. Przecież nie będzie dąsał się ani robił wymówek. Jeśli chciał mieć Techno, musiał dokładnie trzymać się swojego planu.

    – Nie powinieneś włóczyć się po świecie, Phi. Lepiej zajmij się mną.


    I w ten sposób kłamca wygrał kolejną rundę.



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma



Poprzedni 👈             👉 Następny 



Komentarze

Popularne posty