LITA 1 [P&R] – Rozdział 12 [18+]
Jesteś teraz moją żoną [18+]
Podczas gdy na zewnątrz nie przestawał padać deszcz, we wnętrzu łazienki woda rozbijała się o kafelki, a unosząca się para sprawiała, że szkło stawało się mlecznobiałe. Jednak to nie z powodu tego rozgrzewającego prysznica skóra młodszego z mężczyzn uroczo się zaczerwieniła. Odpowiedzialnym za jej stan był właściciel umięśnionego ciała, który przytulał się od tyłu, silnymi dłońmi przyciskając do siebie szczupłą sylwetkę.
– P’Phayu, mogę sam wziąć prysznic.
– Musisz się rozgrzać.
– Och, Phi! Nie dotykaj!
Warain mógł tylko wić się w skrajnym zażenowaniu, gdy szepczący mu do ucha senior ciepłym oddechem wywoływał u niego podniecające dreszcze, podsycane dodatkowo dłońmi błądzącymi po jego ciele. W Rainie ciągle jeszcze tliła się iskierka buntu, ponieważ Phayu nawet nie spytał, czy chłopak życzy sobie jego pomocy.
Dyktator!
Gość wrócił myślami do momentu, kiedy został wciągnięty do domu. Na początku czuł się odrobinę zdezorientowany, co chwilę później przerodziło się w panikę, gdy zorientował się, że znalazł się w sypialni właściciela domu. Zanim jednak zdążył zareagować, Phayu szybko zdjął i odrzucił jego koszulę, po czym popędził go, żeby pozbył się spodni, które poszybowały chwilę później w innym kierunku. Architekt nie zawracał sobie głowy drobiazgami. Wymownie wskazał na bieliznę Raina, a kiedy ten odmówił jej ściągnięcia, nie zwracając uwagi na protesty, szybko go do siebie przyciągnął i jednym płynnym ruchem zsunął mu z tyłka majtki! Oszalał! Bez zbędnych ceregieli chwycił go za rękę i udał się wprost do łazienki. Jeszcze zanim Rain zdążył złapać oddech, stał już pod prysznicem. Każdą komórką swojego ciała czuł bliskość towarzyszącego mu tam silnego mężczyzny, który pod pretekstem mycia zmysłowo pieścił jego skórę.
Jak, do cholery, dałem się w coś takiego wmanewrować?
– Mam nie dotykać? Jak miałbym ci pomóc wziąć prysznic?
– Potrafię zrobić to sam, Phi. Wyjdź. – Rain naprawdę nie rozumiał, jak jego chęć przekazania Phayu dobrej nowiny z prędkością huraganu zmieniła się we wspólną kąpiel. Był nagi!!! Shit!
– Przemokłeś do suchej nitki, Rain. Ja również. Jeśli nie wezmę szybko rozgrzewającego prysznica, mogę złapać przeziębienie.
– Weź więc prysznic jako pierwszy, ja mogę poczekać. – Jedyne, o czym teraz marzył, to znaleźć coś, czym mógłby przykryć swoją nagość. Bez powodzenia spróbował wywinąć się z silnych ramion.
– Jedynka z próby ucieczki, Rain. Kto nauczył cię stać w deszczu? Musisz natychmiast wziąć prysznic i umyć włosy.
Dlaczego ja się tak przejmuję? Uspokój się, Rain, przecież P’Phayu nic ci nie zrobi. To tylko prysznic… Akurat! Co za bzdury!
Jak miałby się uspokoić? Przecież zanim Phayu stanął za nim, student miał okazję ujrzeć w pełnej krasie jego wysoką, przepięknie umięśnioną sylwetkę bez skrawka okrycia.
– Phi, przyjechałem tutaj tylko po to, żeby przekazać ci dobre wieści. Twój telefon nie odpowiadał…
– Nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś opowiedział mi o tym teraz.
– Hę?
Rain pomyślał, że może źle coś usłyszał, odważył się więc odwrócić i spojrzeć na Phayu, który – jakby to była najnormalniejsza rzecz pod słońcem – wcierał szampon w czubek jego głowy.
– Ekhm! – Chłopak odkaszlnął. – Phi, mam wodę w ustach.
– Więc przestań się kręcić, bo za chwilę będziesz miał dodatkowo szampon w oczach.
Rain miał zamiar odwarknąć coś w stylu: „A może, do cholery, mógłbyś pozwolić wziąć mi prysznic w pojedynkę?”. Zdecydował się jednak milczeć. Po co się kłócić? Przecież to jasne, że Phayu nie ustąpi i jedyne, co on sam przez to osiągnie, to niepotrzebnie przedłuży czas pod natryskiem. A jego ciało już teraz jest niesamowicie gorące i drży, a serce sprawia wrażenie, jakby miało za chwilę eksplodować. Im szybciej się to skończy, tym lepiej, aczkolwiek Rain nie miał pojęcia, jak to wytrzymać. Nigdy wcześniej – nawet kiedy przebywał na wakacyjnych obozach – nie brał prysznica z kimś zupełnie nagim, ale to...
Chłopak otworzył oczy, które przed chwilą z zażenowaniem zaciskał, i zobaczył odbicie ich sylwetek w zaparowanej szybie kabiny. Wiedział już wcześniej, że P’Phayu jest oszałamiająco wręcz przystojny, ale dziś po raz pierwszy zobaczył jego nagie ciało. I to jakie ciało! Wysoka, harmonijnie zbudowana sylwetka, której pozazdrościłby mu każdy facet. Chłopak nieświadomie przełknął ślinę. Nie wiedział, że Phayu poświęcał czas na ćwiczenia. Junior zachwycał się widokiem szerokiej klatki pokrytej silnymi, doskonale wyrzeźbionymi mięśniami, pięknym brzuchem z widocznie wytrenowanym sześciopakiem, wąską talią… Rain czuł, że zaczyna coraz wyraźniej reagować na widok seniora, po którego gładkiej skórze spływały strumyczki wody. Półprzytomnie pomyślał, że jeśli już samo spoglądanie na górną część ciała przyprawia go niemal o zawał, to kto odważyłby się spojrzeć poniżej pępka?
Przystojny ten drań.
W połączeniu z atrakcyjną twarzą i rozpuszczonymi włosami... W sercu Waraina szalały niepohamowane emocje, mające wpływ nie tylko na głośne jego bicie, ale również ewidentny brak powietrza w płucach. Dopóki nie poznał Phayu, nie wiedział, że potrafi tak intensywnie odczuwać fizyczne podniecenie. Senior nie musiał nawet rozpuszczać włosów, wystarczyłby sam uśmiech i Rain…
Przepadłem… Już po tobie, Rain. I co zamierzasz teraz zrobić?!
– Co się stało?
– Nic, Phi!
Gdyby chłopak nie koncentrował się na tym, by zakryć dłońmi swoją intymną część ciała, to podniósłby je, by zasłonić płonącą z zakłopotania twarz. P’Phayu jest przystojny, wysoki i ma boską sylwetkę. A wystarczy spojrzeć na siebie... Zwyczajny wygląd: szczupła twarz, drobna budowa, a wzrost… Nie ma nawet o czym mówić. Kto odważyłby się prezentować swoje ciało przed tym niesamowicie atrakcyjnym męskim egzemplarzem, który z oddaniem mył mu właśnie włosy?
Nie! Właściwie jestem normalny… To P’Phayu jest cudem natury i wcale się nie wstydzi stać przede mną na golasa! Właściwie… to na jego miejscu też nie miałbym się czego wstydzić... – Myśli Raina na chwilę oderwały się od zachwytów nad wyglądem Phayu. – Kręci mi się w głowie.
– Opuść głowę i zamknij oczy. Muszę spłukać szampon. – Rain grzecznie wykonał polecenie, by jak najszybciej doprowadzić do końca tę niesamowicie zawstydzającą prysznicową przygodę. Jeśli myślał, że na tym koniec, to chwilę później mężczyzna pokazał mu, że nie ma na co liczyć. Najpierw otarł się o niego, a później – kładąc ręce na jego ramionach – znów zajął miejsce za jego plecami.
Nie mam odwagi odwrócić się i spojrzeć.
– Ach, ja… Czego ty dotykasz? Phi!
– Jeśli nie byłoby mi wolno cię dotykać, to jak miałbym ci pomóc we wzięciu prysznica? Cicho…
Rain otworzył usta… by zaraz znów je zamknąć. Architekt obiema rękami rozprowadził mydło po swoim ciele, a po chwili przeniósł dłonie na klatkę Raina.
– Jej! – Chłopak zagryzł mocno wargę, chcąc – bez powodzenia – powstrzymać wyrywający mu się z gardła jęk. W jednej sekundzie, kiedy poczuł przesuwające się po namydlonej piersi męskie dłonie, jego twarz po raz kolejny nabrała krwistych rumieńców. Z każdym ruchem nieświadomie napinał brzuch, podczas gdy Phayu przejeżdżał palcami po jego sterczących sutkach. Oddech stał się cięższy, ciało płonęło, a coś, co nie powinno było się obudzić, zaczęło jednoznacznie nabrzmiewać.
– Wystarczy! Phi... P’Phayu. Wystarczy. Proszę. Ja sam… Sam wezmę prysznic… – Rain chwycił dłoń mężczyzny.
– Dlaczego?
Chłopak zadrżał, czując nos muskający jego ucho i oddech, który wywoływał ciarki przelatujące mu po kręgosłupie.
Twój oddech, twoje ręce, twoja klatka przytulona do moich pleców! To za dużo! Nie mogę oddychać!
– P’Phayu, ja… Ty… Nie baw się ze mną… Ja nie gram… Nie chcę… grać.
Mózg chłopaka odmawiał współpracy. Myśli się plątały. Serce szaleńczo waliło w piersi… Całe ciało dosłownie stało w płomieniach! A jakby nie było tego dosyć, urywany, ochrypły głos z największym wysiłkiem wydobywał mu się z ust.
– Tym razem nie żartuję, Rain. – Wargi mężczyzny delikatnie pieściły jego uszy.
Nie mogę tego znieść, nie mogę już tego znieść… Phi!
– P’Phayu! – Rain odsunął się i rękami zasłonił uszy, chcąc zakończyć tę słodką udrękę, ale natychmiast poczuł, jak ciało Phayu znów ciasno do niego przylega. Nie wiedział, że jego głos był zarówno ochrypły, drżący, jak i błagalny, ale był świadomy, że jest jednym wielkim pragnieniem.
To Phayu z całkowitą premedytacją zmienił go w kogoś takiego!
– Odsuń się, Phi. – Chłopak odwrócił się, by na niego spojrzeć, zamierzając na drżących nogach opuścić łazienkę, dopóki był jeszcze w stanie w ogóle stawiać kroki. Ale uroczo zarumienione policzki, krople wody połyskujące na jego twarzy i drżące usta w jednej chwili sprawiły, że wysoki mężczyzna, który od dłuższego czasu zmagał się z podnieceniem, w jednej chwili stracił resztki kontroli. Szybko pochylił się i wpił głodnymi ustami w drżące wargi. Niespodziewany, gorący pocałunek sprawił, że błyszczące z podniecenia oczy Raina rozszerzyły się.
– Phi... Ach…
Duża dłoń chwyciła podbródek chłopaka, zmuszając go do odchylenia głowy. Rain nieświadomie rozchylił usta i pozwolił Phayu ssać swoją dolną wargę tak mocno, że jego ciało zaczęło niekontrolowanie drżeć. Gorący język wdarł mu się do ust, a Rain pomyślał, że dobrze się złożyło, że Phayu przyparł go do ściany. W innym wypadku niechybnie poleciałby na nos, bo dosłownie ugięły się pod nim kolana. Pocałunek stawał się coraz bardziej intensywny, a Rain czuł się coraz bardziej oszołomiony. Chłopak wczepił dłonie w ramiona Phayu, z wysiłkiem próbując utrzymać się na nogach. Szerzej otworzył usta, nieśmiało wychodząc naprzeciw językowi, i nieświadomie ocierał się całym ciałem o silną sylwetkę faceta, który doprowadzał go niemal do omdlenia.
Całuj... Całuj..
Do uszu oszołomionego młodzieńca docierały odgłosy głośnych pocałunków, podczas gdy on, oszalały z podniecenia, wił się w uścisku mężczyzny, zapominając o uprzednim skrępowaniu. Phayu pozwolił mu jedynie na sekundę wytchnienia. Wycofał głowę, pozwalając złapać oddech chłopakowi, który wyraźnie prezentował brak doświadczenia. Po chwili znów miażdżył jego słodkie usta w pocałunku. Całą siłą woli koncentrował się na tym, by nie wziąć go natychmiast. Od razu. Tutaj. Pod prysznicem. Musiał przyznać, że opierający się o jego klatkę, osłabły z pożądania chłopak wcale nie ułatwiał mu zadania. Phayu pragnął go tak bardzo…
Jestem wyczerpany. Ale równocześnie czuję… – myślał drżący Rain.
– Eee… Wystarczy, Phi. – Chłopak użył resztek sił, by odepchnąć Phayu, który powoli wycofał pocałunek. – Bo Phi… Ty... Ja… Phi... – To było wszystko, co Rain dał radę wydukać.
– Co się stało, Rain?
Gdy tylko poczuł się wolny, Warain obiema rękami zakrył twarz. Zdezorientowany Phayu oniemiał, gdy chłopak, którego jeszcze sekundę temu namiętnie całował, zerknął w dół na swoje ciało.
Och, rozumiem… Jest już twardy i spragniony…
– To przez ciebie! – wykrzyknął głośno Rain, aby ukryć swoje zażenowanie, ale nie miało to wpływu na jego podniecone ciało. Twarda jak kamień męskość dumnie sterczała w górę, domagając się dotyku.
Na chwilę Phayu znieruchomiał, po czym…
Szybko! Nareszcie! Mój!
– Phi! Puść mnie. Spadnę! P’Phayu!
Mężczyzna zakręcił wodę i chwycił chłopaka w objęcia. Nie słuchając protestów, wkroczył do sypialni i położył Raina na miękkim materacu, przykrywając go swoim ciałem. Ani myślał o marnowaniu czasu. Rain położył dłonie na twarzy, zakrywając oczy, ale po chwili rozchylił palce, by spojrzeć między nimi na Phayu. Z trudem przełknął ślinę.
Jeszcze nigdy nie widziałem twarzy Phayu w tym wydaniu.
Na obliczu seniora malowało się dzikie, szaleńcze pożądanie. W oczach płonął ogień, a zęby miał z całej siły zaciśnięte. Zwykle związane na karku włosy opadły mu na twarz, ale wcale nie łagodziły jej rysów. Wręcz przeciwnie, Phayu wyglądał jeszcze bardziej potężnie, dominująco i stanowczo. Był jak drapieżnik gotowy rzucić się na swoją ofiarę.
– Phi! P’Phayu! – Rain sam nie wiedział, co chce tym okrzykiem wyrazić. Kto byłby w stanie w ogóle myśleć…?
Architekt ujął drobną dłoń nieświadomego młodego mężczyzny i położył na własnej pulsującej męskości, demonstrując, że on również go pragnie.
– Rain, ja też. Jestem tak samo twardy jak ty. – Z jego gardła wydobył się ochrypły głos.
Oczy Waraina rozszerzyły się, a Phayu szybko nakrył jego dłoń swoją, nie pozwalając mu jej wycofać.
– Phi, ja... nie przyszedłem do ciebie z tego powodu. Ja... chciałem tylko, żebyś jako pierwszy dowiedział się, że profesor pochwalił mój projekt…
– Rain, jesteś tak słodki i pociągający, że nie mogę już wytrzymać!
Chłopak odsunął z oczu drugą dłoń i spojrzał w atrakcyjną twarz seniora, szukając w niej potwierdzenia.
Czy ja naprawdę działam na P’Phayu w ten sposób?
– Więc… Nie zatrzymuj się, Phi.
Rain poczuł, jak czubek nosa partnera dotyka jego policzka.
– Nie mogę już tego znieść, mój głupi chłopcze. Tak właśnie na mnie działasz. – Phayu wycisnął gorący pocałunek na białym policzku i ponownie dotarł do kuszących ust.
– Phi, hmm…
Pocałunek, który otrzymał Rain, był kontynuacją prysznicowych pieszczot. Był cudowny, gorący i wilgotny. Phayu wywoływał w niedoświadczonym juniorze intensywne podniecenie. Jego dłonie błądziły delikatnie po klatce partnera, umiejętnie drażniąc wrażliwe, sterczące sutki. Rain nie zdawał sobie sprawy, że objął ramionami szyję Phayu, ufnie poddając się jego pieszczotom. Nie wiedział nawet, dlaczego nie stawia oporu. Jedynym, czego był świadomy, było pragnienie, by te pocałunki nigdy się nie skończyły.
Dwa tygodnie z dala od przystojnego architekta uświadomiły mu, że tęskni za nim jak szalony, więc poddanie się Phayu było naturalną konsekwencją uczuć, które wypłynęły na powierzchnię podczas przymusowej abstynencji od widoku jego silnej sylwetki… Teraz nie miał ochoty, by się nad tym zastanawiać czy cokolwiek analizować. Pragnął go całym sobą.
– Ach! – Warain jęknął, podczas gdy Phayu podniecająco wodził językiem po jego szyi, brodzie, zatrzymując się po drodze na jabłku Adama, by zawitać na obojczyk.
Mężczyzna z wyraźną przyjemnością wzbudzał pożądanie w zarumienionym juniorze, nie dbając o to, że jego wilgotne od prysznica ciało moczy łóżko… Czekał na ten moment tak długo…
– Ach, Phi... Nie, nie.
Phayu objął wargami i zaczął ssać sutek, którego właściciel – niepohamowanie drżąc – wczepił palce w jego włosy. Chłopak z jękiem ocierał się o twarde ciało partnera. Czuł, jak w odpowiedzi na intensywność doznań w jego oczach pojawiają się łzy, a zalewające go fale rozkoszy powodują zawroty głowy.
Mężczyzna, nie przerywając pocałunków, niespiesznie kontynuował wędrówkę w dół klatki, poprzez brzuch, docierając do wrażliwej skóry poniżej pępka.
Rain cicho jęczał, z całej siły zaciskając dłonie na pościeli. Chwilę później szarpnął się i z rozszerzonymi oczami próbował wyrwać się z uścisku rąk, którymi senior unieruchomił mu biodra. Patrzył w absolutnym szoku, jak język Phayu liże jego męskość.
– Phi, nie… Ach... co robisz? Proszę, ach... Nie. Nie mogę… wytrzymać. Phi!
Senior nie zamierzał przerywać pieszczot, pragnąc słuchać słodkich jęków oszalałego z podniecenia chłopaka, który rzucał się na łóżku w reakcji na przytłaczające go doznania. Po chwili Phayu rozłożył szerzej nogi Raina, aby ułatwić sobie dostęp do miejsca, którego pragnął dotknąć.
– Phi!
– Pssst, już dobrze.
Na czerwonej twarzy studenta pojawiła się panika. Phayu nie ośmielił się z nim droczyć. Wiedział przecież, że był to jego pierwszy raz. Był świadomy, że chłopak nie miał żadnych doświadczeń z mężczyznami, a po pocałunkach zorientował się, że brak mu go również, jeśli chodziło o kobiety. Nie mógł nic na to poradzić, ale w głębi serca cieszył się, że nikt przed nim go nie dotknął. Po chwili nakrył sobą jego ciało i powoli poruszał biodrami, pozwalając, by ich penisy ocierały się o siebie. Rain jęczał, z trudem chwytając powietrze.
– Czy jest ci dobrze, Rain?
– Ach, Phi…
Spalający jego wnętrze żar sprawił, że Rain drżał na całym ciele, kiedy unosząc w górę biodra, wychodził mu naprzeciw.
Po chwili poczuł chłód, kiedy gorące ciało seniora odsunęło się, by sięgnąć do nocnej szafki po lubrykant i prezerwatywę.
– Nie... Nie, P’Phayu. Nie… – Spanikowany Rain próbował uciec, kiedy ujrzał, jak Phayu nawilża dłonie żelem. Ale po chwili znów poczuł fale gorąca i zaczął bezwiednie poruszać biodrami, kiedy senior zacisnął dłoń na obu członkach i posuwistymi ruchami zaczął je pieścić. Phayu umiejętnie odwrócił jego uwagę, podczas gdy drugą dłonią dotarł do jego pośladków. Następnie śliskie od żelu palce delikatnie pogłaskały wąski otwór i bez chwili wahania płynnym ruchem senior wsunął jeden z palców do środka.
– Auć! – wykrzyknął Rain i gwałtownie zadrżał.
– Ciii, już dobrze, przytul się do mnie…
Junior mocno objął szyję Phayu, czując, jak smukły palec wsuwa się i wysuwa z jego ciała. Senior nie spieszył się, chociaż każdą komórką ciała pragnął zbliżenia. Powoli, karmiąc chłopaka gorącymi pocałunkami, znalazł najwrażliwsze miejsce w jego wnętrzu i zaczął je precyzyjnie stymulować. Rain krzyknął głośno i drżąc na całym ciele, jeszcze ciaśniej się przytulił. Po chwili do jednego palca dołączył drugi, a później trzeci. Phayu cierpliwie przygotowywał ciało kochanka na to, co miało nastąpić.
– Phi... Phayu!
Kiedy palce starszego z nich wysunęły się ze środka, młodszy wydał słodki okrzyk protestu. Leżał na materacu trawiony gorączką w oczekiwaniu na kolejne pieszczoty.
Rain skierował wzrok na twarz mężczyzny, który – swobodnie odgarniając do tyłu opadające na twarz włosy – zębami rozerwał opakowanie prezerwatywy. Na ten widok junior zadrżał, a w żołądku poczuł mrowienie, obawiając się, że za chwilę zemdleje od nadmiaru emocji. Phayu nie potrafił już ani sekundy dłużej odwlekać ich zbliżenia. Tym razem nie zamierzał się wycofać.
– Phi... To boli! Boli. Phi!
Po policzkach Raina spłynęły łzy. Senior na chwilę znieruchomiał, przytulając się do swojego czarującego chłopaka, który paznokciami orał mu plecy. Po chwili pocałował jego nabrzmiałe wargi, a gdy poczuł, jak ten odrobinę się odpręża, powoli zaczął się w nim poruszać. Wciskając swą twardą męskość w miękkie ciało, z zaskoczeniem usłyszał ochrypły głos Raina.
– P’Phayu, pocałuj mnie...
Phayu powrócił do nawołujących go ust. Zauważył, że pocałunki studenta straciły swoją niepewność i chłopak z nowo nabytą zmysłowością wślizguje się językiem do wnętrza. Pieszcząc dłońmi ciało swojego młodego kochanka, Phayu stopniowo poruszał się coraz bardziej agresywnie.
Po chwili okrzyki bólu zostały zastąpione jękami rozkoszy, a junior z zapamiętaniem wypychał w górę biodra, wychodząc naprzeciw jego pchnięciom. W sypialni rozbrzmiewały dźwięki uderzających o siebie ciał przy akompaniamencie sapania i coraz głośniejszych jęków.
– P’Phayu, Phi... Ach, ach… Phi!
– Mój dobry chłopiec.
Szybciej. Mocniej.
– Och... Phi!
Nagle senior płynnym ruchem zmienił pozycję. Rain znalazł się teraz na górze, a Phayu na powrót przycisnął wargi do jego ust. Chłopak poczuł na biodrach dłonie, którymi mężczyzna narzucał szybki rytm. Rain mógł tylko szeroko rozłożyć nogi i jęcząc z rozkoszy ukryć twarz w silnych ramionach.
– Rain.
Wilgotne oczy spotkały się ze wzrokiem Phayu.
– Będziesz moją żoną, Rain?
– Och!
Phayu nieoczekiwanie przestał się poruszać. Znajdujący się tuż przed orgazmem i bujający w obłokach młody mężczyzna wydał z siebie pełen niedowierzania okrzyk, a spoglądając w twarz kochanka, dostrzegł jego zły uśmiech.
– P’Phayu, nie… zatrzymuj się. Nie…
– Najpierw odpowiedz.
– Nie... Phi, nie drażnij mnie. Proszę. Nie mogę już tego znieść.
– Jeśli nie odpowiesz, to nie będę kontynuował.
– Ach, ty wariacie! – Rain uderzył go w ramię, nie mogąc znieść tej bezsensownej przerwy. Był już tak blisko. Jak P’Phayu mógł być tak bez serca, żeby przerwać akurat w takim momencie? Nie wiedział, że opanowanie Phayu wisi na włosku. Junior błagalnie spojrzał mu w oczy.
– Szybko, powtórz: „Rain jest teraz żoną P’Phayu”.
– Mmh...
Phayu zacisnął dłoń na męskości Raina tak mocno, że chłopak zadrżał.
– Ja... Ach... „Rain jest teraz żoną P’Phayu”... Phi, nie drażnij się ze mną. Nie wolno ci się ze mną tak drażnić. Nie mogę już tego znieść…
– Doskonale, mój dobry chłopcze. – Phayu nagrodził go pocałunkiem.
Następnie objął juniora i ułożył na plecach. Spojrzał w piękne oczy, po czym uniósł w górę jego biodra i na powrót wsunął się w oczekujące go ciało, uwalniając ich od nieznośnego napięcia. Natychmiast narzucił szybkie tempo, podczas gdy Rain dostosował się do jego rytmu, unosząc w górę biodra za każdym razem, kiedy Phayu z impetem wbijał się w jego ciało. W sypialni rozbrzmiewały coraz głośniejsze jęki, przeplatane słowami seniora:
– Rain należy do Phayu. Jesteś mój, Rain.
Phayu wielokrotnie to powtarzał, chcąc, żeby chłopak nigdy o tym nie zapomniał, podczas gdy ten wołał jego imię. Obejmował Phayu w gorącym uścisku, ufnie mu się oddając. Warain wyraźnie poczuł, jak narastają w nim fale oszałamiającego orgazmu. Po przeżytym spełnieniu wtulił się w silne ramiona mężczyzny, myśląc, że straciłby rozum, gdyby nie było mu dane poczuć jego bliskości.
***
Rain powoli otworzył oczy i spostrzegł, że znajduje się w nieznanym mu miejscu. Mrużąc je przed jasnym światłem, próbował przypomnieć sobie, jak się tu znalazł. A pamięć wróciła natychmiast, gdy tylko się poruszył.
– Auć! – wydał głośny okrzyk, chwytając się za biodra, gdy palące uczucie rozeszło się po całym ciele. Przez kilka kolejnych minut leżał nieruchomo w łóżku, rozmyślając o wydarzeniach poprzedniego wieczoru i nocy.
Uprawiałem seks z P’Phayu.
To zdanie odbijało się echem w jego umyśle.
Młodzieniec obiema rękami zakrył twarz i otworzył usta, z których nie wypłynął jednak żaden dźwięk. Nogami kopnął kilka razy w materac, aby dać upust swojemu zażenowaniu. Szybko jednak zaprzestał gwałtowniejszych ruchów, ponieważ całe jego ciało było obolałe. Jego mózg ponownie przywołał niedawne przeżycia, podsuwając obrazy z łazienki i sypialni. Po tym, jak obaj doszli do siebie po przeżytym orgazmie, P’Phayu zabrał go z powrotem do łazienki. Dokładnie go umył, wytarł, po czym zaniósł do łóżka. Chłopak z rumieńcem na twarzy przypomniał sobie kolejne pieszczoty.
Nie chciał się do tego przyznać, ale... uwielbiał to.
Kiedy przyjechał wczoraj do tego domu, nie spodziewał się, że spędzi tę noc w ramionach seniora. Teraz pomyślał o tym, jak szaleńczo obaj siebie pragnęli. Rozejrzał się w poszukiwaniu sprawcy, który zafundował mu gigantyczne orgazmy i… obolały tyłek. W sypialni nie było śladu po Phayu.
Myśli Raina znów popłynęły ku nocnym przeżyciom. Nie żałował, że do tego stopnia stracił głowę. I nie tylko głowę. Stracił również dziewictwo… I to nie z przodu, a z tyłu… Jeszcze do niedawna nigdy by nie przypuszczał, że będzie czerpał rozkosz ze zbliżenia z mężczyzną. Przecież podobały mu się kobiety. To chyba naturalne, że musi oswoić się z myślą, że rzucił wyzwanie facetowi i flirtował z nim, zamierzając go w sobie rozkochać. Z politowaniem potrząsnął głową nad tamtym Rainem. Nie był jednak na tyle głupi, by nie wiedzieć, że coś takiego może się zdarzyć. Nie spodziewał się jednak, że stanie się to tak szybko. Czy był z tego powodu smutny? Odpowiedź brzmi: nie. Ale jeśli ktoś zapytałby go, czy się waha… Chyba tak.
Z początku zamierzał sprawić, że Phayu się w nim zakocha i odszczeka swoje słowa. Tyle że sytuacja rozwinęła się zupełnie inaczej. A wracając myślami do ostatnich tygodni, w których tak bardzo tęsknił za seniorem, wiedział, że jego uczucia kompletnie się zmieniły. Rain miał co prawda opory, by zaakceptować te zmiany, ale wiedział, że i tak przyjdzie mu się z nimi zmierzyć. Przypomniał sobie, jak pośród silnych pchnięć kochanka i własnych jęków rozkoszy wielokrotnie powtarzał, że jest… żoną P’Phayu.
– Głupi Rain! Za późno na wstyd!
Jego serce akceptowało nowe uczucia, ale nieśmiałość nie pozwalała mu się jeszcze do nich przyznać. Szczerze mówiąc, nie miał odwagi, by zmierzyć się z kimś takim jak Phayu. Kim on tak właściwie dla niego był? Oprócz tego, że senior wydawał się czerpać przyjemność z nieustannego droczenia się z nim…
Młody mężczyzna szybko wstał z łóżka, przeciągnął się i odnalazł swoje porozrzucane ubrania. Po chwili zidentyfikował przyczynę swojej pobudki. Odpowiedź znajdowała się na ekranie smartfona.
Mama: 8 nieodebranych połączeń.
– Hej!
Rain zamrugał oczami. No tak… Nie zadzwonił przecież do domu, by powiadomić rodzicielkę, że nie wróci na noc. Nic dziwnego, że szalała z niepokoju. Ale przecież nie zamierzał tu zostawać. Chciał przekazać dobrą nowinę i szybko wrócić do domu, żeby kropnąć się do łóżka. Przecież w gorączce wykonywania projektu regularnie nie dosypiał. Zresztą kto by się spodziewał, że taki zwyczajny chłopak jak on przeżyje rozkosz w ramionach boskiego Phayu? To było tak cudowne, że Rain ani przez chwilę nie żałował ich zbliżenia. Po chwili jego myśli pobiegły w stronę czegoś bardziej prozaicznego i młodzieniec wymamrotał:
– Na szczęście P’Phayu nie zapomniał założyć prezerwatywy.
Rain szybko zadzwonił do domu.
[Jeśli nie zamierzasz wracać, to dlaczego nie zadzwonisz i nie powiesz mi o tym? Synu, zamartwiałam się na śmierć!!!]
Ojciec i matka nie zabraniali mu spędzania nocy poza domem. Podczas egzaminów często chodził do akademika, by uczyć się wspólnie z kolegami, ale miał najpierw poinformować o tym rodziców. Nie musieli się wtedy martwić, że nie wraca do domu, i zostawiać otwartych na noc drzwi. Teraz skruszonym głosem przepraszał rodzicielkę, zgodnie z prawdą mówiąc, że został na noc w domu seniora. Jego twarz nabrała koloru pomidora, kiedy przypomniał sobie, jak spędził tu czas. Poczuł się winny, kiedy rzucił wzrokiem na łóżko.
Po odłożeniu słuchawki pomyślał:
Co mam zrobić, mamo? Twój syn już uprawiał z nim seks.
Student schował telefon do kieszeni i opuścił sypialnię. Po chwili zatrzymał się przed uchylonymi drzwiami pokoju i zajrzał do środka, domyślając się, że to pomieszczenie służy Phayu jako biuro. Wysoki mężczyzna ubrany jedynie w spodnie od piżamy siedział za biurkiem, dając Rainowi doskonały widok na swoje umięśnione plecy. Kiedy wpatrywał się w ekran komputera, był tak skupiony, że nawet nie usłyszał kroków swojego gościa. Rain zawahał się, nie będąc pewnym, czy powinien się odezwać. Po chwili na plecach i ramionach Phayu dostrzegł coś, co sprawiło, że w jednej chwili zabrakło mu słów, a nogi wrosły mu w ziemię.
To moje dzieło!
Szerokie plecy seniora były pełne zadrapań i śladów po ugryzieniach. Nie było potrzeby mówić mu, bo sam widział, kto był zdolny do tego, by je na nim pozostawić.
„Przytul mnie”. „Jeśli za bardzo boli, to mnie drap”.
W głowie dudniły mu słowa Phayu, a szczególnie jedno powtarzane bez końca zdanie: „Rain, jesteś teraz moją żoną”.
Młodzieniec nieustannie słyszał je w swoim umyśle. Czując się, jakby był chory, potrząsnął mocno głową i szybko odszedł. Jadąc do domu, pomyślał, że powinien o krok się wycofać. Przecież oni… nadal nie określili jasno swojego statusu. Po raz kolejny zadał sobie w myślach pytanie, kim tak właściwie był dla Phayu.
Gdyby wiedział, jak bardzo ta ucieczka rozzłości jego kochanka, w życiu nie ośmieliłby się opuścić tego domu. Bez ociągania wróciłby do łóżka i nakrył się kocem. Wszystko jedno, czy by zasnął, czy z otwartymi oczami rozmyślał, czy też czekał grzecznie na śniadanie…
Ale nie wiedział. Bez słowa opuścił Phayu. I – jak się później okazało – nie mógł zrobić czegoś bardziej brzemiennego w skutki.
Wystarczyło poczekać na burzę, która miała zawitać do jego domu.
Tłumacz: Juli.Ann
Korekta: Baka / paszyma
💜
OdpowiedzUsuń💜
Usuń