LITA 1 [P&R] – Rozdział 14

 



Albo słodka nagroda


      W sypialni Waraina zapadła niesamowita wręcz cisza. Był pewien, że gdyby w tej chwili na podłogę upadła szpilka, to odgłos byłby równie głośny jak wystrzał z armaty. Wraz ze słowami Phayu jego zmysły zamarły i czuł jedynie narastające odrętwienie… W głowie odbijało mu się echem wyłącznie ostatnie wypowiedziane przez seniora zdanie: „Rain, zabrakło ci czasu na flirtowanie ze mną”.

– P’Phayu. – Głos chłopaka zabrzmiał błagalnie. 

       Nie mów tak, proszę. Nie pozwól, by nasza historia zakończyła się, jeszcze zanim tak naprawdę się zaczęła. Błagam, powiedz, że to nie koniec…

Zamiast tego następnymi słowami mężczyzna podkreślił to, co przed chwilą padło z jego ust, sprawiając, że w jednej chwili chłopak poczuł się tak, jakby zaczął spadać w przepaść. 

– Rain, skończył ci się czas.

    Po co to powtarzać? Czy nie jestem już wystarczająco zraniony?

     W tym momencie Rain na własnej skórze przekonał się, co oznacza powiedzenie o  „kopaniu leżącego”, chociaż z radością zrezygnowałby z tego doświadczenia. Twarz chorego chłopaka wyraźnie odzwierciedlała jego wewnętrzny ból. Nie był to ból fizyczny. Ból odczuwany z powodu choroby nie mógł się równać cierpieniu jego serca, które zdawało się pękać z powodu słów człowieka, którego poznał zaledwie dwa miesiące temu. Mężczyzny, którego imię początkowo znienawidził, w kółko zmuszany do słuchania pochwał na temat jego właściciela. W międzyczasie nienawiść zdążyła zmienić się w zupełnie inne uczucie. Warain go podziwiał, ale zdawał też sobie doskonale sprawę z tego, że przystojny motocyklista wkradł się również do jego serca. A teraz chłopak chciał jedynie zwinąć się w kłębek i… 

     Właśnie sobie przypomniał, że Phayu zawsze mu powtarzał, by nie robił sobie zbyt wielkich nadziei. Nigdy jeszcze nie był tak wstrząśnięty ani nie czuł się tak bezsilny. Przecież był przekonany, że między nimi wyraźnie zaczyna rozwijać się coś znaczącego. Dlaczego był tak naiwny? Skąd przyszło mu do głowy, że obaj w ten sam sposób odczuwają dotyk, uścisk czy… pocałunek? 

       Jeśli od początku zamierzałeś mnie odrzucić, to po co było dawać mi nadzieję? A może jestem głupi? W końcu istotnie okazałem się być głupkiem. Tak jak zawsze mówił P’Phayu.

Ta myśl sprawiła, że Rain z rezygnacją spojrzał w dół na dłonie, które opadły mu na kolana. Był wyczerpany fizycznie i psychicznie. Jego upór, zaciętość i chęć pokonania wszelkich trudności zniknęły wraz z palącymi łzami, którymi wypełniły się jego oczy. Łzami gotowymi w każdej chwili popłynąć. 

W tej chwili wiedział już z całą pewnością, że… lubi Phayu.

– Teraz to moja kolej na to, by flirtować z tobą, Rain.

Nagle…

       Chłopak uniósł w górę pobladłą twarz, by spojrzeć w oczy podmiotu swoich uczuć, którego słowa sprawiły, że w ciemnym tunelu nagle błysnęło światełko. Ręka, która niedawno bezwładnie opadła, wyraźnie zadrżała, a chłopak poczuł niepohamowaną ochotę, by złapać ramię mężczyzny. Nie odważył się jednak na wykonanie żadnego, nawet najmniejszego gestu z obawy przed reakcją Phayu. Może znów po prostu się z nim droczy? Rain wiedział, że kolejny żart z jego strony niechybnie zmiażdży mu serce i kto wie, czy kiedykolwiek się po tym podniesie.

– P’Phayu. – Rain poczuł się jak ostatni głupek, kiedy po raz kolejny zawołał imię mężczyzny, będącego w stanie w ciągu kilku sekund pogrążać jego świat w ciemnościach i rozświetlać iskierką nadziei.

Phayu położył dłoń na jasnym policzku, delikatnie go pieszcząc. Jego spokojna twarz złagodniała, a oczy promieniały teraz czułością, podczas gdy usta ozdobił czarujący uśmiech. 

– Nie patrz tak! Jeszcze nie skończyłem.

– Jak to? Co znowu? Masz zamiar po raz kolejny się ze mną podrażnić? To wcale nie jest śmieszne. A przynajmniej mi zdecydowanie nie jest do śmiechu. Dosyć już powiedziałeś. Jeśli mnie nie lubisz, to nie będziemy nikim więcej niż tylko seniorem i juniorem. Zrozumiałem. Nie musisz mnie już krzywdzić. Ja też mam serce! Czy myślisz, że mogę obojętnie słuchać, jak w kółko mnie ranisz?!

       Rozżalony Rain nie mógł pozwolić sobie na najmniejsze nieporozumienie. Gdyby to zrobił, mógł jeszcze bardziej dotkliwie odczuć kolejne słowa Phayu. Powinien zacząć chronić swoje obolałe serce. Tłumiony szloch wydostał się na zewnątrz, a po policzkach, na których Phayu trzymał swoje dłonie, spłynęły grube łzy, mocząc palce seniora.

       Wysoka postać przysunęła się bliżej, ignorując gest młodzieńca, który chciał się uchylić. Sekundę później Phayu przyciągnął go do siebie i pozwolił, aby zetknęły się ich czoła. 

– Powtórzę to jeszcze raz, Rain. Słuchaj uważnie.

– …

– Rain, skończył ci się czas na flirtowanie ze mną, bo teraz to ja będę zabiegał o ciebie. Czy wyraźnie mnie usłyszałeś? 

       O dziwo, student, który jeszcze przed chwilą czuł się tak, jakby znalazł się w bezbrzeżnej otchłani, po usłyszeniu słów wypowiedzianych przez głęboki głos pomyślał, że za chwilę poszybuje do nieba, a jego serce stało się leciutkie jak piórko. Właściwie powinien krzyczeć, bluzgać, a nawet przyłożyć temu wrednemu facetowi, który z premedytacją zagrał sobie na jego uczuciach. Ale zamiast tego położył mu dłoń na policzku, chcąc z tej bliskości czerpać otuchę. 

– Phi, nie wyobrażam sobie za dużo, prawda? Nie jestem sam? Nie jestem jedynym, który w ten sposób czuje? 

Phayu poruszył się, by ich nosy mogły się ze sobą zetknąć. 

– Jeśli masz na myśli uczucia, to nie jesteś sam, Rain.

       I kto twierdzi, że jestem słaby? 

Junior rzucił się na szyję Phayu z takim impetem, że mężczyzna o mały włos nie wylądował plecami na łóżku. 

– P’Phayu, lubisz mnie, prawda? Naprawdę mnie lubisz…

Phayu zaśmiał się głośno, obejmując mocno talię swojego upartego chłopca. 

– Chciałbyś to wyraźnie usłyszeć?

– Mhm, mhm! – Rain energicznie pokiwał głową, cudem nie uszkadzając sobie szyi. Z oczami pełnymi nadziei, w podekscytowaniu czekał na odpowiedź seniora. 

– Nie powiem… Pewien uparciuch będzie pytał raz po raz, a ja jestem zbyt leniwy na to, by powtarzać w kółko to samo. 

– P’Phayu! – Rozczarowany brakiem odpowiedzi młody człowiek z głośnym protestem na ustach zdrowo przyłożył mężczyźnie w ramię. Nie obchodziło go w tej chwili, że zaniepokojeni rodzice mogliby przyjść sprawdzić, co to za dzikie wrzaski dochodzą z pokoju ich jedynaka. Chciał zrobić krzywdę złemu człowiekowi, który najwidoczniej kochał się z nim drażnić. 

– Nie bij mnie za bardzo, bo znów poleje się krew.

– Czyś ty oszalał, Phi? Jakie znów? Jaka krew? Co najwyżej będziesz miał kilka kolorowych siniaków. Nie stracisz ani kropli krwi.

– A właśnie, że tak! – Phayu złapał obie ręce juniora klęczącego na łóżku, po czym spojrzał mu w oczy i z uśmiechem na ustach dodał: – Ostatniej nocy podrapałeś mi plecy. Tak mnie pokiereszowałeś, że krwawiłem. 

– Phi! – Rain zorientował się, że zamiast zawstydzenia pojawiła się u niego wściekłość. Najchętniej udusiłby tego drania, ale martwy nie udzieli mu przecież odpowiedzi. Na dodatek bolała go głowa i piekły oczy. Zdecydowanie nie miał już ochoty na jakieś kretyńskie gierki. – P’Phayu, okay, rozumiem. Nie wolno mi już z tobą flirtować, bo skończył się mój czas, ale ciebie limit czasowy nie dotyczy, prawda? 

Phayu przytaknął, sprawiając, że pytający prawie się uśmiechnął, ale...

– Och, ale myślę, że być może nie będę musiał cię zdobywać. 

– Hej? Dlaczego? Co znowu?

       Rain przysiągł sobie w duchu, że jeśli za chwilę się okaże, że to kolejny makabryczny żart ze strony Phayu, to on się nie zawaha. Zejdzie na dół po nóż, wybierze najostrzejszy i zatopi go w jego sercu! Rain zamierzał właśnie obrazowo wyjaśnić Phayu, jaki los go czeka, ale żadne słowo nie popłynęło z jego otwartych ust. Szczęśliwie dokładnie ten moment senior wybrał sobie, aby zamknąć mu je pocałunkiem, a następnie się roześmiać.

– Chyba nie muszę, ponieważ już mi się to udało. – Mężczyzna przysunął się do wciąż zirytowanego chłopaka. 

   Ten wredny Phayu potrafił w jednej chwili diametralnie zmienić jego nastrój od nieśmiałości, poprzez zawstydzenie, wściekłość aż do niezmąconej niczym radości.

    Cholerny manipulator! 

– Akurat! W tym życiu nie uda ci się mnie zdobyć! Będziesz musiał poczekać do następnego! – Student sam nie wiedział, kiedy to się stało, ale siedział teraz na kolanach Phayu. W ramach rekompensaty za nieustanne dręczenie poklepał seniora po ramionach, mając nadzieję, że trafia w ślady po zadrapaniach. 

    Niech no trochę pocierpi. Narcyz!

Phayu zaśmiał się głośno i ciaśniej go do siebie przycisnął. Na początku Rain był na tyle uparty, żeby stawiać opór, ale po chwili poddał się i pozwolił przytulić.

– To nie musi być następne życie, przyszły rok ani nawet kolejny miesiąc. Tutaj i teraz będzie idealnie. Przed chwilą zapytałeś mnie, czy czuję to samo. Pozwól sobie powiedzieć, że… 

– …

Phayu delikatnie przesunął ustami po uchu znajdującego się w jego uścisku chłopaka, którego twarz nabrała uroczych rumieńców. 

    Naprawdę chciałbym wiedzieć, czy kiedykolwiek nadejdzie dzień, w którym będę mógł pokonać P’Phayu…

Jego własna podświadomość wyszczerzyła na niego zęby, dając do zrozumienia, że taki dzień może nigdy nie nadejść.

– Dobrze, w takim razie zapytam. Rain, słuchaj uważnie. – Phayu patrzył na niego poważnymi, pełnymi uczuć oczami. Nie trzeba było się domyślać, o co zamierzał zapytać właściciel szerokich ramion, ale chłopak w jednej chwili poczuł ucisk w gardle. 

– O co? Phi, jeśli masz zamiar zapytać, czy chcę być z tobą w związku, to możesz sobie darować. Heh, rozzłościłeś mnie. Nie zgodzę się i już – zadeklarował chłopak, który w gruncie rzeczy dokładnie tego sobie życzył. Phayu uśmiechnął się kącikiem ust, słysząc pełne urazy twierdzenie. 

– Nie, nie o to zamierzałem zapytać. 

Oczy Raina natychmiast się zachmurzyły. Odtrącił rękę, którą gość głaskał jego policzek. Tymczasem Phayu miał poważny wyraz twarzy, szczere oczy i delikatny uśmiech, który wstrząsał sercem chłopaka. Patrząc na niego, Rain byłby gotów bez zastanowienia wyrazić zgodę na ich związek, ale...

– Pozwolę ci dokonać wyboru. Wolisz być żoną Phi, czy to ja mam zostać mężem Raina? Co wybierasz? 

Owszem, ton głosu był poważny, ale to pytanie... sprawiło, że usta juniora w jednej chwili otworzyły się ze zdumienia. 

– Huh! – Rain, wbrew temu, co twierdził Phayu, wcale nie chciał, żeby senior wiele razy to powtarzał. Wystarczył ten jeden raz, którego tak bardzo chciał. 

     Ale zaraz… Co on powiedział? Mam wybrać między byciem żoną a posiadaniem męża... Czy to nie jest to samo?

– Phi! – To było wszystko, co powiedział Rain, po czym wstał z łóżka, zapominając, że jest przecież chory.

       Hej, to jest cholernie irytujące. Jesteśmy w związku czy nie? Będziemy chodzić na randki czy nie będziemy? Jesteśmy teraz kimś więcej niż tylko seniorem i juniorem? 

Czyżby Rain czytał właśnie jakąś pokręconą książkę i to wszystko było wyłącznie wymysłem jego wyobraźni? Co za opcje dał mu do wyboru Phayu? 

– Wybieraj szybko, bo mam dla ciebie nagrodę. 

– Phi, jak mam się na coś zdecydować? – Warain z niedowierzaniem pokręcił głową. Phayu westchnął, po czym z zawiedzionym wyrazem twarzy dodał: 

– Rain, dlaczego jesteś na mnie zły? Pytam całkiem poważnie. Już wczoraj powiedziałeś, że jesteś moją żoną. Ale pomyślałem sobie, że być może trochę cię do tego zmusiłem. Teraz postanowiłem zadbać o to, żebyś miał wybór. Masz dwie opcje. Która podoba ci się bardziej? Rain?

       To było takie denerwujące. Chłopak miał zamiar podejść do drzwi i pogonić gościa z sypialni. Nie zdążył jednak odejść daleko, bo Phayu błyskawicznie złapał go za rękę i przyciągnął do swojego silnego ciała. 

– Rain, będziesz musiał powiedzieć, czy jesteś teraz moją żoną, czy wybierasz mnie na męża. Zadbam o to, aby nikt nie mógł się nad tobą znęcać. (Będę jedynym, któremu wolno będzie to robić). Nie będę celowo doprowadzał cię do płaczu. (Ale jeśli będziesz płakał bez mojego udziału, to już inna historia. Obiecuję osuszyć twoje łzy). Zadbam o to, abyś nie czuł się samotny, pomogę ci osiągnąć to, czego pragniesz, i będę uważnie słuchał wszystkiego, co mówisz. A ja będę miał dziewczynę, która jest chłopakiem. Na dodatek twój mąż jest absolwentem architektury z honorowym tytułem... Kierunek studiów to dodatkowy bonus. Pomogę ci w studiach, przy modelowaniu, a nawet przy pracy dyplomowej. Jak więc widzisz, same korzyści. 

       A co to za autoreklama?

       Słuchający tych słów młody mężczyzna poczuł, jak robi mu się słabo. Wcale nie dlatego, że nie był zainteresowany ofertą. Raczej dlatego, że poważne oczy Phayu wyraźnie mówiły, że Rain jest dla niego ważny, a ton głosu – że senior zamierza się nim zaopiekować. Poza tym... będzie uważnie słuchał jego słów. Rain pomyślał, że czasami zdarzało mu się zbytnio naciskać i bombardować innych argumentami, kiedy koniecznie chciał coś osiągnąć. Przecież czasami słyszał, że za dużo i zbyt radośnie gada i jest irytujący. No cóż, potrafił zapalić się do jakiegoś pomysłu… Ale Phayu nigdy to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie, wydawało się, że to właśnie w nim cenił. Uparte dążenie do celu i umiejętność ekscytowania się. Phayu nie czuł się nim w najmniejszym stopniu rozdrażniony. Chłopak poczuł chwilową nieśmiałość, przypominając sobie, jak opiekuńczy był senior wtedy, gdy Rain zawalił termin oddania projektu. Mimo że później zabronił mu przychodzić do warsztatu, to jednak wcześniej przytulił go mocno, kiedy załamany Rain nie potrafił powstrzymać łez. Pocieszył go. 

– Phi, nie jestem w stanie wybrać. – Phayu wiedział, że Rain nie skończył mówić, ponieważ jego oczy patrzyły prosto na niego. Oczy, które wprawiły go w zachwyt od pierwszego spojrzenia... Oczy, które nigdy nikomu nie odpuszczają, niezłomne oczy. – Biorę obie opcje. Nie pozwolę ci się wywinąć. 

Phayu zaśmiał się, po czym wziął małą postać w swoje objęcia i usadził sobie na kolanach.

– Jesteś taki zły, Rain.

– Nie aż tak bardzo jak ty! Ale to nie szkodzi, mogę nazbierać sobie jeszcze kilka złych uczynków i przynajmniej w tej dziedzinie cię kiedyś pokonać. 

Senior nie mógł powstrzymać się, by nie ścisnąć czule czubka nosa swojego Uparciuszka, a gdy ten otworzył usta, by złapać powietrze, mężczyzna przywarł do nich w głębokim pocałunku. Chłopak z całej siły przyłożył mu w ramię i oderwał się od atakujących go ust. 

– Słuchaj, to niby ja jestem najgorszy? Phi!!! Zamierzasz mnie zabić?! – ryknął, ale Phayu nie pozwolił mu się wyrwać, a zamiast tego pochylił się i wyszeptał do ucha dokładnie trzy słowa. 

     Rain, który w jednej chwili zesztywniał w czułym uścisku silnych ramion, podniósł głowę i spojrzał wielkimi oczami w twarz partnera. Phayu obdarzył go uśmiechem, pocałował w czoło i razem z nim w objęciach wstał z łóżka, po czym postawił go na ziemi. 

– Pójdę już. Jutro znów cię odwiedzę. Dziś wieczorem powinieneś wziąć tabletkę nasenną, żebyś mógł dobrze wypocząć i szybciej wyzdrowieć. O nas porozmawiamy później. – Architekt podszedł do drzwi, ale nie przeszkodziło mu to odwrócić się i unieść brwi.

– To była ta obiecana nagroda – powiedział, po czym bez ociągania opuścił pomieszczenie.

Właściciel pokoju usiadł na podłodze, czując, jak uginają się pod nim kolana. Tylko trzy słowa…

       „Lubię cię, Rain”.

       Nagrodą było zdanie, które Phayu przed chwilą wyszeptał mu do ucha. Czerwony na twarzy Rain siedział na dywanie, plecami opierając się o łóżko, i w oszołomieniu słuchał dudnienia swojego serca. Jest krok przed… zawałem?

       Chłopak czuł, że jego złość ulotniła się bez śladu. Na dodatek nie miał już żadnej potrzeby, żeby pokonać Phayu w czymkolwiek. Jeśli tak wygląda nagroda za porażkę, to on jest gotów nieustannie przegrywać. 


***


– Witaj, Phi.

– O, Rain, dawno cię nie było. Jak się masz?

       Po tamtym spotkaniu Rain kilka dni przeleżał w łóżku. Nie miał pojęcia, skąd wzięło się to ogólne osłabienie, ale był przy tym dodatkowo marudny. Wcale nie był również pewien, czy gorączka brała się z choroby, czy raczej z codziennej obecności męża przy jego łóżku. Każdego dnia po pracy Phayu zjawiał się w ich domu, więc w międzyczasie zdążył już zaprzyjaźnić się z jego ojcem. Z pewnością przyczyniła się do tego namiętność ojca do wielkich motocykli. Bez wątpienia też by taki posiadał, gdyby matka mu nie zabroniła. Nic dziwnego, że lubił rozmawiać z gościem swojego syna. 

       Dziś nareszcie student poczuł się całkowicie zdrowy, więc zamiast nudzić się w domu, postanowił pojechać do warsztatu. Nic innego mu nie pozostało, skoro Sky zwiał z Bangkoku i udał się do domu swojego ojca w Lopburi.

– Skończyły się egzaminy, oddałem pracę, a później zachorowałem, P’Aon.

– Ostatnio wiele osób często choruje. Pogoda nie jest zbyt sprzyjająca. Wkrótce będzie gorąco i zacznie padać. Dzisiaj w biurze jesteśmy bardzo zajęci. Dwie osoby mają grypę, a jedna chore dziecko. – Po krótkiej rozmowie Aon natychmiast odwrócił się, by wejść do pomieszczenia, w którym uwijali się współpracownicy. Również Saifah przemieszczał się po nim z niewiarygodną prędkością. 

– Usiądź w środku i poczekaj na Khun Phayu. Nie wychodź na słońce, bo znów się rozchorujesz. – Aon szeroko się uśmiechnął, ukazując niemal wszystkie zęby, po czym wymówił się brakiem czasu i wrócił do pracy. Rain wszedł do środka i podniósł rękę, witając się z personelem, który zdążył już dobrze poznać. Na początku miał nadzieję spotkać tu Phayu, ale na widok zestresowanych pracowników zdecydował się zapytać:

– Czy jest coś, w czym mógłbym ci pomóc, Phi? – Chłopak szturchnął Saifah.

– Potrafisz szybko pisać na komputerze, Rain?

– Dosyć szybko, Phi.

– Och, to dobrze. Pomóż mi! Hej, Prim, wyjaśnij Rainowi, co ma robić.

Saifah szybko wydał instrukcje, po czym odwrócił się i powiedział ze skruchą: 

– Odwdzięczę ci się później. 

– Nie ma potrzeby, chętnie pomogę. 

       W przeszłości nie zawsze szło mu najlepiej, ale teraz jest chłopakiem, a raczej „żoną” jednego z bliźniaków. No cóż, to chyba normalne, że chciałby, by rodzina Phayu go polubiła. Poza tym skoro często tu przesiaduje i oni dbali tu o niego, to minimum, co może zrobić, by się odwdzięczyć, to powypełniać te papiery. To drobiazg. 


***


       Być może ktoś inny, mając wybór między oczekiwaniem na powrót „męża” w domu a w warsztacie, wybrałby dom. Rain zdecydowanie wolał przebywać w warsztacie. Lubił, kiedy coś się działo, i podobało mu się, że może na coś się przydać. To o wiele lepsze niż siedzenie kołkiem w pokoju i czekanie, aż zjawi się Phayu. 

       Kiedy starszy bliźniak dotarł do warsztatu z zamiarem zabrania Raina na posiłek, nie spodziewał się ujrzeć go w roli członka personelu. Na dodatek chłopak z zapałem wypełniał i drukował stos papierów.

– Rain, Khun Phayu przyjechał.

– Poczekaj chwilę, Phi. Muszę to skończyć.

       Zdaje się, że jego Uparciuch umacnia swoją pozycję. Rozbawiony architekt zauważył, że chłopak nawet nie podniósł wzroku, który miał wbity w ekran komputera. Siedział przy biurku z obiema dłońmi na klawiaturze, a wokół niego piętrzyły się góry papierów. 

– Co się dzieje? – zwrócił się starszy bliźniak do młodszego. 

– Prawdziwe urwanie głowy. Dwie grypy, a jedna z pracownic ma chore dziecko. Rany! Rain wspaniałomyślnie przyszedł nam na ratunek – wyjaśnił Saifah, zanim wyszedł na zewnątrz, by znaleźć technika. Phayu zbliżył się do zaabsorbowanego pracą chłopaka, który nawet nie zauważył, że jego połówka stoi tuż za nim. Nie pozostało mu nic innego, niż tylko zaczekać, aż skończy pisać i wydrukuje ostatnią stronę.

– Gotowe! Uffff…

Po naciśnięciu po raz ostatni klawisza „enter” Rain krzyknął na całe biuro, czując, jak coś zimnego dotyka jego ucha. 

– P’Phayu! Ale mnie wystraszyłeś! Odebrałeś mi kilka lat życia! – Rain spojrzał na trzymaną w ręce seniora puszkę z zimnym napojem i aż się wzdrygnął. 

– Zapłata. – Phayu dorzucił uśmiech.

– Tylko tyle? – Rain z powątpiewaniem spojrzał na swoje wynagrodzenie. 

– A czego ty się spodziewałeś po wydrukowaniu kilku stron? Chcesz mnie puścić z torbami? – zażartował senior, patrząc na młodego człowieka, który podniósł cały stos leżących na stole dokumentów. Następnie wstał z krzesła, by chwycić kolejne dwa stosy. Na koniec zwrócił się do Phayu, wskazując na ilość wykonanej pracy: 

– Kto mówi, że to kilka stron? Pracuję sumiennie od czterech godzin. – Rain powiedział to tak dosadnie, że słuchający potrząsnął głową. – Phi, byłem zajęty.

– Cztery godziny czy cztery minuty to żadna różnica.

   Rain nie chciał żadnych komplementów, bo przecież sam się zgłosił. Ale słysząc uwagę Phayu, pomyślał, że być może nie zna się on na zegarku. Może Rain powinien go nauczyć? Wbił w niego zdziwione spojrzenie. Gdyby nie znajdowali się na widoku, to chłopak dokładnie wyjaśniłby Phayu, jaka zapłata za jego pracę byłaby bardziej wskazana. 

– Już dobrze, Phi. Pomoc w warsztacie należy do moich obowiązków – powiedział jednak, marszcząc czoło, mimo że nie miał tu w zasadzie żadnych zadań do wykonania. 

Nagle…

Najwidoczniej Phayu domyślił się, jakie wynagrodzenie byłoby bardziej stosowne, bo kładąc dłonie na oparciu krzesła, nisko pochylił głowę i pocałował usta sumiennego pomocnika.

– Phi... Co ty wyprawiasz?! Tu jest pełno ludzi – pisnął Rain, zamierzając odepchnąć Phayu, który pozwolił mu na to dopiero wtedy, gdy wyszeptał mu do ucha:

– Co należy do obowiązków żony właściciela warsztatu?

Blada twarz spłonęła szkarłatnym rumieńcem, a całe ciało zastygło, kiedy chłopak patrzył na zadowolony uśmiech Phayu. 

– Czy mówię nieprawdę? – Phayu nie pocałował po raz kolejny jego ust, jak Rain się obawiał, tylko wyprostował się i stwierdził, że pozostali na nich patrzą. Saifah z wyraźnym rozbawieniem. 

– No cóż, pieniądze nie spadają z nieba, wykorzystaj swojego chłopaka do pracy. – Brat Phayu, mówiąc o nim, również był uprzejmy użyć słowa „chłopak”. – Naprawdę mi cię szkoda, Rain. Słowo daję, że całkiem na serio chciałbym wiedzieć, czy potrafisz utrzymać Phayu w ryzach? Jeśli nie, poproś mnie o pomoc.

    Zawstydzony Rain słuchał wymiany zdań bliźniaków, która nastąpiła później, i pomyślał, że przydałoby się stąd natychmiast ulotnić. Na szczęście po chwili Saifah potrząsnął głową, jakby nie zamierzał kontynuować gry, ale zostawił na pożegnanie jeszcze ostatnie słowa.

– No już dobrze, widzę przecież, że jesteś o niego zazdrosny. Ale zapewniam cię, że nie masz do tego żadnych podstaw. 

    Słuchając droczących się ze sobą mężczyzn, Rain pomyślał, że nie było najmniejszych wątpliwości, iż ma się przed sobą bliźniaków. Na dodatek ich przekomarzanki sprawiły, że policzki nadal mu płonęły. 


***

      – Pójdziemy jutro do kina?

       To krótkie wczorajsze pytanie, na które Rain natychmiast twierdząco odpowiedział, sprawiło, że stał teraz przed szafą i rozglądał się na lewo i prawo. Był niezdecydowany i niezadowolony. Istniało jeszcze kilka przymiotników zaczynających się od „nie”, które doskonale opisywały jego obecny stan ducha. 

       Ciemne spodnie?

Okay, P’Phayu wiele razy zabierał mnie na posiłek, ale dziś jest pierwszy raz, kiedy wychodzimy gdzieś razem po tym, jak zostałem jego chłopakiem. 

       Młody człowiek kilkakrotnie zmieniał ubranie, nie wiedząc, co powinien założyć. Skończyło się na zwyczajnych szortach i białym T-shircie. Akurat na czas, bo kiedy Rain zdążył przygładzić włosy, rozległ się dzwonek telefonu.

– Tak, P’Phayu?

[Jestem już przed domem.]

   Rain wyszedł z pokoju, myśląc, że to w końcu wszystko jedno, co ma na sobie, bo Phayu z pewnością nie zwróci uwagi na jego ciuchy. Kiedy po dotarciu na dół ujrzał czekającego w salonie mężczyznę, okazało się, że był jednak w błędzie. 

– Idź, przebierz się w długie dżinsy, Rain.

      Chłopak natychmiast się zachmurzył, bo Phayu nawet się nie przywitał, a zamiast tego na wlocie skrytykował jego outfit. Przecież on przez godzinę stał przed szafą! Poczuł się oburzony. Co do cholery? Nie ma przecież widocznych włosków! Ma całkiem niezłe nogi, więc w czym problem? 

W tym momencie usłyszał delikatny śmiech Phayu i jego wyjaśniające słowa: 

– Zamierzam zabrać cię na przejażdżkę motocyklem. 

      Rain zrozumiał, co miał na myśli Phayu, gdy wrócił po zmianie spodni i usłyszał pełne podziwu słowa ojca, a po wyjściu na zewnątrz ujrzał pojazd, na którym zjawił się tu jego facet. Phayu nie przyjechał swoim zwyczajnym, dużym motocyklem. Podjazd domu dekorował zabójczo fantastyczny czarno-czerwony bike marki Ducati. Rain wcale nie zachwycił się nim dlatego, że posiadacz takiego pojazdu mógłby zdobyć każdą sympatię… Po prostu to był ten sam motocykl, którym Phayu jeździł tamtego dnia, gdy zmienił mu koło w samochodzie. Ich pierwsze spotkanie… 

Jego początkowo pełne pretensji spojrzenie zmieniło się w zachwyt, a usta rozciągnęły się w ciepłym uśmiechu. 

       Pamiętasz, że poznaliśmy się jeszcze przed spotkaniem studentów z Code Line?

       Nie postawił jednak głośno tego pytania. Nie miało to przecież żadnego znaczenia, chociaż ciągle odrobinę go gryzło, ponieważ ich pierwsze spotkanie w deszczu, które wywarło na nim tak ogromne wrażenie, nie zapisało się w pamięci Phayu. A przynajmniej on się nie zapisał. Przecież go nie rozpoznał…

– Jestem zazdrosny. – Ojciec popatrzył z zachwytem na motocykl, po czym zwrócił na jedynaka tak skwaszone spojrzenie, że ten aż się roześmiał.

– Hahaha! Niech mi tata nie zazdrości, ja tylko siedzę z tyłu.

– Ja bym wolał prowadzić…

– Hehe, spróbuj urobić mamę. Cuda podobno się zdarzają. – Syn żartobliwie poklepał ojca po ramieniu, dodając mu otuchy, po czym stanął w miejscu, by Phayu założył mu kask. Niezręcznie wdrapał się na motocykl, wiedząc, że jest teraz znacznie wyższy od mężczyzny, za którym siedział. Do tego budowa pojazdu sprawiała, że musiał się pochylić do przodu, niemalże leżąc na plecach swojego chłopaka. 

– Rain, połóż ręce tutaj. – Mężczyzna ułożył jego dłonie na swojej talii. 

– Nie spadnij, Krótki.

– Nie pozwolę mu spaść – zapewnił kierowca, po czym ruszył z miejsca, pozostawiając na podjeździe machającego do syna mężczyznę, który z zachwytem patrzył za oddalającym się motocyklem. 

– Nie wierć się za bardzo, bo nie zagwarantuję ci dziś bezpieczeństwa.

       Rain pomyślał z obawą, czy jego facet nie zmieni się w dokuczliwego węża. Nie bał się spełnienia groźby, ale wolał najpierw obejrzeć film, zamiast zostać zamkniętym w jego sypialni. W końcu to ich pierwsza randka. 

– P’Phayu, czy jest coś, czego nie potrafisz zrobić?

Oprócz tego, że jest architektem i mechanikiem, wspomaga również juniorów. Na dodatek jest dobry w wyścigach.

– Jesteś zazdrosny? 

       Tak! Nawet jeśli są parą, nie mógł nie być zazdrosny. Każdy by był.

– Dlaczego mi to wytykasz?

Phayu zaśmiał się, słysząc potwierdzenie z ust Raina, a później bezwstydnie rzucił: 

– Możesz najwyżej zazdrościć sobie samemu, że znalazłeś sobie tak dobrego chłopaka. 

Rain zaniemówił.

Pomyślał, że lepiej będzie zaniechać dalszej konwersacji. Wcale nie dlatego, że krępowała go bliskość umięśnionego ciała. Raczej obawiał się, że walnie tego narcystycznego faceta i – nie daj Boże! – wylądują w rowie. 

       Tymczasem on sobie posiedzi i pozazdrości samemu sobie. 


***


       W sobotnie popołudnia kina zazwyczaj wypełnione są rodzinami i parami spędzającymi wspólnie czas. Idący obok siebie Warain i Phayu rozmawiali o filmie, który właśnie skończyli oglądać, ignorując to, jak inni mogą ich postrzegać. Kiedy tylko dotarli do centrum handlowego w środku miasta, Rain poczuł, że skupiają się na nich wszystkie spojrzenia. Na początku pomyślał, że to dlatego, że Ducati z pewnością wzbudzało niekłamany podziw, ale po wejściu do środka budynku okazało się, że nadal są obserwowani. Widząc mnóstwo skierowanych na nich par oczu, Rain również spojrzał na mężczyznę u swojego boku, ponieważ nie miał najmniejszych wątpliwości, na kogo te ludziska się gapią. Phayu ubrany był dziś bardziej swobodnie, nie miał na sobie garnituru ani kombinezonu mechanika jak wtedy, gdy był w warsztacie. Jego wysoki partner miał na sobie ciemne dżinsy i T-shirt, na który nałożył skórzaną kurtkę. Nie musiał się przesadnie stroić, a i tak wyglądał jak model. Na dodatek rozpuszczone włosy dodawały mu atrakcyjności, której wcale nie potrzebował, żeby ściągać na siebie spojrzenie dosłownie każdego. Taki wygląd powinien być zabroniony! Na początku skrycie trochę tego nienawidził, ale jego przystojniak naprawdę o niego dbał, pozwolił mu wybrać film oraz miejsca, napoje i popcorn. Mało tego! Przez cały seans trzymał go za rękę. Początkowo Rain poczuł się przerażony na myśl, że ludzie mogą zacząć gadać na widok ich splecionych dłoni. Ale skoro Phayu to nie przeszkadzało, to jemu też nie powinno. Jego facet okazał się doskonałym kompanem na wspólny wypad do kina. Na dodatek po seansie słuchał jego podekscytowanych uwag i Rain czuł się szczęśliwy, mogąc spędzać czas u jego boku. 

– Jesteś głodny?

– Bardzo. – Rain skinął głową.

– Co chciałbyś zjeść?

– Hej, P’Phayu, ty mnie za bardzo nie rozpieszczaj. Łatwo się skorumpuję. Stanę się chciwy.

Phayu śmiał się z zabawnej miny swojego chłopaka. 

– Korzystaj, póki możesz. Zanim staniesz się chciwy, zdążę wyplenić twoje złe nawyki. 

– To zgódź się, żebyśmy coś zjedli. I przy okazji naprawdę chcę prosić, żebyś się ze mną nie droczył… 

– Dziś nie zamierzam. Chcę, żebyś dobrze się bawił, Rain. 

– W takim razie co powiesz na koreańskie jedzenie?

– Czy twoja koreańska twarz nie wystarczy? – zapytał żartobliwie Phayu, mając na myśli jego wielkie oczy, i położył dłonie na zaróżowionych policzkach.

– Ktoś tu powiedział, że nie będzie mi dokuczał.

– To nie jest dokuczanie. To jest to, co ludzie nazywają okazywaniem czułości. Potrzebne ci dodatkowe lekcje. 

– Uwierz mi, to jest zachowanie, które inni nazywają niegrzecznym. 

   Po tym stwierdzeniu Rain sam chwycił dłoń Phayu. Nie zdawał sobie sprawy, że coraz bardziej przyzwyczaja się do publicznego dotykania swojej własności. Nie było to wcale takie złe. Wręcz przeciwnie, czuł się z tym naprawdę dobrze! Wiedział, że Phayu sam by to zrobił, ale nie chciał, żeby jego chłopak czuł się niekomfortowo. Czasami wyczuwał, że Rain jest nieco przerażony, bo obaj są mężczyznami. I choć lubił robić psikusy temu Słodziakowi, to zdecydowanie nie chciał widzieć jego miny, która wskazywałaby na to, że Rain nie czuje się dobrze u jego boku. Pragnął, aby partner czuł się swobodnie w ich związku. Phayu był więc gotów zaczekać. Dla niego nie była to zabawa czy jakaś przelotna przygoda. Udało mu się zdobyć tego chłopaka i zamierzał go zatrzymać. 

   Pomysł Raina, by ująć dłoń Phayu, został wystawiony na próbę natychmiast po dotarciu przed wejście do koreańskiej restauracji.

– Ai’Rain, przyszedłeś z P’Phayu?

Rain odwrócił się gwałtownie i ujrzał swojego najlepszego przyjaciela, który podobno miał być w domu swojego ojca w Lopburi.

– Ai’Sky!

Przyjaciel przeniósł wzrok z twarzy Raina na oblicze Phayu, a następnie spojrzał w dół na ich splecione dłonie…



Tłumacz: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma


      

Poprzedni 👈             👉 Następny 




Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty